Exclusive
20
min

Gołąb, chłopiec, dziewczynka i kriomateriał

Ale pomińmy gołębia - to już jest bardziej niż skomplikowane.

Kateryna Babkina

Ukraińska pisarka Kateryna Babkina. Fot: Tymofii Klubenko

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Podczas izraelskiej wojny o niepodległość w 1948 r. specjalnie wyszkolone gołębie były wykorzystywane do przekazywania wiadomości z pola bitwy. Armia miała specjalnie wyszkolonych żołnierzy, którzy oprócz broni nosili dużą skrzynkę z gołębiami pochodzącymi z różnych miejsc, które wysyłali z odpowiednimi wiadomościami w odpowiednim czasie, ponieważ gołąb jest inteligentnym ptakiem i nie dostarcza nikomu żadnej poczty, po prostu leci do domu.

Śmiertelnie ranny bardzo młody żołnierz o pseudonimie Baby, wyjmuje ze swojej skrzynki nie gołębia wojskowego, ale gołębia podarowanego mu przez ukochaną.

Drugą drżącą ręką Baby próbuje dostać się do małej tubki  przymocowanej do nogi gołębia. Ostatnią rzeczą, jaką widzi w życiu jest widok gołębia odlatującego w krzyżowym ogniu, szybko i pewnie w niebo, niosąc prezent jego ukochanej.

Dziewczyna, młoda wolontariuszka w zoo, która podobnie jak Baby kocha gołębie i woli ich towarzystwo od towarzystwa ludzi, odbiera ptaka, dobrze rozumie przesłanie: w przeddzień wyjazdu Baby na wojnę zaproponowała mu pierwszy dla nich obojga seks. Ale odmówił mówiąc, że wszystko trzeba odłożyć na lepszy czas, który na pewno nadejdzie. Wtedy będą mieli wiele dzieci i oczywiście gołębie. Z pomocą łyżki i strzykawki dziewczyna wykorzystuje pośmiertny prezent zgodnie z jego przeznaczeniem i rodzi syna z Baby.

A dalej dzieje się wszystko to, co Meir Shalev wykorzystał w swojej powieści „Chłopiec i gołąb”: jak w końcu wychodzi za mąż, rodzi kolejnego syna, jak ten syn Baby dorasta, jak żeni się i rozwodzi, i jak dzięki pośmiertnemu prezentowi matki (wcale nie tak egzotycznemu, po prostu dostaje dużo pieniędzy) znajduje swój własny dom, do którego zawsze będzie chciał wracać, tak jak gołąb...

Czytałam tę książkę dawno temu, jeszcze przed wojną, i ciągle wracałam do epizodu wysłania tego ostatniego gołębia, myśląc - mój Boże, to musi być prawdziwa historia, bo jak można w ogóle coś takiego wymyślić?

A teraz nie wydaje mi się to już historią (z wyjątkiem szczegółów: jak długo leciał ten gołąb lub jak długo plemniki mogą zachować zdolność do zapłodnienia w izraelskich temperaturach - ale wierzę, że Meir Shalev lub jego redaktorzy konsultowali się z kimś w tej sprawie).

W zeszłym roku czytałam w mediach społecznościowych historię kobiety, która próbowała rozwiązać konflikt prawny z wykorzystaniem kriomateriałów po zmarłym na froncie mężu. Zgodnie z prawem taki materiał musiał zostać zutylizowany. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej historii o wykorzystaniu zamrożonej spermy lub zarodków poległych żołnierzy. A dla mnie wszystkie te historie to straszne tragedie.

Tempo przyjmowania ustaw i legalizacji procedur zawsze pozostaje daleko w tyle za rozwojem świata i możliwościami nauki i technologii, a bardzo często kryje się za tym wiele osobistych tragedii i złamanych istnień. Są sytuacje, których po prostu nie da się jednoznacznie rozwiązać i myślę, że historia pośmiertnego wykorzystania kriomateriału jest jedną z nich.

Kobiety żegnają żołnierzy udających się na front, Lwów, Ukraina, 9 marca 2022 r.Fot: Carol Guzy / Zuma Press / Forum

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał niedawno ustawę, która zezwala klinikom na przechowywanie zamrożonych komórek rozrodczych poległych żołnierzy przez 3 lata w celu zachowania puli genowej Ukrainy i zapewnienia im prawa do biologicznego rodzicielstwa. Jest to nierealistycznie fajne i postępowe - i wiąże się z nierealistycznymi zmianami w wielu procedurach i podejściach.

Z jednej strony jest to opowieść o prawie kobiety do własnego ciała - kogo, od kogo, kiedy i jak urodzić. I tu jestem całym sercem za tą kobietą, czyli za każdą kobietą i każdą jej decyzją. Ale z drugiej strony obawiam się o interpretację i realizację tego, co jest zapisane w prawie, o poprawność dokumentów, o świadomość i profesjonalizm (a także takt/empatię) specjalistów zaangażowanych w procesy na różnych etapach.

A najbardziej przerażające jest to, że ludzie się zmieniają, zwłaszcza pod wpływem tragicznych wydarzeń, i zmieniają się nieprzewidywalnie. Оkoliczności naszego życia również nieustannie się zmieniają, zwłaszcza w czasach wojny.

Tutaj w grę wchodzi każda dowolna liczba czynników, które przynosi nam los. Na przykład, czy zmarły nadal chciał mieć dziecko z tą kobietą/przez tego mężczyznę i w tym świecie, co się z nim działo na wojnie i między nimi w przerwie między dostarczeniem biomateriału i podpisaniem dokumentów a śmiercią?

Czy ta kobieta jest nadal w stanie (fizycznie, emocjonalnie, finansowo) urodzić i wychować zdrowe, pełnoprawne dziecko po tak emocjonalnej stracie? Czy brane są pod uwagę prawa i interesy dziecka urodzonego w niewątpliwie trudnej i dramatycznej sytuacji, bo to tak naprawdę to będzie żywy, mały, drżący człowieczek, a nie materiał genetyczny?

A także, jak dokładnie będzie realizowane prawo takich dzieci do statusu, świadczeń i dziedziczenia majątku? Czy takie dzieci nie będą rodzone w celu odnalezienia w nich części osoby, którą utracili, po prostu jako rodzaj lekarstwa na ból serca (a to tak nie działa i może być bardzo niebezpieczne dla osobowości dziecka). Takich pytań, na które nie ma i nie może być jednoznacznych odpowiedzi, jest jeszcze około pięciuset. Zarówno ogólnie, jak i w naszych realiach w szczególności.

No bo… Wyobraźcie sobie kobietę w naszej obecnej rzeczywistości, gdzie komisja lekarska i społeczna nie zawsze uznaje prawo do dożywotniej niepełnosprawności osób, które straciły kończyny (true story, znam osoby, które co roku od nowa zbierają wszystkie dokumenty i badania, poświęcają mnóstwo czasu i wysiłku, żeby komisja była przekonana, że noga nie odrosła albo nie wykształciły się nowe nerki), gdzie wciąż istnieje przemoc położnicza, gdzie nadal istnieje wiele mizoginii i tradycyjnych toksycznych poglądów na temat miejsca, praw i funkcji kobiet, i gdzie standardy medyczne są dalekie od opartych na dowodach - w skrócie, obecnie na Ukrainie trzeba przejść przez pewną komisję, która musi zaświadczyć, że kobieta jest przytomna, przeszła okres żałoby i jest w stanie urodzić i wychować dziecko poległego żołnierza bez szkody dla siebie, innych lub samego dziecka.

A to dopiero początek.

Następnie trzeba będzie ustalić status i prawa takiej kobiety i takiego dziecka, szczegóły uznania ojcostwa (głowa mi pęka od prób odgadnięcia, czy będzie ona uznana za samotną matką, czy nie. Bo w Ukrainie, jeśli w akcie urodzenia dziecka wpisany ojciec, kobieta nie ma prawa do świadczeń, wsparcia i statusu samotnej matki, nawet jeśli ten mężczyzna nie mieszka z nią i dzieckiem i nie uczestniczy w życiu i utrzymaniu dziecka

Dzieje się tak dlatego, że urzędy przyznające ten status po prostu nie mają mechanizmów przyjmowania dowodów na faktyczne zaangażowanie danej osoby w życie dziecka. Sprawdziłam to wszystko na sobie i jest to gąszcz nie do pokonania. Jedynym wyjściem jest pozbawienie praw rodzicielskich, ale to trwa latami, a poza tym jest prawie niemożliwe do przeprowadzenia bez sądu.

A potem jest kolejny poziom - co jeśli kobieta zginie na wojnie, a jej mąż będzie chciał wykorzystać wspólny kriomateriał? Czyje to będzie dziecko, jeśli regulacje macierzyństwa zastępczego w Ukrainie i tak jest dość chwiejna, a co w sytuacji jeśli jedno z rodziców zostanie zabite?

Wydaje mi się, że jeśli jako społeczeństwo znajdziemy - nie powiem, że proste, ale wciąż wykonalne - rozwiązanie tej sytuacji,  a prawo zostanie wdrożone nie tylko w praktyce, ale także w życiu, będzie to precedens w globalnym podejściu do praw człowieka, praw dziecka i prawdziwie nowoczesnego podejścia do rodzicielstwa i reprodukcji, zgodnego z obiektywną rzeczywistością.

Będzie to niezwykłe osiągnięcie, także odważne i niepokojące, ale konieczne wyzwanie dla norm społecznych, i etycznych.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraiński dziennikarka, poetka i pisarka. Laureat Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej „Angelus” za rozdział „Mój dziadek tańczył najlepiej ze wszystkich”. Współpracowała z Esquire, Le Monde, Harpers Bazaar, Ukraińska Prawda, Biznes, Bird in Flight itp. Teksty literackie publikowane w almanachach i antologiach na temat Ukrainy, Europy i USA.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dzisiejszy Trump bardzo różni się od tego, który objął urząd siedem lat temu. Podczas inauguracji był bardziej konserwatywny i skoncentrowany na Ameryce, co znalazło odzwierciedlenie nie tylko w jego lakonicznych stwierdzeniach, ale nawet menu bankietowym z lokalnymi przysmakami, takimi jak stek z Omaha czy wino z Kalifornii.

Przysięga 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: funkcje Rexa/EastEnders News

Chociaż Trump często jest nazywany przyjacielem Putina, znajomym Orbana i cynicznym biznesmenem, lwia część jego przemówienia była poświęcona Stanom Zjednoczonym. Motywem przewodnim było twierdzenie, że Ameryka „znów będzie szanowana na całym świecie”.

– Złota era Ameryki zaczyna się teraz. Od dziś nasz kraj będzie prosperował. Będziemy przedmiotem zazdrości wszystkich narodów i krajów. Każdego dnia administracja, ja osobiście, zawsze będziemy stawiać Amerykę na pierwszym miejscu – powiedział 47. prezydent Stanów Zjednoczonych.

To ambitna i odważna deklaracja, biorąc pod uwagę coraz częściej powtarzaną w zachodnich kręgach opinię, że trudna sytuacja Ukrainy wynika ze słabego przywództwa Zachodu i jego ustępstw wobec Rosji i Chin

Kiedy Putin świętował aneksję Krymu i oklaskiwał utworzenie quasi-państw  DRL i ŁRL, większość zachodnich przywódców uspokajała Kreml. Co więcej, szukały one sposobów na zrozumienie Rosjan i cieszyły się, gdy mogły zrzucić winę na ukraińskich radykałów i naszą korupcję.

Oklaskując słowa Trumpa o „silnej Ameryce” powinniśmy pamiętać o wielu innych rzeczach. Choćby o dość infantylnym stanowisku Baracka Obamy w sprawie Ukrainy i pragnieniu Angeli Merkel zarabiania pieniędzy na rosyjskim gazie. Nie wspominając już o dwóch ostatnich prezydentach Francji, którzy przymykali oko na wojny i spotykali się z międzynarodowym przestępcą Putinem, podając mu rękę. I nic to, że Ukraina krzyczała w ogniu, Polska próbowała dotrzeć do Zachodu głosem Lecha Kaczyńskiego, a kraje bałtyckie obnażali rosyjskie schematy hybrydowe. Do niedawna wschodni Europejczycy byli uważani za niekonstruktywnych rusofobów.

Podczas kampanii wyborczej Trump obiecywał zakończenie wojny rosyjsko-ukraińskiej w 24 godziny. Szybko okazało się, że to iluzja, więc możemy śmiało powiedzieć, że nowy prezydent USA nie spełnił pierwszej obietnicy wyborczej

W przemówieniu do narodu złożył jednak nową obietnicę:

– Zakończymy wojny, których nawet nie zaczęliśmy. Będę człowiekiem, który zaprowadzi pokój na świecie.

Jest w tym coś ironicznego, bo tradycyjnie o pokoju na świecie z podobną naiwnością wypowiadały się finalistki konkursu piękności Miss Universe, którego właścicielem był nie kto inny jak Donald Trump.

Czy jednak taki pokój jest możliwy? Cóż, chciałabym zauważyć, że Ukraina zdecydowanie zasługuje na coś więcej niż krótkoterminowe porozumienie, w którym za swoje okrucieństwo Putin zostanie nagrodzony nowymi okupowanymi ziemiami. Jeśli Trump zwykł zrzucać winę za wszystkie swoje błędy na Joe Bidena, to teraz nie ma już alibi. Joe Biden i jego mażłonka Jill nie ukrywali radości, że globalne wyzwania nie są już ich zmartwieniem. I pozwolili Trumpowi zdać sobie z tego sprawę.

Co ciekawe, Trump zebrał rekordową kwotę 250 milionów dolarów w darowiznach na swoją inaugurację. Do zbiórki przyłączyły się czołowe firmy technologiczne, inwestorzy kryptowalutowi i banki. W zaprzysiężeniu wzięli udział prezesi Google, Apple, Open AI, Amazona, a także Elon Musk i Musk Zuckerberg – wszyscy ci, których określa się mianem oligarchów technologicznych.

Teraz i oni będą kojarzeni z Trumpem, więc muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są gotowi na nowe wyzwania, na potencjalną III wojnę światową

Ponadto – na co mogą się przydać iPhone’y i algorytmy Facebooka, gdy Chiny rozbudowują swoją armię i marynarkę wojenną w imponującym tempie, by rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym. I co sądzą o apetytach Chin, skoro jeszcze wczoraj Pekin był bodaj najważniejszym partnerem handlowym Ameryki.

Podczas gdy Trump obiecywał pokój na świecie, rosyjski dyktator publicznie mu pogratulował i zadeklarował, że jest gotowy negocjować „trwały pokój”. Na świecie nie brakuje pożytecznych idiotów i naiwniaków marzących o innej, lepszej Rosji. Tyle że źródło deklaracji Putina wydaje się oczywiste: zaledwie dziesięć dni przed zakończeniem kadencji prezydenckiej Bidena Departament Skarbu ogłosił nowe surowe sankcje wobec Rosji, wymierzone głównie w jej przemysł naftowy i gazowy.

Stary i nowy prezydent USA. Fot: Rex Features/East News

Członkowie zespołu Trumpa, tacy jak nowy sekretarz stanu Marco Rubio czy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Walz, przyznali, że szukają możliwości nacisku na Moskwę. Tyle że stara administracja już przekazała je nowej, by siłą przekonać Putina do kompromisu.

Dlatego Departament Skarbu opublikował listę 100 objętych sankcjami rosyjskich podmiotów, w tym takich gigantów, jak jeden z największych rosyjskich producentów broni czy Moskiewska Giełda Papierów Wartościowych

Zmniejszenie dochodów z rosyjskich węglowodorów może stać się dźwignią nacisku. Oczywiście pakiet pomocowy z nowymi rakietami i samolotami byłby lepszy, ale to też nie jest złe. Zaledwie w ciągu tygodnia obowiązywania nowych sankcji napływ dolarów do Rosji spadł do poziomu z 1990 roku, zaś jedna trzecia zysków walutowych największych rosyjskich kompanii utknęła za granicą. A rosyjskie małe prywatne firmy jęczą, bo są na skraju bankructwa.

Dlatego Putin zastanawia się teraz, skąd wziąć dolary na wojnę i jak uniknąć zamieszek głodowych w Rosji.

By Trump nie uległ pokusie zniesienia choćby niektórych sankcji, Biden dodał do tego „kukułcze jajo”: tylko Kongres może dokonać zmian na ich liście. A ponieważ Republikanie będą mieli w nim większość, Putin i petrodolary są już ich bólem głowy.

W swoim orędziu o stanie państwa Donald Trump obiecał położyć kres chaosowi na świecie. Jednak pytanie o to, czy dojdzie do eskalacji i III wojny światowej, oraz o to, kto następny po Ukraińcach znajdzie się w okopach, by bronić wolnego świata, pozostaje otwarte.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Pokojowy Trump w obliczu chaosu. Czy USA mogą znów stać się silne?

Marina Daniluk-Jarmolajewa
protest, Liza, ofiara

25 lutego ubiegłego roku nagą, nieprzytomną Elizawietę znalazł dozorca w bramie przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wezwał na miejsce pogotowie i policję, Elizawieta została przewieziona do szpitala. Była w stanie krytycznym. Nie odzyskała przytomności, zmarła 1 marca. W dniu, w którym doszło do napaści, zatrzymano sprawcę, Doriana S. 

23-letni mężczyzna dostał zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym i usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Sąd zdecydował, że trafi do aresztu.

Liza

Teraz w Sądzie Okręgowym w Warszawie Dorian S. został skazany na dożywocie za zgwałcenie i zamordowanie 25-letnie Lizy. Jej rodzina otrzyma zadośćuczynienie. "Oskarżonego należy jak najszybciej wymazać z pamięci, by zło, jakie uczynił, nie stało się atrakcją" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Dobosz. I to właśnie uzasadnienie w tej sprawie należy uznać za przełomowe. Czytałam i słyszałam wiele uzasadnień w sprawach o przemoc, także seksualną. Czytałam uzasadnienia umorzeń, decyzje sądu o oddaleniu zażaleń na umorzenia. Nigdy w żadnym nie spotkałam się z traktowaniem skrzywdzonej osoby jako podmiotu. Nigdy nie znalazłam krzty empatii. W wielu nie było nawet zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Tylko prawnicze stwierdzenia, artykuły, paragrafy. W tych uzasadnieniach nie było nic o tych, które i którzy doznali krzywdy. Dlatego uzasadnienie, które przedstawił sędzia Paweł Dobosz, traktuję jako wyjątkowe. I dające nadzieję wszystkim tym, którzy decydują się walczyć o sprawiedliwość i o siebie. 

O zamordowanej Elizawiecie sędzia Dobosz mówił: "Liza". Jak wyjaśniał, używał tego zdrobnienia, by "ofiara jej życia nie stała się bezosobowa"

"Liza doświadczyła bólu, przerażenia, w końcu śmierci. Dlatego w ten sposób będę mówił o pokrzywdzonej, by nie pozostała w naszej pamięci wyłącznie - używając prawniczego języka - jako przedmiot przestępstwa, jako obiekt czynności wykonawczych" - mówił. Opowiadał o życiu Lizy:"Razem z nim (partnerem Lizy - przyp. red.) znaleźli w Polsce, w Warszawie bezpieczne miejsce. Oboje, można powiedzieć, są uchodźcami. Liza pochodzi z Białorusi, a Danilo z Ukrainy. W lutym ubiegłego roku w związku z urodzinami Lizy wyjechali do Hiszpanii. Snuli jakieś własne plany, snuli swoje marzenia, by dalej prowadzić swoje życie".

We wszechobecnej narracji dotyczącej osób skrzywdzonych przemocą seksualną, wtórnie wiktymizowanych w sądach, na policji, w prokuraturze, w której wciąż słyszymy o tym, że "przecież była pijana", "miała krótką sukienkę", "była wyzywająca", jego słowa o tym, że sytuacja, w której była Liza, wracając do domu nad ranem po spotkaniu z przyjaciółką Anną po "babskim wieczorze", była naturalna, są przełomowe. To nie okoliczności czy zachowanie Lizy doprowadziły do tragedii. 

29.02.2024, Warszawa, Śródmieście, ulica Marszałkowska. Protest i marsz milczenia z ulicy Żurawiej pod Pałac Kultury i Nauki pod hasłem ''Miała na imię Liza'' w związku ze śmiercią Białorusinki Lizy po napaści i gwałcie, do których doszło przy ulicy Żurawiej. Zdjęcie: Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

Nasza córka, siostra, żona, przyjaciółka

"Ta sytuacja nie cechuje się żadną nadzwyczajnością, to naturalne. Przecież możemy sobie wyobrazić, że w podobnym czasie, o podobnej porze idzie tą ulicą, tą drogą, nasza córka, siostra, żona, partnerka, przyjaciółka (...). Liza przegląda coś w telefonie, za nią zbliża się młody mężczyzna, silniejszy od niej, wyższy. W ręku ma kominiarkę. Zbliża się do Lizy, zakłada tę kominiarkę. Okazuje się, że w ręku trzyma również nóż. Przystawia ten nóż do szyi Lizy, zatyka drugą ręką jej usta i spycha ją do ściany. Przygniata ją swoim ciałem, w pewnym momencie wyrywa jej telefon. Liza coś mówi do tego mężczyzny. Jest skrępowana ciałem, nie może uciec i nie może odejść" - mówił sędzia Dobosz.

W Polsce - choć nie tylko tutaj - ofiary przemocy nie są traktowane poważnie. Rzadko kto im wierzy, poddając w wątpliwość ich historie, próbując je zawstydzić i przerzucić na nie winę. To nagminne w postępowaniach. Najnowszy przykład: sprawa Wiktorii, młodej kobiety, która została zgwałcona, a od sędzi usłyszała pytanie, czy "się jej podobało". I dlaczego nie przerwała. Dlatego powstała petycja, skierowana na ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, o "podjęcie natychmiastowych działań na rzecz poprawy traktowania przez system sprawiedliwości osób, które doświadczyły przemocy seksualnej". Feminoteka apeluje o przeszkolenie sędziów, pracowników sądów, prokuratur oraz biegłych w zakresie rozpoznawania, rozumienia i odpowiedniego traktowania osób z doświadczeniem przemocy seksualnej, regularne monitorowanie i ocena procedur postępowania z osobami, które doświadczyły przemocy seksualnej w celu eliminacji systemowych zaniedbań oraz utworzenie specjalistycznych wydziałów w prokuraturach i sądach wszystkich szczebli, do których trafiałyby sprawy o przemoc domową, seksualną, ze względu na płeć, i w których pracowałyby wyszkolone w tym temacie osoby.

Dlatego to uzasadnienie jest wyjątkowe. Powinno być lekturą obowiązkową dla policjantów, prokuratorów, sędziów i biegłych.

Bo to mogła być każda z nas. Córka, przyjaciółka, sąsiadka, siostra. Żadna z nas nie jest sygnaturą sprawy

I każda zasługuje na poszanowanie godności oraz - to naprawdę możliwe - szacunek i empatię.

20
хв

"Będę o niej mówił <<Liza>>". Przełomowe uzasadnienie wyroku w sprawie śmierci Elizawiety

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Dzieciom z ADHD trzeba pokazywać ich supermoce

Ексклюзив
20
хв

Jak to jest być „mamą pingwina”

Ексклюзив
20
хв

„Mamo, jestem psem”. Kim są quadrobersi i czy to bezpieczne

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress