Exclusive
20
min

Czy wybory do europarlamentu wpłyną na wsparcie wojskowe dla Ukrainy?

Jeśli kraje europejskie tak bardzo potrzebują naszych doświadczeń z wojny z Rosją, możemy postawić pytanie nie tylko o to, czego zachodni instruktorzy mogą nauczyć nasze wojsko – ale też czego nasi instruktorzy mogą nauczyć wojskowych z Zachodu

Iwan Kyryczewski

Żołnierze ukraiński i francuski podczas wspólnych ćwiczeń. Fot: Wojtek Radwański / AFP/East News

No items found.

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego wywołały w ukraińskim społeczeństwie wrażenie, jakby spod jego stóp usunęła się kolejna geopolityczna płyta tektoniczna. Bo perspektywy przyszłego europejskiego wsparcia dla Ukrainy stają się niepewne.

Decyzje dotyczące pomocy wojskowej dla Ukrainy z Europy mają charakter długoterminowy, więc wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego raczej nie zmienią tej sytuacji. Potrzebne są jednak pewne proaktywne kroki nie tylko ze strony państwa, ale także społeczeństwa obywatelskiego.

Prawica kocha pieniądze na broń

Wszyscy prawicowi politycy, nawet jeśli w sposób demonstracyjny są rusofilami, kochają pieniądze, zwłaszcza gdy trafiają one do kompleksu wojskowo-przemysłowego ich krajów. Przykładów nie trzeba szukać daleko.

Nawet Serbia (choć przez pośredników) systematycznie sprzedaje własną amunicję ukraińskim siłom zbrojnym, które następnie niszczą rosyjskich najeźdźców.

Pragmatyzm Serbów wziął górę nad retoryką „przyjaźni z Rosjanami”, zwłaszcza że Moskwa sama wcześniej porzuciła swojego wieloletniego, lojalnego sojusznika w kwestii zbrojeń

Albo inny przykład. Prorosyjski szef słowackiego rządu Robert Fico zadeklarował, że nie będzie już nieodpłatnie dostarczał pomocy wojskowej ukraińskim siłom zbrojnym. Tyle że słowackie firmy zbrojeniowe za unijne pieniądze realizują zamówienia na kołowe działa samobieżne Zuzana 2 dla ukraińskich sił zbrojnych (działa samobieżne są jedynym rodzajem broni, którą Słowacja może wyprodukować).

Oczywiście pozostaje pytanie, czego spodziewać się po Francji, która czeka na przedterminowe wybory parlamentarne i gdzie może wygrać skrajna prawica kierowana przez Marine Le Pen. Prezydent Macron obiecał nam już bardzo potrzebne Mirage 2000, które mogłyby służyć albo jako systemy obrony powietrznej, albo jako platformy dla pocisków manewrujących SCALP-EG.

Należy jednak zrozumieć, że decyzja Macrona o przekazaniu nam tych samolotów opiera się nie tylko na altruizmie i ogólnoeuropejskich wartościach, ale także na całkowicie pragmatycznej kalkulacji uwzględniającej interes własnej gospodarki

Już w 2021 r. Francuski koncern Dassault Aviation (producent Mirage 2000 i najnowszego Rafale) był bardzo niepewny co do własnych perspektyw produkcyjnych po 2025 r. Tymczasem wskutek wojny Rosji z Ukrainą popyt na broń wzrósł tak gwałtownie, że portfel zamówień Rafale sięga już początku lat 30. Nie oznacza to jednak, że francuski przemysł obronny osiągnął punkt, w którym może spocząć na laurach. Istnieje nierozwiązany problem: francuskie firmy zbrojeniowe mają na tyle niewystarczające obroty i niską stabilność zamówień, że banki w tym kraju wciąż wahają się przed udzielaniem im pożyczek.

Macron ogłasza dostawę pierwszej serii samolotów Mirage 2000 na Ukrainę. Paryż, 7 czerwca 2024 r. Zdjęcie: Administracja Prezydenta Ukrainy (APU)

W związku z tym w interesie wszystkich sił politycznych we Francji jest zasilenie rodzimego przemysłu zbrojeniowego zamówieniami, w tym na rzecz Ukrainy. Nawet dla Marine Le Pen, która w marcu 2024 r. niespodziewanie wydała ostrożne, ale wspierające Ukrainę oświadczenie. A przypomnijmy: mówimy o polityczce, która cieszy się reputacją prorosyjskiej.

Narodowy egoizm wartości europejskich

Nasza komunikacja z zachodnimi partnerami opiera się na założeniu, że lepiej i bardziej efektywnie jest inwestować w ukraińską obronę niż wydawać pieniądze na przygotowywanie się przez nich do własnej wojny z Rosją. Rezultatem tego jest interesujący format kolektywnej obrony, mający na celu maksymalizację efektywnego wykorzystania raczej ograniczonych zasobów.

Należy jednak rozumieć, że Europa praktykuje ten format od ponad dekady. I to dlatego Kijów zdołał osiągnąć porozumienie z europejskimi partnerami w sprawie swojej propozycji bezpieczeństwa

Od początku 2010 roku Niemcy i Holandia konsekwentnie integrują swoje siły lądowe w jeden podmiot. W ramach tego procesu Holandia sfinansowała dostawę niemieckich Leopardów do Ukrainy.

Francja i Belgia również pracują nad połączeniem swoich armii od 2017 roku. Proces ten ma potrwać do 2030 roku. Francuzi będą dostarczać wspólnej armii sprzęt wojskowy, a Belgowie amunicję.

Wołodymyr Zełenski z ministrem sił zbrojnych Republiki Francuskiej Sébastienem Lecornu. Paryż, 7 czerwca 2024 r. Zdjęcie: APU

A skoro już jesteśmy przy Francji: Macron ogłosił między innymi plan przeszkolenia dla Ukrainy brygady liczącej 4500 żołnierzy. Jeśli uważnie prześledzimy dyskusje we francuskiej przestrzeni informacyjnej, możemy założyć, że francuski prezydent miał na myśli nie tylko o szkolenie ukraińskich żołnierzy, ale także opracowanie czegoś w rodzaju innowacyjnej struktury dla naszych brygad bojowych. Faktem jest, że do lutego 2022 r. armia francuska realizowała program Skorpion. Opierał się on na założeniu, że w przypadku „wielkiej wojny” w Europie przeciwko Rosji lepiej mieć zwartą armię pełną kołowych pojazdów opancerzonych, w której czołgi będą odgrywać drugorzędną rolę.

Doświadczenia Sił Zbrojnych Ukrainy pokazało nietrafność takich kalkulacji. Dlatego Francuzi zaczęli działać w myśl zasady „ucząc innych, uczysz się sam”
Francuski sprzęt dla Ukrainy. Zdjęcie: APU

Zamiast wniosków

Chociaż nawet my, Ukraińcy, postrzegamy siebie jako proszących o pomoc, obiektywne dane pokazują coś wręcz przeciwnego. Według oficjalnych danych w 2023 roku Ukraina wydała na obronę 40 miliardów z własnego budżetu. Z kolei Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) twierdzi, że nasze rzeczywiste wydatki na obronę w ubiegłym roku wyniosły 64 miliardy dolarów.

Oznacza to, że co najmniej 20% ukraińskiego budżetu idzie na bezpośrednie zakupy broni i amunicji zarówno z krajowego przemysłu obronnego, jak z zagranicy

Dlatego jako kraj i społeczeństwo możemy zaoferować naszym partnerom w Europie rozwiązania mogące wzmocnić wspólne bezpieczeństwo. Przykład? Choć może to zabrzmieć zaskakująco, europejski przemysł systemów bezzałogowych jest w porównaniu z naszym w powijakach.

Z drugiej strony, jeśli kraje europejskie tak bardzo potrzebują naszych doświadczeń z wojny z Rosją, możemy postawić pytanie nie tylko o to, czego zachodni instruktorzy mogą nauczyć nasze wojsko – ale też czego nasi instruktorzy mogą nauczyć wojskowych z Zachodu.

No items found.

Ekspert w agencji informacyjno-konsultingowej Defense Express, dołączył do zespołu w listopadzie 2020 roku. Obecnie koncentruje się na zagadnieniach technologicznych, wojskowych i wojskowo-przemysłowych związanych z inwazją Rosji na Ukrainę na pełną skalę. Wcześniej, jako autor specjalistycznych publikacji, zajmował się specyfiką sektora energetycznego, transportowego i rolnego Ukrainy w kontekście zagrożenia militarnego ze strony Rosji.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Projekt badawczy „Historia Ukrainy: inicjatywa globalna”, który został zaprezentowana w Kijowie pod koniec września, jest już od dawna spóźniony. Zachodni intelektualiści i elity polityczne powinny wreszcie zrozumieć różnice między Ukrainą a Rosją – że to nie ci sami ludzie, nie ten sam język, a na pewno nie ten sam poziom determinacji do wszczynania wojen.

W ciągu zaplanowanego na trzy lata programu historycy przeprowadzą dziesiątki niezależnych badań, obejmujących okres od pierwszych śladów cywilizacji do dnia dzisiejszego.

Inauguracja projektu „Historia Ukrainy: inicjatywa globalna”. Zdjęcie: Akademia Dyplomatyczna przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy

„Tematy badań będą obejmować początki osadnictwa, rozprzestrzenianie się języków indoeuropejskich, stosunki między klasyczną Grecją a regionem Morza Czarnego, Europę wikingów, stosunki między Bizancjum a Kijowem oraz współczesne kwestie budowania narodów i imperiów” – czytamy w opisie ambitnego projektu.

Z wielu względów – politycznych, finansowych, ideologicznych – elity rządzące w Ukrainie nigdy nie przemyślały własnego dziedzictwa historycznego

Nigdy nie zgromadziliśmy utalentowanych ukraińskich historyków, by postawić przed nimi ważne zadanie wyjaśnienia tysiącletniego dziedzictwa lokalnych terytoriów i uświadomienia zachodnim kolegom po fachu, że istnieje odrębny ukraiński naród, z niezwykłą historią budowania własnej państwowości i chroniącej ją siły militarnej.

Podczas gdy Ukraińcy nie mieli czasu na zagłębianie się w siebie, rosyjska propaganda promowała własne narracje. Nic dziwnego, że przemówienia Joe Bidena czasami odnosiły się do „bliskich więzi rodzinnych między Rosjanami i Ukraińcami”. „The Economist”, skądinąd cenione medium, w jednym z artykułów ubolewał nad wzrostem nacjonalizmu w Ukrainie. Pisał również, że rosyjskojęzyczni obywatele Ukrainy mogą stać się bojownikami Putina.

To oznacza, że na Zachodzie nie ma zrozumienia, skąd pochodzą ci rosyjskojęzyczni obywatele. I dlaczego jest to temat do poważnych studiów nad imperialną polityką carskiej Rosji i stalinowskimi represjami

Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: „Czym jest Ukraina?” nasiliło się po tym jak rosyjski dyktator Władimir Putin udzielił w lutym 2024 roku wywiadu Tuckerowi Carlsonowi, trumpiście i wielbicielowi teorii spiskowych. Kremlowski agresor chciał się w nim zaprezentować się jako zbawca chrześcijaństwa i nowy przywódca wschodnich Słowian.

Ale od samego początku coś poszło nie tak, a sam gospodarz rozmowy, z natury cyniczny, był wyraźnie zażenowany. Putin przyniósł bowiem ze sobą jakieś kwity, które rzekomo „potwierdzają prośbę Bohdana Chmielnickiego o wzięcie pod silną opiekę moskiewskiego cara południowych terytoriów ziem rosyjskich ”.

Nie były to jednak skany jakichś nieznanych dokumentów, lecz zwykłe wydruki tekstów napisanych w programie Microsoft World, co pachnie bezczelnym fałszerstwem

Projekt uruchomienia zespołu badawczego jest więc bardzo na czasie. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę to, jak rosyjska propaganda działa na młodych ludzi, którym od dzieciństwa wbija się do głów, że przed przybyciem Rosji na okupowanych obecnie terytoriach Ukrainy nie było cywilizacji ani kultury.

Jak trafnie zauważa Anton Pawluszko, znany ukraiński analityk OSINT [biały wywiad – red.] w InformNapalm, „obecne pokolenie orków zostanie zastąpione przez jeszcze bardziej zdeprawowane pokolenie”.

Timothy Snyder, amerykański historyk, specjalista w dziedzinie dziejów Europy Środkowej i Wschodniej, Związku Radzieckiego i Holokaustu, przedstawił kilka uwag na temat tego, czym przede wszystkim interesują się jego koledzy.

Timothy Snyder. Zdjęcie: Akademia Dyplomatyczna przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy

Snyder uważa, że trwająca od ponad dwóch i pół roku wojna na pełną skalę uświadomiła wielu ludziom fakt, że Ukraina w ogóle istnieje. Teraz grupa naukowców proponuje tę kwestię rozwinąć, wyjaśniając, dlaczego jest ważna. Co robili tu starożytni Grecy? Jaki ślad pozostawili po sobie Scytowie? Jak ostatecznie wpłynęło to na oblicze dzisiejszej Europy – tradycje handlu, dyplomacji i sojuszy międzypaństwowych?

„Cała metoda nauczania historii Europy Wschodniej opiera się na rosyjskiej konstrukcji imperialnej. W rezultacie od Kalifornii po Niemcy nauczamy historii zgodnie z koncepcją, że to, co zaistniało w Kijowie i na Rusi 1000 lat temu, jest w jakiś sposób dzisiejszą Rosją” – opisuje główny problem zachodnich uniwersytetów w wywiadzie dla Liga.net Timothy Snyder. „Musimy z tym skończyć” – dodaje.

Celem projektu „Ukraińska historia: inicjatywa globalna” jest więc pokazanie, że ukraińska historia jest w rzeczywistości znacznie szersza niż Ukraina, znacznie szersza niż Rosja. I że jest powiązana z prawie wszystkim, co ważne w historii Europy i świata

Trzeba go zrealizować, by stworzyć lepszą alternatywę dla historii Putina i Miedwiediewa, którzy zdążyli już powiedzieć każdemu politykowi na świecie, że wszystko, co rosyjskie, w Ukrainie było i będzie.

Zachodni historycy obiecują dzieło liczące 3 miliony słów, czyli prawie 8500 stron wielkoformatowej książki. Jest jednak mały problem: to będzie historia Ukrainy pochodząca od zachodnich ekspertów i uwzględniająca to, jak widzą nas w swoim kontekście historycznym.

Aby ta praca była obiektywna, Ukraińcy też powinni przemyśleć swoje dziedzictwo. Jako niepodległy naród, jako ludzie, którzy wraz z Polakami i Litwinami zbudowali dwa silne państwa: Wielkie Księstwo Litewskie i Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

Ważne jest, by zrozumieć swoje miejsce na mapie – aby nie stać się populacją funkcjonującą poza polityką, której nie obchodzi, pod jaką flagą żyje

Przez tak długi czas Ukraińcom wmawiano, że są narodem biernym, który przed II wojną światową nigdy nie walczył, że wielu zapomniało o tradycji armii, o doświadczeniu kampanii pod Azowem i Moskwą, o długiej wojnie z bolszewikami i o podziemnym ruchu oporu w XX wieku. Wszystko to sprawiło, że nasi politycy byli infantylni w budowaniu państwa, a nasza ludność (nie naród) bała się dać dodatkową hrywnę na rozwój własnej armii.

Wielotomowa historia Ukrainy pióra zachodnich uczonych może być w przyszłości krytykowana. Głównie dlatego, że nie skupia się na narodzie ukraińskim, a raczej na terytorium Ukrainy jako arenie wydarzeń europejskich.

Powinniśmy jednak potraktować to jak impuls do trzeźwej debaty i inspirację dla innych autorów do napisania własnej historii Ukrainy. Coś zapewne trafi do kosza, ale na pewno coś zostanie opublikowane i przetłumaczone na angielski.

I w końcu zmieni to smutny stan rzeczy, w którym encyklopedie dla dzieci w Wielkiej Brytanii wciąż używają rosyjskich transkrypcji nazw „Kijów” i „Charków”, a Ruś Kijowską nazywają „Rosją Kijowską”

Kiedy ukraińskie matki po raz pierwszy zauważyły te przeinaczenia, skontaktowały się z wydawnictwem, które wspomniane encyklopedie produkuje. Jednak tamtejsi biznesmeni przez długi czas ignorowali ich skargi. Zareagowali dopiero w 2024 roku, gdy skontaktowała się z nimi ambasada Ukrainy.

Teraz wydawnictwo obiecuje wypuścić poprawioną wersję.

Historia napisana przez Timothy'ego Snydera, Serhija Płochija, Anne Applebaum i innych uczonych z Zachodu nie rozwiąże wszystkich problemów związanych z dziedzictwem historycznym, o które Rosja prowadzi ludobójczą wojnę przeciwko jego twórcom, Ukraińcom. Istnieją jednak szanse na to, że ukraińskie dzieci za granicą nie będą już karmione fałszywkami o „Annie, rosyjskiej królowej Francji” i o tym, że „tylko Rosjanie zwyciężyli w II wojnie światowej”.

A analitycy szanowanych zachodnich mediów nie będą szermować stwierdzeniami o „ukraińskim nacjonalizmie”

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Historia na nowo. Jak zachodni naukowcy mogą uciszyć „historyka” Putina?

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Odnieśliśmy małe zwycięstwa w usprawnianiu systemu edukacji ukraińskich dzieci w Polsce i w obronie ich praw.

Zgodnie z nowym rozporządzeniem polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej z 26 sierpnia ukraińscy licealiści, którzy mieszkają w Polsce i uczą się online w ukraińskich szkołach, mogą nadal to robić. Ich rodzice nadal będą otrzymywać pomoc finansową. Głównym warunkiem jest rejestracja w polskich agencjach rządowych i zdanie zewnętrznych, niezależnych testów w przyszłym roku.

To ważny punkt, ponieważ po przyjęciu i podpisaniu latem polskiej ustawy kwestia ta pozostawała przez pewien czas nierozwiązana. Niestety, nie wszystkie punkty rozporządzenia polskiego ministerstwa są jasne, a pytania pojawiają się zarówno ze strony polskich urzędników, jak ukraińskich uchodźców.

Ukraińscy rodzice w Polsce są zdezorientowani. Media podają różne informacje o tym, kiedy wspomniane prawo do otrzymywania przez Ukraińców pomocy finansowej wygaśnie

Niektórzy uważają, że nastąpi to dopiero jesienią 2025 roku, podczas gdy inni są przekonani, że 800 złotych przestanie być wypłacane już teraz, jesienią 2024 roku. Uważnie śledzę ten temat, pozostając w kontakcie z polskimi urzędnikami i ukraińskim Ministerstwem Edukacji. Gdy tylko otrzymam dokładne i zweryfikowane informacje, na pewno poinformuję o tym na moim kanale na YouTube.

W tej historii chciałbym zwrócić uwagę na odpowiedzialne i przyjazne podejście polskiego ministerstwa, a także osobiście – wiceminister edukacji Joanny Muchy.

W każdym razie postęp, jaki już poczyniliśmy w tej trudnej sprawie, pokazuje, że obrona interesów i przedstawianie uzasadnionego stanowiska w obronie ukraińskich uchodźców ma sens.

Zaskakujące jest to, że wspomniane problemy wciąż pozostają nierozwiązane przez nasz rząd, który po prostu zrzucił odpowiedzialność na polskich urzędników i ukraińskich rodziców

Przed inwazją Polska była głównym celem ukraińskiej migracji zarobkowej. Migracja ta miała jednak głównie charakter sezonowy. Niewiele osób przyjeżdżało do Polski jako rodziny, więc polskie władze nie regulowały kwestii edukacji naszych dzieci.

Dziś w Polsce mieszka prawie 900 000 Ukraińców, a prawie 200 000 z nich to uczniowie i studenci. Przez długi czas polskie władze przymykały oko na to, że nie uczęszczają oni do miejscowych szkół, co szkodziło nie tylko ich edukacji, ale także socjalizacji. To nie mogło trwać wiecznie.

Większość ukraińskich dzieci uczy się w województwie mazowieckim wraz z Warszawą. Zdjęcie: Władysław Czulak/Agencja Wyborcza.pl

Polacy czują się odpowiedzialni nawet za cudze dzieci. Oto co na ten temat mówi wiceminister edukacji Joanna Mucha: „1 września zaprosiliśmy te dzieci do polskich szkół. Chcemy, żeby miały równe szanse edukacyjne, żeby były bezpieczne i pod właściwą opieką”.

Dlaczego Polacy tak długo zwlekali z tą decyzją? Być może nie chcieli stosować środków represyjnych, takich jak anulowanie płatności dla tych, którzy odmówią uczęszczania do polskiej szkoły. Ale musiała istnieć alternatywa ze strony ukraińskiego Ministerstwa Edukacji.

Niestety, ukraińskie władze po prostu zgodziły się z decyzją Polaków i zaczęły ich do tego aktywnie zachęcać. Bo chciały wreszcie pozbyć się problemu edukacji ukraińskich dzieci, który całkowicie zrzuciły na barki Polaków i rodziców. Jeśli przypomnimy sobie również o ograniczeniu edukacji online przez nasze ministerstwo w kontekście kryzysu demograficznego, w rzeczywistości mamy sabotaż przeciwko naszej przyszłości.

Już teraz mamy przypadki, że nasze dzieci po pójściu do polskiej szkoły odmawiają powrotu do Ukrainy w przyszłości. Rodzice obawiają się, że ich dzieci zasymilują się w polskiej szkole i zapomną o swojej ojczyźnie

Polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej jest świadome tych obaw, dlatego polska wiceminister uspokoiła ukraińskich rodziców: „Dzieci z Ukrainy, które uczęszczają do polskich szkół, zachowają swoją tożsamość. Integracja, a nie polonizacja. W przyszłości te dzieci będą mogły zarówno budować nasz kraj, Polskę, jak wrócić do Ukrainy, by ją odbudować”.

To ważna deklaracja polityczna i dobrze, że polskie władze rozumieją, jak ważne jest zachowanie tożsamości ukraińskich dzieci.

Chciałbym jednak w końcu usłyszeć o planach ukraińskich władz, jak zamierzają się zaangażować. Czy będą jakieś programy, kursy, szkoły online? Kto będzie za to odpowiedzialny?

Nasz rząd na pokaz ogłosił utworzenie Ministerstwa Powrotu Ukraińców – a następnie natychmiast o tym pomyśle zapomniał; projekt budżetu na przyszły rok nie przewiduje dla nie żadnych środków. Sprawa musi zostać rozwiązana przez parlament. Jeszcze latem zarejestrowałem projekt ustawy o podstawach polityki demograficznej, który przewiduje strategię i narzędzia pozwalające uniknąć katastrofy demograficznej. Wzywam posłów do wykazania się odpowiedzialnością za przyszłość Ukrainy i ostateczne przyjęcie ustawy w parlamencie.

20
хв

Edukacja dla uchodźców: Czy Ukraina na tym straci?

Mykoła Kniażycki

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Strach przed eskalacją: czy Ukraina będzie mogła uderzać w głębi Rosji

Ексклюзив
20
хв

Dyplomata Ołeh Szamszur: – Nie ma alternatywy dla wielkiej porażki militarnej Rosji

Ексклюзив
20
хв

Co sukces skrajnie prawicowych partii w Parlamencie Europejskim oznacza dla Ukrainy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress