Exclusive
20
min

Świece rodziny Burzi nie gasną. Historia przedsiębiorców, którzy nie dali się wojnie

Ostatnia zima była trudnym wyzwaniem. Ale nie skupiamy się na tym, co musimy przezwyciężyć, po prostu przezwyciężamy to i idziemy dalej, koncentrując się na tym, co chcemy osiągnąć - mówi przedsiębiorczyni Anastasia Burżi

Julia Malejewa

Świece do wnętrz wykonane przez parę z Charkowa. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

W 2019 r. mieszkańcy Charkowa, Anastasia i Andrij Burzi, założyli rodzinną firmę produkującą świece do wnętrz, która rozwijała się tak, jak przystało na autorskie startupy: szukając własnego pomysłu, ucząc się na własnych błędach, poszukując nowych rynków i nowych podejść.Ale wojna na pełną skalę nie tylko zrujnowała biznes - zniszczyła wszystko, co tworzono przez lata. Fakt, że produkcja była podzielona między dwa regiony, również nie pomógł: warsztaty znalazły się w ogniu wojny i musiały zostać odbudowane od podstaw.<br>

Marka świec do wnętrz WOOD MOOD to autorski projekt wykorzystujący opatentowaną technologię rodziny Burzi. Główną cechą jest przyjazność dla środowiska i możliwość wielokrotnego użycia. Świeczniki są drewnianymi "okrąglakami", w których umieszczane są wyjmowane wkłady z knotem (również autorski projekt - red.) wypełnione woskiem pszczelim. Rozmiar otworów w drewnianej podstawie jest obliczony tak, aby drewno nie zapaliło się, a spód jest chroniony glinianą podstawą. Gdy knot się wypali, świeca gaśnie w dnie, a drewno się nie pali.  

Ekologiczne świece rodziny Burzi. Zdjęcie: archiwum prywatne

2019: narodziny pomysłu

Rodzina Burzi od dawna kieruje się zasadą konsumpcji ekologicznej i świadomej. Do 2019 roku Andrij pracował jako oficer marynarki wojennej, spędzając kilka miesięcy na rejsach. W tym czasie rodzina wychowywała już troje dzieci, obecnie ma już czworo dzieci i pojawiło się pytanie, jak spędzać więcej czasu razem i spełniać się.

- Po pierwsze, mój mąż i ja chcieliśmy spróbować swoich sił w przedsiębiorczości i rozpocząć własną nową historię. A po drugie, bardzo ważne jest dla nas żeby realizować własne pomysły, tworzyć coś swojego, a nie wdrażać czyjś gotowy model biznesowy — mówi Anastasia.

W 2019 r. małżeństwo Burzi postanowiło założyć własną firmę. Zdjęcie: archiwum prywatne

W programie na YouTube kobieta usłyszała frazę "fińska świeca". Okazało się, że to wcale nie była świeca, ale kłoda, którą można wykorzystać jako przenośny grill.

-  Pomyślałam, że byłoby bardzo pięknie, gdybyśmy zrobili świecę w drzewie. Szczerze mówiąc, zaczęliśmy szukać czegoś takiego i nie znaleźliśmy żadnych takich opcji. W ten sposób podjęliśmy wyzwanie jej stworzenia — wspomina współzałożycielka marki WOOD MOOD.

Teraz, jak mówi przedsiębiorczyni, trudno sobie przypomnieć, ile było prób, aby w końcu osiągnąć pożądany rezultat. Szczególnie trudno było znaleźć... drewno. Do produkcji świec używa się głównie klonu, który często jest usuwany podczas wycinki sanitarnej i wykorzystywany jako drewno opałowe.

- Trudno było wyjaśnić, dlaczego potrzebujemy drewna opałowego o określonej średnicy. A potem wytłumaczyć, dlaczego potrzebujemy w nich dziur. Później Andrij zaczął pracować nad tym, aby świeca była bezpieczna. To było i nadal jest dla nas bardzo ważne, ponieważ w tym czasie mieliśmy już trójkę dzieci i byliśmy bardzo odpowiedzialni za bezpieczeństwo domu. Musiały być bezpieczne, przyjazne dla środowiska — żadnych chemikaliów. Wszystkie te podejścia stanowiły podstawę do stworzenia naszego produktu. Kolejnym wyzwaniem było znalezienie rolników, którzy produkują prawdziwy wosk pszczeli, czysty, bez chemicznego oczyszczania. W końcu podczas spalania nie są uwalniane żadne szkodliwe substancje. Musieliśmy również upewnić się, że drzewo nie zapali się. I w tym celu nie musiało być traktowane żadnymi chemikaliami — tłumaczy Anastasia.

Świeca jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Zdjęcie: archiwum prywatne

Koniec 2019 roku: pierwszy pełny sold-out

Gdy pomysł został zrealizowany, przyszedł czas na sprzedaż. Postanowiliśmy zacząć od wystaw. Pierwszą z nich była wystawa "Wszystkie. Svoi" w Kijowie. Sprzedali całą partię w ciągu dwóch dni, a także zaproponowali spróbowanie swoich sił w prezentacji produktów we Frankfurcie na Christmasworld (największej wystawie dekoracji świątecznych w Europie. — red.).  

W ten sposób od samego początku firma zaczęła koncentrować się na eksporcie. Pomysł naprawdę przypadł do gustu klientom: oryginalna forma, która pasuje do nowoczesnego wnętrza, przyjazność dla środowiska, recykling - świeca jest wielokrotnego użytku, w niektórych modelach można samodzielnie wymienić wkład, niektóre można wysłać do warsztatu w celu ponownego napełnienia.<br>

Świece rodziny Burzi są wykonane wyłącznie z naturalnych materiałów. Zdjęcie: archiwum prywatne

2021: przeprowadzka

Rodzina Burzi postanowiła przenieść się z Charkowa do Hostomelu. Firma zaczęła się rozwijać, zatrudniono nowych pracowników. W Charkowie pozostawili warsztat, w którym przygotowywano drewniane świeczniki. Wykorzystywali materiały pozostałe po wycince sanitarnej lokalnych parków lub niektórych obszarów, które wymagały oczyszczenia z drzew. W rzeczywistości materiały używane do produkcji świec były wykorzystywane jako drewno opałowe, ale w warsztacie Burzi otrzymały "nowe życie".

W Hostomlowi powstał "czysty" warsztat świecowy. W powietrzu unosił się już silny zapach wosku pszczelego i naturalnych olejków eterycznych. Pracownicy odlewali świece, formowali wkłady, przypinali etykiety i pakowali je do wysyłki.

Naturalna baza dla świec do wnętrz. Zdjęcie: archiwum prywatne

2022: ogień wojny

Dalej byłaby opowieść o tym, jak firma się rozwijała, jak rosła liczba pracowników i jak pojawiały się nowe produkty. Ale potem stało się 24 lutego 2022 roku. Materiały, które dzięki opracowaniom autora chroniły świece przed ogniem, dosłownie spłonęły od skutków ostrzału.

- Warsztat znajdował się w kierunku Biełgorodu, więc 24 lutego wszystko było już zablokowane. Do końca mieliśmy nadzieję, że warsztat przetrwa. Ale mieliśmy pecha, nie było po nim śladu... A warsztat świec w Hostomelu... został splądrowany. Zabrali wszystko: sprzęt, świece, najmniejsze narzędzia. Zostało gołe pomieszczenie. I o ile udało nam się odbudować warsztat świec po deokupacji, o tyle nie udało nam się odbudować drugiego warsztatu. Zaczęliśmy więc wszystko od nowa. Teraz zakład znajduje się on w Charkowie, ale w mieście, w bezpieczniejszej okolicy. Nie liczyliśmy strat, ponieważ dalibyśmy się opanować złym myślom. Zdecydowaliśmy, że będziemy pracować i pójdziemy dalej — dodaje Anastasia.

Ale wiosną 2022 roku mało kto to rozumiał. Charków płonął. Kijów - oblężony. Gostomel - pod okupacją.

— W marcu 2022 r. nie wiedzieliśmy, czy ktokolwiek w ogóle będzie tego potrzebował. Kontrakty eksportowe zostały zawieszone i przełożone. Czy ktoś potrzebuje naszych produktów w Ukrainie? Nigdy nie zapomnę, jak w marcu strona zaczęła otrzymywać zamówienia na wkłady i świece. Z Ukrainy! Niestety, nie mogliśmy ich wtedy zrealizować. Ale wiecie, to było niezwykle inspirujące. W marcu, w szczycie rosyjskiej inwazji, ktoś potrzebował naszych świec — wspomina przedsiębiorczyni.

W tym samym marcu udział firmy w wystawie MAISON&OBJET we Francji wydawał się niemożliwy. Nie było gotowych świec, nie było surowców, nie było gdzie ich produkować. Ale cudem na poczcie przetrwała partia towaru, która nie została wysłana do partnera 23 lutego. I tak wiosną 2022 roku marka mogła zaprezentować się w Paryżu. W tamtych czasach było to coś więcej niż tylko wydarzenie handlowe lub marketingowe. W tamtych czasach Ukraińcy wykorzystywali to nawet jako sposób na zadeklarowanie: żyjemy, walczymy i będziemy walczyć!

Po wybuchu wojny jedna z partii świec trafiła na wystawę we Francji. Zdjęcie: archiwum prywatne

Dzięki partnerowi z Łucka, z którym wcześniej współpracowali przy innym projekcie, udało się zorganizować część warsztatu na Wołyniu. Mieli tam nawet trochę sprzętu a coś udało się dokupić. Po uwolnieniu spod okupacji wrócili do Hostomela i wykorzystali resztki.  

— Gospodarstwo pszczelarskie, z którym współpracowaliśmy w 2021 roku, przestało działać. Znajdowało się ono na granicy obwodu Sumskiego. Tak samo było z drewnem. W końcu ręcznie wybieramy te próbki, które nam odpowiadają, potrzebujemy drewna o określonej średnicy, rozmiarze i wyglądzie. Jest to ręczna selekcja, więc zeszłej zimy, kiedy stanęliśmy w obliczu tych problemów i jednocześnie wzrosło zapotrzebowanie, było to trudne. Co więcej, w naszej produkcji wykorzystujemy energię elektryczną, więc w czasie, gdy Ukraińcy najbardziej potrzebowali świec, mieliśmy problemy z produkcją z powodu przerw w dostawie prądu i ciągłych awarii. Ostatnia zima była sporym wyzwaniem. Ale nie skupiamy się na tym, co dokładnie musimy przezwyciężyć, po prostu przezwyciężamy to i idziemy dalej, koncentrując się na tym, co chcemy osiągnąć — mówi Anastasia.

2023: rok odbudowy

Pierwszym zadaniem było wznowienie produkcji. Udało nam się ożywić warsztat świec dzięki dotacji z GIZ (Niemieckie Towarzystwo Współpracy Międzynarodowej. — aut). Następnie wróciliśmy do produkcji elementów drewnianych, chociaż wszystko w Charkowie było bardzo nieprzewidywalne: bardzo duży obszar został zaminowany, brakowało personelu i były problemy z dostawami.

Kolejnym krokiem było ożywienie i rozwój działalności eksportowej w celu przyciągnięcia zagranicznych funduszy do gospodarki kraju. W tym celu firma bierze udział w międzynarodowych wystawach. Oczywiście nie bez pomocy. Dzięki programowi USAID “Konkurencyjna Gospodarka Ukrainy” oraz wsparciu Ukraińskiego Centrum Ułatwień Inwestycyjnych i Handlowych (ITFC), na początku 2023 r. produkty WOOD MOOD zostały zaprezentowane na zbiorowych stoiskach trzech międzynarodowych wystaw: Ambiente, Las Vegas Winter Market i Culture of Care.  

A w sierpniu 2023 r. marce udało się dostać na wystawę FORMEX w Sztokholmie (Szwecja).

Ogólnie rzecz biorąc, produkty WOOD MOOD są teraz dostępne w domach ludzi na całym świecie. Niektórzy klienci kupują ukraińskie świece po prezentacjach na wystawach. Niektórzy dowiadują się o nich od znajomych. Ukraińscy klienci, którzy przeprowadzili się za granicę i nadal zamawiają produkty, stali się nieoficjalnymi ambasadorami marki.

— Naprawdę chciałabym podziękować naszym klientom za to, że wspierali nas swoją miłością w tych trudnych czasach. Kiedy wysyłamy wymienne wkłady do świec do różnych krajów, zdajemy sobie sprawę, że wraz z kilkoma rzeczami, które mają, ludzie zabrali ze sobą również nasze świece. To bezpośrednie dotknięcie serca, który daje nam inspirację do pracy — mówi Anastasia.

Mimo wojny przedsiębiorcy mają wiele planów na rozwój biznesu. Zdjęcie: archiwum prywatne

2024: rok nowych planów

Jeszcze w 2023 roku firma planowała wejść na nowe rynki, choć przed wojną produkty WOOD MOOD były sprzedawane w Europie, Hongkongu i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.  

Tak czy inaczej, popyt i siła nabywcza Ukraińców wciąż spadają. Eksport jest więc zdecydowanie kierunkiem, który należy rozwijać. Dzięki dotacji z USAID firma rozpoczęła prace nad rejestracją znaku towarowego w USA i krajach Beneluksu. Ponieważ jednak wznowienie produkcji wymagało zbyt wiele czasu i wysiłku, są to priorytetowe plany na 2024 rok.  

— Zdecydowaliśmy się również rozszerzyć naszą linię produktów i planujemy produkować wystrój domu wykonany z materiałów przyjaznych dla środowiska. Wszystko to wymaga jednak przygotowania zaplecza produkcyjnego — podsumowuje współzałożycielka marki.

Nowe czasy - nowe możliwości

Obecnie dotacje są jedną z opcji dla Ukraińców na rozpoczęcie lub wznowienie działalności gospodarczej.

Na przykład, według Ministerstwa Gospodarki Ukrainy, od uruchomienia rządowego programu dotacji JeRobota pod koniec listopada 2023 r. państwo zainwestowało 5 mld hrywien w rozwój małych i średnich przedsiębiorstw poprzez dotacje:

— Są to inwestycje w tworzenie tysięcy nowych małych i średnich przedsiębiorstw, w zwiększanie skali działalności istniejących firm i ponad 35 000 nowych miejsc pracy dla obywateli Ukrainy.

Wiele informacji o możliwościach grantowych zgromadzono w serwisie Diia.Business. Obejmują one nie tylko programy rządowe, ale także pomoc od organizacji darczyńców.

Niektóre dotacje mają na celu rozwój przedsiębiorczości kobiet. Nawiasem mówiąc, w 2023 r. udział kobiet wśród indywidualnych przedsiębiorców w Ukrainie wzrósł. Według serwisu Opendata od początku roku kobiety w Ukrainie otworzyły 154 000 nowych firm jednoosobowych i stanęły na czele ponad 10 000 nowych firm. Ogólnie rzecz biorąc, od lutego 2023 r. co druga nowa firma jednoosobowa w Ukrainie została otwarta przez kobiety, a kobiety stanowią obecnie 60% nowych przedsiębiorców. Dla porównania, w 2021 r. nowe firmy założone przez kobiety stanowiły 49% ogółu.  

No items found.

Dziennikarka, dyrektorka i redaktorka naczelny IA „VSN”, wcześniej korespondentka IA „Volyn News”. Absolwentka kursu „Ekonomia, rynki i analiza danych” Centrum Dziennikarstwa Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Magister filologii ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Podczas otwarcia pierwszego butiku ANDRE TAN w Warszawie projektant zorganizował ekskluzywny pokaz nowej kolekcji Fenix, inspirowanej niezłomnością ukraińskich kobiet

Dla większości ukraińskich firm Polska jest pierwszą zagraniczną lokalizacją i początkiem drogi do Europy – ale w tym przypadku jest odwrotnie. Kolekcje Andre Tana znane są już w Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie, a także w tak egzotycznych miejscach jak Malediwy, Kuwejt czy Australia.

Projektant mody Andre Tan

Inwazja i milion euro długu

– Przed inwazją mieliśmy 53 sklepy, współpracowaliśmy z 30 znanymi osobami i produkowaliśmy linię pończoch, odzieży dziecięcej, obuwia, akcesoriów, a nawet sprzętu AGD pod marką ANDRE TAN – mówi Andre.

Kiedy zaczęła się inwazja, wiele naszych sklepów ucierpiało, bo działaliśmy w Charkowie, Chersoniu, Zaporożu, Dnieprze i w mniejszym stopniu także w zachodniej Ukrainie.

Niektóre sklepy zostały spalone, a te na terytoriach okupowanych okradziono. Straciliśmy też magazyn, w którym przechowywaliśmy tkaniny.

Musieliśmy całkowicie zmienić podejście do biznesu, zamknąć linie odzieżowe i zwolnić 30% pracowników. A potem przyjechała wcześniej zamówiona ciężarówka z 24 tonami tkanin o wartości miliona euro. Dwa lata spłacaliśmy ten dług.

Przetrwaliśmy, bo jestem dobrym menedżerem kryzysowym. Już dwa razy byłem bankrutem i powiedziałem sobie, że trzeciego już nie przeżyję.

Zamknąłem sklepy, które nie przynosiły zysków. Chociaż wcześniej wyremontowaliśmy cztery butiki w centrach handlowych, zdecydowaliśmy się nie otwierać ich ponownie. Promocja nowego sklepu trwa co najmniej 3-4 miesiące, a nie wiadomo, co będzie dalej.

W pierwszym tygodniu inwazji zaczęliśmy szyć ciepłe ubrania dla naszych żołnierzy. Za darmo. Cały kraj był jak wielka rodzina

Prosiłem o tkaniny naszych bogatych klientów we Włoszech, a oni dawali mi je za darmo. Pisałem też np. na Instagramie: „Kto może wysłać nam zamki błyskawiczne z Odessy do Winnicy?” A wtedy ktoś, kogo nie znałem, odpisywał: „Ja mogę”.

W 2022 roku wypuściliśmy małe kolekcje i nawet osiągnęliśmy zysk.

Teraz mamy w Ukrainie 20 sklepów, wkrótce otwieramy cztery kolejne. Mamy osiem międzynarodowych showroomów, m.in. w Mediolanie, Paryżu i Dusseldorfie. Współpracujemy na zasadzie B2B z hurtowniami, które kupują nasze towary i sprzedają je w sklepach multibrandowych. Butik w Warszawie działa na zasadzie franczyzy.

Nic jak wszyscy

Kiedy wszyscy zaczęli oferować haftowane koszule „takie jak wszyscy”, my uszyliśmy koszule z haftem pikselowym i zorganizowaliśmy współpracę z Jewhenem Kłopotenko. To człowiek, który lubi wkładać kurczaka do arbuza i twierdzić, że jest pyszny.

Wyszywanka z haftem pikselowym Andre Tana

Powiedziałem: „Nie chcę czegoś standardowego”. Bo dla mnie Ukraina jest bardzo smaczna, to fajny serwis, fajni ludzie. A co lubię? Zawsze barszcz. Dlatego na naszych wyszywankach umieściliśmy duże zdjęcie rentgenowskie barszczu, cebuli i wszystkich innych jego składników. To było bardzo fajne.

Wszystkie koszule sprzedały się w trzy dni. Otrzymaliśmy nawet nagrodę marketingową i pierwsze miejsce za niestandardową promocję kultury ukraińskiej.

W 2023 roku wszyscy byli już zmęczeni bluzami z kapturem i spodniami z rozciągniętymi kolanami. Chcieli piękna, to normalne. Nawet podczas II wojny światowej dziewczyny chciały malować usta czerwoną szminką, nosić szpilki i wyglądać kobieco. Zdaliśmy sobie sprawę, że znakiem rozpoznawczym ANDRE TAN jest sukienka – piękna i trochę elegancka. Możesz w niej iść do pracy, a potem wyjść na miasto. Więc kiedy wszyscy oferowali niższe ceny, zdaliśmy sobie sprawę, że musimy podnieść ceny i stworzyć ekskluzywne kolekcje.

Warszawa – mój Charków

Kiedy przyjechałem do Polski, zdałem sobie sprawę, że to mój dom. Architektura w Warszawie jest bardzo podobna do charkowskiej, szerokie aleje są mi znajome. Powiedziałem sobie: „Oto Charków, moje rodzinne miasto! Tu jest ulica Danilewskiego, a tu ulica Sumska”. Poczułem się, jak w domu.

Po drugie, mentalność Polaków jest trochę podobna do naszej. Myślę, że nawet języki są podobne

Byliśmy bardzo ostrożni w wyborze centrum handlowego. Chciało nas osiem, ale my chcieliśmy tylko Westfield Mokotów – tyle że ono nas nie chciało. Dopiero kiedy Polacy dowiedzieli się, że mamy pokazy w Paryżu, showroomy w Mediolanie, że byliśmy na wystawach mody w Ameryce, powiedzieli: „OK, jesteście tego warci”.

Dla Westfield Mokotów zmieniliśmy nawet format – stworzyliśmy wnętrze premium. Nasza strategia zakłada otwarcie dwóch kolejnych sklepów w Polsce: w Krakowie i Szczecinie. Następnym krokiem będą Niemcy.

Standardy, czyli koszula ekspedienta

W Ukrainie, jeśli podpiszesz umowę, twój sklep jest otwarty w ciągu miesiąca. W Polsce tak nie jest. Negocjacje z centrum handlowym trwały jakieś trzy do pięciu miesięcy. Umowa ma 150 stron, wszystko jest w niej wyszczególnione, nawet to, jak sprzedawca powinien mieć zapiętą koszulę. Uzgodniliśmy każdy szczegół: farbę, tapetę, zasłony, oświetlenie, sprzęt. Na przykład nie przeszedł nasz nowy komputer. Powiedzieliśmy: „Ale tu jest paragon, kupiliśmy go tutaj, w Polsce”. Nie: okazało się, że musi być specjalny hologram, który poświadcza, że to sprzęt przyjazny dla środowiska. Więc zmieniliśmy ten komputer.

Okazało się też, że Warszawa ma bardzo duży problem z firmami, które robią remonty w miejscach premium. A my mieliśmy bardzo skomplikowany projekt – chcieliśmy, żeby to był specjalny sklep.

W końcu, po zmianie ośmiu polskich firm remontowych, znaleźliśmy Ukraińców, którzy pracują tu od dawna. Podjęli się, bo byli szaleni, jak my, a na dodatek chcieli, by nasz butik był ich wizytówką.

Ze względu na polskich strażaków kilka razy przeprojektowywaliśmy projekt, przeszliśmy przez kilkanaście zatwierdzeń, trzy razy przemalowywaliśmy ściany. Oni nie spieszą się ze swoimi obowiązkami.

Polska: kupowanie z premedytacją

W Polsce mieszka wielu Ukraińców, ale jeśli otwierasz tu biznes i polegasz wyłącznie na ukraińskiej klienteli, popełniasz bardzo duży błąd. Teraz mamy podział 50-50, ale naszą strategią jest docieranie do 20% ukraińskich nabywców i 80% polskich.

Praca z polskimi klientami jest jednak trudniejsza. Polki, podobnie jak Francuzki i Włoszki, przychodzą, dotykają – i wychodzą. Za drugim razem przychodzą z przyjaciółmi i przymierzają ponownie. Dopiero za trzecim kupują.

Pomimo wojny kobieta chce być kobieca

Tylko w Ukrainie zdarza się, że kobieta idzie po bochenek chleba, a kupuje suknię wieczorową, zaciągnąwszy kredyt. W Europie nie ma „natychmiastowej inspiracji”, wszystkie zakupy są starannie planowane, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

To jest marka, to rozumiem

Kiedy otwierasz sklep w Ukrainie, wszystko jest proste. Zapraszasz blogerów, osoby publiczne i robisz targetowanie. Tu mieliśmy nadzieję, że najsłynniejsi blogerzy przyjdą i wszystko łatwo pójdzie. Ale – nie.

W Polsce to tak nie działa. Do reklamowania sklepu wykorzystuje się radio, którego na Ukrainie chyba nikt już nie słucha. Są też billboardy, na które w u nas nikt nie zwraca uwagi.

Jednak tutaj dobrze działa poczta pantoflowa, informacje są przekazywane z ust do ust. Więc jeśli wchodzisz na polski rynek, musisz to wszystko zaakceptować.

Nawiasem mówiąc, jeśli chodzi o nasz sklep w Westfield Mokotów, ludzie wpisują w Google: „Kim jest Andre Tan?” – i widzą wiele publikacji, bo piszą o nas „Vogue Scandinavia”, „Vogue Italy”, koreańskie „Elle”. I wtedy ludzie mówią: OK, to jest marka, to rozumiem.

Bo możesz krzyczeć o sobie tyle, ile chcesz, ale jeśli nie ma cię w Internecie – to przykro mi bardzo.

W Polsce, czyli historia od nowa

Zawsze musisz znaleźć swoją niszę, robić jedną rzecz i doskonalić się w niej. Weszliśmy na polski rynek z kolekcjami kapsułowymi. Polscy projektanci pracują dla kobiet 30+, które potem wyglądają na 45+. ANDRE TAN sprawia, że w wieku 40 lat wyglądasz jak trzydziestka. To moje główne zadanie jako projektanta.

Wprowadziliśmy na polski rynek kolekcję gorsetów i sukienek z gorsetami. Na świecie to teraz bardzo modne, ale z jakiegoś powodu lokalni projektanci tego nie oferują. Na rynku nie ma gorsetów, więc konsumentki kupują je u nas.

Pomimo całego naszego doświadczenia, w Polsce zaczynamy nową historię, bo my tu jesteśmy start-upami, studentami. Tak, marka ANDRE TAN ma fajny background, ale wciąż zaczynamy tu od zera. Jak sprawdzimy się na rynku, tak będzie.

Zdjęcia: biuro prasowe Andre Tana

20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Olga Gembik

Ewakuacja, czyli gdzie oczy poniosą

Mąż Oksany Makarowej jest na wojnie od pierwszego dnia inwazji. Ona i syn zostali w Mariupolu. Ukrywali się w piwnicy, topili śnieg, bo nie było wody. Nie mieli kontaktu ze światem, więc nie wiedzieli, co się dzieje poza ich miastem. I czy Kijów prztrwał.

Mieszkali w pobliżu Teatru Dramatycznego. Zanim został zbombardowany przez Rosjan 16 marca 2022 r., Oksana wciąż miała nadzieję, że twierdza Mariupol się utrzyma. Aż nadszedł dzień, gdy na ulicach pojawiły się rosyjskie czołgi. Okna w ich domu zostały wybite, na dom sąsiadów spadła bomba. Musiała przenieść się z synem do znajomych, lecz i tam nie było bezpiecznie. Codziennie dowiadywali się o śmierci kogoś, kogo znali.

Kiedy usłyszała, że rosyjskie wojsko ma listy mieszkań, w których były rodziny ukraińskich żołnierzy, i zaczęło robić naloty, zrozumiała, że musi uciekać

W samochodzie było ledwie pół baku paliwa, a na rękach miała małego synka i psa. Na okupowanym terytorium przejechali przez 18 punktów kontrolnych, nie miała pojęcia, gdzie trafią. Na szczęście pewien mężczyzna z Wołynia odpowiedział na jej prośbę o pomoc w mediach społecznościowych i zaoferował bezpłatne zakwaterowanie w swoim domu, we wsi Miłusze niedaleko Łucka. Spędzili tam siedem miesięcy, potem przenieśli się do Łucka.

Zaczęło się od maszyny do szycia

Jeszcze przed inwazją Oksana szyła rzeczy dla męża, wytwarzała też różne rzeczy z żywic epoksydowych. A on w wolnym czasie szył portfele i teczki ze skóry.

– Opuściliśmy Mariupol, ale postanowiłam zostać w Ukrainie – mówi Oksana. – Ołeh jest na wojnie, a ja chcę być blisko niego. Jeśli zostanie ranny, muszę szybko do niego dotrzeć. W Łucku zaczęłam szukać dotacji, myślałam o otwarciu warsztatu, chciałam zająć się rękodziełem i coś sprzedawać. Ale mąż ciągle dzwonił i mówił, że potrzebuje wyposażenia.

W tamtym czasie zakup takich rzeczy był nierealny. Napisałam do kilku wolontariuszy, ale odpowiedzieli, że nic nie ma

Zgłosiła się do programu „Warto”, dla żon wojskowych i weteranów. Dzięki grantowi, który zdobyła, kupiła maszynę do szycia i zaczęła szyć rzeczy dla męża i jego towarzyszy broni. Od tej maszyny zaczęła się historia „Tetrapod”. Tetrapody to falochrony, które kiedyś chroniły linię brzegową Mariupola przed falami. Po 2014 roku były wykorzystywane do fortyfikowania punktów kontrolnych w Mariupolu.

Torby na drony firmy „Tetrapod”

– Na początku szyłam kamizelki kuloodporne. Mąż opuszczał Mariupol w zimowym umundurowaniu, więc gdy zrobiło się ciepło, potrzebował letniego. Uszyłam mundury dla niego i jego przyjaciół – wspomina Oksana. – Jesienią zaczęłam szyć płaszcze przeciwdeszczowe i zdałam sobie sprawę, że nie jestem już w stanie robić tego wszystkiego sama. 11 listopada 2022 r. zatrudniłam więc pierwszą szwaczkę. Teraz firma zatrudnia dziesięcioro pracowników, osiem to szwaczki.

Pierwszą partię materiału przysłała jej przyjaciółka z Polski. Później, gdy firma się rozrosła, trzeba było poszukać stałych dostawców tkanin, specjalnych nici i odpowiednio trwałych dodatków.

Sprzęt dla „Tetrapod” kupiła za pieniądze zarobione przez firmę – i z żołdu męża, bo dotacji z funduszy międzynarodowych na szycie rzeczy dla wojska niesposób było zdobyć.

– Inwestowaliśmy w firmę wszystko, co zarobiliśmy. Teraz planuję kupić maszynę, dzięki której będziemy haftować nasze logo; do tej pory robili to za nas nasi partnerzy. Tyle że wszystko jest coraz droższe: jedna naszywka kosztowała kiedyś 3 hrywny, a teraz kosztuje 11.

Nowe pomysły i rządowe zamówienia

Firma rozpoczęła działalność w 2022 roku od produkcji 10 elementów. Teraz to już ponad 50. Większość pomysłów pochodzi od Ołeha.

– Potrzeby na froncie szybko się zmieniają – wyjaśnia Oksana. – W pewnym momencie potrzebowaliśmy kamizelek kuloodpornych, potem nosideł dla dronów i osobnych toreb na piloty. Kiedy mąż przyjeżdża na urlop, pojawiają się nowe produkty. To jego projekt, ja tylko pełnię rolę menadżera.

Teraz szyją pasy szturmowe, futerały na broń, pokrowce na gogle FPV, drony i piloty. Były też zamówienia indywidualne.

– Wiele modeli opracowaliśmy na podstawie informacji zwrotnych od żołnierzy, którzy mówili nam, jakich funkcjonalności potrzebują, na przykład dodatkowych kieszeni lub miejsca na karabin. Bardzo odpowiedzialnie dobieramy też osprzęt, na przykład rzepy, by się nie zużywały z powodu intensywnego użytkowania. Karabińczyki mogą wytrzymać duży ciężar, nici są wzmocnione. Do przenoszenia amunicji mamy kilka rodzajów toreb.

Największe wzięcie mają torby na baterie do dronów. Zimą muszą utrzymywać ciepło, dlatego opracowaliśmy specjalne, z izolacją termiczną. Dostępne są mniejsze, na 10 baterii, i większe, na 20
Torby na baterie do dronów są bardzo poszukiwane przez wojsko

– Pamiętam, jak zaczęliśmy produkować torby na drony FPV. Chłopaki przynieśli nam te drony i powiedzieli: „Potrzebujemy dla nich toreb”, a my zaczęliśmy się zastanawiać, jak je uszyć, a potem – ulepszać. I tak jest przez cały czas: oni nam coś przynoszą, a my opracowujemy rozwiązanie, zanim ktokolwiek inny zrobi coś podobnego. Czasami proszą o etui na stacje ładujące albo specjalne pokrowce na anteny, bardzo wrażliwe i delikatne. Robimy, co się da.

W tym roku „Tetrapod” wygrał kilka przetargów rządowych.

– To dla nas nowy poziom, wielka odpowiedzialność – zaznacza Oksana. – Ale to jest też trudne, ponieważ w przypadku zamówień rządowych możesz otrzymać zapłatę pod koniec roku budżetowego. Inwestuję więc w surowce i pensje, a potem czekam, chociaż nie mam dużego kapitału obrotowego. Ostatnio mieliśmy szczęście. Jeszcze przed przetargiem zapytałam, jak długo będziemy czekać na pieniądze, bo od tego zależało, czy weźmiemy w nim udział. Wygraliśmy, ponieważ ustaliliśmy minimalną marżę: na przykład jeden z pasów taktycznych, który na rynku kosztuje co najmniej 3 900 hrywien, w „Tetrapod” sprzedajemy za 1 900 hrywien.

Mój mąż przez całe życie sam kupował sobie wyposażenie, więc wiem, jakie to drogie. Jeśli więc uda się nam zaoszczędzić jakieś pieniądze, żołnierzy będzie stać na więcej

Teraz firma przez połowę miesiąca szyje na zamówienia rządowe, a przez drugą połowę – na regularną sprzedaż. Dzięki temu opóźnienia w płatnościach można na bieżąco rekompensować.

Asortyment w sklepie „Tetrapod” w Łucku

Gdy nastanie pokój, Makarowowie planują przeformatować swój biznes – na przykład na produkcję wyposażenia turystycznego. Oksana mówi, że właśnie dlatego zaczęli szyć spodnie i ubaksy [koszulki taktyczne – aut.] – by w razie potrzeby szybko móc się przestawić:

– Marzę o tym, że pewnego dnia przestaniemy szyć rzeczy dla wojska, a zaczniemy dla turystów.

Miejsce na odpoczynek duszy

Drugą miłością Oksany jest jej pracownia „Oranż”. Tworzy w niej produkty z żywicy epoksydowej: stoły, obrazy i zegary na zamówienie. Tu atmosfera jest zupełnie inna, można poczuć ducha artystki. Jej wielkim marzeniem jest ożywienie biznesu, który prowadziła jeszcze przed inwazją. Jest zapotrzebowanie na jej prace i wiele osób chciałoby złożyć zamówienie, tyle że jej brakuje czasu. Mówi, że teraz nie pora, by zajmować się sztuką:

– Gdybym mogła poświęcić „Oranż” tyle czasu, ile bym chciała, odniosłabym taki sukces, jak „Tetrapod”. Stąd czerpię inspiracje, to tutaj trochę rozładowuję głowę. Co roku w moje urodziny wygrywam mały grant dla „Oranż”, bo wszyscy widzą w tym potencjał. Wszystko, co tu jest: krzesła, stół, sprzęt – jest za pieniądze z dotacji. Ale nie mogę być tu i tam.

Toczy się wojna, a ja muszę robić to, co niezbędne na pierwszej linii frontu. Dlatego mam bardzo mało czasu na kreatywność
Doniczki z żywicy epoksydowej powstałe w „Oranż”

Jej szczególną miłością są epoksydowe obrazy z motywami Morza Azowskiego, za którym bardzo tęskni. Wiele przekazała na aukcje charytatywne. W grudniu 2024 r. obraz wraz z epoksydowym modelem F-16 i ukraińską flagą, podpisaną przez wojskowych instruktorów lotnictwa, został sprzedany na aukcji za 15 000 dolarów. Pieniądze poszły na potrzeby wojska.

Oksana mówi, że aby biznes odniósł sukces, nie wystarczy mieć chęci czy pomysł. Trzeba zainwestować cały swój czas. Marzy o czasach, w których nie będzie żyła w ciągłym napięciu, martwiąc się o syna, męża, przyjaciół i kraj.

Wszystkie zdjęcia: archiwum autorki

20
хв

Mąż walczy, a żona szyje mundury

Julia Malejewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Ексклюзив
20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress