Exclusive
20
min

Ukraińska feministka: Wszystko jest tu na głowie kobiet

Ukrainki rozglądają się po Europie i widzą, że kobieta nie musi być służącą. Uczą się szacunku do samej siebie - mówi Tamara Złobina, ukraińska feministka

Kaja Puto

Obrońcy jednostki TRO, która jest wsparciem Sił Zbrojnych Ukrainy 20 maja 2022 r. Zdjęcie: Siergiej Supinsky/AFP/Eastern News

No items found.

Kaja Puto: Czy wojna osłabia pozycję kobiet w społeczeństwie?

Tamara Zlobina: Niekoniecznie. To stereotyp, którym posługują się zachodnie feministki. Tymczasem w Ukrainie od czasu wybuchu wojny w 2014 roku dzieje się coś wręcz przeciwnego. Radykalnie wzrosła aktywność kobiet w organizacjach społecznych, polityce, a także wojsku. Na listach wyborczych pojawiły się parytety, a w zasadach pisowni – żeńskie końcówki.

Mamy również postęp w zakresie praw kobiet – już w czasie pełnoskalowej wojny Ukraina ratyfikowała konwencję stambulską o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

Same pozytywy? Nie wierzę.

Oczywiście, że nie. Pogorszyła się nasza finansowa sytuacja i mamy znacznie więcej obowiązków. Wiele z nas straciło domy, zostało zmuszonych do przeprowadzki, przez co straciłyśmy swoje więzi społeczne. W dodatku dostęp do instytucjonalnej opieki nad dziećmi czy nad chorymi i starszymi jest słaby, szkoły w zależności od regionu działają lepiej lub gorzej, a mężczyźni są na wojnie. Wszystko jest na głowie kobiet.

Kolejny problem to znacznie mniejsza widoczność w przestrzeni medialnej. Zaledwie co piąty ekspert występujący w mediach to kobieta – w porównaniu z 2014 rokiem widzimy wyraźny spadek udziału ekspertek w debacie. A jak wiemy, brak reprezentacji medialnej przekłada się na niski autorytet kobiet.

Tamara Złobina. Zdjęcie: z prywatnego archiwum

W ukraińskiej armii służy dziś ponad 60 tysięcy kobiet. Mają takie same prawa jak mężczyźni?

Teraz tak, ale musiały o to długo walczyć. W 2014 roku, gdyRosja napadła na Donbas, kobiety wstępowały do niej jako ochotniczki, ale oficjalnie nie mogły zajmować stanowisk bojowych. Walczyły na froncie, ale na papierze były sanitariuszkami czy kucharkami. Walkę o zmianę tego prawa podjęły twórczynie inicjatywy „Niewidzialny Batalion”. W 2018 roku wreszcie się to udało.

Na poziomie legislacyjnym panuje więc już równość, jednak ukraińskie żołnierki – podobnie zresztą jak żołnierki na całym świecie – zmagają się z seksizmem i molestowaniem seksualnym. Dlatego aktywistki na rzecz praw kobiet wraz z ruchem weteranek zainicjowały petycję w sprawie wprowadzenia mechanizmu ochrony przed przemocą seksualną w armii.

Na czym miałby polegać ten mechanizm?

Obecnie kobiety zmuszone są zwracać się o pomoc do organizacji trzecich, nie mogą jej uzyskać w armii. Chcemy to zmienić. Ofiara lub świadek przemocy seksualnej będzie mógł ją zgłosić z pomocą specjalnej infolinii, osoba poszkodowana otrzyma pomoc prawną, psychologiczną i medyczną, a w jednostce przeprowadzona zostanie kontrola. Na jej podstawie sprawca będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności.

To znaczy, że mechanizmu wciąż nie udało się wdrożyć?

Niestety nie. Nawiązałyśmy kontakt ze Sztabem Generalnym, wszystko było na dobrej drodze. Jednak z powodu pewnej inwazji na pełną skalę prace zostały wstrzymane. Niesłusznie, bo przecież kobiet w armii jest coraz więcej. Dochodzą do nas – aktywistek – wiadomości o przypadkach gwałtów na żołnierkach. Niektóre z nich ujawniane są nawet w mediach.

Latem ubiegłego roku sierżantka plutonu Nadia Haran ujawniła brytyjskiemu dziennikowi „The Guardian”, że jeden z jej dowódców zmuszał żołnierki do seksu, a oficerowie, którym zgłasza problem, próbowali to zatuszować. Sprawcy nie zostali do tej pory ukarani.

A jak żołnierki odbierane są przez społeczeństwo?

Switłana Aleksiejewicz, która pisała o czasach drugiej wojny światowej, opisywała żołnierki, które ukrywały fakt, że były na froncie. Były bowiem traktowane przez społeczeństwo jak prostytutki, które szły na front, by spać z mężczyznami. Ten stereotyp na szczęście już umarł, niestety inne wciąż są obecne. Na przykład zamiast współczuć rodzinie poległej, zadaje się pytania, po co ona tam pojechała, dlaczego zostawiła dzieci, że nie powinna była się zaciągać. O poległych mężczyznach się w ten sposób nie myśli, czci się ich jako bohaterów.

Jednak i to powoli się zmienia na plus – żołnierki są coraz bardziej widoczne – zarówno w mediach, jak i języku. Od 2021 roku zamiast Dnia Obrońców obchodzimy Dzień Obrońców i Obrończyń Ukrainy. To wyraz symbolicznego uznania dla ich pracy.

Innym problemem ukraińskich żołnierek jest mundur. Letnie damskie mundury żołnierki otrzymały dopiero w lutym tego roku, zimowych nadal nie ma. Z kamizelkami kuloodpornymi też jest problem.

I to spory, bo kobiety mają inny kształt ciała. To szczególnie problematyczne w przypadku kamizelki kuloodpornej – nie przewiduje ona biustu. Ponadto różnimy się anatomią – męska kamizelka nie przylega ściśle do kobiecego ciała, przez co nie chroni wszystkich organów. Problem ten stara się rozwiązać inicjatywa Arm Women Now.

Jednak pod pewnym względem to mężczyźni są w armii dyskryminowani – idą do armii przymusowo, nie dobrowolnie. Czy w Ukrainie dyskutuje się o tym, by i w tym względzie wprowadzić równouprawnienie, na przykład na wzór Izraela?

Jak najbardziej. Niektórzy mężczyźni mają wręcz pretensje do feministek, że walczą o równość płci, a w tej sprawie jej nie widzą – przynajmniej w większości. To zazwyczaj ci sami faceci, którzy przed wojną wyśmiewali wszelkie feministyczne postulaty. Albo ci, którzy uchylają się od obowiązku wojskowego, a swoje poczucie winy próbują przerzucić na kobiety.

Zwolenniczkami obowiązkowej mobilizacji kobiet są często również same żołnierki. Zgodnie z ukraińską konstytucją wszyscy obywatele mają obowiązek obrony kraju, dlatego czują się one upokorzone wyłączeniem z tego kobiet. Jednak w mojej opinii taka perspektywa pomija fakt, że obrona to nie tylko działanie wojska.

W marcu 2023 r. w armii ukraińskiej służyło 60 tys. kobiet. Zdjęcie: Danylo Antoniuk/Agencja Anadolu/abacapress.com/wschódWiadomości

A co jeszcze?

Obrona cywilna, czyli budowanie odporności, ochrona słabszych, obrona przed zagrożeniami cybernetycznymi i dezinformacją, wszelakiej maści wolontariat. Siłę ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego stanowią dziś głównie kobiety, zazwyczaj bezimienne, bo na czele największych organizacji społecznych stoją mężczyźni.

Te szeregi kobiet biorą na siebie zadania, z którymi państwo sobie nie radzi.

Na przykład wspierają żołnierzy: przygotowują dla nich suszony barszcz, świeczki okopowe, plotą sieci maskujące. Tego rodzaju inicjatyw jest pełno w małych miasteczkach czy na wsiach.

Ponadto kobiety i osoby niebinarne mogą rodzić dzieci – w przeciwieństwie do mężczyzn. To umiejętność kluczowa dla naszego przetrwania, szczególnie, że nic nie zapowiada, aby wojna skończyła się szybko. Dlatego jestem przeciwniczką obowiązkowej ich mobilizacji.

Czy zatem w imię reprodukcji narodu należałoby zakazać aborcji?

Absolutnie nie, nie postuluję zmuszania kobiet do rodzenia dzieci. Niestety i takie głosy pojawiają się w ukraińskiej debacie. Państwo powinno natomiast zaoferować kobietom infrastrukturę wspierającą macierzyństwo, zachęcać do uczestnictwa w obronie cywilnej, a także chronić te kobiety, które zdecydowały się na służbę w wojsku.

Niestety, trudno wprowadzać takie systemowe usprawnienia w czasie wojny. Władza nie jest w stanie obecnie budować trwałych, niezależnych instytucji. W dodatku personel aparatu państwowego stale się kurczy. Brakuje też pieniędzy.

Czym jeszcze zajmują się ukraińskie feministki podczas wojny?

Na początku wszystkie byłyśmy zajęte przetrwaniem. Większość organizacji feministycznych zmodyfikowała swój profil, by świadczyć pomoc humanitarną. Jednocześnie musiałyśmy dyskutować z zachodnioeuropejskimi feministkami, które opowiadały nam pacyfistyczne bzdury o tym, by nie dawać broni Ukrainie, bo broń stymuluje konflikty. Tymczasem Ukraina padła ofiarą gwałtu. Czyli to tak, jakbyśmy oczekiwali od zgwałconej kobiety, że nie powinna się bronić w imię przeciwstawiania się przemocy.

Później wróciłyśmy do pracy. W zeszłym roku złożyłyśmy petycję o wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół. Nasze ministerstwo edukacji w ślimaczym tempie, ale jednak pełznie w tym kierunku. Walczymy też w ministerstwie obrony o wspomniany mechanizm obrony przed gwałtami, a także o realne przeciwdziałanie przemocy ze względu na płeć.

Realne, czyli jakie?

Organizacje pozarządowe mogą bez końca organizować szkolenia, ale niewiele się zmieni, dopóki państwo nie stworzy niezawodnej sieci schronisk dla kobiet. I dopóki policja nie zacznie sprawniej działać.

Czy kiedy straumatyzowani mężczyźni wrócą z wojny, przemocy będzie jeszcze więcej?

Nie przesadzałabym z tymi traumami. To takie wyobrażenie ze świata pokoju. Wojna to traumatyczne przeżycie, ale niekoniecznie niszczy ludzi. Człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić. Myślę, że dla wielu mężczyzn powrót z wojny będzie źródłem satysfakcji, a nie frustracji. Wiele zależy tu jednak od jednostki i jej zdrowia psychicznego przed wojną.

Ci, którzy już wcześniej wykazywali predyspozycje do przemocy, będą mieli mniej oporów, by ją stosować. Mogą myśleć na przykład: „walczyłem za ciebie, więc teraz wolno mi wszystko”. Niestety wzrost przemocy domowej w rodzinach wojskowych widać już w badaniach Centrum Perspektyw Kobiet. W ubiegłym roku liczba zgłoszonych spraw podwoiła się w stosunku do roku poprzedniego. Na zachowanie sprawców w istocie wpływają problemy ze zdrowiem psychicznym – zespół stresu pourazowego (PTSD) oraz inne konsekwencje napięcia na froncie, jak na przykład nadużywanie substancji.

Z drugiej strony wzmocnione wojenną emancypacją kobiety mogą się takiemu traktowaniu opierać.

Zdecydowanie. Dotyczy to szczególnie kobiet na emigracji. Od dwóch lat żyją samotnie, bez opieki i pieniędzy męża, samodzielnie zarządzają dziećmi, rodzicami, psami i kotami.

Ukrainki rozglądają się po Europie i widzą, że kobieta nie musi być służącą. Uczą się szacunku do samej siebie. Dla wielu mężczyzn powrót do domu będzie szokiem, bo nie doświadczą już ze strony swoich żon uległości, do której są przyzwyczajeni.

A czy dogadają się ze sobą Ukrainki, które wyjechały, z tymi, które zostały w kraju? Doświadczenia tych kobiet są skrajnie różne…

Nie sądzę, żeby to miało większe znaczenie, choć rosyjskie boty próbują kreować taki konflikt między nami. Wiele kobiet, które mieszkają teraz za granicami kraju, mają mężów lub krewnych na wojnie, czyli już teraz dzielą trudne doświadczenie z kobietami, które mieszkają w Ukrainie. Poza tym prawie wszystkie korzystają z internetu, żyją wojną, często angażują się w wolontariat, przekazują datki. Oczywiście są w Ukrainie ludzie, którzy czują się pokrzywdzeni czy zdradzeni przez uchodźców – jednak gdy wojna się zakończy, raczej przestanie ich to obchodzić. Ludzie wrócą do domów i zajmą się własnymi sprawami.

Jednak żeby do tego doszło, musimy przetrwać tę wojnę. Wciąż słyszymy głosy, że „ludzie są zmęczeni waszą wojną”, i że Ukraina powinna „zaakceptować rzeczywistość”. Tyle tylko że jeśli Ukraina „zaakceptuje rzeczywistość”, cała Europa obudzi się w świecie, w którym można bezkarnie atakować, okupować i zabijać innych.

No items found.

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Atak na Lwów

Lwów doznał potężnego ataku w nocy. Wiadomo o siedmiu zabitych, w tym troje dzieci. Według burmistrza Lwowa Andrija Sadowego ponad 50 domów zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Ich mieszkańcy zostaną z nich przesiedleni do lokali zastępczych.

Zniszczona kamienica we Lwowie. Zdjęcie: OPU

- Każdy partner na świecie, który pomaga Ukrainie w obronie powietrznej, jest prawdziwym obrońcą życia. A każdy, kto przekonuje partnerów do zwiększenia zasięgu Ukrainy w adekwatnym reagowaniu na terror, działa na rzecz zapobieżenia tego rodzaju rosyjskim atakom terrorystycznym na ukraińskie miasta. Terror musi zostać powstrzymany – podkreślił prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując kolejny rosyjski atak.

– Pracują psychologowie, uruchomiono sztab operacyjny. Policja zbiera oświadczenia od poszkodowanych mieszkańców i sprawdza, czy w sąsiednich domach nie ma ofiar. W razie potrzeby rozmieścimy Punkty niezłomności – powiedział szef MSW Ukrainy Ihor Kłymenko.

W związku z atakiem na Lwów polskie wojsko rozmieściło dziś rano swoje myśliwce w pobliżu wschodniej granicy.

„To kolejna bardzo napięta noc dla całego systemu obrony powietrznej Polski, ze względu na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, które uderza w cele znajdujące się w szczególności na zachodnim terytorium Ukrainy”– poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP (DORSZ).

„Ukrzaliznycia” [państwowo przedsiębiorstwo kolejowe w Ukrainie – red.] ostrzegła o opóźnieniach pociągów z powodu przerw w dostawie prądu w obwodzie lwowskim.

Atak na Krzywy Róg

– Budynek hotelu został zniszczony od pierwszego do trzeciego piętra. Terror wobec ludności cywilnej nie ustaje – powiedział Siergiej Łysak, szef Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej.

Skutki ostrzału Krzywego Rogu. Zdjęcie: Prokuratura Obwodowa w Dnieprze

Rannych zostało pięć osób, w tym 10-letnia dziewczynka. Pod nadzorem Prokuratury Obwodowej w Dnieprze wszczęto postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia praw i zwyczajów wojennych (część 1 art. 438 kodeksu karnego Ukrainy).

20
хв

Kolejna odsłona rosyjskiego terroru: Lwów i Krzywy Róg

Sestry
centrum szkoleniowe Attack Połtawa

Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Rosjanie wystrzelili dwie rakiety balistyczne: „Uderzyły one w teren instytucji edukacyjnej i sąsiedniego szpitala. Jeden z budynków Instytutu Łączności został częściowo zniszczony. Ludzie zostali uwięzieni pod gruzami. Wielu z nich udało się uratować. Ponad 180 osób zostało rannych”.

Prezydent przyznał, że są też ofiary śmiertelne: do tej pory potwierdzono śmierć 41 osób. Zełenski złożył kondolencje wszystkim rodzinom i przyjaciołom ofiar.

– Służby operacyjne pracują na miejscu ataku wroga na placówkę edukacyjną w Połtawie – powiedział minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko. Strażacy opanowali pożar i kontynuują usuwanie gruzów.

Alarm lotniczy został ogłoszony w regionie 2-3 minuty przed eksplozjami. Wiadomo, że miejscowi słyszeli eksplozje w mieście około 9:10, a o 9:17 Siły Powietrzne poinformowały o uderzeniu pocisku balistycznego. Ministerstwo Obrony zauważyło, że odstęp czasu między alarmem a uderzeniem był „tak krótki, że złapał ludzi w momencie ewakuacji do schronu przeciwbombowego”. Pod gruzami jednego z budynków Instytutu Łączności zostało uwięzionych wiele osób. Od 4 września w obwodzie połtawskim ogłoszono trzydniową żałobę.

Rosjanie uderzyli również w budynek mieszkalny w Zaporożu. Zginął 8-letni chłopiec i jego matka.

20
хв

Rosyjski atak na Połtawę: dziesiątki zabitych

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Łesia Łytwynowa: Mój syn ma 15 lat. Przygotowuje się do wstąpienia do wojska

Ексклюзив
Oblicza wojny
20
хв

Kateryna „Guinness”: Gdy zginął „Da Vinci”, Bohater Ukrainy, zrozumiałam, że jeśli tacy ludzie umierają za kraj, nie mam prawa siedzieć z założonymi rękami

Ексклюзив
Oblicza wojny
20
хв

Nastia, medyk pola walki: Na wojnie nie ma feminatywów

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress