Exclusive
20
min

Polska-Ukraina: gra na granicy

Nie sprzedajemy niczego w Polsce: całe nasze zboże i inne produkty rolne są przewożone przez Polskę do innych krajów.

Mykoła Kniażycki

Osiem wagonów pociągu towarowego przewożącego kukurydzę, który według Kijowa jechał z Ukrainy, zostało otwartych, a ich zawartość wysypana na tory kolejowe w Polsce 25 lutego 2024 r., poinformowały ukraiński rząd i polska policja. Fot: Mateusz SLODKOWSKI / AFP/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Druga rocznica inwazji na pełną skalę. Wojna trwa już 10 lat. Dwa lata temu sąsiedni kraj-agresor miał nadzieję, że Kijów "upadnie w trzy dni". Wielu na Ukrainie również tak myślało, ale tak się nie stało. Naród ukraiński i siły zbrojne zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby nie tylko wyprzeć agresora z Kijowa, Charkowa i wielu innych ważnych miast, ale także pokazać światu, że Ukraińcy są w stanie się bronić i są w stanie bronić Europy. Ta wyjątkowa obrona trwa nadal. Jest rzeczywiście wyjątkowa, ponieważ nawet podczas II wojny światowej wiele narodów walczących z Hitlerem otrzymało pomoc i zjednoczyło się. Rosyjscy propagandyści próbowali przekonać cały świat, że tylko oni pokonali Hitlera, ale my pamiętamy przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, ruchy oporu w wielu krajach i to, jak walczyli z tym złem razem, jako wielka koalicja. Zło, które odrodziło się dzisiaj i w rzeczywistości robi to samo, co Hitler, używając tych samych haseł. I tylko naród ukraiński walczy dziś z tym złem.

Oczywiście jesteśmy wdzięczni naszym sojusznikom, którzy wspierają nas bronią i finansowo. Jesteśmy wdzięczni tym, którzy zapraszają nas dziś do Unii Europejskiej. To właśnie nasze dążenie do członkostwa w UE i NATO zapoczątkowało rosyjską agresję dziesięć lat temu, po Majdanie.

Poprzeczka europejskich polityków dla ukraińskich władz

W rocznicę inwazji na Kijów Ursula von der Leyen, fantastyczna kobieta, jedna z liderek nie tylko UE, ale współczesnego demokratycznego świata, z którym walczy agresor i świat totalitarny.

Ursula von der Leyen rozwiązuje najtrudniejsze konfrontacje w Unii Europejskiej. Jest kandydatką na kolejną kadencję Komisji Europejskiej. Oczywiście Ukraina powinna zrobić wszystko, aby wesprzeć tę kandydatkę: Ursula von der Leyen robi tak wiele dla naszego zwycięstwa i integracji europejskiej, demonstrując przykład świadomości politycznej, prawdziwej służby, przykład polityka, który myśli o przyszłości. Premier Kanady Justin Trudeau, premier Belgii Alexander de Kroo i premier Włoch Giorgia Meloni również przybyli do Kijowa 24 lutego. Wszyscy oni są wybitnymi postaciami politycznymi naszych czasów. Czy ukraiński rząd dorównuje poziomem i przykładem europejskim przywódcom? Niestety nie. Ukraiński rząd bardzo często nie dorównuje poziomowi ukraińskiego społeczeństwa, a przede wszystkim ukraińskiej armii, która nie tylko w sposób zorganizowany broni Ukrainy przed wrogiem, ale także chroni cały świat.

Ukraiński rząd twierdzi, że pokonał korupcję. Oczywiście tak nie jest. Pamiętamy drobne zwolnienia i nominacje ukraińskich urzędników. Pamiętamy ograniczenia wolności słowa. Pamiętamy ograniczanie demokracji, które jest usprawiedliwiane wojną. Wszystko to nie jest w żaden sposób wspierane ani przez społeczeństwo ukraińskie, ani europejskie. Będziemy mogli stać się członkami europejskiej rodziny, dołączyć do wspólnego pragnienia wybitnych przywódców naszych czasów, takich jak Ursula von der Leyen, aby uwolnić nie tylko Ukrainę, ale całą Europę od Putina, tylko wtedy, gdy ukraiński rząd spełni ten wysoki standard wyznaczony nam przez europejskich przywódców. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Jednak jak dotąd tak się nie dzieje.  

W drugą rocznicę rozpoczęcia przez Rosję agresji na Ukrainę na pełną skalę, prezydent Wołodymyr Zełenskij wraz z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, premierem Włoch Giorgią Meloni, premierem Kanady Justinem Trudeau i premierem Belgii Alexandrem De Kroo oddali hołd poległym obrońcom Ukrainy w wojnie rosyjsko ukraińskiej.Zdjęcie: Kancelaria Prezydenta Ukrainy

Przedstawienie na granicy

Widzieliśmy zdjęcia ukraińskiego rządu ustawionego w kolejce na polskiej granicy, rzekomo czekającego na rozmowy z polskim rządem. Oczywiście to tanie przedstawienie w żaden sposób nie pomogło stosunkom ukraińsko-polskim. Paradoks polega na tym, że żądania ukraińskiego rządu są uczciwe. Paradoks polega na tym, że tylko Rosja jest zainteresowana tym, aby Ukraińcy i Polacy kłócili się ze sobą. I widzimy, jak skutecznie Rosja to robi. Żądania polskich rolników wobec Ukrainy nie mają sprawiedliwych podstaw. Nie sprzedajemy niczego w Polsce: całe nasze zboże i inne produkty rolne są przewożone przez Polskę do innych krajów. Oskarżenia, że ukraińskie produkty są rzekomo złej jakości, są fałszywe: nie ma takiego faktu. Polskie służby sanitarne działają na granicy Ukrainy i Polski, a inspektorzy UE pracują na Ukrainie w celu monitorowania jakości ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych. Ukraińskie produkty rolne spełniają najlepsze standardy w Europie. Dlatego oskarżenia polskich rolników, że zboże jest złej jakości, są nie tylko nieprawdziwe, ale wręcz kłamliwe. Podobnie jak twierdzenie, że ukraińskie zboże zalało Polskę. Rzepak, który wysypał się z ukraińskich wagonów, był przeznaczony do Niemiec i nie ma żadnych ograniczeń w UE, więc nie konkuruje z polskimi producentami.

Ale polscy rolnicy protestują i blokują granicę. Za wszystko obwiniają Ukrainę. Właśnie wróciłem z Polski, gdzie rozmawiałem z naukowcami, którzy badają próby Rosjan wpływania na opinię publiczną na Ukrainie i w Polsce za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz ich aktywne próby podzielenia ukraińskiego i polskiego społeczeństwa. Niestety, udaje im się to. Niestety, ani polscy, ani ukraińscy politycy nie są wystarczająco mądrzy, aby powstrzymać tę histerię, która nie ma podstaw w faktach.

Polska rywalizacja: kto jest większym obrońcą chłopów

W Polsce temat ukraińskiego zboża i ukraińskich produktów rolnych jest wykorzystywany politycznie. Tak było przed wyborami parlamentarnymi. Teraz, w kwietniu, odbędą się wybory samorządowe. Polska struktura polityczna jest niezwykle złożona. Jedna z największych frakcji opozycyjnych, Prawo i Sprawiedliwość, prorosyjska partia Konfederacja oraz koalicja różnych partii, które są obecnie u władzy, walczą między sobą. Partie te będą również startować oddzielnie w wyborach samorządowych. Jest więc między nimi wewnętrzna rywalizacja. Istnieje konkurencja między polskim ministrem rolnictwa z jednej partii a jego zastępcą z innej: każdy z nich próbuje pokazać się jako większy obrońca chłopów. Chłopi wykorzystują to, aby uzyskać więcej dotacji dla siebie. W końcu otrzymują je teraz i będą nadal otrzymywać z UE. A Ukraina, niestety, staje się tutaj kartą przetargową z powodu rosyjskich prowokacji.

Co powinien zrobić ukraiński rząd? Poważnie o tym porozmawiać. Odbywają się poważne rozmowy: Ursula von der Leyen prowadziła rozmowy, a teraz będzie je prowadzić w Ukrainie. Widzimy, że UE daje dopłaty polskim rolnikom i wspiera Ukrainę, otwierając dla niej rynki zbytu. Bo jeśli w UE rynki dla naszych produktów rolnych są zamknięte, to jaki jest sens naszego bycia w UE? Żądania ukraińskiego rządu, które podpisał Szmyhal, są absolutnie uczciwe i sprawiedliwe. I tutaj mogliśmy pokazać naszą dojrzałość, nasze zaangażowanie w ukraińsko-polski dialog i współpracę... Bez tego będzie nam niezwykle trudno w Unii Europejskiej. Trudno nam będzie porozumiewać się z innymi krajami bez naszego największego sojusznika - Polski. Nasze członkostwo w UE leży w interesie zarówno Polski, jak i Ukrainy. Tylko Rosja jest zainteresowana zablokowaniem naszej zachodniej granicy i wschodniej granicy Polski. Tylko Rosja jest zainteresowana konfliktem między naszymi narodami. I żeby nie igrać z Rosją, nie powinniśmy robić z siebie widowiska na granicy, jak to zrobił rząd ukraiński, tylko w sposób przyzwoity w dialogu z Polakami głosić te uczciwe postulaty rządowe.

Polacy powinni zrobić to samo. Polacy, którzy twierdzą, że sprzedajemy złe ukraińskie zboże i zalewamy polski rynek, kłamią i wykorzystują to w swojej polityce wewnętrznej.

Naprawdę chcę, aby ten populizm w polityce wewnętrznej zarówno Ukrainy, jak i Polski zniknął tak szybko, jak to możliwe. Chcę, abyśmy stali się prawdziwymi strategicznymi sojusznikami i pokazali całemu światu przykład prawdziwej demokracji. I chcę, abyśmy wygrali tak szybko, jak to możliwe.

No items found.

Dziennikarz, poseł do parlamentu Ukrainy. Zanim został wybrany do Rady Najwyższej Ukrainy, pracował jako dziennikarz, producent i menedżer mediów, awansując od korespondenta do szefa krajowej firmy telewizyjnej. Pracując w dziennikarstwie, stworzył demokratyczne proukraińskie media i walczył z atakami na wolność słowa. Stworzył kanały telewizyjne STB, Tonis i TVi. W 2013 r. założył Espresso, kanał telewizyjny Majdanu, który relacjonował wydarzenia Rewolucji Godności przez całą dobę od pierwszych dni. Po raz pierwszy został wybrany do parlamentu w 2012 roku. Jako poseł do parlamentu i członek komisji Rady Najwyższej ds. wolności słowa i informacji, koncentrował swoją pracę legislacyjną na kwestiach zawodowych, takich jak regulacja przestrzeni medialnej. Jest szefem ukraińskiej części Komisji Stowarzyszenia Parlamentarnego UE-Ukraina i współprzewodniczącym grupy parlamentarnej ds. stosunków międzyparlamentarnych z Rzeczpospolitą Polską.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Rzecz w tym, że ostatnie kontrowersyjne wypowiedzi Donalda Trumpa czy Elona Muska mogą mieć uzasadnienie. Może w nich bowiem chodzić o podniesienie stawki i wysłanie przez USA sygnału – w świat, ale przede wszystkim do Chin. Tych Chin, które przez ostatnie pół wieku tuczyły się na amerykańskiej gospodarce, a teraz uważają, że USA powinny utracić pozycję hegemona na ich rzecz.

Takie zachowanie Chin i ich sojuszników z osi zła – Rosji, Iranu i KRLD – opiera się na idei, że wielkie mocarstwa powinny dzielić świat na strefy wpływów, narzucając swoją wolę mniejszym sąsiadom.

Jednak ten taniec można odtańczyć tylko we dwoje. A Ameryka jasno dała do zrozumienia, że na swoim podwórku, czyli na półkuli zachodniej, Pekinu nie chce

„The Wall Street Journal” (WSJ) twierdzi, że po zdecydowanym zwycięstwie Trumpa w wyborach Chiny coraz bardziej prężą muskuły. Przeprowadziły największe ćwiczenia morskie od dziesięcioleci, zwodowały największy na świecie amfibijny okręt wojenny, prawdopodobnie niszczyły podmorskie kable w Azji i Europie i zhakowały system amerykańskiego Departamentu Skarbu, wprowadziły cztery nowe modele samolotów wojskowych, po raz pierwszy przećwiczyły blokadę morską Wysp Japońskich i zintensyfikowały działania szpiegowskie na Zachodzie.

Xi Jinping i Donald Trump podczas spotkania w 2017 roku. Zdjęcie: AFP/EAST NEWS
Kiedy mieszkasz w Europie Wschodniej, wydaje ci się, że Amerykanie, domagając się kontroli nad Kanałem Panamskim, oszaleli

Nie należy jednak zapominać, że to Stany Zjednoczone zbudowały ten strategicznie ważny obiekt, by ułatwić szybszy i łatwiejszy handel z Azją i między swoimi wybrzeżami. Z istnienia kanału wynika również dla nich korzyść militarna: to najszybsza i najłatwiejsza trasa przemieszczania się okrętów wojennych z Atlantyku na Pacyfik – i na odwrót. W 1999 r. kanał został przekazany pod jurysdykcję Panamy i wszystko zostałoby po staremu, gdyby w 2014 r. Chińczycy nie zaczęli się nim niezdrowo interesować.

Najpierw zaczęli wdrażać inicjatywę „Pasa i Szlaku” Xi Jinpinga, a następnie zerwali stosunki z Tajwanem. Natomiast wobec Panamy zastosowali swoją klasyczną łapówkę: inwestycje w infrastrukturę w zamian za wpływy.

Obecnie dwa z pięciu kluczowych portów w strefie Kanału Panamskiego są własnością firm z Hongkongu. To oznacza, że Chińczycy mogą monitorować przepływ amerykańskich ładunków cywilnych i wojskowych

Podczas pierwszej kadencji Trumpa i czteroletniej kadencji Bidena Amerykanie zmusili władze Panamy do porzucenia niektórych chińskich projektów, ale i tak wpływy Chin w tym rejonie znacznie wzrosły. Pekin planował nawet budowę dużej ambasady nad brzegiem Kanału Panamskiego, tyle że pod naciskiem Waszyngtonu władze Panamy zablokowały tę inicjatywę.

Chiny wyraziły poparcie dla Panamy w kwestii kontroli nad Kanałem Panamskim. Zdjęcie: Shutterstock

Jeśli chodzi o Grenlandię, Stany Zjednoczone mają tam ten sam interes: zabezpieczenie swojego wschodniego wybrzeża przed Chinami. Chociaż kwestia „sprzedaży wyspy” tu i ówdzie wywołała konsternację czy wręcz oburzenie – ruch Trumpa miał pewien sens.

Amerykański serwis informacyjny Axios, powołując się na własne źródła, donosi, że „duński rząd chce uniknąć publicznego starcia z nową administracją USA” i w tej sprawie „wysłał kilka wiadomości”. W ten sposób duńskie władze dały jasno do zrozumienia, że wyspa nie jest na sprzedaż, lecz są gotowe przedyskutować każdą inną prośbę USA. Ameryka ma już bazę wojskową na Grenlandii i umowę z 1951 r. z Danią w sprawie ochrony wyspy, co ułatwia dyskusję na temat zwiększenia tam sił amerykańskich.

Według mediów duńscy urzędnicy oświadczyli już, że rozważają umożliwienie zwiększenia inwestycji w infrastrukturę wojskową na Grenlandii – oczywiście w porozumieniu z grenlandzkim rządem.

Dlaczego Waszyngton tak bardzo interesuje się Grenlandią? Otóż podczas zimnej wojny odgrywała ona strategiczną rolę w systemie obronnym NATO i USA, jako część systemu wczesnego wykrywania radzieckich okrętów podwodnych i rakiet balistycznych.

Chiny, których okręty podwodne są coraz częściej widziane są w pobliżu wyspy – kluczowej dla potencjalnego szlaku handlowego przez Arktykę – doskonale tę rolę rozumieją

WSJ pisze, że w ostatnich latach Pekin zwiększył swoją obecność gospodarczą w regionie, w szczególności poprzez inwestycje w górnictwo na Grenlandii. W 2018 r. Pentagon doprowadził do zablokowania sfinansowania przez Chiny trzech lotnisk na wyspie.

Kontrolowanie Grenlandii, kluczowej dla wszystkich arktycznych szlaków żeglugowych, w tym Polarnego Jedwabnego Szlaku Pekinu, pozwoliłoby Chinom transportować swoje towary przez Arktykę, z ominięciem wąskiego gardła morskiego w Kanale Sueskim i Cieśninie Malakka. Nie zapominajmy też, że Grenlandia posiada ogromne rezerwy metali ziem rzadkich, które Chiny chciałyby przejąć, by zyskać przewagę w wojnie handlowej i gospodarczej – a tym samym wygrać wyścig o zaawansowane technologie ze Stanami Zjednoczonymi.

W walce o nadzór nad dostępem do Arktyki rola Kanady jest bardzo ważna, bo mając szeroką strefę dostępu do Bieguna Północnego, mogłaby stać się strategicznym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Chinami oraz Rosją o kontrolę nad północnymi szlakami i zasobami

Kanada jest drugim co do wielkości partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych, lecz pozostaje daleko w tyle pod względem wydatków na obronność – nie wydaje na nią nawet 2% swojego PKB. Dlatego by zmusić swojego sąsiada do działania, Trump uciekł się do agresywnej retoryki.

Amerykańscy analitycy z obu głównych partii uważają, że takie podejście może ożywić mało popularny w Kanadzie temat obronności przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Partia Justina Trudeau, która w ostatnich latach bardziej skupiała się choćby na kwestiach równości płci, może przegrać.

Czy jednak nieszablonowe podejście Trumpa do ważnych kwestii należy przyjąć z zadowoleniem? Zdecydowanie nie, choć, z drugiej strony, świat zachodni musi przeżyć jakiś rodzaj szoku, by wyleczyć się z populizmu. I musi wreszcie zająć się najpoważniejszymi kwestiami, jak ocena zagrożeń i przygotowanie swych armii do wojny.

Tak aby w ostatecznym rozrachunku Ukraina, a potem Polska i kraje bałtyckie – jedyne, które na co dzień zwalczają kłamstwo o „niezgłębionej rosyjskiej duszy” – nie były tymi, którzy za to wszystko zapłacą.

Świat stoi przed realnym wyborem: żyć w demokracji albo stać się pożywieniem dla Chin

Kiedy sekretarz generalny NATO Mark Rutte, bądź co bądź powściągliwy biurokrata, ostrzega Europejczyków, że albo przeznaczymy pieniądze na obronę, albo „będziemy musieli wziąć nasze podręczniki do języka rosyjskiego i udać się do Nowej Zelandii” – to jest to wymowne przypomnienie, że zło nie śpi. I na pewno nie ograniczy się do zniszczenia wiosek w ukraińskim Donbasie.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Czy naprawdę można to nazwać próbą generalną przed wyborami? Oczywiście dziwne jest myślenie w kategoriach pokoju teraz, gdy wciąż nie ma widoków na zawieszenie broni, a nowy rok rozpoczął się od zniszczenia przez szahidy cywilnych budynków zaledwie 300 metrów od siedziby prezydenta.

Co więcej, Putin nie ma zamiaru przestać – bez względu na to, kto go o to poprosi, bo wojna jest nieodłączną częścią jego reżimu. Jest również gwarancją jego fizycznego istnienia, ponieważ jeśli nie będzie wojny, Rosja będzie musiała zmierzyć się z własnymi demonami

Obecne czasy są jednak dobrym momentem, by Ukraińcy spojrzeli na siebie krytycznie. I odpowiedzieli na pytania: „Czy to naprawdę dobrze, gdy masa krytyczna ludzi bez doświadczenia wchodzi do polityki?”. „Czy nowe twarze z branży rozrywkowej mogą stać się naprawdę dobrymi menedżerami w czasach gorącej wojny?”. I wreszcie: „Jakiej przyszłości chcemy i jakich zasobów potrzebujemy, by ją osiągnąć?”.

Międzynarodowy Instytut Socjologii w Kijowie podsumował rok 2024, przeprowadzając szeroko zakrojone badanie postaw Ukraińców wobec przyszłości.

Badacze zaczynają od złej wiadomości: „Po pierwsze, obserwuje się stałą tendencję spadkową odsetka osób optymistycznie nastawionych do przyszłości Ukrainy. Podczas gdy pod koniec 2022 r. 88% respondentów uważało, że Ukraina będzie zamożnym krajem w UE w ciągu 10 lat, do grudnia 2023 r. ich odsetek spadł do 73%, a do grudnia 2024 r. – do 57%. W tym samym czasie udział tych, którzy uważają, że Ukraina będzie miała zrujnowaną gospodarkę, wzrósł z 5% do 28%”.

„Po drugie, analizując wyniki, oprócz dynamiki musimy również skupić się na aktualnych wskaźnikach. Widzimy, że pomimo trudnego roku i jego trudnej końcówki, większość Ukraińców (57%) jest ogólnie optymistycznie nastawiona do przyszłości kraju” – piszą autorzy badań. To już słodka pigułka na otarcie łez.

A to natychmiast rodzi pytanie: „Kogo Ukraińcy widzą jako nowych liderów? Kto poprowadzi nas w tę optymistyczną przyszłość po wojnie?”.

Pod koniec listopada ubiegłego roku centrum „Monitoring Społeczny” opublikowało wyniki badań trendów w opinii publicznej. Pikantnym szczegółem jest, że są one dość zbliżone do innych, niepublicznych badań socjologicznych zleconych przez Bankową [w Kijowie na ul. Bankowej mieści się siedziba administracji prezydenta Ukrainy – red.]. Co więcej, trwają one około roku.

Ostatnie badanie pokazuje, że Ukraińcy bardziej ufają byłemu głównodowodzącemu Sił Zbrojnych Ukrainy, a obecnie ambasadorowi Ukrainy w Wielkiej Brytanii, Walerijowi Załużnemu, oraz szefowi wywiadu obronnego Ukrainy, Kyryło Budanowowi, niż prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu

Tym samym Załużny i Budanow są jedynymi osobami publicznymi, w przypadku których zaufanie przewyższa nieufność. Zainteresowanie opinii publicznej tymi nazwiskami jest zrozumiałe: obaj są oficerami wojska z bezpośrednim doświadczeniem bojowym.

Zełenski jest trzeci w tym rankingu, ciesząc się 44-procentowym zaufaniem (nie ufa mu 52% Ukraińców). W tym przypadku widoczne jest pewne zmęczenie urzędującym prezydentem oraz fakt, że globalny trend przezwyciężania populizmu i powrotu do klasycznej polityki z poważnymi liderami dociera także do naszego zakątka Europy.

W Załużny i Budanowie - dwaj główni rywale? Zdjęcie: OPU

Wybory 2019 roku w Ukrainie były triumfem poprzedniego trendu, kiedy ludzie szukali przyjemnych, charyzmatycznych twarzy i szczerze wierzyli w proste rozwiązania.

Wyzwań w nowej ukraińskiej rzeczywistości jest coraz więcej. W rzeczywistości typowy ukraiński wyborca będzie patrzył na każdą nową postać, która pojawi się na polu politycznym, przez mgłę rozczarowania.

Pomimo stresu i wyczerpania, badanie „Monitoringu Społecznego” pokazuje wysokie (32%) zapotrzebowanie na budowę armii wysokiej jakości i niepokój, że obecny rząd nie wykonuje dobrej pracy. Co więcej, wielu Ukraińców negatywnie zareagowało na smutną wiadomość przed Bożym Narodzeniem o tysiącach min niskiej jakości, które żołnierze rzekomo „niewłaściwie przechowywali” na froncie. Zostało to odebrane jako splunięcie w twarz tym, którzy walczą o utrzymanie linii frontu w Donbasie.

Istnieje też jednak pewien oczywisty trend: w 33. roku niepodległości przeciętny Ukrainiec zdał sobie sprawę, że trzeba rozbudować armię – o ile nie chce być zabity lub zgwałcony przez obcą
Sławiańsk po rosyjskim ataku 3 stycznia 2025 r. Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Ta postawa jest stabilna, pomimo demonizowania TCK [Terytorialne Centrum Poboru i Pomocy społecznej – organ administracji wojskowej Ukrainy, prowadzący ewidencję wojskową i mobilizujący ludność – red.] i wielu problemów, które politycy zrzucają na głowę Sił Zbrojnych Ukrainy.

Dlatego gdy tylko pełnoprawne życie polityczne stanie się możliwe, te siły i jednostki, które mogą zaspokoić główne zapotrzebowanie na bezpieczeństwo, zyskają perspektywy polityczne.

Warto zauważyć, że w wielu badaniach od razu zidentyfikowano poważnye postaci: ochotników, weteranów i zawodowych polityków, takich jak Serhij Sternenko, Andrij Bilecki, Taras Chmut, Ołena Zerkal, Bohdan Krotewycz i Dmytro Kułeba.

Te nazwiska są warte uwagi. Prawdopodobnie zobaczymy je na listach partyjnych i wśród kandydatów.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Jakich polityków i zmian chcą Ukraińcy po wojnie? Przegląd głównych trendów

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Ексклюзив
20
хв

Jakich polityków i zmian chcą Ukraińcy po wojnie? Przegląd głównych trendów

Ексклюзив
20
хв

Anusz Towmasjan: – Przywódczynią trzeba się urodzić

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress