Joe Biden przyjedzie do Francji, aby uczcić rocznicę Normandii. Zaproszenia dla Rosjan, którego Biały Dom nie zaaprobował, ale z pewnością nie będzie ingerował w protokół dyplomatyczny Pałacu Elizejskiego. Co więcej, Stany Zjednoczone generalnie z zadowoleniem przyjmują wysiłki Macrona na rzecz utrzymania stosunków dyplomatycznych z Moskwą.
Ale czy, jeśli chodzi o Rosjan, zachodnia dyplomacja rzeczywiście działa? Dlaczego francuski ambasador udał się na inaugurację Putina? Dlaczego rosyjscy artyści nadal są mile widziani w Cannes. I czy Europa zdaje sobie sprawę, że rosyjskie zagrożenie ma nie tylko charakter militarny? O tym wszystkim Sestry rozmawiały z ukraińskimi i europejskimi ekspertami..
Putin osobno, Rosjanie osobno
Na poziomie dyplomatycznym Francja wraz z wieloma innymi krajami europejskimi wyraźnie odróżnia konfrontację z Putinem i jego reżimem od utrzymywania stosunków z narodem rosyjskim, wyjaśnia Joris van Bladel, starszy pracownik naukowy w Egmont-Royal Institute of International Relations (Bruksela):
– Jak mówią, Francja jest przeciwko prezydentowi, a nie przeciwko narodowi rosyjskiemu. Stąd zaproszenie dla rosyjskiej delegacji, lecz nie dla prezydenta.
Oczywiście te „zaawansowane technologicznie” konstrukcje dyplomatyczne mogą być łatwo przez Rosjan wykorzystane
Spora w tym zasługa rosyjskiej tak zwanej liberalnej opozycji i niektórych postaci opozycji kulturalnej, które promują narrację o tak zwanych dobrych Rosjanach, rzekomo będących przeciwko Putinowi, i mówią, że „to wszystko armia Putina, agresja Putina, rakiety Putina” – i tak dalej. W ten sposób próbują zdystansować się od wojny przeciwko Ukrainie i uniknąć zbiorowej odpowiedzialności, mówi międzynarodowy politolog Maxim Neswitałow:
– Do pewnego stopnia działa to na ich korzyść, a Rosja podsyca to narracjami o „wielkiej rosyjskiej kulturze”. W innych miejscach, np. w Niemczech, gra na poczuciu winy. Rosjanom udało się bardzo skutecznie zrzucić na Niemców winę za niemal całą II wojnę światową, a z siebie uczynić największą ofiarę.
Chociaż podczas tej wojny Rosja jako kraj ucierpiała znacznie mniej niż Ukraina
To wygląda jak bluźnierstwo
6 czerwca 1944 r. zachodni alianci rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę lądowanie w Normandii. Operacja ta, znana również jako D-Day, jest uważana za jeden z punktów zwrotnych II wojny światowej i jednocześnie jedna z najkrwawszych dla aliantów. Upamiętnienie rocznicy desantu w Normandii ma ogromne znaczenie symboliczne. Chociaż wojska radzieckie nie brały udziału w tej operacji, Francja zaprosiła rosyjską delegację z prezydentem Putinem na obchody jej 60. i 70. rocznicy. Jednak na tle agresywnej wojny, którą Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie już trzeci rok, zaproszenie Rosjan wygląda jak bluźnierstwo, uważa Nicolas Tenzer, francuski pisarz i profesor w Paryskim Instytucie Studiów Politycznych (SciencePo):
– Osobiście jestem kategorycznie przeciwny obecności rosyjskiej delegacji. Można to było zorganizować inaczej, były dwie opcje: albo pozostawić puste krzesło i powiedzieć: „Kiedy Rosja uzna swoje zbrodnie popełnione w Ukrainie, w Syrii itp., będzie mogła wrócić na swoje miejsce obok innych” – albo, na przykład, w imprezie mogłaby wziąć udział Jewgienija Kara-Murza, żona Władimira Kara-Murzy, więzionego przez Putina rosyjskiego dysydenta. Kara-Murza zawsze uznawał bowiem zbrodnie popełnione przez Rosję, także zbrodnie popełnione w Ukrainie. Ta rodzina reprezentuje uczciwą, a nie przestępczą twarz rosyjskiego państwa.
Zaproszenie kogokolwiek z obecnego rosyjskiego rządu jest nie do przyjęcia
Zdaniem Tenzera równie niedopuszczalny był też udział francuskiego ambasadora w inauguracji Putina. Francuskie MSZ nazwało to gestem dyplomatycznym, mającym na celu zapobiec spaleniu wszystkich mostów w komunikacji. Jednocześnie źródła Suspilne [najpopularniejsza stacja radiowa w Ukrainie – red.] wśród francuskich dyplomatów twierdzą, że nie oznaczało to uznania przez Francję wyborów Putina za legalne – choć wyników głosowania ten kraj nie może zignorować. Te dyplomatyczne gierki, które odbywają się na tle dość radykalnych wypowiedzi Emmanuela Macrona na temat porażki Rosji jako gwarancji bezpieczeństwa dla Francji i całej Europy oraz prawdopodobieństwa wysłania w przyszłości francuskich wojsk na Ukrainę, wskazują na pewną niespójność na poziomie instytucjonalnym, ocenia Joris van Bladel:
– Ta zmiana, tj. ruch Macrona w kierunku twardszego stanowiska wobec Rosji, niekoniecznie jest w pełni popierana przez korpus dyplomatyczny i personel wojskowy francuskiego ministerstwa obrony. Jednocześnie oświadczenia francuskiego prezydenta oznaczają znaczącą historyczną zmianę stanowiska Francji wobec Rosji. Zmianę, której nie powinniśmy lekceważyć i którą powinniśmy uważnie monitorować zarówno we Francji, jak w całej Europie".
Ukraiński rezonans i rosyjska wrzutka
Ukraiński prezydent przyjedzie do Francji na obchody 80. rocznicy lądowania w Normandii. Politico pisze o planach Wołodymyra Zełenskiego, zauważając, że Ukraina potrzebuje wsparcia i globalnej uwagi, a ta podróż otwiera możliwości komunikowania się ze światowymi przywódcami, w tym z prezydentem USA Joe Bidenem.
Obecność ukraińskiego prezydenta na francuskich uroczystościach będzie miała ogromny symboliczny rezonans, stwierdza Politico.
Tymczasem na festiwalu filmowym w Cannes publiczność zgotowała 10-minutową owację na stojąco filmowi rosyjskiego reżysera Kiriłła Serebrennikowa „Limonow: Ballada o Ediczce”. Eduard Limonow, rosyjski polityk i pisarz, który zmarł w 2020 roku, przewodził ruchowi Inna Rosja, był znany ze swoich ukrainofobicznych, szowinistycznych i ksenofobicznych wypowiedzi, a w 1999 roku, po wezwaniu do przeniesienia „rosyjskiego miasta Sewastopol” do Rosji, został uznany w Ukrainie za persona non grata. Serebrennikow jest uważany w Europie za dysydenta i artystę, który sprzeciwia się Putinowi.
„Oderwany od rzeczywistości, powiązany z rosyjskimi pieniędzmi” – to byłoby właściwe motto dla tego festiwalu, zareagowała na rosyjską projekcję ukraińska filmowiec Maryna Stepanska.
Więcej mówić o zbrodniach
Ci, którzy nie zajmują się kwestiami bezpieczeństwa i obrony, często nie rozumieją, w jaki sposób Rosja prowadzi wojnę poznawczą, by manipulować ludźmi. I myślą, że nic strasznego się nie dzieje, bo sami są bezpieczni, mówi Joris van Bladel. Osobną grupę stanowią osoby, które od lat studiują rosyjską kulturę:
– Nastąpiła zmiana w postrzeganiu Rosji, ale ci, którzy zawodowo studiują rosyjską kulturę na uniwersytetach lub w rosyjskich projektach kulturalnych, mają skłonność do argumentacji, że szkoda kancelować rosyjską kulturę z powodu wojny, którą rozpętał Putin. Można z tym polemizować, lecz żyją oni w idealnym świecie, w którym ich zdaniem nie są wykorzystywani przez rosyjski reżim, a jego operacje psychologiczne nie mają na nich wpływu.
Nawiasem mówiąc, ukraińska diaspora pomaga szerzyć ideę, że świat słowiański nie ogranicza się do kultury rosyjskiej
W dyplomacji Ukraina przegrywa z Federacją Rosyjską na wiele sposobów, a jest ku temu wiele powodów zarówno obiektywnych, jak mniej obiektywnych, ocenia międzynarodowy politolog Maksym Neswitałow. Z jednej strony zasoby państwowe Ukrainy i Rosji są nieporównywalne, z drugiej Kijów czasami zwalnia tam, gdzie mógłby przyspieszyć swoje działania:
– Zanim gen. Walerij Załużny został mianowany na to stanowisko, przez prawie 8 miesięcy nie było ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii, co nie jest zbyt dobre. Albo taki rosyjski ambasador w Watykanie, który ma silny wpływ na opinię papieża. A potem zastanawiamy się, dlaczego papież ma tak prorosyjskie stanowisko. Ma, ponieważ Rosja forsuje swoją narrację. A co my z tym robimy? Chociaż w rzeczywistości nie jest tak źle. Najważniejszą rzeczą, którą teraz widzimy, jest to, że poparcie dla Ukrainy nie maleje, ale raczej rośnie.
Bez względu na to, co ktoś mówi, jeśli spojrzymy na liczby, ilość pieniędzy i broni, które Ukraina otrzyma w 2024 roku – mamy ogromną pozytywną różnicę
Transformacja postaw zachodzi powoli i istnieje zrozumienie, że Rosja jest zagrożeniem, o czym świadczą badania socjologiczne, mówi Nicolas Tenzer. Zaznacza jednak, że Europejczykom brakuje świadomości skali tego zagrożenia:
– Nie jestem pewien, czy większość Francuzów, Niemców, Włochów, Hiszpanów, ludzi w większości Unii Europejskiej, z wyjątkiem być może Europy Środkowej i Wschodniej, zdaje sobie sprawę z tych ogromnych rosyjskich zbrodni – setek tysięcy ofiar w Ukrainie, a wcześniej w Syrii, Czeczenii i tak dalej. Myślę, że musimy więcej mówić o zbrodniach popełnionych nie tylko przez reżim Putina, ale przez Rosjan, z których większość popiera ten reżim. Bo nadal nie ma głębokiej świadomości, że Rosjanie są dziś tym, czym Niemcy byli za czasów Hitlera..
Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!