Exclusive
20
min

Idealni uchodźcy: czym masowe przesiedlanie się Ukraińców różni się od poprzednich kryzysów migracyjnych w Europie?

Inwazja Rosji na Ukrainę wywołała jeden z największych kryzysów humanitarnych w Europie od czasów II wojny światowej. Masowy napływ ludności spowodował ogromne obciążenie gospodarek i systemów opieki socjalnej krajów europejskich. Jednak migracja Ukraińców różni się od migracji z innych krajów do Europy

Kateryna Tryfonenko

Według Eurostatu tymczasową ochroną w Europie jest objętych obecnie 4,3 miliona Ukraińców

No items found.

20 czerwca Europejska Komisja przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ECRI) opublikowała swój roczny raport, w którym pochwaliła wysiłki krajów europejskich na rzecz ochrony Ukraińców. Wezwała jednak do zapewnienia odpowiedniej ochrony i wsparcia wszystkim osobom ubiegającym się o azyl, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego. Czy Unia Europejska rzeczywiście jest bardziej skłonna do przyjmowania ukraińskich imigrantów niż ludzi z innych krajów? Czy stosunek do Ukraińców się zmienia? Czy ukraińscy mężczyźni w wieku poborowym będą odsyłani do domu? I dlaczego, mimo ogromnej skali przesiedleń, UE nie uważa ukraińskich imigrantów za problem? O odpowiedzi na te pytania poprosiliśmy ekspertów: historyka, prawnika i eksperta ds. migracji.

Unia nigdy nie nazywała tego kryzysem

Z punktu widzenia mieszkańców UE sytuacja po wybuchu wojny na pełną skalę miała zupełnie inny wymiar niż kryzys migracyjny z 2015 r., ponieważ nie chodziło już o kraje afrykańskie czy bliskowschodnie, ale o bliskich sąsiadów, obywateli kraju, który miał status stowarzyszonego z UE i wyraźnie deklarował zamiar integracji z Unią Europejską, wyjaśnia historyk i politolog Łukasz Adamski. Dwa główne czynniki, jak mówi, to ogromne współczucie ze strony Europejczyków, w szczególności Polaków, oraz chęć niesienia pomocy:

Ten ruch migracyjny był z Europy do Europy, bliskość kulturowa była tu bardzo ważna. Istotny był też brak czysto geograficznych barier

Wielu Ukraińców wyjechało do Polski, Słowacji i Węgier – krajów graniczących z Ukrainą. W przypadku poprzednich kryzysów migracyjnych zawsze istniała fizyczna bariera: Morze Śródziemne. Turcja była swego rodzaju buforem, państwem należącym do NATO, które oddzielało Europę od krajów pogrążonych w wojnach, krajów, z których przybywali uchodźcy.

Kiedy Ukraińcy masowo uciekali do UE po rozpoczęciu przez Rosję inwazji, żaden z unijnych nie uważał tego za kryzys, uważa Baszak Jawchan, szef badań w Migration Policy Group w Brukseli:

– Może być ku temu wiele powodów. Polityczne: aktywne zaangażowanie UE w konflikt ze względu na zagrożenie ze strony Rosji. Społeczne: postrzeganie podobieństw kulturowych ukraińskich uchodźców. Organizacyjne: natychmiastowe budowanie potencjału i sieci solidarności w celu lepszego zakwaterowania uchodźców po ich przybyciu. Dyskurs kryzysu pojawia się wtedy, gdy mamy do czynienia z kryzysem zarządzania.

Wolontariusze pomagają ukraińskimi uchodźcom na dworcu kolejowym we Wrocławiu, 2022 r.

Reakcja krajów, które przyjęły Ukraińców, pokazała również, do czego zdolna jest UE, gdy tego chce. Miało to również wpływ na promowanie polityki integracyjnej w krajach przyjmujących, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Chociaż kraje te wcześniej były bardzo niechętne przyjmowaniu innych uchodźców, okazały się gościnne dla uchodźców z Ukrainy. To godne pochwały, ale oczywiście wiąże się z pewną obawą. Bo jeśli taka polityka dotyczy tylko niektórych grup, jest to sprzeczne z zasadą równości i tworzy podwójne standardy.

Fascynacja Ukraińcami powoli słabnie

Natychmiast po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 r. Komisja Europejska wprowadziła tymczasową ochronę dla Ukraińców, unikalny mechanizm prawny, który zapewnia im prawo do pobytu i pracy, usługi socjalne i swobodę przemieszczania się w UE. Po raz pierwszy Europejczycy otworzyli ten mechanizm dla Ukraińców i był to bardzo dobry pomysł – mówi Ołeksij Skorbacz, prawnik ds. migracji i oficer Sił Zbrojnych Ukrainy:

– Jeśli mówimy o statusie uchodźcy lub ochronie uzupełniającej w Europie, to są to elementy ochrony indywidualnej. Oznacza to, że dana osoba przyjeżdża indywidualnie, sprawdzane są jej dokumenty i historia. Taka osoba musi udowodnić urzędnikom z kraju, do którego przybyła, że jest w swej ojczyźnie prześladowana w lub że grozi jej tam niebezpieczeństwo. To bardzo długa i trudna procedura.

Wszystko to jest zbędne w przypadku ochrony tymczasowej. Obiektywna sytuacja w kraju, z którego dana osoba wyjechała, sama w sobie jest dowodem na grożące jej niebezpieczeństwo. Co ważne, tymczasowa ochrona jest przyznawana masowo, bez konieczności udowadniania indywidualnego zagrożenia. Eliminuje to wiele formalności, co jest o tyle istotne, że w przypadku globalnych kataklizmów czy okupacji ludzie nie są w stanie zgromadzić niezbędnych dokumentów – często nie mają ze sobą nawet podstawowych rzeczy. Ten mechanizm jest ogromną wartością i prawdziwym znakiem demokracji, ponieważ jest przeznaczony dla dużej liczby osób zmuszonych do ucieczki przed obiektywnymi zagrożeniami.

Azyl tymczasowy ma jednak swoją specyfikę – przede wszystkim nie zapewnia dalszej legalizacji w kraju przyjmującym.

Jednocześnie UE jest zainteresowana jak najskuteczniejszą integracją Ukraińców. Tutaj również istnieje różnica między postrzeganiem obywateli Ukrainy i osób z innych krajów, mówi Baszak Jawczan:

– Ukraińcy są uważani za bardziej zintegrowanych, bardziej wspierających politykę integracyjną wobec nich i ogólnie – bardziej wspierających. Ich relacje ze społecznością przyjmującą są postrzegane jako lepsze niż uchodźców z krajów spoza Europy

Jednak nie chodzi tylko o samych Ukraińców. Jawczan ujawnia interesujące wnioski ze swoich badań:

– Im skuteczniejsza jest lokalna polityka integracyjna, tym przychylniej ludzie odnoszą się do uchodźców w swoich społecznościach. Skuteczne mechanizmy reagowania na problemy uchodźców tworzą więc lepsze nastawienie do nich w ogóle.

Na początku wojny na pełną skalę pojawiła się ogromna fala solidarności z Ukrainą, którą można nawet nazwać ukrainofilią, zaznacza Łukasz Adamski. Wszyscy współczuli, wszyscy chcieli pomagać. Teraz panuje zrozumienie, że ci ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia Ukrainy z powodu zbrodniczej wojny Putina i że musimy pomóc. Jednak im dłużej trwa wojna i im dłużej Ukraińcy przebywają za granicą, tym więcej pojawia się codziennych problemów:

– Na przykład zwykli Polacy (i jest to odnotowywane w różnych badaniach opinii publicznej), często mówią, że brakuje im wdzięczności ze strony Ukraińców i nie podoba im się postawa: „powinieneś coś dla nas zrobić, musisz nam coś dać”. Trudno mi ocenić, czy te twierdzenia są uzasadnione, ale taka uogólniona opinia jest widoczna w badaniach socjologicznych.

Prawo Ukrainy i prawo międzynarodowe

Jednocześnie Adamski jest przekonany, że zarówno Unia, jak Polska w szczególności, mają zasoby i chęci, by pomóc Ukraińcom, jeśli wskutek pogorszenia się poziomu bezpieczeństwa lub sytuacji energetycznej w Ukrainie do krajów UE napłynie nowa fala migrantów z Ukrainy:

– Staram się nie być przesadnym optymistą, ale myślę, że tutaj jest chęć pomocy. Po pierwsze, wszyscy rozumiemy, że nawet jeśli to będzie milion, dwa czy trzy miliony Ukraińców, zarówno Unia, jak Polska mogą sobie z tym poradzić. Wierzymy również, że państwo ukraińskie przetrwa nawet w trudnych warunkach, a ludność ukraińska będzie w stanie przetrwać zimę.

Powiedziałbym nawet, że Ukraińcy są idealnymi migrantami i nie stanowią zagrożenia

Zdaniem Adamskiego taka sytuacja byłaby zagrożeniem przede wszystkim dla Ukrainy, gdyż nowa fala migracji mogłaby osłabić wewnętrzną jej odporność i zwiększyć problemy w kraju. W końcu ktoś musi pracować, by armia mogła walczyć.

Ukraina od miesięcy wzywa kraje unijne do rozważenia sposobów, dzięki którym można by sprowadzić ukraińskich mężczyzn z powrotem do domu. Pod koniec czerwca w wywiadzie dla Radia Swoboda ukraiński minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko powiedział, że trwają konsultacje w sprawie tych, którzy wyjechali nielegalnie.

Ołeksij Skorbacz zaznacza, że owszem – Ukraina może skierować apele i propozycje do Unii Europejskiej, argumentując, że brakuje jej ludzi. Istnieje też jednak prawo międzynarodowe, które zabrania odsyłania ludzi do krajów, w których mogliby się znaleźć w niebezpieczeństwie.

– Mężczyźni w wieku poborowym mają konstytucyjny obowiązek obrony kraju, ale jest to obowiązek wobec Ukrainy – mówi ekspert. – Jeśli chodzi o inne państwo, pojawia się pytanie, dlaczego miałoby ono decydować za nich, w jaki sposób powinni wypełniać swój konstytucyjny obowiązek wobec Ukrainy.

Istnieje zasada, że nie musisz zapewniać ochrony od samego początku. Ale jeśli już ją zapewniłeś, anulowanie jej może być znacznie większym problemem

Wszyscy ci ludzie, kiedy otrzymali tymczasową ochronę, otrzymali ją właśnie dlatego, że w naszym kraju istnieje niebezpieczeństwo. Pytanie brzmi, jak rozwiązać ten problem, jeśli niebezpieczeństwo nie ustało.

Zdjęcia: Shutterstock

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
powódź Polska Europa

„Z wielkim bólem patrzę, jak powódź niszczy nasze domy i wspomnienia” – pisze na Facebooku mieszkanka Kłodzka. Wielka woda wyrządziła w Kłodzku tak wielkie szkody, że burmistrz miasta Michał Piszko ze smutkiem stwierdził: „Przegraliśmy tę bitwę”.

Zalany kościół w Kłodzku. Zdjęcie: FB Franciszkanie, prowincja sw. Jadwigi

Wśród śmiertelnych w Polsce jest trzech mężczyzn i dwie kobiety. Jedną z ofiar powodzi jest lekarz Krzysztof Kamiński, dyrektor szpitala w Nysie. Wracał z pracy, ale nie dotarł do domu, ponieważ jego samochód został zalany przez wodę.

Walka z powodzią trwa. Najtrudniejsza sytuacja panuje w województwach dolnośląskim i opolskim. Z powodu przerwania tamy niektóre miejscowości zostały zalane do wysokości 6-7 metrów, a większość znajdujących się tam budynków została zniszczona. Wrocław pozostaje zagrożony powodzią. Premier Donald Tusk ogłosił wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w południowo-zachodniej części kraju.

Na dotkniętych terenach pracuje 4500 ratowników – wojskowych, inżynierów i lekarzy. Ewakuują ludzi za pomocą helikopterów, łodzi i ciężarówek. Wzmacniają obronę przeciwpowodziową, opiekują się rannymi i ewakuują ludzi z lokalnych szpitali.

Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Narodowej

Ukraina zaproponowała Polsce pomoc 100 ratownikom. Powiedział to minister spraw zagranicznych Andrei Sibiga na swoim X.

Jak pomóc powodzianom w Polsce

1. Wyślij SMS ze słowem SERCE na numer 75 265. Twoje konto zostanie obciążone kwotą 6,15 zł.

2. Przenieś dowolną kwotę na konto Fundacji Caritas.

3. Przyjedź do urzędu w miejscu zamieszkania lub w Warszawie w godzinach od 8.00 do 16.00 i przynieś żywność, detergenty, środki higieniczne, wodę butelkowaną.

Kłodzko po powodzi. Zdjęcie: @D_Daszkowski
Zdjęcie: @D_Daszkowski
Zdjęcie: Sztab Generalny Wojska Polskiego
Zdjęcie: Sztab Generalny Wojska Polskiego

20
хв

„Powódź niszczy nasze domy i wspomnienia”. Europa cierpi z powodu żywiołów

Sestry
Rosjanie na wojnie

O tym, że film „Russians at War” znajdzie się w programie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto (TIFF), wiadomo było już w połowie sierpnia. Wydawało się logiczne, że w trzecim roku inwazji na pełną skalę pojawi się film, który uczciwie pokaże, co dzieje się w Moskwie. W końcu wielu ludzi interesuje się tym, jak żyje największy kraj na świecie objęty sankcjami i co sami Rosjanie myślą o swojej teraźniejszości i przyszłości.

Tymczasem pod koniec sierpnia we Włoszech odbył się efektowny i pretensjonalny Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, na którym pokazano „Russians at War”. Ten film mógłby przejść niezauważony, gdyby nie kilka czujnych osób, które go obejrzały i zrozumiały, w czym rzecz. Ukraińska producentka Dasza Bassel wszczęła alarm, inicjując kampanię przeciwko rosyjskiej propagandzie w zachodnich kinach.

Kadr z filmu „Russians at War”

”Trzymający w napięciu dokument rosyjsko-kanadyjskiej reżyserki Anastazji Trofimowej zabiera widzów w podróż sięgającą poza nagłówki gazet, do rzeczywistości rosyjskich żołnierzy w Ukrainie. Toczą bitwy, których powody stają się coraz bardziej niejasne z każdym wyczerpującym dniem”.

Tak zaczyna się opis filmu „Russians at War” na stronie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Pierwsza wersja recenzji (która od tego czasu była już kilkukrotnie redagowana) stwierdzała, że jest to historia o walce brata przeciwko bratu – w powtarzając retorykę Kremla, która mówi o Ukraińcach i Rosjanach jako „braterskich narodach”. W reakcji na to Kongres Ukraińców w Kanadzie wysłał list do kierownictwa festiwalu, wzywając do usunięcia filmu z programu.

W Toronto film został pokazany profesjonalnej publiczności. Przed projekcją społeczność ukraińsko-kanadyjska protestowała pod hasłami: „Wstyd dla TIFF” i „Rosja kłamie, Ukraińcy umierają!”. Wzięłam ulotki wydrukowane na zwykłej drukarce i poszłam rozdać je pierwszym widzom filmu. Byłam przygotowana, by wyjaśnić im, dlaczego ten film nosi wszystkie znamiona propagandy.

Dzieło kremlowskiej propagandzistki

Zacznijmy od Anastazji Trofimowej, reżyserki filmu. To była dokumentalistka RT (Russia Today), kanału telewizyjnego znanego z prorosyjskiej narracji propagandowej w relacjonowaniu wydarzeń na świecie. Karierę zawdzięcza ona wspieraniu oficjalnego stanowiska rosyjskiego rządu. Tytuły jej filmów można łatwo wyszukać w Kanadzie na stronie internetowej RT, mimo że stacja ta jest objęta sankcjami.

W filmie Trifomowej dają rosyjski mundur wojskowy – i już przez samo jego założenie reżyserka staje się stronniczką armii agresora. Wyobraźmy sobie dziennikarza BBC czy „The Guardian”, ubranego w mundur wojskowy jednej ze stron i przygotowującego relacje z frontu. Zostałby zwolniony bez prawa do pracy w zawodzie za naruszenie standardów dziennikarskich i etycznych.

Kadr z filmu: Anastazja Trofimowa w rosyjskim mundurze
Trofimowa twierdzi, że do rosyjskiej jednostki walczącej w Ukrainie przeniknęła potajemnie i mieszkała z żołnierzami przez 7 miesięcy, nie posiadając akredytacji wojskowej. Czy to możliwe?

Podczas kręcenia filmu przybywa na okupowane terytorium bez zgody Ukrainy i dzieli swoje życie z tymi, którzy zaatakowali inny kraj. A potem swobodnie opuszcza Rosję i udaje się do Kanady, której jest obywatelką.

Przedstawiam te argumenty moim zagranicznym kolegom. Słuchają zaskoczeni, ponieważ „film dokumentalny na festiwalu tego poziomu nie może być prorosyjski, mieć propagandowej retoryki i pracować na rzecz Rosji”.

W tym czasie odbieram wiele wiadomości od kolegów, którzy twierdzą, że festiwal nie odwoła pokazów „Russians at War”. W takiej atmosferze rozpoczyna się seans.

Sztampa, która działa

Na ekranie widać sylwestrową Moskwę. To szare i blade miasto z wszechobecnymi reklamami wojny. Reżyserka w wagonie pociągu spotyka mężczyznę przebranego za Świętego Mikołaja, niosącego wojskowy plecak ze wstążką Świętego Jerzego. Mówi, że jest Ukraińcem z Donbasu i kiedy rozpoczęła się wojna domowa, stracił wszystko. Potem żegna się ze swoją piękną żoną i dziećmi. Wraca na wojnę.

Zza kadru reżyserka komentuje, że nie spodziewała się wybuchu wojny, bo myślała, że jest ona czymś istniejącym już tylko w książkach historycznych. A ja w przerwie seansu pytam ją o Czeczenię, Gruzję, Syrię, aneksję Krymu...
Jeden z plakatów na proteście w Toronto porównał propagandzistkę Anastazję Trofimową do dokumentalistki Trzeciej Rzeszy Leni Riefenstahl. Zdjęcie: FB Światowego Kongresu Ukraińców

W filmie Trofimowa wydaje się naiwna i pogodna, a żołnierze pokazani są jako zagubieni, ale „prawdziwi”. Już w dziesiątej minucie widz zaczyna im współczuć. A każdy z nich, niczym kopista, powtarza znane kremlowskie narracje: „faszyści w Ukrainie”, „pojechałem ze względu na przyjaciela”, „żeby moje dzieci nie musiały walczyć”.

Reżyserka nie wspomina w filmie o zbrodniach popełnionych przez Rosjan w Ukrainie. Zamiast tego stwierdza, że „nie zauważyła żadnych śladów zbrodni wojennych popełnionych przez rosyjskich żołnierzy”. I jeszcze kilka cytatów: „Nie wiedziałam, czego spodziewać się po rosyjskim wojsku. Najbardziej uderzyło mnie to, że byli to zwykli ludzie. Absolutnie zwykli ludzie w absolutnie niezwykłej sytuacji”; „Obserwuję zupełnie różne kanały zarówno ze strony ukraińskiej, jak rosyjskiej. I uderza mnie, jak bardzo wszystko jest podobne. Często są to te same twarze, ten sam humor, ta sama odporność, to samo cierpienie, te same pogrzeby”.

Film został nakręcony profesjonalnie i z wielkim talentem, więc wywołuje emocje, o które chodziło jego autorom. Widz, daleki od wojny, zaczyna sympatyzować z bohaterami.

Mogę sobie tylko wyobrazić, ile butelek prosecco wypiła Margarita Simonyan, była szefowa Trofimowej, kiedy „Russians at War” pokazywano w Wenecji

Tyle że Simonyan i autorzy filmu zapomnieli o tym, jak potężny jest głos ukraińskiej diaspory w Toronto.

Cios w reputację festiwali filmowych

„Przepraszam, byłam dziś na wiecu” – pisze moja sąsiadka, matka trójki dzieci, której dalekie są niuanse branży filmowej. „Poszłam zaprotestować”.

Taki jest obraz Ukraińców protestujących w Kanadzie. To zwykli ludzie, którzy zjednoczyli się i stali się potężną siłą. Skupiają się w licznych grupach w mediach społecznościowych, na których przygotowywali się do wiecu, dyskutowali o plakatach i hasłach, dzielili się treścią swoich e-maili, wysyłanych do tysięcy osób w różnych globalnych organizacjach. Każdego dnia rosła liczba osób, które odkładały na bok swoje codzienne zmartwienia i skupiały się na walce.

Wkrótce do protestujących zaczęły docierać e-maile od kierownictwa festiwalu, kanadyjskich kanałów telewizyjnych i sponsorów. Jako pierwszy wypowiedział się lokalny kanał telewizyjny TVO z Ontario: nie będzie dystrybuował filmu. To pierwsze zwycięstwo nie powstrzymało jednak oburzonej ukraińskiej diaspory. Badanie schematu finansowania festiwalu i poszukiwanie osób zaangażowanych w produkcję filmu zmieniły niektórych członków diaspory w prawdziwych detektywów.

Film otrzymał 340 000 dolarów dotacji z Canadian Media Fund, finansowanego… przez rząd Kanady. Fot: FB

I wtedy zaczęły się kłopoty nie tylko Simonyan, ale także kanadyjskich producentów. W przeciwieństwie do głównej propagandystki Federacji Rosyjskiej, kanadyjscy producenci to ludzie o czystej reputacji. Przed skandalem wielu moich kolegów było przekonanych, że Kanadyjczycy nigdy nie wyprodukują treści propagandowych.

Teraz to już kwestia reputacji, więc myślę, że następne wiadomości będą dotyczyły śledztwa w sprawie tego, czy producenci filmu wydali pieniądze pochodzące od kanadyjskich rezydentów podatkowych w kraju, na który Kanada nałożyła sankcje.

Protest przeciwko emisji filmu pokazał, jak działają agenci Kremla. Pokazał, że podobnie jak „słodka i naiwna” Anastazja Trifomowa, są oni częścią kanadyjskiego społeczeństwa

Marzę o czasach, kiedy zachodnie społeczeństwo nauczy się identyfikować tych, którzy mówią językiem naszego wspólnego wroga. Ale ilu jeszcze historii o „dobrych rosyjskich chłopców” do tego potrzebujemy?

Za wcześnie, by odpuścić

Festiwal opublikował oświadczenie o ołożeniu pokazu „Russians at War”. Jako główny powód podano „zagrożenie dla bezpieczeństwa festiwalu i bezpieczeństwa publicznego”. Rzeczywiście, oburzeni Ukraińcy wysłali tysiące e-maili i napisali tysiące komentarzy w mediach społecznościowych. Tyle że to tylko część prawdy.

Na przykład w swoim artykule dla „National Post” były ambasador Kanady w Afganistanie Chris Alexander wezwał festiwal do niewyświetlania filmu, wyszczególniając wszystkie obecne w nim manipulacje. Przypomniał również przeszłość reżyserki i zadał oczywiste pytanie:

„Czy osoba, która przez wiele lat pracowała dla propagandowego kanału, może tworzyć niezależne treści?”

Myślę, że właśnie takie wypowiedzi ekspertów [w tym ukraińskich polityków i dyplomatów – red.] zaważyły na decyzji kierownictwa festiwalu filmowego. A że nie mogło ono napisać: „odwołujemy”, posłużyło się miękkim: „odkładamy”. To zasługa tych wszystkich, którzy wyszli protestować, pisali listy i komentarze. Wszystkich tych, którzy nie bali się zabrać głosu.

Siła ludzi zjednoczonych we wspólnym celu jest imponująca. Ale nie możemy odpuścić: musimy wprowadzić śledztwo w tej sprawie do domeny publicznej. By pomóc ludziom na Zachodzie w zrozumieniu, o co w tym wszystkim chodzi, możemy na przykład zorganizować pokaz tego filmu połączony z dyskusją na temat tego, jak działa propaganda.

20
хв

„Dobrzy rosyjscy chłopcy” wkraczają do zachodnich kin. Ale Ukraińcy w Kanadzie dają im odpór

Anna Palenczuk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ukraińcy w Nowej Zelandii: bez pieniędzy od rządu, ale z szansą na obywatelstwo

Ексклюзив
20
хв

Podzielone rodziny ukraińskich migrantów: badanie postaw

Ексклюзив
20
хв

Jeszcze żyję, czy już nie? – pytają siebie Ukrainki. Codziennie

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress