Exclusive
20
min

Donald Tusk po burzliwym szczycie w Brukseli: Moment jest krytyczny. Teraz można zdecydować o losie wojny

Dwudniowe rozmowy europejskich przywódców wykazały różnice między krajami członkowskimi i mogą okazać się rozczarowujące dla tych, którzy liczyli na silne poparcie ze strony Ukrainy. „Nastrój może nie być zbyt sprzyjający, ale wszyscy rozumieją, że ta chwila jest krytyczna. Nadchodzące tygodnie mogą zadecydować o losie tej wojny” - powiedział Donald Tusk dziennikarzom na pokładzie samolotu powracającego z Brukseli - pisze Onet

Marcin Terlik

15/04/2024. Warszawa, premier Donald Tusk Zdjęcie: Filipnaumienko/Reporter

No items found.

Przed dwudniowym szczytem były wysokie oczekiwania. Jednak po dwóch dniach dyskusji w Brukseli mówi się więcej o różnicach między państwami UE niż o konkretnych rozwiązaniach.

Polski premier — w przeciwieństwie do innych przywódców — nie przemawiał publicznie podczas dwudniowego szczytu UE w Brukseli. Postanowił zorganizować konferencję prasową w samolocie, którym wracał do Polski w czwartek wieczorem.

„To posiedzenie Rady Europejskiej trwało nieco dłużej, niż się spodziewaliśmy. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze były oczywiście kwestie bezpieczeństwa — podsumował negocjacje przywódców UE.

— W konkluzjach szczytu zawarto jednak przepis, że UE utrzyma bezpieczeństwo lotnicze nad Ukrainą. To coś nowego” - powiedział polski premier, choć od razu dodał, że „nie ma to praktycznego znaczenia, ponieważ Unia Europejska jako taka nie ma nic, co można wysłać na Ukrainę”.

— Było wspólnym zamiarem, aby Europa wzięła na siebie część odpowiedzialności za bezpieczeństwo ukraińskiego nieba. Uczucia mogą nie być negatywne, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to moment krytyczny i nadchodzące tygodnie mogą zadecydować o losie tej wojny — podkreślił Tusk.

Tusk skomentował zatrzymanie Polaka podejrzanego o przygotowanie ataku na Zełenskiego

Szef polskiego rządu zauważył, że negocjacje przywódców Parlamentu Europejskiego dotyczyły „rosyjskich wpływów poprzez dezinformację i cyberagresję podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego”.

„Premier Belgii i premier Republiki Czeskiej jasno powiedzieli, że wszyscy mamy powody, by obawiać się rosyjskiej ingerencji” - powiedział premier na pokładzie samolotu wracając z Brukseli.

— Dziś ma to szczególne znaczenie w kontekście informacji o aresztowaniu Polaka, który faktycznie był zaangażowany w przygotowanie zamachu na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Wiadomo o jego próbach kontaktu z rosyjskim wywiadem. To aresztowanie było jak najbardziej uzasadnione - powiedział Tusk.

Nawet jeśli mamy do czynienia tylko z pojedynczym przypadkiem szaleńca, duża część zabójstw politycznych jest inicjowana przez samotnych szaleńców. Musimy mieć świadomość, że szczególnie w tej chwili musimy skupić się na kwestiach bezpieczeństwa” - powiedział Tusk.

Tusk apeluje do rolników o blokowanie granic

Jednocześnie premier wezwał, aby „nikt nie zrobił niczego, co mogłoby dziś osłabić Ukrainę”. „Mówię też o tych, którzy blokują granicę” - powiedział, odnosząc się do protestujących rolników.

Będziemy musieli podejmować decyzje, które będą chronić polskie przejścia graniczne. Dziś, niezależnie od uzasadnienia protestów, przejścia nie mogą być już blokowane. Nie możemy w żaden sposób utrudniać Ukrainie, gdy rozstrzygnie się los wojny — podkreślił Tusk

Dodał, że z powodu choroby musiał odłożyć spotkanie z rolnikami, ale wciąż się przygotowuje. Jestem pewien, że większość rolników rozumie, że będziemy kontynuować negocjacje i że naprawdę pomagamy. Nie sądzę, żeby ktokolwiek przyzwoity w Polsce chciał dziś osłabić Ukrainę” - dodał.

„Mam nadzieję na refleksję i że ta forma protestu zostanie odrzucona. Usługi publiczne będą działać w celu oczyszczenia transformacji. Nie sądzę, by bezpośrednie środki przymusu były konieczne. Jak dotąd policja i służby publiczne nie traktowały źle rolników i chcę, aby tak było nadal. Ale apeluję mocno: nie powinniśmy przegrzewać tej sytuacji i blokować Ukrainy - dodał.

Premier o spotkaniu Dudy i Trumpa: Nie będę krytykować prezydenta

Premier również skomentował spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa, które odbyło się w środę w Stanach Zjednoczonychpodczas konferencji pokładowej.

„Nie jest tajemnicą, że mam inny pogląd niż prezydent Duda na temat sytuacji w Stanach Zjednoczonych oraz roli prezydenta Bidena i byłego prezydenta Trumpa” - powiedział Tusk, zapytany o to.

„Z pewnością nie podzielamy poglądów Donalda Trumpa na temat sytuacji na Ukrainie. Wiadomo, że osobiście uczestniczył w blokowaniu pomocy dla Ukrainy — dodał.

Tusk podkreślił, że „osobiście nie poleciłby takiego spotkania prezydenta Dudy i prezydenta Trumpa”. To w jakiś sposób wpływa na kampanię wyborczą w USA - wyjaśnił.

— Prezydent podejmuje decyzje, ale otrzymał od nas informacje o tym, czego oczekuje rząd podczas tego spotkania. Przede wszystkim oświadczenie prezydenta Trumpa, jeśli chodzi o nasze niebo, o radykalnym przyspieszeniu dostawy amerykańskiego sprzętu, jeśli będzie to miało wpływ na to w przyszłości - dodał premier.

Nie wiem, jak wyglądała ta rozmowa. To było prywatne, - powiedział Tusk.

„Nie będę krytykować prezydenta w sprawach bezpieczeństwa i stosunków w NATO, stosunków z Ukrainą czy stosunków z Rosją. To są tematy, w których mamy wystarczająco dużo szaleńców i radykałów, że możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek konflikty na szczycie władzy” - podkreślił premier.

Szczegóły szczytu w Brukseli. Zaczęło się od sankcji wobec Iranu

Europejscy przywódcy mieli mówić przede wszystkim o gospodarce, ale pogarszająca się sytuacja międzynarodowa zmusiła ich do zmiany planów. Pierwszym tematem szczytu w Brukseli była gwałtowna eskalacja napięć na Bliskim Wschodzie po ataku Iranu na Izrael w sobotę.

W tym miejscu przywódcy UE znaleźli wspólną płaszczyznę i zgodzili się co do potrzeby wprowadzenia nowych sankcji wobec Teheranu. „Musimy zrobić wszystko, aby odizolować Iran” - powiedział w środę wieczorem przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Planowane rozwiązania mają na celu uderzenie w firmy produkujące drony i pociski. Jednak w konkluzjach szczytu nie wspomniano o sankcjach na irańską ropę, która jest podstawą gospodarki kraju.

Drugim poważnym problemem pozostaje agresja Rosji na Ukrainę. W środę wieczorem Władimir Zełenski zdalnie komunikował się z przywódcami UE zgromadzonymi w Brukseli.

„Niestety w naszej części Europy nie mamy takiego poziomu obrony, jaki widzieliśmy kilka dni temu na Bliskim Wschodzie” - powiedział ukraiński prezydent, odnosząc się do zestrzelenia prawie wszystkich irańskich dronów i pocisków przez Izrael i jego sojuszników.

UE „potępia” i „podkreśla potrzebę”, ale nie ma szczegółów dotyczących Ukrainy

Tymczasem Kijów boryka się z brakiem systemów obrony powietrznej i pocisków, które mogłyby chronić ukraińskie niebo. Kilka godzin przed szczytem UE podczas ataku na Czernihów przy użyciu „Iskanderów” zginęło 18 osób.

Wzrasta również presja rosyjskiej armii na frontach, a Ukraina doświadcza niedoboru broni i żołnierzy. W środę Zełenski wezwał europejskich przywódców do zapewnienia swoim wojskom systemów obronnych, amunicji artyleryjskiej, dronów, pojazdów i „wszystkiego, co niezbędne do utrzymania linii frontu”.

Wnioski ze szczytu UE mogą być jednak rozczarowujące. Brakowało im konkretnych deklaracji i zobowiązań. Zamiast tego pojawiły się rytualne gwarancje poparcia dla integralności terytorialnej Ukrainy i głosy potępiające ataki Rosji na cywilów.

W odniesieniu do broni Rada Europejska „podkreśliła potrzebę pilnego zapewnienia Ukrainy obrony powietrznej i przyspieszenia zapewnienia wszelkiego niezbędnego wsparcia wojskowego, w tym amunicji artyleryjskiej i pocisków rakietowych”. Jednak po tych słowach nie było dat ani liczb

Ponadto konkluzje ostrzegają również, że „wsparcie wojskowe będzie zapewniane przy pełnym poszanowaniu polityki bezpieczeństwa i obrony poszczególnych państw członkowskich” oraz „z uwzględnieniem ich interesów bezpieczeństwa”. Niektóre kraje, takie jak Węgry i Słowacja, wcześniej wyraziły sceptycyzm co do dalszej pomocy dla Ukrainy.

Ostre debaty na temat gospodarki. „Skąpi” niechętnie zadłużają się za broń

Drugiego dnia negocjacji przywódcy UE zajęli się nierozstrzygniętymi kwestiami gospodarczymi. Raport na temat przyszłości jednolitego rynku przedstawił na ich spotkaniu Enrico Letta, były premier Włoch, a obecnie szef Instytutu Jacquesa Delorsa. Podstawowym zadaniem powinno być zwiększenie konkurencyjności Europy w konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Ale nawet tutaj trudno jest znaleźć konsensus między państwami członkowskimi UE.

Propozycje Letty obejmują duże inwestycje w „zieloną” gospodarkę, sektor cyfrowy i energię odnawialną. Finansowanie będzie kosztem dalszego wzrostu wspólnego długu, ale nie wszyscy w Unii są z tego zadowoleni, a decyzje Rady Europejskiej wymagają jednomyślności. — Debatujemy nad tym. Niektórzy za, inni przeciw, przyznał Charles Michel w czwartek, rozwiewając nadzieje na szybkie porozumienie.

Nie ma nawet porozumienia w sprawie bezpieczeństwa i emisji euroobligacji dla sektora obronnego. — Wiele państw członkowskich, w tym niektóre duże kraje, ma obawy co do tego, jak powiedział podczas rozmów premier Irlandii Simon Harris. Kanclerz Austrii Karl Nehammer był otwarcie przeciwny przejęciu wspólnego długu. Jego kraj — wraz z Holandią, Danią i Szwecją — jest tradycyjnie częścią „skąpego klubu” krajów UE, które sprzeciwiają się wszelkiemu wzrostowi wydatków.

Nie osiągnięto również porozumienia w sprawie harmonizacji podatków, które uniemożliwiłoby dużym graczom unikanie podatków. Niektóre kraje UE, takie jak Luksemburg, Irlandia i Cypr, od lat wypompują kapitał z innych krajów, kusząc bogatych niskimi podatkami. Premier Estonii Kaia Kallas również wypowiedziała się przeciwko harmonizacji na szczycie w Brukseli, mówiąc, że jej kraj ma niewiele do zaoferowania inwestorom - poza niskimi podatkami.

Kolejnym jabłkiem sporu była idea unii rynków finansowych promowana przez Michela, a także przywódców Francji i Niemiec. Te mniejsze kraje, które korzystają ze słabych regulacji, nie chcą większego nadzoru ze strony Brukseli.

Przeczytaj oryginalny materiał Marcina Terlika do publikacji Onet

No items found.

Dziennikarz i redaktor wiadomości Onet. Pisze o polityce zagranicznej, dyplomacji, kwestiach społecznych i pracowniczych. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Przeglądzie”. W Onet od 2018 roku.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Rosja metodycznie torturuje i zabija ukraińskich jeńców wojennych, porywa cywilów, którzy nie popierają tak zwanego ruskiego miru. Uprowadza też ukraińskie dzieci, próbując je reedukować zgodnie z propagandowymi narracjami, a niektóre oddaje rosyjskim rodzinom, które zmieniają im nawet imiona. Kraj Putina za nic ma prawa człowieka.

Sestry rozmawiają z Dmytro Łubincem, ukraińskim rzecznikiem praw obywatelskich – o deportacjach ukraińskich dzieci do Rosji, szczegółach wymiany więźniów, zbrodniach wroga na ukraińskich jeńcach wojennych i cywilach oraz o braku reakcji społeczności międzynarodowej na rosyjskie zbrodnie.

Logika Rosji? To pytanie retoryczne

Natalia Żukowska: O ilu ukraińskich jeńcach – wojskowych i cywilnych – możemy dziś mówić?

Dmytro Łubinec: Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że nie możemy ogłosić liczby jeńców wojennych – zarówno ukraińskich żołnierzy pojmanych przez Federację Rosyjską, jak rosyjskich żołnierzy pojmanych w Ukrainie. Bo to kwestia bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o cywilów, to oni nie są jeńcami wojennymi. To nielegalnie przetrzymywani obywatele Ukrainy, których Rosja nie miała prawa pozbawiać wolności. Na dziś wiemy, że w wyniku rosyjskiej agresji zaginęło około 14 000 osób. Natomiast w Rosji nielegalnie przetrzymywanych jest prawie 1700 ukraińskich cywilów. To są liczby, o których możemy mówić.

Dmytro Łubinec: „Pracujemy nad uwolnieniem wszystkich naszych obywateli”. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Jako rzecznik praw obywatelskich wezwał Pan rosyjskie władze do dostarczenia list jeńców wojennych z Ukrainy, których Rosja byłaby gotowa natychmiast uwolnić. Jakie są największe trudności związane z uwalnianiem tych ludzi?

Ogólnie największą trudnością jest to, że Rosja nie przestrzega międzynarodowego prawa humanitarnego i konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Jednocześnie międzynarodowe prawo humanitarne stanowi, że wymiana jeńców powinna odbywać się po zakończeniu działań wojennych. Wyjątek stanowią ciężko ranni lub ciężko chorzy, którzy podlegają repatriacji nawet podczas konfliktu zbrojnego. Jest to określone w konwencjach genewskich.

Mając to na uwadze, chciałbym skupić się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, obecnie prowadzimy wymianę jeńców wojennych podczas konfliktu zbrojnego. Żaden inny kraj na świecie nigdy tego nie zrobił, to pierwszy taki przypadek w historii. Fakt, że do dziś odzyskaliśmy 3767 naszych obywateli i przeprowadziliśmy 58 wymian, jest naprawdę czymś znaczącym.

Po drugie, Rosja powinna bezwarunkowo uwolnić wszystkie ciężko ranne, ciężko chore ukraińskie kobiety. Ale tego nie robi, chociaż jest to przewidziane w konwencjach genewskich.

Pierwsza wymiana kobiet. 17 października 2022 r. Zdjęcie: STR/AFP/East News

Aby przyspieszyć ten proces, Ukraina utworzyła mieszaną komisję medyczną w celu obiektywnego określania stanu zdrowia jeńców wojennych. Umożliwiająca to klauzula konwencji genewskich została wykorzystana tylko dwa razy od połowy XX wieku: podczas wojny w Wietnamie i wojny irańsko-irackiej. Mieszane komisje medyczne składają się z kilku ekspertów. Ich członkowie mają przedstawiać propozycje repatriacji jeńców wojennych, wykluczenia ich z repatriacji lub odroczenia decyzji do czasu dalszych badań. Mamy nadzieję, że będzie to krok w kierunku ustanowienia przez Rosję podobnej komisji mieszanej we własnym kraju. Ale Rosja jeszcze tego nie zrobiła.

Kolejnym problemem jest to, że Kreml gra na emocjach krewnych ukraińskich jeńców wojennych. Agresor celowo dokonuje pewnych manipulacji, by wpłynąć na nastroje w naszym społeczeństwie.

Zatrzymanie procesu wymiany, propaganda w mediach społecznościowych, listy osób, których Ukraina rzekomo nie chce zabrać – to celowe działania Rosji. Rosja po prostu bawi się ludźmi, wykorzystując ich ból

Ostatnia wymiana odbyła się 18 października. Wtedy udało nam się odzyskać żołnierzy, którzy zostali skazani przez Rosję na dożywocie, a także bojowników pułku Azow. Co decyduje o kształcie list naszych wojskowych do wymiany?

Pracujemy nad powrotem wszystkich naszych obywateli, ale jeśli chodzi o jeńców wojennych, pierwszeństwo mają ciężko ranni, ciężko chorzy i kobiety. Przedkładamy stronie rosyjskiej różne propozycje i listy. Wszyscy ukraińscy żołnierze, którzy znajdują się w rejestrach Narodowego Biura Informacyjnego, są automatycznie umieszczani na listach do wymiany niezależnie od ich statusu: czy są zaginieni, czy potwierdzeni przez MKCK [Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża – red.] jako jeńcy wojenni. Ukraina traktuje wszystkich jednakowo i pracuje nad tym, by wszyscy wrócili z niewoli. Zawsze to podkreślam.

Mamy również dane o tym, że około 40% ze wszystkich osób, które powróciły z rosyjskiej niewoli, uznano wcześniej za zaginione. Dlatego ciągłe przekazywanie list do wymiany z nazwiskami wszystkich obrońców jest jednym ze sposobów odnajdywania ludzi. Ukraina szuka różnych sposobów na uwalnianie swoich obywateli. Na przykład gdy muzułmanie na całym świecie świętowali koniec postu Ramadan Bajram, a katolicy obchodzili Wielkanoc, Ukraina zainicjowała wymianę tych jeńców wojennych, którzy wyznają islam, i tych, którzy są katolikami. Jednak Rosja zignorowała wysłane listy. Czy można zrozumieć logikę Rosji? To pytanie retoryczne.

Ukraińscy żołnierze po uwolnieniu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Nakazów aresztowania powinno być więcej

Jaka jest największa trudność z odzyskiwaniem więzionych cywilów?

Cywilów najtrudniej odzyskać, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Rosja nie ma podstaw prawnych do ich przetrzymywania. Zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym powinni zostać natychmiast uwolnieni. Jednak Federacja Rosyjska to prawo ignoruje, uprowadza cywilów, torturuje ich i przetrzymuje w aresztach. Jeśli spojrzymy na trudności związane z ich powrotem, największym problemem jest weryfikacja danych dotyczących cywilów: kiedy i gdzie zostali uprowadzeni, gdzie są teraz. Rosja nie dostarcza żadnych informacji.

Udało nam się ustalić, że obecnie w Rosji przetrzymywanych jest około 1700 cywilów. Uznajemy jednak, że liczba ta jest znacznie wyższa

Rosja systematycznie i celowo popełnia przestępstwa. Moim zdaniem rosyjscy urzędnicy powinni otrzymać nowe nakazy aresztowania od Międzynarodowego Trybunału Karnego za uprowadzanie ludności cywilnej, ponieważ tego rodzaju przestępstwo można zaklasyfikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości.

Według Associated Press do 2026 roku Rosja planuje utworzyć 25 nowych „kolonii poprawczych” i sześć innych cywilnych ośrodków zatrzymania na okupowanych terytoriach Ukrainy. Co wiadomo o warunkach przetrzymywania ukraińskich więźniów? Czy znamy miejsca, w których są przetrzymywani?

Rosja nie udziela żadnych informacji o cywilach. W większości przypadków nie znamy miejsc ich pobytu, ich stanu ani warunków, w jakich są przetrzymywani. Oczywiście są wyjątki, gdy udaje nam się uzyskać informacje o danej osobie za pośrednictwem partnerów międzynarodowych lub w inny sposób. Nie jest to jednak zbyt duży odsetek wszystkich przypadków.

Jeśli chodzi o warunki przetrzymywania cywilów, Rosja stosuje wobec nich najbardziej przerażające tortury. Wszyscy są przetrzymywani w fatalnych warunkach, bez opieki medycznej, odpowiedniej żywności i wody. Mogą być przetrzymywani w komorach tortur i piwnicach przez wiele miesięcy. Znamy historię Ukrainki Ołeny Pech, która została niedawno uwolniona z rosyjskiej niewoli. Musiała wrócić do tymczasowo okupowanego obwodu donieckiego, by opiekować się matką, która doznała udaru mózgu. Po bezprawnym zatrzymaniu była torturowana elektrowstrząsami, duszona workiem, wkręcano jej śruby w kolana i przeprowadzono pozorowaną egzekucję. Została bezprawnie skazana, zapadła na szereg chorób.

To tylko jedna z dziesiątek tysięcy historii o tym, co Federacja Rosyjska robi z naszymi obywatelami. Ponadto od 2014 r. „wymuszone zaginięcia” ludzi na tymczasowo okupowanych terytoriach są powszechne. W każdej okupowanej osadzie Rosja tworzy izby tortur.

Ołena Pech, ofiara rosyjskich tortur. Zdjęcie: ulotka/AFP/East News

W jaki sposób Rosja odpowiada na ukraińskie prośby o informacje na temat miejsca pobytu ukraińskich więźniów? Jak kraje trzecie mogą pomóc w tej sprawie?

Jak już powiedziałem, Rosja bardzo rzadko udziela jakichkolwiek informacji. W większości przypadków wróg ignoruje nasze prośby i ogranicza się do wymówek. Jeśli chodzi o pomoc w uwalnianiu cywilów, mówiliśmy już publicznie o Katarze i Watykanie. Mieliśmy szereg kontaktów z Katarem w sprawie umożliwienia powrotu Ukraińców do domu, a dzięki Watykanowi 28 czerwca udało się skłonić Rosję do odesłania do Ukrainy 10 naszych obywateli.

Na spotkaniach grupy roboczej zajmującej się punktem 4. „formuły pokoju” [dotyczy on wyzwolenia wszystkich jeńców i osób deportowanych – red.], które odbyły się już siedem razy, podnosimy kwestię powrotu do domu wszystkich obywateli bez wyjątku: dzieci, cywilów, jeńców wojennych. Do spotkań grupy regularnie dołącza około 50 krajów i siedem organizacji międzynarodowych: MKCK, Misja Monitorowania Praw Człowieka ONZ na Ukrainie, OBWE, UNICEF, UE, Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka oraz Koordynator Rezydentów ONZ w Ukrainie. Zawsze doceniam wysiłki Kanady i Norwegii, które współprzewodniczą grupie roboczej. Chciałbym również przypomnieć, że stworzyliśmy Międzynarodową Platformę na rzecz Uwolnienia Cywilów Nielegalnie Przetrzymywanych przez Federację Rosyjską. W jej pierwszym spotkaniu wzięły udział 52 kraje i organizacje międzynarodowe.

Nie poprzestajemy jednak na tym, co już osiągnęliśmy. Pod koniec października w Montrealu odbyła się konferencja ministerialna na temat ludzkiego wymiaru „formuły pokoju”, w której uczestniczyłem jako członek ukraińskiej delegacji. Jej uczestnicy przyjęli wspólny komunikat, którego głównym punktem było zatwierdzenie tzw. zobowiązania montrealskiego, które zawiera kluczowe mechanizmy sprowadzania naszych ludzi do domu. Mam nadzieję, że ten komunikat zadziała i zobaczymy realne rezultaty.

Kolejnym rezultatem konferencji będzie utworzenie grupy krajów, które będą ściśle współpracować z Ukrainą w celu gromadzenia i wyszukiwania szczegółowych informacji o ukraińskich jeńcach wojennych, nielegalnie przetrzymywanych cywilach i uprowadzonych dzieciach.

Dmytro Łubinec: „Stworzyliśmy międzynarodową platformę uwalniania nielegalnie zatrzymanych cywilów przez Federację Rosyjską”

Walczymy z podstępnym wrogiem

Rosja zezwoliła rzecznikowi praw obywatelskich Turcji Serefowi Malkocowi na odwiedzenie miejsc, w których przetrzymywani są ukraińscy jeńcy wojenni. Czego Kijów spodziewa się po tej wizycie?

Myślę, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek rezultatach. Przede wszystkim powinniśmy poczekać, aż to się faktycznie wydarzy. Możemy wiele oczekiwać, ale nie zapominajmy, z jak podstępnym wrogiem walczymy.

Doniecka Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie kolejnej zbrodni wojennej popełnionej przez Rosjan. Chodzi o rozstrzelanie sześciu wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy. To niepierwszy taki przypadek. Za każdym razem zwracacie się z takimi informacjami do ONZ i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Jaka jest ich reakcja? Czy w ogóle reagują?

Niestety nie widzimy odpowiedniej reakcji. ONZ odnotowuje takie egzekucje w swoich raportach i czasami podaje je do wiadomości publicznej, ale to nie wystarczy. Potrzebujemy konkretnych kroków, by powstrzymać takie zbrodnie okupantów.

Moim zdaniem Czerwony Krzyż powinien również publicznie ogłosić naruszenie przez Rosję konwencji genewskiej dotyczącej traktowania jeńców wojennych. W końcu egzekucje ukraińskich jeńców wojennych są celową polityką Federacji Rosyjskiej

Takie zbrodnie wojenne są tolerowane przez najwyższe kierownictwo Rosji. Jednocześnie nie widzimy żadnej reakcji społeczności międzynarodowej na nie. Nadal nie ma nakazów aresztowania zbrodniarzy wojennych za egzekucje jeńców. Dlatego po każdym przypadku egzekucji, o którym wiem, wysyłam listy do ONZ i MKCK, by odnotować te zbrodnie. To, co możemy dziś zrobić, to przynajmniej nadal otwierać oczy światowych organizacji na zbrodnie Rosji.

Prokuratura Generalna Ukrainy wszczęła ponad 450 postępowań karnych w sprawie złego traktowania i torturowania jeńców wojennych oraz ponad 2100 w sprawie torturowania cywilów. O jakich torturach mówimy? W jaki sposób są one rejestrowane i czy mogą być uznane w przyszłości przez sąd międzynarodowy za dowód zbrodni wojennych popełnionych przez Federację Rosyjską?

Według ONZ ponad 95% ukraińskich jeńców wojennych było w Rosji torturowanych. Mówimy tu o biciu i rażeniu prądem. Ale Rosjanie stosują nie tylko przemoc fizyczną. Nie tylko biją, torturują, zmuszają więźniów do stania na mrozie i szczują ich psami. Wywierają też presję psychiczną: mówią im, że nikt nie czeka na nich w domu, i zmuszają do nauki i śpiewania rosyjskiego hymnu narodowego każdego ranka. Nieodpowiednie warunki przetrzymywania też są torturą. Proszę spróbować sobie wyobrazić, jak to jest być karmionym łyżką owsianki każdego dnia – prawie bez wody. Albo że trzymają ludzi w ciasnych celach, zmuszają ich do stania i nie pozwalają usiąść. Ci, którzy wrócili z niewoli, opowiadają takie historie, że włosy się jeżą.

Inwazja kremlowskich porywaczy dzieci

Rosja uprowadziła prawie 20 000 ukraińskich dzieci, ale to tylko przybliżona liczba. O ilu naprawdę możemy mówić?

Według różnych źródeł sama Rosja potwierdza, że zabrała ponad 700 000 ukraińskich dzieci, lecz nie podaje ich list. Nie znamy więc prawdziwej liczby uprowadzonych dzieci, choć na pewno jest ich znacznie więcej niż 20 000.

Gdyby każdego dnia zwracano jedno dziecko z tych 20 000, odzyskanie wszystkich zajęłoby Ukrainie ponad 55 lat

Powrót Ukraińców do domu. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Ukrainy

Ukrainie udało się już odzyskać 1001 dzieci z terytoriów okupowanych i z Federacji Rosyjskiej. Gdzie były przetrzymywane? Jaki jest mechanizm ich uwalniania?

Staramy się zbierać informacje o tym, dokąd są deportowane. Jak dotąd, według dostępnych danych, są wywożone do Włodzimierza, Omska, Rostowa, Czelabińska, Saratowa, Moskwy, obwodu leningradzkiego, terytorium Krasnodaru i na wyspę Sachalin – czyli do nawet najbardziej odległych regionów. Zarazem wiemy, że dzieci są również umieszczane na tymczasowo okupowanych terytoriach. Rosjanie nie udzielają informacji na ich temat – przeciwnie: ukrywają je tak bardzo, jak to tylko możliwe. Często przenoszą je do różnych miejsc i regionów, co ma na celu utrudnienie nam ich odszukania i odzyskania.

Jak powszechne jest zjawisko militaryzacji i indoktrynacji uprowadzonych ukraińskich dzieci? Jak Rosja to robi? Jaki jest cel?

Konkretny: zniszczyć ich tożsamość. To zjawisko na bardzo dużą skalę, ponieważ każde dziecko jest poddawane reedukacji.

Od 2014 roku Federacja Rosyjska prowadzi politykę militaryzacji dzieci: angażuje je w ruch „Junarmii” [organizacja młodzieżowa o charakterze paramilitarnym, wspierana i finansowana przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej – red.] i posyła do szkół kadetów. Rosja propaguje też toksyczne narracje, że ich rodzima Ukraina jest wrogiem, z którym należy walczyć z bronią w ręku.

Rosjanie zmieniają postrzeganie historii i wojny przez ukraińskie dzieci. Robią to nie tylko po to, by zmienić ich tożsamość. Dla Rosji nasze dzieci są nowym pokoleniem żołnierzy. Znamy wiele przypadków, że nawet nieletnie dzieci otrzymały wezwania do rosyjskiej armii

Systemową rosyjską politykę niszczenia ukraińskiej tożsamości dzieci można znaleźć w raporcie specjalnym „Przekwitłe”. To drugi raport specjalny Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Pierwszy był zatytułowany „Nierozkwitłe”. Dotyczył deportacji i indoktrynacji ukraińskich dzieci. Przedstawiciele Federacji Rosyjskiej nadal wysyłają je „na leczenie”. Tzw. Centrum Humanitarne partii Jedna Rosja poinformowało, że od momentu swego powstania w kwietniu 2022 r. do kwietnia 2024 r. wysłało 1500 dzieci z okupowanego terytorium Ukrainy i obwodu biełgorodzkiego Federacji Rosyjskiej do klinik federalnych na „leczenie” i nie planuje zaprzestania tej „pomocy”.

Poza tym Rosjanie uprowadzone ukraińskie dzieci adoptują, śledzenie ich losów jest często niemal niemożliwe. W kwietniu 2024 r. odnotowano kolejny taki przypadek. Rosjanka przejęła opiekę nad chłopcem, który został uprowadzony z okupowanego terytorium obwodu donieckiego wraz z bratem i siostrą, a potem umieszczony w szkole z internatem w regionie moskiewskim. Ta „matka zastępcza” odmówiła przyjęcia brata i siostry chłopca. W rezultacie został adoptowany, a jego dane osobowe – imię, nazwisko, patronimik i miejsce urodzenia – zmienione. Mimo oporu dziecka.

Odzyskiwanie dzieci uprowadzonych przez Rosję jest najtrudniejsze. Zdjęcie: SIERGIEJ CHUZAVKOV/AFP/Eastern News

W okresie od 2021 r. do czerwca 2024 r. reżim Alaksandra Łukaszenki przeniósł co najmniej 2219 ukraińskich dzieci z terytoriów okupowanych na Białoruś. Dane te zostały opublikowane w raporcie ukraińskich i białoruskich obrońców praw człowieka. Znane są nazwiska konkretnych urzędników zaangażowanych w deportację młodych Ukraińców. Dlaczego nadal nie ma nakazu aresztowania Łukaszenki i jego zwolenników, tak jak stało się to w przypadku Putina i Lwowej-Biełowej [Marija Lwowa-Biełowa jest pełnomocniczką przy prezydencie Federacji Rosyjskiej do spraw Praw Dziecka – red.]?

To pytanie można zadać w wielu przypadkach. Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za porwania cywilów? Dlaczego nie ma nakazów aresztowania za torturowanie i egzekucje jeńców wojennych?

Jakie sankcje grożą porywaczom ukraińskich dzieci?

Przede wszystkim dyplomatyczne. Jednym z rezultatów konferencji ministerialnej w Montrealu jest to, że Kanada przygotowuje nowy pakiet sankcji wobec Rosji za deportacje ukraińskich dzieci i innych cywilów. Moim zdaniem nałożenie sankcji jest jedną z metod wywierania presji na Rosję. I ta metoda jest naprawdę skuteczna.

Ukraina rozszerzyła grupę negocjacyjną, która przygotowuje wymianę jeńców wojennych. Jak to wpływa na skuteczność wymiany?

To przede wszystkim sprawa Sztabu ds. Koordynacji Postępowania z Jeńcami Wojennymi. Ze swojej strony mogę mówić tylko o moich kontaktach, czyli interakcji między rzecznikami praw obywatelskich Ukrainy i Rosji.

Podczas spotkania z Komisarzem Praw Człowieka w Federacji Rosyjskiej. Zdjęcie: Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich

Nawiasem mówiąc, niedawno spotkałem się z rosyjską rzeczniczką praw obywatelskich Tatianą Moskalkową. Spotkanie odbyło się na granicy z Białorusią – z udziałem przedstawicieli MKCK. Uzgodniliśmy repatriację ciał poległych, wymianę list jeńców wojennych odwiedzanych przez obie strony oraz wymianę listów. Uruchomiliśmy też nowy format: przekazaliśmy listy od krewnych do ukraińskich jeńców wojennych w Rosji.

Czasami ludzie pytają mnie, jak komunikować się z przedstawicielem Federacji Rosyjskiej. Robię wszystko, co w mojej mocy, by chronić interesy Ukraińców i sprowadzić ich do domu z rosyjskiej niewoli.

20
хв

Dmytro Łubinec: - Rosja tworzy izby tortur w każdej okupowanej osadzie

Natalia Żukowska

Po podpisaniu umów pierwsza grupa ochotników udała się na poligon Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, by przejść podstawowe szkolenie wojskowe, które potrwa 35 dni.

Następnie, jak stwierdził podpułkownik Petro Gorkusza, przedstawiciel dowództwa Legionu Ukraińskiego, żołnierze będą mogli kontynuować szkolenie w wybranych przez siebie specjalnościach wojskowych w bazach NATO w Europie.

– Do tej pory centrum rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego zarejestrowało prawie 700 wniosków od obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, Czechach, Niemczech, Irlandii i innych krajach – powiedział Petro Goruszka. – Po przejściu badań w wojskowej komisji lekarskiej i podpisaniu umów oni również wstąpią w szeregi Legionu.

– To ważny krok, który pokazuje determinację Ukraińców mieszkających za granicą, gotowych bronić swojej ojczyzny. Nasz konsulat wraz z ambasadą i wszystkimi ukraińskimi placówkami dyplomatycznymi na świecie wspiera Legion Ukraiński i zapewnia kompleksowe wsparcie wszystkim, którzy chcą wstąpić w jego szeregi – stwierdził z kolei Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Ołeh Kuts.

Centrum Rekrutacyjne Legionu Ukraińskiego w Lublinie nadal przyjmuje zgłoszenia od obywateli Ukrainy. Wnioski można składać za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Legionu Ukraińskiego lub w ukraińskich konsulatach i ambasadach w Europie.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/670064b9371ecfa3749d7347_8f98b1a7b04779a144640363f279fdba2fe1e982.avif">Legion Ukraiński w Polsce rozpoczyna rekrutację wolontariuszy</span>

Wszystkie zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy

20
хв

Pierwsi ochotnicy Legionu Ukraińskiego podpisali kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jewhen Magda: Popieram ekshumację ofiar tragedii wołyńskiej

Ексклюзив
20
хв

Via Carpatia-2024: kultura, która może dać siłę i jedność

Ексклюзив
20
хв

Wołyń: rana pamięci

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress