Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
Otwartą tej jesieni w Berlinie pierwszą międzynarodową wystawę poświęconą Wasylowi Stusowi, jednemu z najważniejszych ukraińskich poetów, zorganizował Instytut Pileckiego w Berlinie, Centrum Stusa i Heinrich-Böll-Stiftung [Fundacja Heinricha Bölla – red.]. Wystawa opowiada Europejczykom historię bojownika o wolność i pokazuje związek jego postaci z walką, która trwa do dziś.
Bohaterem się stajesz, a nie rodzisz
Bo dziś ukraińscy poeci znów walczą o niepodległość i przetrwanie swojego narodu. Wielu z nich odłożyło pióro i wstąpiło do ukraińskiej armii. A niektórzy czytają poezję Stusa na wystawie.
Celem ekspozycji jest nie tylko opowiedzenie biografii jednego z głównych ukraińskich poetów, lecz także próba zrozumienia tej szczególnej siły, która kierowała nim przez całe życie („bohaterem się stajesz, a nie rodzisz”). Chociaż w niewoli w obozach i na zesłaniu spędził 12 lat, zawsze i wszędzie otwarcie mówił i pisał, co myśli.
Wasyl Stus był wielbicielem zarówno niemieckiej, jak polskiej kultury. Nigdy nie dowiedział się, jak wielu niemieckich pisarzy wielokrotnie domagało się jego uwolnienia z więzienia i wspierało jego walkę.
Poeta utrzymywał też ciepłe stosunki z Polską. Tłumaczył poezję Tadeusza Różewicza i Tadeusza Kubiaka, zachęcał żonę i syna do nauki polskiego, prenumerował polskie czasopisma i entuzjastycznie wspierał ruch Solidarności w nadziei, że zainspiruje on całą Europę Środkowo-Wschodnią – a zwłaszcza Ukraińców – do zjednoczenia się i oporu wobec reżimu komunistycznego.
Po śmierci Stusa jego miłość do obu krajów zainspirowała do współpracy ukraińskie, polskie i niemieckie organizacje. W 2017 roku jego imieniem uczczono jeden z warszawskich parków.
Wiersze ostatnie, inne od poprzednich
Ewa Jakubowska, kuratorka wystawy:
– Wasyl Stus jest „autorytetem moralnym” narodu, jak mówi jego syn Dmytro. Dlatego naszą wielką odpowiedzialnością było to, by ta wystawa stanowiła przedsięwzięcie wysokiej jakości, a nie prezentację pop, która mogłaby zbezcześcić pamięci o poecie.
Na pomysł organizacji wystawy wpadła Anna Radziejewska, dyrektorka Instytutu Pileckiego. Powiedziała: „Chcę, by Wasyl Stus był znany w Berlinie”. Zaproponowała mi zostanie kuratorką. Nigdy wcześniej nie byłam kuratorką wystawy, ale się zgodziłam.
Annę uderzyła historia (która w rzeczywistości jest mitem), że w 1985 r. niemiecki pisarz i noblista Heinrich Böll zgłosił twórczość Wasyla Stusa do literackiej Nagrody Nobla, lecz Stus tej nagrody nie doczekał. W rzeczywistości zrobiła to ukraińska diaspora. Heinrich Böll był natomiast zaangażowany w pisanie petycji o uwolnienie Stusa.
Ksenia Minczuk: Jakie trudności napotkaliście tworząc tę wystawę?
Ewa Jakubowska: Główną był brak pełnego dostępu do informacji – zwłaszcza o tym, co się działo z Wasylem podczas jego drugiego uwięzienia. Jego prace z tego okresu zostały zniszczone.
Nie obawialiście się, że niemiecka publiczność będzie obojętna?
Skupiliśmy się na starej prawdzie, że wszystko na świecie jest ze sobą powiązane. Utrata takiej osobowości, jak Wasyl Stus, to strata nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Niemiec. Heinrich Böll to rozumiał, dlatego starał się pomóc w uwolnieniu Wasyla. Stus miał niesamowitą zdolność do jednoczenia wokół siebie wybitnych ludzi z całego świata.
Na przykład jego obozowy notatnik został uratowany przez litewskich dysydentów. Jeden z nich przekazał go swojej żonie, a ta zdołała przemycić go z obozu. Dzięki temu mamy rękopis Wasyla z jego drugiego uwięzienia, z najbardziej tajnego sowieckiego obozu w historii.
Ostatnie wiersze Stusa bardzo różnią się od wszystkich poprzednich. Są niesamowite. Niestety mamy tylko kilka ich fragmentów. Dysydent i więzień polityczny Wasyl Owsijenko, współwięzień Stusa, w swoich wspomnieniach bardzo żałuje, że nie mógł nauczyć się tych wierszy na pamięć. Czytał je, zanim zostały zniszczone. Jeden z tych wierszy stał się epigramatem wystawy. Jego zakończenie jest następujące: „...Więc – do zobaczenia – w przestrzeni i – do zobaczenia w czasie”.
Ma Pani jakieś ulubione wersy z poezji Stusa?
Bardzo przemawia do mnie „Modlitwa”. Akceptacja nienawiści, która jest w tobie. Wersy, w których prosi Boga o wybaczenie gniewu, który w nim żyje, są moim zdaniem wciąż aktualne.
Co w tej wystawie podoba się Pani najbardziej?
Nasz zespół. Nawet gdy wszyscy są w Kijowie, to pracują w dzisiejszych realiach Ukrainy: bez elektryczności, Internetu, w warunkach ostrzału. Wystawa powstawała przez półtora roku. Jej stworzenie wymagało długich poszukiwań, weryfikowania informacji i przemyślenia koncepcji. Zazwyczaj wystawy biograficzne są rzeczowe i suche. My chcieliśmy zrobić coś innego: odtworzyć życie Stusa w języku metafory.
Życie Wasyla było bardzo ciężkie, ale nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na tragedii. To człowiek, który stworzył ważne rzeczy, jego życie było bogate. Chcieliśmy to pokazać. Radziłabym obejrzeć wystawę kilka razy, ponieważ wiele szczegółów i znaczeń jest ukrytych.
Zawsze płaczę, kiedy czytam cytaty z Walentyny Popeliuk, żony poety, i z samego Wasyla, zaprezentowane na ekspozycji. Ułożyliśmy ich wersy w dialog:
„Wasyl zawsze śpiewał. Zaczynał rano. Miał dobry głos. Zawsze czułam niepokój w sercu, a on wstawał rano i zaczynał śpiewać” (Walentyna).
„Ty i ja, Walia, jesteśmy już w historii, więc bądźmy godni naszej misji” (Wasyl).
Łączyła ich silna więź, to można poczuć. Walentyna zginęła podczas okupacji obwodu kijowskiego w 2022 roku. Dmytro Stus, syn Wasyla i Walentyny, powiedział po jej śmierci matki: „Miłość była silniejsza niż broń. W końcu się spotkali i znów są razem”.
Czasem trzeba zrobić to, co słuszne
Patryk Szostak, dyrektor ds. komunikacji w Instytucie Pileckiego i kierownik do współpracy ds. komunikacji, przyznaje, że wcześniej prawie nic o Stusie nie wiedział:
– Kilka lat temu przeczytałem o nim artykuł, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę ze znaczenia tego człowieka. Kiedy Ewa Jakubowska przyszła do nas i zaproponowała zorganizowanie wystawy, ten pomysł od razu mi się spodobał. Postać Stusa jest związana nie tylko z historią Ukrainy, ale także z historią Polski i Niemiec. To świetne połączenie, które współgra z główną ideą naszego instytutu. Dla nas związek między Polską, Niemcami i Ukrainą jest bardzo ważny.
Czytał Pan jego poezję?
Patryk Szostak: Tak, czytałem. Utwory Wasyla są dostępne zarówno w wersji niemieckiej, jak polskiej. Profesjonalne tłumaczenia powstały specjalnie na naszą wystawę. Wcześniej istniały tylko tłumaczenia amatorskie.
Jakieś ulubione wersy?
Mam ich kilka. Stus powiedział na przykład: „Za mną stała Ukraina, mój uciemiężony naród, za którego honor muszę walczyć na śmierć i życie”. Widział siebie w Ukrainie i z Ukrainą do końca. Pamiętam też jego słowa wypowiedziane do syna: „Synu, czasem ważniejsze jest zrobienie tego, co słuszne. I bądź dumny, że możesz być wzorem dla innych”. Jego filozofia, która opiera się na zasadach, bardzo mi odpowiada, nawet jeśli stawia warunki niesprzyjające egzystencji.
Kto odwiedza waszą wystawę?
Od czasu do czasu organizujemy wydarzenia nawiązujące do wystawy. Pokazaliśmy film „Twój Wasyl”, zorganizowaliśmy wykład głównego badacza biografii Stusa. Na każde wydarzenie mamy ponad 100 zgłoszeń. Przychodzą Ukraińcy, Niemcy, Polacy, Białorusini i goście z innych krajów. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wystawy i z tego, kogo ona do nas sprowadza.
Na uroczystym otwarciu wystawy po raz pierwszy w historii mieliśmy komplet publiczności – rekord, jeśli chodzi o liczbę gości w ciągu jednego wieczoru. W inauguracji wzięli udział synowie Wasyla Stusa i Heinricha Bölla, a niemiecka minister kultury Claudia Roth przeprowadziła z nami rozmowę wideo.
Były jakieś krytyczne recenzje?
Ani jednej. Raz tylko na Facebooku pojawił się wpis: „Dlaczego promujecie tego ukraińskiego nacjonalistę?”. Uśmiechnęliśmy się i usunęliśmy go, bo to nieprawda. Wasyl Stus jest patriotą swojego kraju.
Często słyszymy komentarze w stylu: „Jak to możliwe, że wcześniej nie słyszałem o Stusie?”. Albo: „Musimy częściej opowiadać historię Wasyla”. Słyszałem również opinie, że ta wystawa jasno pokazała, że rosyjscy i ukraińscy dysydenci są zupełnie inni. Dlaczego nie mówiliśmy o tym wcześniej? Pytanie retoryczne.
Więcej Ukrainy w Berlinie
Ma Pan wrażenie, że Ukraina stała się bardziej obecna w niemieckiej kulturze?
Tak. Prosty przykład: do 24 lutego 2022 r. w księgarniach w Berlinie można było znaleźć 2 lub 3 książki o Ukrainie. Potem nastąpił prawdziwy boom – i ten trend wciąż się utrzymuje. Jeśli interesuje cię na przykład historia Ukrainy, w berlińskich księgarniach masz teraz dość duży wybór książek na ten temat. To samo dotyczy ukraińskiej kultury.
Ogólnie rzecz biorąc, jest więcej inicjatyw związanych z Ukrainą. Zorganizowaliśmy na przykład promocję książki Maxima Eristaviego „Ukraińska dekolonizacja: nieopowiedziane historie Romów”, mamy również projekt o nazwie „Wola UA”. W maju 2023 r. wraz z Ewą Jakubowską zorganizowaliśmy instalację performatywną „Dzień Pamięci Ofiar Represji Komunistycznych” w pobliżu Bramy Brandenburskiej. Chodziło o pokazanie najbardziej absurdalnych fragmentów miejskiego krajobrazu Berlina, które wciąż przekazują narracje stworzone przez komunistyczny reżim totalitarny. Odwiedzający dowiedzieli się, że nawet w dobrze znanych miejscach turystycznych nadal można natrafić na symbole głoszące „chwałę Stalina”.
Czujemy, że ukraińska kultura i historia stały się w Niemczech bardziej popularne. To dobrze, ponieważ w ten sposób możemy lepiej zrozumieć Ukrainę i pomóc jej w tej strasznej wojnie. Nic dziwnego, że Timothy Snyder powiedział kiedyś: „Jeśli chcemy zrozumieć wojnę w Ukrainie i to, dlaczego ma ona znaczenie dla świata, musimy poznać jej historię”.
Wystawa poświęcona Wasylowi Stusowi potrwa do 31.05.2025 r. Można ją oglądać w berlińskiej siedzibie Instytutu Pileckiego przy Pariser Pl. 4a
Dziennikarka, pisarka, podcasterka. Uczestniczka projektów społecznych mających na celu rozpowszechnianie informacji na temat przemocy domowej. Prowadziła własne projekty społeczne różnego rodzaju: od rozrywki po film dokumentalny. W Hromadske Radio tworzyła podcasty, fotoreportaże i filmy. Podczas inwazji na pełną skalę rozpoczęła współpracę z zagranicznymi mediami, uczestnicząc w konferencjach i spotkaniach w Europie, aby rozmawiać o wojnie na Ukrainie i dziennikarstwie.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!