Exclusive
20
min

Co sukces skrajnie prawicowych partii w Parlamencie Europejskim oznacza dla Ukrainy

– Krajobraz polityczny w Brukseli i Strasburgu uległ zmianie, a przyszłe koalicje będą inne – mówi francuska ekspertka Louise Souverby

Maryna Stepanenko

Protest w centrum Paryża w reakcji na zwycięstwo francuskiej skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe. Fot: ARNAUD FINISTRE/AFP/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Wybory europejskie dobiegły końca. Głosy zostały policzone już niemal wszędzie, a wyniki były dość przewidywalne. W 27 krajach UE do głosowania było uprawnionych ponad 360 milionów ludzi. Skrajnie prawicowe partie europejskie osiągnęły znaczące zyski, zajmując pierwsze miejsce we Włoszech, Belgii, Austrii, na Węgrzech i we Francji. Partia Emmanuela Macrona pozostała tak daleko w tyle za zwycięzcami, że prezydent Francji został zmuszony do rozwiązania parlamentu i rozpisania przedterminowych wyborów. Co dalej z francuską pomocą i jak teraz będą podejmowane decyzje w sprawie Ukrainy? Rozmawiamy o tym z Louise Souverby, młodszą pracowniczką naukową w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) w Paryżu.

Louise Soverby, młodsza badaczka w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) w Paryżu. Zdjęcie: prywatne archiwum

Maryna Stepanenko: Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego po zwycięstwie skrajnie prawicowej partii Marine Le Pen w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jakie zmiany przewiduje Pani w samej Francji?

Louise Souverby: Decyzja Macrona była pewnym szokiem. Teraz wszystko będzie zależeć od wyników przedterminowych wyborów, które odbędą się pod koniec czerwca. We Francji polityka zagraniczna, a zwłaszcza polityka obronna, jest w dużej mierze prowadzona przez prezydenta. Wewnętrzne ryzyko polega na tym, że rząd będzie oczywiście bardzo zaniepokojony nadchodzącymi wyborami i skupi się na nich.

Retoryka Macrona w sprawie Ukrainy zmieniła się w ostatnich miesiącach, co ma pewien wpływ na wewnętrzną sytuację polityczną. Chciał wyznaczyć granicę między swoją partią a skrajnymi partiami lewicowymi i prawicowymi, które były, delikatnie mówiąc, mniej chętne wspieraniu Ukrainy. Prezydent Francji chciał więc zagrać na tym rozróżnieniu.

Partia Le Pen zdobyła pierwsze miejsce w wyborach europejskich z 31% głosów. Zdjęcie: FRANCOIS LO PRESTI/AFP/East News

Teraz o wynikach wyborów. Nie wiem, czy będą miały duży wpływ na stanowisko Francji w sprawie Ukrainy, ponieważ, jak widzieliśmy, zostało ono określone głównie przez prezydenta Republiki, a Macron pozostanie prezydentem bez względu na to, co stanie się w następnych wyborach parlamentarnych.

Partie skrajnie prawicowe wygrały nie tylko we Francji. Ich triumf był również widoczny w Austrii i Belgii. Co to oznacza dla dalszego wsparcia Europy dla Ukrainy?

W Parlamencie Europejskim główną siłą polityczną pozostanie Europejska Partia Ludowa (EPL) Ursuli von der Leyen, potem są socjaldemokraci i Renew Europe. Te główne ugrupowania nadal opowiadają się za wspieraniem Ukrainy.

Ale oczywiście skrajna prawica zdobyła wiele mandatów. Istnieje różnica między dwiema głównymi skrajnie prawicowymi grupami politycznymi w Parlamencie Europejskim. Są Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR), do których należą np. Bracia Włosi Giorgii Meloni czy polskie Prawo i Sprawiedliwość. Zrzeszone tu prawicowe partie są niebezpieczne dla konsensusu i demokracji w Europie, ale jeśli chodzi o Ukrainę, to popierają ją – w przeciwieństwie do skrajnie prawicowych partii należących do grupy Tożsamość i Demokracja (ID).

Nie jestem pewna, czy wzmocnienie skrajnej prawicy będzie miało znaczący wpływ na politykę obronną. Ale jeśli chodzi o rozszerzenie UE, zwłaszcza o Ukrainę, to sytuacja naprawdę może się skomplikować

Krajobraz polityczny w Brukseli i Strasburgu uległ zmianie, a przyszłe koalicje będą inne. Kilka tygodni temu Ursula von der Leyen powiedziała, że jest gotowa utworzyć koalicję z ECR. Nie jestem pewna, czy utworzenie koalicji ze skrajną prawicą jest właściwym krokiem, ale von der Leyen poddała tę kwestię pod dyskusję.

Po niedawnym spotkaniu z ukraińskim prezydentem w Paryżu Emmanuel Macron ogłosił dostawę myśliwców Mirage 2000-5 do Kijowa. Biorąc pod uwagę fakt, że Francja ma tylko 26 tych samolotów w służbie, ile z nich może otrzymać Ukraina?

Prezydent Francji ogłosił dostawę samolotów Mirage 2000 na Ukrainę oraz rozpoczęcie szkolenia pilotów i inżynierów w zakresie obsługi myśliwców. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

To jedno z głównych pytań. Nie ogłoszono żadnych liczb. Macron nie powiedział nic na ten temat. Powiedział tylko, że obecnie buduje koalicję, więc chce poczekać, aż zostanie ona utworzona. Innym krajem, który używa tego typu samolotów, jest Grecja. Mają podobną jak Francuzi liczbę Mirage 2000-5.

Jeśli chodzi o Francję, niektórzy eksperci sił powietrznych przewidują transfer od 6 do 12 samolotów, ponieważ mniejsza liczba byłaby dla Ukrainy nieistotna. Ale nie więcej niż 12, ponieważ zbytnio osłabiłoby to francuskie siły powietrzne

Francja ma w pełni przejść na myśliwce Rafale w 2035 roku, więc Mirage 2000-5 musiałby zostać usunięty wcześniej czy później, ale nie teraz. A luka między chwilą obecną a rokiem 2030 [oczekuje się, że modernizacja francuskiej floty myśliwców zostanie faktycznie zakończona na początku 2030 r. - red.] jest dość duża, co mogłoby doprowadzi do analogicznej luki we francuskich siłach zbrojnych.

Eksperci uważają, że Francja przekaże taką liczbę myśliwców, by wyglądała na wystarczająco dużą. Dlatego Macron tworzy koalicję.

Poza Francją i Grecją są też inne kraje na świecie, które używają Mirage, ale nie widzę sposobu, w jaki mogłyby dołączyć do koalicji z Francją. Na przykład Tajwan raczej nie zrezygnuje ze swoich samolotów. Natomiast Katar ma kilka samolotów tego typu i może je odsprzedać Francji.

Pozostaje też kwestia tego, kto będzie płacił rachunki. Jeśli powstanie koalicja z Grecją, to czy samoloty zostaną Ukrainie dane, czy sprzedane? Na razie nie ma odpowiedzi na to pytanie

Jeśli tylko Francja jest gotowa dostarczyć 6-12 samolotów, to czy to wystarczy, by wpłynąć na sytuację na froncie? I jak skuteczne jest użycie myśliwców Mirage w tandemie z F-16?

Francja może dostarczyć 6-12 myśliwców Mirage 2000-5, Grecja być może także tuzin. Ale to tylko hipoteza. Aby zmienić zasady gry, liczba samolotów musiałaby być odpowiednia.

Mirage 2000-5 nie jest jak F-16 – to samolot przechwytujący. Dobrze nadaje się do obrony powietrznej. Francuzi używają go do obrony nieba za pomocą pocisków powietrze-powietrze, a nie bomb powietrze-ziemia.

Zaletą Mirage 2000-5 jest większa mobilność niż w przypadku obrony przeciwlotniczej ziemia-powietrze. Może więc być używany jako uzupełnienie F-16

Samoloty Mirage 2000-5 są używane na wschodniej flance NATO. Zostały rozmieszczone w krajach bałtyckich w celu wzmocnienia policyjnych misji powietrznych. Są więc obecnie w służbie. I są również wykorzystywane przez Francję w Dżibuti.

Greckie Mirage są wyposażone w pociski SCALP-EG/Storm Shadow [angielsko-francuskie pociski manewrujące dalekiego zasięgu wystrzeliwane z powietrza – red.] Musimy więc zobaczyć, jak zostaną one wykorzystane na polu bitwy w Ukrainie. Możemy jednak założyć, że będą bardzo przydatne do ochrony samolotów F-16, a także do przechwytywania pocisków balistycznych, dronów i ogólnie do ochrony nieba.

Należy również pamiętać, że do utrzymania tych samolotów potrzebny będzie „łańcuch logistyczny”. Zaledwie kilka miesięcy temu francuski minister obrony wykluczył możliwość dostarczenia Ukrainie myśliwców Mirage ze względu na to, że ich utrzymanie byłoby zbyt skomplikowane. Ten problem nie zniknął i będzie musiał zostać rozwiązany.

Emmanuel Macron powiedział również, że Francja planuje stworzyć koalicję w celu wysłania zachodnich instruktorów do Ukrainy w celu szkolenia ukraińskiego wojska. Według francuskiego prezydenta wielu partnerów już wyraziło na to zgodę. Są jednak również tacy, którzy kategorycznie się temu sprzeciwiają, jak Niemcy i Stany Zjednoczone. Dlaczego tak się dzieje? Co mogłoby przekonać partnerów, którzy nie zgadzają się z inicjatywą Paryża?

W Paryżu Emmanuel Macron ogłosił szereg pozytywnych decyzji dla Ukrainy. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Macron powiedział, że ukraińska potrzeba szkolenia na ukraińskiej ziemi jest „uzasadnioną prośbą”. Uważa, że to nie jest eskalacja – i to podkreślił, ponieważ rozmieszczenie instruktorów nie będzie miało miejsca na linii frontu. Będą to tylko misje szkoleniowe i/lub wspierające.

Macron stwierdził też, że ukraińska ziemia jest suwerenna i nie ma mowy o wysłaniu francuskich instruktorów do strefy działań wojennych w celu przeprowadzenia szkolenia. Oczywiście dla niektórych krajów są to swego rodzaju „czerwone linie”.

W rzeczywistości kwestia wysłania instruktorów do Ukrainy była omawiana podczas dyskusji na temat europejskiej misji szkoleniowej, ale okazała się niemożliwa do realizacji ze względu na brak konsensusu w tej sprawie. Inicjatywa ta została odrzucona przez wiele państw, w tym Niemcy, Włochy, Hiszpanię czy kraje neutralne. W związku z tym powinna być realizowana dwustronnie i/lub w ramach koalicji, ale nie w ramach UE.

Oczywiście istnieją obawy przed eskalacją ze strony krajów, które nie chcą wysyłać instruktorów do Ukrainy i wolą prowadzić szkolenia w na terenie Unii

Wreszcie pojawia się pytanie, co się stanie, jeśli jeden z instruktorów zginie. Kraje Unii Europejskiej nie chcą być wciągnięte w wojnę, choć jednocześnie naprawdę chcą utrzymać swój status krajów wspierających Ukrainę.

Nie wiem więc, czy Niemcy dadzą się przekonać. Berlin uważa, że już robi to, co do niego należy. I to jest prawda. Pomoc, która przychodzi z Niemiec, przynosi efekty. To już jest dość duża zmiana w polityce obronnej i zagranicznej tego kraju. Wysyłanie instruktorów może być dla nich zbyt dużym krokiem.

Dla Stanów Zjednoczonych zasada: „żadnej obecności wojskowej w Ukrainie” od samego początku była „czerwoną linią”. USA już teraz przyczyniają się do obrony wschodniej flanki NATO. Prawdopodobnie Francja będzie musiała zbudować koalicję z innymi partnerami.

Podczas wizyty Zełenskiego w Paryżu francusko-niemiecka firma zbrojeniowa KNDS podpisała umowę o otwarciu oddziału w Ukrainie. Ten holding produkuje między innymi systemy artyleryjskie, czołgi bojowe i samobieżne systemy artyleryjskie CAESAR, które Francja dostarcza ukraińskim siłom zbrojnym. Kiedy Pani zdaniem możemy spodziewać się uruchomienia produkcji i co KNDS będzie produkować w Ukrainie w pierwszej kolejności?

Współpraca przemysłowa w dziedzinie obronności jest obecnie ważną częścią europejskiego wsparcia dla Ukrainy. Podpisano trzy różne dokumenty między KNDS a ukraińskimi firmami. KNDS zrzesza firmy niemieckie i francuskie. Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, jakie będą ramy czasowe, ponieważ takie projekty zwykle zajmują dużo czasu. Widzieliśmy jednak, jak krajom udaje się zrobić coś w krótszym czasie w kontekście wojny w Ukrainie. Podpisaliśmy kontrakt nie na budowę fabryki, ale na produkcję pocisków 155 mm w ukraińskim zakładzie.

Zawarliśmy również umowę między KNDS a inną ukraińską firmą na otwarcie zakładu konserwacji i napraw haubic CAESAR, aby ułatwić konserwację tego sprzętu. Obejmie to na przykład produkcję części zamiennych.

Trzecim dokumentem jest list intencyjny w sprawie utworzenia spółki zależnej KNDS w Ukrainie. Docelowo będzie ona miała na celu produkować części zamienne, amunicję, a ostatecznie być może cały sprzęt wojskowy – choć to już w bardziej odległej przyszłości. Cel ten został nawet określony w dwustronnej umowie o bezpieczeństwie w celu wzmocnienia współpracy przemysłowej. Europejskie firmy zbrojeniowe są zainteresowane otwarciem fabryk i linii produkcyjnych w Ukrainie.

Francja z pewnością nie jest pierwszą, która to zrobi. Czesi mają już podpisane umowy, podobnie jak Niemcy. Wiele firm z różnych krajów wykazało zainteresowanie tym tematem.

Ministerstwo Obrony Ukrainy zamówiło drugi system radarowy Control Master 200 od francuskiej firmy Thales, aby wzmocnić swoją obronę powietrzną. Jeden mamy już w służbie. Co czyni go wyjątkowym? I ile takich systemów jest potrzebnych do pokrycia całej granicy z Rosją i Białorusią?

To bardzo potężny sprzęt, który jest regularnie zamawiany przez różne kraje. Trudno jednak powiedzieć, ile takich systemów będzie potrzebnych do pokrycia całej granicy.

W Paryżu Macron spotkał się również z prezydentem USA Joe Bidenem i poparł wykorzystanie zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz pomocy Ukrainie. Główny posiadacz zamrożonych rosyjskich aktywów, belgijski fundusz inwestycyjny Euroclear, jest temu przeciwny. Powołuje się na ryzyko dla europejskiego systemu finansowego. O co dokładnie chodzi?

Spotkanie Bidena i Macrona w Paryżu. Fot: X / Emmanuel Macron

Myślę, że to kwestia zaufania ze strony innych inwestorów. Jeśli wyślesz sygnał, że UE może faktycznie przejąć kontrolę nad zamrożonymi aktywami, może to przestraszyć inwestorów z innych krajów i negatywnie wpłynąć na reputację europejskich rynków finansowych.

Wśród krajów europejskich nie ma zgody co do tego, jak wykorzystać zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów. W szczególności nie ma zgody co do sposobu finansowania europejskiej obrony. Pojawiła się propozycja zwiększenia w tym celu wspólnego długu. Obecnie chyba tylko Francja i Estonia popierają to rozwiązanie.

Tak więc kwestia finansowania – albo wsparcia dla Ukrainy, albo ogólnie europejskiej obrony – jest jedną z głównych, które będą musiały zostać poruszone, w szczególności podczas następnej sesji Parlamentu Europejskiego

Ukraiński szczyt pokojowy odbędzie się w Szwajcarii w dniach 15-16 czerwca. Macron powiedział, że Francja wspiera inicjatywy dyplomatyczne Ukrainy. Czego osobiście spodziewa się Pani po szczycie i jaki wpływ na niego będzie miała nieobecność amerykańskiego przywódcy?

Kilku ważnych uczestników będzie nieobecnych. Nie będzie reprezentacji Rosji, nie będzie reprezentacji Chin, ale to normalne. Oczywiście nie są to negocjacje, więc trudno powiedzieć, czy ten szczyt będzie miał bardzo duży wpływ.

Myślę, że Putin będzie zadowolony, że nie będzie tam Bidena, ponieważ zmniejsza to symboliczne znaczenie szczytu. Jeśli chodzi o stanowisko Francji, dwustronna umowa o bezpieczeństwie stanowi, że Paryż wspiera suwerenność Ukrainy w jej granicach. Macron powiedział, że oczekuje, iż sprawiedliwy pokój zostanie zbudowany zgodnie z prawem międzynarodowym.

Chodzi również o odbudowę i modernizację Ukrainy. Może więc nastąpić postęp w wypełnianiu zobowiązań odnośnie do pomocy w odbudowie Ukrainy – i mogą zostać zawarte porozumienia w tej dziedzinie. Poważne przełomy są jednak mało prawdopodobne.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała w ukraińskim wydaniu Radio France international. Była starszą redaktorką anglojęzycznego projektu Multimedialnej Platformy Transmisji Zagranicznych Ukrainy. Pełniła funkcję felietonistki międzynarodowego działu wiadomości na kanale Inter TV. W przeszłości zajmowała się także filmowaniem dokumentalnym. Obecnie prowadzi ukraińskojęzyczny projekt YouTube jako scenarzystka.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Konferencja rozpoczęła się od ostrych ataków na UE ze strony wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, który ostrzegł, że Europejczycy muszą wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo własne i Ukrainy. Jednocześnie administracja Trumpa chce osiągnąć trwały pokój, a nie ponowną wojnę za kilka lat. Ale główne pytanie, jakim kosztem, pozostaje bez odpowiedzi. Na konferencji prasowej w Monachium Wołodymyr Zełenski zauważył, że z Białego Domu dochodzą silne, ale różne sygnały. To, zdaniem ukraińskiego prezydenta, pokazuje, że Waszyngton nie ma gotowego planu. Czy możliwe jest osiągnięcie porozumienia z Rosją? Dlaczego "pokój w każdych okolicznościach ” jest koncepcją nie do przyjęcia nie tylko dla Kijowa, ale także dla Europy? Jakie są gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy?

Czerwone linie Ukrainy

Ukraina nigdy nie zaakceptuje porozumień zawartych za jej plecami i bez jej udziału, powiedział Volodymyr Zelenskyy podczas swojego wystąpienia na konferencji bezpieczeństwa. Publiczność zareagowała na to stwierdzenie oklaskami. Również w Monachium Wołodymyr Zełenski podkreślił, że jest gotowy do negocjacji z Putinem dopiero po uzgodnieniu stanowisk ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. A to nie wszystkie czerwone linie, które nakreślił Zełenski. W Monachium odmówił również podpisania projektu umowy, która dałaby USA dostęp do ukraińskich metali ziem rzadkich. Kijów generalnie nie odrzuca takiej możliwości, ale Zełenskij nalega, aby wszelkie umowy dotyczące wydobycia i wykorzystania zasobów strategicznych były bezpośrednio powiązane z zapewnieniem Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone.

W Monachium Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina potrzebuje „zdecydowanego wsparcia” ze strony Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: OPU

Rdzeniem wszelkich gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, według Zelenskyy'ego, powinno być członkostwo w NATO, a ta kwestia, jak podkreślił ukraiński prezydent, pozostaje na stole, mówiąc, że jeśli Ukraina nie otrzyma członkostwa w Sojuszu, to powinny istnieć warunki, które pozwolą na zbudowanie innego NATO - właśnie w Ukrainie. Zelenskyy oskarżył również sojuszników o bycie na smyczy rosyjskiego przywódcy: „najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin”.

Kto zasiądzie przy stole negocjacyjnym?

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa odbyła się na tle bezpośrednich kontaktów między Waszyngtonem a Moskwą. 15 lutego sekretarz stanu USA rozmawiał telefonicznie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych. Departament Stanu oświadczył, że rozmowa była kontynuacją rozmowy Trumpa z Putinem z 12 lutego. Marco Rubio powtórzył zaangażowanie prezydenta Trumpa w zakończenie wojny w Ukrainie. Urzędnicy omówili również możliwość potencjalnej współpracy w wielu innych kwestiach dwustronnych.

Europa powinna być zaangażowana w negocjacje z Rosją, mówią jednym głosem europejscy przywódcy, ale wydaje się, że Amerykanie nie spieszą się z ich zaproszeniem. Przynajmniej, jak powiedział Keith Kellogg, specjalny wysłannik Trumpa ds. Ukrainy i Rosji, podczas ukraińskiego lunchu, przy stole negocjacyjnym będzie dwóch protagonistów i jeden mediator - przedstawiciele Ukrainy, Rosji i Stanów Zjednoczonych.

Zełenski: „Chcemy osiągnąć silny, trwały pokój, a nie taki, w którym Europa Wschodnia znów znajdzie się w stanie konfliktu za kilka lat”. Zdjęcie: OPU

Nadszedł czas, aby Europa znacznie zwiększyła swoje wsparcie dla Ukrainy, a nie tylko domagała się miejsca przy stole, które jeszcze nie istnieje, mówi Kristi Raik, dyrektor Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie (ICDS):

Głównymi priorytetami dla Europy w tej chwili powinno być wysyłanie bardzo jasnych sygnałów o zwiększeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, zrozumienie, jaki będzie europejski wkład po osiągnięciu zawieszenia broni i jak zapewnić Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa. Oczywiście bardzo ważna jest praca nad próbą uzyskania jednolitego podejścia ze strony USA i Europejczyków. Jest to bardzo trudne, a komunikaty, które napłynęły od amerykańskich przywódców w ostatnich dniach, są naprawdę sprzeczne.

Kiedy porównamy wypowiedzi prezydenta Trumpa, wiceprezydenta J.D. Vance'a, sekretarza obrony Hughesa i specjalnego przedstawiciela ds. Ukrainy Keitha Kellogga, widzimy, że wszyscy oni wysyłają różne komunikaty.

Historyczne podobieństwa

W przeddzień konferencji w Monachium ministrowie obrony państw NATO spotkali się w Brukseli w dniach 12-13 lutego. Przemówienie sekretarza stanu USA Pete'a Hagela wywołało spore poruszenie po tym, jak stwierdził, że Ukraina nie może oczekiwać powrotu do granic z 2014 roku, ani nie może oczekiwać przystąpienia do NATO. Wielu europejskich obserwatorów zwróciło uwagę na podobieństwa do porozumień monachijskich z 1938 roku, kiedy to Wielka Brytania i Francja ugięły się pod żądaniami nazistowskich Niemiec i zezwoliły na aneksję części Czechosłowacji.

Kontekst historyczny ma wpływ, ale oceny powinny być tak trzeźwe, jak to tylko możliwe, mówi Bohdan Ferens, politolog międzynarodowy. „Wszystko już się wydarzyło, Trump doszedł do władzy w Stanach Zjednoczonych, a teraz następuje częściowe przeformatowanie kierunku polityki zagranicznej USA. Jest to sytuacja pełna wyzwań:

— Wyzwania są związane z faktem, że kraje europejskie nie bardzo wiedzą, co teraz robić. A czynnik Trumpa pomaga im się zmobilizować. Być może nawet bardziej niż agresja Rosji na pełną skalę. Drugą kwestią jest poziom współpracy transatlantyckiej w ramach NATO. Wszyscy rozumieją, że przy podejściu Trumpa jest mało prawdopodobne, abyśmy mogli w pełni polegać na gwarancjach wojskowych Stanów Zjednoczonych. Ponadto kwestie takie jak wojna rosyjska, Putin, Moskwa i chęć Trumpa do wejścia w jakiś format negocjacji nie są komunikowane z Europą, a Bruksela jest ogólnie napięta, delikatnie mówiąc.

W końcu architektura bezpieczeństwa europejskiego zależy przede wszystkim od tego, co ostatecznie zostanie osiągnięte w trakcie tych negocjacji.

Monachijskie oświadczenia Vance'a i europejska armia

Stany Zjednoczone w Monachium reprezentował wiceprezydent Vance, którego przemówienie składało się głównie z ataków na UE, mówiąc, że nie martwi się już Rosją czy Chinami, ale zagrożeniem od wewnątrz - odejściem Europy od wartości demokratycznych. Ponadto doradził Europejczykom, aby więcej myśleli o własnym bezpieczeństwie, ponieważ Ameryka skupi się na innych zadaniach.

J.D. Vance powiedział w Monachium, że głównym zagrożeniem na świecie nie są Chiny czy Rosja, ale z samej Europy. Zdjęcie: THOMAS KIENZLE/AFP/Eastern News

Jednak wbrew oczekiwaniom, J.D. Vance nie powiedział nic o rosyjskiej agresji i poświęcił niewiele uwagi kwestiom bezpieczeństwa międzynarodowego w ogóle. Pomimo tego, że obserwatorzy spodziewali się usłyszeć w przemówieniu Trumpa plany zakończenia wojny w Ukrainie. Sam Trump nazwał przemówienie Vance'a w Monachium „najbardziej błyskotliwym przemówieniem w historii”.

„Bądźmy szczerzy: nie możemy wykluczyć, że Ameryka może powiedzieć Europie »nie« w związku z wyzwaniami, przed którymi stoi” - powiedział z mównicy w Monachium Wołodymyr Zełenski. Jego zdaniem Europa potrzebuje własnej armii, mówiąc, że nadszedł czas na stworzenie europejskich sił zbrojnych. Nie będzie zjednoczenia armii narodowych i generalnie powinniśmy być ostrożni z takimi sformułowaniami, powiedział polski minister spraw zagranicznych. Niemniej jednak, zdaniem Radosława Sikorskiego, Unia Europejska z pewnością powinna rozwijać własne zdolności obronne.

Vance podczas spotkania z Zełenskim. Zdjęcie: OPU

Pokój dzięki sile

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa pokazała kilka rzeczy. Najważniejszą i najbardziej niebezpieczną jest to, że słowo i koncepcja zwycięstwa zniknęły z agendy, mówi ekspert wojskowy, emerytowany podpułkownik armii brytyjskiej Glen Grant:

„Nie można osiągnąć pokoju z Putinem w drodze negocjacji. To człowiek, który zniszczył swój własny kraj, wyrównując Straszne z ziemią i zabijając dziesiątki tysięcy niewinnych Rosjan. Całkowicie zniszczył Mariupol, mimo że miasto to było rosyjskojęzyczne. Już toczy wojnę z Zachodem i przygotowuje się do coraz większego zniszczenia.

Jeśli nie zostanie pokonany, poczeka, pozwoli słabym zachodnim politykom i społeczeństwom wrócić do zwykłego życia, piwa, McDonald's, nart i lodów, a potem wróci silniejszy niż kiedykolwiek

Ukraina potrzebuje pokoju poprzez siłę, powiedziała w Monachium przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, stwierdzając, że jeśli Rosja nie zostanie zmuszona do pokoju, państwa autorytarne odniosą wrażenie, że mogą najeżdżać sąsiednie kraje i naruszać granice ustanowione przez prawo międzynarodowe bez konsekwencji. Według przewodniczącej Komisji Europejskiej teza ta jest podzielana po obu stronach Atlantyku. Przypomniała również, że Europa zainwestowała już 134 miliardy euro we wsparcie Ukrainy i jest gotowa do dalszej pomocy.

Ursula von der Leyen w Monachium. Zdjęcie: THOMAS KIENZLE/AFP/Eastern News

Rosja próbuje teraz zaprezentowac się jako silniejsza niż jest w rzeczywistości, powiedziała Kristi Raik, szefowa Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie (ICDS):

Jeśli koszt wojny dla Rosji wzrośnie, rosyjskie zasoby ulegną dalszemu wyczerpaniu, a Rosja uzna, że naprawdę nie może osiągnąć nic więcej poprzez kontynuowanie wojny, wówczas istnieje szansa na zawieszenie broni. Ale zawieszenie broni musi być również poparte realną siłą i jasnymi zobowiązaniami, ponieważ Moskwa nie będzie negocjować w dobrej wierze i nie zaakceptuje pokoju, chyba że nie będzie miała innego wyjścia, a po drugiej stronie będzie potężna siła, która może powstrzymać ją przed ponownym atakiem”.

Wyzwania dla Europy

Monachium 2025 stało się rodzajem zimnego prysznica i oczywiste jest, że Europa powinna przygotować się na ostrzejszą rzeczywistość, mówi Bogdan Ferens, ekspert ds. międzynarodowych w . Jednak jego zdaniem, nawet pod rządami prezydenta Trumpa, Stany Zjednoczone nie są gotowe na utratę Europy, ponieważ nie jest to korzystne dla ich bezpieczeństwa narodowego i interesów gospodarczych:

Ale z perspektywy europejskiej, w kontekście kwestii bezpieczeństwa, Bruksela potrzebuje większej autonomii. Pytanie brzmi, jak to zapewnić. A to jest trudniejsze.


W przeddzień konferencji w Monachium ministrowie spraw zagranicznych UE odbyli pilne spotkanie w celu omówienia najnowszych oświadczeń administracji USA. Jak podsumował szef unijnej dyplomacji, Europa pozostaje silnie zjednoczona we wspieraniu Ukrainy i wzmacnianiu własnej obrony. „Wkrótce pojawią się nowe inicjatywy” - zapowiedział Kaja Kallas.
Musimy walczyć ramię w ramię z Ukrainą. Oznacza to nie tylko słowa wsparcia, ale obecność na ziemi, w powietrzu i na morzu - powiedział ekspert wojskowy, emerytowany podpułkownik armii brytyjskiej Glen Grant:

- „Otoczenie Trumpa ma wyraźne rosyjskie sympatie i jeśli nie będziemy działać, aby wygrać, szybko znajdziemy się w tym samym bałaganie, co Ukraina.

Data publikacji: 16.02.2025

20
хв

„Najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin”: wyniki monachijskiej konferencji bezpieczeństwa dla Ukrainy, Europy i Stanów Zjednoczonych

Kateryna Tryfonenko

Przez pierwsze trzy tygodnie ponownej prezydentury Donald Trump urzędował w trybie turbo. Dziesiątki decyzji i dekretów, jeszcze więcej oświadczeń i długich wywiadów: zawładnął globalną przestrzenią informacyjną i wydaje się gotowy do podjęcia zdecydowanych działań.

Absolutnym priorytetem jego administracji jest zakończenie wojny w Ukrainie. Czy szybki pokój jest możliwy? A jeśli tak, to jak długo potrwa? Rozmawiamy Edwardem Lucasem, dziennikarzem, pisarzem i doradcą w Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA).

Wiosenny rozejm

Maryna Stepanenko: Według „The Independent” Donald Trump chce zakończyć wojnę w Ukrainie do wiosny. Realistyczny plan?

Edward Lucas: Nie sądzę, by nawet sam Trump wierzył, że uda mu się zakończyć wojnę do wiosny. Prawdopodobnie będzie w stanie rozpocząć negocjacje. Być może będzie w stanie zmienić obecne parametry wojny – ale jej nie zakończy.

Prezydent USA wielokrotnie powtarzał, że wywrze presję na Moskwę, w tym poprzez sankcje, jeśli Kreml odmówi negocjacji. Widzimy, że pierwsza groźba –  obniżenie ceny ropy – już zaczęła się materializować. Trump powiedział, że niższe ceny wpłyną na zdolność Putina do finansowania wojny. Jak skuteczne może być takie podejście, biorąc pod uwagę zdolność Rosji do dywersyfikacji eksportu surowców energetycznych, na przykład do Chin lub Indii?

Załamanie cen ropy to dobry pomysł, jeśli chodzi o zwiększenie presji ekonomicznej na Putina. Wątpię jednak, by był to czynnik decydujący. Myślę, że rosyjska gospodarka wykazała się niezwykłą odpornością zarówno pod względem fizycznej odporności na ukraińskie ataki na jej infrastrukturę, jak pod względem odporności eksportu, zdolności do zastąpienia importu i ogólnie radzenia sobie z sankcjami. Byłbym więc zaskoczony, gdyby niska cena ropy naftowej popchnęła Putina do stołu negocjacyjnego. Ale uważam, że to dobry ruch.

Czy strategia kija i marchewki, łącząca presję na Moskwę z ofertą negocjacji,  może zmusić Putina do ustępstw?

To możliwe, jeśli masz odpowiednią marchewkę i odpowiedni kij, ale nie jestem optymistą.

Myślę, że istnieje poważne niebezpieczeństwo myślenia życzeniowego. Całkiem możliwe, że Putin tak zirytuje Trumpa, a ten powróci do wspierania Ukrainy wszelką potrzebną bronią, wywrze prawdziwą presję na Rosję i umożliwi zadanie Kremlowi decydującej porażki na polu bitwy. Wszyscy bylibyśmy tym zachwyceni. Myślę jednak, że szanse na to są dość małe.

Bardziej prawdopodobne jest, że Ameryka będzie się dąsać, ale nie zmieni to zasadniczo sytuacji. Według mnie jest prawdopodobne, że Trump powie Europejczykom: „Jeśli tak bardzo martwicie się o Ukrainę, to sami naprawcie sytuację”. Oznacza to, że powinni oni zapewnić więcej pieniędzy i broni, zamiast jeździć do Stanów Zjednoczonych, oczekując, że Waszyngton rozwiąże wszystkie ich problemy.

To byłoby całkowicie zgodne ze światopoglądem Trumpa. On potrzebuje jednej dużej umowy w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ponieważ chce zdobyć pokojową Nagrodę Nobla. I może to być umowa, która przynajmniej tymczasowo zakończy wojnę Rosji z Ukrainą

Ale może to być również porozumienie między Izraelczykami a dużymi państwami arabskimi, zwłaszcza Arabią Saudyjską. Szuka więc porozumienia na dużą skalę, lecz nie musi to być Ukraina. I myślę, że porozumienie pokojowe w Ukrainie będzie znacznie trudniejsze do osiągnięcia niż porozumienie na Bliskim Wschodzie.

9 lutego światowe media obiegła informacja, że Trump rozmawiał już przez telefon z Putinem o wojnie w Ukrainie. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/East News

Jakie są więc najbardziej prawdopodobne scenariusze, jeśli nowa administracja USA nie poczyni postępów w rozwiązaniu wojny w Ukrainie w ciągu najbliższych kilku miesięcy? Czy Waszyngton może stracić zainteresowanie?

Jeśli Trump nie uważa, że bezpieczeństwo europejskie jest ważne dla Ameryki, a myśli, że Europejczycy powinni sami o nie zadbać, to Ukraina jako kluczowa kwestia bezpieczeństwa europejskiego może wypaść z jego agendy.

Europejczycy będą musieli podjąć znaczne wysiłki, by uświadomić Trumpowi znaczenie Europy. Bo on postrzega ją raczej negatywnie i stara się wywierać na nią presję z powodów ekonomicznych i biznesowych

Czy można sobie wyobrazić, że Trump poprosi Kongres o kolejne 100 miliardów dolarów dla Ukrainy? Nie jest to niemożliwe, ale jest mało prawdopodobne. Dlatego duże kwoty amerykańskiej pomocy dla Ukrainy w tym roku wydają się nierealne.

Jednocześnie Putin wierzy, że ma przewagę na polu bitwy, a Zachód traci jedność. Widzi stopniowy spadek morale w Ukrainie i nie jest w nastroju do negocjacji. Jeśli jest przekonany, że może wygrać militarnie, to dlaczego miałby negocjować?

Z drugiej strony w ostatnich wypowiedziach Putina słyszymy, że Rosja wydaje się być gotowa do negocjacji. Czy rosyjski prezydent ucieka się do pochlebstw wobec Trumpa, mówiąc o swoich „dobrych stosunkach” z obecnym prezydentem USA? Jakie sygnały Moskwa wysyła do Białego Domu?

Nie sądzę, by Putin był idiotą. Wie, jak ważne jest, by nie urazić Trumpa. Dlatego mówi, że jest gotowy do negocjacji.

Zarazem nie uważam, by Rosja widziała teraz potrzebę poważnych rozmów. Podejrzewam, że Putin usiądzie do stołu negocjacyjnego i powie: „Chcemy zdemilitaryzowanej Ukrainy. Chcemy gwarancji, że nigdy nie dołączy do NATO”. I jeszcze dwie lub trzy inne rzeczy, w tym włączenie tymczasowo okupowanych terytoriów do Rosji.

Czy Trump uzna to za nie do przyjęcia? Prawdopodobnie nie. Czy Ukraińcy uznają to za nie do przyjęcia? Prawdopodobnie tak. Czy Europejczycy będą gotowi wspierać Ukraińców w ich dalszym oporze? Być może tak, ale nie jestem pewien.

Tak czy inaczej myślę, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko negocjacyjne Putina, które z ukraińskiego punktu widzenia jest dość nierozsądne. A to nie to samo co początek prawdziwych negocjacji

Co może zrobić Ukraina

Trump powiedział, że jest gotowy na spotkanie z Putinem choćby dzisiaj. Czy istnieje zagrożenie, że los Ukrainy może zostać rozstrzygnięty za plecami Kijowa?

Zawsze istnieje ryzyko kolejnej Jałty. Trump może chcieć upokorzyć Europę i powiedzieć, że zdecydował o wszystkim – a inni będą musieli zaakceptować jego umowę.

Aby temu zapobiec, Ukraina i Europa muszą przemówić jednym głosem i jasno powiedzieć, że nie zaakceptują porozumienia między Trumpem a Putinem

Nawet jeśli USA ustąpią, Ukraina musi pokazać, że nadal chce walczyć. To samo w sobie wzmocni jej pozycję negocjacyjną. Istnieją jednak dwie rzeczywistości: manewry dyplomatyczne i sytuacja na polu bitwy. To, co dzieje się przy stole negocjacyjnym, zależy od tego, co dzieje się na froncie.

Ukraina słusznie prosi swoich partnerów o zagwarantowanie jej bezpieczeństwa, aby można było zapobiec ponownemu atakowi ze strony Rosji, jeśli zawieszenie broni zostanie osiągnięte. Biorąc pod uwagę bolesne doświadczenia memorandum budapesztańskiego, jak powinny wyglądać nowe gwarancje dla Ukrainy? I co może zagwarantować ich faktyczną realizację?

Oto kluczowe pytanie: czy prawdziwe zawieszenie broni jest możliwe i jak można zapewnić bezpieczeństwo i rozwój Ukrainy. Wymaga to silnych gwarancji wojskowych i gwarancji bezpieczeństwa, tyle że papierowe umowy nie działają. NATO nie jest gotowe na przyjęcie Ukrainy, a rozmieszczenie 40-60 tys. żołnierzy w celu monitorowania zawieszenia broni wydaje się nierealne.

Alternatywą byłoby dostarczenie Ukrainie zaawansowanej technologicznie broni, takiej jak rakiety Taurus lub Tomahawk. Ale to, czy Zachód jest naprawdę gotowy pozwolić Ukrainie na ich użycie według jej własnego uznania, jest poważnym pytaniem.

Moja pesymistyczna prognoza jest taka, że nastąpi zawieszenie broni, ale bez gwarantowanego bezpieczeństwa. Rosja przetestuje te gwarancje, one okażą się słabe, a sytuacja jeszcze się pogorszy

Oś zła

„Gdy Trump podpisze porozumienie pokojowe, rozpocznie się wyścig między Rosją a Zachodem, by przygotować swoje armie do następnego konfliktu” – pisze „The Times”. Biorąc pod uwagę sankcje gospodarcze i wyczerpanie zasobów z powodu trwającej wojny z Ukrainą – czy Rosja będzie w stanie konkurować z Zachodem w modernizacji swoich sił zbrojnych? Czy Kreml może znaleźć w tym celu wsparcie ze strony „nowej osi agresorów”?

Warto pamiętać, że Rosja ma gospodarkę porównywalną z włoską i zapłaciła straszną cenę za pierwsze trzy lata wojny. A mimo to przewidywania jej upadku gospodarczego okazały się myśleniem życzeniowym.

Putin wciąż ma wiele do poprawienia zarówno pod względem odporności gospodarczej, jak mobilizacji. I dopóki Rosjanie wierzą, że to jest egzystencjalna walka o przyszłość ich kraju, będą znosić ból i poświęcenia. Myślę, że Putin widzi również to, że Zachód jest nadal bardzo słaby, i ma teraz świetną okazję, by wykorzystać obecne sukcesy militarne w Ukrainie, pójść naprzód. A potem, po zawieszeniu broni, wrócić i zdławić resztki ukraińskiego oporu, wykorzystując te, obawiam się, słabe gwarancje bezpieczeństwa.

Ma również szansę zagrać z NATO, zagrać ze słabością północno-wschodniej flanki Sojuszu, zwłaszcza z krajami bałtyckimi, gdzie nadal nie mamy odpowiedniej obrony. Są plany, ale nie ma odpowiednich zdolności obronnych. To bardzo kuszący cel.

Nietrudno sobie wyobrazić, że do końca tego lub przyszłego roku Putin odniesie ogromne zwycięstwo w Ukrainie i zniszczy NATO. A to będzie warte ekonomicznego i każdego innego bólu, jaki takie zwycięstwo za sobą pociągnie.

Czy jest możliwe, że Trump wywrze presję na Chiny, by wpłynęły na Rosję w celu podpisania porozumienia z Ukrainą?

Chiny mają wyjątkową zdolność zarówno do wywierania presji, jak wspierania Rosji. Ale czy Pekin jest zainteresowany mediacją USA, po której Trump przypisze sobie całą zasługę? Być może – o ile to Pekin postawi na swoim.

Chiny nie mają jednak doświadczenia w międzynarodowej dyplomacji, które wskazywałoby na ich zdolność do zawierania dużych transakcji. Wolą, gdy kraje zachodnie proszą je o wpłynięcie na Rosję, bo to daje Pekinowi dodatkową dźwignię

Biorąc pod uwagę spory handlowe między USA i Chinami, jest mało prawdopodobne, że Xi Jinping będzie priorytetowo traktował wyświadczenie Trumpowi geopolitycznej przysługi w kwestii ukraińskiej.

Czy istnieje jakieś narzędzie do długoterminowego powstrzymywania Rosji?

Jedyną długoterminową nadzieją jest przekształcenie Rosji z imperium w państwo pokojowe. Jeśli tak się stanie, znacznie łatwiej będzie rozwiązać inne problemy. Ale dopóki Rosja pozostaje imperium, zagrożenia nie znikną.

NATO nie jest już skuteczną odpowiedzią – jest zbyt duże, zbyt powolne i zbyt podzielone. Potrzebujemy koalicji państw, które rozumieją zagrożenie i są gotowe powstrzymać Rosję w różnych regionach. Ten proces powinien rozpocząć się 10-15 lat temu. Teraz jesteśmy spóźnieni, a być może w ogóle jest już za późno.

NATO-wskie ćwiczenia STEADFAST DEFENDER-24. Zdjęcie: AA/ABACA/Abaca/East News

Czy koalicja chętnych państw może zapewnić Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa? Jeśli NATO nie wchodzi w grę, to czy kraje takie jak Wielka Brytania, Niemcy i Francja mogłyby, współpracując, rozmieścić wojska w Ukrainie, by zapobiec dalszej rosyjskiej agresji?

Koalicja sojuszników mogłaby teoretycznie rozmieścić wojska na Ukrainie jako środek odstraszający – ale co się stanie, gdy nadejdzie czas, by faktycznie ich użyć? Czy Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Polska są gotowe walczyć z Rosją z powodu blokady Odessy lub z nową rosyjską ofensywą?

To wątpliwe. Aby gwarancje były naprawdę wiarygodne, potrzebujemy 100 tysięcy żołnierzy, tak jak w Niemczech Zachodnich podczas zimnej wojny. Europa nie ma takich zasobów, trudno znaleźć nawet 10 tysięcy.

Europejscy sojusznicy i NATO po prostu nie mają możliwości zmobilizowania sił potrzebnych do obrony Ukrainy na masową skalę.

Mogliby bronić Ukrainy za pomocą nowoczesnej broni.

Teoretycznie mogliby umieścić broń jądrową na linii frontu w Ukrainie i powiedzieć: „Tak, to jest gwarancja”

Ale wiążą się z tym ogromne problemy polityczne i nie jestem pewien, czy są gotowi na takie ryzyko. A bez wystarczającej siły i gotowości do podjęcia ryzyka niezwykle trudno zapewnić naprawdę skuteczne gwarancje bezpieczeństwa.

Przyszłość Rosji Putina

Rosja rozpowszechnia narrację, że jej gospodarka jest odporna na zachodnie sankcje. UE twierdzi, że to nieprawda. Jak ocenia Pan sytuację wewnątrz Rosji? Jak długo jeszcze Moskwa może prowadzić wojnę z Ukrainą pod obecną presją sankcji?

Mamy tendencję do myślenia życzeniowego, jeśli chodzi o Rosję. Ona była w stanie zmobilizować swoje zasoby, aczkolwiek ogromnym kosztem dla własnej przyszłości. Jej gospodarka cierpi z powodu poważnych ciosów, kumulują się problemy w systemie finansowym, rośnie poziom złych kredytów w sektorze prywatnym. A mimo to Rosja nadal walczy.

Chcemy jej upadku, więc jesteśmy skłonni wierzyć, że to już się dzieje. Ale Rosja nadal znajduje sposoby na podtrzymanie wojny: otrzymuje drony od Iranu, pozyskuje wojska od Korei Północnej, omija sankcje za pośrednictwem Chin. Co więcej, wciąż ma niewykorzystane zasoby.

Przyszłe pokolenia Rosjan będą zmuszone płacić za imperialne awantury Putina, jednak w tej chwili Rosja nie znajduje się w ślepym zaułku. Prawdopodobnie będzie w stanie przetrwać co najmniej kolejny rok lub dwa. I nawet jeśli sytuacja stanie się krytyczna, Kreml znajdzie sposoby na dostosowanie się.

Czy Zachód wyczerpał swoją wyobraźnię w kwestii sankcji? A może nadal dysponuje potężnymi narzędziami, które nie zostały jeszcze wykorzystane?

Oczywiście, nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości. Zachód szuka takich sankcji, które uderzą w Rosję, ale nie zaszkodzą jemu samemu. Dlatego ograniczamy import ropy i gazu rurociągami, ale już nie gazu skroplonego. Blokujemy dostawy ropy naftowej, lecz nie produktów ropopochodnych. W rezultacie sankcje stwarzają trudności dla Rosji, ale otwierają także model biznesowy dla tych, którzy pomagają je obejść, od Rosjan po dealerów w Dubaju.

Nałożyłbym surowe sankcje wtórne, w szczególności na „flotę cieni”, bankierów, prawników i księgowych, którzy ułatwiają omijanie ograniczeń. Na przykład pozbawiłbym ich możliwości bezwizowego wjazdu do USA, Europy i Wielkiej Brytanii. Jeśli jesteś prawnikiem lub handlowcem w Dubaju i jesteś zaangażowany w programy obchodzenia sankcji, chcąc podróżować na Zachód, będziesz musiał stać w kolejce do konsulatów obok studentów, niań i osób ubiegających się o azyl.

Wygodne życie takich ludzi musi się skończyć

Wciąż istnieje wiele możliwości, ale brakuje woli politycznej. Putin to widzi. W efekcie Zachód jest zmęczony, przestraszony, rozproszony – a Ukraina płaci za to cenę. To sprawia, że jestem zarówno smutny, jak zły.

Jak może wyglądać gospodarka Rosji za 5-10 lat, jeśli międzynarodowa izolacja będzie się utrzymywać?

W dłuższej perspektywie Rosja w coraz większym stopniu stanie się wasalem Chin. Chińskie firmy wykupują jej aktywa niemal za bezcen, inwestując w strategiczne sektory, a rosyjska gospodarka w coraz większym stopniu koncentruje się na eksporcie do Chin. Więzi handlowe i inwestycyjne między tymi dwoma krajami tylko się zacieśniają. W końcu Rosja może stać się surowcowym dodatkiem do Komunistycznej Partii Chin. To nie jest przyszłość, którą Putin obiecał swoim rodakom.

Zdjęcie główne: Deposit/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Szybki pokój po amerykańsku. Czy Trump ogra Putina?

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Wygrana Putina będzie oznaczać kolejne wojny

Ексклюзив
20
хв

Szybki pokój po amerykańsku. Czy Trump ogra Putina?

Ексклюзив
20
хв

Strategia obronna Europy: co się zmieni

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress