Exclusive
20
min

Świece rodziny Burzi nie gasną. Historia przedsiębiorców, którzy nie dali się wojnie

Ostatnia zima była trudnym wyzwaniem. Ale nie skupiamy się na tym, co musimy przezwyciężyć, po prostu przezwyciężamy to i idziemy dalej, koncentrując się na tym, co chcemy osiągnąć - mówi przedsiębiorczyni Anastasia Burżi

Julia Malejewa

Świece do wnętrz wykonane przez parę z Charkowa. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

W 2019 r. mieszkańcy Charkowa, Anastasia i Andrij Burzi, założyli rodzinną firmę produkującą świece do wnętrz, która rozwijała się tak, jak przystało na autorskie startupy: szukając własnego pomysłu, ucząc się na własnych błędach, poszukując nowych rynków i nowych podejść.Ale wojna na pełną skalę nie tylko zrujnowała biznes - zniszczyła wszystko, co tworzono przez lata. Fakt, że produkcja była podzielona między dwa regiony, również nie pomógł: warsztaty znalazły się w ogniu wojny i musiały zostać odbudowane od podstaw.<br>

Marka świec do wnętrz WOOD MOOD to autorski projekt wykorzystujący opatentowaną technologię rodziny Burzi. Główną cechą jest przyjazność dla środowiska i możliwość wielokrotnego użycia. Świeczniki są drewnianymi "okrąglakami", w których umieszczane są wyjmowane wkłady z knotem (również autorski projekt - red.) wypełnione woskiem pszczelim. Rozmiar otworów w drewnianej podstawie jest obliczony tak, aby drewno nie zapaliło się, a spód jest chroniony glinianą podstawą. Gdy knot się wypali, świeca gaśnie w dnie, a drewno się nie pali.  

Ekologiczne świece rodziny Burzi. Zdjęcie: archiwum prywatne

2019: narodziny pomysłu

Rodzina Burzi od dawna kieruje się zasadą konsumpcji ekologicznej i świadomej. Do 2019 roku Andrij pracował jako oficer marynarki wojennej, spędzając kilka miesięcy na rejsach. W tym czasie rodzina wychowywała już troje dzieci, obecnie ma już czworo dzieci i pojawiło się pytanie, jak spędzać więcej czasu razem i spełniać się.

- Po pierwsze, mój mąż i ja chcieliśmy spróbować swoich sił w przedsiębiorczości i rozpocząć własną nową historię. A po drugie, bardzo ważne jest dla nas żeby realizować własne pomysły, tworzyć coś swojego, a nie wdrażać czyjś gotowy model biznesowy — mówi Anastasia.

W 2019 r. małżeństwo Burzi postanowiło założyć własną firmę. Zdjęcie: archiwum prywatne

W programie na YouTube kobieta usłyszała frazę "fińska świeca". Okazało się, że to wcale nie była świeca, ale kłoda, którą można wykorzystać jako przenośny grill.

-  Pomyślałam, że byłoby bardzo pięknie, gdybyśmy zrobili świecę w drzewie. Szczerze mówiąc, zaczęliśmy szukać czegoś takiego i nie znaleźliśmy żadnych takich opcji. W ten sposób podjęliśmy wyzwanie jej stworzenia — wspomina współzałożycielka marki WOOD MOOD.

Teraz, jak mówi przedsiębiorczyni, trudno sobie przypomnieć, ile było prób, aby w końcu osiągnąć pożądany rezultat. Szczególnie trudno było znaleźć... drewno. Do produkcji świec używa się głównie klonu, który często jest usuwany podczas wycinki sanitarnej i wykorzystywany jako drewno opałowe.

- Trudno było wyjaśnić, dlaczego potrzebujemy drewna opałowego o określonej średnicy. A potem wytłumaczyć, dlaczego potrzebujemy w nich dziur. Później Andrij zaczął pracować nad tym, aby świeca była bezpieczna. To było i nadal jest dla nas bardzo ważne, ponieważ w tym czasie mieliśmy już trójkę dzieci i byliśmy bardzo odpowiedzialni za bezpieczeństwo domu. Musiały być bezpieczne, przyjazne dla środowiska — żadnych chemikaliów. Wszystkie te podejścia stanowiły podstawę do stworzenia naszego produktu. Kolejnym wyzwaniem było znalezienie rolników, którzy produkują prawdziwy wosk pszczeli, czysty, bez chemicznego oczyszczania. W końcu podczas spalania nie są uwalniane żadne szkodliwe substancje. Musieliśmy również upewnić się, że drzewo nie zapali się. I w tym celu nie musiało być traktowane żadnymi chemikaliami — tłumaczy Anastasia.

Świeca jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Zdjęcie: archiwum prywatne

Koniec 2019 roku: pierwszy pełny sold-out

Gdy pomysł został zrealizowany, przyszedł czas na sprzedaż. Postanowiliśmy zacząć od wystaw. Pierwszą z nich była wystawa "Wszystkie. Svoi" w Kijowie. Sprzedali całą partię w ciągu dwóch dni, a także zaproponowali spróbowanie swoich sił w prezentacji produktów we Frankfurcie na Christmasworld (największej wystawie dekoracji świątecznych w Europie. — red.).  

W ten sposób od samego początku firma zaczęła koncentrować się na eksporcie. Pomysł naprawdę przypadł do gustu klientom: oryginalna forma, która pasuje do nowoczesnego wnętrza, przyjazność dla środowiska, recykling - świeca jest wielokrotnego użytku, w niektórych modelach można samodzielnie wymienić wkład, niektóre można wysłać do warsztatu w celu ponownego napełnienia.<br>

Świece rodziny Burzi są wykonane wyłącznie z naturalnych materiałów. Zdjęcie: archiwum prywatne

2021: przeprowadzka

Rodzina Burzi postanowiła przenieść się z Charkowa do Hostomelu. Firma zaczęła się rozwijać, zatrudniono nowych pracowników. W Charkowie pozostawili warsztat, w którym przygotowywano drewniane świeczniki. Wykorzystywali materiały pozostałe po wycince sanitarnej lokalnych parków lub niektórych obszarów, które wymagały oczyszczenia z drzew. W rzeczywistości materiały używane do produkcji świec były wykorzystywane jako drewno opałowe, ale w warsztacie Burzi otrzymały "nowe życie".

W Hostomlowi powstał "czysty" warsztat świecowy. W powietrzu unosił się już silny zapach wosku pszczelego i naturalnych olejków eterycznych. Pracownicy odlewali świece, formowali wkłady, przypinali etykiety i pakowali je do wysyłki.

Naturalna baza dla świec do wnętrz. Zdjęcie: archiwum prywatne

2022: ogień wojny

Dalej byłaby opowieść o tym, jak firma się rozwijała, jak rosła liczba pracowników i jak pojawiały się nowe produkty. Ale potem stało się 24 lutego 2022 roku. Materiały, które dzięki opracowaniom autora chroniły świece przed ogniem, dosłownie spłonęły od skutków ostrzału.

- Warsztat znajdował się w kierunku Biełgorodu, więc 24 lutego wszystko było już zablokowane. Do końca mieliśmy nadzieję, że warsztat przetrwa. Ale mieliśmy pecha, nie było po nim śladu... A warsztat świec w Hostomelu... został splądrowany. Zabrali wszystko: sprzęt, świece, najmniejsze narzędzia. Zostało gołe pomieszczenie. I o ile udało nam się odbudować warsztat świec po deokupacji, o tyle nie udało nam się odbudować drugiego warsztatu. Zaczęliśmy więc wszystko od nowa. Teraz zakład znajduje się on w Charkowie, ale w mieście, w bezpieczniejszej okolicy. Nie liczyliśmy strat, ponieważ dalibyśmy się opanować złym myślom. Zdecydowaliśmy, że będziemy pracować i pójdziemy dalej — dodaje Anastasia.

Ale wiosną 2022 roku mało kto to rozumiał. Charków płonął. Kijów - oblężony. Gostomel - pod okupacją.

— W marcu 2022 r. nie wiedzieliśmy, czy ktokolwiek w ogóle będzie tego potrzebował. Kontrakty eksportowe zostały zawieszone i przełożone. Czy ktoś potrzebuje naszych produktów w Ukrainie? Nigdy nie zapomnę, jak w marcu strona zaczęła otrzymywać zamówienia na wkłady i świece. Z Ukrainy! Niestety, nie mogliśmy ich wtedy zrealizować. Ale wiecie, to było niezwykle inspirujące. W marcu, w szczycie rosyjskiej inwazji, ktoś potrzebował naszych świec — wspomina przedsiębiorczyni.

W tym samym marcu udział firmy w wystawie MAISON&OBJET we Francji wydawał się niemożliwy. Nie było gotowych świec, nie było surowców, nie było gdzie ich produkować. Ale cudem na poczcie przetrwała partia towaru, która nie została wysłana do partnera 23 lutego. I tak wiosną 2022 roku marka mogła zaprezentować się w Paryżu. W tamtych czasach było to coś więcej niż tylko wydarzenie handlowe lub marketingowe. W tamtych czasach Ukraińcy wykorzystywali to nawet jako sposób na zadeklarowanie: żyjemy, walczymy i będziemy walczyć!

Po wybuchu wojny jedna z partii świec trafiła na wystawę we Francji. Zdjęcie: archiwum prywatne

Dzięki partnerowi z Łucka, z którym wcześniej współpracowali przy innym projekcie, udało się zorganizować część warsztatu na Wołyniu. Mieli tam nawet trochę sprzętu a coś udało się dokupić. Po uwolnieniu spod okupacji wrócili do Hostomela i wykorzystali resztki.  

— Gospodarstwo pszczelarskie, z którym współpracowaliśmy w 2021 roku, przestało działać. Znajdowało się ono na granicy obwodu Sumskiego. Tak samo było z drewnem. W końcu ręcznie wybieramy te próbki, które nam odpowiadają, potrzebujemy drewna o określonej średnicy, rozmiarze i wyglądzie. Jest to ręczna selekcja, więc zeszłej zimy, kiedy stanęliśmy w obliczu tych problemów i jednocześnie wzrosło zapotrzebowanie, było to trudne. Co więcej, w naszej produkcji wykorzystujemy energię elektryczną, więc w czasie, gdy Ukraińcy najbardziej potrzebowali świec, mieliśmy problemy z produkcją z powodu przerw w dostawie prądu i ciągłych awarii. Ostatnia zima była sporym wyzwaniem. Ale nie skupiamy się na tym, co dokładnie musimy przezwyciężyć, po prostu przezwyciężamy to i idziemy dalej, koncentrując się na tym, co chcemy osiągnąć — mówi Anastasia.

2023: rok odbudowy

Pierwszym zadaniem było wznowienie produkcji. Udało nam się ożywić warsztat świec dzięki dotacji z GIZ (Niemieckie Towarzystwo Współpracy Międzynarodowej. — aut). Następnie wróciliśmy do produkcji elementów drewnianych, chociaż wszystko w Charkowie było bardzo nieprzewidywalne: bardzo duży obszar został zaminowany, brakowało personelu i były problemy z dostawami.

Kolejnym krokiem było ożywienie i rozwój działalności eksportowej w celu przyciągnięcia zagranicznych funduszy do gospodarki kraju. W tym celu firma bierze udział w międzynarodowych wystawach. Oczywiście nie bez pomocy. Dzięki programowi USAID “Konkurencyjna Gospodarka Ukrainy” oraz wsparciu Ukraińskiego Centrum Ułatwień Inwestycyjnych i Handlowych (ITFC), na początku 2023 r. produkty WOOD MOOD zostały zaprezentowane na zbiorowych stoiskach trzech międzynarodowych wystaw: Ambiente, Las Vegas Winter Market i Culture of Care.  

A w sierpniu 2023 r. marce udało się dostać na wystawę FORMEX w Sztokholmie (Szwecja).

Ogólnie rzecz biorąc, produkty WOOD MOOD są teraz dostępne w domach ludzi na całym świecie. Niektórzy klienci kupują ukraińskie świece po prezentacjach na wystawach. Niektórzy dowiadują się o nich od znajomych. Ukraińscy klienci, którzy przeprowadzili się za granicę i nadal zamawiają produkty, stali się nieoficjalnymi ambasadorami marki.

— Naprawdę chciałabym podziękować naszym klientom za to, że wspierali nas swoją miłością w tych trudnych czasach. Kiedy wysyłamy wymienne wkłady do świec do różnych krajów, zdajemy sobie sprawę, że wraz z kilkoma rzeczami, które mają, ludzie zabrali ze sobą również nasze świece. To bezpośrednie dotknięcie serca, który daje nam inspirację do pracy — mówi Anastasia.

Mimo wojny przedsiębiorcy mają wiele planów na rozwój biznesu. Zdjęcie: archiwum prywatne

2024: rok nowych planów

Jeszcze w 2023 roku firma planowała wejść na nowe rynki, choć przed wojną produkty WOOD MOOD były sprzedawane w Europie, Hongkongu i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.  

Tak czy inaczej, popyt i siła nabywcza Ukraińców wciąż spadają. Eksport jest więc zdecydowanie kierunkiem, który należy rozwijać. Dzięki dotacji z USAID firma rozpoczęła prace nad rejestracją znaku towarowego w USA i krajach Beneluksu. Ponieważ jednak wznowienie produkcji wymagało zbyt wiele czasu i wysiłku, są to priorytetowe plany na 2024 rok.  

— Zdecydowaliśmy się również rozszerzyć naszą linię produktów i planujemy produkować wystrój domu wykonany z materiałów przyjaznych dla środowiska. Wszystko to wymaga jednak przygotowania zaplecza produkcyjnego — podsumowuje współzałożycielka marki.

Nowe czasy - nowe możliwości

Obecnie dotacje są jedną z opcji dla Ukraińców na rozpoczęcie lub wznowienie działalności gospodarczej.

Na przykład, według Ministerstwa Gospodarki Ukrainy, od uruchomienia rządowego programu dotacji JeRobota pod koniec listopada 2023 r. państwo zainwestowało 5 mld hrywien w rozwój małych i średnich przedsiębiorstw poprzez dotacje:

— Są to inwestycje w tworzenie tysięcy nowych małych i średnich przedsiębiorstw, w zwiększanie skali działalności istniejących firm i ponad 35 000 nowych miejsc pracy dla obywateli Ukrainy.

Wiele informacji o możliwościach grantowych zgromadzono w serwisie Diia.Business. Obejmują one nie tylko programy rządowe, ale także pomoc od organizacji darczyńców.

Niektóre dotacje mają na celu rozwój przedsiębiorczości kobiet. Nawiasem mówiąc, w 2023 r. udział kobiet wśród indywidualnych przedsiębiorców w Ukrainie wzrósł. Według serwisu Opendata od początku roku kobiety w Ukrainie otworzyły 154 000 nowych firm jednoosobowych i stanęły na czele ponad 10 000 nowych firm. Ogólnie rzecz biorąc, od lutego 2023 r. co druga nowa firma jednoosobowa w Ukrainie została otwarta przez kobiety, a kobiety stanowią obecnie 60% nowych przedsiębiorców. Dla porównania, w 2021 r. nowe firmy założone przez kobiety stanowiły 49% ogółu.  

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka, dyrektorka i redaktorka naczelny IA „VSN”, wcześniej korespondentka IA „Volyn News”. Absolwentka kursu „Ekonomia, rynki i analiza danych” Centrum Dziennikarstwa Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Magister filologii ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
biznes kosmetyczny ukrainki polska

W ciągu ostatnich trzech lat Ukraińcy w Polsce zarejestrowali 77 700 firm, co stanowi 9% całkowitej liczby jednoosobowych firm otwartych w kraju w tym okresie. Liczba ukraińskich firm w Polsce rośnie z każdym rokiem. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) około 37% nowo powstałych firm jest zakładanych przez kobiety. Jedną z najpopularniejszych jest branża kosmetyczna – salony kosmetyczne, paznokci i włosów (do 13% wszystkich ukraińskich firm).

Do 2022 roku Tetiana Kownacka mieszkała w obwodzie żytomierskim. Kupiła dom, w którym chciała wychować swoich dwóch synów. Ale pomieszkała w nim tylko 4 miesiące. Wojna zmusiła ją do przeprowadzki do Polski i samodzielnej opieki nad dziećmi.

To dla ich dobra i dzięki nim osiągnęła swój cel: otworzyła własny salon kosmetyczny w Krakowie.

Początek: na zmywaku

– Kiedy przyjechałam do Polski z dwójką dzieci, nawet nie wyobrażałam sobie, że mogłabym pracować w swoim zawodzie – wyznaje Tetiana. – Pierwsze, co mi tu zaproponowano, to zmywanie naczyń. A potem – mycie klatek schodowych. Godziłam się na wszystko, choć płacili grosze.

Kiedy obliczyłam, ile dostanę za tę pracę, zdałam sobie sprawę, że musiałabym tyrać po 10 godzin dziennie – i w nocy, a i tak nie byłabym w stanie zapewnić dzieciom mieszkania ani szkoły. Popłakałam się.

Zadzwoniłam do starszego syna. Wysłuchał mnie i powiedział:

– Mamo, przestań myć schody i poszukaj pracy w swojej specjalizacji. Możemy przeżyć tych kilka dni, będziemy jeść zupę

Jego słowa mnie poruszyły. Wróciłam do domu, usiadłam i zaczęłam pisać na Facebooku do wszystkich salonów kosmetycznych, że szukam pracy.

Z synami

Ksenia Minczuk: – Jak znalazłaś się w Polsce?

Tetiana Kownacka: – 24 lutego wpadłam w straszną panikę. Nie miałam pojęcia, co robić. Starszy syn miał wtedy 15 lat, młodszy 7.

Najpierw pojechałam do mojej mamy, która mieszka blisko granicy z Białorusią. To było niebezpieczne, ale kiedy pojawia się niebezpieczeństwo, my, jak dzieci, chcemy ukryć się u mamy.

Z powodu ciągłych wybuchów musiałam u mamy wnosić młodszego syna na rękach do piwnicy. On nie może samodzielnie wchodzić i schodzić, bo ma porażenie mózgowe. Ale nawet wtedy nie myślałam o opuszczeniu Ukrainy.

Aż do 1 marca, kiedy zadzwoniła do mnie siostra z klasztoru – mój syn chodził tam do przedszkola dla niepełnosprawnych. Powiedziała: „Tania, musisz wywieźć Wlada, musisz się nim zająć”. Wyjaśniła, że dziecko z porażeniem mózgowym jest bardzo wrażliwe. Jeśli coś wybuchnie w pobliżu, będzie w szoku znacznie głębszym niż my, zdrowi. Postanowiłam opuścić Ukrainę.

Nazajutrz wsiadłam z dziećmi do samochodu – i wreszcie poczułam się silna. Zdałam sobie sprawę, że postępuję słusznie.

Granicę z Polską przekroczyliśmy w nocy, pojechaliśmy do ośrodka dla uchodźców. Jednak kiedy zobaczyłam ten ośrodek, zdałam sobie sprawę, że tam nie zostaniemy – duża sala gimnastyczna z mnóstwem ludzi, głośno, światła nie gasną, prawie nikt nie śpi. Spędziliśmy więc noc w samochodzie na parkingu, a rano obraliśmy kurs na Kraków.

Ukrainki są najlepsze

Długo czekałaś na odpowiedź po wysłaniu CV do krakowskich salonów kosmetycznych?

Wysłałam CV do kilkudziesięciu salonów, dwa mnie zatrudniły. Pracowałam w obu na zmianę. „Jeśli chcesz zarabiać, musisz sama znaleźć klientów” – taki warunek mi postawili. Ale wiedziałam, że dam radę. W końcu nie miałam wyboru.

A kiedy w życiu nie mam wyboru, zawsze znajduję wyjście

Potem zaczęłam wynajmować miejsce w salonie; płaciłam 40% od każdego klienta. Wtedy jeszcze nie miałam pieniędzy na własny biznes – były podatki i wydatki, lecz stabilnego dochodu nie było. Ale kiedy zbudowałam już bazę klientów, zdałam sobie sprawę, że jestem gotowa zarejestrować własną firmę i pracować dla siebie.

Teraz mam własny salon, choć droga do niego nie była łatwa. Musiałam sporo wydać na materiały, wysokiej jakości urządzenia, znaleźć dobre miejsce, do którego łatwo byłoby dojechać. Pożyczałam pieniądze, a potem je oddawałam. Nikt mi nie pomógł. Nie nazywam siebie „bizneswoman” – mówię o tym tylko jak o swojej firmie.

Biznes to coś wielkiego, a ja jestem dopiero na początku tego czegoś

W Polsce nie jest trudno zarejestrować działalność gospodarczą. W czasie wojny warunki dla Ukraińców były uproszczone, więc rejestracja zajęła mi pół godziny. Mam księgowego, co jest warunkiem koniecznym do prowadzenia biznesu. Pomaga mi w sprawozdawczości, podatkach i papierkowej robocie.

Konkurencja duża?

W kosmetologii w Polsce – tak. Ale prawie wszyscy moi konkurenci to kosmetyczki z Ukrainy. W tej branży są naprawdę najlepsze.

Konkurencja zmusza cię do ciągłego doskonalenia się. I nie chodzi tylko o techniki, urządzenia i nowoczesne procedury. Chodzi też o promowanie własnej marki. Musisz nagrywać filmiki, wskakiwać przed kamerę, pokazywać i swoją pracę, i życie osobiste. Bo jak przestaniesz, to koniec – nie ma pracy.

Oczywiście cały czas musisz uczyć się nowych technik. Tylko w tym miesiącu byłam na trzech szkoleniach, a jedno takie szkolenie kosztuje od 1500 do 4000 zł.

Czego się jeszcze się tu nauczyłam? Że porównywanie się z mistrzami to błąd. ?Każdy ma swoje warunki, swoją sytuację. Ja żyję i pracuję według własnych warunków, podążam własną drogą. Może i nie szybko, ale za to sama

Weź – i zrób

Co jest dla Ciebie najważniejsze: zysk, liczba klientów, reputacja?

Reputacja zawsze jest dla mnie najważniejsza. Bardzo ważne jest to, co klient mówi o mojej pracy. Nie gonię za pieniędzmi, ale muszę mieć ich wystarczająco dużo, by prowadzić z moimi dziećmi normalne życie. Sama utrzymuję rodzinę, więc nie mogę ignorować zysku. A ten przychodzi, jeśli masz dobrą reputację. Tylko tak to działa: reputacja pomaga zwiększyć liczbę klientów, a klienci przynoszą zyski.

Jakiej rady udzieliłabyś Ukrainkom, które chcą rozpocząć działalność w nowym kraju?

Weź – i zrób. Boisz się? Śmiało, i tak to zrób! Ważne jest to, by być zarówno odważnym, jak ostrożnym. Oblicz wszystko z wyprzedzeniem: podatki, czynsz, wydatki. Rozpoczęcie własnej działalności to jedno, ale jej utrzymanie to osobne zadanie. Powinnaś zrozumieć, że to długa gra. I bądź przygotowana na różne wyzwania.

Ale najważniejsze to się nie bać.

Ile pieniędzy trzeba mieć, by otworzyć własny salon?

Zainwestowałam około 10 tysięcy zł. I to pomimo tego, że część materiałów już miałam; przywiozłam je z Ukrainy. Musiałam kupić lampy, kanapy, stoły, kasę fiskalną i terminal. Jeśli dodać do tego koszt urządzeń, na których pracuję, to wyjdzie jakieś 30 tysięcy. Ale urządzenia kupuję stopniowo, bo ceny zaczynają się od tysiąca dolarów. Moje kosztują 1,5-2 tys. dolarów za sztukę.

Bardzo chcę się rozwijać. Pracuję nad tym. Chcę mieć lepsze warunki, większe biuro, więcej pracowników

Jakie mogą być dochody i zyski kosmetyczki w Polsce?

Bardzo dobre. Jeśli pracujesz codziennie od 8 rano do 20 wieczorem, możesz zarobić 30-40 tysięcy złotych miesięcznie. Ale ja nie mogę tak pracować, bo moje dziecko potrzebuje mnie w domu. Logopeda, masaże, fizjoterapeuta dla młodszego syna, szkoła dla starszego – muszę to wszystko ogarnąć. Teraz zarabiam 15-20 tysięcy złotych brutto. Odliczam podatki, pensję księgowej, koszt materiałów, czynsz (2000 zł) itd. – i zostaje 7-9 tysięcy złotych. Kosmetyczka ma wysokie koszty.

Zarazem w Polsce bardzo się rozwinęłam, otworzyłam się. Zaczęłam czuć się pewnie. Potrafię sama wygodnie żyć w obcym kraju, rozwijać się zawodowo, czuć się pewnie. Jestem z siebie dumna.

Co uznajesz za swój główny sukces?

To, że się nie boję. Ręce się trzęsą, ale robię swoje, uparcie i wytrwale. Wciąż uczę się czegoś nowego. Kiedy przypomnę sobie, jak pierwszy raz robiłam mezoterapię [zabieg iniekcyjny w kosmetologii – red.], to aż mi śmiesznie. Trzęsły mi się ręce, płakałam, ale i tak to zrobiłam! A potem się przyzwyczaiłam, nabrałam wprawy i teraz jest już łatwo. I tak ze wszystkim. Boję się, ale idę naprzód.

20
хв

„Boję się, ale idę naprzód”. Ukrainka o tym, jak otworzyła własny salon kosmetyczny w Polsce

Ksenia Minczuk

Mimo wojny udało się jej nie tylko utrzymać zespół DOMIO PUBLISHING, ale nawet zwiększyć liczbę pracowników. W Polsce uruchomiła magazyn „Architectural Digest”, z siedzibą w Warszawie, który szybko znalazł swoich czytelników i zdobywa lokalny rynek.

Natalia Dunajska opowiada o branży wydawniczej w Polsce i o swoich przemyśleniach na temat wojny.

O czasopismach i luksusie

– „Architectural Digest” (AD) wszedł na polski rynek, gdy minął już pierwszy szok związany z inwazją na pełną skalę – mówi Natalia. – Negocjacje w sprawie licencji trwały 1,5-2 lata.

Polski AD to magazyn o projektowaniu architektonicznym i sztuce, wykwintnych wnętrzach i stylowych domach, innowacjach i trendach. Ma też segment lifestylowy, z modą i dobrami luksusowymi.

Okładka magazynu. Zdjęcie: materiały dla prasy

Wydawnictwa DOMIO PUBLISHING są w 90% tworzone lokalnie. Dobrze wiemy, że to, co działa w Polsce, nie działa w Ukrainie czy we Francji. Tak jak to, co sprawdza w Ukrainie, nie sprawdzi się w Polsce.

Jestem osobą zorientowaną bardzo komercyjnie i odpowiedzialną za biznes, który prowadzę. Dlatego mówię językiem liczb – wynik jest dla mnie zawsze ważny. I kocham swoją pracę

Dajemy ludziom marzenia, jesteśmy kupowani i czytani. Nie oznacza to oczywiście, że ktoś po przeczytaniu naszego magazynu od razu kupi kuchnię za 100 tysięcy euro. Ale przynajmniej może zanurzyć się w świecie luksusu, zajrzeć do gustownie urządzonego mieszkania lub domu. Dajemy czytelnikom możliwość zbliżenia się do swoich marzeń, spełnienia ich. W końcu tylko wtedy, gdy marzymy, odnosimy sukcesy.

O guście

Polacy mają gust, ale dość powściągliwy. Są mniej odważni w kolorach i odcieniach niż Hiszpanie. Preferują jednak niezawodność: drogi przedmiot musi być naprawdę wysokiej jakości.

Jeśli polski nabywca wydaje 100 dolarów, musi rozumieć, na co je wydaje.

Europejska mentalność polega m.in. na tym, że człowiek w wieku 20 lat nie ma w zwyczaju nosić futra z norek do szpilek czy jeździć bentleyem. Dla określonych atrybutów trzeba osiągnąć pewien wiek

W polskim segmencie luksusowym widzimy pięknych ludzi, którzy są dobrze ubrani. Ale są ubrani bardziej powściągliwie niż w Ukrainie, a ich samochody są bardziej powściągliwe niż nasze.

O różnicach

W Ukrainie istnieje zjawisko zwane show-off, życie na pokaz. Możesz żyć w dość prostych warunkach, a mimo to jeździć mercedesem. To takie azjatyckie pragnienie luksusu.

Uroczyste otwarcie magazynu AD. Zdjęcie: Materiały prasowe

Kiedy Ukrainka wychodzi z domu, wygląda tak, jakby wychodziła za mąż. Zawsze makijaż, często buty na obcasie.

W Polsce jest to mniej widoczne. Co więcej, ludzie tutaj ubierają się o wiele prościej, czasem nawet nudno. Modni ludzie są tutaj wielkimi konserwatystami. I nawet jeśli są dobrze sytuowani, to te ich pieniądze są „ciche”. W Ukrainie bogaci ludzie stopniowo zmieniają się w tym kierunku.

O rynku

W naszym segmencie biznesowym Polska to Ukraina sprzed 7-10 lat. Rynek dóbr luksusowych w Ukrainie jest znacznie większy. Nie ma tu wielu marek, które są u nas. Na przykład my mamy bezpośrednią monomarkę – przedstawicielstwa Cartiera, Chanela, Louisa Vuittona, Prady, Johna Richmonda. Kilka miesięcy temu otwarto tu kącik Dior. Louis Vuitton również ma tu swój kącik, a my mamy osobny sklep. Cartier działa tu przez agenta, a w Ukrainie bezpośrednio.

Myślę, że nawet mimo wojny Ukraina konkuruje z Polską pod względem wielkości rynku. Ale tu jest ogromny potencjał. W ciągu ostatnich dwóch lat otwarto wiele salonów w segmencie wyposażenia wnętrz, a wiele kolejnych zostanie otwartych.

Polacy kochają to, co mają, chronią to i nie wpuszczają ludzi z zewnątrz

Ale to zjawisko ma też swoją drugą stronę – gdy nie mogą zaoferować produktów takiej jakości, które zastąpiłby luksusowe zagraniczne marki wchodzące teraz na rynek.

Otwierają się luksusowe sklepy, a miejscowi przychodzą i je oglądają. By wydać 10 000 dolarów na sofę, musisz najpierw przyzwyczaić się do tego pomysłu. Jednak Polacy też lubią jeździć audi, BMW i porsche. Preferują szwajcarskie zegarki i biżuterię Bulgari, Cartier, Van Cleef itp. Oznacza to, że istnieje popyt na zachodnie marki – obok polskich projektantów i marek.

O początkach

W branży wydawniczej pracuję od lat, więc znam wszystkie procesy od podszewki, wiem jak je budować. Potrzebowałam odpowiedniego zespołu. Przede wszystkim musiałam znaleźć redaktora naczelnego, który wybrałby odpowiednich dziennikarzy. Nie mówię po polsku i nie mam wyczucia językowego, więc istniało duże ryzyko pomyłki przy wyborze naczelnego. Ale mieliśmy szczęście.

Z dystrybucją wszystko było proste. Zwróciłam się do sztucznej inteligencji. Napisałam: „Podaj największe firmy zajmujące się dystrybucją czasopism” – i dostałam je wraz z kontaktami. Mamy dwóch świetnych sprzedawców reklam, nasz zespół jest w całości polski. Oczywiście dokonaliśmy pewnych korekt i pożegnaliśmy się z niektórymi osobami, ale w ciągu półtora roku stworzyliśmy bardzo dobry team.

Jestem CEO firmy i oczywiście jestem rozdarta między dwoma rynkami – spędzam 50% czasu w Polsce i 50% w Ukrainie. Ale „long distance doesn't work” – zarówno w związkach, jak w biznesie, więc musisz to wszystko kontrolować.

Z Brigitte Macron. Zdjęcie: prywatne archiwum

O błędach i trudnościach

Kiedy rejestrowaliśmy firmę online, popełniliśmy mały błąd. Pojawiliśmy się w KRS, ale już nie na białej liście [wykaz podatników VAT – red.] i nie mogliśmy przejść dalej. Na zadane przez nas pytania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Istnieje problem komunikacji we wszystkich strukturach, zwłaszcza jeśli jesteś obcokrajowcem. Dotyczy to również otwarcia konta bankowego. Byliśmy więc w próżni. Dopiero gdy błąd został naprawiony, wszystko zaczęło działać.

Popełnilibyśmy mniej błędów, gdyby ktoś wziął nas za rękę i poprowadził od początku. Później nasza koleżanka, Ukrainka od dawna mieszkająca w Polsce, ułatwiła i przyspieszyła wszystkie procesy.

Trudności pojawiły się wtedy, gdy otworzyliśmy firmowe konto bankowe. Z jakiegoś powodu nie zostało aktywowane. Wysłałam pismo z pytaniem, co się dzieje, dlaczego aktywacja trwa tak długo. Mija tydzień, dwa – i nikt mi nie odpowiada. W banku dowiaduję się, że to kierownik popełnił błąd podczas wypełniania dokumentów – ale nie mogą tego naprawić, bo kierownika nie ma. Nie mogą też otworzyć nowego konta, ponieważ już je mam.

Powiedziałam temu pracownikowi: „Słuchaj, tu jest twój bank, a tu obok jest inny bank. Nie obchodzi nas, gdzie otworzymy konto”. W dwie minuty wszystko było załatwione

Kiedy znaleźliśmy powierzchnię biurową w Warszawie, pośrednik oznajmił: „Podpiszemy umowę za kilka miesięcy”. To było dziwne, bo chodziło nie o zakup, tylko o wynajem. W Kijowie odbywa się to znacznie szybciej.

Zdaliśmy sobie również sprawę, że z częścią zespołu nie wystartujemy. Wymieniliśmy więc 20% zawodników – i wszystko ruszyło.

By wejść na polski rynek, potrzebujesz polskiego partnera, który będzie twoim asystentem i przewodnikiem. Z pomocą miejscowych wszystko jest szybsze i znacznie łatwiejsze do załatwienia – chociaż obecnie istnieje wiele organizacji i fundacji, które pomagają zakładać ukraińskie firmy i zapewniają dotacje na ich rozwój.

Teraz, gdy rozumiem lokalny rynek, zawsze dodaję kilka miesięcy w planowaniu transakcji, uwzględniając tę polską powolność. Polacy mają jednak mocniejsze nerwy. My pracujemy intensywnie, choć mamy u siebie wojnę.

O inwazji

Mieszkamy kilometr od Buczy. Kiedy zaczęła się inwazja, mój mąż wskoczył do samochodu i pojechał do Peczerska, by zabrać naszych rodziców w bezpieczne miejsce.

Przez pierwsze trzy dni siedzieliśmy w piwnicy, ponieważ niedaleko jest lotnisko w Hostomlu i nad naszymi głowami ciągle latały samoloty i rakiety.

Dzień po rozpoczęciu wojny odcięto nam prąd, a kilka dni później gaz. Spośród wszystkich naszych przyjaciół w okolicy tylko my mieliśmy kominek, więc przynajmniej było ciepło. Mój mąż jest fanem grillowania, więc gotowaliśmy na grillu. Miałam też mnóstwo świec, bo przed wojną ciągle je kupowałam.

Ulica Wokzalna [Dworcowa], na której został zniszczony rosyjski konwój, przecina się z ulicą Jabłońską [w czasie okupacji Rosjanie zabili tu co najmniej 60 cywilów – przyp. aut.] za naszym płotem. To tamtędy przejeżdżały czołgi.

Mój brat mieszka trochę dalej, w Bereziwce. 3 marca o 3 nad ranem przyszli do niego Buriaci i powiedzieli: „Luksusowa chałupa – precz!”

Jego dom został zniszczony – z powodu fali uderzeniowej ścianka działowa w kuchni przesunęła się o 20 centymetrów, szyby wyleciały. Teraz jest odbudowywany.

Pojechaliśmy tam 9 marca. Jechaliśmy z białymi szmatami, na których było napisane: „Dzieci”. Przejechaliśmy przez dwa rosyjskie punkty kontrolne, nasze samochody zostały przeszukane.

Później, kiedy przeczytałam o Buczy, pomyślałam: „Mój Boże, wygląda na to, że nad nami czuwała armia aniołów stróżów”.

Pojechaliśmy na zachód Ukrainy, ale gdy tylko w naszym Worzelu [podmiejskie osiedle w okolicy Buczy – red.] włączyli prąd, następnego dnia byliśmy w domu.

O Warszawie

Do Warszawy przyjeżdżam, jak do domu, wszystko tu znam. Uwielbiam to miasto, bo nie muszę po nim jeździć samochodem. Nawet jeśli ktoś oferuje mi podwiezienie, mówię: „Nie dzięki”. A po Kijowie podróżuję samochodem cały czas.

Mam w Warszawie swoje ulubione miejsca: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Wojska Polskiego, bardzo podoba mi się też architektura Teatru Wielkiego. Dla mnie to nie jest obce miasto.

Spędzam w Warszawie dużo czasu. Kiedy rozpoczynaliśmy nasz projekt, przebywałam tu dłużej niż w Kijowie. Dla moich dzieci to było nie do zniesienia. Teraz spędzam tyle samo czasu tu i tu.

Nie rozważam jednak Warszawy jako miejsca stałego zamieszkania. W Kijowie mam duży, piękny dom, który sobie wybudowaliśmy. Czy wyprowadzisz się z domu z dużą działką i grillem? Nie. Uwielbiam dobre ukraińskie supermarkety, uwielbiam naszą szybkość, cyfryzację i aplikacje: Diia, Monobank. Jesteśmy bardzo innowacyjni. Pod pewnymi względami prześcignęliśmy nawet Amerykę.

Takiego poziomu życia, jaki mam w Ukrainie, w Polsce nie osiągnę. Ale mam wielu przyjaciół, którzy przeprowadzili się do Warszawy

Uważam, że jeśli mieszkasz w tym kraju, musisz być w pełni zintegrowany z jego kulturą. Kiedy przeprowadzasz się do Polski, grasz według jej zasad, kotaktujesz się z Polakami, żyjesz w tej kulturze i wnosisz własną. Nie powinieneś zamykać się we własnym środowisku. Musisz być w pełni zaangażowany w życie tego kraju.

O Europie

Mam silne przeczucie, że granice, które kiedyś w Europie istniały, staną się jeszcze bardziej rozmyte. Będziemy bardziej zintegrowani z Unią Europejską i krajami europejskimi, a one będą nas lepiej rozumieć. Zaczynamy się do nich dostosowywać, tak jak one dostosowują się do nas.

Zmieni się nawet nasza mentalność. Tyle że my mamy pewną cechę szczególną: potrafimy obchodzić prawo.

Tutaj, w Polsce, pracujemy zgodnie z prawem i płacimy podatki. To pierwszy krok na drodze do normalnego, cywilizowanego społeczeństwa. Oznacza to również brak korupcji

W Polsce bardzo imponuje mi rozwój regionów – życie nie toczy się tylko w miastach i wokół nich. Dobrze byłoby zrobić tak i u nas.

20
хв

Natalia Dunajska: – Dajemy ludziom marzenia

Olga Gembik

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Bilet do pułapki. John Bolton o negocjacjach z Rosją i ich konsekwencjach dla Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

O czym rozmawiała "koalicja chętnych" w Paryżu. Najważniejsze wnioski

Ексклюзив
20
хв

Nie będzie Norymbergi dla rosyjskich zbrodniarzy?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress