Exclusive
20
min

Rok nieznanego

Dla sukcesu Ukrainy – i naszego wspólnego sukcesu – musimy zwiększyć swoje wpływy i zaangażowanie oraz ograniczyć władzę autorytarnych reżimów, które zagrażają naszej wspólnej wolności i dziedzictwu

Witalij Portnikow

Co czeka Ukrainę w 2025 roku? Zdjęcie: Francisco Seco/Associated Press/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Wielu postrzega rok 2025 jako czas, w którym „wszystko musi się skończyć” – a przynajmniej musi skończyć się wojna rosyjsko-ukraińska, której zakończenie emocjonalnie obiecywał Donald Trump podczas swojej kampanii wyborczej. Zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych to jednak tylko wierzchołek góry lodowej zmian, na które powinniśmy zwrócić uwagę.

Nikt nie może z całą pewnością stwierdzić, że wojna rosyjsko-ukraińska rzeczywiście zakończy się w 2025 roku

Wymagałoby to bowiem nie tylko chęci Trumpa czy zgody ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Zakończenia wojny musiałby chcieć także Putin, a nowy amerykański prezydent musiałby mieć na swojego rosyjskiego odpowiednika większy wpływ niż odchodząca administracja.

Chęci Trumpa i zgoda Zełenskiego nie wystarczą do zakończenia wojny. Do tego konieczna jest również wola Putina. fot: JOSH EDELSON/AFP/East News

Nikt jednak nie wie, jakie są te dźwignie wpływu. Nie wie tego zwłaszcza sam Trump, który zdaje się chcieć porozumienia z rosyjskim przywódcą. A może nie? W końcu ostatnio, gdy mówi o zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej, w głosie Trumpa brakuje pewności siebie...

Możemy tylko mieć nadzieję, że nowy lokator Gabinetu Owalnego nie wie czegoś, czego nie wiedzą inni – i że będzie w stanie odpowiednio ocenić poziom wyzwań związanych z wojną rosyjsko-ukraińską

Kolejnym ważnym wyzwaniem dla cywilizowanego świata są „wojny hybrydowe” Rosji i Chin. W 2016 r., kiedy dyskutowano o domniemanej ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w USA, chodziło głównie o ataki hakerskie i wycieki informacji.

Dziś, jak pokazały wybory prezydenckie w Rumunii, miejsce hakerów zajęli menedżerowie mediów społecznościowych i założyciele komunikatorów. Ta nowa technologia zagraża wielu społeczeństwom, w których obywatele głosują kierując się nie swoimi poglądami, ale emocjami. Otwiera to szerokie możliwości dla oszustów, w tym wielu prawdziwych agentów wpływu Moskwy.

Nawiasem mówiąc, jeśli wyobrazimy sobie, że rok 2025 rzeczywiście będzie rokiem „zamrożenia” wojny rosyjsko-ukraińskiej i utoruje drogę do wyborów w Ukrainie, może to stać się problemem również dla ukraińskiego społeczeństwa. Jestem pewien, że w rosyjskiej stolicy już przygotowują się na taki obrót wydarzeń.

A co, jeśli wojna rosyjsko-ukraińska będzie kontynuowana z taką samą siłą? Może to doprowadzić nie tylko do problemów w samej Ukrainie, ale także do rozszerzenia konfliktu

Nie ma potrzeby dowodzić, że Moskwa i Pekin wykorzystują konfrontację w Europie, by osłabić Stany Zjednoczone, podzielić Zachód i wzmocnić wpływy autorytarnych reżimów w globalnej polityce i gospodarce. Trend ten będzie się nasilał, jeśli kraje demokratyczne nie będą przygotowane na sprostanie wyzwaniu.

„Zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych to tylko wierzchołek góry lodowej zmian, na które powinniśmy zwrócić uwagę”. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Teraz sposoby reagowania będą zależeć od stanowiska nowej administracji USA i tego, jak szybko zostanie ono sformułowane. Tak czy inaczej, będziemy musieli poczekać kilka miesięcy, by się przekonać, jak będzie działał „prawdziwy Donald Trump” – nie ten z wieców wyborczych. Tyle że Putin i Xi Jinping nie będą czekać...

Nie oznacza to oczywiście, że w procesie politycznym nie mogą pojawić się „łabędzie” – czarne lub białe – które zmienią wszystko w ciągu zaledwie kilku dni, jak to było np. w przypadku upokarzającego upadku dyktatury Baszara al-Asada w Syrii

Ten upadek również powinien być lekcją, która uświadomi nam, jak ważne jest, by wytrwale przygotowywać swój sukces, by nie przegapić swojego czasu. I jak ważne jest utrzymanie wsparcia sojuszników, od których jesteś zależny. W końcu sojusznicy syryjskich rebeliantów, choć są praktycznie uwięzieni w jednej małej prowincji Syrii, w ostatnich latach tylko zwiększali swoje wpływy w regionie. A sojusznicy Assada – Rosja, Iran i Hezbollah – tylko je tracili.

Dla sukcesu Ukrainy – i naszego wspólnego sukcesu – musimy więc zwiększyć swoje wpływy i zaangażowanie oraz ograniczyć możliwości autorytarnych reżimów, które zagrażają naszej wspólnej wolności i dziedzictwu. I nie powinniśmy zakładać, że droga do tego sukcesu nie może szybka. Doświadczenie Syrii pokazuje, że być może musimy po prostu odpowiednio zaplanować nasze działania i osiągnąć cele we właściwym czasie.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraiński publicysta, pisarz i znany dziennikarz, który od ponad 30 lat pracuje w demokratycznych mediach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem setek artykułów analitycznych w mediach ukraińskich, białoruskich, polskich, rosyjskich, izraelskich i bałtyckich. Jest prezenterem na kanale Espresso TV, ma własny kanał na YouTube i współpracuje z ukraińskimi i rosyjskimi serwisami Radia Wolna Europa. Prowadzi program "Drogi do wolności", poświęcony Ukrainie po Majdanie i przestrzeni poradzieckiej. Jest ona obecnie nadawana ze Lwowa jako wspólny projekt Radia Wolna Europa, "Nastojaszczeje Wriemia" i kanału Espresso TV.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Oczywiście nawet Trump, Musk i Vance nie są w stanie zmiażdżyć amerykańskiej biurokracji za jednym zamachem. Zgodnie z najnowszymi informacjami, amerykański wywiad nadal dzieli się więc z Ukrainą informacjami wywiadowczymi, które mogą pomóc jej wojskom w obronie. Amerykanie ograniczyli już jednak udostępnianie tych danych wywiadowczych, które ukraińskie siły obronne mogą wykorzystać do operacji ofensywnych przeciwko siłom rosyjskim. Znacząco utrudnia to przeprowadzanie precyzyjnych uderzeń na tyłach rosyjskich okupantów.

W ramach ograniczeń 7 marca amerykańska firma lotnicza Maxar Technologies przestała dostarczać ukraińskiemu wojsku informacje wywiadowcze na temat rosyjskich obiektów wojskowych oraz lokalizacji i ruchów sił wroga. Tym samym ukraińskie siły zbrojne nie są już w stanie otrzymywać bezpłatnych informacji wywiadowczych. Jak się jednak okazało, mogą je uzyskiwać za pieniądze. Oznacza to stracony czas i dodatkowe zasoby, które można by przeznaczyć na inne potrzeby wojenne.

Zdjęcia Maxar Technologies przedstawiające zaporę i elektrownię wodną Nowa Kachowka 28 maja 2022 r. – i 16 czerwca 2023 r., po jej zniszczeniu przez Rosjan. Zdj.: HANDOUT/AFP/East News
Na uwagę, że w ten sposób Ameryka pomaga Rosji w wojnie, Trump beznamiętnie odrzekł, że Putin „robi to, co zrobiłby każdy inny”

Co więcej, spotkanie amerykańskich negocjatorów z ukraińską delegacją w Arabii Saudyjskiej raczej nie przywróci dostaw amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Trumpowi nie wystarczy umowa w sprawie minerałów. Chce skłonić Wołodymyra Zełenskiego do kolejnych ustępstw: oddania niektórych ukraińskich terytoriów Rosji, podania się ukraińskiego prezydenta do dymisji i przeprowadzenia wyborów.

Można uznać, że formuła „pokoju poprzez siłę” w rozumieniu ekipy Trumpa przekształciła się w przymuszanie siłą ofiary agresji do „pokoju”

Wiosną 2024 r. wieloletni przyjaciel Trumpa, generał armii USA Keith Kellogg, przedstawił swój plan pokojowy. Nie był idealny, ale przewidywał jednoczesną presję na Rosję i Ukrainę, by zatrzymać gorącą fazę wojny. Ukraina miała być szantażowana odcięciem pomocy wojskowej, Rosji grożono znacznym zwiększeniem zdolności wojskowych Kijowa i nałożeniem kolejnych bolesnych sankcji. Teraz widzimy, że kij na Rosję gdzieś się zgubił, a Waszyngton stawia Zełenskiego pod ścianą. Dla dobra negocjacji z Kremlem nowi pracownicy administracji Trumpa wprowadzili nawet zakaz nazywania Rosji agresorem, który siłą łamie granice i umowy.

Szalony crash test w stosunkach z Ameryką zmusza państwa europejskie do zastanowienia się, czy powinny ślepo polegać na Ameryce w kwestii własnego bezpieczeństwa i kupować broń tylko od niej. Bo jutro satelity mogą zostać wyłączone, dostęp do danych CIA może zostać zablokowany, a dostawy komponentów – odcięte. I jaki jest sens kupowania za bajońskie sumy zaawansowanego technologicznie sprzętu, jak F-35 czy M142 HIMARS, jeśli w praktyce będzie to tylko złom w stodole?

Obecni faworyci Trumpa są gotowi nawet zrezygnować z umów biznesowych, za których realizację płacimy im mnóstwo pieniędzy. Weźmy na przykład groźby Elona Muska dotyczące odłączenia Ukrainy od systemu łączności satelitarnej Starlink. Mówi, że bez tego cała linia frontu załamałaby się – ale on jest spokojny, bo ma dość wojny.

Kilka dni temu pojawiło się oficjalne wyjaśnienie ze strony polskiego rządu, że była to umowa biznesowa ze Space X i Pentagonem o wartości 50 milionów dolarów rocznie, więc odcięcie czegoś takiego było nieuczciwe

Kiedy minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski zasugerował, że w najgorszym przypadku jeśli „SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych dostawców” – obecne elity rządowe USA rozpętały brudny atak w mediach społecznościowych. Sekretarz stanu Mark Rubio stwierdził, że bez amerykańskiej technologii „Rosjanie byliby już na granicy z Polską”. Natomiast Elon Musk, ulubieniec prezydenta, nazwał Sikorskiego, wysokiego urzędnika państwowego kraju będącego sojusznikiem USA, „człowieczkiem”, który powinien się zamknąć.

Nie sposób sobie wyobrazić, by coś takiego mogło się wydarzyć pod rządami Anthony’ego Blinkena, Joe Bidena, Dicka Cheneya, a nawet Mike’a Pence’a, wiceprezydenta Trumpa w jego pierwszej kadencji. To nic więcej jak lekcja robienia sobie wrogów bez powodu i zastępowania poważnej polityki uliczną bandyterką.

Siły Zbrojne Ukrainy używają zaawansowanych systemów rakietowych HIMARS do rażenia rosyjskich celów. Fot: Cover Images/East News

Jaką lekcję powinny z tego wyciągnąć Ukraina, Polska i cała Unia Europejska? Gdy pisałam ten artykuł, Forbes poinformował, że Stany Zjednoczone w ramach zawieszenia pomocy wojskowej dla Ukrainy przestały serwisować ALQ-131, elektroniczne jednostki wsparcia samoobrony ukraińskich F-16. Na szczęście francuskie myśliwce Mirage-2000 uratowały życie ukraińskim pilotom i w pewnym stopniu zaspokoiły pilną potrzebę obrony powietrznej. Ale to nie wystarczy.

Ta gorzka lekcja od Waszyngtonu, polegająca na wymuszaniu pokoju na ofierze, a nie na agresorze, pokazuje jedno: nie możesz polegać na kraju, który w każdej chwili może pozbawić cię możliwości korzystania z systemów uzbrojenia mających kluczowe znaczenie dla broniącej się armii

Dziś Stany Zjednoczone pozbawiają broni Ukrainę. Jutro czegoś podobnego mogą doświadczyć Litwa czy Polska, ponieważ Trump ma dobre relacje z Putinem i chce szybkiego porozumienia pokojowego, by dostać pokojową Nagrodę Nobla.

Zachowanie Trumpa i jego ludzi, którzy bez hamulców publikują w mediach społecznościowych wszystko, co tylko przyjdzie im do głowy, sugeruje, że o tej dawnej Ameryce, z filmów, która uratowała wszystkich przed wojną i terroryzmem, możemy już zapomnieć. Teraz wybawienie Europy jest w jej rękach. Nadszedł więc czas, aby opracować plany rozwoju naszych własnych armii i nie oszczędzać na własnej broni.

Magnaci technologiczni, którzy przejęli Biały Dom i Mar-a-Lago, nie uznają zasad, sojuszy ani umów. Dlatego najlepszą karą dla nich będzie złamanie ich monopolu i stworzenie własnych, odrębnych sojuszy bezpieczeństwa, z niezależnym wywiadem i komunikacją.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Zemsta Trumpa. Jak USA pomagają Rosji wygrać wojnę w Ukrainie i dokonać inwazji na Europę

Marina Daniluk-Jarmolajewa
protest, kobiety, ulica

Nazywam siebie feministką w 2025 roku, chociaż określenie siebie tym mianem nie oddaje do końca istoty mojego zaangażowania w walkę o prawa kobiet.

Żyjemy w czasach, w których faszyzm rośnie w siłę, w różnych częściach świata dochodzi do ludobójstw, a kobiety wciąż tracą swoje prawa. Trudno ignorować fakt, że ich życie jest dziś bardziej zagrożone niż kiedykolwiek, a świat milczy. Milczy, ponieważ jest rządzony przez mężczyzn. 

Historia pokazuje, że dopóki problem nie dotyka bezpośrednio życia białego mężczyzny, nic się nie zmienia.

Ciało mężczyzny, ciało kobiety

Bycie kobietą we współczesnym świecie jest nieustanną walką. Nawet w Europie, gdzie sytuacja kobiet wydaje się lepsza niż w wielu innych regionach, codziennie martwimy się o swoje bezpieczeństwo i o to, jak chronić swoje prawa. W Polsce, kraju określanym jako „rozwinięty”, nadal nie mamy dostępu do legalnej aborcji, stosujemy antykoncepcję uznawaną za szkodliwą, a lęk przed przemocą towarzyszy nam każdego dnia. Może te problemy wydają się mniej dotkliwe w porównaniu do sytuacji kobiet w innych częściach świata, ale skłaniają do refleksji: dlaczego mężczyźni nie podlegają podobnym restrykcjom?

Czy istnieje kraj, w którym prawo narzuca mężczyznom, co mogą, a czego nie mogą robić ze swoim zdrowiem reprodukcyjnym? Czy gdziekolwiek istnieją przepisy ograniczające dostęp do wazektomii, antykoncepcji lub penalizujące decyzje dotyczące ich własnego ciała? 

Tymczasem w Polsce gwałt, kazirodztwo i zagrożenia medyczne to jedynie tematy debat prowadzonych przez mężczyzn, którzy nigdy nie doświadczą ich skutków na własnej skórze.

Opieka zdrowotna nie jest przywilejem, lecz podstawowym prawem człowieka. Jednak w Polsce kobiety są pozbawiane ratującej życie opieki medycznej w imię patriarchalnych wartości. 

Patriarchat nie ma żadnych oporów przed naruszaniem fundamentalnych praw człowieka. Gdy rządowa kontrola nad naszym ciałem staje się normą, nie kończy się tylko na kwestiach reprodukcyjnych. Umacnia to system, w którym prawa kobiet zawsze pozostają warunkowe, zawsze są przedmiotem dyskusji. Jeśli raz na to pozwoliliśmy i przyjęliśmy to obojętnie, co powstrzyma rząd przed rozszerzaniem tych ograniczeń na inne sfery naszego życia?

Warszawa, 06.03.2024. Marsz przeciwko przemocy ph. "Miała na imię Liza" sprzed kamienicy przy ul. Żurawiej 47. Zdjęcie: Aliaksandr Valodzin/East News

Krytykowana, bo jest

Każda interakcja z mężczyzną przypomina mi o patriarchacie – nie jako abstrakcyjnej idei, czy formie rządów, ale jako realnej strukturze społecznej, w której ja i inne kobiety żyjemy od urodzenia. Musimy o tym myśleć, ponieważ wciąż jesteśmy oceniane, niezależnie od naszych wyborów. Krytykuje się nas za to, że nie mamy dzieci, ale także za to, że jesteśmy „złymi matkami”. Za to, że pracujemy, ale również za to, że nie wracamy do pracy. Za nasz wygląd, sposób mówienia, sposób spędzania czasu. Mam dość. Kiedy wreszcie będziemy postrzegane jako wystarczające tylko dlatego, że istniejemy? 

Smuci mnie świat, w którym żyję. Świat, o który moja matka, babcia i prababka walczyły tak zaciekle. Świat, w którym moje prawa są odbierane kawałek po kawałku. Świat, w którym muszę walczyć o równą płacę, o autonomię mojego ciała, o prawo do głosu. Świat, w którym muszę krzyczeć, by w ogóle zostać usłyszaną

Większość mężczyzn nie ma świadomości działania patriarchatu ani nie zastanawia się nad własnymi przywilejami. Nigdy nie słyszałam mężczyzny mówiącego: „Żyję w patriarchacie”, ale nie można być feministą, nie będąc jednocześnie aktywnie anty-patriarchalnym i nie konfrontując się codziennie ze swoimi przywilejami wynikającymi z płci.

U podstaw: kapitalizm

Co więc możemy zrobić? Walczyć – jak zawsze. Ale nie możemy tego robić skutecznie, jeśli nie zrozumiemy prawdziwej przyczyny problemu. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego faszyzm rośnie i dlaczego kobiety są dziś bardziej zagrożone niż kiedykolwiek.

Systemowy patriarchat, rasizm i homofobia to oczywiste elementy tej układanki, ale nie można ignorować faktu, że u podstaw problemu leży kapitalizm. Historia jest cykliczna – powtarzamy te same błędy, ponieważ funkcjonujemy w opresyjnym systemie, który nieustannie nas wykorzystuje. To kobiety dają życie, a patriarchalny, heteronormatywny porządek idealnie współgra z kapitalizmem, który nieustannie łaknie taniej siły roboczej. Bez wielowymiarowego podejścia do walki o sprawiedliwość nigdy nie osiągniemy prawdziwego pokoju.

Feministką nie jestem z wyboru, ale dlatego, że nie mam innej opcji.

20
хв

Wciąż muszę być feministką

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Era Trumpa: USA niszczą równowagę, Europa szuka przyczółka

Ексклюзив
20
хв

Zemsta Trumpa. Jak USA pomagają Rosji wygrać wojnę w Ukrainie i dokonać inwazji na Europę

Ексклюзив
20
хв

Wiaczesław Klimow, współzałożyciel Nova Post: – Na początku inwazji zmienialiśmy naszą strategię kilka razy w tygodniu

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress