Exclusive
20
min

Klucz do porażki Rosji? Odbicie Krymu

Wojna z Rosją zakończy się na południu. Dlaczego półwysep zajęty w 2014 r. jest cierniem w sercu państwa – agresora?

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Guardian donosi, że przygotowywany jest trzeci atak na Most Kerczeński. Fot: Anatolii Stepanov / AFP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

W nocy 24 marca 2024 r. jednocześnie zaatakowano główną bazę Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu, magazyn ropy naftowej w Hwardijśke i magazyn w mieście Dżankoj.

Połączony atak ukraińskich sił obronnych nie tylko podniósł morale, nadwątlone po odwrocie z Awdijiwki i dymisji głównodowodzącego ukraińskich sił zbrojnych Walerija Załużnego. Coś co jeszcze niedawno mogło to być tylko marzeniem, dziś jest faktem: ukraińskie siły zbrojne i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy mogą przeprowadzać takie operacje nawet przy użyciu radzieckich samolotów, które są obsługiwane przez naszych emerytowanych techników lotniczych.

Zniszczenie magazynu ropy w Hwardijśke oznacza pozbawienie sąsiedniego lotniska paliwa, a tym samym ochronę Chersonia, Odessy i Mikołajowa przed bombami kierowanymi i uderzeniami rakietowymii

Uderzenie w główną rosyjską bazę na Krymie oznacza zniweczenie ambicji Federacji Rosyjskiej, by stać się regionalnym supermocarstwem, które zamienia Morze Czarne w swój wewnętrzny staw.

Jak domek z kart

Zniszczenie ważnych wojskowych obiektów dowodzi słabości Rosji – bez względu na to, jak bardzo stara się ona pokazać, że jej obecność na Krymie jest poważna i trwała. Rosji, która dysponując na Morzu Czarnym silną bazą, jest w stanie trzymać w ryzach sąsiadów z NATO: Turcję i Rumunię.

Warto zauważyć, że na Telegramie strona rosyjska i jej dowódcy wojskowi unikają komentowania swoich porażek na Krymie, jak tylko mogą. Bagatelizują siłę uderzenia i piszą, że nie było żadnych ofiar – lub że zginął tylko jeden rosyjski żołnierz, i to przez przypadek.

Rosyjski reżim wygrał ostatnie wybory i umocnił się dzięki hasłu z 2014 roku: „Krym jest nasz! Krym wraca do Rosji”. Utrata tego, co Kreml sprzedawał propagandowo jako największe osiągnięcie inwazji na Ukrainę, oznaczałoby przyznanie, że skradziony Krym wcale nie stał się absolutnym rosyjskim monolitem (a tak go przedstawiano), a tamtejsza wzorcowa baza wojenna Rosjan po pierwszym, lekkim dmuchnięciu rozpada się jak domek z kart.

Krym nie wierzy łzom

Strona ukraińska będzie nadal atakować Krym. Po pierwsze – choćby dlatego, że Ukraińcy w każdym wieku, bez względu na płeć i poglądy polityczne uwielbiają ten legendarny już filmik z zapłakaną Rosjanką uciekającą z Ałuszty. Kobieta rozpacza, bo nie chce opuszczać Krymu, gdzie wszystko było takie fajne.

Po drugie, bo nieskończenie satysfakcjonujące są zapowiedzi szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyla Maliuka na 2024 r. dotyczące szeregu operacji specjalnych służb specjalnych, które boleśnie uderzą we wroga na Krymie. SBU przygotowuje do tej operacji 35 morskich dronów Sea Baby, kupionych ze składek Ukraińców. Sea Baby to całkowicie ukraiński projekt, który sprawdził się w niszczeniu statków rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Zniszczony rosyjski statek. Zdjęcie: GUR
Wasilij Maliuk zasugerował, że drony morskie mogą ponownie uderzyć w Most Kerczeński. Zauważył też, że obecnie Rosjanie nie wykorzystują już Mostu Kerczeńskiego do dostarczania broni i amunicji

„Przed naszymi udanymi atakami codziennie przejeżdżało przez niego od 42 do 46 pociągów przewożących broń i amunicję. Dziś jest to od czterech do pięciu pociągów dziennie. Cztery z nich to pociągi pasażerskie, a jeden przewozi towary konsumpcyjne” – powiedział Maliuk w wywiadzie dla ICTV Fakty.

Skopać tyłki Rosjanom

Co ciekawe, ta retoryka szefa SBU jest zgodna z oceną przyjaciela Ukrainy, byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona. „Wcześniej wszyscy myśleli, że Putin nigdy nie odda Krymu. Wiesz, to nie jest tego warte. Zamiast tego wszyscy myśleli: spróbujmy pomóc Ukrainie odzyskać most lądowy. Ale teraz myślę, że ludzie mówią sobie: po pierwsze, to jest możliwe! Odzyskanie Krymu jest możliwe!” – powiedział Johnson w wywiadzie dla „Europejskiej Prawdy”.

Według niego „Putin jest bardzo wrażliwy na Krymie”. A jeśli dodasz do Sił Zbrojnych więcej pocisków dalekiego zasięgu i HIMARS, ATACMS i Storm Shadow, to na okupowanym półwyspie otworzą się bardzo interesujące perspektywy
Następstwa eksplozji na moście Kerczeńskim. 8 października 2022 r. Zdjęcie: Wojskowy

Według Johnsona „Putin jest na Krymie bardzo bezbronny”. A jeśli Ukraina dostanie więcej rakiet dalekiego zasięgu i HIMARS, ATACMS i Storm Shadow, to „Krym będzie miał bardzo interesujące perspektywy”

Warto zauważyć, że jeszcze przed rozpoczęciem inwazji na pełną skalę brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace spotkał się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Szojgu. I obiecał „skopać tyłek rosyjskiej armii”, tak jak zrobiła to Gwardia Szkocka podczas wojny krymskiej w 1853 roku. Szojgu, który nie jest zbyt zainteresowany historią, nie zrozumiał, co brytyjski urzędnik miał na myśli.

Fałszywa chwała Sewastopola

Zniszczenie rosyjskiej floty na Morzu Czarnym i uszkodzenie infrastruktury wojskowej na Krymie może być silną kartą przetargową dla Ukrainy przy stole przyszłych negocjacji z Rosją w celu zakończenia wojny. Byłby to też sposób na wypchnięcie okupanta z rejonu Morza Czarnego i zapewnienie pokoju nie tylko Ukrainie, ale także naszym sąsiadom, którym mogłyby zagrażać pociski Floty Czarnomorskiej.

Współczesna Rosja długo i starannie budowała sobie wizerunek niezwyciężonej potęgi morskiej. Przez ostatnie dziesięć lat kremlowscy propagandyści chwalili się szybką operacją zdobycia Krymu i zbudowaniem tam dużej bazy wojskowej

Ostatnie uderzenia ukraińskich sił obronnych pokazują, że dzisiejsza Rosja i jej armia to kolos na glinianych nogach. Naszym zadaniem jest powalenie tego kolosa, by nie zaszkodził już nikomu.

Oficjalni rzecznicy Rosji, tacy jak Dmitrij Pieskow czy Igor Konaszenkow, wstydzą się komentować porażki wojskowe na Krymie i udają, że nic się nie stało. To tylko pogłębia przygnębienie tych, którzy czekali na Rosję na półwyspie i przyjechali tam do pracy z zacofanych regionów Federacji Rosyjskiej. Okazuje się bowiem, że Krym nie jest niezwyciężoną twierdzą, ale sfatygowanym sitem. A chwała Sewastopola i jego potęga była mitem.

Trzymać się Wschodu, ale uderzyć precyzyjnie w Krym – oto nowy plan Ukrainy, która weszła w ostatni etap obecnej wojny.
No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, konsultant polityczny i medialny. Przez ponad 10 lat pracowała jako felietonistka parlamentarna. Pracuje zarówno z Censor.net, jak i Espresso. Jest autorem popularnych kanałów YouTube Censor.net i Showbiz. Specjalizuje się w polityce, ekonomii i technologiach medialnych.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Najważniejszą kobietą w politycznym otoczeniu Donalda Trumpa jest Susan Wiles, 68-letnia szefowa personelu Białego Domu, która kontroluje dostęp do prezydenta. To ona nie dopuściła, by Elon Musk urządził tam swój gabinet.

Pracę w politycznym PR Wiles rozpoczęła w 1979 roku. Jej pierwszym szefem był Jack Kemp, republikański polityk, a także gwiazda futbolu amerykańskiego z drużyny New York Giants, w której grał też ojciec Susan.

Susan Wiles jest z Trumpem od wielu lat. Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images/AFP/East News

Ta praca stała się dla młodej specjalistki trampoliną do świata wielkiej polityki: w 1980 roku dołączyła do kampanii prezydenckiej nowej republikańskiej gwiazdy – Ronalda Reagana. To właśnie pod wpływem Wiles Trump zaczął na każdym kroku cytować prezydenta, który wygrał wyścig zbrojeń, i ogrzewać się jego autorytetem.

Po pracy nad kampaniami prezydenckimi George’a W. Busha i Mitta Romneya Wiles postanowiła zająć się zarabianiem poważnych pieniędzy. Otworzyła firmy konsultingowe i lobbingowe, dzięki którym stała się bogata. W najlepszych latach wśród jej kilkudziesięciu klientów byli giganci tytoniowi, firma SpaceX Elona Muska, amerykański monopolista telekomunikacyjny AT&T, a nawet całe państwa, jak Katar i Nigeria.

Gdy w 2015 r. Donald Trump wpadł na pomysł, by powalczyć o prezydenturę USA, zatrudnił Wiles – znaną już ze swych sukcesów lobbystkę i stratega politycznego. Dziś prezydent USA nazywa ją „Ice baby”, a media ochrzciły ją mianem „Królowej lodu”

Współpracownicy za mocne strony Wiles jako stratega politycznego uznają to, że zaprowadziła porządek w kampanii prezydenckiej, kontrolowała jej narrację (na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Trumpa) i skutecznie potrafiła wykorzystać w niej swoje wybitne umiejętności organizacyjne.

Nie dziwi więc, że jest najdłużej urzędującym doradcą Trumpa – uczestniczyła we wszystkich jego kluczowych spotkaniach. Otoczenie prezydenta USA twierdzi, że często włącza ją do rozmów telefonicznych dotyczących kwestii politycznych.

O jej stylu zarządzania sporo mówi wywiad, którego udzieliła serwisowi Axios. Stwierdziła tam m.in.: „Nie cenię ludzi, którzy chcą pracować solo lub być gwiazdami. Mój zespół i ja nie będziemy tolerować wbijania noża w plecy, niewłaściwych spekulacji czy intryg”.

Podczas ostatniej kampanii wyborczej gubernator Florydy Ron DeSantis rzucił wyzwanie Trumpowi, a następnie zażądał zwolnienia przez niego Wiles. Kiedy w styczniu 2024 roku DeSantis odpadł z prezydenckiego wyścigu, Wiles pożegnała go w mediach społecznościowych słowami: „Bye, bye”.

Kampania wyborcza w 2024 r., którą Wiles prowadziła razem z weteranem doradztwa politycznego Chrisem LaSevitą, była udana i przebiegła bez większych skandali. Trump słuchał jej rad, był spokojny i mniej niż zwykle korzystał z mediów społecznościowych. Jednocześnie zwrócił się o wsparcie do młodych podcasterów, co pomogło w przyciągnięciu do niego nowych wyborców.

To Susan Wiles jest osobą, z którą należy się skontaktować, jeśli chcesz liczysz na dostęp do ucha prezydenta USA. To ona kontroluje też wszystkie ruchy przyjaciół i znajomych Trumpa wokół Białego Domu.

Charyzmatyczna Paula White ma na Trumpa spory wpływ. Zdjęcie: Brynn Anderson/Associated Press/Eastern News

Drugą najważniejszą polityczką w otoczeniu Donalda Trumpa jest charyzmatyczna chrześcijańska kaznodziejka Paula White. Niedawno stanęła na czele nowo utworzonego Biura Wiary Białego Domu (Office of Faith-Based Services), mającego, jak napisała na platformie X, „zwalczać dyskryminację chrześcijan w instytucjach federalnych i zapewnić przestrzeganie wolności religijnej w całym kraju”.

White zna rodzinę Trumpów od 2001 roku. Jest gwiazdą chrześcijańskich telewizji, a publiczność na jej występach zapełnia po brzegi sale koncertowe i stadiony.

Na Trumpie szczególne wrażenie zrobiła nie tylko jej teoria dobrobytu, zgodnie z którą sukces materialny ma być oznaką Bożej łaski, ale także styl jej występów. Prezydent USA wyraźnie naśladuje jej sposób mówienia i gestykulację.

Podczas pierwszej kampanii Trumpa White była przewodniczącą działającej przy nim ewangelickiej rady konsultacyjnej. 20 stycznia 2017 roku, podczas inauguracji pierwszej prezydentury Donalda Trumpa, White wygłosiła uroczystą inwokację – jako pierwsza duchowna w historii USA.

W wyścigach prezydenckich w 2020 i 2024 r. też poparła Trumpa, przysparzając mu wielu głosów chrześcijańskich wyborców. Z uwagi na to, że wielokrotnie publicznie popierała Izrael, zaliczono ją do grona „50 najlepszych chrześcijańskich sojuszników Izraela”

Jest też przychylna Ukraińcom. Od początku rosyjskiej inwazji organizowała pomoc charytatywną dla ukraińskich uchodźców w Europie, o czym regularnie informowała na swojej stronie internetowej.

Pam Bondi jest częścią najbliższego kręgu Trumpa. Zdjęcie: Ben Curtis/Associated Press/Eastern News

Na nowym stanowisku Paula White będzie intensywnie współpracować z Pam Bondi, nową prokuratorką generalną USA, która została też mianowana szefową grupy zadaniowej do „wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń”. Rolą Bondi będzie powstrzymywać „wszelkie formy antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym”.

Ta 59-letnia była prokuratorka generalna stanu Floryda obiecuje zachować niezależność Departamentu Sprawiedliwości i nie mieszać go w politykę. To odpowiedź na powszechne w amerykańskim środowisku politycznym obawy, że Trump dąży do przejęcia kontroli nad departamentem, by zemścić się na tych, którzy prowadzili przeciw niemu śledztwo w związku ze szturmem na Kapitol w 2021 roku.

Co ciekawe, Bondi nie była pierwszym wyborem prezydenta na stanowisko prokuratora generalnego. Początkowo Trump chciał powierzyć je Mattowi Gaetzowi. Jednak Komisja Etyki Kongresu USA ustaliła, że Gaetz uprawiał seks z nieletnią, a w latach 2017-2020 regularnie płacił za seks 12 kobietom i wielokrotnie zażywał narkotyki.

Jak na ironię, podczas pierwszej kadencji Trumpa Pam Bondi była przewodniczącą Komisji ds. Nadużywania Substancji i Opioidów. Ostatnio doradzała America First Policy Institute, organizacji, która ma duży wpływ na program prezydenta elekta.

Już pierwszego dnia na stanowisku prokuratorki generalnej USA Pam Bondi postanowiła zlikwidować specjalną jednostkę odpowiedzialną za konfiskowanie aktywów rosyjskich oligarchów. Zamiast nich wzięła na cel innego wroga – kartele narkotykowe.

Nie oznacza to jednak, że rosyjscy oligarchowie szybko odzyskają swoje jachty, ponieważ Bondi nie zapowiedziała anulowania postępowań toczonych przez grupę KleptoCapture, powołaną w 2022 r. dla egzekwowania sankcji wobec Rosjan. Prawdopodobnie będą one kontynuowane, choć nie będzie już osobnego działu zajmującego się działalnością rosyjskich bogaczy.

Najprawdopodobniej nie będzie też śledztwa w głośnej sprawie czatu na komunikatorze Signal, podczas którego sekretarz obrony Pete Hegseth omawiał plany amerykańskiego nalotu na cele w Jemenie.

Bondi uznała takie postępowanie za „mało prawdopodobne”, dowodząc tym samym swojej bezwarunkowej lojalności wobec Trumpa

Pani prokurator generalna nie ukrywa bowiem, że swojemu szefowi chce zapewnić ochronę prawną, chroniąc go też go przed licznymi sprawami z przeszłości. Podobnie jak Susan Wiles i Paula White, należy do najściślejszego wewnętrznego kręgu Trumpa i na pewno pozostanie z nim do końca kadencji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Walkirie Trumpa

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Stalin miał „Prawdę”, Putin ma Pravdę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress