Exclusive
20
min

Charyzma prezydenta nie wystarczy do zwycięstwa

Konferencja prasowa Wołodymyra Zełenskiego pokazała, że głowa państwa była zmęczona, zdenerwowana odpowiadaniem na pytania dziennikarzy i nadal przedkładała kwestie polityki międzynarodowej nad krajową

Jewhen Magda

Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej podsumowującej rok 2023. Fot: Jewgienij Małoletka/AP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Niestety, po dwóch godzinach rozmowy z dziennikarzami pozostało pytanie dotyczące Wołodymyra Zełenskiego: "Jaki był cel konferencji prasowej?". Prezydent nie wspomniał o ani jednym "szokującym" fakcie, który mógłby pokazać sukces Ukrainy naszym zachodnim partnerom, w szczególności. Chciałbym przypomnieć, że w zeszłym tygodniu Władimir Putin spotkał się z prasą, rozpoczynając proces reelekcji na nową kadencję prezydencką (obecna zakończy się w marcu 2024 r.). Władca Kremla postawił na zademonstrowanie twardości własnego stanowiska w sprawie Ukrainy i krytykę Zachodu.  

Dla czytelników portalu Sestry podzieliłem opublikowane stanowisko Wołodymyra Zełenskiego na priorytetowe bloki tematyczne:

Wojna

Nie wiadomo, czy wojna zakończy się w 2024 roku, podkreślił Wołodymyr Zełenski. Wyraził przekonanie, że Zachód nie pozostawi Ukrainy bez wsparcia. Oczywiście zapowiedź przysłania nowych systemów obrony powietrznej Patriot i NASAMS powinna świadczyć o tym wsparciu.

Zełenski utrzymuje "stosunki robocze" z Walerijem Załużnym, naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy, dna tyle bliskie, że pod koniec rozmowy z mediami prezydent pozwolił sobie nazwać go "Walerijem".

W 2024 roku Zełenski obiecał wyprodukować milion dronów na Ukrainie, najwyraźniej głównie dronów FPV, które stanowią substytut pocisków artyleryjskich i są obecnie intensywnie wykorzystywane na linii frontu. Z oczywistych względów nie podano jakichkolwiek innych danych dotyczących dostaw broni. Ogłoszono jednak dane dotyczące pomocy finansowej udzielanej przez różne kraje zachodnie, które nadal wspierają Ukrainę.

Szef państwa podkreślił, że wojsko zaproponowało mobilizację 400-500 tysięcy osób, co może kosztować 50 miliardów hrywien. Zwiększyłoby to liczebność Sił Obronnych Ukrainy o 50%, pozostaje jednak potrzeba zapewnienia potencjalnym nowym jednostkom sprzętu wojskowego i amunicji. Jak powszechnie wiadomo, są z tym poważne problemy. Przypomnę na przykład, że Ukraina otrzymała tylko jedną trzecią z miliona pocisków głośno obiecanych przez Unię Europejską. Zełenski podkreślił, że nie podpisze ustawy o mobilizacji kobiet (temat ten był ostatnio szeroko omawiany przez rosyjskie media), ale nie wykluczył obniżenia wieku mobilizacyjnego do 25 lat.

Rosja

Prezydent Ukrainy nie ma zamiaru iść na żadne ustępstwa wobec Kremla. Szczerze mówiąc, to jedyne możliwe stanowisko w obecnej sytuacji. Zełenski nazwał wypowiedzi swoich rosyjskich odpowiedników "chamstwem" i trudno się z nim nie zgodzić. To Rosja spowalnia dziś proces wymiany więźniów, wykorzystując go do celów politycznych. Zełenski przypomniał, że Katar pomaga sprowadzić ukraińskie dzieci z Rosji do domu. Jego zdaniem Rosjanom nie udało się osiągnąć żadnego sukcesu w działaniach bojowych w 2023 roku, chociaż nie należy zapominać, że wojska agresora kontrolują około 20% uznawanego przez świat terytorium Ukrainy.

Władza

Rząd jedności narodowej, o którym coraz częściej mówi się na Zachodzie, w opinii Wołodymyra Zełenskiego najwyraźniej nie byłby dziś odpowiednim rozwiązaniem. Niestety prezydent Ukrainy i jego współpracownicy nie rozumieją, że jest to format sprawowania władzy w sytuacji, gdy konfrontacja z Rosją potrwa dłużej niż "dwa lub trzy tygodnie". Powstanie takiego oznaczałoby jednak powrót do realiów republiki parlamentarno-prezydenckiej, a na to ulica Bankowa [siedziba prezydenta Ukrainy mieści się w Kijowie przy ul. Bankowej 11 - red.] nie jest gotowa.

Zamiast tego, szukając dodatkowych pieniędzy na potrzeby wojny, Zełenski wezwał do zmniejszenia liczby ministrów. Prezydent nie ukrywał swojego niezadowolenia z korpusu parlamentarnego (potwierdza to przypuszczenia, że partia Sługa Ludu może nie znaleźć się na karcie do głosowania w następnych wyborach), lecz nie zamierza rozwiązywać Rady Najwyższej i inicjować przedterminowych wyborów parlamentarnych. Nie zamierza również zmieniać swojego wewnętrznego kręgu (wg Zełenskiego stanowi go 5-7 osób), ponieważ ludzie ci, jak powiedział, są zaangażowani w dostawy broni, w szczególności systemów obrony powietrznej.

Gospodarka

Prezydent oczekuje wzrostu PKB na poziomie 5%, ale nie ujawnił podstaw tego optymizmu. Obiektywnie rzecz biorąc, jedynym sposobem na osiągnięcie znaczącego wzrostu gospodarczego jest dziś przestawienie gospodarki na tryb wojenny i podporządkowanie działalności gospodarczej pokonaniu Rosji.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że Sztab Generalny poprosił o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. osób. fot: Abaca/East News

Świat

Zełenski przemawiał na tle symboli Unii Europejskiej, pokazując, że decyzja o rozpoczęciu negocjacji w sprawie członkostwa w UE była znaczącym zwycięstwem. Prezydent przyznał, że obawia się możliwej zmiany władzy w USA, ponieważ ma niezbyt przyjemne doświadczenia z Donaldem Trumpem.

W takim przypadku wsparcie europejskich partnerów może nie wystarczyć do kontynuowania konfrontacji z Kremlem. Ukraiński prezydent musiał również przyznać, że wybuch przemocy na Bliskim Wschodzie zorganizowany przez Hamas w październiku spowodował odwrócenie uwagi od problemów Ukrainy.

Zełenski oświadczył też, że Ukraina nie została zaproszona do NATO, chociaż Sojusz pozostaje najlepszą opcją bezpieczeństwa dla Ukrainy.

Prezydent, który uczestniczył w inauguracji Javiera Milea w Argentynie, postrzega prezydenturę tego argentyńskiego polityka jako punkt zwrotny dla Ameryki Południowej.

Sąsiedzi

Odpowiadając na pytanie polskiego dziennikarza Piotra Andrusieczko, Zełenski przedstawił własną wersję stosunków polsko-ukraińskich na obecnym etapie. Podkreślił, że Ukraina chce jedynie eksportować własne zboże, lecz nie może tego robić z powodu blokady. Jego emocjonalna reakcja na tę sprawę nie przybliżyła perspektywy spotkania z Donaldem Tuskiem, o którym ostrożnie mówi się od zeszłego tygodnia.

Ukraiński prezydent podkreślił też, że podczas krótkiego spotkania w Argentyni z Wiktorem Orbanem nie rozmawiał o zawieszeniu broni ani o negocjacjach z Putinem.

Ludzie

Zełenski podkreślił, że jego rodzina przebywa w Ukrainie. Według niego większość ukraińskich uchodźców wróci do domu, gdy powstanie silny system obrony powietrznej. Za swoim szefem sztabu Andrijem Jermakiem powtórzył tezę o tym, że wskazane jest otwarcie lotniska  "Boryspol" jako symbolu siły obrony powietrznej. Tyle że, niestety, nawet taki demonstracyjny gest nie zastąpi strategii sprowadzenia obywateli Ukrainy do domu.

Zamiast posłowia

Wołodymyr Zełenski nadal wierzy w swoją zdolność do przekonywania ludzi, którzy podczas spotkań siedzą przed nim na sali. Jednak skala wojny z Rosją, sytuacja na froncie i w relacjach z naszymi sojusznikami pokazują, że to już nie wystarczy.

Ukraińscy żołnierze w pobliżu Bachmutu w obwodzie donieckim w 2023 r. Zdjęcie: Shutterstock

Redakcja Sestry nie zawsze podziela opinie autorów blogów

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jewhen Magda to ukraiński politolog, historyk, dziennikarz, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. Autor książek „Wojna hybrydowa. Przetrwaj i wygraj” oraz „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy”. Znalazł się w pierwszej dziesiątce ekspertów politycznych i analityków Ukrainy w rankingu edycji „Komentari” w 2020 roku.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Trump podczas spotkania z Meloni w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 17 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: Alex Brandon/Associated Press/East News

Na oficjalnych zdjęciach z włoską premierką prezydent USA jest uśmiechnięty i nie ukrywa, że darzy Meloni szczególną sympatią. Złośliwi podejrzewają nawet, że się w niej podkochuje – i to dlatego jego stosunek do Meloni jest znacznie lepszy niż do Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Olafa Scholza, którym nie szczędził krytyki w serwisie X.

W rzeczywistości Meloni ma do wykonania aż dwie misje. O pierwszej świat dowiedział się po słynnym skandalu z udziałem Trumpa, J. D. Vance’a i Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Następnego dnia włoska premierka spotkała się z ukraińskim przywódcą w Londynie, gdzie wezwała go do unikania napięć ze Stanami Zjednoczonymi i udzieliła kilku cennych rad.

– Uważam, że bardzo ważne jest, abyśmy unikali ryzyka rozłamu Zachodu. Myślę też, że w tej kwestii Wielka Brytania i Włochy mogą odegrać ważną rolę w budowaniu mostów – powiedziała wówczas.

Wskutek wsparcia tych dwóch państw Stany Zjednoczone wznowiły wymianę danych wywiadowczych i wyraziły zgodę na dalsze dostawy broni dla Ukrainy

Meloni wysoko oceniła spotkanie Trumpa i Zełenskiego, które odbyło się podczas pogrzebu papieża. Podczas rozmowy w bazylice św. Piotra obaj przywódcy już się nie kłócili, lecz spokojnie wymienili uwagi na temat ram planu pokojowego. W poście na oficjalnym koncie partii Meloni, Braci Włochów, nawiązano do działań dyplomatycznych włoskiej przywódczyni, które były „starannie i dyskretnie zaplanowane, bez dążenia do bycia w centrum uwagi, nawet gdy na Rzym, stolicę chrześcijaństwa, były skierowane oczy całego świata”.

Spotkanie Zełenskiego z Meloni w Rzymie. Zdjęcie: OPU

Premierka Włoch odbyła też w Watykanie rozmowę z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Unia Europejska ma nadzieję, że Meloni może skłonić amerykańskiego prezydenta do zawarcia nowej umowy handlowej i ponownego przeglądu ceł, by Europejczycy mogli uniknąć wojny handlowej z USA. Meloni wzięła na siebie misję posłańca Europy, zwłaszcza że amerykański przywódca unika rozmów telefonicznych z przewodniczącą KE.

Unia Europejska ma trzy miesiące na to, by przekonać Trumpa do niewprowadzania 20-procentowych ceł na unijny eksport do USA. Obecnie produkty unijne są opodatkowane podstawową stawką 10 procent, a 25-procentowymi cłami na stal, aluminium i samochody.

Dla samej Meloni sytuacja ta oznacza wzmocnienie jej pozycji w Unii Europejskiej

W grudniu ubiegłego roku „Politico” nazwało włoską premierkę gwiazdą europejskiej polityki. Napisano nawet wprost, że liderka Braci Włochów w ciągu kilku lat „przeobraziła się z marginalnej postaci politycznej w jedną z kluczowych figur na europejskiej i światowej arenie”.

Premierka Włoch została uznana przez „Politico” za najbardziej wpływową osobę w Europie w 2025 roku. Zdjęcie: IPA/ABACA/Abaca/East News

„Dzisiaj jeśli chcesz rozmawiać z Europą, to telefon do Giorgii Meloni jest oczywistym wyborem. Nawet takie postaci jak Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i doradca nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa, zwracają się do włoskiej premierki w celu omówienia kwestii strategicznych” – napisał wspomniany opiniotwórczy serwis.

Co takiego jest w Meloni? Przed jej zwycięstwem w wyborach w 2022 roku twarzą włoskiej prawicy był Silvio Berlusconi – znany ze skandalicznych imprez magnat medialny, lubiący oszukiwać na podatkach, a przy tym przyjaciel Putina

Partia Meloni pojawiła się na scenie politycznej, gdy ekscesy tego kontrowersyjnego miliardera zaczęły wywierać destrukcyjny wpływ na życie polityczne we Włoszech.

Bracia Włosi stali się zdrową alternatywą, która przekonała wyborców, że prawica jest zdolna zajmować się pracą na rzecz państwa, a nie tylko taplać się w basenach z gwiazdami telewizji i hostessami. Z czasem Meloni, ideowo ultranacjonalistyczna i radykalna, zdołała zaprezentować się światu jako polityczka, z którą gotowi są współpracować zarówno w Brukseli, jak w Waszyngtonie.

Meloni jest też jedną z nielicznych osób w Europie, które mogą jak równa z równym dyskutować Emmanuelem Macronem, twardo spierając się z nim o politykę fiskalną, społeczną i kryzys migracyjny
Macron i Meloni podczas szczytu „koalicji chętnych” w Paryżu. 27 marca 2025 r. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Zachodni analitycy twierdzą, że sukces w stosunkach z Trumpem Meloni zawdzięcza nie tylko urodzie i wyrafinowanemu stylowi. Potrafi bowiem znaleźć równowagę między radykalnymi ideami swojej partii a pragmatyczną współpracą z międzynarodowymi partnerami. Jej przywództwo zapowiada nową erę zmian w polityce europejskiej, w której liberalne podejście ustępuje miejsca nowym twarzom silnie skupionym na kwestiach narodowych. Można również z całą pewnością stwierdzić, że Giorgia Meloni, Kaja Kallas i Ursula von der Leyen to zespół na trudne czasy, który będzie sprzątał europejską stajnię Augiasza, pozostawioną przez mężczyzn chcących przyjaźnić się z Putinem.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Im więcej kobiet w armii, tym większe ich prawa

Ексклюзив
20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Ексклюзив
20
хв

Skąd się wzięła wędzona gruszka, czyli Jewhen w krainie przysmaków

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress