Exclusive
20
min

Gołąb, chłopiec, dziewczynka i kriomateriał

Ale pomińmy gołębia - to już jest bardziej niż skomplikowane.

Kateryna Babkina

Ukraińska pisarka Kateryna Babkina. Fot: Tymofii Klubenko

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Podczas izraelskiej wojny o niepodległość w 1948 r. specjalnie wyszkolone gołębie były wykorzystywane do przekazywania wiadomości z pola bitwy. Armia miała specjalnie wyszkolonych żołnierzy, którzy oprócz broni nosili dużą skrzynkę z gołębiami pochodzącymi z różnych miejsc, które wysyłali z odpowiednimi wiadomościami w odpowiednim czasie, ponieważ gołąb jest inteligentnym ptakiem i nie dostarcza nikomu żadnej poczty, po prostu leci do domu.

Śmiertelnie ranny bardzo młody żołnierz o pseudonimie Baby, wyjmuje ze swojej skrzynki nie gołębia wojskowego, ale gołębia podarowanego mu przez ukochaną.

Drugą drżącą ręką Baby próbuje dostać się do małej tubki  przymocowanej do nogi gołębia. Ostatnią rzeczą, jaką widzi w życiu jest widok gołębia odlatującego w krzyżowym ogniu, szybko i pewnie w niebo, niosąc prezent jego ukochanej.

Dziewczyna, młoda wolontariuszka w zoo, która podobnie jak Baby kocha gołębie i woli ich towarzystwo od towarzystwa ludzi, odbiera ptaka, dobrze rozumie przesłanie: w przeddzień wyjazdu Baby na wojnę zaproponowała mu pierwszy dla nich obojga seks. Ale odmówił mówiąc, że wszystko trzeba odłożyć na lepszy czas, który na pewno nadejdzie. Wtedy będą mieli wiele dzieci i oczywiście gołębie. Z pomocą łyżki i strzykawki dziewczyna wykorzystuje pośmiertny prezent zgodnie z jego przeznaczeniem i rodzi syna z Baby.

A dalej dzieje się wszystko to, co Meir Shalev wykorzystał w swojej powieści „Chłopiec i gołąb”: jak w końcu wychodzi za mąż, rodzi kolejnego syna, jak ten syn Baby dorasta, jak żeni się i rozwodzi, i jak dzięki pośmiertnemu prezentowi matki (wcale nie tak egzotycznemu, po prostu dostaje dużo pieniędzy) znajduje swój własny dom, do którego zawsze będzie chciał wracać, tak jak gołąb...

Czytałam tę książkę dawno temu, jeszcze przed wojną, i ciągle wracałam do epizodu wysłania tego ostatniego gołębia, myśląc - mój Boże, to musi być prawdziwa historia, bo jak można w ogóle coś takiego wymyślić?

A teraz nie wydaje mi się to już historią (z wyjątkiem szczegółów: jak długo leciał ten gołąb lub jak długo plemniki mogą zachować zdolność do zapłodnienia w izraelskich temperaturach - ale wierzę, że Meir Shalev lub jego redaktorzy konsultowali się z kimś w tej sprawie).

W zeszłym roku czytałam w mediach społecznościowych historię kobiety, która próbowała rozwiązać konflikt prawny z wykorzystaniem kriomateriałów po zmarłym na froncie mężu. Zgodnie z prawem taki materiał musiał zostać zutylizowany. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej historii o wykorzystaniu zamrożonej spermy lub zarodków poległych żołnierzy. A dla mnie wszystkie te historie to straszne tragedie.

Tempo przyjmowania ustaw i legalizacji procedur zawsze pozostaje daleko w tyle za rozwojem świata i możliwościami nauki i technologii, a bardzo często kryje się za tym wiele osobistych tragedii i złamanych istnień. Są sytuacje, których po prostu nie da się jednoznacznie rozwiązać i myślę, że historia pośmiertnego wykorzystania kriomateriału jest jedną z nich.

Kobiety żegnają żołnierzy udających się na front, Lwów, Ukraina, 9 marca 2022 r.Fot: Carol Guzy / Zuma Press / Forum

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał niedawno ustawę, która zezwala klinikom na przechowywanie zamrożonych komórek rozrodczych poległych żołnierzy przez 3 lata w celu zachowania puli genowej Ukrainy i zapewnienia im prawa do biologicznego rodzicielstwa. Jest to nierealistycznie fajne i postępowe - i wiąże się z nierealistycznymi zmianami w wielu procedurach i podejściach.

Z jednej strony jest to opowieść o prawie kobiety do własnego ciała - kogo, od kogo, kiedy i jak urodzić. I tu jestem całym sercem za tą kobietą, czyli za każdą kobietą i każdą jej decyzją. Ale z drugiej strony obawiam się o interpretację i realizację tego, co jest zapisane w prawie, o poprawność dokumentów, o świadomość i profesjonalizm (a także takt/empatię) specjalistów zaangażowanych w procesy na różnych etapach.

A najbardziej przerażające jest to, że ludzie się zmieniają, zwłaszcza pod wpływem tragicznych wydarzeń, i zmieniają się nieprzewidywalnie. Оkoliczności naszego życia również nieustannie się zmieniają, zwłaszcza w czasach wojny.

Tutaj w grę wchodzi każda dowolna liczba czynników, które przynosi nam los. Na przykład, czy zmarły nadal chciał mieć dziecko z tą kobietą/przez tego mężczyznę i w tym świecie, co się z nim działo na wojnie i między nimi w przerwie między dostarczeniem biomateriału i podpisaniem dokumentów a śmiercią?

Czy ta kobieta jest nadal w stanie (fizycznie, emocjonalnie, finansowo) urodzić i wychować zdrowe, pełnoprawne dziecko po tak emocjonalnej stracie? Czy brane są pod uwagę prawa i interesy dziecka urodzonego w niewątpliwie trudnej i dramatycznej sytuacji, bo to tak naprawdę to będzie żywy, mały, drżący człowieczek, a nie materiał genetyczny?

A także, jak dokładnie będzie realizowane prawo takich dzieci do statusu, świadczeń i dziedziczenia majątku? Czy takie dzieci nie będą rodzone w celu odnalezienia w nich części osoby, którą utracili, po prostu jako rodzaj lekarstwa na ból serca (a to tak nie działa i może być bardzo niebezpieczne dla osobowości dziecka). Takich pytań, na które nie ma i nie może być jednoznacznych odpowiedzi, jest jeszcze około pięciuset. Zarówno ogólnie, jak i w naszych realiach w szczególności.

No bo… Wyobraźcie sobie kobietę w naszej obecnej rzeczywistości, gdzie komisja lekarska i społeczna nie zawsze uznaje prawo do dożywotniej niepełnosprawności osób, które straciły kończyny (true story, znam osoby, które co roku od nowa zbierają wszystkie dokumenty i badania, poświęcają mnóstwo czasu i wysiłku, żeby komisja była przekonana, że noga nie odrosła albo nie wykształciły się nowe nerki), gdzie wciąż istnieje przemoc położnicza, gdzie nadal istnieje wiele mizoginii i tradycyjnych toksycznych poglądów na temat miejsca, praw i funkcji kobiet, i gdzie standardy medyczne są dalekie od opartych na dowodach - w skrócie, obecnie na Ukrainie trzeba przejść przez pewną komisję, która musi zaświadczyć, że kobieta jest przytomna, przeszła okres żałoby i jest w stanie urodzić i wychować dziecko poległego żołnierza bez szkody dla siebie, innych lub samego dziecka.

A to dopiero początek.

Następnie trzeba będzie ustalić status i prawa takiej kobiety i takiego dziecka, szczegóły uznania ojcostwa (głowa mi pęka od prób odgadnięcia, czy będzie ona uznana za samotną matką, czy nie. Bo w Ukrainie, jeśli w akcie urodzenia dziecka wpisany ojciec, kobieta nie ma prawa do świadczeń, wsparcia i statusu samotnej matki, nawet jeśli ten mężczyzna nie mieszka z nią i dzieckiem i nie uczestniczy w życiu i utrzymaniu dziecka

Dzieje się tak dlatego, że urzędy przyznające ten status po prostu nie mają mechanizmów przyjmowania dowodów na faktyczne zaangażowanie danej osoby w życie dziecka. Sprawdziłam to wszystko na sobie i jest to gąszcz nie do pokonania. Jedynym wyjściem jest pozbawienie praw rodzicielskich, ale to trwa latami, a poza tym jest prawie niemożliwe do przeprowadzenia bez sądu.

A potem jest kolejny poziom - co jeśli kobieta zginie na wojnie, a jej mąż będzie chciał wykorzystać wspólny kriomateriał? Czyje to będzie dziecko, jeśli regulacje macierzyństwa zastępczego w Ukrainie i tak jest dość chwiejna, a co w sytuacji jeśli jedno z rodziców zostanie zabite?

Wydaje mi się, że jeśli jako społeczeństwo znajdziemy - nie powiem, że proste, ale wciąż wykonalne - rozwiązanie tej sytuacji,  a prawo zostanie wdrożone nie tylko w praktyce, ale także w życiu, będzie to precedens w globalnym podejściu do praw człowieka, praw dziecka i prawdziwie nowoczesnego podejścia do rodzicielstwa i reprodukcji, zgodnego z obiektywną rzeczywistością.

Będzie to niezwykłe osiągnięcie, także odważne i niepokojące, ale konieczne wyzwanie dla norm społecznych, i etycznych.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraiński dziennikarka, poetka i pisarka. Laureat Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej „Angelus” za rozdział „Mój dziadek tańczył najlepiej ze wszystkich”. Współpracowała z Esquire, Le Monde, Harpers Bazaar, Ukraińska Prawda, Biznes, Bird in Flight itp. Teksty literackie publikowane w almanachach i antologiach na temat Ukrainy, Europy i USA.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi kolorowych? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Uwięzieni między światami, czyli jak pomagać Ukraińcom w Polsce

Ексклюзив
20
хв

Jest Ci źle? Zastosuj metodę "Bezpiecznej ręki". To działa!

Ексклюзив
20
хв

Dzieciom z ADHD trzeba pokazywać ich supermoce

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress