Exclusive
20
min

Najcenniejsze dla mnie słowa w 2023 roku? "Mamo, cześć! Żyję, nasz dom jest bezpieczny". Ankieta

Sestry zapytał ukraińskich imigrantów w Niemczech, co przyniósł im rok 2023, a co im odebrał

Larysa Krupina

Kolaż Sestry

No items found.

W przededniu nowego roku 2024 portal Sestry zapytał ukraińskie kobiety, które schroniły się przed wojną w Niemczech, o podsumowanie roku mijającego. Zadaliśmy następujące pytania: Co przyniósł ci rok 2023? Jakie były Twoje osiągnięcia, ważne wydarzenia i sukcesy? Co straciłaś w 2023 roku? Jakie są Twoje oczekiwania w 2024? Gdzie będziesz świętować Nowy Rok? Jakie zdanie najbardziej zapadło Ci w pamięć w mijających 12 miesiącach?

Публікуємо відповіді українок з Берліна, Бонна, Дрездена та Фюрстенау. А як на ці запитання відповіли б ви?

Jewgenia Mosałowa

42 lata. Jest działaczką na rzecz praw zwierząt. Od kwietnia 2022 r. mieszka w Fürstenau w Dolnej Saksonii.

Jewgenija Mosałowa straciła brata w 2023 roku. Ale uratowała dziesiątki zwierząt, nauczyła się niemieckiego i poznała nowych przyjaciół. Zdjęcie z prywatnego archiwum

1. Co przyniósł Ci rok 2023? Jakie są Twoje osiągnięcia, ważne dla Ciebie wydarzenia, sukcesy?

Kiedy wybuchła wojna, wraz z rodziną i zwierzętami przebywałam w Buczy, gdzie cudem przetrwaliśmy okupację. W kwietniu 2022 r. niemiecka organizacja ochrony zwierząt PETA ewakuowała za granicę moje zwierzęta - 30 psów i 19 kotów - a także mnie i moje bliźniaki Iwankę i Andrija (mają teraz prawie pięć lat). Nasi przyjaciele z Niemiec zaplanowali tę podróż i cała rodzina pojechała do granicy w karawanie trzech autobusów. PETA czekała na nas w Mukaczewie ze specjalnym dużym samochodem do transportu zwierząt oraz samochodem dla mnie i dzieci.

Tegorocznym osiągnięciem jest dla mnie nauka języka niemieckiego, która pozwala mi porozumiewać się bez tłumacza z Lidią i Eduardem, którzy od wielu lat wspierają moje zwierzęta i szukają dla nich nowych rodzin. To oni zainicjowali naszą ewakuację i jako pierwsi otworzyli przed nami drzwi swojego domu.

Poznałam też nowych przyjaciół. To babcia Angelica i dziadek Harold, którzy otoczyli moje dzieci miłością, troską i prezentami. Cieszę się, że mogę komunikować się bezpośrednio z moimi przyjaciółmi Rolfem i Susanne, którzy stali się prawdziwą rodziną dla moich dwóch psów z Buczy. Oni również pomagają mi i moim zwierzętom, wysyłając góry prezentów dla dzieci i zwierząt.

2. Co straciłaś w 2023 roku?

Mój brat Iwan zginął na wojnie. Miał 21 lat. Był tylko dzieckiem, a jednak odważnym człowiekiem, bohaterem, który stanął w obronie swojej ojczyzny, a nawet zdołał ukraść wrogowi transporter opancerzony. Powiedział swojej matce: "Jeśli nie my, to kto obroni Ukrainę?". Kiedy po raz ostatni rozmawiałam z nim przez Vibera, zalałam się łzami i podziękowałam mu za ochronę i możliwość wypicia kawy w bezpiecznym miejscu. A on uśmiechnął się tak nieśmiało i powiedział: "No dalej, nie płacz, pokaż mi swoich siostrzeńców...". A dziś nie ma go już wśród nas.

Oprócz tej strasznej straty, cały 2023 rok za granicą spędziłam na walce z rakiem u kilku moich zwierząt. Będąc tutaj, kontynuowałam ratowanie skrzywdzonych psów w Ukrainie. Zapewniłam schronienie ośmiu zwierzętom.

3. Jakie są Twoje plany i oczekiwania na rok 2024?

Mam nadzieję, że w 2024 roku spełni się marzenie prawie całego świata: wojna się skończy, żołnierze i cywile wrócą do swoich domów, by budować pokój i wychowywać następne pokolenie w szczęściu i miłości.

Moje dzieci, jak wszystkie dzieci w Ukrainie, wiedzą, czym jest wojna: kiedy jest głośny ostrzał i wszystko płonie, kiedy wrogie oddziały przejeżdżają przez podwórko i trzeba uciekać do korytarza, żeby się schować, kiedy małymi rączkami kruszysz tak cenny suchy chleb i leczysz najsłabsze i chore psy, bo one też muszą przeżyć. Kiedy obcy ludzie przystawiają ci karabin maszynowy do głowy, a ty masz dopiero trzy lata. I przez następne dwa lata nie zapominasz o tym wydarzeniu i opowiadasz o nim ze szczegółami, jakby to wydarzyło się wczoraj.

Kiedy wyjechaliśmy do Niemiec, myślałam, że koszmary Iwana: "Mamo, wstawaj, tam są czołgi!" się skończyły. Ale nie. On i Andrij czasem krzyczeli przez sen coś o wojnie, a czasem o śwince Peppie albo mamrotali coś po niemiecku. A raz, nie otwierając oczu, Iwanko wspiął się na brata i wszystkie psy śpiące z dziećmi w łóżku, przylgnął do moich pleców i krzyknął: "Nie, nie, nie strzelaj, nie!".

4. Gdzie przywitasz Nowy Rok?

W Fürstenau, w czysto rodzinnym gronie: ja, dzieci, zwierzęta. A świętować będziemy po zwycięstwie.

5. Jakie zdanie najgłębiej zapadło Ci w pamięć - albo takie, które sama często powtarzasz?

"Chcę wrócić do domu!" i "Niech oni wszyscy umrą!".

Liubow Butkowska

60 lat. Mieszka w Berlinie. Z zawodu bibliotekarka. Jej 55-letni mąż jest na wojnie. 22-letni syn pracuje w Kijowie.

Mąż Liubow Butkowskiej bronił Ukrainy od początku wojny. W 2023 r. dostał krótki urlop, który spędzili razem. Zdjęcie z prywatnego archiwum

1. Co przyniósł Ci rok 2023? Jakie są Twoje osiągnięcia, ważne dla Ciebie wydarzenia, sukcesy?

Do Berlina, gdzie od ponad dekady mieszka moja córka z mężem i wnukami, przyjechałam 10 marca 2022 roku. W 2023 roku, po 9 miesiącach nauki, zdałam egzamin z niemieckiego na poziomie B1. Uważam to za swoje osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, jak trudny jest niemiecki.

Moim atutem, a tym samym sukcesem, są nowi niemieccy przyjaciele, którzy nas wspierają. Mam gdzie mieszkać i co jeść: Niemcy troszczą się o mnie, zwykłą uchodźczynię z Ukrainy, nie wspominając o pomocy w trudniejszych sytuacjach, np. w bezpłatnym leczeniu chorych na raka z Ukrainy. Każdego ranka w duchu dziękuję Niemcom za moje spokojne życie.

2. Co straciłaś w 2023 roku?

W wieku 94 lat zmarła osoba, która była bardzo ważna dla mnie i mojego syna. Była Honorową Nauczycielką Ukrainy, nauczycielką historii z prawie 60-letnim doświadczeniem, matką mojej bliskiej przyjaciółki Marii Fiedorowny Gotowcewej, która zmieniła nasze życie. Przez ostatnie 20 lat była dla mnie jak matka, ponieważ opiekowała się mną, a ja czułam jej ciepło całym sercem. Mój syn, poznawszy ją, tak zainteresował się historią, że wstąpił na wydział historyczny instytutu.

3. Jakie są Twoje plany i oczekiwania na rok 2024?

Pomóc mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy zostali w Ukrainie. Marzę o tym, by częściej widywać miłość mojego życia, mojego męża Giennadija. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Wcześniej nigdy w coś takiego nie wierzyłam, ale stało się to w pierwszej chwili. I to nie była jakaś romantyczna randka, lecz czysto biznesowa znajomość. Musiałam naprawić samochód, a ten zielonooki facet zgłosił się na ochotnika, by mi w tym pomóc. Od tego momentu prawie się nie rozstawaliśmy.

Poznaliśmy się jako dorośli ludzie, zakończyliśmy związki z naszymi byłymi, byliśmy wolni i gotowi na nowy etap w naszym życiu. Każde z nas miało jednak jasny plan na przyszłość i wytrwale dążyło do realizacji swoich celów. To spotkanie zmieniło wszystko. Jestem wdzięczna losowi, że do niego doszło. Wybrałam najlepsze z najlepszych: w lutym 2022 roku Gena wstąpił do Gwardii Narodowej.

Nie było sensu go powstrzymywać. W końcu skoro zdecydował się coś zrobić, zrobił to. Latem 2022 roku wyszkolił się na pilota drona i otrzymał nagrodę. Jestem z niego dumna.

W tym roku pozwolili mu na dwutygodniowy urlop w Berlinie, skąd pojechaliśmy do Włoch. Był szczęśliwy, że choć przez krótki czas mógł zanurzyć się w normalnym, spokojnym życiu. A potem znów wrócił na Ukrainę. Na wojnę.

4. Gdzie przywitasz Nowy Rok?

W Berlinie, z nowymi przyjaciółmi, z którymi zbliżyłam się w ciągu ostatniego roku.

5. Jakie zdanie najgłębiej zapadło Ci w pamięć - albo takie, które sama często powtarzasz?

"Wierzę w zwycięstwo! Wszystko będzie Ukrainą!"

Natalia Kłoczanina

48 lat, nauczycielka języków obcych. Mieszka w Bonn. Uczy niemieckiego w szkole. Przebywa w Niemczech od 1 kwietnia 2022 roku.

Наталя Клочаніна самотужки витягла себе й сина з тяжкої депресії та посприяла збору 200 тисяч євро для матерів у біді. Фото з приватного архіву

1. Co przyniósł Ci rok 2023? Jakie są Twoje osiągnięcia, ważne dla Ciebie wydarzenia, sukcesy?

Ból, strata, świadomość własnej bezradności, niesprawiedliwość świata - to trwa od 2022 roku. Nie zamierzałam wyjeżdżać, bo przydawałam się w domu, w rejonie Kijowa. Zbierałam mieszanki zapalające, wspinałam się na dachy w poszukiwaniu czujników rozrzuconych na drodze ostrzału artyleryjskiego, zawoziłam leki do przychodni, napełniałam worki z piaskiem, dawałam schronienie sąsiadom z małymi dziećmi w moim garażu itp.

Wyjechałam, bo byłam jedyną osobą z całej licznej rodziny, która mogła wywieźć noworodka siostrzenicy za granicę i ochronić go przed atakami rakietowymi. Granicę przekraczaliśmy pieszo: mój syn z kotem w plecaku, siostrzenica z dzieckiem i ja z walizkami. Moja mama miała ataki paniki, więc zostawiliśmy ją w Ukrainie. Przyjechała do nas pół roku później.

Zrobiłam wiele rzeczy, które można uznać za osiągnięcie: zabrałam moje dzieci i dzieci, które nie były moje, w bezpieczne miejsce; walczyłam o przetrwanie (zmieniłam trzy prace, trzy mieszkania, próbowałam zmagać się z niemiecką biurokracją, ale zostałam przez nią zmiażdżona); jestem aktywnie zaangażowana w stowarzyszenie Ukrainer in Bonn e V., pomagające Ukrainie. Prowadzę grupę dziewiarską, materiały dostarczam szwaczkom przy wsparciu międzynarodowej organizacji Wool for Ukraine. Uczestniczę też w biegach praw człowieka i demonstracjach wspierających Ukrainę. No i sama wyciągnęłam siebie i mojego syna z ciężkiej depresji.

Udzieliłam licznych wywiadów niemieckiej prasie, w tym wywiadu na żywo dla talk show Kölner Treff w stacji WDR. Podczas tego wieczoru zebrano ponad 200 000 euro darowizn dla matek w potrzebie (Mütter im Not).

Nie mam z czego być dumna. Wszystko, co robię, robię z bólem i przeszkodami.

2. Co straciłaś w 2023 roku?

Rok 2023 odebrał mi szczęśliwe życie. Mój najstarszy syn jest w Ukrainie, nie mieszkam w swoim pięknym mieszkaniu. Straciłam związek z mężem, zdrowie i lekkość. Straciłam rodzinę, zwierzaka, pieniądze i samochód. Zepsuł się tuż przed polską granicą - oczywiście kanistry, które sprzedali mi rodacy, nie zawierały benzyny. A moja kotka Bella uciekła gdzieś w stresie i się zgubiła.

W Niemczech czuję się jak gość. Jak turystka, która utknęła w miejscu, w którym złamała wszystkie prawa i zgubiła dokumenty, więc odsiaduje wyrok. I przywraca te wszystkie dokumenty, bo w przeciwnym razie nie będzie mogła wrócić do domu. Widzę piękne domy, piękno krzewów i tramwajów, czuję ciepło ogrzewania w szkole podstawowej, w której uczę, i w pociągach, ale uczucie domu nigdy nie nadeszło. Nie jest nawet blisko.

3. Jakie są Twoje plany i oczekiwania na rok 2024?

Jedyną rzeczą, której naprawdę chcę, jest zakończenie wojny. Wszystko inne to nonsens.

4. Gdzie przywitasz Nowy Rok?

W Turyngii, z moją matką. Mieszkałam tam, potem znalazłam pracę w Bonn. Pół roku szukałam tam mieszkania, pomieszkiwałam u życzliwych ludzi, śpiąc na dmuchanym materacu. W końcu mieszkanie znalazłam.

5. Jakie zdanie najgłębiej zapadło Ci w pamięć - albo takie, które sama często powtarzasz?

Najbardziej zapadającym w pamięć zwrotem jest ten, który najczęściej słyszę od niemieckich władz: Es tut mir leid - "Przykro mi, ale nie mogę ci pomóc". A ja staram się powtarzać sobie słowa dzielnego żołnierza Szwejka: "Jakoś to będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było".

Wyszło smutno, ale to naprawdę był najgorszy rok w moim życiu.

Natalia Marenko

Artystka, z zawodu dziennikarka, pracowała w Zaporoskiej Telewizji i Radiu ALEX. Od marca 2022 roku mieszka w Dreźnie.

Natalia marzy o otwarciu sklepu w Niemczech i sprzedawaniu w nim dzieł sztuki i rękodzieła ukraińskich kobiet. Zdjęcie z prywatnego archiwum

1. Co przyniósł Ci rok 2023? Jakie są Twoje osiągnięcia, ważne dla Ciebie wydarzenia, sukcesy?

Po wielu moich znajomych na Ukrainie i w Niemczech widzę, że ludzie przestali gonić za dobrami materialnymi i nauczyli się doceniać zwykłe rzeczy: ciche niebo, uścisk dziecka, spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Więc oto jestem. Kto by pomyślał, że ja, osoba, która kochała barwne życie z wyjazdami służbowymi, podróżami, wystawami i koncertami, teraz za najwyższą wartość uznam słowa: "Mamo, cześć, żyję, nasz dom jest bezpieczny".

Każdy poranek zaczyna się od tych słów mojego najstarszego syna, który obecnie mieszka w Zaporożu i pracuje w firmie zbrojeniowej. I te codzienne słowa są dla mnie najważniejszym wydarzeniem w ciągu całego roku.

2. Co straciłaś w 2023 roku?

Punkt odniesienia dla tego, kiedy wojna się skończy. Trudno bez niego żyć.

3. Jakie są Twoje plany i oczekiwania na rok 2024?

W przyszłym roku marzę o otwarciu sklepu w Dreźnie, promującego ukraińską sztukę i sztukę ludową moich rodaków, sprzedającego ich produkty - haftowane koszule, biżuterię, obrazy, naczynia z petrykiwskimi motywami [ukraińskie dekoracyjne i ozdobne malarstwo ludowe, które pochodzi ze wsi Petrykiwka w regionie Dniepru - red.], ceramikę itp. Sprzedaję też własne wyroby - cztery lata temu zaczęłam robić biżuterię z kamieni naturalnych.

Pomysły czerpię z natury: kwiaty, owady, pająki, motyle, koniki morskie często stają się elementami moich naszyjników, koralików i kolczyków. W Zaporożu jeszcze przed inwazją na pełną skalę odbyło się kilka wystaw mojej kamiennej biżuterii. W Niemczech brałam również udział w kilku imprezach charytatywnych poświęconych Dniu Niepodległości Ukrainy, Wielkanocy i Bożemu Narodzeniu. Niemcy chętnie kupują biżuterię wykonaną w kolorach ukraińskiej flagi.

Jako że w Dreźnie istnieje bardzo silna i aktywna ukraińska diaspora, nasza sztuka jest szeroko promowana i doceniana. Ukraińcy stworzyli w Dreźnie znany chór o nazwie "Wola", który występuje w całej Saksonii, a także organizuje amatorskie występy w języku ukraińskim. Marzę o zorganizowaniu charytatywnej wystawy mojej biżuterii o nazwie "Kwitnąca Ukraina" w Niemczech, a może nawet w Polsce - i przekazaniu dochodu z niej na rzecz Ukraińskich Sił Zbrojnych.

4. Gdzie przywitasz Nowy Rok?

Boże Narodzenie i Nowy Rok spędzę z rodziną mojego najmłodszego syna, który mieszka w Niemczech od 13 lat.

5. Jakie zdanie najgłębiej zapadło Ci w pamięć - albo takie, które sama często powtarzasz?

"Trzymajmy się!". Pamiętam, jak od pierwszego dnia wojny zwykli mieszkańcy Zaporoża zaczęli robić koktajle Mołotowa, tkać siatki maskujące, piec ciasta dla obrońców, chwytać za broń i umacniać brzeg Dniepru workami. Dziś, dzięki Bogu, Zaporoże jest wolne, choć nadal jest tam bardzo niebezpiecznie. Ale życie toczy się pełną parą. Mimo ciągłych nalotów działają teatry, filharmonia, duże i małe przedsiębiorstwa. Nasi ludzie są niezłomni i nie do pokonania.

Inwestujemy w zwycięstwo tak bardzo, jak tylko możemy. Każdy jest na swoim miejscu. Nasi wolontariusze w Dreźnie nadal pomagają naszym wojskowym. Oprócz darowizn, niedawno wysłałam naszym chłopakom małe żółte i niebieskie aniołki, aby ich chroniły. Tak więc dla mnie hasło na 2023 rok brzmi: "Trzymajmy się!". A kolejne to "Do zobaczenia po zwycięstwie"...

Przeczytaj także ankietę przeprowadzoną wśród ukraińskich kobiet z Holandii, Francji, Danii i Czech w artykule "W tym roku najczęściej wypowiadałam zdanie "Kocham Cię!"".

No items found.

Ukraińska dziennikarka i scenarzystka. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy. Autorka wielu znaczących materiałów śledczych  i społecznych. Przez większość swojego życia pracowała jako felietonistka i redaktorka w czasopismach i gazetach, w szczególności w gazecie „Fakty”.

Po opuszczeniu okupowanego Irpienia, dołączyła do projektu dla mediowego międzynarodowej organizacji Media in Cooperation and Transition — MICT (wspiera dziennikarzy ze stref konfliktów i działań wojennych) w Berlinie. W Niemczech współpracuje z Inicjatywą Pamięci Eckerwald, która utrwala pamięć więźniów obozów koncentracyjnych w miejscach masowych egzekucji więźniów podczas II wojny światowej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Анастасія Савка до повномасштабного вторгнення працювала адміністратором у салоні автосервісу. Та всидіти на місці, поки у країні йде кровопролитна війна, не змогла і доєдналася спочатку до ТРО, а згодом до 118-ї бригади. На фронті була снайперкою. Під час одного із завдань втратила ногу, підірвавшись на ворожій міні. Нині відновлюється після поранення і будує плани на сімейне життя

Служити хотіла давно

На момент повномасштабного вторгнення я працювала адміністраторкою в одному з автосервісів Львова. Мої батьки дуже хотіли, аби ми з 5-річним сином виїхали за кордон. На той момент я була розлучена і вся відповідальність за дитину впала на мої плечі. Одного дня ми вже сиділи в автобусі, у черзі на кордоні. Малий плакав, не хотів їхати. Я теж була проти. І раптом мені приходять думки: «А чого це ми маємо втікати із власного дому?». Я беру сина на руки і кажу: «Ми повертаємось». І так я знову пішла на роботу. Однак відчувала, що перебуваю не на своєму місці. Вдень працювала, а вночі допомагала на блокпостах. Майже не спала. До того ж разом з подругою ми почали ходити на курси з військової справи. Їх проводили тероборонівці. Ми ухвалили рішення мобілізуватися, але нікому його не озвучували. Насправді я вже давно хотіла йти служити за контрактом. Чекала, поки дитина підросте. Я фізично витривала і не бачу себе на подіумі чи в офісі у короткій сукні з надувними губами.

Я не хотіла йти вбивати. Я хотіла насамперед захищати свій дім, на який напав ворог. Розуміла, що він може прийти до мого будинку і не дивитиметься, військова я чи цивільна. Для нього буде головне, що я — українка 

Ми самостійно знайшли частину, яка зголосилася нас прийняти. Це був новостворений батальйон. Нам надіслали відношення (рекомендаційний лист, який надається військовослужбовцю, який за власним бажанням хоче служити в тій чи інші частині. — Авт.) і з ним ми пішли до військкомату.

Анастасія Савка: «Я не хотіла йти вбивати. Я хотіла насамперед захищати свій дім, на який напав ворог». Фото: приватний архів

Пройшли ВЛК, отримали військові квитки. Спочатку нас поставили у різні роти марксменами — піхотними снайперками. А після проходження навчань нас перевели в окремий підрозділ снайперів.  

Робота снайпера цілодобова

Насправді у нас йде нестандартна війна. Немає такого, як було під час Другої світової, коли снайпер лежав на одній точці тривалий час, спостерігав і вичікував. Коли ми наступаємо, то  всі, включаючи снайпера, беруть участь у штурмі. Тобто ми не сидимо за кілометр від позицій ворога. Найближче ворог був за 100 метрів. Снайпер має мати дуже добру фізичну підготовку та орієнтування. Ти маєш працювати і вдень, і вночі. Найскладніше, коли довго доводиться дивитися у нічний приціл. Бо коли повертаєшся назад у темряву, у тебе стоїть туман перед очима. Ти нічого не бачиш.

У нас із побратимом була ситуація, коли після 2-ї доби роботи нас мали замінити. Був сильний обстріл, темрява. Ми розуміли, що нам треба виходити і шукати наших. Від «прильотів» у мене і командира були контузії. Мій напарник взагалі нічого не чув, а я нічого не бачила, бо перед цим довго дивилася у приціл. Перед очима було лише миготіння. Нам дивом вдалося дійти до командно-спостережного пункту. 

Анастасія Савка: «Промах снайпера — це не кінець світу. Це не робот. Є багато факторів, які впливають на стрільбу». Фото: приватний архів

Снайпери працюють у парі. По-перше, це — прикриття, а по-друге — підстраховка. Є перший і другий номер. Перший — стрілок. Другий — корегувальник, який завжди підстрахує. Побачивши промах — влучить куди треба. Але скажу одразу, що промах снайпера — це не кінець світу. Це не робот. Є багато факторів, які впливають на стрільбу, у тому числі погодні умови, зокрема, й вітер. А ще через вже пережиті контузії часом важко зосередитись. Насправді ми підлаштовувалися вже під той тип війни, яка у нас триває. Так, йдучи на завдання, ми не брали з собою дві гвинтівки. Бо дистанції були часом короткі і відстрілюватися легше звичайним автоматом. Тому з гвинтівкою була я, а мій командир — з автоматом і підствольником. 

Основна зброя — лопата

Постріл снайпера займає три секунди, однак якщо ти у штурмі  — дещо довше. Але треба розуміти, шо ти робитимеш після того, як відпрацюєш. В ідеалі —  маєш одразу зникнути. Аби втекти, у тебе є небагато часу, максимум хвилин десять. Тому перш, ніж йти на завдання, треба добре вивчити місцевість та шляхи відступу. Їх має бути декілька. Якщо не встиг — заритись і тихо сидіти. А для цього має бути підготовлений окоп і так звана лисяча нора в ньому. Він сам себе не викопає. Знаєте, як би дивно не звучало, але часом головна зброя на фронті — не гвинтівка, а лопата. Якщо ти хочеш жити — копатимеш. При цьому над нами майже весь час висіли дрони, і нашим завданням було встигнути замаскуватися. Іноді ми накривали місце нашої засідки маскувальною сіткою і копали. Удвох робити це нереально, бо місця мало та й руху буде забагато. Тож робили це по черзі. На цій війні надзвичайно тяжко працювати.

Дрони та масивні обстріли — найскладніше для снайпера. Ти не можеш довго перебувати на одній точці. Обстріли постійні. Це гра в рулетку

Тобто ти в окопі, а прильоти хаотично навколо. Нас не раз присипало землею, і ми відкопувалися. Майже щоразу виходили контужені. 

Бути снайпером не просто

Робота снайпера залежить від кількох факторів. Перше — місцевість. Снайперу важко працювати у лісі, особливо якщо взяти Запорізький напрямок. Я там була, тому можу говорити про нього. Там одні рельєфи. Це надзвичайно складно і  незручно. Важко знайти позицію, з якої би тобі було добре видно. На Донеччині легше. Звісно, що були моменти, коли наші позиції помічали. Одразу починався обстріл. У той момент нічого не зробиш. Ти просто сидиш в ямі і по рації передаєш командуванню, звідки йдуть прильоти, який калібр по тобі працює, з якою періодичністю йде обстріл. Рахуєш секунди. Паралельно на основі отриманої інформації наші дрони шукають місце, де це може бути, і знищують ціль. Не завжди це може бути вдало. Ворог теж замаскований і дуже добре закопаний. Тож ти просто сидиш і чекаєш.

Найгірше, коли по тобі працює танк. Тому що якщо вихід міни ти чуєш, то з танка чути тільки прихід

Одного разу ворожий танк намагався попасти у бліндаж, де ми перебували. То були старі ворожі позиції. Перед ними було попадання КАБа. На місці утворилася величезна вирва. Виходило так, що снаряд з танка або не долітав, падаючи у вирву, або перелітав. Тобто це знову ж така рулетка — попаде чи не попаде.    

Доводилося носити до пів сотні кілограмів

Снайпер, окрім зброї, бере на завдання метеостанцію, дальномір, нічний прилад бачення, лопату, маскування. А ще — їжу, воду і боєрипаси. Їз їжі зазвичай брали сухпаї, тушонку, енергетичні батончики. Та й логістика працювала. Тому часом провізію підвозили. Загалом доводилося нести на собі до 50 кілограм ваги. Лише зброя важила щонайменше 10 кілограмів. Та ми звикли до навантаження. Було таке, що коли я все це знімала з себе, то голою почувалася. Та й часто назад було йти важче, бо зазвичай ми несли якісь трофеї з поля бою. То могла бути зброя або плити з бронежилету, якими можна обшити машину.  

Щодо умов нашої праці, то вони зазвичай однакові. Туалету немає. Щоразу, за потреби, береш з собою лопатку. Зараз памперси ніхто не використовує. Звісно, що дівчатам важче сходити у туалет. Ти не можеш встати і подзюрити. І у пляшку не зробиш цього. Однак я підлаштовувалася під різні умови

Ще одна проблема — миші. Вони просто загризають. Лазять по тобі, гризуть тебе і твою їжу. Якщо хочеш поспати — треба одягнути балаклаву й рукавиці. Інакше — вони згризуть мочку носа.  

Найбільший страх — полон

Снайпером не народжуються — ним стають. Немає такого, що ти стрельнув раз, влучив і ти — снайпер. Повертаючись з бойових, тобі однаково треба їздити на полігон і постійно тренуватися і удосконалюватися. Свої влучання я ніколи не рахувала.  Я не Чикатило (радянський серійний вбивця. — Авт). Я це сприймаю так:  відпрацювала і все — цей день пройшов. Я не хочу багато про що згадувати і розповідати. Виконуючи свою роботу, я не бачила в обличчі ворога людей. Я знаю, що вони роблять і що вони можуть зробити. Ту нечисть треба знищити.

У кожної пари снайперів є свої правила. Ми, наприклад не розповідаємо подробиці нашої роботи, не говоримо про успіхи. Можемо обговорити це лише між собою

Найбільше на фронті боялася потрапити у полон. Снайпер — цінна фігура для ворога. Бо він стріляє влучно на дальні дистанції, бачить те, що не бачить піхота. Були навіть випадки, що за нами полювали ворожі снайпери. Однак снайпер снайпера може знищити тільки у фільмі. Принаймні, на тому напрямку, де ми були. Це якщо брати міські бої, де ви обоє працюєте з будівлі, то таке може статися. Але у лісах, в посадках це максимально незручно.

Ми вижили дивом

Того дня, 28 листопада 23-го року, ми працювали на вході до села Новопрокопівка на Запорізькому напрямку. Росіяни були орієнтовно за сто метрів. Ми пішли з піхотою. Це була велика помилка командування і ризик особовим складом. Ворог почав наступати. Ми просто відбивали штурм. Зробивши свою роботу мали відійти. Однак командир бригади заборонив нам це робити. По нас почав працювати міномет та FPV-дрони. Місця, де сховатися, було небагато — окоп і дві нори, на трьох піхотинців  і нас двох. У кожній норі лежало по пару ворожих трупів. Нам доводилося на них сидіти і часом лежати. Ми навіть не могли їх витягнути звідти. Ворог міг помітити рух, та й вони вже розкладалися. Навколо стояв нестерпний запах. Ми дивом вижили. У всіх була контузія. Тільки я могла доповідати по рації. Обстріл був потужний. Від виходу до приходу було 2-3 секунди. Лише коли стемніло, командування наказало мені з напарником відійти. Піхотинці лишилися.

То була сіра зона, де були і ми, і ворог. Пройшовши метрів 60, я наступила на міну. У той момент відчула прилив току від ніг до голови. Побратим наклав мені турнікети на обидві ноги

Пробував нести мене на собі, поки йшла група евакуації. У них були м’які ноші, які постійно складались. Тож під час руху мої ноги постійно спадали і волочилися по землі. Хлопці несли мене до пункту евакуації декілька кілометрів. Я весь час була у свідомості.

Анастасія Савка після поранення. Фото: приватний архів

Доставивши мене на стабілізаційний пункт, зняли турнікет, зробили анестезію і відрізали залишки ноги. Шансів її зберегти не було. Хоча від поранення до евакуації пройшло всього дві години. Після клініки у Дніпрі і в Києві я потрапила до 8-ї клінічної лікарні Львова. Там мені зробили першу операцію і я заповнила заявку до Superhumans. Туди я прибула 22 січня цього року, де мене поставили на протез. І саме там я знайшла своє кохання.

Чекала саме на нього

Із Олексієм ми вже одне одного бачили. Він теж приїздив на первинний огляд до Superhumans. Нас навіть госпіталізували в один день. Якось, після здачі аналізів, мені захотілося десь нормально поїсти. Я запитала у дівчат  на рецепції, де смачно готують? Він це почув і каже: «Я на машині, поїхали, тут неподалік є кафе, де можна поїсти». І так ми познайомились, почали більше часу проводити разом. Їздили на реабілітацію, поснідати, пообідати, повечеряти. Всюди були разом. Те, що це той самий чоловік я зрозуміла одразу. Олексій був дуже турботливим.

Нам було легко разом, бо ми одне одного добре розуміли. Війна нас об'єднала. Згодом він зробив мені пропозицію руки та серця. Це було під час запису телепередачі «Ніколи не забуду». Вони мене дуже кликали на інтерв'ю, я довго відмовлялась. А потім вони зв’язалися з Олексієм і домовилися про те, що саме там він зробить мені пропозицію. Звісно, що я нічого по це не знала. Лише дивувалася, чому Олексій підштовхував мене до участі у передачі. І ми таки поїхали.

Анастасія Савка разом з коханим Олексієм після пропозиції вийти заміж. Фото: приватний архів

Були я, Ярема — мій син та Олексій. Першим зайшов він, за годину покликали мене. Прихожу, а там ще й моя мама і посестра Роксолана. Думаю, що вони тут роблять? І тут Олексій робить пропозицію, ставши на коліно. Я не очікувала, що так все станеться, що отак я з'їжджу з людиною поснідати. З датою весілля поки що не визначилися. Олексій ще на реабілітації. Великих гулянь — на сто людей — точно не буде. Це зараз не на часі. Після реабілітації плануємо повертатися на службу. Це не означає, що ми повертаємось на передову. Робитимемо те, що буде під силу. А що саме — час покаже.

Анастасія Савка під час реабілітації. Фото: приватний архів

Без надійного тилу фронт не вистоїть

До війни я дуже не вірила у себе та свої можливості. Сьогодні розумію, що це вже не та дівчинка, яка буде від когось залежати. Я точно стала сильнішою. А ще — зустріла багато надійних людей, яким сміливо можу довірити навіть своє життя. Щоб перемогти, ми маємо перестати думати про переговори і заморозку війни. Це неможливо. Ніхто її не заморозить. Це просто буде пил в очі кожному українцю. Не перемога. Це дасть ворогу час підготуватися до наступних наступальних дій. І це ніколи не закінчиться. Що нам робити? Я не кажу наступати. Нам треба будувати окопи, оборонні споруди і не лізти у безглузді контрнаступи.

Анастасія Савка з коханим Олексієм. Фото: приватний архів

Нам потрібно міняти армію. Виганяти з кабінетів ту совдепію, генералів, які сиділи собі спокійно по 20-30 років та збирали медальки й погони. Сьогодні вони ж, не нюхаючи навіть пороху, розказують нам, що робити. А ще — без надійного тилу фронт не вистоїть.

Знаєте, для мене перемоги як такої не буде, тому що занадто багато ми вже віддали. Але в будь-якому випадку ми маємо повернути свої території. Насамперед тому, що багато людей за них полягло

Та і просто показати ворогу, шо ми однаково стоятимемо, бо це наша земля. Якщо зараз їм віддати території, то вони наступатимуть знову, але через 3-5-10 років. І наші діти триматимуть зброю. Цього не можна допустити. Я не хочу, щоб у майбутньому моя дитина брала зброю до рук аби воювати. Не хочу, будучи старенькою, чекати з війни на свого сина. 

20
хв

Снайперка Анастасія Савка: «Я ховалась у норі, де розкладались трупи росіян»

Natalia Żukowska
Saperka Nina Czyhrina

Możesz umrzeć w każdym kraju

Ksenia Mińczuk: Na początku inwazji wyjechałaś do Włoch. Dlaczego wróciłaś?

Nina Chyhrina: Pochodzę ze Lwowa, ale dwa miesiące przed rozpoczęciam wielkiej wojny przeprowadziłam się do Browarów i tam zastała mnie inwazja. Ale było bardzo niebezpiecznie, więc wyjechałam – najpierw do obwodu dniepropietrowskiego, potem do Zaporoża, by pomóc mojej rodzinie opuścić Mariupol. Przez długi czas moi bliscy byli pod ostrzałem. Wiosną udało nam się ich wydostać i wtedy pojechałam do swojej matki we Włoszech. Mieszkała tam od dawna.

We Włoszech pracowałam zdalnie dla ukraińskiej firmy, ale z czasem pracy było coraz mniej. W końcu pojawiło się pytanie: Potwierdzić dyplom, szukać pracy we Włoszech i zostać tam na zawsze – czy wrócić do Ukrainy i zrobić coś ważnego?

Zostać w innym kraju i zawsze być tam obcą, czy wrócić do ojczyzny i tam żyć, niezależnie od sytuacji? Wybrałam to drugie

Niemal natychmiast po moim powrocie Rosja zaczęła atakować ukraiński sektor energetyczny. Browary były jednym z pierwszych miast, które odczuły to w pełni. Czy to było przerażające? Oczywiście, ale możesz umrzeć w każdym kraju. A jeśli jesteś w domu, to przynajmniej umrzesz na swojej ziemi.

Po powrocie do Ukrainy zajmowałaś się wolontariatam. Jak to się zaczęło?

Kiedy wróciłam, na początku 2023 roku, natrafiłam na czaty dla wolontariuszy, na których różne organizacje pisały o swoich potrzebach, a ludzie odpowiadali. Pracowałam jako członkini zespołów budowlanych. Odbudowywaliśmy szkoły, szpitale itp. Piłowaliśmy, sprzątaliśmy, nosiliśmy, kopaliśmy. Zazwyczaj w jednym miejscu pracowaliśmy jeden dzień, czasem dwa. Jeśli lokalna społeczność zapewniła nam nocleg, a pracy było dużo, zostawaliśmy na dłużej. Jednak gdy zaczęły się przerwy w dostawach prądu, wszystko stało się znacznie trudniejsze.

Saper pracuje na kolanach

Według Ukraińskiego Stowarzyszenia Saperów 39 z 99 saperów humanitarnych w Ukrainie to kobiety. Kto zainspirował Cię do zostania saperką?

Pewnego dnia przypadkowo spotkałam kilku saperów. Byli w drodze do pracy, a my jako wolontariusze jechaliśmy do wsi Jahidne w obwodzie czernihowskim. Zaczęliśmy rozmawiać, zainteresowało mnie to co robią. Pomyślałam, żeby zostać saperką.

Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedzieli mi: „To ciężka praca, w polu, na kolanach. Czy śnieg, czy deszczu – będziesz na zewnątrz. Czy to dla ciebie OK?” Odpowiedziałam, że OK, bo i tak ciągle jestem w ruchu, biegam albo wędruję. A kiedy zaczęłam pracować jako saperka, wszyscy wokół byli bardzo zdziwieni, że po 8-godzinnym dniu pracy mam jeszcze siłę na bieganie. „Pewnie leniuchujesz w terenie” – żartowali koledzy.

Jak rodzina zareagowała na Twoją decyzję?

Mama wciąż się martwi. Latem pojechałam do pracy w okolicach Mikołajowa i wtedy martwiła się jeszcze bardziej. W Słowiańsku, gdzie teraz jestam, też jest dość niebezpiecznie, bo zawsze coś może spaść na głowę. Więc każdego dnia, kiedy wracam z pola, piszę do niej, że nic mi nie jest. Zresztą, kiedy idę na pole, to też piszę. Taka nasza tradycja.

Trudno nauczyć się tego fachu?

Najpierw uczyłam się na sapera, potem na ratownika medycznego, a następnie na dowódcę grupy saperów – wszystko w ciągu roku i kilku miesięcy. Już podczas pierwszych praktyk w lutym zdałam sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Rzeczywiście – saper większość swojej pracy spędza na kolanach. Zimą ziemia jest zamarznięta, więc nie mogłam się doczekać lata. Ale lato nie było lepsze. Jest bardzo gorąco, a ty w kamizelce ochronnej, spodniach, butach...

Przyszły saper musi przejść rozmowę kwalifikacyjną. Musisz też spotkać się z psychologiem i narkologiem, niektórzy przechodzą nawet badanie wariografem. To wszystko dzieje się jeszcze przed szkoleniem, później każdy zdaje egzamin. Uwielbiam się uczyć, paramedycyna to moja ulubiona dziedzina. Jednak najtrudniej jest zostać liderem zespołu, bo trzeba mieć dużę wiedzę i sporo umiejętności: jak narysować mapę, jak prowadzić raporty, jak prowadzić grupę, trzeba też umieć rozpoznawać ładunki wybuchowe. Szkolenie na lidera trwa 10 dni, a na sapera 30 dni.

Jak wygląda dzień sapera?

Zazwyczaj wstajemy dość wcześnie, bo trzeba być w terenie o 8 rano. Teraz, w Słowiańsku, wstajemy o 5:30, żeby zdążyć na 8. Obiad jemy o 12.00, po nim przez godzinę odpoczywamy. Około 16.00 opuszczamy pole, następnie jemy kolację. Potem robimy, co chcemy – ja idę biegać. Każdy dzień jest taki sam. W niedzielę mamy wolne i mogę więcej biegać.

Co jest najważniejsze w tym zawodzie?

Uważność. Przed rozpoczęciam ręcznego rozminowywania trzeba zbadać teren. Dostajesz działkę i musisz ją zbadać za pomocą drona lub ostrożnie się po niej przejść. Musisz sprawdzić, czy są jakieś widoczne ślady zaminowania (skrzynie, pokrywy, elementy, które mogą eksplodować itp.). Po tym badaniu można mieć nadzieję, że obszar niebezpieczny jest mniejszy. Lider zespołu określa wtedy obszar do oczyszczenia, rysuje jego mapę, identyfikuje potencjalne zagrożenia i składa raport. Następnie obszar jest przygotowywany do ręcznego rozminowania.

Zajmuję się rozminowywaniem humanitarnym, którego zasady są takie same jak w przypadku rozminowania wojskowego – tyle że nasza firma nie ma pozwolenia na niszczenie znalezionych materiałów wybuchowych. To obowiązek Państwowej Służby Ratowniczej. Ale to, co robimy, jest równie niebezpieczne. Dlatego w naszym zawodzie najważniejsza jest uważność.

<add-big-frame>Według Ukraińskiego Stowarzyszenia Rozminowywania Humanitarnego istnieją trzy rodzaje rozminowywania: operacyjne, wojskowe i humanitarne. Pierwsze jest przeprowadzane przez Państwową Służbę ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, saperów policyjnych i specjalistów z Państwowej Służby Transportu Specjalnego. Rozminowywanie wojskowe robią żołnierze, by oczyścić drogi dla operacji wojskowych. W tym przypadku miny są usuwane tylko wtedy, gdy blokują szlaki niezbędne do przejścia lub wycofania się żołnierzy. Rozminowywanie humanitarne obejmuje badanie, mapowanie i oznaczanie pól minowych, a także oczyszczanie terenu – żeby cywile mogli wrócić do swoich domów i żyć bezpiecznie. <add-big-frame>

Na polu minowym nie ma płci

Spotkałaś się w pracy z dyskryminacją ze względu na płeć?

Nie, ale czasami faceci mi dokuczają: „To nie jest praca dla kobiet”. Albo: „Pozwól, że ci pomogę, jesteś kobietą”. W 2022 roku jeszcze tak bywało, ale teraz w cywilu jest coraz mniej mężczyzn, a zapotrzebowanie na rozminowywanie rosło. W terenie jestem saperem, na polu nie ma płci.

W niektórych firmach twierdzą, że kobiety są lepszymi saperami niż mężczyźni, bo są bardziej uważne. Kobiety są też lepszymi liderami. Lider musi przewodzić grupie i mówi się, że kobiety są w tym lepsze. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy saperzy wykonują tę samą pracę, jednak lider ma dodatkowe funkcje. Może nie pracować w terenie, lecz musi kontrolować cały zespół i pokazywać mu, jak pracować. Liderzy często współpracują ze wszystkimi. Kiedy pracowałam jako liderka w Chersoniu, kończyliśmy pracę na polu około 16, ale mój dzień pracy trwał do 22.

Gdzie w Ukrainie ziemia jest najbardziej zaminowana?

Dużo min znaleźliśmy w Słowiańsku, Mikołajowie i Chersoniu.

Obwody kijowski, czernihowski i sumski nie są tak zanieczyszczone jak terytoria, które były okupowane przez długi czas. Rosjanie nie zdążyli zaminować ich w takim stopniu. Ale rejon Chersonia to koszmar

Natrafialiśmy tam na wszystko, co można sobie wyobrazić, i to w bardzo dużych ilościach.

Strefy wojenne są zaśmiecone pozostałościami po walkach. Nie znajdziesz tam min przeciwpiechotnych czy potykaczy –  tylko niewybuchy. Są też pola minowe na obszarach przed pozycjami. Rosjanie zaminowali je celowo, by nie można było się do nich zbliżyć. To najbardziej niebezpieczne miejsca. Teraz okupanci tworzą kombinowane pola minowe. Są tam zarówno miny przeciwpiechotne, jak przeciwpancerne. Takie rozminowywanie zajmuje najwięcej czasu. To musi być bardzo ostrożna praca, metr po metrze.

Co czujesz, gdy przechodzisz przez zaminowany teren?

Teraz nic, wcześniej strach. Zwłaszcza w tak niebezpiecznych rejonach jak obwód mikołajowski. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Gdy masz większe doświadczenie, nie jest to już takie straszne. Najbardziej przeraża mnie, gdy nie wiem, z czym mamy do czynienia – bo nie wiadomo, jak się zachować w takiej sytuacji. Kiedy masz wystarczającą wiedzę, jest o wiele łatwiej, jak w każdym zawodzie. Oczywiście nie każdy zawód wiąże się z bezpośrednim zagrożeniem życia, ale w naszym kraju jest teraz wiele niebezpiecznych rzeczy.

Nie da się oczyścić całej Ukrainy

Ile czasu zajmie oczyszczenie Ukrainy z min?

Skoro nadal znajdujemy amunicję z II wojny światowej, to po tej wojnie będziemy oczyszczać terytorium przez bardzo długi czas. Usunięcie wszystkiego jest prawie niemożliwe, nierealne jest oczyszczenie wszystkich terytoriów Ukrainy do zera. Ale nadzieja w technologii. Wiem, że wiele osób zajmuje się teraz produkcją dronów, które działają jak wykrywacze min. Wiem o maszynach specjalnie wyposażonych do tego celu. Za pomocą technologii możliwe jest szybsze rozminowywanie, ale to bardzo kosztowne.

Ręcznie saper oczyszcza 12 metrów kwadratowych w ciągu dnia. Grupa – jakieś 100 metrów kwadratowych dziennie. Ile osób jest skłonnych to robić? No i jest jeszcze kwestia finansowania. Nie wszystkie społeczności mogą sobie na to pozwolić.

Jakie pułapki zastawiają Rosjanie na Ukraińców?

Zostawiają wszystko, co tylko im przyjdzie do głowy: miny, improwizowane ładunki wybuchowe itp.

Pamiętam taką pułapkę: w ziemi był granat, na nim mina przeciwpancerna, a w środku jeszcze jeden granat

Niełatwo oczyścić takie konstrukcje. Z moich obserwacji wynika, że okupanci najczęściej zostawiają miny przeciwpancerne.

Powiedziałaś, że motywacją do zostania saperką była dla Ciebie chęć oczyszczenia okolic Mariupola dla Twojej rodziny. Co jeszcze cię motywuje?

Po tym jak pracowałam w obwodach mikołajowskim i chersońskim, motywują mnie ludzie, którzy przeżyli i nadal tam mieszkają. Opowiadają mi straszne historie: gdzieś wyleciał w powietrze rolnik wraz z traktorem, gdzieś indziej mężczyzna, który spacerował po ogrodzie. W Irpieniu odwiedziłam schronisko, w którym jest wiele zwierząt, które weszły na miny i przeżyły. A ile dzikich zwierząt ucierpiało... Na przykład w rezerwacie Zalissja zginęło wiele dzików. Chciałbym zapobiec temu, co dzieje się z ludźmi i zwierzętami. Dlatego pracuję. Moja praca jest potrzebna i to mnie motywuje.

Nie zasadzę nawet kaktusa, bo by usechł

Jakie historie opowiadali Ci ludzie z terenów deokupowanych?

Straszne. Kiedy pracowałam w obwodzie kijowskim, poznałam 80-letnią kobietę. Powiedziała mi, że okupanci wyrzucili ją z domu i sami się w nim rozpanoszyli. Musiała mieszkać w stodole. Kiedy ukraińskie wojsko zaczęło ich stamtąd wypierać, na odchodnym próbowali spalić ją i dom.

Większość tych historii jest przerażająca. Wszyscy byli maltretowani, szczególnie dzieci.

Bieganie pomaga mi radzić sobie ze wszystkimi okropnościami, o których słyszę. Kiedyś dużo biegałam z tego powodu, teraz biegam mniej, bo rzadziej spotykam się z ludźmi. Ale kiedy się z nimi spotykałam, zawsze słuchałam. Ludzi trzeba słuchać bez względu na to, jak to jest trudne. Przez jakiś czas spotykałam się z psychologiam, bo też potrzebowałam się wygadać. Ale z czasem zrozumiałam, że muszę zaakceptować fakt, że taka jest moja praca – i już zawsze tak będzie.

Co jest najtrudniejsze w byciu saperem?

Życie z dala od domu. Pracujemy w systemie zmianowym, więc prawie nigdy nie ma mnie w domu. Kiedy moi przyjaciele mówią: „Może powinnaś wynająć większe mieszkanie?”, odpowiadam: „Po co? Jestem w domu siedem dni w miesiącu”. Nie mogę nawet posadzić kaktusa, bo uschnie. Ale wiem, że ludzie, którzy pracują strefie zero, są w trudniejszej sytuacji, nie ma ich w domu przez wiele miesięcy. Dlatego nie narzekam i nigdy nie żałowałam swojego wyboru. Nawet przez sekundę.

Zdjęcia z prywatnego archiwum bohaterki

20
хв

Nina Czyhrina – saperka, która biega

Ksenia Minczuk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Przekazać Francuzom prawdę o wojnie

Ексклюзив
20
хв

„Pluskwy przywlekliście z wojny”. Historia Rybalewskich

Ексклюзив
20
хв

Anita Łucenko: Bez ćwiczeń Ukraińcom będzie coraz trudniej zachować zdrowy rozsądek

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress