Exclusive
20
min

Co będzie z moimi dziećmi, jeśli coś mi się stanie?

Niewiele Ukrainek, które wyjechały za granicę bez mężów, zabezpiecza przyszłość swych dzieci na wypadek gdyby nie mogły dalej pracować lub nagle zmarły

Halyna Halymonyk

Rozmawiając z dzieckiem nie unikaj trudnych tematów. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Mamo, co się ze mną stanie?

Nina, Ukrainka mieszkająca obecnie w Wielkiej Brytanii, opowiada, jak kilka wydarzeń w jej życiu skłoniło ją do pomyślenia o testamencie. Zaczęło się od znajomej, samotnej kobiety, która przeprowadziła się do Warszawy po wybuchu wojny. Ciężko pracowała, by utrzymać siebie i syna, a po godzinach udzielała się jako wolontariuszka. Po jakimś czasie w poszukiwaniu lepszych warunków do życia zdecydowała się przenieść do Francji.

– I właśnie wtedy, gdy jej życie zaczęło się poprawiać, stres, którego doświadczyła, zebrał swoje żniwo. Choć była młodą kobietą, doznała udaru mózgu – mówi Nina.

Kobieta przeleżała trzy miesiące w śpiączce, lecz lekarze nie zdołali jej uratować. Jej syn został sam w obcym kraju. To był cud, że udało się odnaleźć jego ciotkę, a ta zgodziła się przyjechać po chłopca i zająć się nim.

– Wtedy wpadłam w depresję, trudno mi było nawet wstać z łóżka – wspomina Nina. – Któregoś dnia moja córka, która miała wtedy 13 lat, zapytała mnie: „Mamo, a jeśli stanie ci się coś poważnego, to co powinnam zrobić? Co ze mną będzie?”.

W Wielkiej Brytanii Nina często słyszała pytania o to, czy spisała testament. Tam uważa się to za coś normalnego, przejaw odpowiedzialności. Brytyjskie księgarnie i Amazon sprzedają nawet planery na wypadek śmierci: „Umarłem – i co teraz? Dziennik planowania reszty życia”. Jest w takim planerze miejsce na dokumenty, adresy i hasła do kont internetowych, informacje medyczne, listy do rodziny i przyjaciół, przeprosiny i zalecenia dotyczące twojego pogrzebu.

Brytyjski planner na koniec życia. Zdjęcie: amazon.com

– Para, którą znam, wybrała opiekunów dla swojego trzeciego dziecka. Uważali się za wiekowych rodziców i chcieli mieć pewność, że dziecko pozostanie ze znajomymi, zaufanymi ludźmi, dopóki nie osiągnie pełnoletności, a ich majątek będzie bezpieczny – kontynuuje Nina. I zauważa, że Wielka Brytania jest jednym z dwudziestu krajów, w których średnia długość życia wynosi 81 lat. W tym kraju nie ma wojny, nie ma bomb spadających na głowy, a mimo to ludzie myślą o życiu na wiele lat naprzód.

Tych dwoje ludzi zapytało Ninę, czy też zadbała o przyszłość swojego dziecka. Nina żartowała, że nie miała czego odziedziczyć, że wojna „wyzerowała jej status majątkowy”, nie miała nieruchomości, pieniędzy na kontach, więc po co testament. Ale pytanie córki ją zaskoczyło. Pozostali ich krewni, rodzice Niny, zostali na terytorium okupowanym przez Rosję.

– Nagle zrozumiałam, że jestem jedyną dorosłą osobą odpowiedzialną za moje dziecko

I że jeśli mnie zabraknie, córka może zostać oddana moim rodzicom, wysłana na okupowane terytorium. Mogą posłać ją do szkoły z rosyjskim programem nauczania. Inną opcją jest to, że służby socjalne umieszczą ją w rodzinie zastępczej w Wielkiej Brytanii, a ta zabierze córkę z jej ulubionej szkoły. Mogłaby też zostać przekazana do ukraińskiego konsulatu i trafić do sierocińca w Ukrainie, bo kwestia powrotu ukraińskich dzieci do kraju jest podnoszona od dawna.

Początkowo Nina miała nadzieję, że jej córką zaopiekowałaby się brytyjska rodzina, która udzieliła im schronienia w 2022 roku. Jednak z czasem ta przyjaźń ostygła.

– Zdałam sobie sprawę, że muszę sama o wszystko zadbać na wypadek najgorszego scenariusza. Moje dziecko powinno być z kimś, kogo zna, kto podziela nasze wartości, kto nie złamie jego osobowości i zapewni mu bezpieczne miejsce na czas wojny. Po długich namysłach wybrałam na taką osobę przyjaciółkę, która zna moją córkę od urodzenia.

Najpierw Nina przedyskutowała ten wybór z córką – dziewczynka ma 14 lat i prawo do wyrażenia swojej opinii. Potem zapytała przyjaciółkę, czy w razie czego byłaby gotowa zostać opiekunką jej dziecka do czasu osiągnięcia przez nie pełnoletności. Zgodziła się. Teraz Nina przygotowuje dokumenty. Zasięgnęła porady prawnej w jednym z ośrodków pomagających uchodźcom. Ma nadzieję, że testament nie będzie potrzebny, ale jest dumna, że się tym wszystkim zajęła.

Nie każdy krewny może być opiekunem

Nie wszyscy krewni mogą być opiekunami

Według Oksany Żołnowycz, ministry polityki społecznej Ukrainy, w Ukrainie jest ponad 13 000 dzieci osieroconych lub pozbawionych opieki rodzicielskiej z powodu wojny. Każdego roku opiekę rodzicielską traci co najmniej 4 tysiące dzieci. Niektóre z nich są przygarniane przez bliższych lub dalszych krewnych. Około 6 tysięcy dzieci przebywa w placówkach opiekuńczych.

– Ilekroć jestem zapewniana, że służby socjalne w razie czego zajmą się moim dzieckiem, zachowuję rezerwę, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci niepełnosprawne. Bo w naszym przypadku tak właśnie jest – mówi Oksana Homeniuk, matka 10-letniego Marka, z którym wyjechała do Hiszpanii. – W kraju naszego tymczasowego pobytu nawet nie każda babcia może zostać prawną opiekunką dziecka, jeśli coś stanie się jego matce. Moja 65-letnia matka jest tutaj ze mną, ale jeśli coś mi się stanie, sąd nie przyzna jej prawa nawet do tymczasowej opieki.

Biuro ukraińskiego parlamentarnego komisarza ds. praw człowieka wyjaśnia:

We Włoszech, Francji i wielu innych krajach opiekunem nie może być osoba, która ukończyła 65 lat

W Niemczech zdarzały się przypadki odbierania dzieci starszym babciom, które dysponowały jedynie pełnomocnictwem od rodziców do wyjazdu z babcią za granicę. W tym kraju uważa się bowiem, że osoba starsza też wymaga opieki.

Tak więc przed ostatnią podróżą do Ukrainy, gdzie musiała przejść operację, Oksana zorganizowała dla swojej matki tymczasową opiekę, sporządzając stosowny dokument u notariusza. Gdyby coś jej się stało, prawo do opieki nad najmłodszym wnukiem do czasu przybycia jednego ze starszych braci miałaby babcia.

Marek jest obywatelem Ukrainy, a jego tymczasowa ochrona może wygasnąć w każdej chwili. Dlatego Oksana wielokrotnie rozmawiała ze starszymi synami, by w przypadku jej niezdolności do pracy lub śmierci przejęli opiekę nad bratem.

– Obiecali mi, że nie zostawią Marka samego i nie wyślą go do ukraińskiego domu opieki dla niepełnosprawnych. Bo tam warunki są znacznie gorsze niż w Hiszpanii – mówi z ulgą Oksana.

Otworzyć kopertę na wypadek mojej śmierci

Jednak przypadki Niny i Oksany są raczej wyjątkami niż regułą. Przyznaje to większość kobiet, z którymi rozmawiałyśmy. „Boję się, że ściągnę na siebie pecha, rozmawiając lub myśląc na ten temat”; „Boję się zranić moje dziecko” – słyszałyśmy często.

Łatwiej jest tym, które mają w Ukrainie mężów lub partnerów zdolnych w razie czego zająć się synem czy córką. Samotnym matkom jest trudniej.

– Zaczęłam myśleć o znalezieniu potencjalnego opiekuna dla moich dzieci w Niemczech, kiedy para, którą znałam, zmarła w Ukrainie – mówi 46-letnia Wiktoria, wdowa i matka 8-letnich bliźniaków. – Oboje pochodzili z obwodu donieckiego. Wyjechali za granicę na początku wojny, potem wrócili i osiedlili się w Odessie. Po ich śmierci przygotowałam kopertę z dokumentami, hasłami do kont, testamentem i listem do lokalnych przyjaciół, prosząc ich, by nie zostawili moich dzieci samych. Napisałam też listy pożegnalne do moich dzieci z instrukcjami na dalsze życie. Porozmawiałam o tym z przyjaciółmi i ciotką, a potem się uspokoiłam. Teraz żyję spokojnie, wiedząc, że zrobiłam wszystko, co mogłam. I staram się dbać o swoje zdrowie, by nie trzeba było otwierać tej koperty.

Proste instrukcje zmniejszą niepokój dziecka

– Jeśli dorośli nie rozmawiają z dziećmi o przyszłości, może to u nich prowadzić do jeszcze większego niepokoju – mówi Kateryna Nieszczetna, doradczyni rodzinna, która pracuje z dziećmi i rodzinami od 14 lat. – W takich przypadkach dzieci mogą wymyślać własne wersje wydarzeń, często bardziej przerażające niż rzeczywistość.

Każdy kraj ma własne zasady dotyczące tego, co dzieje się z dzieckiem w przypadku tragicznej śmierci lub ubezwłasnowolnienia opiekuna prawnego. Ale wszędzie małoletnie dziecko zostaje objęte opieką służb socjalnych, które zadecydują o jego przyszłości. Opiekuna takiego dziecka wyznacza sąd – i nie zawsze jest to osoba spokrewniona.

Aby oszczędzić dziecku podwójnego stresu – wynikającego z utraty bliskiej osoby i znalezienia się w nowej, obcej rodzinie – dorośli powinni zawczasu zadbać o jego przyszłość

Najlepiej, jeśli rodzice sporządzą u prawnika testament. Ośrodki wsparcia prawnego i lokalne fundacje pracujące z uchodźcami mogą pomóc w przygotowaniu takiego dokumentu.

Ważne jest, by w testamencie wyznaczyć opiekuna prawnego dla swoich dzieci. Decyzja ta pozwoli również uniknąć ewentualnych sporów, jeśli kilku dorosłych będzie sobie rościć prawa do wychowywania sieroty.

Zanim wyznaczysz opiekuna, porozmawiaj z nim i dowiedz się, czy jest skłonny wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Omów z nim przyszłość dziecka: gdzie będzie przebywać do zakończenia wojny, jakiej edukacji chciałabyś dla niego.

W zależności od wieku dziecka, możesz opracować dla niego proste instrukcje. One nie zwiększą jego niepokoju – raczej go zmniejszą. Ale zrób to z wyczuciem. Zamiast powiedzieć: „jeśli mama umrze”, powiedz: „jeśli nie będziesz się mogła dodzwonić do mamy” albo: „jeśli mamy nie będzie w pobliżu”. A potem powiedz mu, do kogo będzie mogło zwrócić się o pomoc.

W wielu krajach polisy ubezpieczeniowe przewidują tak zwany „kontakt awaryjny”. To osoba, do której można się zwrócić w razie wypadku. Dziecko powinno wiedzieć o takich kontaktach i rozumieć, że w razie potrzeby może z nich skorzystać. Kontaktami mogą być krewni, nauczyciele, sąsiedzi lub inne bliskie osoby.

– Dziecko potrzebuje co najmniej 5 dorosłych, którym może zaufać, aby czuć się bezpiecznie – mówi Kateryna Nieszczetna

Uchodźczyniom zazwyczaj trudno zadbać o finansowe zabezpieczenie swoich dzieci, ponieważ większość zarobionych przez nie pieniędzy idzie na czynsz i codzienne potrzeby. Jeśli jednak jest to możliwe, warto rozważyć ubezpieczenie na wypadek tragicznych, nieprzewidzianych sytuacji.

Jeśli rodzina uchodźców nadal posiada dom w Ukrainie, ważne jest, by wszystkie dokumenty potwierdzające prawo własności były uporządkowane, prawidłowo sporządzone i dostępne w jednym miejscu. Ułatwi to dziecku uzyskanie spadku.

Ważne jest, by zadbać o stan emocjonalny dziecka i jego postrzeganie śmierci. Strach przed śmiercią jest naturalny i już w wieku 5-6 lat, zwłaszcza w czasach wojny, dzieci mogą zadawać pytania na ten temat: „czy my nie zginiemy?”; „czy nie zostaniesz zabita?”.

Wyjaśniając małym dzieciom, czym jest śmierć, lepiej używać metafor zaczerpniętych z natury. Na przykład: „roślina wyrasta z nasionka, wydaje owoce, a następnie usycha i wraca do ziemi, by pewnego dnia narodzić się znowu”. Dzieci nie zdają sobie sprawy, że życie ma swój koniec, więc proste porównania mogą pomóc zmniejszyć ich niepokój.

Rozmawiając z dzieckiem w wieku szkolnym nie używaj metafor i nie wdawaj się w szczegóły. Porozmawiaj z nim o ciele i duszy, o naturalnym cyklu ludzkiego życia. W tym wieku dziecko może już zdawać sobie sprawę, że życie może zostać skrócone przez chorobę, wypadek lub wojnę. Podkreśl jednak, że takie przypadki są wyjątkami i robisz wszystko, by chronić was oboje. I że jest wiele osób, które je kochają i będą się nim opiekować. Powiedz mu, jak może się z nimi skontaktować.

Nastolatki i młodzi dorośli rozumieją już nieodwracalność śmierci, więc rozmawiaj z nimi jak z dorosłymi: uznaj ich emocje i obawy, daj im szansę na wyrażenie uczuć. Rozważcie konkretne kroki, które należy podjąć, gdyby stało się coś złego.

Zdjęcia: Shutterstock

No items found.

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
para, most, romans, suknia ślubna

<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa. Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie. Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się przez nie historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Kolejnymi naszymi przystankami są Czechy i Bułgaria. <frame>

Uwaga: w tym cyklu przedstawiamy historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiałyśmy. Ich doświadczenia mają charakter osobisty i nie mogą być traktowane jako badanie socjologiczne.

Nieufny i nieśmiały jak Czech

Czesi, chociaż ich kraj jest geograficznie blisko Ukrainy, nie są zbyt otwarci na randki i wiązanie się z Ukrainkami. Większość mieszanych małżeństw zawierają z obywatelkami tych krajów Unii Europejskiej, które mają kulturowe i historyczne powiązania z Republiką Czeską – głównie Słowacji, Polski i Niemiec.

– Powiedziałabym nawet, że Czesi stronią od Ukrainek i trochę się ich boją – mówi 38-letnia Iryna, która mieszka w Czechach od kilku lat. – To raczej zamknięta społeczność, która ma wiele uprzedzeń wobec obcokrajowców. Na przykład rodzina mojego czeskiego chłopaka nie postrzega mnie pozytywnie, mimo że nie zrobiłam im nic złego, mam wyższe wykształcenie i pracuję w swoim zawodzie. Ojciec Tomasza [imiona obojga bohaterów zostały zmienione – red.] nieustannie mówi mu, że chcę go oszukać, zagarnąć jego majątek, że wszystkie Ukrainki to oszustki. Mówi nawet, że w rzeczywistości nie jestem rozwódką i tylko czekam, by sprowadzić tu mojego ukraińskiego męża.

Iryna wybrała Czechy jako kraj tymczasowego pobytu, bo przed wojną poznała tu swojego męża. Uczyła się dla niego czeskiego, ale kiedy przyjechała, okazało się, że nie był gotowy na związek z Ukrainką. Pomógł jej jednak stanąć na nogi.

– Mojego obecnego chłopaka poznałam w realu – mówi. – Kilka razy się spotkaliśmy, ale był zbyt nieśmiały, by się do mnie zbliżyć. Czesi przeważnie są nieśmiali i niezdecydowani. Niedawno pewien bardzo miły facet napisał post na jednej z lokalnych grup, że z dziesięć razy chciał podejść do dziewczyny pracującej przy kasie, ale się nie odważył. Teraz ona już tam nie pracuje, a on chce się dowiedzieć, czy ktoś wie, dokąd poszła.

Irinę i Czecha, którym się zainteresowała, zbliżyła gra w rzutki – to właśnie podczas niej otworzył się przed nią i zaprosił ją na randkę. Są razem od dwóch lat.

Iryna ostrzega, że spotykając się z Czechem, musisz być przygotowana na różne dziwactwa. To przez tę ich nieśmiałość

– Przyjaciel mojego chłopaka poprosił mnie, żebym przedstawiła go Ukraince, ale potem przez miesiąc bał się do niej podejść. Kiedy umówili się na randkę, upił się i... ugryzł ją w szyję.

Jak wiele stolic, Praga jest wielokulturowa. Jednak prowincja jest raczej nietolerancyjna wobec osób odmiennych kulturowo.

Krytyczne opinie wobec obcych, jak zaznacza Iryna, nie są wyrażane publicznie, ale w kręgu rodzinnym możesz się nasłuchać. Czesi nie będą okazywać emocji, okażą ci demonstracyjną uprzejmość, ale nie będą zadowoleni, że mają synową z tak zwanego kraju „trzeciego świata”.

– Niestety dotyczy to także ukraińskich kobiet, ponieważ przed inwazją były kojarzone głównie z imigracją zarobkową – mówi Iryna. – Ukraińcy często mieszkali w zatłoczonych akademikach, wdawali się w kłótnie i bójki, czasem łamali tutejsze zasady i prawo. Oczywiście nie wszyscy, ale takie sytuacje rzucały się w oczy i tworzyły ogólne wyobrażenie o naszym narodzie. Nikt nie zwraca uwagi na przyzwoitą Ukrainkę, która pracuje w fabryce od rana do nocy, by zarobić na życie. Ale wszyscy widzą Ukraińców, którzy upijają się w parku i wszczynają bójki. Często małe konflikty są podsycane przez siły polityczne, które czerpią z tego własne korzyści.

Stereotypowe postawy często przejawiają się w nieoczekiwanych sytuacjach. Na przykład na portalu randkowym możesz otrzymać wiadomość, że Czesi nie chcą mieć nic wspólnego z Ukrainkami
Zdjęcie: Shutterstock

Urządźmy pokój dla dziecka

Pomimo nieufności wobec Ukrainek, Czesi nie zauważają między naszymi narodami szczególnych różnic kulturowych. Nie lubią się spieszyć i zanim zaczną działać, zawsze sprawę rozważą.

Iryna zauważyła, że związki Czechów trwają bardzo długo, czasem nawet 10 lat, zanim zdecydują się na ślub. Żony – Czeszki lubią mieć wszystko pod kontrolą, co nie wszystkim Czechom się podoba. W wielu rodzinach obowiązki domowe i wychowanie dzieci są dzielone równo.

– Jednak pod pewnymi względami Czesi przypominają ukraińskich mężczyzn: są zaradni i bardzo gospodarni – mówi Iryna. – Wielu z nich potrafi naprawić w domu wszystko. W odróżnieniu jednak od naszych mężczyzn, są bardzo zaangażowani w wychowywanie dzieci. Czesi sami przyznają, że Ukraińcy są bohaterami. Wielu otwarcie mówi, że w razie wojny nie poszliby walczyć z Rosją, bo by się bali, woleli wyjechać lub gdzieś się ukryć.

Mój czeski mąż z rozbrajającą szczerością przyznaje: „Kochanie, ja bym się zesrał w gacie. To wy, Ukraińcy, jesteście silni i odważni”

Wojująca abstynentka może mieć trudności ze znalezieniem odpowiedniego dla siebie Czecha, bo ludzie tutaj uwielbiają pić piwo. To część ich stylu życia.

– Jednak kiedy piją, nie są agresywni – mówi Iryna. – Kolejną wspaniałą cechą jest to, że kiedy coś mówią, możesz im wierzyć. Nie obiecują czegoś, czego nie zamierzają zrobić. Mogą być wyjątki, ale mój Tomasz jest typowym Czechem i to samo widzę w związkach innych Ukrainek z Czechami. Jeśli Czech nie planuje ślubu, powie ci o tym szczerze, zamiast zwodzić cię przez lata. Ale będzie hojny i skłonny do prawienia ci komplementów.

Tomasz zaakceptował moją córkę. Gdy powiedział: „Urządźmy pokój dla dziecka i zamieszkajmy razem”, moje serce się roztopiło. W Ukrainie wielu mężczyzn chciało chciało się ze mną związać, ale żaden nie chciał mojej córki.

Z romansami i namiętnym seksem jest już gorzej. Według statystyk Czesi uprawiają seks średnio dwa razy w miesiącu.

Kiedy Iryna sugeruje, że powinni kochać się częściej, jej facet wykręca się żartem: „Kochanie, nie psujmy statystyk”

Bułgarski pszczelarz, czyli jak w kinie

Inna, 44-letnia Ukrainka, wyszła za mąż po raz trzeci. Tym razem za Bułgara o imieniu Todor, którego poznała na portalu randkowym. Swojego drugiego męża, Ukraińca, też tak poznała. Rozstali się, bo jak mówi, spotkały się dwie zupełnie różne osoby.

– Na obronę tej metody zapoznawania się powiem, że moja matka również znalazła męża na portalu randkowym, mając 52 lata i będąc po rozwodzie. Od 13 lat jest szczęśliwą mężatką – mówi Inna.

Po drugim rozwodzie przyjaciółka namówiła ją do powrotu na Tindera. Zrobiła to bez entuzjazmu, bo jej ostatni potencjalny partner szukał „wolnego związku”. Powiedział jej o tym dopiero podczas spotkania w cztery oczy.

– Minęło trochę czasu. Przeglądałam portal po ciężkim covidzie i moją uwagę przykuło zdjęcie mężczyzny w stroju pszczelarza. Był starszy ode mnie, ale odniosłam wrażenie, że to ktoś inteligentny. Dałam mu lajka – i o nim zapomniałam. Później okazało się, że on tego lajka nie widział, bo za tę funkcjonalność trzeba było dodatkowo zapłacić. Tak czy inaczej, dostał moje zdjęcie w rekomendacjach.

Na półtora miesiąca Inna przestała korzystać ze strony. Kiedy na nią wróciła, zobaczyła wiele wiadomości, w tym jedną od pszczelarza. Był nauczycielem z trzema dyplomami i profesjonalnym muzykiem. W łamanym rosyjskim z marszu zakomunikował, że szuka tylko poważnego związku.

– Nie przypuszczałam, że to rozwinie się tak szybko – mówi kobieta. – Już astępnego dnia rozmawialiśmy na wideo, a dwa tygodnie później przyjechał do mojego rodzinnego miasta, niedaleko Odessy. Przestraszyłam się. „Tak szybko?”

Odpowiedział ironicznie: „OK, to piszmy do siebie przez kolejny rok, potem umawiajmy się na randki przez dwa, aż w końcu pobierzmy się jako starzy ludzie”. Zaryzykowałam

W Odessie spędzili razem dwa tygodnie. Na koniec poszli do jubilera – poprosił, by wybrała sobie pierścionek i została jego żoną.

– Sprzedawcy bili nam brawo, bo coś takiego widzieli tylko w kinie – uśmiecha się Inna. – Dwa tygodnie później wyjechał, oczekując, że przyjadę za nim do Sofii. Przyjechałam i zostałam. Cztery miesiące później Todor przywiózł z Ukrainy do Bułgarii mojego syna, który mieszkał wtedy z ojcem. Miesiąc później się pobraliśmy. Nasze małżeństwo trwa już cztery lata.

Zdjęcie: Shutterstock

Tu nie ma cudzych dzieci

W regionie Odessy, skąd pochodzi Inna, wizerunek Bułgarów został ukształtowany przez mieszkańców Besarabii, gdzie mieszka duża bułgarska diaspora. Mają raczej patriarchalny styl życia, z pewnymi niezachwianymi zasadami, które przetrwały wieki. Współcześni Bułgarzy z Bułgarii są zupełnie inni.

– Z niczym się nie spieszą, są bardzo hałaśliwi, do nieznajomych czy starszych ludzi zwracają się po imieniu, nie dbają o porządek i często nie dotrzymują słowa. To wady, ale niektóre z nich mają też swoje dobre strony. To, że się nie spieszą, oznacza, że nie są zestresowani, nie przejmują się drobiazgami i wiodą życie „light”. Sjesta jest dla nich święta. Niegrzecznie jest nawet dzwonić w ciągu dnia, ponieważ Bułgar może wtedy spać.

Do zawierania małżeństw Bułgarzy podchodzą ostrożnie, wielu z nich żyje „bez pieczątki”. Po części pewnie dlatego, że rozwód oznacza sąd i duże koszty dla mężczyzny. Po rozwodzie niejeden zostaje bez niczego, „goły i bosy”. Ale najgorsza dla Bułgara jest utrata dzieci.

Bo Bułgarzy dzieci uwielbiają. Własne i cudze. W ich kraju panuje prawdziwy kult dzieci.

W transporcie publicznym nie ma zwyczaju ustępowania miejsca starszym. Za to kiedy do autobusu wsiądzie dziecko, nawet dziesięcioletnie, to dorosły może je posadzić na swoim miejscu, a na dodatek obdarować je komplementami

– Zraniona Bułgarka to potężny żywioł – mówi Inna. – Potrafi pozbawić mężczyznę wszystkiego, nawet kontaktu z dzieckiem. Todor i ja pobraliśmy się między innymi dlatego, że bez ślubu nie mogłabym osiąść w Bułgarii.

Inna zaznacza, że starsze pokolenie Bułgarów nadal nie postrzega Ukraińców jako narodu odrębnego od Rosjan. Jej zdaniem wiele osób w Bułgarii „nie zagłębia się w historię i nie ma szerokiego spojrzenia, więc ukraińskim kobietom nie jest tu łatwo”. Z drugiej strony – żyje się tu całkiem wygodnie i nikogo nie obchodzi, jak się ubierasz i jak wyglądasz. Przeszłość czasami daje o sobie znać w potępiających słowach starszego pokolenia czy w napisach na murach, domagających się ochrony „tradycyjnych wartości”.

Pomidory zamiast kwiatów

W mentalności tutejszych ludzi jest coś orientalnego. I nic w tym dziwnego, bo Bułgaria przez długi czas znajdowała się pod panowaniem Imperium Osmańskiego. Nawet zwyczaj kiwania głową przez Bułgarów w górę i w dół, gdy mówią: „nie”, a nie na boki, jak to jest w zwyczaju większości innych narodów, ma swoje korzenie w tamtym okresie.

Bałkański duch przejawia się we wszystkim: Bułgarzy szanują swoje tradycje, a więzi rodzinne są dla nich święte. Inna wyjaśnia, że w języku bułgarskim jest wiele słów na ich określenie.

Ci, którzy planują zawrzeć związek małżeński w Bułgarii, powinni być przygotowani na to, że ukraiński jest bardziej podobny do bułgarskiego niż do rosyjskiego. Tyle że wiele słów ma przeciwne lub odmienne znaczenia.

W związkach Bułgarzy są nieco skąpi, prości, niecierpliwi i impulsywni. Nic dziwnego, że mówi się o nich, że to tacy „słowiańscy Włosi”: potrafią ci przerwać, nie wysłuchując do końca, co chcesz powiedzieć. Ale to nie jest celowa nieuprzejmość, to cecha kulturowa.

– Niemożliwe jest utrzymywanie platonicznego związku z Bułgarem przez długi czas, trzymanie go na dystans – mówi Inna. – Oni tego nie zrozumieją. Są bardzo namiętni. Piękną dziewczynę po prostu trzeba zdobyć. Większość bułgarskich mężczyzn potrzebuje dużo seksu.

Wszyscy niezamężni przyjaciele męża Inny proszą go, by zapoznał ich z jakąś Ukrainką. Co ich przyciąga? Uroda, uprzejmość, gospodarność, lojalność i nieunikanie ciężkiej pracy. Wiedzą, że Ukrainka i domem się zajmie, i do pracy pójdzie

– Miejscowe kobiety zazwyczaj wybierają albo dom, albo pracę – mówi Inna. – Myślę, że wydałabym tu za mąż każdą z moich przyjaciółek, ponieważ Bułgarzy są przekonani, że ukraińskie kobiety marzą o poślubieniu ich. Tyle że przeciętny Bułgar nie ma pojęcia, jak wiele wymagań mają ukraińskie kobiety, jeśli chodzi o komfort i traktowanie. Tutaj w wielu dziedzinach, w tym w zalotach i związkach, obowiązuje zasada „jakoś to będzie”. Romantyczna randka z kwiatami? Strata pieniędzy. On woli ci przynieść pomidory!

Ukrainka może się grubo pomylić, myśląc, że przekona Bułgara do swojej narodowej kuchni. Bułgar jest bardzo konserwatywny, jeśli chodzi o jedzenie. Nie zachwycisz takiego barszczem (choć może spróbować) ani pierogami. Bułgarzy są oddani swojej kuchni, która, zaznaczmy, nie jest dobra dla osób o słabym żołądku. Jedna z tradycyjnych bułgarskich potraw, szkembe czorba (krowie flaki gotowane w mleku), zajęła piąte miejsce w rankingu najbardziej obrzydliwych potraw na świecie.

Zdjęcie: Shutterstock

Bałkański Otello kocha swój kraj

Po pierwsze, nie wzbudzaj w Bułgarze zazdrości. Nie powinnaś też oczekiwać od niego, że będzie cię utrzymywał, i nie przesadzaj z kłótniami – Bułgar potrafi nagle wybuchnąć i często jest gotowy na konflikt. A co najważniejsze – nigdy nie mów źle o Bułgarii.

Chociaż Bułgarzy często narzekają na niedostatek, dla każdego z nich, od dziecka po starca, ojczyzna to świętość

Bułgarzy są bardzo dumni ze swojej historii i bohaterów, ich imiona nadają szkołom i instytucjom. Większość Bułgarów, zwłaszcza młodych, dobrze mówi po angielsku. Starsze pokolenie mówi głównie po rosyjsku.

– Mój mąż uczy angielskiego i mieszkał przez kilka lat w Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej i Niemczech, gdzie mówił tylko po angielsku – mówi Inna. – Chociaż zna rosyjski, od pierwszych dni mojego pobytu w Bułgarii odmówił używania go, bym mogła szybciej nauczyć się bułgarskiego. I miał rację: rok później płynnie mówiłam po bułgarsku, a po trzech latach zaczęłam uczyć bułgarskiego obcokrajowców. Teraz, jako prawdziwy ukrainofil, mój mąż prosi mnie i mojego syna, byśmy uczyli go ukraińskiego. Robi postępy.

Jeśli chodzi o budowanie długotrwałej relacji z Bułgarem, wszystko jest indywidualne.

– W ustach osoby dwukrotnie rozwiedzionej może to zabrzmieć dziwnie, ale dla mnie najważniejsze są wspólne wartości i pomysły na przyszłość. Pomimo różnic kulturowych, odnaleźliśmy harmonię jako rodzina. Kochamy się i szanujemy, a co najważniejsze, pielęgnujemy nasz związek, w którym nigdy nie ma nudy. Każde z nas znalazło to, czego szukało.

* Bonus: ostatni artykuł z serii (Polska) będzie zawierał wskazówki, które z pewnością pomogą Ci znaleźć partnera – w Ukrainie lub za granicą, dzięki internetowym serwisom randkowym. Subskrybuj nasze kanały w mediach społecznościowych (Facebook,Instagram,Telegram), by nie przegapić kolejnych tekstów z tej serii. W poprzednich opowiedzieliśmy o Niemczech, Francji, Szwecji i Finlandii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Irlandii, Hiszpanii i Turcji. Wkrótce odwiedzimy Stany Zjednoczone i Kanadę.

20
хв

Przygody Ukrainek na Tinderze: Czechy i Bułgaria

Halyna Halymonyk
Film "Wszystko ma żyć"

Anna jest osobą pełną charyzmy. Niegdyś była nauczycielką biologii, później pracowała z drapieżnikami w zoo. Aż któregoś dnia zaczęła trenować – i w wieku 41 lat, ważąc 72,5 kg, wycisnęła 147,5 kg. Do dziś żadna kobieta na świecie nie zdołała pobić tego rekordu. Oto Anna Kurkurina, najsilniejsza kobieta na Ziemi, wielokrotna mistrzyni świata w trójboju siłowym i właścicielka 14 rekordów.

Dziś ma 58 lat i opowiada swoją historię. O tym jak ze względu na wygląd uznawano ją za chłopca, a potem – za mężczyznę. I jak była trenerką niepełnosprawnych nastolatków. Na przykład Dimy, chłopca z porażeniem mózgowym, bardzo obiecującego młodego sportowca. Chciała go przygotować do mistrzostw świata, ale wybuchła wojna w 2022 r.

Jednak mimo po jakimś czasie wrócili do wspólnych treningów – mimo że Dima wyjechał za granicę. Na mistrzostwach udało mu się podnieść upragnione 90 kg i zająć pierwsze miejsce.

Anna otwarcie deklaruje swój homoseksualizm. Jest też wolontariuszką i działaczką na rzecz praw zwierząt. Nigdy nie opuściła Mikołajowa, mieszkała tu już przed wojną. Nawet podczas ostrzałów nie ruszała się z domu, nie schodziła do schronu. Bo nie mogła zostawić swoich przerażonych zwierząt samych.

Anna Kurkurina. Zdjęcie z Instagrama bohaterki

Zaczęła też pomagać innym zwierzętom, rannym i porzuconym, chętnie wykorzystując do tego swoją sportową popularność. Naraża życie, jeżdżąc do wiosek zniszczonych przez Rosjan w obwodach mikołajowskim i chersońskim, by karmić pozostawione tam zwierzaki.

W filmie widzimy puste wioski, zniszczone budynki i przerażone, głodujące stworzenia. Słyszymy wycie syren i huk eksplozji, ale to Hanny nie przeraża. Zdejmuje zwierzęta z dachów, wyławia je z wody w zalanych okolicach Chersonia.

Miłość wolontariuszki do zwierząt jest nicią spajającą film. Widzimy, jak się nimi opiekuje, jak przywozi je ranne do lecznicy, jak czule mówi do każdego, patrząc mu w oczy.

Kiedy była mała, przynosiła do domu koty. Mama ją za to beształa, ale tata wspierał. Od najmłodszych lat potrafiła nawiązywać ze zwierzętami szczególną więź – swego czasu w mikołajowskim zoo zaprzyjaźniła się nawet z lwem. Teraz pomaga zakładać schroniska i znajdować nowe domy dla dziesiątek bezpańskich czworonogów – także tych, które przynoszą jej dzieci z sąsiedztwa. Niektóre zatrzymuje.

Anna w mikołajowskim zoo. Zdjęcie: filmweb.pl

Bohaterka filmu „Wszystko ma żyć” wierzy, że skoro urodziła się inna, to musiał być jakiś powód. Serce podpowiada jej, gdzie powinna być. Bo wojna to nie tylko zabijanie, nie tylko zagłada środowiska. To także niszczenie każdego człowieka, każdej żywej istoty.

Dzięki niej nowe domy ma już ponad 200 zwierząt ewakuowanych z linii frontu. Założyła fundację charytatywną. Pomaga nie tylko czworonogom, ale i ludziom. Bo jak mówi - wszystko ma żyć.

<add-big-frame>Film wyreżyserowałi Tetiana Dorodnitsyna i Andrii Lytvynenko. Autorami zdjęć są Tetiana Dorodnitsyna i Ivan Selistran. Zostanie zaprezentowany w ramach przeglądu Najlepsze Polskie Filmy Dokumentalne w Kinach Studyjnych. Pierwszy pokaz będzie 23 października w szczecińskim Kinie „Zamek”, kolejne – w czterech kinach w Krakowie, w Centrum Kultury i Filmu w Suchej Beskidzkiej, Kinie „Atlantic” w Warszawie, Kinie „Charlie” w Łodzi i Kinie „Światowid” w Katowicach. Więcej informacji znajdziesz tutaj. <add-big-frame>

20
хв

„Wszystko ma żyć”: o mocarnej Annie z gołębim sercem

Ksenia Minczuk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Podczas najgłośniejszych eksplozji kuliłam się na podłodze i myślałam: "Kurwa, umrę w moim starym szlafroku"

Ексклюзив
20
хв

"On tam, a ja tutaj". Jak Ukraińcy radzą sobie z rozłąką

Ексклюзив
20
хв

Małgorzata Wosińska, antropolożka: Powrót zaczyna się tam, gdzie człowiek wybiera życie. Nawet w miejscu masowych grobów

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress