Exclusive
20
min

Żołnierze Kima przeciw Ukrainie: czy udział KRLD może wpłynąć na bieg wojny?

Mark Rutte, sekretarz generalny NATO: – Wysłanie północnokoreańskich żołnierzy do walki u boku Rosji w Ukrainie oznaczałoby znaczącą eskalację

Kateryna Tryfonenko

Żołnierze Koreańskiej Armii Ludowej maszerują podczas defilady w Pjongjangu. Zdjęcie: ED Jones/AFP/Eastern News

No items found.

Korea Północna (KRLD) przystąpiła do wojny przeciwko Ukrainie po stronie Rosji. Kijów oczekuje odpowiedniej reakcji ze strony swoich partnerów. – Mamy wyraźne dowody na to, że ludzie są dostarczani do Rosji z Korei Północnej, i nie są to już tylko pracownicy do produkcji, ale także personel wojskowy – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski.

Sekwencja zdarzeń jest bardzo niepokojąca. 8 października południowokoreański minister obrony Kim Yong-hyun oświadczył, że KRLD może wysłać swoje wojsko na wojnę przeciw Ukrainie. 17 października, podczas wizyty w Brukseli, prezydent Ukrainy ostrzegł, że Rosjanie planują przeszkolić 10 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy. 18 października południowokoreański wywiad potwierdził, że wojsko KRLD jest już w Rosji i przygotowuje się do wzięcia udziału w działaniach wojennych. 21 października południowokoreańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało rosyjskiego ambasadora w Seulu Georgija Zinowiewa, by zaprotestować przeciwko rozmieszczeniu północnokoreańskich wojsk w Ukrainie. Rosyjski ambasador powiedział wtedy, że współpraca między Federacją Rosyjską a KRLD odbywa się w ramach prawa międzynarodowego.

Dlaczego Kim Dzong Un wysłał swoich żołnierzy na wojnę w Ukrainie? Co obiecano mu w zamian w Moskwie? Czy wojskowi z Korei Północnej są w stanie wpłynąć na przebieg działań wojennych? I jak reagują na to Kijów i Zachód?

KRLD wysyła żołnierzy do Rosji

Koreą Północną rządzi reżim podobny do reżimu w Rosji, a geopolityka od dawna łączy te dwa państwa. Michał Bruszewski, ekspert wojskowy i autor książki „Wojna rosyjsko-ukraińska. Pierwsza faza”, podkreśla, że KRLD współpracuje z Rosją nie od dziś.

– Rosji brakowało amunicji, a KRLD ma jej dużo, więc gdy Szojgu leciał do Pjongjangu, zawarli swego rodzaju umowę handlową – mówi ekspert. – To przestępcza wymiana: Korea Północna daje amunicję i ludzi, a Rosja, omijając międzynarodowe sankcje, rewanżuje się surowcami i technologią, taką jak drony. Obie strony mają wspólnego wroga: Stany Zjednoczone i ich sojuszników. Media donoszą, że Korea Północna wysłała do Rosji ponad 10 000 żołnierzy, w tym prawie 2000 komandosów.

Korea Północna już rozmieszcza swoje siły w Rosji. To cztery brygady liczące łącznie około 12 000 żołnierzy, w tym siły specjalne – podały południowokoreańskie media, powołując się na wywiad tego kraju

Według tych doniesień rozmieszczanie wojsk z KRLD rozpoczęło się na początku października: około 1500 północnokoreańskich żołnierzy przybyło na czterech okrętach desantowych w towarzystwie trzech rosyjskich statków. Siły te zostały rozmieszczone z obszarów północnych miast Cheongju, Hamhung i Musudan. Obecnie stacjonują we Władywostoku, Ussuryjsku, Chabarowsku i Błagowieszczeńsku. Według południowokoreańskiego wywiadu wydano im już rosyjskie mundury, broń i fałszywe dowody tożsamości.

Informacje te zostały potwierdzone przez szefa ukraińskiego wywiadu. W wywiadzie dla The War Zone Kyryło Budanow powiedział, że żołnierze piechoty morskiej KRLD przechodzą szkolenie i 1 listopada będą gotowi do walki w Ukrainie. Według niego wojska północnokoreańskie będą korzystać z rosyjskiego sprzętu i amunicji. Pierwszy oddział, liczący 2600 żołnierzy, uda się do obwodu kurskiego, gdzie Ukraina stworzyła przyczółek. Dokładnych danych dotyczących innych oddziałów jeszcze nie ma.

Sześć miesięcy temu, w czerwcu, Korea Północna i Rosja podpisały umowę o wzajemnej obronie, która obejmowała wszystkie środki pomocy: ludzkie, materialne i wojskowe – przypomina Natalia Butyrska, ekspert ds. Azji i Pacyfiku w Radzie Polityki Zagranicznej „Ukraiński Pryzmat”.

– Putin od dawna starał się pozyskać dodatkowe siły wojskowe do wsparcia swojej armii – mówi Butyrska. – Jak widać, Rosja do tej pory unikała mobilizacji w każdy możliwy sposób.

Szuka za granicą, rekrutując Afrykańczyków, Hindusów i przedstawicieli różnych narodowości. A w Korei Północnej Putin od dawna powtarzał, że potrzebuje jej ludzi
19 czerwca 2024 r. dyktator Rosji Władimir Putin podpisał umowę o wzajemnej obronie z dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem. Zdjęcie: STR/AFP/East News

To oczywiste, że Rosjanie znaleźli w KRLD źródło zasobów ludzkich, których potrzebują, mówi Tereza Novotná, badaczka z Freie Universität Berlin i ekspertka ds. Azji:

– Jest jasne, że północnokoreańscy żołnierze mogą być wykorzystywani jako mięso armatnie. Ale najprawdopodobniej najpierw będą musieli zastąpić rosyjskie jednostki, na przykład w Kursku – lecz w taki sposób, aby zwolnieni rosyjscy wojskowi mogli zostać wysłani do Ukrainy.

Potencjał armii Kima

Pentagon nie był dotychczas w stanie potwierdzić informacji o wysłaniu przez Koreę Północną wojska do Rosji celem użycia go przeciwko Ukrainie. Przyznał to sekretarz obrony USA Lloyd Austin w przeddzień wizyty w Kijowie. Według niego informacje na ten temat są sprawdzane, a jeśli okażą się prawdziwe, będzie powód do niepokoju.

Chociaż NATO też nie może potwierdzić udziału północnokoreańskich żołnierzy w działaniach wojennych w Ukrainie, sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte omówił jednak z prezydentem Korei Południowej informacje południowokoreańskiego wywiadu. Ostrzegł też KRLD przed wysyłaniem wojsk do Rosji. Taki ruch bowiem „znaczącą eskalację”, napisał Rutte w serwisie X.

Tymczasem jak donosi japoński portal NHK, południowokoreański wywiad zidentyfikował północnokoreańskiego inżyniera, który przebywał na rosyjskich pozycjach w pobliżu linii frontu w Donbasie i obserwował ostrzał rakietowy terytorium Ukrainy

Według wielu doniesień Kim Dzong Un dotychczas powstrzymywał się od wysyłania swoich obywateli za granicę. W przypadku żołnierzy obawia się, że będą mniej kontrolowalni, mogą zostać schwytani, dezerterować albo się poddawać. Natalia Butyrska ocenia, że to dla niego ryzyko. Niemniej argumenty rosyjskich przywódców prawdopodobnie przeważą nad obawami. Oczywistym jest argument finansowy i materialny. Ale to nie wszystko:

– Być może Kim decyduje się na ten krok, bo że chce, by jego armia zdobyła prawdziwe doświadczenie bojowe. Korea Północna od dawna jest w stanie wojny z Koreą Południową, lecz zdobywanie bezpośrednich doświadczeń bojowych przez armię KRLD zakończyło się w 1953 roku. Armia liczy około 1 400 000 ludzi, służba w niej jest obowiązkowa dla wszystkich mężczyzn i kobiet. Tyle że dotychczas wojsko Korei Północnej kopało podziemne tunele, walczyło z klęskami żywiołowymi czy sprzątało ulice – i nie ma doświadczenia bojowego.

Dlatego z punktu widzenia Kima te pierwsze grupy mogą być balonem próbnym, pozwalającym spełnić prośbę Putina i osiągnąć własne cele
Kim Dzong Un wizytuje bazę szkoleniową Koreańskiej Armii Ludowej. Zdjęcie: STR/AFP/East News

Michał Bruszewski zaznacza, że armia Korei Północnej, choć przestarzała, jest duża. Populacja tego państwa wynosi około 26 milionów, a jego potencjał mobilizacyjny – 9 milionów ludzi. A KRLD już i tak bardzo pomogła Rosjanom.

– Pjongjang wysłał do Rosji 13 tys. kontenerów amunicji artyleryjskiej – mówi ekspert. – To ogromna ilość, a korzyść dla Rosji jest tym większa, że koreański system broni jest identyczny jak rosyjski. Koreańczycy mają duże zapasy amunicji i nawet jeśli ta amunicja jest niskiej jakości, Rosja się tym nie przejmuje.

To wsparcie Rosji nie stało się jednak czynnikiem decydującym, zaznacza Tereza Novotná. Jej zdaniem wysłanie wojsk Korei Północnej do Ukrainy jest nie tyle niebezpieczne pod względem militarnym, co pod innymi względami:

– Bardziej martwi mnie to, że może zaistnieć precedens, który doprowadzi do eskalacji – przyznaje. – Bo jeśli Koreańczycy z Północy są w Ukrainie i nie ma na to międzynarodowej reakcji, to kto będzie następny? Chińscy ochotnicy? Dlatego pytanie, jak zareagować, jest bardzo ważne. Czy jest to już dla NATO czerwona linia – mimo że Ukraina nie jest członkiem Sojuszu.

Mamy zdecydowanie nowy poziom w wojnie, który może zmienić jej dynamikę, może zmienić kontekst. A to może być bardzo niebezpieczne

Geopolityczna szachownica

Przyjaźń Putina z Koreą Północną, która została teraz sformalizowana w pełnoprawny sojusz wojskowy, oznacza również presję, w szczególności na Koreę Południową, by nie dostarczała broni Ukrainie i w mniejszym stopniu wspierała Kijów. Korea Południowa jest jednym z dziesięciu największych eksporterów broni na świecie, a dostarczanie południowokoreańskiej broni do Ukrainy jest kwestią bezpośrednio związaną zarówno z Rosją, jak z Koreą Północną. Natomiast szantaż Putina, że może przekazać KRLD technologie przeciw Seulowi, jest znaczącym czynnikiem odstraszającym, uważa Natalia Butyrska:

– Putin chce także pokazać Stanom Zjednoczonym, że może wstrząsnąć sytuacją na Półwyspie Koreańskim. Amerykanie mają tam zobowiązania wobec swoich partnerów. Na półwyspie stacjonuje amerykański kontyngent, który w razie czego będzie zmuszony do bezpośredniego udziału w działaniach wojennych.

W kontekście wojny w Ukrainie i wojny na Bliskim Wschodzie, Stany Zjednoczone prawdopodobnie nie chciałyby dopuścić do wybuchu kolejnego konfliktu
Spotkanie Donalda Trumpa, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, z Kim Dzong Unem. Czerwiec 2019. Zdjęcie: BRENDAN ŚMIALOWSKI/AFP/Eastern News

Kim Dzong Un postrzega wojnę z Ukrainą jako wielką szansę dla siebie – tym sensie, że może pokazać światu, że ma kolejnego sojusznika, a Chinom, że nie jest od nich tak zależny, jak wcześniej: politycznie, finansowo i technologicznie, podkreśla Novotná. Ekspertka sugeruje, że koreański dyktator prawdopodobnie otrzyma więcej technologii, których chce. Mówimy tu o rozwoju satelitów, pocisków balistycznych i potencjalnie – o rozwoju nuklearnym.

–  Myślę jednak, że Rosja chce być jedną z niewielu potęg nuklearnych i nie chce, by Korea Północna też była potęgą nuklearną – więc pomoc ze strony Rosji w zakresie tych technologii może być mniejsza – mówi Novotná. – Mimo wszystko to zdecydowanie okres szansy dla Kima. Teraz pytanie brzmi: czy przekroczył granicę? Jaką odpowiedź może otrzymać? Oczywiście Korea Południowa i NATO będą dzielić się informacjami wywiadowczymi. 17 października spotkali się ministrowie obrony NATO i przedstawiciele regionu Indo-Pacyfiku; było to pierwsze takie spotkanie w historii. Tak więc działania, o których dyskutowano od lat, zostaną teraz przyspieszone.

Wszyscy czekamy też na wybory w USA, które odbędą się za dwa tygodnie. Ich wynik będzie miał duży wpływ na sytuację zarówno w Ukrainie, jak w Azji Północno-Wschodniej
No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dzień po wyborach prezydenckich w USA upadła niemiecka koalicja rządząca. 6 listopada kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował Christiana Lindnera, ministra finansów i lidera Wolnej Partii Demokratycznej, oskarżając go o egoizm i nieodpowiedzialność. Według niemieckich mediów głównym problemem był budżet na przyszły rok. Czy Olaf Scholz pozostanie na fotelu kanclerza? Jakie są szanse skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych krytyków pomocy Ukrainie na wzmocnienie swoich pozycji po przedterminowych wyborach? I jak niemiecki kryzys polityczny może wpłynąć na poparcie dla Kijowa i bezpieczeństwo europejskie? Oto opinie ekspertów.

Ampelkoalition już nie działa

Tworząca rząd tak zwana „koalicja sygnalizacji świetlnej” [niem. Ampelkoalition, od partyjnych barw jej członków – aut.] socjaldemokratów z SPD, Zielonych i liberałów z FDP była bardzo niejednorodna. Tworzące ją partie mają różne interesy, różne programy i są od siebie bardzo odległe, zaznacza Thomas Birringer, dyrektor Konrad-Adenauer-Stiftung w Ukrainie:

– Liberałowie są małą, zorientowaną na rynek partią, podczas gdy pozostałe dwie partie są większe i koncentrują się na kwestiach społecznych. To główny problem. Obecny kryzys wynika z różnic w podejściu do polityki gospodarczej i finansowej. Liberałowie domagali się wielu reform rynkowych, by Niemcy znów stały się bardziej konkurencyjne, podczas gdy socjaldemokraci i Zieloni byli przeciwni takim pomysłom – szczególnie idei budżetu bez wzrostu długu publicznego. Było też kilka innych kwestii, w których koalicjanci mieli różne opinie, głównie migracja i pomoc dla Ukrainy. Jednak w porównaniu z problemami gospodarczymi i finansowymi dwie ostatnie sprawy nie były decydujące dla przetrwania koalicji.

Przez kolejny miesiąc Bundestag będzie pracował, jak zwykle. 16 grudnia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Jeśli wynik będzie negatywny – a nie ma co do tego wątpliwości – prezydent Niemiec będzie musiał ogłosić rozwiązanie rządu i przedterminowe wybory, których przygotowanie zajmie 60 dni. Główne siły polityczne i prezydent Frank-Walter Steinmeier uzgodnili już ich datę: 23 lutego. Planowo wybory parlamentarne miały się odbyć 8 miesięcy później, we wrześniu 2025 roku.

Trójpartyjna koalicja w Niemczech rozpadła się 6 listopada. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” doprowadziła Niemcy do ślepego zaułka, więc jej upadek był tylko kwestią czasu, uważa Roderich Kiesewetter, członek opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:

– Niestety zmarnowaliśmy trzy lata na dostosowanie niemieckiej polityki bezpieczeństwa do pilnych zmian geopolitycznych. W nowej koalicji rządowej musi nastąpić absolutna zmiana kierunku polityki bezpieczeństwa. Potrzebujemy zintegrowanego odstraszania i obrony przed CRINK, czyli sojuszem Chin, Rosji, Iranu i Korei Północnej, który już atakuje nasze społeczeństwa. Oczywiście Niemcy muszą też  wreszcie zmienić cel i strategię swojego wsparcia dla Ukrainy i ostatecznie poprzeć plan zwycięstwa Zełenskiego.

Niemiecki kryzys a Ukraina

Niemcy bardzo pomogły Ukrainie od początku wojny na pełną skalę, ale prawdopodobnie mają potencjał, by odegrać jeszcze większą rolę, podkreśla Wołodymyr Dubowyk, dyrektor Centrum Studiów Międzynarodowych. Niemiecki kryzys może doprowadzić do pewnych pozytywnych zmian:

– Negatywną jego stroną jest to, że kryzys tylko przedłuża okres, w którym Niemcy nie mogą odgrywać bardziej aktywnej roli w zakresie pomocy Ukrainie i ochrony bezpieczeństwa europejskiego. Jednak jeśli proces wyborczy przebiegnie szybko i obecny układ rządzący przegra wybory, a chadecy sobie poradzą, to będzie to dla nas dobra wiadomość.

Bo Friedrich Merz, lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, pozycjonuje się jako polityk całkowicie proukraiński

W ostatnich latach Niemcy nie były wzorem przywództwa w Europie i straciły sporo zaufania wśród swoich partnerów z NATO, ocenia Roderich Kiesewetter:

– Cieszę się, że Polska, kraje bałtyckie i nordyckie, Dania i Czechy są obecnie liderami w obronie bezpieczeństwa Europy i wyraźnie opowiadają się za coraz skuteczniejszym wspieraniem Ukrainy. Jestem szczególnie wdzięczny Polsce, która stara się wypełnić próżnię wytworzoną przez Niemcy i która może być rozsądnym ośrodkiem kontaktowym dla nowej administracji USA.

Wsparcie dla Ukrainy musi zostać wzmocnione.

– Przede wszystkim muszę obalić mit, że Niemcy są drugim największym darczyńcą Ukrainy – dodaje Kiesewetter. – Tak nie jest. Tylko około 20% naszego wsparcia to wsparcie wojskowe. Ponad 60% tego wsparcia pozostaje w Niemczech, ponieważ jest wykorzystywane na rzecz uchodźców. Dlatego jesteśmy na samym dole listy krajów w Europie, jeśli chodzi o wsparcie wojskowe. Przeznaczamy na to 0,1% PKB, podczas gdy Dania 1,6%, Wielka Brytania 0,3%, a Estonia 1,5%.

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” ogłosiła, że w 2025 r. wsparcie dla Ukrainy zostanie zmniejszone o połowę, zablokowała podstawowe dostawy, na przykład pocisków Taurus, i sprzeciwiła się zaproszeniu Ukrainy do NATO

Jednak rząd w Berlinie obiecuje, że mimo rozpadu koalicji Niemcy wypełnią wszystkie swoje zobowiązania dotyczące pomocy Ukrainie, zapewniając jej większość z obiecanych 4 miliardów euro – nawet jeśli budżet na przyszły rok nie zostanie przyjęty.

Olaf Scholz gratuluje nominacji nowemu ministrowi finansów Jorgowi Kukiesowi . Zdjęcie: Markus Schreiber/Associated Press/Eastern News

Inicjatywy Scholza i kandydaci na kanclerza

Niektórzy socjaldemokraci wzywają Olafa Scholza do niekandydowania na kanclerza, by uniknąć przegranej w przedterminowych wyborach. Proponują mu ustąpić miejsca znacznie bardziej popularnemu politykowi SPD, obecnemu ministrowi obrony Borisowi Pistoriusowi. Prawdopodobnie dlatego, by zademonstrować swoje przywództwo, Olaf Scholz zdecydował się porozmawiać z Putinem po raz pierwszy od początku inwazji.

Według biura niemieckiego kanclerza podczas tej rozmowy Scholz potępił agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, wezwał Putina do wycofania wojsk i negocjacji w sprawie sprawiedliwego pokoju. Miał także podkreślić „niezachwianą determinację” Niemiec w tych sprawach. Według doniesień z Kremla Putin po raz kolejny oskarżył NATO o sprowokowanie wojny i powiedział, że Rosja jest gotowa wznowić negocjacje, „które zostały przerwane przez reżim w Kijowie” – ale z uwzględnieniem „nowych realiów terytorialnych”.

Putin oskarżył też Scholza o nieprzyjazny kurs w polityce Niemiec, który doprowadził do bezprecedensowej degradacji stosunków rosyjsko-niemieckich

Kijów został uprzedzony, że dojdzie do tej rozmowy, lecz ukraińskie MSZ nie odniosło się do sprawy entuzjastycznie. Wołodymyr Zełenski porównał natomiast rozmowę Scholza z Putinem do otwarcia puszki Pandory, mówiąc, że właśnie tego chciał rosyjski przywódca: osłabienia swojej izolacji i prowadzenia rozmów, które nie będą miały praktycznej treści. Nie będzie „Mińska-3”, dodał Zełenski, bo Ukraina potrzebuje prawdziwego pokoju.

O tym, czy aktywność w polityce zagranicznej wobec Rosji zwiększy szanse Scholza na pozostanie na fotelu kanclerza, przekonamy się po przedterminowych wyborach.

Według sondaży Friedrich Merz ma wszelkie szanse, by zostać nowym kanclerzem Niemiec. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

Według sondaży Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, partia byłej kanclerz Angeli Merkel, ma największe szanse na zwycięstwo, ocenia Thomas Birringer:

– Według wszystkich sondaży gdyby wybory odbyły się teraz, Friedrich Merz zdecydowanie zostałby kanclerzem. On i jego partia znacznie bardziej wspierają Ukrainę niż obecny rząd i kilkakrotnie wnioskowali w parlamencie, by zmusić rząd do dostarczenia Ukrainie pocisków rakietowych Taurus. Merz zdecydowanie popiera też przystąpienie Ukrainy do NATO.

Siły prorosyjskie i ich szanse

Niemiecka skrajna lewica, Sojusz Sahry Wagenknecht, i niemiecka skrajna prawica, czyli Alternatywa dla Niemiec – kategorycznie sprzeciwiają się przystąpieniu Ukrainy do NATO i prowadzą kampanię na rzecz zaprzestania pomocy dla Ukrainy, opowiadając się jednocześnie za poprawą stosunków z Rosją. We wrześniu w wyborach lokalnych uzyskały w niektórych landach dobre wyniki.

Thomas Birringer jest jednak pewien, że nawet wzrost poparcia dla Alternatywy dla Niemiec nie doprowadzi do prorosyjskiej polityki w Niemczech, ponieważ partia ta nie wejdzie do rządu

Tak czy inaczej, notowania obu prorosyjskich partii będą nadal rosły, uważa Roderich Kiesewetter. Jego zdaniem wynika to z dwóch powodów: rozczarowania obecnym rządem i siły rosyjskich wpływów:

– Każdego dnia widzimy, jak dezinformacja i propaganda coraz głębiej przenikają do niemieckiego społeczeństwa, wzmacniając obie prorosyjskie partie. Demokratycznemu centrum nie udało się uczynić naszej demokracji i społeczeństwa bardziej odpornymi na rosyjskie wpływy, nie potrafiło też zaoferować obywatelom jasnego stanowiska. Mało kto wyjaśnia na przykład, że wspieranie Ukrainy nie jest działalnością charytatywną, lecz służy naszym własnym interesom bezpieczeństwa, i że my też jesteśmy bardzo zagrożeni przez rosyjski imperializm. Zamiast tego partia kanclerza, SPD, zestawia wsparcie dla Ukrainy z kwestią emerytur i celowo, z powodów wyborczych, podsyca obawy społeczne. To nie tylko cyniczne, ale także wzmacniające prorosyjskie siły w Niemczech.

Trump, Europa i niemieckie przywództwo

Wraz z dojściem do władzy nowej administracji w Waszyngtonie, która może przestać wspierać Ukrainę, rola Europy, w szczególności Niemiec, tylko rośnie, mówi Wołodymyr Dubowyk. Nie wiadomo na pewno, co zrobi Trump po przejęciu Białego Domu 20 stycznia. Ale jest bardzo prawdopodobne, że zmieni swoje podejście do wielu kwestii, a jego administracja zdystansuje się od wojny rosyjsko-ukraińskiej lub zajmie stanowisko, że to sprawa, z którą muszą sobie poradzić Europejczycy:

– Europejczycy muszą nauczyć się podejmować decyzje samodzielnie, w sposób skonsolidowany i skoordynowany. Oczywiste jest, że będą głosy na „nie”, z Bratysławy czy Budapesztu. Jeśli Ameryka się wycofa, Słowacy i Węgrzy zaczną mówić, że nie można wspierać Ukrainy bez Amerykanów. Dlatego ci, którzy rozumieją, że wsparcie Ukrainy jest ważne ze względu na bezpieczeństwo europejskie, muszą mieć silny głos. I tutaj rola Berlina będzie bardzo ważna.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Odliczanie dla Scholza

Kateryna Tryfonenko

Iwona Reichardt: Była Pani w Stanach Zjednoczonych podczas ostatnich etapów kampanii prezydenckiej, a ich finał obserwowała już w Ukrainie. Zaskoczenie?

Tamar Jacoby: Tak, to był niespodziewany i bolesny cios. Teraz, gdy patrzę na wyniki, myślę, że wszyscy powinniśmy byli to przewidzieć. Mówiliśmy sobie, że będzie 50 na 50, ale tak nie było. Trump wygrał ze znaczną przewagą. Nie obwiniam sondaży, nie sądzę, żeby to był główny problem. Myślę, że ludzie po prostu nie chcieli zwycięstwa Trumpa, ja na pewno tego nie chciałam. Teraz musimy jednak uznać, że Amerykanie zaakceptowali Donalda Trumpa – trudno zrozumieć, dlaczego. Czy wyborcy nie wierzą, że on zrobi te wszystkie szalone rzeczy, o których mówi? A może po prostu nie podoba im się kierunek, w którym Demokraci prowadzili kraj? Wciąż staram się to zrozumieć. Będziemy musieli żyć z tym wyborem Amerykanów przez cztery lata.

Jedną z obietnic Trumpa jest zakończenie wojny w Ukrainie w jeden dzień. To się wydaje nie do pomyślenia...

Ukraińskie media społecznościowe wyśmiewały to w pierwszych dniach po wyborach: „Czas ucieka. Don, gdzie jest pokój?” Ale poważnie: nie sądzę, by mógł zakończyć wojnę w jeden dzień. Myślę, że zda sobie sprawę, że to będzie trudniejsze, niż mu się wydawało.

Głównym pytaniem jest, jaki rodzaj umowy zaoferuje. Jestem bardzo zaniepokojona niektórymi opcjami zaproponowanymi przez jego doradców. Drugie pytanie brzmi: jak zareaguje Putin? W ostatnich dniach reakcja Rosji na jego zwycięstwo nie była szczególnie pozytywna. Trzecie pytanie dotyczy tego, jak mocno Trump będzie trzymał się swojej oferty. Przypomnijmy sobie jego negocjacje z Koreą Północną podczas pierwszej kadencji: zrezygnował po kilku dniach rozmów.

Jest więc wiele pytań dotyczących jego obietnicy zakończenia wojny w ciągu 24 godzin. Ponadto kiedy powiedział, że zamierza opuścić Ukrainę, to tak naprawdę nie powiedział tego wprost – to ludzie tak to zrozumieli. Nie wiemy, jakie są jego intencje. Ma na myśli brak nowej broni od USA – czy koniec jakiegokolwiek wsparcia? A może myśli, że USA będą nadal dostarczać dane wywiadowcze i pozwolą Europejczykom na udzielanie pomocy wojskowej, w tym poprzez zakup amerykańskiej broni?

Najważniejsze, że istnieje wiele wersji tego, co może się teraz wydarzyć. Myślę, że trzeba się skupić na przedstawianiu argumentów, które mogłyby przekonać Trumpa do zrobienia właściwej rzeczy, zamiast od razu zakładać, że zrobi najgorszą

Co oznaczałby sukces Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie?

Tego jeszcze nie wiemy. Trump jest bardzo reaktywną i emocjonalną osobą, więc wiele zależy od rozwoju sytuacji. Nie spodoba mu się, jeśli Putin go zignoruje, a to może być dobre dla Ukrainy. Nie spodoba mu się też, jeśli wyjdzie na to, że Ameryka w jakiś sposób zawiodła i zdradziła swojego sojusznika. Musimy więc poczekać. Jest wiele niewiadomych i wiele rzeczy, które mogą mieć wpływ. Teraz ważne jest, aby pomóc Trumpowi postrzegać Ukrainę w pozytywny sposób.

Czy Trump zakończy wojnę? A jeśli tak, to na jakich warunkach? fot: JIM WATSON/AFP/East News

To prowadzi nas do relacji Trump – Putin. Putin jest dla Trumpa przyjacielem czy wrogiem?

To nie jest jasne, ale Putin nadal jest wrogiem Ukrainy i Zachodu. I nie ma dowodów na zmianę nastawienia [do Ukrainy, Zachodu i wojny – red.] wśród zwykłych Rosjan. Ukraińskie media społecznościowe bardzo uważnie śledzą rosyjskie media społecznościowe, w których w ostatnich dniach wiele mówiło się o tym, że Ameryka nadal jest i zawsze będzie wrogiem Rosji. Dla Kremla Trump nie różni się niczym od Bidena i pod wieloma względami to nastawienie jest wspierane przez Putina oraz jego sojuszników.

Głównym pytaniem dotyczącym rozmów jest to, co Trump położy na stole

Jeśli Putin od tego stołu odejdzie, mogę sobie wyobrazić, że będą konsekwencje – widziałam już, jak Trump wywierał na niego presję. Pytanie brzmi: dlaczego miałby odejść? Jeśli Trump zaproponuje zamrożenie linii frontu i obieca, że Ukraina nie dołączy do NATO, to dlaczego Putin miałby odejść? To mnie martwi najbardziej.

Nie zapominajmy o czwartym głównym graczu: Europie. Mamy Ukrainę, mamy USA, mamy Rosję – ale mamy też Europę. Europa musi się zjednoczyć i stać się bardziej aktywna. Możemy zobaczyć scenariusz, w którym Trump się wycofuje i mówi: „Europo, to twoja odpowiedzialność”. Wtedy Europa musi znaleźć pieniądze, broń – i interweniować. Europejczycy mówią o tym zobowiązaniu od początku wojny, ale w rzeczywistości nie zrobili wiele, by zwiększyć swoje zdolności wojskowe. Polska wydaje więcej, ale Niemcy nadal nie wydają prawie nic, a niemiecki rząd właśnie upadł. Dlatego jestem tak samo zaniepokojona tym, co dzieje się w Europie, jak tym, co dzieje się w USA.

Czy uważa Pani, że Europa, a zwłaszcza kraje takie jak Polska czy kraje bałtyckie, powinny się teraz martwić? Czy zwycięstwo Trumpa oznacza ryzyko wojny na naszych granicach?

Najważniejsze jest to, że Europa musi zintensyfikować działania. Nie ma znaczenia, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nawet gdyby wygrała Kamala Harris, Europa musiałaby działać. Nie wystarczy powiedzieć, że musimy wydawać więcej. Europejczycy muszą alokować pieniądze i współpracować ze sobą, by każdy dolar trafiał tam, gdzie powinien. I muszą to robić efektywnie. Dużo się o tym mówi, ale ten pociąg jeszcze nie ruszył. Rozumiem, że wszystko w Brukseli wymaga czasu i jest trudne, ale przyspieszmy sprawy. Na wschodzie Ukrainy giną ludzie i ta wojna dotrze do drzwi Europy. Zagrożenia są już na wyciągnięcie ręki. Z tego względu myślę, że wybór Trumpa może naprawdę pomóc. Może popchnąć Europejczyków do działania w sposób, w jaki nie popchnęła ich nawet sytuacja na linii frontu.

Jeśli mówimy o linii frontu i ogólnie o sytuacji w Ukrainie, to prognozy nie są optymistyczne.

Nie są dobre. Rosjanie coraz bardziej polegają na brutalnej taktyce. Niszczą miejsca, które próbują zdobyć, a następnie wysyłają tam ludzi. I nikt jak dotąd nie wymyślił, jak przeciwdziałać tym atakom. Używają starych, ogromnych bomb szybujących, a jedna taka bomba zniszczyć cały budynek. I to właśnie robili Rosjanie: niszczyli miasto po mieście.

Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Tymczasem w Ukrainie jest coraz mniej amunicji, a ludzie są wyczerpani. Z tego, co wiem, latem mobilizacja stanęła w miejscu, a liczba dezercji wzrosła. Jednak Ukraińcy wciąż się trzymają. Badania opinii publicznej nie wykazują większych zmian w ich nastawieniu do wojny w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Życie w Kijowie jest zaskakująco normalne. Ale ludzie są zmęczeni i myślę, że czekają na to, jak wybór Trumpa zmieni dynamikę zdarzeń

Ukraińcy są zmęczeni walką z jedną ręką za plecami, otrzymywaniem amerykańskiej i europejskiej broni bez możliwości wykorzystania jej zgodnie z potrzebami. Wiele osób liczy na coś odważniejszego – i to może być Trump. Wiele osób martwi się z jego powodu, ale niektórzy mają nadzieję, że może popchnie sprawy do przodu.

Czy Ukraińcy czują się porzuceni przez Zachód, Polskę, USA?

Nie wszędzie jest tak samo. Myślę, że większość Polaków rozumie, co dzieje się w Ukrainie, rozumieją egzystencjalne zagrożenie ze strony Rosji. I większość Europejczyków to rozumie. Jednak większość Amerykanów – nie. Nie rozumieją stawki ani skali zagrożenia. Dla większości Amerykanów ta wojna jest bardzo odległa, a ich spojrzenie na stawkę jest bardziej biznesowe niż egzystencjalne. Jednak nawet w Europie, bądźmy szczerzy, więcej się mówi niż działa. „Porzucenie” to duże słowo, ale być może nie jest ono dalekie od prawdy. Dla Ukrainy ta walka staje się samotną walką.

Ostrzelane domy w Odessie. Zdjęcie: OLEKSANDR GIMANOV/AFP/East News

Co Ameryka zrobi teraz, gdy Joe Biden stał się „kulawą kaczką”, a Donald Trump jest prezydentem elektem?

Nie sądzę, by Kongres przyznał Ukrainie kolejny pakiet pomocowy. Zarówno Izba Reprezentantów, jak Senat są teraz republikańskie i pod kontrolą Trumpa. Jednak do stycznia pewne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć.

Nie wydaliśmy wszystkich pieniędzy z ostatniego pakietu pomocowego, więc musimy się pospieszyć i to zrobić

Senator Lindsey Graham ma ciekawy pomysł: nadać Ukrainie taki sam status jak Izraelowi, otwierając dla niej drogę do znacznie większego dostępu do amerykańskiej broni. To nie do końca członkostwo w NATO, ale to coś znacznie lepszego niż to, co Ukraina ma teraz. Musimy również rozważyć zasady regulujące sposób, w jaki amerykańscy wykonawcy z branży obronnej mogą współpracować z wykonawcami z innych krajów.

Wiele z tych rzeczy to drobiazgi, ale chodzi o to, że jest zbyt wcześnie, by się poddawać. Są rzeczy, które można zrobić w USA, i rzeczy, które można zrobić w Europie. Być może najważniejszą jest to, co robi Zełenski i inni – myślenie o tym, jakie argumenty będą najbardziej przekonujące dla zespołu Trumpa. Wszystkie te kroki mogą coś zmienić i musimy je kontynuować. Wojna się nie skończyła. Ukraińcy wciąż walczą, a Rosja wydaje się zagrażać Ukrainie i reszcie Europy bardziej niż kiedykolwiek.

Zdjęcie na okładce: 24 Brygada Zmechanizowana im. Króla Danyła Ukraińskich Sił Zbrojnych/AFP/East News

20
хв

Tamar Jacoby: Dla Ukrainy to może być samotna bitwa

Івона Райгардт

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Co będzie jutro?

Ексклюзив
20
хв

Odliczanie dla Scholza

Ексклюзив
20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress