9. edycja festiwalu to nie tylko przegląd ukraińskich produkcji, ale również przestrzeń na refleksję o wspólnych wartościach, trudnych momentach i przyszłości w czasach wojny.
W trakcie poprzednich edycji pokazano 300 filmów: najlepsze współczesne ukraińskie fabuły, dokumenty, filmy krótkometrażowe i animowane; produkcje nagradzane na międzynarodowych festiwalach, ukraińskich kandydatów na Oscara.
UKRAINA! gościła ponad 90 twórców filmowych. Zorganizowano 70 wydarzeń towarzyszących: wystawy, warsztaty, debaty oraz koncerty. Jakie emocje i historie kryją się za tym festiwalem, który z roku na rok zyskuje coraz większe znaczenie na polskiej mapie kulturalnej?
Dlaczego Ukraina?
Nie jestem Ukrainką, nie mam korzeni ukraińskich, ani rodziny w Ukrainie, ale z roku na rok przybywa mi ukraińskich przyjaciół. Zainteresowałam się tym tematem po Majdanie i aneksji Krymu.
Pracowałam wtedy w kinie „Luna” i organizowałam festiwale różnych krajów, szczególnie tych, które są mało znane. Robiłam festiwal filmów afrykańskich, rumuńskich, afgańskich.
Była u nas np. Diana Saqeb, która pokazywała swój film dokumentalny “25 procent” o 6 kobietach w parlamencie afgańskim. Tytułowe 25 procent wymuszał parytet miejsc dla kobiet. Dziś brzmi jak bajka, bo sytuacja kobiet w Afganistanie jest dramatyczna i praktycznie nie mogą już nic robić, nawet wyjść na ulicę bez męża, ojca, czy brata. A niedawno zasiadały w parlamencie i mogły decydować o rozwoju swojego kraju.
Więc zawsze mnie interesowały tematy, nie chcę powiedzieć trudne, ale mało znane, które mogą być ciekawe dla nas, dla Europejczyków
W Polsce kompletnie nie znaliśmy kina ukraińskiego. Mocno promowano kino rosyjskie. Kiedy zaczynaliśmy, to nie raz słyszałam pytania również od dziennikarzy: „Czy coś jest ciekawego w kinie ukraińskim? Przecież to kino postradzieckie.” A przecież tak nie było i nie jest.
Kino ukraińskie, szczególnie po Majdanie, poszło w kierunku kina europejskiego. Filmowcy kształcą się w szkołach europejskich, w łódzkiej Filmówce, w szkole Wajdy, w Warszawskiej Szkole Filmowej. Filmy, które powstają, są ukraińskie, czerpią z ukraińskiej tożsamości, tradycji, pamięci i są zdecydowanie na poziomie europejskim.
To kino europejskie ze wschodnią duszą.
Jak poznawałaś to kino?
Razem z widzami i twórcami. W tym roku Taras Droń będzie pokazywać swój drugi film „Szklany dom”, a ja mam w pamięci jego pierwszy obraz. To jest bardzo ciekawe obserwować to, co się dzieje w kinie ukraińskim, bo rzadko który twórca ma tak dużo materiału do zrobienia filmów, jak filmowcy z Ukrainy. Przecież ostatnie 10 lat Ukraina przeżyła: Majdan, aneksję Krymu, wojnę w Donbasie, a teraz pełnoskalowa wojna w Ukrainie. To są duże wyzwania, ale też dużo ciekawego materiału oraz inspiracji do kręcenia filmów.
2022 rok spowodował, że ja też zupełnie inaczej spojrzałam na Ukrainę, na filmowców, którzy w listopadzie 2021 roku jeszcze byli na czerwonym dywanie naszego Festiwalu, rozmawialiśmy o planach i mieliśmy dyskusję o przyszłości kina ukraińskiego. I pamiętam, że właśnie Taras Droń mówił, że marzy, by robić kino uniwersalne, już nie pokazywać wojny w Ukrainie, bo zależy mu, żeby to kino miało szerszy rezonans, że temat wojny w Ukrainie już zmęczył widzów na świecie.
Tak samo mówił Oleg Sencow, któremu zadano pytanie: „Film „Nosorożec” jest okrutny. Tyle lat spędziłeś w łagrze, napatrzyłeś się na okrucieństwa i teraz chcesz je pokazywać na ekranie?”
A Sencow odpowiedział: „Absolutnie nie, ja chcę kolejny film zrobić dla dzieci, pokazywać piękno na ekranie, szczęście, miłość.”
Rzeczywistość zweryfikowała plany. Oleg jest na froncie, a Taras jest wolontariuszem, organizuje zbiórki dla wojska i ciągle jest w podróży. Zbiera datki, dary i przewozi je do Ukrainy.
My, jako festiwal, też mocno włączyliśmy się w pomoc Ukrainie. W 2022 roku zorganizowaliśmy około 200 pokazów charytatywnych filmów ukraińskich w całej Polsce. Weszliśmy we współpracę z kinami, które bardzo chętnie się włączyły w akcję. Na co nie można było liczyć wcześniej, ponieważ nie były zainteresowane kinem ukraińskim.
Od dwóch lat przypominamy o tym, że w Ukrainie jest pełnoskalowa wojna. Po to też jest nasz festiwal
W zeszłym roku przygotowaliśmy panel poświęcony aktorom, którzy przyjechali do Polski i próbują się odnaleźć w branży. To były bardzo cenne spotkanie. Jak znaleźć pracę w Polsce? Najważniejsze to nauczyć się języka i szczerze mówić o tym, co się potrafi.
W tym roku bardzo się cieszę na panel dla producentów, gdzie spotkają się producenci z Polski i z Ukrainy, i będziemy mogli porozmawiać o konkretach, o współpracy i możliwości wsparcia kina ukraińskiego oraz producentów ukraińskich. Mam nadzieję, że będzie przedstawiciel Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ponieważ do tej pory większość krajów europejskich dofinansowuje produkcje ukraińskie, natomiast Polski Instytut Filmowy wspiera polskie produkcje o Ukrainie. No, chociażby „Pod wulkanem” Damiana Kocura, w którym nie pada ani jedno polskie słowo. Ja się bardzo cieszę, że taki film jest polskim kandydatem do Oscara. Ale jestem też za tym, żeby Ukraińcy sami mogli kręcić filmy o sobie, bo oni zrobią to najlepiej.
Ukraińscy filmowcy rozmawiają też o tym, czy jest dobry czas na filmy fabularne o wojnie. Czy nie jest na to za wcześnie?
A jaki jest Twój ulubiony ukraiński film?
Moim ulubionym filmem od lat są „Zapomniani” Darii Onyszczenko z Maryną Koszkiną w roli głównej. To jest film z 2019 roku, ale akcja dzieje się w okupowanym przez rosyjskich separatystów Ługańsku. O nauczycielce języka ukraińskiego, która nie może uczyć już ukraińskiego i ma się przestawić na język rosyjski. Zderza się z brutalną rzeczywistością w której jej przyjaciele i znajomi z pracy, nagle podporządkowują się nowemu reżimowi. Natomiast ona absolutnie nie jest w stanie tego zaakceptować i czuje się bardzo osamotniona. Finał jest taki, że bohaterka wyjeżdża z rodziną do Kijowa, bo nie ma innego wyjścia i tam chce rozpocząć nowe życie. Ale w Kijowie też się czuje osamotniona. To jest bardzo ciekawa opowieść. Ja zresztą bardzo lubię Marynę. Ona zagrała też w filmie Tarasa Dronia „Z zawiązanymi oczami”. Delikatna, ale mocna w swoich rolach. Ten film też można uznać za jeden z moich ulubionych.
Lubię małe kobiece historie, kobiety, które muszą się odnaleźć w trudnych warunkach, gdzie nie są akceptowane albo zmuszane do życia wbrew sobie, a mimo tego podejmują walkę, żeby żyć inaczej, nie poddawać się presji, która jest dookoła
A była kiedyś taka sekcja programu?
Tak, od lat mamy „Kobiece historie”. Ale wiesz, to też wynika z tego, że teraz kobiety w Ukrainie doszły do głosu i one tworzą filmy. Bardzo dobrymi reżyserkami, które tworzą kino autorskie są Tonia Noyabrova (“Czy mnie kochasz?”), Iryna Tsilyk (“Feliks i Ja”), Maryna er Gorbach (“Klondike”), Czy znakomita też jako dramaturżka Natalia Worożbyt, która zrobiła znakomity film „Złe drogi”. Mieliśmy przyjemność pokazywać ich filmy i gościć je na naszym festiwalu. Z mężczyznami jest różnie, bo musieli zostać w Ukrainie albo są w wojsku i kręcą materiały na froncie. W tym roku będziemy pokazywać dokument „Real” Olega Sencowa, w którym została udokumentowana akcja wojskowa. Po prostu włączył kamerę w okopie i nakręcił na żywo. To może być bardzo ciekawe.
Jaki opisałabyś widza/widzkę Festiwalu Filmowego UKRAINA!?
Naszą widzką jest kobieta od mniej więcej 25 do 55 roku życia. To jest ten nasz główny widz, widzka dominująca. I niezależnie tutaj od kraju, więc mamy po połowie. Polki i Ukrainki. Ale wiesz, to co teraz mówię, to nie jest nic odkrywczego, bo taki jest profil każdej osoby, która korzysta z kultury czy chodzi do teatru, czy na koncerty. Głównym odbiorcą kultury jest kobieta.
I słowo „kultura” też kobieta.
Tak, tak, mówi się, że światem rządzą mężczyźni, ale w kulturze dominują kobiety, w zarządzaniu również. Mamy ministrę kultury i szefową Polskiego instytutu Sztuki Filmowej, kobiety tworzą kulturę. Szczególnie teraz.
Początek był taki, że z Martyną Lach chciałyśmy pokazywać polskiemu widzowi kino ukraińskie. Ale właściwie już od pierwszej edycji na naszym festiwalu byli i Polacy, i Ukraińcy. Polacy na początku uczyli się kina ukraińskiego. Padały pytania: „Dlaczego te filmy są w języku rosyjskim?” To też było związane z tym, żeby film miał szerszy rezonans, dostać się na większe rynki, miał większą oglądalność, to producenci kręcili filmy w języku rosyjskim. Wiadomo, że później ustawa spowodowała, że filmów w języku ukraińskim było coraz więcej. Teraz, po 2022 roku jest zupełnie inna sytuacja. Nawet Ukraińcy, którzy nie przywiązywali wagi do tego, że mówią po rosyjsku, bo to był ich język domu, teraz zaczynają mówić po ukraińsku. Rodzice mówią w domu po rosyjsku, a oni odpowiadają im po ukraińsku.
Co polecasz w tegorocznej edycji UKRAINA! Festiwal Filmowy?
Bardzo ważna będzie debata poświęcona dezinformacji i manipulacji w mediach. Bo nie ukrywam, że wciąż musimy zmagać się z negatywnymi komentarzami pod naszymi postami na Facebooku. Teraz działa sztuczna inteligencja, która tworzy tak oryginalne komentarze i profile, że nie jesteśmy w stanie już rozpoznać, czy to jest rzeczywiście osoba, która tak rzeczywiście myśli, czy to robota na zlecenie. Zależy mi, żeby na tej debacie poruszyć te tematy i usłyszeć praktyczne uwagi, jak rozpoznać manipulację i radzić sobie z hejtem.
Na debacie gościnią będzie m.in. Ania Tatar, ze stowarzyszenia „Nigdy więcej”, które walczy z hejtem w Polsce nie tylko wobec Ukraińców, ale też wobec społeczności LGBT, uchodźców z różnych krajów.
Czy potrafi nas łączyć ta kobieta-kultura?
Zdecydowanie tak. Kultura ukraińska i polska tak naprawdę nie różnią się bardzo od siebie.
No i wspaniały był ten polski zryw, żeby pomagać Ukrainkom i Ukraińcom! Oczywiście mamy trudne punkty naszej historii. Na pewno jest nim Wołyń i my tego tematu nie rozwiążemy. Myślę, że prędzej czy później będziemy musieli się rozliczyć z tą historią, bo unikanie tematu też do niczego nie prowadzi. Ale na pewno teraz nie jest to dobry moment na jego rozważanie.
Teraz, kiedy w Ukrainie toczy się wojna i Ukraińcy walczą przede wszystkim o to, żeby zachować swój kraj
Ale są też punkty historii, które nas łączą. Wiemy, co to znaczy być pod wpływami Rosji czy być zdominowanym przez Rosję, bo przez 50 lat przecież Polska też była krajem pod dużym wpływem Związku Radzieckiego i my rozumiemy, na czym polega dominacja i manipulacja Rosji. Natomiast kraje zachodnie nie potrafią tego zrozumieć.
Dziennikarka i fotografka teatralna. Magister dziennikarstwa Lwowskiego Narodowego Uniwersytetu im. Iwana Franki. Doświadczenie zdobywała w legendarnej lwowskiej gazecie „Postup”, gdzie była odpowiedzialna za strony o kulturze na świecie. Publikowała w licznych mediach w Ukrainie i za granicą. Przez 10 lat była autorką ukraińskiego tygodnika „Nasze Słowo” (Warszawa). Duży wybór jej tekstów można przeczytać w dziale „Sztuka” Zbruc.eu. Współtworzy Sekcję ukraińską Culture.pl. Stypendystka programu Gaude Polonia – 2020 z projektem fotografii teatralnej.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!