Exclusive
20
min

Stus w Berlinie: pierwsza międzynarodowa wystawa poświęcona ukraińskiemu poecie

„Być obywatelem Związku Radzieckiego to być niewolnikiem. Nie nadaję się do tej roli. Im więcej tortur i znęcania się cierpię, tym większy jest mój opór wobec systemu” – napisał Wasyl Stus, poeta, intelektualista i dysydent, który został zabity w sowieckim więzieniu. Odwiedzamy pierwszą międzynarodową wystawę poświęconą temu wybitnemu człowiekowi i rozmawiamy z jej twórcami

Ksenia Minczuk

Zdjęcie z wystawy: Instytut Pileckiego

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Otwartą tej jesieni w Berlinie pierwszą międzynarodową wystawę poświęconą Wasylowi Stusowi, jednemu z najważniejszych ukraińskich poetów, zorganizował Instytut Pileckiego w Berlinie, Centrum Stusa i Heinrich-Böll-Stiftung [Fundacja Heinricha Bölla – red.]. Wystawa opowiada Europejczykom historię bojownika o wolność i pokazuje związek jego postaci z walką, która trwa do dziś.

Bohaterem się stajesz, a nie rodzisz

Bo dziś ukraińscy poeci znów walczą o niepodległość i przetrwanie swojego narodu. Wielu z nich odłożyło pióro i wstąpiło do ukraińskiej armii. A niektórzy czytają poezję Stusa na wystawie.

Celem ekspozycji jest nie tylko opowiedzenie biografii jednego z głównych ukraińskich poetów, lecz także próba zrozumienia tej szczególnej siły, która kierowała nim przez całe życie („bohaterem się stajesz, a nie rodzisz”). Chociaż w niewoli w obozach i na zesłaniu spędził 12 lat, zawsze i wszędzie otwarcie mówił i pisał, co myśli.

Wasyl Stus, 1954 r. Zdjęcie: Centrum Stus

Wasyl Stus był wielbicielem zarówno niemieckiej, jak polskiej kultury. Nigdy nie dowiedział się, jak wielu niemieckich pisarzy wielokrotnie domagało się jego uwolnienia z więzienia i wspierało jego walkę.

Poeta utrzymywał też ciepłe stosunki z Polską. Tłumaczył poezję Tadeusza Różewicza i Tadeusza Kubiaka, zachęcał żonę i syna do nauki polskiego, prenumerował polskie czasopisma i entuzjastycznie wspierał ruch Solidarności w nadziei, że zainspiruje on całą Europę Środkowo-Wschodnią – a zwłaszcza Ukraińców – do zjednoczenia się i oporu wobec reżimu komunistycznego.

Po śmierci Stusa jego miłość do obu krajów zainspirowała do współpracy ukraińskie, polskie i niemieckie organizacje. W 2017 roku jego imieniem uczczono jeden z warszawskich parków.

Wiersze ostatnie, inne od poprzednich

Ewa Jakubowska, kuratorka wystawy:

– Wasyl Stus jest „autorytetem moralnym” narodu, jak mówi jego syn Dmytro. Dlatego naszą wielką odpowiedzialnością było to, by ta wystawa stanowiła przedsięwzięcie wysokiej jakości, a nie prezentację pop, która mogłaby zbezcześcić pamięci o poecie.

Na pomysł organizacji wystawy wpadła Anna Radziejewska, dyrektorka Instytutu Pileckiego. Powiedziała: „Chcę, by Wasyl Stus był znany w Berlinie”. Zaproponowała mi zostanie kuratorką. Nigdy wcześniej nie byłam kuratorką wystawy, ale się zgodziłam.

Waleria Gujewska (graficzka), Ewa Jakubowska (kuratorka), Margarita Jegorczenko (główna badaczka) i syn poety Dmitrij Stus. Zdjęcie dzięki uprzejmości Ewy Jakubowskiej

Annę uderzyła historia (która w rzeczywistości jest mitem), że w 1985 r. niemiecki pisarz i noblista Heinrich Böll zgłosił twórczość Wasyla Stusa do literackiej Nagrody Nobla, lecz Stus tej nagrody nie doczekał. W rzeczywistości zrobiła to ukraińska diaspora. Heinrich Böll był natomiast zaangażowany w pisanie petycji o uwolnienie Stusa.

Ksenia Minczuk: Jakie trudności napotkaliście tworząc tę wystawę?

Ewa Jakubowska: Główną był brak pełnego dostępu do informacji – zwłaszcza o tym, co się działo z Wasylem podczas jego drugiego uwięzienia. Jego prace z tego okresu zostały zniszczone.

Nie obawialiście się, że niemiecka publiczność będzie obojętna?

Skupiliśmy się na starej prawdzie, że wszystko na świecie jest ze sobą powiązane. Utrata takiej osobowości, jak Wasyl Stus, to strata nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Niemiec. Heinrich Böll to rozumiał, dlatego starał się pomóc w uwolnieniu Wasyla. Stus miał niesamowitą zdolność do jednoczenia wokół siebie wybitnych ludzi z całego świata.

Na przykład jego obozowy notatnik został uratowany przez litewskich dysydentów. Jeden z nich przekazał go swojej żonie, a ta zdołała przemycić go z obozu. Dzięki temu mamy rękopis Wasyla z jego drugiego uwięzienia, z najbardziej tajnego sowieckiego obozu w historii.

Ostatnie wiersze Stusa bardzo różnią się od wszystkich poprzednich. Są niesamowite. Niestety mamy tylko kilka ich fragmentów. Dysydent i więzień polityczny Wasyl Owsijenko, współwięzień Stusa, w swoich wspomnieniach bardzo żałuje, że nie mógł nauczyć się tych wierszy na pamięć. Czytał je, zanim zostały zniszczone. Jeden z tych wierszy stał się epigramatem wystawy. Jego zakończenie jest następujące: „...Więc – do zobaczenia – w przestrzeni i – do zobaczenia w czasie”.

Rękopis Stusa z 1982 roku, z „Notatnika obozowego”. Poeta przebywał wtedy w obozie o zaostrzonym rygorze w pobliżu rosyjskiej wsi Kuchino. Zdjęcie: Centrum Stus

Ma Pani jakieś ulubione wersy z poezji Stusa?

Bardzo przemawia do mnie „Modlitwa”. Akceptacja nienawiści, która jest w tobie. Wersy, w których prosi Boga o wybaczenie gniewu, który w nim żyje, są moim zdaniem wciąż aktualne.

Co w tej wystawie podoba się Pani najbardziej?

Nasz zespół. Nawet gdy wszyscy są w Kijowie, to pracują w dzisiejszych realiach Ukrainy: bez elektryczności, Internetu, w warunkach ostrzału. Wystawa powstawała przez półtora roku. Jej stworzenie wymagało długich poszukiwań, weryfikowania informacji i przemyślenia koncepcji. Zazwyczaj wystawy biograficzne są rzeczowe i suche. My chcieliśmy zrobić coś innego: odtworzyć życie Stusa w języku metafory.

Życie Wasyla było bardzo ciężkie, ale nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na tragedii. To człowiek, który stworzył ważne rzeczy, jego życie było bogate. Chcieliśmy to pokazać. Radziłabym obejrzeć wystawę kilka razy, ponieważ wiele szczegółów i znaczeń jest ukrytych.

Na wystawie zaprezentowano listy, fotografie, nagrania audio i wideo. Zdjęcie: Instytut Pileckiego

Zawsze płaczę, kiedy czytam cytaty z Walentyny Popeliuk, żony poety, i z samego Wasyla, zaprezentowane na ekspozycji. Ułożyliśmy ich wersy w dialog:

„Wasyl zawsze śpiewał. Zaczynał rano. Miał dobry głos. Zawsze czułam niepokój w sercu, a on wstawał rano i zaczynał śpiewać” (Walentyna).
„Ty i ja, Walia, jesteśmy już w historii, więc bądźmy godni naszej misji” (Wasyl).

Łączyła ich silna więź, to można poczuć. Walentyna zginęła podczas okupacji obwodu kijowskiego w 2022 roku. Dmytro Stus, syn Wasyla i Walentyny, powiedział po jej śmierci matki: „Miłość była silniejsza niż broń. W końcu się spotkali i znów są razem”.

Wasyl Stus nazywał swoją żonę „Kopciuszkiem” i „Jaskółką”. Zdjęcie: Centrum Stus

Czasem trzeba zrobić to, co słuszne

Patryk Szostak, dyrektor ds. komunikacji w Instytucie Pileckiego i kierownik do współpracy ds. komunikacji, przyznaje, że wcześniej prawie nic o Stusie nie wiedział:

– Kilka lat temu przeczytałem o nim artykuł, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę ze znaczenia tego człowieka. Kiedy Ewa Jakubowska przyszła do nas i zaproponowała zorganizowanie wystawy, ten pomysł od razu mi się spodobał. Postać Stusa jest związana nie tylko z historią Ukrainy, ale także z historią Polski i Niemiec. To świetne połączenie, które współgra z główną ideą naszego instytutu. Dla nas związek między Polską, Niemcami i Ukrainą jest bardzo ważny.

Czytał Pan jego poezję?

Patryk Szostak: Tak, czytałem. Utwory Wasyla są dostępne zarówno w wersji niemieckiej, jak polskiej. Profesjonalne tłumaczenia powstały specjalnie na naszą wystawę. Wcześniej istniały tylko tłumaczenia amatorskie.

Jakieś ulubione wersy?

Mam ich kilka. Stus powiedział na przykład: „Za mną stała Ukraina, mój uciemiężony naród, za którego honor muszę walczyć na śmierć i życie”. Widział siebie w Ukrainie i z Ukrainą do końca. Pamiętam też jego słowa wypowiedziane do syna: „Synu, czasem ważniejsze jest zrobienie tego, co słuszne. I bądź dumny, że możesz być wzorem dla innych”. Jego filozofia, która opiera się na zasadach, bardzo mi odpowiada, nawet jeśli stawia warunki niesprzyjające egzystencji.

Kto odwiedza waszą wystawę?

Od czasu do czasu organizujemy wydarzenia nawiązujące do wystawy. Pokazaliśmy film „Twój Wasyl”, zorganizowaliśmy wykład głównego badacza biografii Stusa. Na każde wydarzenie mamy ponad 100 zgłoszeń. Przychodzą Ukraińcy, Niemcy, Polacy, Białorusini i goście z innych krajów. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wystawy i z tego, kogo ona do nas sprowadza.

Kolejka odwiedzających wystawę. Zdjęcie: Instytut Pileckiego FB

Na uroczystym otwarciu wystawy po raz pierwszy w historii mieliśmy komplet publiczności – rekord, jeśli chodzi o liczbę gości w ciągu jednego wieczoru. W inauguracji wzięli udział synowie Wasyla Stusa i Heinricha Bölla, a niemiecka minister kultury Claudia Roth przeprowadziła z nami rozmowę wideo.

Były jakieś krytyczne recenzje?

Ani jednej. Raz tylko na Facebooku pojawił się wpis: „Dlaczego promujecie tego ukraińskiego nacjonalistę?”. Uśmiechnęliśmy się i usunęliśmy go, bo to nieprawda. Wasyl Stus jest patriotą swojego kraju.

Często słyszymy komentarze w stylu: „Jak to możliwe, że wcześniej nie słyszałem o Stusie?”. Albo: „Musimy częściej opowiadać historię Wasyla”. Słyszałem również opinie, że ta wystawa jasno pokazała, że rosyjscy i ukraińscy dysydenci są zupełnie inni. Dlaczego nie mówiliśmy o tym wcześniej? Pytanie retoryczne.

Więcej Ukrainy w Berlinie

Ma Pan wrażenie, że Ukraina stała się bardziej obecna w niemieckiej kulturze?

Tak. Prosty przykład: do 24 lutego 2022 r. w księgarniach w Berlinie można było znaleźć 2 lub 3 książki o Ukrainie. Potem nastąpił prawdziwy boom – i ten trend wciąż się utrzymuje. Jeśli interesuje cię na przykład historia Ukrainy, w berlińskich księgarniach masz teraz dość duży wybór książek na ten temat. To samo dotyczy ukraińskiej kultury.

Ogólnie rzecz biorąc, jest więcej inicjatyw związanych z Ukrainą. Zorganizowaliśmy na przykład promocję książki Maxima Eristaviego „Ukraińska dekolonizacja: nieopowiedziane historie Romów”, mamy również projekt o nazwie „Wola UA”. W maju 2023 r. wraz z Ewą Jakubowską zorganizowaliśmy instalację performatywną „Dzień Pamięci Ofiar Represji Komunistycznych” w pobliżu Bramy Brandenburskiej. Chodziło o pokazanie najbardziej absurdalnych fragmentów miejskiego krajobrazu Berlina, które wciąż przekazują narracje stworzone przez komunistyczny reżim totalitarny. Odwiedzający dowiedzieli się, że nawet w dobrze znanych miejscach turystycznych nadal można natrafić na symbole głoszące „chwałę Stalina”.

Czujemy, że ukraińska kultura i historia stały się w Niemczech bardziej popularne. To dobrze, ponieważ w ten sposób możemy lepiej zrozumieć Ukrainę i pomóc jej w tej strasznej wojnie. Nic dziwnego, że Timothy Snyder powiedział kiedyś: „Jeśli chcemy zrozumieć wojnę w Ukrainie i to, dlaczego ma ona znaczenie dla świata, musimy poznać jej historię”.

Wystawa poświęcona Wasylowi Stusowi potrwa do 31.05.2025 r. Można ją oglądać w berlińskiej siedzibie Instytutu Pileckiego przy Pariser Pl. 4a

No items found.

Dziennikarka, pisarka, podcasterka. Uczestniczka projektów społecznych mających na celu rozpowszechnianie informacji na temat przemocy domowej. Prowadziła własne projekty społeczne różnego rodzaju: od rozrywki po film dokumentalny. W Hromadske Radio tworzyła podcasty, fotoreportaże i filmy. Podczas inwazji na pełną skalę rozpoczęła współpracę z zagranicznymi mediami, uczestnicząc w konferencjach i spotkaniach w Europie, aby rozmawiać o wojnie na Ukrainie i dziennikarstwie.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Suspilne Kultura [kanał ukraińskiej telewizji publicznej – red.] wraz z ukraińskim Pen Clubem (Ukraiński PEN) rozpoczął publikację serii esejów ukraińskich intelektualistów na temat miejsca ukraińskiej kultury w kontekście globalnym. Temat przewodni ukraińskiego Pen Clubu na rok 2025 brzmi: „Być w świecie”. „Nasze przetrwanie zależy od nas. Ale bez innych to niemożliwe” – pisze Wołodymyr Jermolenko, filozof, pisarz, prezes Ukraińskiego PEN, autor pierwszego eseju.

Wołodymyr Jermolenko, ukraiński filozof, pisarz, dziennikarz. Zdjęcie: ukraiński PEN

Wojna zawęża przestrzeń. Wciskasz się w ziemię, skręcasz w sobie, zakopujesz w swoim doświadczeniu, jak w kryjówce. Twoje ciało coraz mniej przypomina linię prostą, a coraz bardziej elipsę; otulasz się sobą, próbując być swoją własną ochroną, początkiem i końcem.

Żegnaj, wielości światów, nie wierzymy już w twoje istnienie, coraz częściej postrzegamy inne światy jako nieporozumienie, zdradę, zbrodnię. Czyż przyjemność pośród cierpienia nie jest zbrodnią? Czy normalność pośród nienormalności nie jest zdradą? Czy spokojny, zrównoważony świat podczas ataków rakietowych nie jest iluzją? Nie opowiadajcie nam więcej o zamorskich krainach z rzekami, ptakami i ciepłymi wiatrami od mórz, wiemy, że one nie istnieją. Przynajmniej dla nas.

Mój świat to mieszkanie, piwnica, ziemianka, karetka, schron przeciwbombowy, okop, droga, ramiona mojego dziecka, miejsce na cmentarzu dla tych, których kochałem. Mogę zmierzyć swój świat linijką. Nie będzie dużo większy niż moje ciało

Radykalne zawężenie świata. Przynajmniej to jest uczciwe. Przynajmniej jesteśmy skupieni. Przynajmniej widzimy cel.

Ale... istnieje ryzyko przekroczenia cienkiej linii. Stania się skupionym i ślepym. Stania się wyrazistym i niewidocznym. Krzyczenia z bólu, gdy z drugiej strony, z wielkiego świata, słychać tylko głuchą ciszę.

Nasz własny świat to dla nas za dużo – ale i za mało

Czy nie tego właśnie chce wróg? Abyśmy stracili wielki świat, do którego chcemy dotrzeć, abyśmy wypuścili go z rąk, jak balon? Abyśmy oderwali go od siebie, jak ciężki plecak? Czyż wróg nie chce, byśmy zawsze patrzyli w dół? Czyż wróg nie chce wbić nas w naszą własną ziemię po szyję?

Wojna zawęża przestrzeń, niesie nas w strumieniu do wąskiego, ciemnego tunelu. Nie mamy innego wyboru, musimy być skupieni.

Ale wróg chce również, byśmy nie mieli powietrza, byśmy nie mieli czym oddychać. Chce, byśmy mówili tylko językiem własnego bólu, dla którego coraz bardziej będzie brakować tłumaczy.

Wołodymyr Jermolenko: „Dla dzisiejszych Ukraińców bycie w świecie oznacza widzieć wrażliwość innych poprzez wrażliwość własną”. Zdjęcie: East News

Czy pozwolimy mu na to? Czy pozwolimy mu pozbawić nas naszego języka? Czy pozwolimy mu pozbawić nas szansy na bycie zrozumianymi – tysiące kilometrów od naszych fortyfikacji?

Nie, nie możemy na to pozwolić.

Jednak by to zrobić, musimy nauczyć się sztuki tłumaczenia samych siebie. Tłumaczyć język naszych doświadczeń na języki doświadczeń innych.

Kultura jest przede wszystkim tłumaczeniem doświadczeń. To podróż przez gąszcz niezrozumienia

To tłumaczenie nieprzetłumaczalnego. Bo nigdy nie możesz w pełni przetłumaczyć doświadczenia. Każde doświadczenie jest hieroglifem, szyfrem, zagadką. Ale możesz zacząć próbować. Możesz zacząć się zbliżać.

Bo czyż nie mamy wielkiemu światu czegoś do powiedzenia? Czy nie musimy powiedzieć mu czegoś nie tylko o sobie, ale także o nim? Powiedzieć mu czegoś, czego sam o sobie nie wie?

Być może on nie wie, że doceniasz życie bardziej, gdy ono może od ciebie uciec. Że piękno pojawia się tam, gdzie wcześniej widziałeś to, co przyziemne, banalne, zwyczajne. Że miłość staje się silniejsza przez stratę. Że wolność jest cenna przede wszystkim wtedy, gdy jest pomimo. Że być – to być pomimo.

On być może nie wie, że bycie jest wyjątkiem, a nie regułą. Że życie, być może, istnieje tylko w maleńkiej części czasu i przestrzeni. Że jego mikroskopijna natura nie jest powodem, by je lekceważyć, lecz powodem, by kochać je jeszcze bardziej. Że wiara w przyszłość może uczynić cię niewrażliwym na cuda. I że kiedy tracisz tę pewność, w rzeczywistości zaczynasz coś rozumieć.

Byt i świat nie są tablicami pojęć wciskanymi nam przez autorytety z mądrych książek filozoficznych. Nie jesteśmy maleńkimi owadami na wielkim ciele istnienia ani niewidzialnymi bakteriami na wielkim ciele świata. Bo świat i istnienie również są małe, również mikroskopijne, również zagrożone na tle rozległego pustkowia, które je otacza.

My wszyscy – razem z tym istnieniem, razem z tym światem – jesteśmy krusi i bezbronni. Wszyscy jesteśmy poranieni i niepewni. Wszyscy jesteśmy piękni w swojej złamanej niezłomności. Wszyscy z desperacji zanurzamy się w czułości. Wszyscy jesteśmy rzeczywistością pomimo niemożliwości, kroplami niepojętego cudu

Dla dzisiejszych Ukraińców bycie w świecie nie oznacza zdrady tego, co do nich należy. Być w świecie oznacza widzieć wrażliwość innych poprzez wrażliwość własną. Widzieć niebezpieczeństwo tam, gdzie inni widzą tylko kolejne jutro. Być gotowym na konfrontację z tym, co jest silniejsze od ciebie.

Bycie w świecie oznacza dopuszczanie do siebie innych doświadczeń. Ale oznacza również przekonanie innych kultur i narodów, że bez naszego doświadczenia nie mogą się obejść. Uczyć się na pamięć historii plemion innych ludzi, wiedząc, że one wkrótce przetną się z naszymi. Rysować mapy odległych kontynentów, rozpoznając na nich nasze góry i rzeki.

Bycie w świecie oznacza bycie w domu. Tyle tylko, że ten dom stał się dziś nieco większy.

Wojna zawęża przestrzeń. Ale też nagle dramatycznie ją rozszerza. A my, wciskając się w swoją ziemię, zyskujemy zdolność objęcia całej planety.

Tekst eseju można również przeczytać na stronie Suspilne Kultura

20
хв

„Musimy nauczyć się sztuki tłumaczenia samych siebie”. Esej Wołodymyra Jermolenki

7 premier teatralnych Kijowa w styczniu i lutym 2025 r.:

1. „Kopanie”

Kiedy: 3 lutego
Gdzie: Teatr Operacji Wojennych – w pomieszczeniach Narodowego Centrum Łesia Kurbasa, ul. Wołodymyrska 23w

Teatr Operacji Wojennych to nowy teatr na mapie Kijowa. Został stworzony przez reżysera Aleksa Boroweńskego, a grają w nim wyłącznie wojskowi i weterani wojenni (nie wszyscy byli wcześniej aktorami).

„Kopanie” to sztuka oparta na biografii Wasyla Stusa, która bada mity o męskości i odbrązawia wyobrażenia o poecie. Wykorzystuje wiersze Stusa, materiały z protokołów jego przesłuchań, muzykę Rammstein i Bohren & der Club of Gore, a także ukraińskie pieśni ludowe i rocka syberyjskiego. Spektakl jest immersyjny, co oznacza, że publiczność będzie zaangażowana w proces twórczy.

2. „Falstaff”

Kiedy: 24 i 25 stycznia, 21 i 22 lutego
Gdzie: Opera Kijowska, ulica Meżyhirska 2

Opera Kijowska prezentuje pierwszą premierę 2025 roku: operę „Falstaff” Giuseppe Verdiego, komedię muzyczną o przebiegłym awanturniku i jego przygodach. To ostatnia, 26., opera słynnego włoskiego kompozytora i jego trzecia opera oparta na historii z Szekspira. To też prawdziwy ewenement w historii Opery Kijowskiej, ponieważ do tej pory dzieło to nigdy nie było wystawiane w Kijowie. Dzięki wysiłkom zespołu kreatywnego teatru błyskotliwa i pełna humoru opera buffo „Falstaff” pojawia się teraz na kijowskiej scenie po ukraińsku.

3. „Chudnę od poniedziałku”

Kiedy: 17 i 18 stycznia (pokaz przedpremierowy)
Gdzie: Teatr Dziki – w siedzibie Teatru Brawo, ul. Ołesia Honczara 79

Dramatopisarka Olga Maciupa stworzyła sztukę opartą na prawdziwych wydarzeniach – na podstawie ankiety dotyczącej problemów kobiet plus size. W ankiecie wzięło udział ponad 200 kobiet.

Byłe uczestniczki popularnego programu o odchudzaniu spotykają się na pogrzebie koleżanki, która zmarła w dziwnych okolicznościach. Nie widziały się od dwóch lat, ale każda otrzymała list od zmarłej, co sprawiło, że porzuciły swoje zajęcia i udały się na spotkanie. Jakie tajemnice poznają na pogrzebie. I po tym czy będą się w stanie ze sobą kontaktować?

Projekt jest realizowany przy wsparciu Ukraińskiego Funduszu Kobiet.

4. „Niebezpieczne związki”

Kiedy: 10 i 30 stycznia, 9 lutego
Gdzie: Teatr Młody, ul. Prorizna 17

Andrij Biłous, dyrektor artystyczny Teatru Młodego, przedstawia własną wizję powieści francuskiego pisarza Pierre’a Chauderlos de Laclosa, który w XVIII wieku, w przededniu rewolucji francuskiej, opisywał obyczaje francuskiej szlachty. W wersji Biłousa akcja rozgrywa się w latach 20. XX wieku – ponad 120 kostiumów i imponująca scenografia robią wrażenie.

Życie markizy Isabelle de Merteuil jest pełne gwałtownych namiętności i intryg. W swoją kolejną grę angażuje starego przyjaciela Valmonta, cynicznego zdobywcę kobiecych serc. Dla zabawy żąda od niego, by uwiódł 15-letnią Cecile Volange, która wkrótce ma zostać wydana za mąż. Podstępny plan intrygantki zostaje jednak pokrzyżowany przez niespodziewane zauroczenie Valmonta niedostępną dotąd Cecile.

Aby pokonać największą przeszkodę, markiza i Valmont są zmuszeni zawrzeć diabelski zakład. A ten zmienia ich życie w okrutną grę, z której nikt nie wyjdzie zwycięsko.

5. „Złote dziewczyny”

Kiedy: 18, 19 i 31 stycznia oraz 8, 9 i 23 lutego
Gdzie: Teatr na Padole, zejście Andrijiwskie 20a

Teatr na Padole i reżyser Ihor Matwijiw przedstawiają lekki dramat „Złote dziewczyny” – o tym, że można zacząć życie na nowo, nawet jeśli wydaje się, że wszystko się skończyło. Sztuka została napisana przez amerykańskiego dramaturga Ivana Menchella, znanego z pracy nad serialami telewizyjnymi „Filip z przyszłości” i „Jonas”.

Trzy wdowy spotykają się raz w miesiącu, aby wypić herbatę i poplotkować, a potem przyciąć bluszcz na grobach swoich mężów. Po jakimś czasie okazuje się, że Ida, Doris i Lucille nie mają nic przeciwko dobrej zabawie, a nawet romansowi z siwowłosym mężczyzną na cmentarzu.

6. „Syn”

Kiedy: 18 i 19 stycznia, 5 i 16 lutego
Gdzie: Teatr Dramatu i Komedii na lewym brzegu Dniepru, aleja Browarska 25

Po raz pierwszy w Ukrainie. Spektakl „Syn” oparty jest na kultowej sztuce z trylogii współczesnego francuskiego dramaturga Floriana Zellera, w tłumaczeniu Iwana Riabczija. Reżyserem jest Jewhen Rezniczenko.

Dlaczego członkowie rodziny czasami się nie słyszą lub nie rozumieją? Dlaczego coś, co wczoraj sprawiało przyjemność, dziś traci smak? I jak możesz uratować najbliższą osobę, jeśli nie potrafisz poradzić sobie ze swoimi wewnętrznymi demonami?

Pierre jest odnoszącym sukcesy prawnikiem, który zaczyna swoje szczęśliwe życie od zera. Ale czy będzie w stanie zostawić przeszłość za sobą?

7. „Tatuowana róża”

Kiedy: 1, 2 i 21 lutego
Gdzie: Teatr im. Łesi Ukrainki, ulica Bohdana Chmielnickiego 5

Reżyser Dmytro Bohomazow wraz z aktorem Andrijem Samininem, który dołączył jako drugi reżyser, wystawili sztukę Tennessee Williamsa, klasyka amerykańskiego dramatu XX wieku. Sam autor określił „Tatuowaną różę” jako „dramatyczny list miłosny do świata”.

Serafina przez długi czas żyła wyłącznie miłością do zmarłego męża Rosario. Odcinając się od świata, skupia się na przetrwaniu swojej tragedii. Plotki o jego licznych zdradach tylko podsycają ogień zazdrości w jej sercu, a kiełki pierwszej miłości jej młodej córki zostają poświęcone na ołtarzu matczynych lęków. Wydaje się, że nic nie może wstrząsnąć zaciekłym oddaniem Serafiny dla jej dawnej miłości. Ale wszystko nagle się zmienia, gdy w jej domu pojawia się dziwny młody mężczyzna, Alvaro.

„Tatuowana róża” to profesjonalny debiut studentów studia Dmitrija Bohomazowa. Warsztat młodych aktorów może nie jest jeszcze dopracowany, ale z pewnością są pełni pasji. A do wydarzeń na scenie przygrywa zespół muzyczny grający na żywo.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6781332bd907b894cfc7b426_%D0%B2%D0%B0%D1%80%D1%88%D0%B0%D0%B2%D0%B0%20%D1%82%D0%B5%D0%B0%D1%82%D1%80.jpg">„Przeczytaj także: Polecamy: 7 warszawskich premier teatralnych w styczniu i lutym ”</span>

20
хв

Polecamy: 7 kijowskich premier teatralnych w styczniu i lutym

Oksana Gonczaruk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Natalia Ponomarczuk: Rosyjskie przekazy kulturowe przestały być kulturą. Teraz są polityką i bronią

Ексклюзив
20
хв

Ołeksandr Położynski: – Nigdy nie wyobrażałem sobie siebie jako Rambo

Ексклюзив
20
хв

Primabalerina Anastazja Szewczenko: W moim teatrze czuję się bezpiecznie, czuję się chroniona

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress