Exclusive
20
min

"Chcesz mi podziękować? Podziękuj za wychowanie syna"

W ukraińskim społeczeństwie coraz liczniejsze jest grono kobiet, których dzieci walczyły lub walczą na wojnie. Często spotykają się z niezrozumieniem, kwestionowaniem ich wyborów i poglądów, wiele z nich zostało przez państwo pozostawionych samym sobie. Oto historie trzech takich kobiet

Natalia Buszkowska

Krewni poległych żołnierzy ukraińskich na otwarciu wystawy „Guerre en Ukraine” (Wojna w Ukrainie) w Narodowym Muzeum Historii Ukrainy, Kijów, 8 lipca 2023 r. Zdjęcie: SIERGIEJ SUPINSKY/AFP/Eastern News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Historia pierwsza: mama Maryna

Maryna Iwanienko, lekarka

Jak mogłabym go gdzieś zabrać? On jest dorosły!

Serhij, syn Maryny Iwanienko [imiona zmienione na prośbę rozmówczyni – red.], poszedł do wojska na ochotnika, chociaż do wieku poborowego brakowały mu jeszcze cztery lata.

– Skłoniła go do tego śmierć przyjaciela z dzieciństwa, 19-letniego chłopca, który był ochotnikiem – mówi Maryna. – Nie byłam szczęśliwa, na dodatek wiele osób mnie nie rozumiało. Mówiły, że muszę go stąd „zabrać”. Ale jak mogłabym go gdzieś zabrać? Przecież jest dorosły!

Zdziwione spojrzenia i pytania niektórych znajomych wywołują u Maryny sprzeczne myśli:

– Ileż ja się nasłuchałam o byciu „matką-kukułką” – że jak mogłam pozwolić mu odejść? Pozwoliłam, bo czy było inne wyjście?

Z jednej strony miała możliwości, by zapobiec wyjazdowi syna na wojnę. Mogła np. sprawić, żeby nie przeszedłby przez wojskową komisję lekarską. Ale ile wtedy byłyby warte te wszystkie wartości, które mu wpajała?

Rekruci III Oddzielnej Brygady Szturmowej biorą udział w ćwiczeniach w jednej z baz szkoleniowych w Kijowie, 18 czerwca 2024 r. Zdjęcie: Anatolii STEPANOV/AFP/East News

– Mamy bardzo bliskie relacje. Zabierałam go w góry, odkąd skończył 6 lat. Zabrałam go też ze sobą na Majdan. Oczywiście nie chciałam, żeby walczył. Ale po co zabrałam go na barykady Rewolucji Godności? Żeby go ukryć? – pyta retorycznie kobieta. – Niektórzy krewni nadal nie wiedzą, że Serhij jest w wojsku.

Ukrywają to np. przed dziadkiem, który nie może się martwić z powodu zaawansowanego wieku – i który ma inne poglądy na wojnę niż Maryna i Serhij. Starają się z nim nie kłócić:

– Nasz dziadek mawia: „Mam nadzieję, że Zełenski nie zabije Serhija!”. Uspokajam go, mówiąc, że mój syn nie jest jeszcze w tym wieku. Bardzo się też martwił, że Serhij nie ma odpowiedniej pracy, więc któregoś dnia jego syn zadzwonił do niego i powiedział, że teraz już ma! „Chodzi do niej codziennie i jest karmiony trzy razy dziennie”. Dziadek był przeszczęśliwy! Powiedział: „Mam nadzieję, że go nie zgarną”. „Nie martw się, nie zrobią tego” – uspokoiłam go.

Mimo krytyki innych to, że jej syn walczy, napawa Marynę dumą. – Albo wychowujemy ich na dorosłych ludzi, albo… po co to wszystko?

Historia druga: mama Natalia

Natalia Murawiowa, rzemieślniczka, hafciarka

Mamo, nie martw się, jesteśmy w komisariacie wojskowym

Wszyscy chłopcy z rodziny Natalii, dwóch synów i siostrzeniec, walczą  na froncie od początku 2022 roku:

– „Mamo, nie martw się, jesteśmy z tatą w komisariacie wojskowym” – Natalia wspomina, co tamtego dnia usłyszała od syna. – O najstarszego się nie martwiłam. Jest w służbie i zawsze kochał broń, był gotowy. Ale młodszy... Poszedł do komisariatu wojskowego zaraz na początku – i ten „wielki mężczyzna”, 165 centymetrów wzrostu, został od razu odesłany do domu. Poza tym ma problemy zdrowotne. Jednak w grudniu 2022 roku otrzymał wezwanie do wojska.

Młodszy syn Natalii został oficerem łącznikowym w 65. samodzielnej brygadzie zmechanizowanej. Regularnie wysyła matce wiadomości z frontu. Natalia jest dumna z syna, ale nie dzieli się jego wiadomościami ze starymi znajomymi:

– Mam sąsiadkę, która przyznała, że poradziła synowi, by brał pieniądze i uciekał za granicę. Odpowiedziałam: „Ira, to u mnie nie przejdzie. Moje dzieci są na wojnę? A na co są twoje?”. Coś takiego mnie nawet nie obraża. To mnie rozwściecza!

Nowymi przyjaciółkami Natalii są matki innych żołnierzy:

– Moja koleżanka ma syna marynarza, który teraz jest artylerzystą. Matki, których synowie długo byli na wojnie, często są spokojniejsze, dużo już rozumieją. Trzymajmy się razem!

Mama Natalia. Zdjęcie: Archiwum osobiste.

Swoje pierwsze komputery synowie Natalii poskładali samodzielnie przed 12. rokiem życia. Młodszy mówi o starszym: „Wilk, cholerny geniusz”. Bo wystarczy, że spojrzy na problem - i już ma rozwiązanie.

— Starszy marzy o domu, basenie i małym domku dla 36 kotów. Na razie ma dwa.

Najmłodszy syn Natalii Jurij, bojownika Sił Zbrojnych Ukrainy. Zdjęcie: archiwum osobiste.

Historia trzecia: mama Olga

Olga Borowiec, dziennikarka, redaktorka

Nie musisz mi dziękować za mojego syna. Nigdy nikomu go nie oddałam

Wkrótce miną trzy lata, odkąd Maksym, jedyny syn Olgi Borowiec, poszedł na wojnę. To było na samym początku rosyjskiej inwazji, miał wtedy 22 lata. Był trzykrotnie ranny, lecz za każdym razem wracał do walki. Mąż Olgi również jest w wojsku. Kobieta mówi, że to, co najbardziej zaskakuje ją w reakcjach innych, to wdzięczność za jej syna:

– On nie jest jakimś przedmiotem, który komuś dałam. Nie ma potrzeby mi dziękować. Ale na pytanie: „Jak to się stało, że pozwoliłaś mu odejść?”, od razu odpowiadam jasno i zwięźle: „Wychowałam dorosłego mężczyznę”. Jeśli chcesz mi podziękować, podziękuj za wychowanie syna.

Olga wspomina, że 6-7 lat temu ona i Maksym przeszli przez bardzo trudny okres. Jej nastoletni syn był jak wyrzucona na brzeg egzotyczna ryba z kolcami, którą ona musiała uratować:

– W takiej sytuacji twoim zadaniem jest doprowadzenie tej pięknej, wyjątkowej ryby do wody. Masz dwie możliwości: albo oderwać jej kolce, wziąć w dłonie i wrzucić ją do morza, gdzie nie przeżyje – albo możesz podrapać sobie ręce, zranić się, lecz przenieść ją do wody w jednym kawałku, z tymi kolcami. Widzisz, dla mnie to, że go puściłam, oznacza, że pozwoliłam mu oddychać.

Podobnie jak w przypadku wielu innych osób, których krewni poszli na front, krąg społeczny Olgi jest teraz inny niż przed wojną. Przede wszystkim dlatego, że rodziny, z których nikt do walki nie poszedł, nie mają zrozumienia dla takich jak Olga:

– Ludzie wracają do swojego życia. Nie, nie są obojętni, ale też nie żyją wojną. Kiedyś powiedziano mi: „Cóż, nie denerwuj się tak, on nie odzywał się tylko przez dwa dni. A mój, gdy był w Karpatach, nie dzwonił przez cztery dni”. I jak tu wytłumaczyć, że brak kontaktu z bliskim w Karpatach i brak kontaktu z bliskim na froncie to zupełnie różne rzeczy?

Przyjaciele często radzą Oldze, by poszła do psychologa. Kobieta przyznaje, że pomoc psychologiczna jest ważna i potrzebna – ale nie wystarczy:

– Wiesz, ludzie zdają się wymagać od rodzin wojskowych, by „coś przeżyły”. A to jest niemożliwe do przeżycia.

Nawet dziewięciu psychologów nie zmieni mojego głównego problemu: moje dziecko jest w niebezpieczeństwie. Moja rodzina jest w niebezpieczeństwie

Psycholog może mi tylko pomóc z tym żyć. Ale nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Marynie Iwanienko wizyty we lwowskim kościele garnizonowym pomagają odzyskać siły. Tam czuje się wśród swoich. Przychodzi nie tylko się pomodlić, ale też posiedzieć i pomyśleć. W kościele jest wiele zdjęć poległych żołnierzy. Wielu to znajomi Olgi.

Maryna mówi, że jej „własna bańka”, bliskie relacje ze społecznością wolontariuszy i weteranów, pomaga jej pozostać silną:

– Zbliżyłam się do ludzi, do których prawdopodobnie nigdy bym się nie zbliżyła z powodu różnych zainteresowań i stylów życia.

Natalia Murawiowa znajduje pocieszenie w pracy:

– Nie ma nic gorszego niż czekanie na wiadomość w czterech ścianach domu. Radzę wszystkim matkom, które czekają na swoich synów, by robiły cokolwiek – byle poza domem: wyplatały siatki, uprawiały sport... Cokolwiek poza zwykłymi obowiązkami domowymi.

Według Maryny, Natalii i Olgi ważne jest, by wspierać matki żołnierzy – kobiety w wieku 40-50 lat, które dla reszty społeczeństwa pozostają „niewidzialne”. Bo one często potrzebują nie tylko psychologicznego, lecz także fizycznego wsparcia.

– Jestem zdrową osobą, więc mogę na przykład przynieść sobie duże wiadro wody – mówi Olga. – Ale mam 70-letnią przyjaciółkę, której syn jest na wojnie. Krewni nie zawsze mogą przyjechać na pierwsze wezwanie. Ktoś np. ma synową, lecz ona wychowuje dzieci i nie może opiekować się teściową. Marzę o aplikacji na telefon, dzięki której wojskowe rodziny mogłyby znaleźć wsparcie. Zarówno fizyczne, jak psychiczne. Bo czasem trzeba po prostu z kimś porozmawiać.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka, pisarka książek dla dzieci, autorka i gospodyni podcastu „Temperatura jest normalna”. Matka dwójki dzieci, żona wojskowego.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Płać albo walcz: czy wojna jest tylko dla biednych?

Ексклюзив
20
хв

Republika Czeska nie wesprze Ukraińców, którzy unikają mobilizacji za granicą

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress