Exclusive
20
min

Na kołduny do Katowic, czyli życiowy biznes dziewczyn z Buczy

Lwowskie Croissanty, Pijana Wiśnia, Czarnomorka – ukraińskie marki wchodzą na rynki europejskie, konkurując z tamtejszymi firmami. Tak jak marka Multi Cook, która jest franczyzą znanej ukraińskiej sieci dań gotowych Galia Bałuwana. W 2024 r. dwie dziewczyny z Ukrainy otworzyły w Katowicach swój pierwszy sklep pod tym szyldem. Teraz mają już trzy

Tetiana Wygowska

Ołena Juryszyniec i Aliona Anisimowa, założycielki Multi Cook w Katowicach. Zdjęcie: Tetiana Wygowska

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Przechodząc obok szyldu „Domowe mrożonki. Multi Cook” nie miałam pojęcia, że to biznes pochodzenia ukraińskiego. Aż usłyszałam polską parę rozmawiającą przy drzwiach sklepu:

– Chodź, kupimy ukraińskie pierogi – powiedziała ona.

Weszłam za nimi do sklepu.

Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

– Odwiedzamy ten sklep regularnie raz na dwa tygodnie – przyznał Bruno. – A nasza córka przychodzi tu, gdy odwiedza Katowice z dziećmi. Najbardziej lubię pierogi z jagodami. Pyszne, dużo nadzienia.

– To wygodne dla kobiet – włączyła się Krystyna. – Po prostu wyjmujesz pierogi z zamrażarki i wrzucasz na patelnię. Zrobiłam w swoim życiu tyle ciasta, że teraz kupuję tylko gotowe.

Polak przepada za chinkali

– Jakieś 90% naszych klientów to Polacy – zapewniają mnie Ołena Juryszyniec i Aliona Anisimowa, właścicielki sklepu Multi Cook w Katowicach. – Ukraińców jest mniej. Być może dlatego, że jeszcze o nas nie wiedzą.

Mamy wiele produktów: pierogi, knedle, pasztety, gołąbki, faszerowaną paprykę, paszteciki, faszerowaną makrelę, kotlety itp. A głównym hitem są chinkali (kołduny). U nas są cztery odmiany: z jagnięciną, serem, wołowiną i wieprzowiną. Polacy za nimi przepadają.

Przyjaciółki z Buczy zostały partnerkami biznesowymi w Polsce

Ołena Juryszyniec: – Multi Cook to franczyza sieci Galia Bałuwana, dostosowana do rynku europejskiego i międzynarodowego. W Katowicach jesteśmy jedyni. Marka rozwija się w Polsce, Czechach, Chorwacji, zaczyna też wchodzić na rynek amerykański i kanadyjski. W ciągu ostatnich kilku lat franczyza znacznie się rozwinęła i ma wiele nowych placówek. Nazwa Multi Cook jest bardziej uniwersalna dla międzynarodowych konsumentów niż Galia Bałuwana, ale koncept nadal opiera się na ukraińskich tradycjach i kuchni.

Dlaczego akurat taki biznes?

Ołena: – Z Alioną znamy się od dawna, w Ukrainie pracowałyśmy razem w międzynarodowej firmie audytorskiej, obsługiwałyśmy duże firmy, w tym Nova Post i sieci handlowe. I zawsze marzyłyśmy o prowadzeniu własnego biznesu.

Aliona Anisimowa: – W Ukrainie usługi są na wysokim poziomie, chciałyśmy przenieść to podejście do Polski. Franczyza jest zgodna z naszymi wartościami: pomaga ludziom zaoszczędzić czas, oferuje wysokiej jakości żywność, która ma dobry wpływ na zdrowie i samopoczucie.

Chciałyśmy też stworzyć dla Ukraińców minispołeczność – w szczególności dla kobiet, które zostały zmuszone do wyjazdu z powodu wojny. Wiele uchodźczyń musi pracować w fabrykach. My chcemy dać Ukrainkom bardziej komfortową pracę

Pochodzicie z Buczy? Jak znalazłyście się w Katowicach?

Ołena: – Tak naprawdę pochodzimy z Donbasu. Ja przeprowadziłam się do Kijowa z rodzicami jeszcze przed wojną, w 2009 roku. Aliona przyjechała w 2014 roku – tylko na tydzień, żeby przeczekać wydarzenia w Doniecku. Ale po jego zajęciu została zmuszona do pozostania.

Aliona: – W Doniecku pracowałam dla międzynarodowej firmy audytorskiej, która miała centralę w Kijowie. W ten sposób znalazłam się w stolicy.

Ołena: – Kiedy zaczęła się inwazja, nikt nie wiedział, co robić: zostać czy uciekać. My mieszkaliśmy trzy kilometry od lotniska w Hostomlu, walki przypominały sceny z „Gwiezdnych Wojen”. Planowałyśmy poczekać dzień lub dwa, ale zdecydowaliśmy się wyjechać wcześniej, wieczorem. Później mosty na wyjeździe z Buczy zostały wysadzone. Ci, którzy zostali, nie mogli już wyjechać. My zdążyliśmy w ostatniej chwili.

Podróżowałyście razem?

Aliona: – Osobno. Ja wyjechałam trochę wcześniej, bo po Doniecku byłam już psychicznie gotowa na wszystko. Opuszczajac rodzinne miasto nie mogłam zabrać ze sobą niczego, ale wiedziałam, że najważniejsze są moje dokumenty i pies. Rano 24 lutego byliśmy gotowi do wyjazdu, jednak w samochodzie nie było benzyny.

Po deokupacji wróciliśmy do Buczy. Mieszkaliśmy tam przez jakiś rok, odbudowywaliśmy nasze domy. Były w strasznym stanie, bo mieszkali w nich Rosjanie. Kiedy wróciliśmy, panował kompletny chaos, wszystko zniszczone. Ciężko było na to patrzeć.

Aż przyszedł taki moment, że [obie z Ołeną] nie mogłyśmy już dłużej znieść wojny. Zdecydowałyśmy przenieść się do Polski i otworzyć tutaj własny biznes.

Dlaczego Katowice?

Aliona: – Bo dowiedziałyśmy się, że to miasto jest obiecujące i szybko się rozwija; w 2023 roku znalazło się na liście najlepiej rozwijających się miast w Polsce. Poza tym nie było tu jeszcze sklepów Multi Cook, a uruchomienie biznesu w nowym miejscu jest łatwiejsze niż konkurowanie z istniejącymi placówkami.

Okazało się też, że Katowice są miastem partnerskim Buczy. To symboliczne

Jak integrowałyście się w Polsce?

Miałyśmy szczęście – zostałyśmy bardzo ciepło przyjęte. Na początku było ciężko z językiem polskim, ale wiele osób rozmawiało z nami po angielsku, co nas zaskoczyło. Przez przypadek poznaliśmy Inessę, która pomogła nam w tłumaczeniach, a później została naszą dyrektorką operacyjną.

Inessa Coj: – Mamy ludzi z całej Ukrainy: Chersoń, Zaporoże, obwód lwowski, regiony centralne. To naprawdę interesujące, bo dzielimy się doświadczeniami, tradycjami, a nawet nawykami. Dziewczyny zaprzyjaźniają się, umawiają się na wspólne wyjścia do kawiarni, organizują imprezy firmowe. Pochodzę z Zaporoża i wcześniej niewiele wiedziałam o życiu ludzi z zachodniej Ukrainy. Teraz rozumiem ich lepiej, a oni rozumieją mnie.

U Ołeny i Aliony pracują Ukrainki z różnych regionów

Kosztowny start nie dla każdego

Ile trzeba pieniędzy, by uruchomić taki biznes?

Aliona: – Dużo, a lwia ich część idzie na zakup sprzętu. To dziesiątki tysięcy euro, więc nie każdy może sobie pozwolić na taki start. Ciężko pracowałyśmy, by zgromadzić kapitał.

Na przykład jedna zamrażarka szokowa kosztuje 1500 euro, a my potrzebujemy co najmniej trzech. Maszyna do wałkowania ciasta to 5000 euro.

Wynajmujecie lokal?

Tak. Czynsz wynosi około 4000 euro, z wyłączeniem mediów.

Jak szukałyście pracowników? Zatrudniałyście tylko doświadczonych?

Ołena: – Przeprowadziliśmy około 40 rozmów kwalifikacyjnych. Zamieściliśmy ogłoszenia na Facebooku i Telegramie. Poza tym kiedy otwierasz sklep, wiele osób przychodzi i zgłasza swoje kandydatury. Z doświadczeniem pracowników jest 50 na 50 – niektórzy pracowali już w restauracjach, niektórzy przyszli z innej branży. Na przykład nasza szefowa produkcji pracowała w szkole przez ponad 10 lat. Jest bardzo skrupulatna, robi wszystko według listy.

Franczyza zapewnia wsparcie w szkoleniu pracowników: szefowie kuchni przyjechali do nas na dwa tygodnie, by nauczyć nas całego procesu. Mamy też całodobowe wsparcie technologów żywności, do których można się zwrócić po poradę.

Pracowniczki robiące pierogi i knedle można obserwować przez duże okno sklepu

Czy któryś z pracowników nie został przeszkolony?

Aliona: – Wszyscy zostali przeszkoleni. Stworzyliśmy silny zespół, chociaż z niektórymi nie przedłużyliśmy współpracy. Ważne jest, by ludzie byli wydajni, bo ich produktywność wpływa na koszty produkcji, a w konsekwencji – na ceny.

W Multi Cook wszystko robi się ręcznie

Nie bać się zmian

Wraz z franczyzą dostaje się też przepisy?

Ołena: – To sprawdzone przepisy na potrawy, na które jest popyt. Nie możemy od nich odstępować, wymagania dotyczące zgodności z technologią są bardzo surowe.

Gdzie kupujecie składniki do potraw?

Mięso i nabiał od polskich rolników. Franczyza poleca nawet, które marki są najlepsze, na przykład jakiej mąki użyć.

Słuchacie życzeń klientów, zbieracie ich opinie?

Tak, oni mówią nam, czego potrzebują. A nasi sprzedawcy nieustannie pytają ich, co jeszcze chcieliby zobaczyć w asortymencie.

Jest na przykład duże zapotrzebowanie na produkty bez laktozy. Wzrosła też popularność zdrowej żywności. Jednym z naszych hitów są pierogi ze szpinakiem. Wiele osób je kupuje, zwłaszcza wegetarianie

Były jakieś produkty, które dodaliście ze względu na ciągłe prośby klientów?

Aliona: – Chinkali z serem. Ludzie ciągle pytali, kiedy będą dostępne. Na początku mieliśmy tylko klasyczne, mięsne chinkali, ale dodaliśmy kolejną wersję. Jednym z naszych stałych klientów jest facet z Gruzji. Powiedział, że mamy najlepsze chinkali w Katowicach. Oczywiście w Gruzji są jeszcze lepsze, ale to był dla nas największy komplement. W gruzińskich chinkali jest zwykle dużo bulionu, za to nasze są bardziej mięsne i obfite.

Lubicie ten biznes?

Ołena: – Tak, obie kochamy porządek, przejrzystość i przepisy. A ten biznes jest dla nas idealny. Widujemy siebie częściej niż nasze rodziny. I stworzyłyśmy efekt synergii: kiedy pracujemy razem, wyniki są znacznie lepsze.

Idziemy do kuchni, zakładam czepek i fartuch. Pracowniczki robią pierogi i zrazy ziemniaczane. Wśród nich jest szefowa produkcji Tetiana Spiridonowa. Dwa lata temu przyjechała z okupowanego obwodu chersońskiego, w Ukrainie była wicedyrektorką szkoły.

Tetiana: – Jestem nauczycielką z ponad 13-letnim doświadczeniem. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę pracować w kuchni, ale życie zmusiło mnie do zmiany wszystkiego. Mam dwóch synów, najmłodszy urodził się już podczas wojny.

Tetiana Spiridonowa, szefowa produkcji i była nauczycielka

Trudna była zmiana zawodu?

Najtrudniej zaadaptować się w innym kraju. Ale miałam szczęście spotkać trzy niesamowite kobiety, które wierzyły we mnie bardziej niż ja sama. Pomagały mi na każdym kroku.

Szefowa produkcji, która sama gotuje?

Tak, i ciągle uczę się nowych rzeczy. Początkowo w menu było około 80 dań, teraz jest ponad 130. Nowe rzeczy są zawsze interesujące, nawet jeśli są trudne. By iść naprzód, trzeba nie bać się zmian.

Aktywna ekspansja sieci "Galya Baluwana" w Ukrainie zbiegła się w czasie z pandemią koronawirusa w latach 2020-2021, kiedy ludzie przestali masowo chodzić do restauracji i zaczęli gromadzić zapasy półproduktów. W 2022 sieć rozpoczęła ekspansję na rynki międzynarodowe pod marką Multi Cook.Według właściciela Multi Cook Volodymyra Matviychuka, większość jego partnerów poza Ukrainą to Ukraińcy, którzy przenieśli się za granicę z powodu wojny. Najłatwiejszymi rynkami dla Ukraińców są Polska, Łotwa, Litwa i Estonia.Według Forbes.ua, franczyza Multi Cook kosztuje 9 000 euro. Plus miesięczna opłata licencyjna w wysokości 100 euro. Minimalna kwota wymagana do otwarcia sklepu Multi Cook za granicą wynosi 40 000-50 000 euro (bez opłat franczyzowych).

Zdjęcia Tatiana Wygowska

No items found.
Р Е К Л А М А

Założycielka i redaktor naczelna wydawnictwa „Czas Zmian Inform”, współzałożycielka fundacji „Czas Zmian”, wolontariuszka frontowa, dziennikarka, publikująca w gazetach ukraińskich i polskich, w szczególności „Dzienniku Zachodnim”, „Gazecie Wyborczej”, "Culture.pl".  Członkini Ogólnoukraińskiego Towarzystwa „Proswita” im.  Tarasa Szewczenki, organizatorka wydarzeń kulturalnych, festiwali, "Parad Wyszywanki" w Białej Cerkwi.

W Katowicach stworzyła ukraińską bibliotekę, prowadzi odczyty literackie, organizuje spotkania z ukraińskimi pisarzami.  Laureatka Nagrody literackiej i artystycznej miasta Biała Cerkiew im  M. Wingranowskiego.  Otrzymała Medal „Za Pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy”, a także nagrodę Visa Everywhere Pioneer 20, która docenia osiągnięcia uchodźczyń, mieszkających w Europie i mających znaczący wpływ na swoje nowe społeczności.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

18 lutego ostatni oddział Nova Post w Pokrowsku został zamknięty z powodu zagrożenia bezpieczeństwa. Do samego końca jego trzech pracowników desperacko walczyło o to, by mieszkańcy mieli kontakt ze światem. Ukraińcy mają nadzieję, że Nova Post będzie pierwszą firmą, która po wyzwoleniu wróci do miasta.

Jeśli kiedyś po zwycięstwie powstanie wielotomowa monografia o sile ducha i dzielności Ukraińców, wiele heroicznych stron zostanie poświęconych NovaPost. W zeszłym roku zespół tego narodowego ukraińskiego operatora doradzał naukowcom z William Davidson Institute (WDI) na Uniwersytecie Michigan, autorom studium przypadku dla szkół biznesu.

Rozmawiamy z Wiaczesławem Klimowem, współwłaścicielem i współzałożycielem Nova Post, o biznesie pod bombami i planach podczas wojny. A także o wejściu firmy na rynki międzynarodowe.

Вячеслав Климов, співвласник і співзасновник Нової пошти

Olga Gembik: W ciągu trzech lat inwazji na pełną skalę Nova Post stała się jedną z marek narodowego oporu. Czy trudno było przestawić biznes na tory wojskowe?

Wiaczesław Klimow: Przygotowywaliśmy się na wojnę, na różne scenariusze,mieliśmy plany ewakuacji ze wschodu, plan działania na wypadek utraty łączności komórkowej, internetu i prądu, opracowaliśmy alternatywne trasy na wypadek zniszczenia dróg.

Nie mogliśmy jednak przewidzieć, że atak nadejdzie nie tylko ze wschodu Ukrainy, ale ze wszystkich kierunków, że Irpień lub Bucza zostaną zajęte już 27- 28 lutego, a wróg znajdzie się na obrzeżach Kijowa.

Nowe realia zmusiły nas do szukania alternatywnych rozwiązań. Na początku wojny zmienialiśmy nasz model logistyczny kilka razy w tygodniu i szybko przeorientowaliśmy się z firmy pocztowej na firmę przewozową: zaczęliśmy ewakuować firmy naszych klientów i partnerów, transportując ich sprzęt i magazyny do bezpieczniejszych regionów kraju.

Zaczęliśmy dostarczać pomoc humanitarną z całego świata, w tym z ONZ, i uruchomiliśmy nowy rodzaj działalności: 3PL – zapewniając firmom usługi przechowywania, pakowania i dostarczania ich towarów. W marcu 2022 r. dzięki niestrudzonej pracy zaczęliśmy stopniowo odzyskiwać siły. Udało nam się powrócić do poprzedniego tempa dostaw w mniej niż sześć miesięcy.

Jak to działa w czasie wojny? Jak zmieniły się kluczowe procesy? Jak udało się wam je ustabilizować?

Za każdym razem są to nowe wyzwania, szukamy więc sposobów na sprostanie im. Na przykład ze względu na ciągłe ataki wroga na ukraiński system energetyczny mieliśmy do czynienia z przerwami w dostawach energii i długimi przerwami w dostawach prądu. Aby zapewnić nieprzerwaną pracę oddziałów, wyposażyliśmy je w generatory i Starlinki, a także zainstalowaliśmy kogeneratory gazowo-tłokowe i elektrownie słoneczne w centrach sortowania.

W tym roku utworzyliśmy również własną spółkę paliwowo-energetyczną, Nova Energy, która już pokrywa nasze zapotrzebowanie na paliwo. Oczywiście odczuwamy również braki kadrowe, dlatego intensywnie rekrutujemy studentów i otwieramy stanowiska dla kobiet i mężczyzn bez doświadczenia zawodowego. Wprowadziliśmy też programy adaptacyjne dla weteranów.

Projekty humanitarne Nova Post są doskonałym przykładem społecznie odpowiedzialnego biznesu. Nad czym teraz pracujecie?

Nova Post zawsze była czymś więcej niż tylko szybką dostawą. Duża część naszych zasobów ma również na celu wspieranie potrzebujących. Od początku inwazji rozszerzyliśmy nasz humanitarny projekt Nova Post i przekształciliśmy go w oddzielny obszar. W ramach projektu organizacje charytatywne i wolontariackie mogą wysyłać artykuły humanitarne na koszt Nova Post, czyli bezpłatnie.

Od 2014 roku dostarczyliśmy 131 tysięcy ton pomocy humanitarnej, ponad 3,2 miliona paczek, a do naszego programu dołączyło 2 200 fundacji charytatywnych.

Wiele naszych działań ma na celu ochronę Ukraińców i wspieranie naszych obrońców. Wraz z fundacją charytatywną „Wróć żywy” podejmujemy inicjatywy mające na celu zebranie funduszy na wzmocnienie ukraińskiego systemu obrony powietrznej.

W ubiegłym roku wspólnie z Ukraińcami zebraliśmy 330 mln hrywien na wzmocnienie ukraińskiej obrony powietrznej i wyposażenie jej w sprzęt łączności. Teraz zbieramy fundusze na radar i walkę elektroniczną, by chronić naszą obronę powietrzną przed rosyjskimi dronami zwiadowczymi. Każdy może się przyłączyć, klikając odpowiedni link, a Nova Post podwoi każdą darowiznę.

Ponadto regularnie pomagamy 13. jednostce wojskowej, w której służy od 2 000 do 8 000 obrońców. Nova Post na bieżąco zaspokaja jej potrzeby i zapewnia wszystko, od opasek uciskowych, radia, opon samochodowych, generatorów – po piły łańcuchowe, noże i drony. Rozwijamy własną sieć i dziś działamy w ponad 10 000 miejscowości w całej Ukrainie, w tym w miastach na linii frontu. Dostarczamy przesyłki do miejsc, do których nie docierają inni operatorzy pocztowi.

Straty Nova Post podczas inwazji są liczone w zniszczonych terminalach, sprzęcie, logistyce, utraconych biurach. Ale najbardziej bolesną rzeczą jest utrata kolegów. Jakie straty ponieśliście? I jak wspieracie rodziny swoich pracowników?

Wszystko można kupić, odbudować i przywrócić – z wyjątkiem życia. Oczywiście najtrudniejszą rzeczą dla nas jest utrata naszych kolegów. Od początku inwazji zginęło 189 pracowników firmy. Spośród nich 20 było cywilami, a 169 wojskowymi, którzy bronili kraju.

W październiku 2023 roku Rosjanie zaatakowali Nową Posztę. W wyniku ataku zginęło 6 osób

Nova Post zawsze wspiera rodziny poległych pracowników. Zapewniamy im pomoc materialną i wsparcie finansowe dla ich dzieci. Co miesiąc te dzieci otrzymują 10 000 hrywien do czasu osiągnięcia pełnoletności, zapewniamy im także stypendia na edukację na dowolnym uniwersytecie na świecie wwysokości 12 500 dolarów. Troje dzieci naszych zmarłych pracowników już studiuje na uniwersytetach dzięki funduszom zapewnionym przez spółkę.

Ponadto mamy zespół stu psychologów, którzy zapewniają pomoc psychologiczną. Wśród pracowników są psychologowie dziecięcy i rodzinni, a także osoby specjalizujące się w pracy z PTSD i innymi rodzajami traum związanych z wojną.

Obecnie zmobilizowanych jest 3 788 pracowników Grupy NOVA. Każdemu z nich zapewniamy amunicję i wszystkie niezbędne rzeczy, płacimy im także 10000 hrywien miesięcznie.

Jeśli chodzi o infrastrukturę logistyczną, szacowane straty Nova Post z powodu wojny w latach 2022-2024 wyniosły 3 mld hrywien. Aż 317 oddziałów, 70 terminali sortujących i magazynów (w Dnieprze, Mikołajowie, Charkowie, Czernihowie, Chersoniu, Odessie, Pokrowsku i innych miastach) zostałopoważnie uszkodzonych lub zniszczonych w wyniku ataków rakietowych i dronowych. W Dnieprze i Połtawie nie można było naprawić zniszczonego wyposażenia terminali ani wyremontować pomieszczeń, więc znaleźliśmy nowe.

Na okupowanych terytoriach nadal znajduje się ponad 1 100 naszych oddziałów. Nie wiemy, w jakim są stanie. W wyniku działań wojennych zniszczeniu uległo 130 000 przesyłek. Łączna kwota roszczeń wypłaconych klientom z powodu zniszczenia paczek wyniosła ponad 105 mln hrywien.

Jednak pomimo strat Nova Post nie zatrzymała się ani na jeden dzień podczas wojny. Odbudowaliśmy nasz model logistyczny, aby zapewnić nieprzerwane dostarczanie paczek w każdych warunkach.

Wznowiliśmy działalność na wyzwolonych terytoriach, wchodząc na nie jako pierwsi po siłach zbrojnych. I nadal działamy w całej Ukrainie, nawet w pobliżu linii frontu.

Rozbity samolot Novej Posty

Mimo wszystko ubiegły rok charakteryzował się dobrymi wynikami. Dostawy międzynarodowe wzrosły o 86% (do 19 milionów), a Nova Post dostarczyła rekordowe 480 milionów paczek, przekraczając wynik z 2023 roku. Czy firma wróciła do swoich przedwojennych wyników?

Pomimo wszystkich wyzwań czasu wojny, nie tylko wróciliśmy do poziomu sprzed wojny, ale nawet go przekroczyliśmy. Musieliśmy całkowicie odbudować naszą logistykę i harmonogram pracy. To było najtrudniejsze zadanie.

Następnie zaczęliśmy pracować wszędzie tam, gdzie to było możliwe, by dostarczyć najpotrzebniejsze rzeczy: leki, żywność, dokumenty, ubrania, usługi finansowe i pomoc humanitarną.

W pierwszych tygodniach wojny czas dostawy wydłużył się: w marcu paczki mogły potrzebować od trzech do czterech dni, aby dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Główną trudnością były niedrożne drogi, bo punkty kontrolne były w każdej osadzie, kontrolowano dokumenty kierowców i ładunki. No i wiele mostów było zniszczonych, a infrastruktura uszkodzona. Ze względu na godzinę policyjną nasze samochody nie mogły wjeżdżać do miast w nocy, a kierowcy musieli czekać przy drogach do rana, co ograniczało całodobowe dostawy.

Jednak wróciliśmy do tempa dostaw sprzed wojny w mniej niż sześć miesięcy. Zaczęliśmy dostarczać przesyłki jeszcze szybciej, a średni czas dostawy skrócił się z 26 do 24 godzin. W dużej części to wynik ciągłych inwestycji w innowacje i rozwój naszej sieci logistycznej. Dlatego stale automatyzujemy nasze terminale i otwieramy nowe centra sortowania, wdrażając najnowsze rozwiązania lean irobotykę.

Trudno było przywrócić sieć i zapewnić bezpieczeństwo pracownikom. Ale każdego dnia otwieraliśmy 70-80 oddziałów w całym kraju. W ten sposób w ciągu dwóch miesięcy przywróciliśmy 17 500 punktów usługowych, w których ludzie mogli odbierać i wysyłać paczki i ładunki. Dziś sieć Nova Post w Ukrainie jest większa niż w 2022 roku, a nawet większa niż w 2014 roku. W ubiegłym roku otworzyliśmy 1 747 nowych placówek i zainstalowaliśmy 8 410 urzędów pocztowych w kraju, nawet na obszarach frontowych. Sieć składa się obecnie z 13 173 oddziałów i 24 535 urzędów pocztowych, co daje łącznie 37 708 punktów obsługi.

Nova Post dostarcza pomoc w odległe miejsca Ukrany

Przedwojenne rekordy w liczbie dostarczonych paczek zostały również przekroczone. W 2021 roku dostarczyliśmy 372 miliony paczek, podczas gdy w ubiegłym roku liczba dostarczonych paczek wyniosła 480 milionów, czyli 29%

więcej niż przed wojną.

W 2021 roku ustanowiliśmy rekord, dostarczając 1,8 miliona paczek dziennie. A już w 2024 r. udało nam się dostarczać 2,24 mln paczek dziennie. Wszystko to było możliwe dzięki pracownikom Nova Post i zaufaniu klientów.

Czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że wejście Nova Post na rynki europejskie to nie tylko nowe horyzonty i skalowanie biznesu, ale także czynnik jednoczący Ukraińców za granicą, którzy często są rozczarowani zagranicznymi usługami?

Nova Post jednoczy Ukraińców. Głównym celem naszego wejścia na rynek europejski, w tym polski, była pomoc Ukraińcom, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Ukrainy, aby nie stracili kontaktu ze swoimi krewnymi w ojczyźnie.

Powiedzieliśmy: „Podzieleni granicami, zjednoczeni przez Nova Post”. Jednak nie dzielimy naszych klientów na Ukraińców i nie-Ukraińców. Naszym klientem jest każdy, kto ceni sobie wysoką jakość usług i szybką dostawę.

Z biegiem czasu dodaliśmy usługi, które są również przydatne i interesujące dla lokalnych mieszkańców, takie jak szybka dostawa w kraju, dostawa między krajami europejskimi, sprzedaż opakowań i inne. Ponadto Ukraińcy polecali nas swoim znajomym – Polakom, Niemcom, Hiszpanom – a ci stali się naszymi klientami.

Podążyliśmy za naszymi klientami, weszliśmy na rynek UE i intensywnie rozwijamy się poza Ukrainą. Nova Post działa w 16 krajach europejskich, otworzyliśmy 126 oddziałów i mamy ponad 87 000 punktów usługowych.

Jakie są wasze plany na rozwój sieci NOVA POST za granicą?

Kiedy wchodzimy do nowego kraju, zawsze robimy to we współpracy z lokalnym operatorem. To współpraca korzystna dla obu stron, ponieważ my zwiększamy ich wolumeny, a oni zwiększają nasz zasięg. Nie mamy konkurentów, ale mamy ponad dziesięciu partnerów w całej Europie. To znani na całym świecie giganci – DPD, DHL, GLS, Emons, a także lokalni gracze: Chronopost, SPS, Venipak, InPost itp.

Nasze przewagi konkurencyjne obejmują niezawodność, technologię i koncentrację na kliencie. Udostępniliśmy wszystkie nasze usługi online – można je zamówić na naszej stronie internetowej, w wielojęzycznej aplikacji mobilnej, na koncie biznesowym itp. Aby upewnić się, że nasi klienci zawsze wiedzą, gdzie znajduje się ich przesyłka, wdrożyliśmy funkcję śledzenia, która pomaga obserwować wszystkie etapy przemieszczania się paczki lub ładunku w czasie rzeczywistym.

Jeśli chodzi o rozwój sieci w Europie, realizujemy strategię pogłębiania i konsolidacji w krajach, w których jesteśmy już obecni. W tym roku planujemy otworzyć nowe punkty usługowe i rozwinąć własne ukierunkowane dostawy.

Jak wyglądała ścieżka rozwoju biznesu w Polsce?

Byliśmy prawdopodobnie pierwszą dużą ukraińską firmą, która weszła na polski rynek od początku wojny na pełną skalę. Początkowo, w kwietniu 2022 roku, uruchomiliśmy usługę „Rzeczy z domu za granicę”. Zapewniała ona dostawę rzeczy osobistych Ukraińcom, którzy tymczasowo opuścili terytorium Ukrainy z powodu wojny, z dużymi, sięgającymi 80% rabatami.

W maju 2022 r. ostatecznie zdecydowaliśmy się wejść na rynek europejski, a na początku października otworzyliśmy nasz pierwszy oddział w Warszawie.

Nie mogę powiedzieć, że to było szybkie i łatwe, ale Polska była najbardziej lojalna na początku wojny. Wprowadziła uproszczone procedury odprawy celnej dla ładunków C2C, dzięki czemu nadal możemy szybko przewozić dziesiątki tysięcy paczek dziennie. Nawiasem mówiąc, nie każdy urząd celny ma wystarczające zasoby, by obsłużyć odprawę celną tysięcy paczek dla osób fizycznych.

Nova Post aktywnie się rozwija w Polsce

Z jakimi wyzwaniami musieliście się zmierzyć?

Było tylko jedno wyzwanie: szybkie wejście na rynek nowego kraju. Reszta to po prostu nowe reguły gry, które zaakceptowaliśmy. Otworzyliśmy spółkę zo.o., konta bankowe i na własną rękę szukaliśmy pracowników w Polsce.

Pierwszy oddział Nova Post w Warszawie został otwarty 3 października 2022 roku. W ciągu pierwszych trzech miesięcy działalności, tj. od października do grudnia 2022 roku, otworzyliśmy rekordową liczbę 17 placówek w Polsce. W pierwszym roku działalności w Polsce dostarczyliśmy ponad 1,3 mln przesyłek międzynarodowych.

Dziś Nova Post ma 50 biur w Polsce, co czyni ją największą siecią spośród wszystkich krajów, w których działamy – poza Ukrainą.

Nie tylko zapewniamy wysokiej jakości usługi, ale także tworzymy nowe miejsca pracy, płacimy podatki i przyczyniamy się do rozwoju polskiej gospodarki. W 2024 r. firma odprowadziła ponad 14 mln zł podatków do budżetów wszystkich szczebli. Mamy już stałych klientów wśród polskich konsumentów – osób fizycznych i firm. Są to na przykład polscy przedsiębiorcy, którzy najczęściej realizują dostawy do Ukrainy. Jeśli wyślesz paczkę przez Nova Post z Warszawy przed godziną 12.00, może ona być we Lwowie już następnego dnia wieczorem. Kto inny może być dla nich bardziej niezawodnym partnerem?

Szybka dostawa z Polski do Niemiec jest popularna wśród lokalnych klientów. Ludzie często wysyłają walizki do Hiszpanii, Włoch i Francji przez Nova Post, by uniknąć przepłacania za bagaż w samolocie. Dzięki temu wyjeżdżasz na wakacje i nie musisz martwić się o swoją walizkę. Zostanie ona dostarczona pod twoje drzwi przez kuriera Nova Post w dogodnym dla ciebie terminie.

Jak będzie rozwijać się sieć placówek pocztowych w Polsce w najbliższych latach?

Plany dalszego rozwoju Nova Post w Polsce są ambitne. W 2025 roku planujemy otworzyć ponad 20 kolejnych oddziałów, przede wszystkim w Tychach, Elblągu, Płocku i Koszalinie, a także dwie sortownie w Poznaniu i

Krakowie.

Firma będzie miała również nowoczesne centrum realizacji zamówień wWarszawie. Wszystko po to, by dostawy były jeszcze szybsze i wygodniejsze. Wszyscy znamy memy o tym, że Nova Post jako pierwsza wjechała na Krym czy w rejon Kurska lub dostarczyła broń na linię frontu. Na ile ważne jest dla Pana i dla Pana firmy to, że sami użytkownicy pracują nad jej promocją?

To wyjątkowy przypadek, gdy ludzie sami tworzą pozytywne tło informacyjne wokół marki. Jednak Rosja wykorzystuje te memy w swojej wojnie informacyjnej, propagandzie i usprawiedliwianiu ataków na naszą infrastrukturę.

Podczas wojny żarty o Nova Post stały się częścią kultury popularnej i doceniamy to. Co więcej, niektóre z nich nawet popieramy, jak ten o powrocie na Krym i otwarciu oddziału w Jaskółczym Gnieździe [zabytek architektury na Krymie – red.]. To było zabawne.

Traktujemy to jak dowód zaufania do firmy i dowód tego, że konsumenci kojarzą nas z szybkością, niezawodnością i odpornością.

11
хв

Wiaczesław Klimow, współzałożyciel Nova Post: – Na początku inwazji zmienialiśmy naszą strategię kilka razy w tygodniu

Olga Gembik

Podczas otwarcia pierwszego butiku ANDRE TAN w Warszawie projektant zorganizował ekskluzywny pokaz nowej kolekcji Fenix, inspirowanej niezłomnością ukraińskich kobiet

Dla większości ukraińskich firm Polska jest pierwszą zagraniczną lokalizacją i początkiem drogi do Europy – ale w tym przypadku jest odwrotnie. Kolekcje Andre Tana znane są już w Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie, a także w tak egzotycznych miejscach jak Malediwy, Kuwejt czy Australia.

Projektant mody Andre Tan

Inwazja i milion euro długu

– Przed inwazją mieliśmy 53 sklepy, współpracowaliśmy z 30 znanymi osobami i produkowaliśmy linię pończoch, odzieży dziecięcej, obuwia, akcesoriów, a nawet sprzętu AGD pod marką ANDRE TAN – mówi Andre.

Kiedy zaczęła się inwazja, wiele naszych sklepów ucierpiało, bo działaliśmy w Charkowie, Chersoniu, Zaporożu, Dnieprze i w mniejszym stopniu także w zachodniej Ukrainie.

Niektóre sklepy zostały spalone, a te na terytoriach okupowanych okradziono. Straciliśmy też magazyn, w którym przechowywaliśmy tkaniny.

Musieliśmy całkowicie zmienić podejście do biznesu, zamknąć linie odzieżowe i zwolnić 30% pracowników. A potem przyjechała wcześniej zamówiona ciężarówka z 24 tonami tkanin o wartości miliona euro. Dwa lata spłacaliśmy ten dług.

Przetrwaliśmy, bo jestem dobrym menedżerem kryzysowym. Już dwa razy byłem bankrutem i powiedziałem sobie, że trzeciego już nie przeżyję.

Zamknąłem sklepy, które nie przynosiły zysków. Chociaż wcześniej wyremontowaliśmy cztery butiki w centrach handlowych, zdecydowaliśmy się nie otwierać ich ponownie. Promocja nowego sklepu trwa co najmniej 3-4 miesiące, a nie wiadomo, co będzie dalej.

W pierwszym tygodniu inwazji zaczęliśmy szyć ciepłe ubrania dla naszych żołnierzy. Za darmo. Cały kraj był jak wielka rodzina

Prosiłem o tkaniny naszych bogatych klientów we Włoszech, a oni dawali mi je za darmo. Pisałem też np. na Instagramie: „Kto może wysłać nam zamki błyskawiczne z Odessy do Winnicy?” A wtedy ktoś, kogo nie znałem, odpisywał: „Ja mogę”.

W 2022 roku wypuściliśmy małe kolekcje i nawet osiągnęliśmy zysk.

Teraz mamy w Ukrainie 20 sklepów, wkrótce otwieramy cztery kolejne. Mamy osiem międzynarodowych showroomów, m.in. w Mediolanie, Paryżu i Dusseldorfie. Współpracujemy na zasadzie B2B z hurtowniami, które kupują nasze towary i sprzedają je w sklepach multibrandowych. Butik w Warszawie działa na zasadzie franczyzy.

Nic jak wszyscy

Kiedy wszyscy zaczęli oferować haftowane koszule „takie jak wszyscy”, my uszyliśmy koszule z haftem pikselowym i zorganizowaliśmy współpracę z Jewhenem Kłopotenko. To człowiek, który lubi wkładać kurczaka do arbuza i twierdzić, że jest pyszny.

Wyszywanka z haftem pikselowym Andre Tana

Powiedziałem: „Nie chcę czegoś standardowego”. Bo dla mnie Ukraina jest bardzo smaczna, to fajny serwis, fajni ludzie. A co lubię? Zawsze barszcz. Dlatego na naszych wyszywankach umieściliśmy duże zdjęcie rentgenowskie barszczu, cebuli i wszystkich innych jego składników. To było bardzo fajne.

Wszystkie koszule sprzedały się w trzy dni. Otrzymaliśmy nawet nagrodę marketingową i pierwsze miejsce za niestandardową promocję kultury ukraińskiej.

W 2023 roku wszyscy byli już zmęczeni bluzami z kapturem i spodniami z rozciągniętymi kolanami. Chcieli piękna, to normalne. Nawet podczas II wojny światowej dziewczyny chciały malować usta czerwoną szminką, nosić szpilki i wyglądać kobieco. Zdaliśmy sobie sprawę, że znakiem rozpoznawczym ANDRE TAN jest sukienka – piękna i trochę elegancka. Możesz w niej iść do pracy, a potem wyjść na miasto. Więc kiedy wszyscy oferowali niższe ceny, zdaliśmy sobie sprawę, że musimy podnieść ceny i stworzyć ekskluzywne kolekcje.

Warszawa – mój Charków

Kiedy przyjechałem do Polski, zdałem sobie sprawę, że to mój dom. Architektura w Warszawie jest bardzo podobna do charkowskiej, szerokie aleje są mi znajome. Powiedziałem sobie: „Oto Charków, moje rodzinne miasto! Tu jest ulica Danilewskiego, a tu ulica Sumska”. Poczułem się, jak w domu.

Po drugie, mentalność Polaków jest trochę podobna do naszej. Myślę, że nawet języki są podobne

Byliśmy bardzo ostrożni w wyborze centrum handlowego. Chciało nas osiem, ale my chcieliśmy tylko Westfield Mokotów – tyle że ono nas nie chciało. Dopiero kiedy Polacy dowiedzieli się, że mamy pokazy w Paryżu, showroomy w Mediolanie, że byliśmy na wystawach mody w Ameryce, powiedzieli: „OK, jesteście tego warci”.

Dla Westfield Mokotów zmieniliśmy nawet format – stworzyliśmy wnętrze premium. Nasza strategia zakłada otwarcie dwóch kolejnych sklepów w Polsce: w Krakowie i Szczecinie. Następnym krokiem będą Niemcy.

Standardy, czyli koszula ekspedienta

W Ukrainie, jeśli podpiszesz umowę, twój sklep jest otwarty w ciągu miesiąca. W Polsce tak nie jest. Negocjacje z centrum handlowym trwały jakieś trzy do pięciu miesięcy. Umowa ma 150 stron, wszystko jest w niej wyszczególnione, nawet to, jak sprzedawca powinien mieć zapiętą koszulę. Uzgodniliśmy każdy szczegół: farbę, tapetę, zasłony, oświetlenie, sprzęt. Na przykład nie przeszedł nasz nowy komputer. Powiedzieliśmy: „Ale tu jest paragon, kupiliśmy go tutaj, w Polsce”. Nie: okazało się, że musi być specjalny hologram, który poświadcza, że to sprzęt przyjazny dla środowiska. Więc zmieniliśmy ten komputer.

Okazało się też, że Warszawa ma bardzo duży problem z firmami, które robią remonty w miejscach premium. A my mieliśmy bardzo skomplikowany projekt – chcieliśmy, żeby to był specjalny sklep.

W końcu, po zmianie ośmiu polskich firm remontowych, znaleźliśmy Ukraińców, którzy pracują tu od dawna. Podjęli się, bo byli szaleni, jak my, a na dodatek chcieli, by nasz butik był ich wizytówką.

Ze względu na polskich strażaków kilka razy przeprojektowywaliśmy projekt, przeszliśmy przez kilkanaście zatwierdzeń, trzy razy przemalowywaliśmy ściany. Oni nie spieszą się ze swoimi obowiązkami.

Polska: kupowanie z premedytacją

W Polsce mieszka wielu Ukraińców, ale jeśli otwierasz tu biznes i polegasz wyłącznie na ukraińskiej klienteli, popełniasz bardzo duży błąd. Teraz mamy podział 50-50, ale naszą strategią jest docieranie do 20% ukraińskich nabywców i 80% polskich.

Praca z polskimi klientami jest jednak trudniejsza. Polki, podobnie jak Francuzki i Włoszki, przychodzą, dotykają – i wychodzą. Za drugim razem przychodzą z przyjaciółmi i przymierzają ponownie. Dopiero za trzecim kupują.

Pomimo wojny kobieta chce być kobieca

Tylko w Ukrainie zdarza się, że kobieta idzie po bochenek chleba, a kupuje suknię wieczorową, zaciągnąwszy kredyt. W Europie nie ma „natychmiastowej inspiracji”, wszystkie zakupy są starannie planowane, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

To jest marka, to rozumiem

Kiedy otwierasz sklep w Ukrainie, wszystko jest proste. Zapraszasz blogerów, osoby publiczne i robisz targetowanie. Tu mieliśmy nadzieję, że najsłynniejsi blogerzy przyjdą i wszystko łatwo pójdzie. Ale – nie.

W Polsce to tak nie działa. Do reklamowania sklepu wykorzystuje się radio, którego na Ukrainie chyba nikt już nie słucha. Są też billboardy, na które w u nas nikt nie zwraca uwagi.

Jednak tutaj dobrze działa poczta pantoflowa, informacje są przekazywane z ust do ust. Więc jeśli wchodzisz na polski rynek, musisz to wszystko zaakceptować.

Nawiasem mówiąc, jeśli chodzi o nasz sklep w Westfield Mokotów, ludzie wpisują w Google: „Kim jest Andre Tan?” – i widzą wiele publikacji, bo piszą o nas „Vogue Scandinavia”, „Vogue Italy”, koreańskie „Elle”. I wtedy ludzie mówią: OK, to jest marka, to rozumiem.

Bo możesz krzyczeć o sobie tyle, ile chcesz, ale jeśli nie ma cię w Internecie – to przykro mi bardzo.

W Polsce, czyli historia od nowa

Zawsze musisz znaleźć swoją niszę, robić jedną rzecz i doskonalić się w niej. Weszliśmy na polski rynek z kolekcjami kapsułowymi. Polscy projektanci pracują dla kobiet 30+, które potem wyglądają na 45+. ANDRE TAN sprawia, że w wieku 40 lat wyglądasz jak trzydziestka. To moje główne zadanie jako projektanta.

Wprowadziliśmy na polski rynek kolekcję gorsetów i sukienek z gorsetami. Na świecie to teraz bardzo modne, ale z jakiegoś powodu lokalni projektanci tego nie oferują. Na rynku nie ma gorsetów, więc konsumentki kupują je u nas.

Pomimo całego naszego doświadczenia, w Polsce zaczynamy nową historię, bo my tu jesteśmy start-upami, studentami. Tak, marka ANDRE TAN ma fajny background, ale wciąż zaczynamy tu od zera. Jak sprawdzimy się na rynku, tak będzie.

Zdjęcia: biuro prasowe Andre Tana

6
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Olga Gembik

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
6
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Ексклюзив
8
хв

Anusz Towmasjan: – Przywódczynią trzeba się urodzić

Ексклюзив
8
хв

Mosty gospodarki: jak ukraiński biznes rozwija się w Polsce

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress