Exclusive
20
min

„Nie chcę żyć. Co to za życie bez taty?”. Historie ukraińskich dzieci w wojennych pamiętnikach

„Mam ranę na plecach, moja siostra ma wyrwaną skórę, ranę na głowie, moja mama ma mięso wyrwane z ramienia i dziurę w nodze”. To świadectwo 8-letniego chłopca, który mieszkał w okupowanym Mariupolu przez trzy miesiące. Jego historia stała się częścią projektu „Pamiętniki wojenne: niesłyszane głosy ukraińskich dzieci”

Natalia Żukowska

Fragment wystawy. Zdjęcie: Fundacja Chrystyny Chranowskiej

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Celem projektu „Pamiętniki wojenne: niesłyszane głosy ukraińskich dzieci” jest zwrócenie uwagi społeczności międzynarodowej na krwawą wojnę w Ukrainie i opowiedzenie o okropnościach, których doświadczyły ukraińskie dzieci. To wystawa, która podróżuje po całym świecie i prezentuje rzeczy osobiste, rysunki, a także nagrania audio i wideo czternaściorga ukraińskich dzieci. Pochodzą z różnych części Ukrainy – obwodów donieckiego, chersońskiego, charkowskiego i kijowskiego. Opisują swoje doświadczenia: ciągłe ostrzały, śmierć bliskich, głód i okupację. Wystawa odwiedziła już Holandię, Niemcy, Francję, Ukrainę i Stany Zjednoczone. Inicjatorka projektu, Chrystyna Chranowska, opowiedziała nam o jego uczestnikach – i reakcji świata.

Natalia Żukowska: Wystawa odwiedziła już wiele krajów europejskich i Stany Zjednoczone. Jak odwiedzający na nią zareagowali?

Chrystyna Chranowska: Wszystkie relacje zostały przetłumaczone na angielski, poza tym je zdigitalizowaliśmy. Każdy eksponat ma kod QR, więc odwiedzający mogą wziąć słuchawki i odsłuchać materiał. Wszyscy reagują tak samo: płaczą.

Fragment wystawy „Pamiętniki wojenne: niesłyszane głosy ukraińskich dzieci”. Zdjęcie: Fundacja Chrystyny Chranowskiej

Oprócz pamiętników dzieci na wystawie znajdują się również artefakty, którymi się z nami podzieliły. Na przykład spalony telefon ojca zabitego przez Rosjan, odznaka wojskowa, zabawka, z którą dziecko przekroczyło granicę, czapka, którą jedno z nich miało na głowie, gdy siedziało w piwnicy podczas bombardowania. Jedno z dzieci w czasach pokoju pisało w pamiętniku o swoim pierwszym zauroczeniu, miłości do szkoły, zamiłowaniach, przyjaźniach.

Naszym zadaniem jest pokazać światu, co przeżywają dziś dzieci w Ukrainie, jakie okropności dzieją się w sercu Europy

Pokazać, jaką straszną cenę płacą nasze dzieci każdego dnia. Chcielibyśmy również, by zbrodnie popełnione przez Rosjan zostały udokumentowane

W Nowym Jorku zaprezentowaliście m.in. film Władysława Piatina, jednego z autorów „Pmiętników”. Nagrał go po tym jak udało mu się opuścić Ukrainę. O czym jest ten film?

Władysław spędził 75 dni pod okupacją w Mariupolu, stracił dom. Filmował swoim telefonem przez długi czas, pokazując Mariupol przed wojną i podczas okupacji. Kiedy rozładowała mu się bateria, użył starej kamery ojca. Film pokazuje nastolatka i jego rodzinę, ukrywających się przed rosyjskimi pociskami w piwnicy, oraz sąsiadów, którzy są bombardowani. Pokazuje ludzi rąbiących drewno do gotowania, topiących śnieg, by zdobyć wodę, i dzielących się jednym ziemniakiem. Nie da się tego oglądać spokojnie. Władowi udało się uchwycić skalę zniszczeń w mieście.

Władysław Piatin w okupowanym Mariupolu. Zdjęcie: Fundacja Chrystyny Chranowskiej

Pojechał z nami do Nowego Jorku, by osobiście zaprezentować swoje prace wideo. Kiedy pokazano jego film, płakał.

Oto fragment jego pamiętnika: „Chciałem, by ludzie poprzez te ujęcia mogli poczuć wszystko to, co działo się z nami w Mariupolu. Jedną z najważniejszych piosenek w moim życiu, która uratowała moją psychikę w tamtym czasie, była ‘Imagine’ Johna Lennona. Postanowiłem więc, że ona znajdzie się na początku filmu. Nasze miasto było niesamowite, zielone i przyjazne, miasto dla artystów, dla tworzenia czegoś nowego. Miasto, w którym możesz być sobą. W jednej chwili zamieniło się w rzeźnię, w której ludzie czołgali się, by przetrwać i nie stać się mięsem”.

Co się stało z Władem?

Ma 18 lat, mieszka w Dublinie i studiuje dziennikarstwo. Chce zostać kamerzystą i reżyserem. Marzy o wysłaniu swojego filmu o Mariupolu na Festiwal Filmowy w Cannes.

Kiedy zaczęła Pani pracować z dziećmi?

Pomysł na „Dzienniki” pojawił się już na początku inwazji. Wyjechałam z dziećmi z Ukrainy, a one wciąż pytały mnie, dlaczego tak się stało, dlaczego Ukraina jest bombardowana. Byłam w depresji. W pewnym momencie natknęłam się na dziecięcy pamiętnik, który był dostępny w Internecie. Wcześniej oglądałam wiele filmów o wojnie. Jeden opowiadał o Annie Frank, żydowskiej dziewczynce, która ukrywała się z rodziną przez 25 miesięcy w okupowanym przez Niemców Amsterdamie. Prowadziła tam pamiętnik, który po wojnie stał się sławny na całym świecie. Później ich kryjówka została odkryta i wszyscy trafili do Auschwitz.

Kiedy przeczytałam pamiętnik tego ukraińskiego chłopca, pomyślałam, że muszę wykorzystać swoje doświadczenia w konstruktywny sposób – by pomóc krajowi i dzieciom. Tak narodził się pomysł na projekt „Pamiętników”. Realizacja naszych planów zajęła nam 9 miesięcy.

Chrystyna Chranovska podczas prezentacji projektu w Waszyngtonie

Krok po kroku powstawał duży zespół, który pracował nad projektem. 12 września 2024 r., podczas Czwartego Szczytu Pierwszych Dam i Dżentelmenów w Kijowie, wystawa znalazła odzew i wsparcie wśród pierwszych dam z różnych krajów, w tym z Litwy, Estonii, Finlandii, Gwatemali. Jednym z naszych największych osiągnięć roku 2024 było otwarcie dużej wystawy w Narodowym Muzeum Wojskowym w Holandii. Całe piętro zostało poświęcone historiom ukraińskich dzieci. Wystawa będzie otwarta do 31 sierpnia 2025 roku.

Nasze ukraińskie dzieci to współczesne Anny Frank. Minęło 80 lat, a jej historia wciąż się powtarza

Jak szukaliście dzieci, których historie stały się materiałem do „Dzienników”?

Mamy zróżnicowany zasięg geograficzny: jest pięć historii z Mariupola, są opowieści z Irpienia, Charkowa i obwodu donieckiego. Chcieliśmy znaleźć dzieci, które same pisały pamiętniki i rysowały obrazki. Zwróciliśmy się do fundacji pracujących z dziećmi, w tym „Głosów dzieci”, „Dzieci bohaterów” i platformy „TIU!”. One mają dostęp do takich dzieci, więc nam pomogły. Szukaliśmy też informacji w Internecie. Nasz zespół sprawdzał autentyczność pamiętników, rozmawiał z autorami i ich rodzicami.

Wpisy w jednym z pamiętników. Zdjęcie: Kato Taylor

Wybór był naprawdę trudny, bo chętnych do opowiedzenia swoich historii było około setki. Wybraliśmy historie czternaściorga dzieci, w wieku od 8 do 17 lat. W projekt zaangażowani byli również psychologowie, którzy pomogli nam zbudować odpowiedni rodzaj komunikacji z bohaterami. Niektórzy z nich są teraz za granicą, inni przenieśli się do zachodniej Ukrainy lub pozostali w swoim miejscu zamieszkania.

Na co zwracaliście uwagę w pierwszej kolejności, dokonując wyboru?

Podczas wojny na pełną skalę ucierpiały tysiące ukraińskich dzieci. Wiele zginęło, a z każdym nowym ostrzałem docierają do nas kolejne straszne wiadomości o nowych ofiarach.

Według najbardziej ostrożnych szacunków ponad 20 tysięcy ukraińskich dzieci zostało deportowanych do Rosji.

To może brzmi jak sucha statystyka, ale ta liczba oznacza tysiące tragedii, cierpienie tysięcy rodzin i przyjaciół, nieodwracalne konsekwencje dla przyszłości całego kraju

Wśród tych czternastu historii jest opowieść Ariny Perwyniny. Jechała z Chersonia do Mikołajowa z ojcem, bratem i siostrą. Ich samochód został ostrzelany przez Rosjan. Ta 13-letnia dziewczynka sama wyciągnęła brata i siostrę z samochodu, choć też była ranna. Tata zmarł, miał 17 ran. Arina wciąż obwinia się o to, że poprosiła go – mieszkał wtedy w Odessie – by ich zabrał. W swoim pamiętniku napisała wiadomość: „Nie chcę żyć. Co to za życie bez taty? Myślę, że to kara dla mnie za to, że nie milczałam, ale zadzwoniłam do taty, za to, że nie wytrzymałam. Gdybym do niego nie zadzwoniła, wszystko byłoby w porządku, wszyscy by żyli”. Dziś z Ariną pracują psychologowie.

Jeden z rysunków prezentowanych na wystawie. Zdjęcie: Kato Taylor

Jest też historia Jehora Krawcowa, jednego z najmłodszych uczestników naszego projektu. Jego pamiętnik został odczytany przez prezydenta Zełenskiego w Dniu Dziecka w 2023 roku. Miał 8 lat, gdy ukrywał się z rodziną w schronie w Mariupolu. Gdy znalazł się na wolności, postanowił zostać kucharzem. Napisał: „Kiedy byłem w piwnicy, byłem głodny, więc teraz chcę zostać szefem kuchni, żeby nakarmić wszystkich ludzi wokół mnie i w całej Ukrainie, żeby nikt inny nie był głodny”. Pod okupacją spędził prawie trzy miesiące. Jego dziadek zginął podczas ostrzału, a on sam, a także jego siostra i matka, zostali ranni: „Mam ranę na plecach, siostra ma zdartą skórę, ranę na głowie, matka ma wyrwane mięso z ręki i dziurę w nodze”.

Jest też Wioletta Gorbaczowa z Nowej Kachowki, która udostępniła swoje zdjęcia. Jej ojca nie ma już z nami. Teraz postaci na jej rysunkach nie mają twarzy.

Rysunek 15-letniej Wioletty Gorbaczowej. Zdjęcie: Fundacja Chrystyny Chranowskiej

Jak radziły sobie dzieci podczas wywiadów?

Zanim zaczęliśmy z nimi rozmawiać, pracowali z nimi psychologowie. Kiedy usłyszeliśmy ich historie, wszyscy płakaliśmy. Nie mogę powiedzieć o wszystkim, bo obowiązuje nas umowa o poufności. Mogę powiedzieć tylko jedno: uderzył mnie sposób, w jaki jedna z dziewczynek wciąż powtarzała to samo zdanie, niczym zaklęcie. Ale dzięki pracy psychologów i upływowi czasu zaszły już znaczące zmiany.

Nie wiem, jak można poradzić sobie z taką traumą. Masz uraz psychiczny do końca życia. Podczas naszych wystaw wspólnie z ukraińską artystką Alewtiną Kachidze organizujemy warsztaty. Zbieramy dzieci ukraińskich uchodźców i prowadzimy z nimi warsztaty. Ten pomysł przyszedł do nas przez przypadek. Warsztaty są bardzo pomocne.

Pewnego razu dzieci pracowały z psychologiem, który zapytał je, co chciałyby włożyć do walizki, gdyby zamiast walizki ewakuacyjnej to była „walizka szczęścia”. Jeden chłopiec bardzo się martwił, bo jego kot pozostał w Buczy. Minęły dwa lata, odkąd jego rodzina przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych, a on wciąż w myślach pakuje tego kota do swojej „walizki szczęścia”.

Takich historii mamy bez liku.

Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas pierwszej lektury tych pamiętników? Co najbardziej uderzyło Panią jako matkę?

Ich przeczytanie będzie trudne dla każdej matki, bo to naprawdę bolesne historie. Kiedy po raz pierwszy czytałam wpisy dzieci, czułam ból i rozpacz, które przeplatały się z nienawiścią i poczuciem bezradności. Każdy z tych pamiętników jest wyjątkowy.

W większości to krótkie zdania pełne głębi i bólu. Dzieci piszą o rakiecie uderzającej w sąsiedni dom, o mamie postrzelonej w nogę i o tym, że nie mają nic do jedzenia

W zapiskach nastolatków można prześledzić związek przyczynowo-skutkowy, np. gdy opisują choćby swój stan. Niektóre obwiniają się, że nie zadzwoniły do ojca na czas, podczas gdy inne rozumieją, dlaczego matka płacze, i że potrzebuje teraz wsparcia i pomocy.

Chrystyna Chranowska: „Każdej matce trudno będzie czytać te pamiętniki, to naprawdę bolesne”

Jedyną rzeczą, która te pamiętniki łączy, niezależnie od wieku i płci, jest to, że z każdą kolejną stroną dzieci dorastają, a ty z każdą stroną coraz silniej odczuwasz ich ból.

Jak Pani myśli, dlaczego to wszystko pisały?

Psychologowie wyjaśnili mi, że w ten sposób podświadomie stosowały elementy arteterapii. Przelewały na coś swoje doświadczenia. I wcale nie musiał to być pamiętnik. Ktoś zrobił sobie zabawkę, ktoś inny wyszedł z okupacji z żółto-niebieską wstążką na ręku. To też jest część naszej wystawy.

Czy takie przypominanie światu o okropnościach, których doświadczyły ukraińskie dzieci, wpłynie na wsparcie Ukraińców?

Jestem tego pewna, jak mało kto. Na tej drodze robimy małe kroki, ale jest ich wiele. To na pewno pomoże, inaczej bym tego nie robiła. Pragnę też, by wszystkie ukraińskie dzieci mentalnie wróciły do stanu sprzed wojny, by na powrót stały się zdrowe. Prędzej czy później wojna zakończy się naszym zwycięstwem, ale już dziś musimy robić coś, by nasze dzieci nie stały się „psychicznymi kalekami”. Musimy im pomóc. W końcu to one są przyszłością naszego narodu i to ich pokolenie będzie musiało odbudować Ukrainę.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

John Handen: - Po pierwsze: nie pytaj weterana, co się działo na froncie

Ексклюзив
20
хв

Nie mów, że wszystko będzie dobrze

Ексклюзив
20
хв

Petro Czornomorec: – Trzeba dać sobie światło

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress