Centra decyzyjne w Kijowie mogą stać się celem, powiedział Putin 28 listopada w Astanie, na spotkaniu CSTO [Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, w skład której wchodzą Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan – red.]. Z kolei Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych porównało Rosję do Korei Północnej – do tej pory bowiem tylko KRLD była krajem, który regularnie groził innym krajom rakietami. Tydzień wcześniej, 21 listopada, Rosja po raz pierwszy użyła rakiety „Oresznik” przeciwko Ukrainie, wystrzeliwując ją na miasto Dniepr.
Jak daleko Rosja może posunąć się w tej eskalacji? Czy jest gotowa do użycia broni jądrowej? I jak Zachód może odpowiedzieć na groźby Kremla? Oto opinie ekspertów.
Kreml eskaluje
Groźby Putina obrócenia ukraińskiej stolicy w popiół wyglądają jak zastraszanie i próba zmuszenia Zachodu do przestrzegania własnych czerwonych linii. To, czy nuklearna eskalacja jest obecnie realna, jest pytaniem do ekspertów, ale politycznie taka retoryka działa, twierdzi Marta Prochwicz-Jazowska, zastępczyni szefa warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR):
– W przeciwieństwie do Ukraińców, którzy byli mniej przestraszeni groźbami Putina, posiadanie przez Rosję broni nuklearnej i deklaracja przywódcy tego kraju o jej użyciu były jednym z głównych czynników determinujących politykę zachodnich rządów wobec wojny w Ukrainie. Za zamkniętymi drzwiami przywódcy zachodnich rządów powiedzieli mi: „Zrobilibyście to samo, gdybyście byli na naszym miejscu”. Chociaż postawa nuklearna Putina nadal ma charakter tylko retoryczny, istnieje ryzyko błędnej kalkulacji.
Z pewnością zmierzamy w kierunku eskalacji nuklearnej na całym świecie, ponieważ inne państwa obserwują reakcje wpływowych krajów na szermierkę nuklearną Putina. Legalność NPT [Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej – red.] jest kwestionowana
Mariana Budjeryn, starsza pracowniczka Harvard's Belfer Centre, zaznacza z kolei, że dopóki istnieje broń jądrowa, jej użycie jest możliwe, a w czasie wojny staje się bardziej prawdopodobne. Putin manipuluje ryzykiem nuklearnym i już używa go jako broni.
– Widzimy dużą asymetrię w tolerancji ryzyka między Rosją a Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami z NATO – mówi Budjeryn. – Wygląda to tak, jakby Rosja była jedynym podmiotem w tym równaniu, który posiada broń nuklearną i przeciwko któremu odstraszanie nuklearne powinno działać. Nic więc dziwnego, że Putin nadal używa swojej retoryki nuklearnej. Zamiast próbować odgadnąć, czy traktuje serio swoje groźby nuklearne, czy też są one tylko szantażem i żartami, Zachód i cała społeczność międzynarodowa powinny raczej zrozumieć negatywne konsekwencji użycia broni jądrowej przez Rosję – i ją od tego odwieść.
Za każdym razem gdy Ukraina otrzymywała nową broń od swoich partnerów, Rosja groziła i sugerowała apokaliptyczne scenariusze. Ostatnie oświadczenia rosyjskiego przywódcy wpisują się w tę logikę. W zależności od wybranych celów, zachodnia broń może stanowić poważne zagrożenie dla Rosjan, uważa Davis Ellison, analityk strategiczny w Hague Centre for Strategic Studies (HCSS):
– Pociski manewrujące ATACMS mogą latać bardzo daleko i czynić poważne szkody siłom rosyjskim. Jeśli zostaną wsparte przez niemieckie pociski Taurus, które mogą latać jeszcze dalej, ryzyko stanie się jeszcze większe. Nie oznacza to jednak, że byłyby one decydujące i prawdopodobnie nie złagodziłyby obecnej presji na liniach frontu na wschodzie.
Z punktu widzenia polityki Zachodu wobec Ukrainy zezwolenie na użycie ATACAMS jest kolejnym ważnym krokiem w obronie Ukrainy, ocenia Marta Prochwicz-Jazowska. W jej opinii pozwolenie na użycie broni o zwiększonym zasięgu i dokładności ma psychologiczny wpływ zarówno na sojuszników, jak na wrogów Ukrainy. Jest jednak zbyt wcześnie, by mówić o czysto militarnym wpływie na pole bitwy.
<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/67406d9da131fd9391aa0817_EN_01637802_1015.jpg">Uderz „Rubezh”: jakie zagrożenie niesie nowy rosyjski pocisk</span>
Dwa dni po tym jak USA potwierdziły, że Ukraina może używać swoich rakiet przeciwko rosyjskim celom, Putin podpisał poprawki do rosyjskiej doktryny nuklearnej. Stanowi ona, że Rosja może użyć broni jądrowej w odpowiedzi na agresję na nią lub Białoruś przy użyciu broni konwencjonalnej, a agresja na Rosję ze strony państwa nienuklearnego przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uznawana za ich wspólny atak.
Andreas Umland, analityk ze Sztokholmskiego Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich, uważa, że eskalacja nuklearna nie leży w interesie Rosji. Według niego Putin chce odnieść pewne zwycięstwa, lecz eskalacja nuklearna mu w tym nie pomoże. W nadchodzących tygodniach napięcia wciąż będą jednak poważne, ponieważ Rosjanie chcą jak najlepiej wykorzystać okres przed inauguracją prezydentury Trumpa:
– Rosja chce podbić jak najwięcej ukraińskiego terytorium i wyrządzić jak najwięcej szkód w Ukrainie, ponieważ prawdopodobnie później będzie jej trudniej.
Dopóki Trumpa nie ma w Białym Domu, wszystko jest dla Rosjan przewidywalne. Ale kiedy do niego wróci, wszystko stanie się niejasne, a Kreml nie lubi takich sytuacji
Wywiad wojskowy Ukrainy poinformował, że pocisk, który uderzył w Dniepr, został wystrzelony z rosyjskiego poligonu rakietowego „Kapustin Jar” w obwodzie astrachańskim i był wyposażony w sześć głowic konwencjonalnych, z których każda zawierała sześć pocisków. Ukraiński wywiad mówi o kompleksie „Kedr”. Pentagon sklasyfikował tę broń jako nowy eksperymentalny pocisk średniego zasięgu oparty na międzykontynentalnej rakiecie balistycznej RS-26 „Rubiż”.
Realne groźby czy szantaż
Jednak pomimo demonstracyjnego użycia tej broni i agresywnej retoryki Putina, amerykański wywiad uważa, że pozwolenie Waszyngtonu na wystrzelenie zachodnich rakiet w kierunku Rosji nie zwiększyło ryzyka użycia przez Moskwę broni jądrowej. Poinformował o tym Reuters, powołując się na źródła znające ustalenia wywiadu. Jednocześnie rozmówcy Reutersa zasugerowali, że Rosja rozpocznie kampanię sabotażu przeciwko europejskim celom, by w odwecie za wspieranie Kijowa zwiększyć presję na Zachód.
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że użycie przez Rosję nowej rakiety balistycznej jest z jednej strony eskalacją, ale z drugiej przejawem desperacji, ponieważ Putin nie może wygrać.
Zdaniem Davisa Ellisona trudno jednak stwierdzić, czy agresywna retoryka kremlowskiego przywódcy to tylko groźby:
– Kusi mnie, by myśleć, że to tylko gadanie, jak zwykle. Ale to może też prowadzić do czegoś całkiem poważnego. Inauguracja prezydentury Trumpa mogłoby być idealnym momentem dla Rosji do użycia „bojowej” broni nuklearnej o niskiej wydajności, by spróbować wymusić zakończenie konfliktu na własnych warunkach. Choć oczywiście byłaby to bardzo ryzykowna kalkulacja.
Specjalny wysłannik Trumpa
Na stanowisko specjalnego wysłannika do Ukrainy i Rosji Donald Trump mianował 80-letniego emerytowanego generała Keitha Kellogga. Jego zadaniem jest znalezienie sposobu na zakończenie wojny. Kellogg oświadczył, że jest gotowy do niestrudzonej pracy, by zapewnić pokój siłą, a zarazem bronić interesów Ameryki. To główny ideolog planu rozwiązania wojny w Ukrainie, który sprowadza się do następującego założenia: jeśli Kijów będzie opierał się rozmowom pokojowym, USA zmniejszą swoje wsparcie; jeśli Rosja nie będzie współpracować, USA dostarczą Ukrainie maksymalną ilość broni. Plan zakłada również zamrożenie linii frontu w jej obecnej formie.
Według Davisa Ellisona Kellogg jest „ultrajastrzębiem” i skrajnym zwolennikiem Trumpa, nieszczególnie związanym ze sprawami europejskimi, a przy tym niemającym doświadczenia w dyplomacji. Na plany ekipy Trumpa dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie Ellison patrzy ze sceptycyzmem:
– Nie wierzę, że zespół Trumpa będzie bardziej skuteczny. Jest za to prawdopodobne, że zamiast tego nagrodzi Rosję za jej agresję, zmuszając Ukrainę do oddania terytorium, a także zażąda od Ukrainy korzyści ekonomicznych.
Jeden z republikańskich liderów Senatu, Lindsey Graham, już zasugerował, że plan Trumpa będzie obejmował podpisanie przez Kijów umowy o umożliwieniu dostępu do ukraińskich surowców
Trudno przewidzieć, jak będzie pracował zespół Trumpa – ocenia z kolei Andreas Umland. Po pierwsze, nie wiadomo na pewno, kto ostatecznie pozostanie w tym zespole, a po drugie, wiele będzie zależało od tego, kto będzie miał większy dostęp do Trumpa. Niemniej Umland zgadza się co do tego, że niektóre kręgi w Partii Republikańskiej nie są obecnie zbyt przyjazne Ukrainie:
– Na przykład syn Trumpa [Donald Trump Jr. – red.] jest tak antyukraiński, że jeśli będzie miał duży wpływ na swojego ojca w tych sprawach, to będzie to złe dla Ukrainy. Jeśli chodzi o Keitha Kellogga, to jest on raczej dobrym wyborem dla Ukrainy, bo był w tym kraju, odwiedził nawet Charków i Izium. Był też w Kijowie, gdzie spotkał się z Witalijem Kliczką. W ciągu minionych trzech lat powiedział o Ukrainie wiele dobrego. Ale pytanie brzmi, jak duży wpływ będzie miał na politykę i decyzje Trumpa. Bo sam Trump jest nietypową postacią, a w jego skrzydle Partii Republikańskiej, MAGA [od sloganu wyborczego kampanii Trumpa: „Make America Great Again” – red.], jest oczywiście wiele antyukraińskich postaci.
Nowy prezydent USA będzie pod dużą presją, by zmienić status wojny w Ukrainie. Nowy specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji będzie próbował rozpocząć rozmowy między obu krajami. Jednak to, czy odniesie sukces, będzie zależeć od wielu czynników: sytuacji na polu bitwy, tego, czy Trump poczyni postępy w realizacji innych obietnic z kampanii, a także od roli europejskich sojuszników Ukrainy, mówi Marta Prochwicz-Jazowska:
– Wiara w to, że Trump może przynieść pokój w Ukrainie, jest głęboko błędna. Wymagałoby to zmiany przywództwa w Rosji i zapłaty za zbrodnie wojenne popełnione przeciwko Ukrainie. A to nie są cele Trumpa
Jeśli Europejczycy nie zintensyfikują działań, a Ukraińcy nie będą kontynuować walki, najprawdopodobniej będziemy świadkami rozejmu.
Oleg Szamszur, były ambasador Ukrainy w Stanach Zjednoczonych (2005-2010) i we Francji (2014-2020), uważa, że ten rozejm może być bardzo niekorzystny dla Ukrainy. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał ostateczny kształt „planu pokojowego” prezydenta Trumpa, ponieważ unika on konkretów i pozostaje nam polegać na wypowiedziach osób z jego wewnętrznego kręgu:
– Co widzimy w planie Kelloga? Wszyscy zwracają uwagę na tezę: „nasycać Ukrainę bronią, by zmusić Rosję do stołu negocjacyjnego”. Ale po co siadać do realizacji tego absolutnie nieakceptowalnego dla nas planu? Rzekomo chodzi o to, by w jakiś sposób zmusić Rosję do zmiany zachowania. Jednak niewiele osób zwraca uwagę na fakt, że Kellogg zaproponował stopniowe łagodzenie sankcji wobec Rosji.
Ten plan nie wróży więc dla nas nic dobrego. A to, co wiemy o stanowisku nowej administracji, daje nam podstawy do głębokiego pesymizmu
Czynnik Macrona
Ukraina nie ma obecnie silnej pozycji do negocjacji z Putinem. Jednak Donald Trump i NATO mogą wpłynąć na rosyjskiego przywódcę, by rozpoczął z nią rozmowy. Sekretarzy generalny NATO Mark Rutte powiedział, że każde porozumienie między Rosją a Ukrainą powinno uniemożliwić Rosjanom uzyskanie tego, czego chcą.
Z pierwszą wizytą zagraniczną po wygraniu wyborów prezydenckich Donald Trump uda się 7 grudnia do Paryża, gdzie wraz z Emmanuelem Macronem weźmie udział w otwarciu odrestaurowanej po pożarze katedry Notre Dame. Oleg Szamszur zaznacza, że Macron próbował nawiązać szczególne relacje z Trumpem już podczas jego pierwszej prezydentury:
– Macron wierzy, że dzięki swej charyzmie może przekonać każdego do wszystkiego. Podczas pierwszej prezydentury Trumpa wydawało się, że jest w stanie nawiązać z nim kontakt, tyle że Trump nie zrobił nic z tego, o co prosił go Macron, w szczególności wycofał się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Teraz będzie próba numer dwa. Jeśli opierać się na wypowiedziach Macrona, które od początku tego roku są dość zdecydowane, można by przypuszczać, że teraz będzie on rzecznikiem interesów Ukrainy. Musimy jednak pamiętać, że choć te oświadczenia są absolutnie właściwe, istnieje znaczne opóźnienie między rzeczywistymi krokami a oświadczeniami.
Szanse na negocjacje
Ukraina na pewno nie zrezygnuje ze swoich terytoriów, co podkreśla Wołodymyr Zełenski. Jednak w wywiadzie dla brytyjskiego kanału telewizyjnego Sky News powiedział, że porozumienie w sprawie zakończenia gorącej fazy wojny jest możliwe nawet bez zwrotu okupowanych terytoriów, o ile Ukraina otrzyma ofertę członkostwa w NATO. Bo Kijów może walczyć o zwrot tych terytoriów środkami dyplomatycznymi.
W ocenie Andreasa Umlanda wygląda na to, że Zełenski jest gotów rozważyć pewne propozycje dotyczące formatu rozmów, które były omawiane od czasu letniego szczytu pokojowego. Jeśli chodzi o gotowość Putina, jest więcej pytań niż odpowiedzi, chociaż ewentualna rosyjska odmowa może otworzyć dyplomatyczne okno dla Ukrainy:
– Jeśli Putin kategorycznie odmówi, to może to być z korzyścią dla Ukrainy. Bo wtedy jest szansa, że Trump dostarczy jej więcej broni. Nie sądzę jednak, by rozmowy doprowadziły teraz do czegokolwiek, a wiele będzie zależeć od tego, jak później zinterpretowany zostanie ewentualny (nie)sukces tych rozmów.
Ukraina musi działać bardzo ostrożnie, aby nie być postrzegana jako strona eskalująca, która nie chce pokoju. To będzie bardzo trudne zadanie dla dyplomatów
Administracja Trumpa będzie naciskać na Ukrainę, by oficjalnie przekazała wszystkie okupowane terytoria pod kontrolę Rosji, i prawdopodobnie zablokuje też jej członkostwo w NATO – sugeruje Davis Ellison:
– Żaden z tych dwóch projektów prawdopodobnie nie zostanie uzgodniony z sojusznikami, a być może nawet z samym Kijowem. Trump nie ma zbyt dużego wpływu na Putina, Białoruś, Iran czy Koreę Północną. W dużej mierze jego apel do własnych zwolenników świadczy o tym, że chce położyć kres amerykańskim zobowiązaniom za granicą.
Zdaniem ekspertów jedną z głównych dźwigni wpływu USA na Rosję i jej sojuszników jest odblokowanie amerykańskiej produkcji surowców energetycznych. Marta Prochwicz-Jazowska uważa jednak, że Stany Zjednoczone mają znacznie więcej możliwości wpływania na Ukrainę:
– Nowa administracja USA będzie chciała doprowadzić przywódców Ukrainy i Rosji do tego samego stołu negocjacyjnego. Chociaż w inwazji Rosji na Ukrainę chodzi o coś znacznie więcej niż terytorium, walutą w negocjacjach będzie terytorium.
Powinniśmy unikać używania słowa „ustępstwo” w odniesieniu do terytorium Ukrainy, ponieważ słowo „concede” w słowniku języka angielskiego oznacza „przyznać lub zgodzić się po początkowym zaprzeczeniu lub oporze, że coś jest prawdą ”. A terytorium Ukrainy nie należy do Rosji
Gwarancje bezpieczeństwa
3 grudnia odbyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw NATO. Szef ukraińskiego MSZ Andrij Sybiha przywiózł do Brukseli oryginał Memorandum budapesztańskiego, nazywając je dowodem na to, że wszelkie długoterminowe rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa kosztem bezpieczeństwa Ukrainy są niedopuszczalne.
Przed spotkaniem ukraińskie MSZ oświadczyło, że Kijów z góry odrzuca wszelkie formaty alternatywne dla członkostwa w NATO, ponieważ tylko Sojusz może zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainie. To absolutnie słuszna teza, mówi Oleg Szamszur:
– Gwarancją jest artykuł 5 Traktatu północnoatlantyckiego, wszystko inne jest nieistotne. Niestety pozytywną dla nas decyzję o zaproszeniu Ukrainy do NATO dodatkowo komplikują wszystkie plany tak zwanego pokoju dla Ukrainy, ponieważ wiążą się one z faktycznym odrzuceniem Ukrainy przez NATO.
Nie widać woli politycznej w USA, szczególnie że negatywne stanowisko Bidena w tej sprawie jest dobrze znane. A jest oczywiste, że tej kwestii nie da się rozwiązać bez silnego amerykańskiego wsparcia
Szamszur zauważa jednak, że temat ten powinien być nadal podnoszony, a Ukraina winna obstawać przy stanowisku, że nowy europejski system bezpieczeństwa jest niemożliwy bez Ukrainy w NATO:
– Należy też się skupić się na zjednoczeniu wszystkich wysiłków w celu powstrzymania Putina. Potrzebujemy nie tylko zaprzestania działań wojennych, ale też zakończenia wojny na warunkach akceptowalnych dla Ukrainy. W przeciwnym razie będzie to tylko przerwa przed nową agresją Rosji. Jednak takiej wizji u naszych partnerów, przynajmniej na poziomie konkretnych działań, na razie nie widać. Istnieje również złudzenie, że można jakoś zamrozić obecną sytuację, a potem coś wymyślić. To absolutna iluzja. Tutaj potrzeba środków chirurgicznych.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji
Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!