Exclusive
20
min

Jak dostać dotację na biznes w Polsce?

Vita mówi, że to w Polsce znalazła impuls, żeby pracować na swoim. Żałuje tylko, że nie pomyślała o tym wcześniej, jeszcze w Ukrainie.

Halyna Halymonyk

Najtrudniej jest porzucić stabilną pracę i zacząć pracować dla siebie, jednak dotacja motywuje. Zdjęcie: pexels

No items found.

Vita Lucyszyn, 33-letnia Ukrainka, przeprowadziła się do Polski z Odessy po wybuchu wojny na pełną skalę. Z wykształcenia prawniczka i specjalistka od przetargów, wysyłała swoje CV do różnych firm i instytucji. Miała szczęście, że dostała pracę w wydziale migracyjnym lokalnego urzędu. I choć była to najlepsza praca w jej życiu, stabilna, dobrze płatna, ze świetnym zespołem, odeszła z niej celowo. Otrzymała dotację na założenie własnej firmy.

Najlepsza praca w życiu‍

- "Podobnie jak tysiące kobiet, przyjechałam z dwójką dzieci i myślałam, że to będzie na tydzień lub dwa", wspomina Vita swoje pierwsze dni w Polsce, "ale z czasem stało się jasne, że muszę poszukać pracy i nauczyć się języka. W Ukrainie pracowałam jako prawniczka, więc postanowiłam poszukać pracy w swoim zawodzie. Napisałam CV tak jak umiałam i czułam. Przetłumaczyłam je na język polski przez internetowego tłumacza i wysłałam wszędzie tam, gdzie widziałam oferty pracy.

Otrzymała zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną od firmy, która planowała wejść na rynek ukraiński i była zainteresowana Vitą jako specjalistką ds. zamówień publicznych. Jednak wojna wciąż trwała, co zmieniło plany firmy.

Vita Lucyszyn prezentuje swoją firmę na konferencji w Katowicach


- Pomogli mi napisać CV zgodnie z wymaganiami polskiego rynku pracy, a następnie zostałam zaproszona do pracy w Urzędzie Wojewódzkim w dziale pracy z migrantami. To była najlepsza praca w moim życiu: dobry zespół, przyjaźni koledzy, a kierownictwo okazywało zrozumienie dla mnie. Na początku pomagałam w załatwianiu formalności dla Ukraińców, potem doradzałam polskojęzycznym migrantom.

Docenili moją pracowitość i odpowiedzialność, i zaproponowali mi korzystniejsze warunki. Miałem poczucie bezpieczeństwa, stabilności i perspektywy dalszego rozwoju.

W tym samym czasie znalazła ogłoszenie o dotacji dla ukraińskich przedsiębiorczyń lub tych, które chcą rozpocząć działalność gospodarczą w Polsce.

Chodziło o program grantowy"Odbudowa ukraińskiego biznesu - przedsiębiorcze kobiety", realizowany przez Fundację Impact we współpracy z Mastercard Centre for Inclusive Growth. Vita otrzymała to ogłoszenie od kilku osób, nawet od męża, który przebywał w Ukrainie. Uznała, że to znak. W końcu zawsze marzyła o własnym biznesie.

Pierwsze zwycięstwo

- Pomyślałem: a jeśli to szansa, której nie można przegapić? Wniosek można było złożyć w języku ukraińskim. Napisałam biznesplan, opowiedziałam o sobie, swojej działalności na Ukrainie i pracy w Polsce: studiowałem już w polskiej szkole policealnej na kierunku administracja, a w planach mam kolejny kierunek: podatki.

Spośród 1500 zgłoszeń wybrano 80 zwycięzców. Był to pierwszy grant i pierwsze zwycięstwo Vity Lucyszyn. Oprócz dotacji w wysokości 4000 USD w gotówce, Vita otrzymała pakiet pomocy ekspertów. Zgodnie ze swoim biznesplanem, pieniądze przeznaczyła na zakup sprzętu do założenia domowego biura, w którym będzie udzielać porad prawnych - laptopa, telefonu, kserokopiarki itp.

Aplikację Vity wybrano spośród 1500 innych

Najtrudniej było porzucić stabilną pracę, ale Vita nie żałuje: teraz zarabia więcej, jest niezależna i rozwija się. Obecnie współpracuje z kilkoma fundacjami, gdzie doradza migrantom w zakresie legalizacji pobytu w Polsce, zakładania działalności gospodarczej, przygotowuje umowy, wnioski i świadczy inne usługi prawne. Ma wiele prywatnych zleceń opartych na rekomendacjach poprzednich klientów.

Pułapki

Jednak nie wszystkim uczestnikom grantu tak się udało jak Vicie. Kilku uczestników różnych programów czuło się oszukanych. Na przykład moja znajoma wygrała grant na 30 000 zł i obiecano jej, że będzie mogła kupić sprzęt i spotykać się z przedsiębiorcami, żeby się od nich uczyć.  A potem powiedziano jej, że wszystkie pieniądze zostały wydane na organizację konsultacji i podróży. Okazuje się, że możliwość takiego wykorzystania środków była zapisana w umowie grantowej.

Jako prawnik, Vita radzi uważnie przeczytać tekst umowy. W swoim projekcie wraz z innym kolegą prawnikiem poprosiła o zmianę niektórych klauzul.

- Istniała klauzula, że uczestnicy projektu nie mogą opuścić Polski do czasu jego zakończenia. "To jasne, że możemy wyjechać w każdej chwili, ponieważ cała rodzina została w domu na Ukrainie" - mówi Vita - "uzasadniliśmy uwagi i zmieniliśmy sporne punkty przed podpisaniem umowy.

Vita radzi też, by nie rezygnować ze szkoleń i pomocy ekspertów. Przynosi ona wiele korzyści, podobnie jak kontakty nawiązywane podczas szkoleń, wymiana doświadczeń, wyjazdy na szkolenia.

Oprócz środków finansowych otrzymała godziny konsultacji z księgową, prawnikiem i ekspertem od marketingu. To dzięki zdobytej od nich wiedzy samodzielnie przeszła przez wszystkie etapy rejestracji firmy i wybrała odpowiedni dla siebie system podatkowy.

Gdzie Ukrainki mogą szukać dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej?

Vita Lucyszyn bierze obecnie udział w innym programie grantowym. Znalazła go, analizując strony znanych organizacji pozarządowych, które zajmują się zatrudnianiem ukraińskich kobiet.

- "To organizacja "Krok do pracy", mają biura w Poznaniu i Katowicach" - mówi Vita. "Zapytałam, czy byliby zainteresowani współpracą ze mną jako prawnikiem. Nie było takiej potrzeby, ale dowiedziałam się, że uruchamiają program dotacji dla biznesu. Teraz biorę w nim udział i przygotowuję się do kolejnego biznesplanu.

Źródłem informacji, gdzie ukraińskie kobiety powinny szukać programów grantowych, są strony znanych fundacji i organizacji pozarządowych, które często zapewniają granty we współpracy z firmami i rządami różnych krajów europejskich.

  • Warto zajrzeć na portal dla organizacji pozarządowych w Polsce. Strona dla organizacji pozarządowych, na której zamieszczają one wnioski o dotacje, w tym na uruchomienie przedsiębiorczości społecznej: ngo.pl,
  • Często konkursy dla firm (być może trzeba szukać partnera z Polski, aby aplikować) ogłasza Fundacja Eudajmonia.
  • AVSI Polska przeprowadziła już kilka rund konkursowych, aby wybrać propozycje ukraińskich kobiet dotyczące szkoleń i uzyskania funduszy na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
  • Portal"Zielona Linia. Centrum Informacyjno-Konsultacyjne Służb Zatrudnienia", na którym pojawiają się oferty dotacji dla firm.
  • Związek Ukraińskich Przedsiębiorstw w Polsce - tutaj często można znaleźć ogłoszenia o wydarzeniach i różnych programach dla ukraińskich przedsiębiorstw w Polsce.
  • Projekt"Cześć Dziewczyny" Polsko-Ukraińskiej Fundacji Sióstr Kulczyk, która co jakiś czas ogłasza programy grantowe.

Od czasu do czasu warto poszukać informacji w języku polskim używając następującej frazy: "Dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej" i wpisać nazwę obszaru, w którym mieszkasz w Polsce. Wybierz sekcję "aktualności", aby uzyskać najnowsze informacje. Na przykład w Krakowie i Poznaniu może to być Fundacja "Krok do Pracy", która obecnie prowadzi nabór biznesplanów na rozpoczęcie lub rozwój działalności gospodarczej. Możesz również skontaktować się z lokalnymi centrami obsługi przedsiębiorców w dowolnym mieście, na przykład w Krakowie.

Jeśli czujesz się pewnie i jesteś gotowy do samodzielnego przygotowania biznesplanu, powinieneś zgłosić się do programów rządowych lub regionalnych.

Dofinansowanie z urzędu pracy

Aby otrzymać takie dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej, trzeba być zarejestrowanym jako bezrobotny. Informacje dla Ukraińców, w tym dotacje, są dostępne na portalu Służby Zatrudnienia. Maksymalna kwota dotacji to 6-krotność średniego wynagrodzenia. W 2023 roku można otrzymać do 38 tysięcy złotych.

Informacje o dotacjach są również dostępne w polskich urzędach państwowych. Zdjęcie: pexels

Środki na rozpoczęcie i rozwój działalności gospodarczej, które można uzyskać w urzędzie pracy, nie podlegają zwrotowi. Przekazywane są na rachunek bankowy przedsiębiorcy po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku i mogą być wykorzystane na cele komercyjne. Wniosek o dofinansowanie składa się w Urzędzie Pracy w miejscu zamieszkania lub pobytu. Szczegółowy poradnik dotyczący uzyskania dotacji z urzędu pracy w Polsce można znaleźć tutaj.

Dotacje z Unii Europejskiej

Program Fundusze Europejskie dla nowoczesnej gospodarki (FENG)

Program ten ma określone obszary, w których można otrzymać dotacje: rozwój eksportu, ekoinnowacje, biznes środowiskowy, cyfryzacja biznesu itp.

Ma jasno określone kryteria i konkursy zatwierdzone na najbliższą przyszłość. Jednak byłoby właściwe, abyś szukał partnerstwa z polską stroną.

Vita mówi, że przedsiębiorczość zawsze wiąże się z ryzykiem. Dlatego powinieneś bardzo dokładnie przemyśleć, czy jesteś na to gotowy. Żałuje tylko, że nie założyła własnej firmy wcześniej, jeszcze na Ukrainie. Jest bardzo wdzięczna Polsce, która dała jej impuls i wiarę w jej możliwości.

No items found.

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Luty 2022 nigdy się nie kończy

Dla wielu Ukraińców 24 lutego 2022 r. to dzień, w którym wszystko zmieniło się nieodwołalnie. Dla Andżeliki ten moment nadszedł 8 lutego, gdy w wypadku samochodowym zginął jej mąż. W jednej chwili została wdową z dwiema córkami na utrzymaniu: starsza miała 14 lat, młodsza zaledwie 8 miesięcy.

– I tak ten luty 2022 wciąż we mnie trwa – mówi.

Na początku maja 2022 r. postanowiła wyjechać. Z małym bagażem na dwa tygodnie, „żeby to wszystko przeczekać”. Zostawiła swój dom i firmę, zabrała tylko dzieci.

Luty 2022 roku był najstraszniejszym miesiącem w życiu Andżeliki

– Najpierw pojechałam do Dniepru. Wynajęłam pokój w hotelu, ale nie miałam dużo pieniędzy, więc szybko musiałam poszukać innego miejsca na nocleg. Zobaczyłam ogłoszenie, że jedno z sanatoriów na Wołyniu przyjmuje uchodźców wewnętrznych, więc tam pojechałam.

Rodzice jej męża zostali w Bachmucie, by pilnować domu. W lipcu 2022 r. znaleźli się pod ostrzałem. Teść stracił nogi, teściowa też odniosła obrażenia kończyn.

– Poprosiłam o przewiezienie ich do Łucka, bym mogła się nimi zaopiekować. Bo i jak miałam do nich jechać? Moja młodsza córeczka była bardzo mała. Jedna z fundacji wynajęła mi dom w mieście na rok, więc przenieśliśmy się tam ze schroniska sanatoryjnego.

I tak się razem mozolimy

Starsza córka rozpoczęła naukę w szkole medycznej, młodsza skończyła roczek.

– Przy naszym domu w Bachmucie mąż miał małą wędzarnię. Często wędził ryby dla siebie, przyjaciół i krewnych, ja też mu pomagałam. Kiedy przyjechałam do Łucka, przypomniałam sobie o tym. Za zgodą właścicieli wynajmowanego domu postawiłam małą wędzarnię na podwórku, kupiłam trochę makreli, uwędziłam i zaproponowałam innym przesiedlonym dziewczynom, żeby spróbowały. Stworzyłam grupę w mediach społecznościowych. W tym samym czasie w Łucku odbywały się kursy na temat możliwości zarobkowania dla kobiet, których firmy ucierpiały w wyniku wojny. Uczyli, jak napisać biznesplan, by dostać dotację. Było kilka naborów.

Zapraszano mnie na nie, ale dwukrotnie odmawiałam. Nie mogłam pojechać – moi rodzice wymagali opieki, no i miałam małe dziecko. W końcu poszłam na trzeci nabór, lecz nawet wtedy zamierzałam tylko się uczyć, a nie tworzyć biznesplan

Na początku 2023 roku wzięła udział w kursie „Możliwości ekonomiczne dla kobiet dotkniętych wojną”, prowadzonym przez organizację pozarządową „Rozwój Wołynia”. Projekt był skierowany do osób, które chciały reaktywować swoje firmy lub rozpocząć nową działalność w nowym miejscu. Po studiach napisała biznesplan. Postanowiła przetestować pomysł z wędzeniem ryb.

Na tym kursie poznała Olgę Stonohę z Charkowa, która później została jej wspólniczką. Zrazu Olga chciała sprzedawać odzież damską, lecz wkrótce zdecydowała się wesprzeć Andżelikę – chociaż nie miała większego doświadczenia z wędzeniem ryb. Jej rodzice wędzili mięso, więc jakieś pojęcie miała tylko o tym.

– I tak Olga i ja mozolimy się już razem od dwóch lat – uśmiecha się Andżelika.

Angelica na lokalnym rynku ze swoimi produktami

W 2023 r. wygrały konkurs na projekt biznesowy dla kobiet, zorganizowany przez centrum kariery „WONA” w Łucku przy wsparciu Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych. Ten konkurs dawał kobietom w trudnej sytuacji szansę na realizację pomysłów na własną przedsiębiorczość. Dzięki dotacji mogły kupić sprzęt: zamrażarkę, wagę itp.

Biznes się rozkręcił. Zaczęły od kilku rodzajów ryb, teraz mają w asortymencie ponad 30 pozycji: ryby suszone, wędzone i solone, owoce morza. Dzięki kolejnej dotacji wynajęły warsztat.

Rybne przysmaki Andżeliki Syszczenko

Co do łaźni na przekąskę?

Dziś rybne przysmaki Andżeliki i Olgi można teraz kupić na targach rolniczych i w ich zakładzie.

– W każdą sobotę przyjeżdżamy na targ w Łucku, a w czwartki jeździmy do Kiwerc [miasteczko na Wołyniu – red.]. Kiedy docieramy na targ, zawsze jesteśmy w świetnym nastroju, wszyscy do nas podchodzą, bo już nas znają. Oferujemy degustację różnych rodzajów ryb. Dzwonią do nas i pytają: „Jesteśmy 10 dziewczynami, idziemy do łaźni. Co radzicie nam wziąć ze sobą na przekąskę?”. Regularnie informujemy w mediach społecznościowych, że właśnie przygotowaliśmy nową partię ryb – „więc odwiedźcie nas lub przyjdźcie na targ”. W naszym zakładzie zawsze mamy świeże produkty, jeśli ktoś chce je kupić z odbiorem.

Zrobienie gotowego produktu trwa kilka dni: ryba musi zostać rozmrożona, oczyszczona, posolona, przez chwilę fermentowana, a potem umyta, wysuszona i uwędzona. Wyprodukowanie partii wędzonych makreli zajmuje 3 dni.

– Teraz łatwo o tym mówić, ale nie było nam łatwo: znalezienie sprzętu, dobrych surowców, dostawców. Kiedy zaczynałam działalność, zadzwoniłam do przyjaciół w Awdijiwce, którzy dali mi numer do swoich konkurentów w Kijowie. Ci z kolei poradzili mi, bym skontaktowała się z dostawcami ze Lwowa. Słyszałam, że na Wołyniu, w Okońsku [wioska 80 kilometrów od Łucka – red.], hodują pstrągi. Pojechałam tam i kupiłam żywego pstrąga, żeby spróbować, czy da się go ugotować. Szukałam tu i tam, własnymi kanałami.

Stopniowo miejscowi uzależnili się od ryb Andżeliki.

– Tutaj, na Wołyniu, ludzie jedzą więcej ryb słodkowodnych – szczupaków, karasi, karasi srebrzystych. A my oferowaliśmy im tuńczyki, marliny czy ryby maślane.

Biznes Andżeliki i Olgi urósł już pięciokrotnie. Muszą jednak stale się uczyć, improwizować, testować nowe pomysły i przepisy. Oczywiście wytwarzane przez nie przysmaki są droższe niż te w sklepie. Głównie dlatego, że to produkty naturalne, bez konserwantów.

Nie zamierzam się poddawać

Andżelika i Olga marzą o własnym sklepie stacjonarnym. Napisały już nawet projekt.

– Tego lata wygrałyśmy kilka grantów i napisałyśmy biznesplany dla naszego markowego sklepu. Zalanowałyśmy tam trzy działy: ryby schłodzone i mrożone, produkty gotowe (tarty rybne, sałatki, szaszłyki, rybne fast foody) i trzeci dział: gotowe ryby wędzone, solone, suszone, pakowane próżniowo. W Łucku nie ma sklepów z tak dużym wyborem. Kiedy jednak policzyłyśmy koszty, zdałyśmy sobie sprawę, że jeszcze nas nie stać. Musimy urosnąć jeszcze co najmniej czterokrotnie, by utrzymać taki sklep. Musimy mieć dobry magazyn, dobrą reklamę, dobry szyld i przeszkolić sprzedawców.

Nie chcemy mieć małego sklepiku, jak na rynku. Marzymy o dużym, wysokiej jakości. Dlatego na razie za pieniądze z grantu kupiłyśmy tylko dodatkowy sprzęt

Największym problemem Andżeliki jest brak mieszkania. Jej dom w Bachmucie jest w ruinie. W Łucku wynajmuje mieszkanie, ale to kosztowna sprawa. Nie można zaoszczędzić pieniędzy.

– Ludzie często pytają mnie, dlaczego jestem w Łucku. Moi rodzice przeprowadzili się ostatnio do obwodu kijowskiego, gdzie zapewniono im mieszkanie, i do mnie dzwonią. Koledzy z innych miast opowiadają mi, jak są tam wspierani... Nie wiem, co mnie tu trzyma. Mam wiele pomysłów, jest miejsce na rozwój, ale brak własnego mieszkania bardzo mnie zniechęca. Wydałam wszystko, co zarobiłam. Do tego dochodzą dzieci: jeśli moja najmłodsza córka zachoruje i nie pójdzie do przedszkola, to ja nie pójdę do sklepu. Jeśli nie oszczędzam, nie sprzedaję – a jeśli nie sprzedaję, to nie zarabiam. To takie uwłaczające: miałam dom, ale zniknął w ciągu sekundy i teraz muszę wszystko robić sama. Pracowałam przez pół życia, a w wieku 40 lat znalazłam się na ulicy z dwiema torbami – i muszę zaczynać wszystko od nowa. Ile będę miała lat, gdy zarobię już wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić nowy dom? Straciłam świadczenia socjalne, ponieważ jestem indywidualną przedsiębiorczynią. Kiedy więc ludzie zapraszają mnie na różne wydarzenia i mówią mi, jak bardzo są dumni ze mnie i mojej historii, jest to trochę wyzwalające – wyznaje Andżelika. I zaraz dodaje, że nie zamierza się poddawać.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Andżeliki Syszczenko

20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Julia Malejewa

Biznes z rodzinnej pasieki

Kateryna Wodołażska, współzałożycielka przedsiębiorstwa, mówi, że Faina Bee to firma rodzinna. Rodzina jej męża posiada pasiekę już od kilku pokoleń. Dziś oprócz tradycyjnego miodu produkują wosk do świec i desery miodowe: miód kremowy (miód z liofilizowanymi owocami i jagodami) i orzechy w miodzie. Obecnie pasieka składa się z 90 uli, ale w planach jest 140.

– Planowaliśmy zwiększyć liczbę uli już w 2022 roku – mówi Kateryna. – Wtedy mieliśmy tylko małą pasiekę, z której miód sprzedawaliśmy. Gdy cena hurtowa spadła, postanowiliśmy spróbować wytwarzać miodowe desery. Ale zaczęła się inwazja i musieliśmy się tymczasowo przeniesieść  do obwodu iwanofrankiwskiego.

Pasieki pozostały na Charkowszczyźnie. Zdjęcie: archiwum prywatne

Jednak pasieki ze sobą nie zabrali – zaopiekowali się nią teściowie Kateryny. Wraz z mężem wróciła do Charkowa na początku 2023 r. – by  zacząć produkcję deserów miodowych:

– Jesienią 2023 r. mieliśmy już dobrą sprzedaż, w czym pomogło nam kilka dotacji. Obecnie wszystkie produkty Faina Bee są wytwarzane zgodnie z polityką i procedurami HACCP [system analizy ryzyka, zagrożeń i kontroli produktów – red.]. Dzięki temu mogliśmy wejść na większe rynki, do dużych sieci handlowych.

Generatory nie pomogą

W regionach frontowych, także w rejonie Charkowa, ostrzały są nieustanne. Pszczoły bardzo źle znoszą hałas, więc nie jest łatwo je tam hodować. Co chwilę próbują odlatywać w jakieś cichsze miejsca, więc na czas zbierania miodu pasiekę trzeba przenosić do zachodniej, spokojniejszej części regionu.

Ale problemów jest więcej. Infrastruktura energetyczna Charkowa jest zniszczona. A Faina Bee to kilka zakładów produkcyjnych, sklep z deserami i oddzielny zakład wytwarzania wosku.

– Sklep znajduje się obok placówki medycznej, więc prąd prawie nigdy nie jest tam wyłączany – mówi Kateryna. – Ale tam, gdzie znajduje się zakład produkcji wosku, prądu nie ma bardzo często. Według harmonogramu powinien być wyłączony od godziny 9:00 do 16:00, ale nie ma go od 7:00 do 18:00. Gdybyśmy użyli do produkcji generatorów, koszty byłyby zbyt wysokie.

Bieda i biurokracja

Jako że popyt na produkty miodowe zmalał, Faina Bee polega głównie na nabywcach detalicznych – tyle że w Charkowie jest ich mniej. Jeszcze niedawno charkowianie chętnie kupowali desery miodowe, zwłaszcza dla dzieci, ale wiele rodzin wyprowadziło się z miasta. Poza tym ludzie zbiednieli.

Chcąc przyciągnąć nowych klientów Kateryna i jej mąż umieścili swoje produkty w kilku małych sklepach, ale z powodu ostrzału niektóre z nich zostały zamknięte. Natomiast żeby producent rzemieślniczy mógł dostać się na półki supermarketów, oprócz szeregu zezwoleń i certyfikatów musi przejść długą procedurę zatwierdzania.

– W supermarketach jest dużo biurokracji. Obecnie korespondujemy z jedną z takich sieci. Jednak negocjacje są trudne, mimo że posiadamy wszystkie certyfikaty HACCP – ocenia Kateryna.

W sprzedaży produktu pomaga promocja w mediach społecznościowych. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kolejne wyzwanie

Promocja w mediach społecznościowych to kolejny sposób na większą sprzedaż produktu. Ale trzeba do tego zatrudnić specjalistę i zainwestować w reklamę:

– Nasza marża nie pozwala nam promować się na Instagramie tak skutecznie, jakbyśmy chcieli. Cena pozyskania klienta to 3 dolary, a tyle właśnie kosztuje nasz produkt. Poza tym agencje SMM, zatrudniające specjalistów, którzy mogliby nam pomóc, nie chcą współpracować z małymi firmami. Koncentrują się na większych firmach i większych budżetach reklamowych. Dlatego rozwijamy swoją stronę internetową, na której uruchomimy reklamę kontekstową.

Właściciele Faina Bee myślą o eksportowaniu swoich produktów. Wymaga to jednak spełnienia przez firmę kolejnych surowych wymogów, zdobycia wielu licencji i znajomości procedur celnych krajów, na których rynki chcesz wejść. Jednak Kateryna się nie zniechęca – to tylko kolejne wyzwanie, któremu trzeba sprostać.

20
хв

Pszczoły zawsze szukają spokoju: miodowy biznes pod bombami

Julia Malejewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Rybny biznes daleko od domu. Historia Andżeliki z Bachmutu

Ексклюзив
20
хв

Profesor Tadeusz Sławek: Wpuściliśmy do swojego domu gościa - i to wszystko zmienia

Ексклюзив
20
хв

Dlaczego wracam na wschód

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress