Exclusive
20
min

Moje ukraińskie Boże Narodzenie: jak zachować rodzinne tradycje

Po raz pierwszy Ukraińcy będą świętować Boże Narodzenie z resztą cywilizowanego świata. Czy ukraińskie obchody Bożego Narodzenia, które wciąż konkurują z radzieckim Nowym Rokiem, będą w stanie pokonać tak uwielbiane "amerykańskie" Boże Narodzenie?

Lesia Wakuliuk

W Ukrainie w Boże Narodzenie na rogu stołu umieszcza się diduch - symbol pierwszego skoszonego podczas żniw snopu pszenicy, wróżba urodzaju i talizman przeciwko złym mocom Zdjęcie autorki

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Irlandczycy, których znam, pytali mnie, jak obchodzimy Boże Narodzenie w Ukrainie - opowiada moja pasierbica Teresa. Przez rosyjską inwazję wyjechała do Irlandii, trafiła do małego miasteczka. To będzie pierwsze Boże Narodzenie Teresy poza Ukrainą. I po raz pierwszy sama, nieprzymuszona prosi o przepisy na kutię i chudy barszcz z uszkami. Mówi, że chce ugotować przynajmniej dwie potrawy z 12 obowiązkowych, żeby choć trochę poczuć, że to święta.

Lesia Vakuliuk z mężem i pasierbicą. Zdjęcie autora

- W Irlandii święta są całkowicie zamerykanizowane - mówi Teresa. - Irlandczycy nie mają własnych kolęd, w supermarketach grają tylko Jingle Bellsy, dzieci przebierają się za elfy, a w Wigilię Irlandczycy pieką indyka. Wszystko jest tak, jak widzieliśmy w amerykańskich filmach. Kiedy opowiedziałam im o naszych obchodach Bożego Narodzenia, byli zaskoczeni, że w Wigilię mamy postne potrawy, a dania mięsne są dozwolone następnego dnia.  

Irlandia i Ukraina są bardzo podobne. Irlandczycy długo walczyli o niepodległość. Przetrwali wielki głód. Prawie zapomnieli swojego języka i dopiero teraz próbują go ożywić. A teraz, z opowieści Teresy, wiem, że całkowicie utracili swoje Boże Narodzenie.

"Namocz suszone grzyby, a następnie je ugotuj. W drugim garnku ugotuj kiszoną kapustę, a w trzecim  buraki" - piszę krok po kroku instrukcję przyrządzania chudego barszczu w mailu do Teresy. W rzeczywistości moja babcia nazywała go kwasem chlebowym. Podobno ze względu na lekką kwaskowatość, którą nadawał mu wywar z kiszonej kapusty. Barszcz gotuję tylko raz w roku: na Boże Narodzenie. Wraz z kutią i pampuchami jest w mojej pierwszej trójce ulubionych 12 postnych potraw.

Świąteczny stół Lesi Wakuliuk. Zdjęcie autora

Sekret jego przygotowania przekazała mi moja babcia. A ona poznała go dzięki swojej babci. Ten przepis na świąteczny kwas chlebowy ma zdecydowanie ponad sto lat. Jest niesamowicie odporny, biorąc pod uwagę to, co Ukraina i ukraińskie Boże Narodzenie przeszły w ciągu ostatniego stulecia.  

Władze radzieckie, niczym hollywoodzki Grinch, próbowały ukraść je Ukraińcom na wszelkie możliwe sposoby. W Związku nie było Boga, a zatem nie mogło być dnia jego narodzin. A jednocześnie nie mogło być wszystkich świąt Bożego Narodzenia: Wigilii, 12 potraw, Diducha, Wertepu, Kozła, Małanki i Wasyla, kolęd i szczedriwek. W ten sposób z wesołego i głośnego święta zmieniło się w święto za zamkniętymi drzwiami i zasłoniętymi oknami. W przeciwnym razie można było zostać oskarżonym o ukraiński nacjonalizm i, jeśli miało się szczęście, stracić pracę, a jeśli nie, pójść do więzienia lub zostać wysłanym do obozu. Na wsiach było nieco łatwiej zachować świąteczne tradycje, ale w miastach i miasteczkach było to ściśle kontrolowane.

- Podczas świąt Bożego Narodzenia nauczyciele musieli wieczorami patrolować ulice. Nosili specjalne czerwone opaski na rękawach i upewniali się, że żaden z uczniów nagle nie poszedł kolędować - tak moja mama wspomina swoje radzieckie dzieciństwo w małym miasteczku w zachodniej Ukrainie. Jej najbardziej żywe wspomnienie Bożego Narodzenia w Związku Radzieckim nie jest świąteczne, ani radosne. Moja babcia była nauczycielką języka ukraińskiego i literatury, a dziadek był dyrektorem Pałacu Pionierów. Jako nauczyciele musieli nie tylko uczyć swoich uczniów, jak kochać Związek Radziecki, ale także sami dawać właściwy przykład. W Wigilię w Pałacu Pionierów zawsze odbywała się zabawa taneczna dla uczniów szkół średnich. Organizowano ją właśnie tego dnia, aby dzieci nie zostawały w domu i żeby potajemnie nie pomagały rodzicom w przygotowaniu 12 potraw. Jako dyrektor Pałacu Pionierów mój dziadek musiał pilnować, by nikt nie opuścił potańcówki przed wyznaczonym czasem. Gdyby tego nie zrobił, miałby kłopoty, zarówno sam, jak jego uczniowie. Ponieważ "partia" widziała wszystko.

Moi dziadkowie mieszkali bardzo blisko Pałacu Pionierów. W domu w tym czasie babcia przygotowywała Wigilię. Oczywiście w tajemnicy. Dom wypełniały świąteczne zapachy tartego maku, pączków, sosu grzybowego, zupy... Dziadek od czasu do czasu wpadał do domu, aby pomóc w przygotowaniach. Świąteczny stół był już prawie nakryty. Wtedy ktoś zapukał do drzwi.

- Dobry wieczór, Myronie Mychajłowyczu! - słychać pytanie dobiegające z korytarza - Co to za smakowity zapach?

Razem z mamą, która była wtedy uczennicą, babcia chwyciła obrus i wyrzuciła wszystkie świąteczne potrawy do drugiego pokoju. Niespodziewanym gościem był przedstawiciel powiatowego wydziału oświaty. Kilkakrotnie wspominał o smakowitych zapachach. Dziadek próbował udawać, że wcale nie jest podekscytowany wizytą. Wyjaśnił, że właśnie zjedli obiad. Babcia wciąż patrzyła na ekran telewizora, jakby było w nim coś bardzo interesującego, coś, czego nie mogła przestać oglądać. Gościowi zaproponowano herbatę i przekąskę. Nie odmówił. Wciąż pytał, co u nich słychać, co się dzieje. Dopiero gdy dziadek powiedział, że musi wracać do Pałacu Pionierów - "bo dzieci są tam same..." - gość z sąsiedztwa poszedł z nim zobaczyć "jak się tam dzieci bawią...".

Kiedy drzwi zamknęły się za gościem, babcia łyknęłą proszek na uspokojenie. Mama wspomina, że też się trzęsła. Tymczasem świąteczny obrus zamienił się w wielką, wielokolorową plamę, a wszystkie 12 potraw zlało się w jedną. O świętach Bożego Narodzenia w tamtym roku można było zapomnieć...

Dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, znów można było hucznie obchodzić ukraińskie Boże Narodzenie. Kolędnicy zaczęli pukać do drzwi, a szopki wędrowały od domu do domu. Cała moja rodzina przychodziła do naszego domu na Wigilię. Jednak wiele rzeczy zostało zapomnianych. Więc mój dziadek brał skrzypce, mama siadała przy pianinie i ze śpiewnikami uczyliśmy się kolęd. Kiedy pierwszy raz poszłam do sąsiadów śpiewać kolędy, nie znałam nawet vinszevy, czyli krótkiego wierszyka z życzeniami wesołych świąt i dobrego roku.  Więc mój dziadek specjalnie napisał kilka rymowanych wierszyków z życzeniami dla mnie, małej dziewczynki:  

- Wesołych Świąt!

Chrystus się rodzi!

Chwała Ukrainie!

Ale Boże Narodzenie nie wróciło do życia na całej Ukrainie. W niektórych miejscach sowiecka machina zdołała zniszczyć to święto.

- Świętujemy Nowy Rok, to nowoczesne. Nie wierzymy w Boga, więc po co nam Boże Narodzenie - odpowiedzieli kiedyś koledzy z klasy Teresy w Kijowie, gdy przeczytała w klasie swoje wypracowanie z angielskiego. Miała opisać swoje ulubione święto. Napisała o Bożym Narodzeniu i o tym, jak systematycznie niszczono je w Ukrainie, zastępując jasełka koncertami noworocznymi, kolędy - noworocznymi porankami, świętego Mikołaja i jego anioły - Dziadkiem Mrozem i Śnieżną Panną, a 12 świątecznych potraw - oliwą, rybą laurową, kanapkami ze szprotkami i szampanem.

- To w zachodniej Ukrainie Boże Narodzenie jest głównym świętem. Nie musicie nam tego narzucać. Tutaj wszystko było inne - mówili koledzy Teresy.

Świąteczne poduszki Lesi. Zdjęcie autorki

Ale w regionie Kijowa na początku XX wieku było tak samo jak na zachodzie kraju. W zeszłym roku przygotowałam podcast o mojej ulubionej ukraińskiej książce: "Łowcy tygrysów" Ivana Bahrianego. Usiadłam więc, by przeczytać ją ponownie. Po raz trzeci. I muszę przyznać, że podczas inwazji na pełną skalę odczytałam ją na nowo. Opowiada o ukraińskim młodym intelektualiście, Hryhorim Mnohohrishnyim, który zostaje oskarżony o zdradę przez władze radzieckie i zesłany na Kołymę, jak to zrobiono ze wszystkimi "zdrajcami". Mnohosgrishny, którego jedynym grzechem jest to, że kocha Ukrainę i wszystko, co ukraińskie, próbuje dokonać niemożliwego - uciec z obozów. Podczas ucieczki przytrafiają mu się dramatyczne historie. Przypadkowo trafia do rodziny Ukraińców z regionu Kijowa, którzy od lat mieszkają na odległej, wiecznie zimnej Syberii. I tak, ponownie czytając "Łowcę tygrysów", zwróciłam uwagę na epizod, w którym Ivan Bahriany, który sam pochodzi z regionu Sumy, opisuje, jak ta rodzina obchodzi Boże Narodzenie:  

- Boże Narodzenie w domu Sirki obchodzono przestrzegając wszystkich odwiecznych obrzędów ludowych. O świcie ktoś zapukał do drzwi i zaproponował zaśpiewanie kolęd. Matka zaprosiła do domu kolędnika. Zaśpiewał dawną kolędę, której Hryhorii nigdy wcześniej nie słyszał. Stary Sirko sam kolędował, ponieważ nie było nikogo innego, kto mógłby to zrobić. Potem złożyli sobie życzenia i zasiedli do jedzenia i picia... W porze obiadowej - znowu. Wieczorem przyszli kolędnicy, Natalka i Hryćko, ubrani w piękne stare stroje. Dołączył do nich Hryhorij. Święta zaczęły się wesoło.

W powieści nie ma ani słowa o obchodach Nowego Roku. Jest za to wiele ciekawych informacji o tych, którzy naprawdę narzucili Ukraińcom sposób obchodzenia tego święta, czyli o władzy radzieckiej. "Łowca tygrysów" to książka niemal autobiograficzna, ponieważ on sam za młodu został wysłany do obozu za swoją miłość do Ukrainy i próbował z niego uciec.  

W końcu o ukraińskich świętach Bożego Narodzenia możemy przeczytać u Mikołaja Gogola. Jego opowiadanie "Noc przed Bożym Narodzeniem" zostało opublikowane na początku XIX wieku, sto lat wcześniej niż "Łowca tygrysów". I jest mało prawdopodobne, aby Gogol, który urodził się i wychował w regionie Połtawy, opisał obchody Bożego Narodzenia gdzieś na zachodniej Ukrainie. Ale władzom sowieckim zajęło zaledwie kilka dekad zakazanie wszystkiego, co ukraińskie. Setki tysięcy Ukraińców zostało zesłanych do obozów, a kilka milionów naszych rodaków zmarło z głodu.  

Boże Narodzenie z przyjaciółmi, 2020. Zdjęcie autora

Kiedy wyjechałam do pracy w Kijowie, a później zamieszkałam w Buczy, bardzo brakowało mi tego świątecznego ducha. Ze względu na harmonogram pracy nie zawsze mogłam pojechać do domu moich rodziców w Chodorowie. Dlaczego nie stworzyć świątecznego nastroju we własnym domu? Tak więc w Boże Narodzenie nasz dom w Buczy zamienił się w ul; prawosławni, greccy i rzymscy katolicy, poganie, muzułmanie i ateiści przychodzili do nas, aby śpiewać kolędy. Polacy, Żydzi, Rosjanie czy Białorusini. Byli ukraińskojęzyczni, zrusyfikowani i tacy, którzy w dorosłym życiu przeszli na ukraiński. Byli i tacy, którzy próbowali kutii po raz pierwszy w życiu i tacy, którzy nigdy nie kolędowali. Byli z nami ludzie, którzy nagle przypomnieli sobie swoje dzieciństwo, w którym "coś takiego działo się w domu mojej babci na wsi, pamiętam". Zapraszaliśmy wszystkich! Ale był jeden warunek: wpuszczaliśmy dopiero gdy zaśpiewali kolędę. A potem wszyscy razem, zarówno dzieci, jak i dorośli, siadaliśmy przy długim stole, braliśmy do ręki telefony komórkowe, sprawdzaliśmy tekst kolejnej kolędy i zaczynaliśmy śpiewać. To było prawie jak moje dzieciństwo w latach 90-tych. Tylko teraz zamiast śpiewaków były smartfony, a zamiast dziadka akompaniującego na skrzypcach i mamy na pianinie - YouTube. O dziwo, ukraińskie święta fascynowały wszystkich, którzy nas odwiedzali.

- Czy w przyszłym roku też to zrobimy? - pytali nasi goście. A my kiwaliśmy głowami twierdząco.  

Rodzina Lesi Wakuliuk z przyjaciółmi, 2021. Zdjęcie autorki

- Lesiu, jakie święta? Jakie kolędy? Nikogo to nie zainteresuje - tak zareagowała moja Teresa na pomysł, by któregoś roku zaprosić dzieci z sąsiedztwa do naszego domu i nauczyć je śpiewać kolędy. Była wtedy nastolatką. Co dziwne, do zorganizowania kolędowania dla dzieci zainspirowało mnie Halloween. Dzieci z sąsiedztwa przebrane za złe duchy biegały po naszym osiedlu, krzycząc "Cukierek albo psikus".

Dlaczego więc nie zarazić ich miłością do Bożego Narodzenia? - pomyślałam. W końcu to świetna zabawa! Kilka tygodni przed świętami napisaliśmy z mężem na grupie naszego osiedla, że możemy uczyć dzieci kolęd. Nasze osiedle zaczęli budować w 2014 roku, kiedy Rosja rozpoczęła wojnę na Ukrainie. Tak więc jego mieszkańcami były głównie rodziny, które uciekły z Krymu i Donbasu, regionów, w których obchody Bożego Narodzenia nie przetrwały represyjnych metod sowieckich.

- Ale nikt nie przyjdzie. A jeśli już, to może dwoje lub troje dzieci - jak zwykle narzekała Teresa.

- Jak przyjdzie dwójka, czy trójka dzieci nie będzie źle - odpowiedziałam.

Ale ku naszemu zaskoczeniu przyszło więcej dzieci. Dużo więcej! Opowiedziałam im o ukraińskim Bożym Narodzeniu, a one opowiedziały mi o sobie: skąd pochodzą, jak znalazły się w Buczy, co wiedzą o Bożym Narodzeniu. A potem wszyscy razem zaśpiewaliśmy:

- Hej, hej, hej! O Jezusie!

Hej, hej, hej! Bogu chwała!

Za szczęśliwą noc

Wieczna chwała Tobie.

Po kilku próbach chór młodych kolędników brzmiał świetnie! A w Wigilię zapukali do drzwi naszego mieszkania. Dzieci zrobiły świąteczną gwiazdę, niektóre miały ukraińskie szaliki, inne czapki Świętego Mikołaja. A najstarsze z nich trzymało wielki worek.

- Lesia! Lesia! Zobacz, co zrobiliśmy - są cukierki i bułeczki! I są hrywny! - wykrzykiwały jedno przez drugie.

- Czy w przyszłym roku pójdziemy kolędować? - zapytałam.

- Tak!

- I nauczymy się nowej kolędy?

— Таааак!

Wydawało mi się, że te dzieci wyglądały na jeszcze szczęśliwsze niż w Halloween. Ukraińskie Boże Narodzenie konkurowało z najpopularniejszym świętem na świecie! W następnym roku zamierzaliśmy zrobić z nimi prawdziwą ukraińską szopkę: z Herodem i Śmiercią, aniołem i diabłem, pasterzami i królami. Ale wtedy wydarzył się covid. A rok później w powietrzu czuć było napięcie przed rosyjską inwazją. Nie było czasu na kolędy... Nie wiem, jak okupacja Bucza wpłynęła na te dzieci. Nie wiem, gdzie teraz rzuciła je wojna i jak będzie wyglądało ich tegoroczne Boże Narodzenie. Chcę mieć nadzieję, że nasza wspólna kolęda pozostawiła po sobie ciepłe wspomnienie, do którego będą lgnęły, gdy pomyślą o Buczy i buczańskich świętach Bożego Narodzenia. I może kiedyś nauczą swoje dzieci kolęd, których zdążyłam je nauczyć.

Zamiast Świętego Mikołaja na drzwiach umieszcza się wizerunek kozy ze świątecznej szopki. Zdjęcie autora

Ukraińskie Boże Narodzenie żyje i ma się dobrze. Na początku XXI wieku, kiedy dopiero zaczynałam pracę jako dziennikarka, w obwodzie lwowskim było tylko kilku rzemieślników, którzy robili diduchy. Nasi przodkowie umieszczali tę ukraińską ozdobę wykonaną z kłosów zboża na rogu stołu w Wigilię Bożego Narodzenia, aby zapewnić bogaty rok. Obecnie diduchy nie są czymś egzotycznym, można je kupić w dowolnym rozmiarze i konfiguracji: na targu, w sklepie lub online.

- Byłam we Lwowie, teraz wracam do domu. Oczywiście z diduchem - napisała moja przyjaciółka z Buczy.

- W tym roku, oprócz choinki, postawię na stole diduch - powiedziała moja druga przyjaciólka.

Inwazja Rosji na pełną skalę rozbudziła zainteresowanie Ukraińców ukraińską tożsamością. Między innymi ukraińskimi świętami Bożego Narodzenia. Okazało się, że może być ono modne. Teraz, obok świątecznych obrusów z Mikołajem w czerwonym płaszczu z workiem na ramionach, sprzedawane są obręcze z ukraińskimi kolędnikami w haftowanych płaszczach i gwiazdą bożonarodzeniową. Oprócz naklejek na okna z saniami zaprzężonymi w renifery, można znaleźć naklejki z ukraińską kozą noworoczną, diabłem i aniołami.    

W tym roku po raz pierwszy Ukraińcy będą świętować Boże Narodzenie razem z resztą cywilizowanego świata. Czy ukraińskie obchody Bożego Narodzenia, które wciąż konkurują z radzieckim Nowym Rokiem, będą w stanie pokonać tak chwalone "amerykańskie" Boże Narodzenie? Czy dzieci będą teraz przychodzić siać rano 1 stycznia, tak jak robiły to w Stary Nowy Rok? Czy Ukraińcy rozproszeni po świecie przez wojnę zachowają swoje świąteczne tradycje? Pytań jest wiele...

Kiedy Teresa była uczennicą, co roku w Wigilię kłóciła się z nami, nie bardzo chcąc pomóc: "Po co te święta? Po co zadajesz sobie tyle trudu i gotujesz 12 potraw? Dlaczego zapraszacie tylu gości? Kiedy będę dorosła, na pewno nie będę obchodzić świąt tak jak wy!". A teraz Teresa jest studentką. I uchodźczynią. Z irlandzkiego kurortu, w którym znalazła się z powodu rosyjskiej inwazji, do Buczy jest kilka tysięcy kilometrów. W lokalnych supermarketach nie jest łatwo znaleźć produkty potrzebne do przygotowania ukraińskich potraw bożonarodzeniowych. Ale Teresa jest zdeterminowana, aby zrobić przynajmniej kutię i chudy barszcz z uszkami, aby poczuć świąteczną przytulność, której pozbawiła ją wojna. Dyktuję jej więc oba przepisy. W odpowiedzi otrzymuję wiadomość: - Dziękuję, Lesia! Wiesz, próbowałam wytłumaczyć Irlandczykom, czym jest kutia i jak się ją robi. Nie wiedziałam, jak przetłumaczyć słowa "makitra" i "makogin" na angielski. Powiedziałam im też, że do dziś zachowaliśmy nie tylko "Carol of the bells", czyli "Szczedryk", ale i inne kolędy. I że Irlandczycy chyba nam trochę zazdroszczą, że mimo wszystko zachowaliśmy nasze Boże Narodzenie....

Przepis na barszcz babci - świąteczna niespodzianka od Lesi Wakuliuk:

Umyj suszone grzyby (kilka garści) i namocz je w ciepłej wodzie przez kilka godzin. Jeśli weźmiesz mrożone (są również w porządku), nie musisz ich płukać i moczyć. Następnie gotujemy je, wyjmujemy z garnka i zostawiamy bulion, który będzie nam potrzebny.

Ugotuj kiszoną kapustę w innym rondlu. Następnie odcedź ją i wyciśnij kapustę, gdy trochę ostygnie. Przy okazji kapustę tę można następnie dusić z grzybami, dzięki czemu otrzymamy kolejne chude danie na wigilijny stół. Podobnie jak w przypadku grzybów, do barszczu potrzebujemy bulionu.

Ugotuj również dwa buraki. Wlej bulion z grzybów i kapusty do rondla. Zetrzyj ugotowane buraki na grubej tarce i dodaj trochę kaszy gryczanej, którą należy najpierw umyć. Posolić i doprawić do smaku. Ilość kaszy gryczanej zależy od tego, czy barszcz ma być gęsty, czy nie. W mojej rodzinie nie jest zbyt gęsty, ponieważ dodajemy do niego również uszka z grzybami. Wyglądają jak miniaturowe pierożki. Ciasto na nie trzeba zagnieść jak na pierogi. A nadzienie robimy z grzybów, które pozostały po przygotowaniu bulionu. W tym celu należy drobno posiekać grzyby (lub je zmiksować, ale nie do stanu płynnego), podsmażyć drobno posiekaną cebulę na złoty kolor i wszystko razem wymieszać i posolić.

Moja babcia zawsze podawała barszcz w filiżankach. Na dno wrzucała kilka ugotowanych grzybów i zalewała je barszczem. Więc robię tak samo.

Smacznego!

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka telewizyjna, dziennikarka, scenarzystka, felietonistka. Studiowała dziennikarstwo na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Była specjalną korespondentką krajowych kanałów telewizyjnych, w tym korespondentką kanału Inter TV w Warszawie. Pracowała jako prezenterka w kanałach informacyjnych TV Channel 24, Pryamyi i Ukraine 24. Podczas inwazji na pełną skalę dołączyła do zespołu kanału Espresso TV, gdzie prowadziła maraton informacyjny poświęcony wojnie Rosji z Ukrainą. Również w czasie pełnej inwazji zaczęła komentować wydarzenia w Ukrainie w polskich stacjach telewizyjnych i radiowych. Jest współpracowniczką Gazety Wyborczej i Wysokich Obcasów. Jest współautorką scenariusza filmu dokumentalnego "Kvitka Tsysyk Kvitka. Głos w jednym egzemplarzu" (2013), który zdobył kilka nagród, a także scenariusza do projektu dokumentalnego "10 dni niepodległości" (2021). Była głosem programu Ukraine Speaks (ukraiński kanał telewizyjny), a jako wolontariuszka projektu Talking Books czyta książki z programu szkolnego dla dzieci niedowidzących. W ramach projektu żony prezydenta Ukrainy Oleny Zelenskiej, mającego na celu wprowadzenie ukraińskojęzycznych audioprzewodników, jej głos można usłyszeć w audioprzewodniku po zamku w Edynburgu.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium 2025 1938

Ale podobieństwa między tamtym momentem a obecnym są głębsze i warto się nad nimi zastanowić. Symetria między Niemcami a Czechosłowacją w 1938 r. i Rosją a Ukrainą w 2022 r. jest niesamowita, a zatrzymanie się na chwilę nad podobieństwami może pomóc nam spojrzeć na dzisiejsze czasy z szerszej perspektywy. Jesteśmy więźniami, teraz bardziej niż kiedykolwiek, plotek, dezinformacji i emocji chwili. Historia może dać nam przynajmniej spokojniejszą perspektywę. I tak zastanówmy się:

Hitler negował legalność państwa czechosłowackiego. Jako kanclerz Niemiec systematycznie zaprzeczał, że państwo to ma prawo istnieć. Chociaż jej przywódcy zostali wybrani w demokratycznych wyborach, twierdził, że nie mają prawa rządzić. Ponieważ jej mieszkańcy mówili różnymi językami, twierdził, że nie ma czegoś takiego jak obywatele Czechosłowacji. Hitler argumentował, że sama Czechosłowacja była sztuczna, była wynikiem historycznego punktu zwrotnego, który nigdy nie powinien mieć miejsca, czyli ugody po I wojnie światowej.
Twierdził, że istnienie mniejszości narodowej daje mu prawo do interwencji w czechosłowacką politykę. W maju 1938 r. nakazał swojej armii przygotowania do szybkiego uderzenia na Czechosłowację. Aktywował również swoich agentów wewnątrz kraju. 12 września Hitler wygłosił porywające przemówienie do Niemców na temat całkowicie fikcyjnej eksterminacji mniejszości niemieckiej w Czechosłowacji. Wiemy, co było dalej: Wielka Brytania i Francja, wraz z Niemcami i Włochami, zdecydowały w Monachium 30 września, że Czechosłowacja powinna oddać Niemcom kluczowe terytoria przygraniczne. Były to najbardziej obronne części kraju. Przywódcy Czechosłowacji, choć nie konsultowano się z nimi, zdecydowali się zaakceptować podział swojego kraju.

Premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem w Monachium, 15 września 1938 r. Zdjęcie: ASSOCIATED PRESS/Eastern News

Aby zobaczyć, gdzie jesteśmy teraz, pomocne może być jednak wyobrażenie sobie, jak sprawy mogły potoczyć się inaczej. A zatem, paragraf kontrfaktyczny, kursywą:

Przywódcy Czechosłowacji zdecydowali się stawić opór. Chociaż powszechnie oczekiwano, że prezydent Benesz ucieknie do zagranicznej stolicy i utworzy rząd na uchodźstwie, pozostał on w Pradze. Jego pozycja była silniejsza niż mogłoby się wydawać. Czechosłowacja, choć była nowym państwem i mało znanym europejskim potęgom, była dobrze prosperującą demokracją i potęgą przemysłową. Miała najlepszy przemysł zbrojeniowy w Europie, a seria fortyfikacji poprawiła naturalną obronę zapewnianą przez pasmo górskie na granicy z Niemcami. Chociaż w stolicach Europy mądre głowy spodziewały się, że Niemcy dotrą do Pragi w trzy dni, w rzeczywistości Wehrmacht zaciął się w górach. Wojna sudecka była w toku.

Europejska opinia publiczna zwróciła się przeciwko agresorom. Niemcy zostały zmuszone do sprowadzenia wojsk z innych sektorów, a następnie do mobilizacji większej liczby żołnierzy. W środku wojny o niepewnym wyniku było to niepopularne. Widząc sukces czechosłowackiego ruchu oporu, Brytyjczycy i Francuzi zaczęli udzielać pomocy, finansowej, a następnie wojskowej. Amerykanie pomogli Brytyjczykom pomóc Czechosłowakom. Francja ponownie zajęła terytoria, które kilka lat wcześniej pozwoliła zająć Niemcom. Rok po rozpoczęciu tzw. wojny sudeckiej Hitler zdecydował, że potrzebuje szybkiego zwycięstwa, aby zabezpieczyć swoją pozycję wewnętrzną i zastraszyć europejskie mocarstwa. Pod przykrywką kolejnej mobilizacji zarządził inwazję na polskie terytoria bałtyckie. Nie był jednak w stanie utrzymać operacji w tajemnicy. Niemcy zaczęli protestować. Polacy mieli czas na przerzucenie wojsk ze swojej wschodniej granicy. Hitler musiał odwołać operację. W międzyczasie Czechosłowacy wykorzystali chaos do przeprowadzenia serii zrzutów spadochronowych za linie niemieckie. Niemcy wyszli na ulice domagając się pokoju. Wojna sudecka dobiegła końca.

Z pewnością nie możemy powiedzieć szczegółowo, co mogło się wydarzyć. Gdyby jednak Czechosłowacja stawiła opór, możemy być całkiem pewni, że nie doszłoby do II wojny światowej, a przynajmniej nie takiej, jakiej Europa doświadczyła we wrześniu 1939 roku.

Wojna z Czechosłowacją w 1938 roku byłaby naprawdę trudna dla Niemców. Hitler nie blefował, ale jego armia nie była gotowa. Podział Czechosłowacji bez walki znacznie ułatwił mu sprawę. Kiedy Niemcy zaatakowały Polskę we wrześniu 1939 r., wykorzystały nienaruszone czechosłowackie czołgi i inną czechosłowacką broń. Kontrolował również czechosłowackie zasoby gospodarcze i ludzkie. Gdyby Czechosłowacja stawiła opór, tak by się nie stało. Nawet zakładając, że Czechosłowacja zostałaby ostatecznie pokonana przez Niemcy, nie ma możliwości, aby Niemcy były w stanie tak szybko ruszyć przeciwko Polsce. Ponadto: kiedy Niemcy napadły na Polskę we wrześniu 1939 r., były zależne od sojuszu ze Związkiem Radzieckim, przypieczętowanego w sierpniu tego roku umowami zapamiętanymi jako pakt Ribbentrop-Mołotow. Gdyby Czechosłowacja stawiała opór, tym trudniej byłoby Sowietom wybrać tę najbardziej aktywną formę łagodzenia nazistów. Nie jest jasne, czy Niemcy odważyłyby się w ogóle zaatakować Polskę bez sowieckiego wsparcia.

Rozsądne wydaje się więc założenie, że Niemcy zostałyby co najmniej spowolnione i pozbawione prestiżu i pewności siebie, które wynikały z kolejnych piorunujących zwycięstw nad Polską w 1939 roku, a następnie nad Francją w 1940 roku. Czechosłowacki opór sprawiłby, że uspokojenie Hitlera, do tego czasu główny nurt polityki europejskiej, stałoby się prawie niemożliwe.

Rozważmy teraz niektóre z głębszych podobieństw między rokiem 1938 a 2022. Zbieżność dwóch spotkań w Monachium jest częścią dwóch dłuższych historii, niesamowicie podobnych.

Putin zaprzeczył legalności państwa ukraińskiego. Chociaż jego przywódcy zostali wybrani w demokratycznych wyborach, twierdził, że nie mają prawa rządzić. Ponieważ jej mieszkańcy mówili różnymi językami, twierdził, że nie ma czegoś takiego jak ukraińscy obywatele. Hitler argumentował, że sama Ukraina jest sztuczna, jest wynikiem historycznego punktu zwrotnego, który nigdy nie powinien się wydarzyć, upadku Związku Radzieckiego. Twierdził, że istnienie mniejszości narodowej daje mu prawo do interwencji w politykę Ukrainy. W pewnym momencie w 2021 r. nakazał swojej armii przygotowanie się do szybkiego uderzenia na Ukrainę. Aktywował również swoich agentów wewnątrz kraju. W serii grudniowych przemówień Putin przedstawił preteksty do nadchodzącej inwazji na Ukrainę.

Tutaj oś czasu zmienia się w inny sposób. Na początku 2022 r. wydarzyło się coś, czego niewiele osób poza Ukrainą się spodziewało.

Przywódcy Ukrainy postanowili stawić opór. Choć powszechnie oczekiwano, że prezydent Zełenski ucieknie do zagranicznej stolicy i utworzy rząd na uchodźstwie, on pozostał w Kijowie. Jego pozycja była silniejsza niż mogłoby się wydawać. Chociaż Ukraina była nowym państwem i mało znanym europejskim mocarstwom, była demokracją i potęgą przemysłową. Miała jeden z najlepszych przemysłów zbrojeniowych w Europie, a jej dowódcy mieli plan, aby pozwolić siłom rosyjskim na penetrację, a następnie otoczyć je i zniszczyć. Chociaż mądre głowy w Moskwie i Waszyngtonie spodziewały się, że Rosjanie dotrą do Kijowa w ciągu trzech dni, w rzeczywistości Rosjanie zostali pokonani pod Charkowem i Kijowem, chociaż osiągnęli znaczące zyski na południowym wschodzie. Do końca 2022 roku Ukraina odzyskała około połowy terytoriów zajętych przez Rosję w pierwszych tygodniach wojny. Europejska opinia publiczna zwróciła się przeciwko agresorom. Ułaskawienie Rosji stało się trudne. Rosja została zmuszona do sprowadzenia wojsk z innych sektorów, a następnie do zwrócenia się o pomoc do Chin, Iranu i Korei Północnej.

Tym razem bez kursywy: tak właśnie się stało. I te wydarzenia dają nam poczucie tego, co mamy do stracenia.

Trzy lata później wynik wojny pozostaje niepewny. Pewne jest to, że nie rozpoczęła się żadna szersza wojna.

Ukraina zniszczyła znaczną część rosyjskich sił zbrojnych i odciągnęła rosyjskie wojska od granic NATO. Z pewną pomocą sojuszników, w efekcie wypełnia całą misję NATO własnymi siłami zbrojnymi i bez członkostwa w NATO. Pośrednio, ale znacząco, Ukraina przyczyniła się do upadku Assada w Syrii, odciągając rosyjskie lotnictwo i inne siły.

Stawiając opór, Ukraina zmniejszyła również prawdopodobieństwo innych wojen agresywnych. Chociaż pozostało to w dużej mierze niezauważone, Ukraińcy powstrzymali również rozprzestrzenianie się broni jądrowej. Rosja stosowała blefy nuklearne przez całą wojnę. Ignorując je i opierając się konwencjonalnej inwazji przy użyciu konwencjonalnej siły, Ukraina zakomunikowała światu, że broń nuklearna nie jest konieczna, aby oprzeć się potędze nuklearnej. To, podobnie jak wiele innych rzeczy, zależało od ciągłej zdolności Ukrainy do walki.

Chociaż nigdy nie można być pewnym, dokąd dokładnie prowadzi kontrfaktyczny przykład, wydarzenia w Czechosłowacji w 1938 roku pomagają wyjaśnić stawkę wojny w Ukrainie. W pierwszym przypadku oś czasu doprowadziła do wojny światowej, ponieważ niepotrzebne ustępstwa na rzecz Hitlera stworzyły możliwości, których inaczej by nie miał. Czechosłowacy, rzecz jasna, nie ponosili za to głównej winy. Gdyby Wielka Brytania i Francja nie dołączyły do Włoch i Niemiec w porozumieniu monachijskim, Czechosłowacji byłoby znacznie łatwiej stawić opór. Moim zdaniem Czechosłowacja nadal mogłaby to zrobić, a tym samym zapobiegłaby wojnie światowej. Należy jednak pamiętać, że wielkie mocarstwa również ponoszą odpowiedzialność.

Gdyby Czechosłowacja podjęła działania w celu zapobieżenia wojnie światowej, jest bardzo mało prawdopodobne, by czyjakolwiek wyobraźnia sięgnęła tak daleko. Jest bardzo mało prawdopodobne, że ktokolwiek podziękowałby Czechosłowakom za zapobieżenie temu, co się nie wydarzyło. Zamiast tego historia odnotowałaby wojnę sudecką, wojnę środkowoeuropejską lub coś podobnego. Warto o tym pamiętać.

Nie doceniamy tego, czemu zapobiegli Ukraińcy. Brakuje nam wyobraźni, a może hojności, która jest potrzebna, aby dostrzec nasze własne interesy.

Nikt na szczytach Musk-Trump, jak przypuszczam, nie zastanawia się nad tym, co by się stało, gdyby Ukraina nie stawiała oporu, ani co się stanie, jeśli amerykańska polityka uniemożliwi ten opór. Z jakiegoś powodu większość wysokich urzędników w administracji Trumpa przyjęła coś, co przypomina rosyjski pogląd na wojnę. Ale Rosja może wygrać tylko wtedy, gdy zostanie uspokojona, co oznacza pomoc. Po trzech latach Amerykanie wydają się spieszyć do Monachium, by uspokoić agresora. (Z wyjątkiem sekretarza stanu Marco Rubio, którego samolot, jak donoszą doniesienia, miał problem mechaniczny).

Jeden ze sposobów, w jaki można spojrzeć na obecny stan rzeczy, jest następujący: Ukraińcy utrzymują nas w swego rodzaju zawieszeniu w roku 1938, który trwa już trzy lata. Rok 1938 był daleki od ideału, ale był znacznie lepszy niż rok 1939 i wojna światowa. Stawiając opór, zasadniczo na własną rękę, Ukraińcy stworzyli oś czasu, która w przeciwnym razie by nie istniała. Reszta z nas, choć żyje w tej linii czasu, niewiele zrobiła, by na nią zasłużyć.

Jeden ze sposobów, w jaki można spojrzeć na obecny stan rzeczy, jest następujący: Ukraińcy utrzymują nas w swego rodzaju zawieszeniu w roku 1938, który trwa już trzy lata. Rok 1938 był daleki od ideału, ale był znacznie lepszy niż rok 1939 i wojna światowa. Stawiając opór, zasadniczo na własną rękę, Ukraińcy stworzyli oś czasu, która w przeciwnym razie by nie istniała. Reszta z nas, choć żyje w tej linii czasu, niewiele zrobiła, by na nią zasłużyć.

Niezależnie od innych motywów administracji Trumpa w uspokajaniu Rosji, ten brak uznania jest jednym z nich.

Trump, jego wiceprezydent, człowiek, który sprawuje władzę (Musk) i ogólnie ich środowiska mają tendencję do traktowania Ukrainy jako pewnego rodzaju irytacji, jako problemu, a nie jako rozwiązania. Są bardzo daleko od zrozumienia, że Ukraina powstrzymała chaos i wojnę daleko poza swoimi granicami. A może, w niektórych przypadkach, obwiniają Ukrainę za to osiągnięcie, ponieważ chcą wojny i chaosu.

Jakkolwiek by nie było, polityka Trumpa, przynajmniej w ciągu ostatnich kilku dni, była wyścigiem ustępstw. Próbował uczynić normalną rozmowę z Putinem. Jego administracja publicznie powiedziała, co Ukraina musi zrobić. I znowu, niezależnie od motywów, logika operacyjna jest taka: przyznanie ziemi agresorowi, ograniczenie suwerenności zaatakowanego kraju.

Historia może pomóc nam zapamiętać pewne wzorce przyczynowości. Może również, co być może ważniejsze, przypomnieć nam, że wiele rzeczy jest możliwych, w tym rzeczy, które, na dobre lub na złe, w rzeczywistości się nie wydarzyły. Od decyzji kilku osób w krytycznym momencie może zależeć przejście od jednego łańcucha wydarzeń do drugiego.

Amerykańscy i rosyjscy negocjatorzy w Monachium nie dostrzegą żadnej ironii. Rosyjscy dyplomaci zostali przeszkoleni, aby wierzyć, że rok 1938 był skierowany przeciwko Związkowi Radzieckiemu, a zatem, że to oni byli prawdziwymi ofiarami - co jest w zasadzie putinowską interpretacją historii. Ludzie, którzy instruowali amerykański zespół, raczej nie wiedzieli, co wydarzyło się w Monachium we wrześniu 1938 roku.

Nie trzeba jednak ironii, ani nawet historii, aby dostrzec zasadniczo logiczny problem z uspokojeniem Putina teraz.

Rosja jest agresorem. Rosja otwarcie mówi, że jej cele wojenne wykraczają daleko poza to, co osiągnęła obecnie. Rosja jest zainteresowana przerwą w wojnie, ponieważ radzi sobie słabo i ponieważ jej przywódcy uważają, racjonalnie, że zawieszenie broni zakończy wsparcie USA dla Ukrainy, odwróci uwagę Europejczyków i utrudni Ukrainie mobilizację ludności i zasobów po raz drugi do późniejszego rosyjskiego uderzenia. Rosja ma również naturalny interes w tym, by amerykańscy przywódcy rzekomo przyznali jej ukraińskie terytorium, w tym terytorium, którego nawet nie okupuje. Stanowi to precedens, że prawo międzynarodowe nie ma znaczenia i/lub że Ukraina nie jest prawowitym państwem chronionym przez takie prawo.

Uspokojenie Rosji, jeśli doprowadzi do rosyjskiego zwycięstwa teraz lub później, może bardzo dobrze stworzyć warunki do wojny światowej. Rosja, która zniszczy Ukrainę, w efekcie z amerykańską pomocą, będzie zupełnie innym krajem. Ukraińskie zasoby, podobnie jak zasoby Czechosłowacji w 1938 roku, uczyniłyby z agresora znacznie silniejszą potęgę.

Jest to niewygodny punkt, ale należy go wziąć pod uwagę. Ukraina ma najlepszą armię w Europie i najbardziej zaprawioną w bojach. Jest to jedyny kraj na Zachodzie, który stoczył poważną wojnę w tej dekadzie. Wprowadza innowacje szybciej, niż inni mogą je skopiować. Wszystko to, rolnictwo, minerały i porty mogą zostać utracone na rzecz Rosji. A potem, po pewnym czasie, Europa stanie w obliczu znacznie potężniejszego kraju, stworzonego do wojny, którego przywódcy wierzą, że wojna działa.

Rosyjskie zwycięstwo, zwłaszcza takie, które jest możliwe dzięki amerykańskiej dyplomacji, otwiera świat nie tylko na dalszą rosyjską agresję w Europie, ale na wojny agresji wszędzie. Prawie na pewno oznacza to również rozprzestrzenianie broni jądrowej, ponieważ zarówno przyszli agresorzy, jak i ci, którzy się ich obawiają, nauczą się, że broń jądrowa jest niezbędna.

Wojna rosyjsko-ukraińska jest straszna i powinna zostać zakończona. Ale ustępstwa to oczywista droga na skróty, która prowadzi do dłuższego i bardziej krwawego konfliktu. Nie byłoby tak trudno, przynajmniej w normalnych warunkach, zastosować amerykańską siłę, aby zakończyć wojnę Rosji w Ukrainie. Logika jest prosta: utrudnić działania Rosji i ułatwić je Ukrainie.

W tej chwili amerykańska polityka jest odwrotna.

Musk-Trump utrudnia Ukraińcom utrzymanie nas w naszym rozszerzonym 1938 roku. Oczywiście nie oznacza to, że amerykańska polityka będzie spójna, nie mówiąc już o sukcesie. Wojny nie da się powstrzymać bez udziału Ukrainy i Europy. Chęć szybkiego rozwiązania konfliktu najprawdopodobniej doprowadzi do nieoczekiwanych konsekwencji, do których Amerykanom najprawdopodobniej zabraknie cierpliwości. Chęć szybkiego porozumienia prowadzi do pośpiechu, który pomija ważne aspekty problemu.

Biorąc pod uwagę ogólny poziom niepokoju w całym rządzie federalnym, trudno sobie wyobrazić, że Amerykanie są bardzo dobrze przygotowani na te spotkania - chociaż Rosjanie będą. Amerykanie nie mogą oderwać oficjalnych samolotów od ziemi. Niżsi rangą urzędnicy próbują teraz zakwalifikować bardziej radykalne ustępstwa, które Trump i jego sekretarze obrony i stanu poczynili publicznie. Amerykański wiceprezydent miał spotkać się z ukraińskim prezydentem w Monachium. Ale teraz być może nie ma takiego zamiaru. Jest w tym wszystkim niepokojąca cecha "kto wie".

Niezależnie jednak od tego, jak potoczą się sprawy, pierwszym amerykańskim posunięciem pod rządami Muska-Trumpa była polityka ustępstw. Świadomie lub nie, i nie ośmielę się powiedzieć, który z nich, wybór ten popycha nas o krok w kierunku 1939 roku.

Źródło https://snyder.substack.com

20
хв

Polityka ustępstw w Monachium

Timothy Snyder

Byłą modelkę można nazwać najlepszym przykładem żony wpływowego i zamożnego mężczyzny. Perfekcyjna stylizacja, wysokie obcasy i kolekcja torebek Jane Birkin. Nic dziwnego, że gdy tylko stało się jasne, że Donald Trump po raz drugi wraca do Waszyngtonu, komentatorzy jednogłośnie uznali, że teraz to Amerykanka będzie kształtowała styl bycia wielu kobiet na świecie.

Mimo przeszłości modelki, również pozującej do rozbieranych zdjęć, Melanię trudno nazwać tylko ładną lalką
Dwukrotnie pierwsza dama. foto: AP/EAST NEWS

Gdy podczas kampanii prezydenckiej jeden z brytyjskich tabloidów wypomniał jej rzekomą przeszłość "panienki do towarzystwa" oburzona Melania złożyła pozew, wywalczyła oficjalne przeprosiny i odszkodowanie w wysokości około trzech milionów dolarów.

Takie kłamstwa można zwalić tylko na ludzką zawiść. Bo, jak się okazało, pani Trump wcale nie jest towarzyska. Nie miała nawet tradycyjnych druhen na swoim ślubie. Naprawdę blisko jest tylko z rodzicami i siostrą.

- Melania była jedną z najbardziej utytułowanych modelek i ma na koncie wiele sesji zdjęciowych, w tym okładki do najważniejszych magazynów. Działo się to, nim ją poznałam. W Europie takie zdjęcia są bardzo modne i powszechne - bronił swojej żony Trump.

Rzeczywiście, purytańscy amerykańscy dziennikarze najwyraźniej nie znali reality show z udziałem szwedzkiej księżniczki Sofii. Była modelka magazynów dla panów, której plakaty znajdowały się w kabinie każdego kierowcy ciężarówki, została wspaniałą żoną księcia Karola Filipa i matką czterech aniołków.

Melania i Donald po raz pierwszy spotkali się w 1998 roku w Nowym Jorku na imprezie towarzyszącej Tygodniowi Mody. Ówczesny przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych nie przyszedł na imprezę sam, ale z 25-letnią milionerką, spadkobierczynią marki kosmetycznej Celine Midelfart.

Gdy tylko blondynka poszła przypudrować nos, Trump wpadł przy barze na ciemnowłosą piękność. Zaiskrzyło między nimi na tyle mocno, że Trump poprosił o numer telefonu dziewczyny. Gdy modelka powiedziała, że sama do niego zadzwoni, a Donald dał jej swoją wizytówkę.

Melania Trump na okładce Vogue'a w 2005 roku

Kilka lat później Melania pozowała na okładce Vogue'a w sukni ślubnej autorstwa Johna Galliano i było to jedno z najbardziej udanych edycji magazynu.

Wiele osób chciałoby ponownie zobaczyć elegancką i silną żonę Trumpa na okładce. Na przeszkodzie stanęły jednak poglądy polityczne okropnej redaktorki Anny Wintour, która stanowczo odmówiła zrobienia okładki z żoną Trumpa podczas pierwszej kadencji i później. Michelle Obama miała trzy okładki, Jill Biden dwie. A Kamala Harris była częstym gościem w artykułach o silnych kobietach. W ciągu ostatnich ośmiu lat Melanii zaoferowano jedynie całostronicową rozkładówkę. Krnąbrna pierwsza dama grzecznie odmówiła i powiedziała, że ma mnóstwo czasu, może poczekać.

Mówi się jednak, że kierownictwo Conde Nast, które jest właścicielem Vogue'a, zamierza „zaprzyjaźnić się” z Donaldem Trumpem, więc możliwe, że Anna Wintour będzie musiała pójść na kompromis ze swoimi zasadami dotyczącymi Melanii. Jednak pierwsza dama może powiedzieć zimno: „nie”.

W wywiadzie udzielonym w 2020 roku Pete'owi Hegsethowi (obecnemu sekretarzowi obrony USA - red.) w Fox News, pani Trump powiedziała, że Vogue był wobec niej bardzo stronniczy. Hegseth zauważył nawet, że Wintour nienawidzi Republikanów, dlatego też Laura i Barbara, żony dwóch Bushów, nie miały takich okładek.

Anna Wintour musi więc teraz wybrać, co jest dla niej cenniejsze - jej lewicowe poglądy, czy wraz z pojawieniem się Melanii ma zamiar ogłosić oficjalny koniec programu „różnorodności i tolerancji”

Gdy fotografka pierwszej damy, Regine Mahaux, opublikowała oficjalny wizerunek pierwszej damy skomentowała:
- Zawsze jest we właściwym miejscu. Zawsze stoi za swoim mężem. On jest w świetle, a ona nie potrzebuje światła. Jest bardzo dobrym numerem dwa. Jej mąż zawsze jest na pierwszym miejscu i to mi się podoba, ma silne wartości rodzinne, jest dobrą żoną i upewnia się, że wszyscy są szczęśliwi.

Melania Trump zawsze za mężem. Fото: BRENDAN SMIALOWSKI/AFP/East News

Podczas pierwszej kadencji jej syn Barron stał się celem ataków hejterów. Dziesięcioletni chłopiec nudził się na imprezach państwowych i szukał rozrywki, a te obrazy były powielane przez niektórych zwolenników Demokratów w mediach społecznościowych. Z podpisem: „Proszę, najmłodszy syn Trumpa jest autystyczny!”.
To właśnie wtedy Melania rozpoczęła kampanię Be Best, mającą na celu pomoc dzieciom i walkę z cyberprzemocą. Odmówiła również przeprowadzki do Białego Domu, aby dziecko mogło spokojnie uczęszczać do prywatnej szkoły w Nowym Jorku.

Barron wyrósł na dwumetrowego przystojnego sportowca. A byli hejterzy podejrzewają, że pewnego dnia będzie kandydował na prezydenta.

Trumpowie i ich syn Barron. Fото: JIM WATSON/AFP/East News

Melania jest trzecią żoną Trumpa. Nic dziwnego, że w przededniu kampanii 2024 roku pierwsza dama postanowiła zmienić warunki intercyzy. Zaktualizowane warunki dotyczą finansów i majątku: mają na celu zwiększenie funduszu powierniczego utworzonego dla jedynego syna pary, 17-letniego Barrona. Wobec ogromnej liczby pozwów sądowych przeciwko Trumpowi i dochodzeń w sprawie jego działalności, Melania zdecydowała się zagrać tak, by zapewnić dziecku bezpieczną przyszłość.

Czy jest to cyniczne i materialistyczne? Absolutnie nie, biorąc pod uwagę, że Melania ma najdłuższy małżeński staż z Trumpem, jest arbitrem między jego licznymi dziećmi i wnukami oraz pełni funkcje Pierwszej Damy. Jest to taki poziom odpowiedzialności i ryzyka, że każda kobieta zrobiłaby to samo na jej miejscu.

Trump wielokrotnie podkreślał, że Melanie jest jego ulubioną spośród jego trzech żon

Osoby z otoczenia pary prezydenckiej twierdzą, że kiedy Melania jest obok, Donald się uspokaja i mniej publikuje w mediach społecznościowych. W 2018 roku Melania Trump stwierdziła, że nie zawsze zgadza się z tym, co jej mąż pisze na Twitterze. Poradziła mu nawet, aby schował przed sobą samym swój telefon. - Nie zawsze zgadzam się z tym, co pisze na Twitterze i mówię mu to otwarcie - powiedziała Trump podczas podróży po Afryce, jej pierwszej samodzielnej podróży jako pierwszej damy. - Mam własny głos i własne poglądy, a wyrażanie tego, co czuję, jest dla mnie bardzo ważne - dodała w rozmowie z The Hill

Melania wybiła się na niezależność - jej wywiady są bardziej przemyślane, przesłania - jasne, a mocny charakter coraz bardziej widoczny. Dlatego głosy, że „jest zdecydowanie najbardziej klasyczną pierwszą damą, jaką widzieliśmy od dziesięcioleci” są coraz głośniejsze i uważają tak również ci, którzy głosowali na Obamę i Bidena.

Pierwsza dama Melania Trump podczas inauguracji. Waszyngton, 20 stycznia 2025 r. Fото: DOUG MILLS/The New York Times Agency/East News

Krótko mówiąc, Trump dobrze zrobił, dając swoją wizytówkę Melanii na przyjęciu w 1998 roku. Nigdy nie było takiej pierwszej damy w Białym Domu.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu Wsparcie Ukrainy realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

Melania: ulubiona żona Trumpa (spośród trzech)

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jeden ukraiński film

Ексклюзив
20
хв

Jako dyplomata wybrałem Kijów świadomie

Ексклюзив
20
хв

Szybki pokój po amerykańsku. Czy Trump ogra Putina?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress