Exclusive
20
min

Dopóki Putin będzie u władzy, w Europie nie będzie pokoju

Rozmowa z Francisco de Borja Lasherasem, doradcą szefa dyplomacji UE Josepa Borrella ds. Ukrainy

Iwona Reichardt

Francisco de Borja Lacheras. Zdjęcie: prywatne archiwum

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Iwona Reichardt: Ukraina robi postępy na drodze do integracji z Unią Europejską. Ale to pierwszy kraj, który w czasie integrowania się ze strukturami UE znajduje się w stanie wojny. To sytuacja nietypowa i wyzwanie zarówno dla Ukrainy, jak dla Unii Europejskiej. Jak UE ocenia drogę Ukrainy do członkostwa, biorąc pod uwagę te okoliczności?

Francisco de Borja Lasheras: Jest kilka czynników, które należy wziąć pod uwagę w tej kwestii. Jeśli chodzi o tzw. klastry podstawowe, czyli rządy prawa i reformę sądownictwa, Ukraina poczyniła pewne postępy. Wciąż jednak pozostaje wiele do zrobienia. Podejście Komisji Europejskiej jest mniej więcej takie samo jak w przypadku krajów integrujących się z UE, takich jak Albania, Serbia czy Czarnogóra. Jednocześnie UE oczywiście zdaje sobie sprawę, że Ukraina toczy egzystencjalną wojnę z mocarstwem nuklearnym. Wojna ta ma oczywiście wpływ na proces integracji. Na przykład zaledwie kilka dni temu sędzia Sądu Najwyższego został zabity w ataku drona w pobliżu Charkowa. Są też ludzie, którzy pracowali w systemie sądowniczym, a teraz walczą na froncie.

To sprawia, że rozszerzanie Unii o Ukrainę różni się od tego, czego doświadczyliśmy w przypadku innych państw. Mamy doświadczenie w rozszerzaniu z krajami, które wyszły z konfliktu, ale nie z krajem, który toczy wojnę egzystencjalną

To, co właśnie powiedziałem, to ocena ogólna. Istnieją oczywiście bardziej zniuansowane stanowiska, również wewnątrz Komisji Europejskiej, w podejściu do tej kwestii. Chcemy, aby Ukraina poczyniła znaczący postęp we wdrażaniu reform, lecz nie możemy lekceważyć faktu, że nie jest to Mołdawia ani Albania, czyli że nie jest to kraj wolny od wojny. Dlatego przywołałem przykład zabitego sędziego Sądu Najwyższego. Jeśli chodzi o właściwą ocenę, musimy powiedzieć, że Ukraina otrzymała status kraju kandydującego nie tylko z powodu wojny – chociaż owszem, gdyby nie wojna na pełną skalę, Ukraina nie otrzymałaby statusu kandydata w tak krótkim czasie. Oznacza to, że zarówno Ukraina, jak UE, która jest pluralistyczną rodziną, składającą się z wielu instytucji i państw członkowskich, uczą się, jak powinien działać ten specyficzny proces integracji.

Ponadto uznając, że integracja Ukrainy z UE jest decyzją strategiczną, powinniśmy rozważyć, w jaki sposób proces ten powinien zostać rozsądnie przyspieszony.

Nie możemy dopuścić do tego, by Ukraina stała się krajem permanentnie kandydującym

Moim zdaniem dla wyniku wojny ważne jest również to, że proces ten jest, jak powiedziałem, rozsądnie przyspieszony – pod warunkiem że Ukraina zrobi to, czego się od niej oczekuje. I znów: biorąc pod uwagę, że Ukraina znajduje się w tym procesie w czasie wojny na dużą skalę z Rosją, moja osobista opinia jest taka, że powinniśmy bardzo dobrze ustalić priorytety tego, czego teraz od Ukrainy wymagamy.

Które warunki uznałby Pan za priorytetowe?

Te dotyczące rządów prawa, które w przypadku Ukrainy są bardzo ważne. Jak pani wie, była to jedna z sił napędowych rewolucji godności w latach 2013-14. Oprócz wzmocnienia rządów prawa należy położyć nacisk na gospodarkę. Chcemy, by państwo ukraińskie pozostało odporne i funkcjonalne. Oznacza to, że ważne jest wszystko, co jest związane z odpornością ukraińskiej gospodarki i postępem w zakresie praworządności.

Ale nie każda reforma musi być traktowana w ten sam sposób. Na przykład jeśli chodzi o takie kwestie jak mniejszości, uważam, że związane z nimi warunki powinny być spełnione w czasie całego procesu negocjacji. W UE mamy jednak państwo członkowskie, które chce, aby Ukraina zrobiła więcej niż to, czego czasami wymaga od niej Komisja Wenecka w kwestii mniejszości narodowych.

Z tego, co rozumiem, Ukraina zrobiła już więcej, niż oczekuje od niej Komisja Wenecka.

Jeśli chodzi o mniejszości narodowe, to z pewnością taka jest też ocena Komisji. W swoim raporcie z czerwca 2024 r. dała ona zielone światło do rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych i podzieliła pogląd, że Ukraina spełniła wszystkie warunki. Podsumowując: Ukraina, podobnie jak każdy inny kraj kandydujący, musi spełnić szereg warunków, by kontynuować postępy na ścieżce akcesyjnej. Teraz nadszedł czas na odpowiednie analizy i dwustronne negocjacje.

Uważam też, że musimy wzmocnić Ukrainę militarnie do poziomu, którego jeszcze nie osiągnęliśmy. Musimy to zrobić, by pomóc Ukrainie przetrwać

Jak możemy to zrobić?

Zanim odpowiem na to pytanie, proszę pozwolić mi jeszcze raz podkreślić, że reformy wymagają dużo pracy, a także funkcjonalnego systemu służby cywilnej. Ukraina potrzebuje tysięcy urzędników służby cywilnej, którzy będą wdrażać acquis communautaire [całość przepisów prawnych, zasad, standardów i zobowiązań, które obowiązują w UE – red.] w kraju. Jednak teraz, w czasie wojny, widzimy, że Ukraina ma problem w tym względzie; niektórzy z jej urzędników są na linii frontu, podczas gdy inni wyjechali z kraju. Dlatego mówię, że musimy ustalić priorytety, i uważam, że w perspektywie krótkoterminowej najpilniejszym działaniem jest zapewnienie maksymalnego wsparcia wojskowego. Bez tego wszystko inne nieuchronnie ucierpi.

Czy UE jako wspólnota może zapewnić wsparcie wojskowe?

W pierwszej fazie wojny zapewniła, dzięki przywództwu Wysokiego Przedstawiciela Josepha Borrella i innych polityków. Udzieliliśmy tego wsparcia za pośrednictwem Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, który był międzyrządowym funduszem wykorzystywanym przez państwa członkowskie do przeprowadzania z krajami trzecimi pewnych działań w zakresie pomocy wojskowej. Proszę mieć na uwadze fakt, że ten instrument nie jest częścią budżetu UE i dlatego nie podlega kompetencjom Komisji ani autoryzacji przez Parlament Europejski. To fundusz międzyrządowy. Borrell i inni politycy odegrali kluczową, choć pośrednią rolę w wykorzystaniu środków z tego funduszu, by wesprzeć Ukrainę. Na przykład gdy państwa członkowskie dostarczyły broń Ukrainie i zwróciły się do UE o zwrot kosztów, wykorzystaliśmy środki z tego funduszu.

Jednak nie możemy już z niego korzystać, ponieważ od roku Węgry blokują nam tę możliwość. W konsekwencji większość pomocy europejskiej jest udzielana Ukrainie na podstawie umów dwustronnych lub poprzez inicjatywy koalicji między państwami. Można więc powiedzieć, że są to inicjatywy europejskie, a nie unijne.

Jako że UE nie może już pomagać Ukrainie za pośrednictwem Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, szukamy teraz „Planu B”, który pomógłby nam przezwyciężyć wyzwanie, którym jest węgierskie weto

A co z wykorzystaniem aktywów rosyjskich?

Od maja 2024 r., kiedy Rada postanowiła przeznaczyć nadzwyczajne dochody (tzw. windfall profits) z tych aktywów do Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, były one wykorzystywane na wsparcie wojskowe, w tym amunicję, oraz na ogólną obronę Ukrainy. Druga transza (pierwszą, w wysokości 1,5 mld euro, dostarczono latem, głównie na finansowanie wsparcia wojskowego) zostanie wykorzystana w przyszłym roku, a następnie, jeśli sfinalizujemy porozumienie w sprawie pożyczki G7, pomoże Ukrainie w zarządzaniu jej potrzebami budżetowymi.

Krótko mówiąc, podczas gdy w lutym 2022 r. UE oficjalnie nie planowała żadnych środków na wsparcie wojskowe dla Ukrainy, potem zaczęła działać nie tylko pomagając Ukrainie poprzez nakładanie sankcji na Federację Rosyjską, ale także aktywując Europejski Instrument na rzecz Pokoju – co było bardzo ważnym sygnałem, że UE chce, by Ukraina wygrała, i znajdzie niezbędne do tego środki finansowe. Ogólnie rzecz biorąc, Komisja Europejska zaproponowała do 35 miliardów euro na pomoc Ukrainie w 2025 roku i później, poprzez pożyczkę wspartą nadzwyczajnymi zyskami z zablokowanych aktywów rosyjskiego banku centralnego.

Według oficjalnych danych od lutego 2022 r. państwa członkowskie UE i UE jako całość udzieliły Ukrainie wsparcia wojskowego o wartości około 44 mld euro. To bardzo dużo, ale jeszcze za mało

Musimy zrobić więcej. Nie sądzę, aby to, co dostarczamy, stanowiło 0,25 procent PKB UE. Gdybyśmy mogli to zrobić, dostarczalibyśmy 40 miliardów euro wsparcia militarnego rocznie, a nie w ciągu trzech lat. Obecnie dostarczamy mniej niż połowę tej kwoty rocznie. Wygląda więc na to, że bardzo pomagamy Ukrainie, ale nie inwestujemy w jej wojsko i obronę w takim stopniu, w jakim w swoje wojsko inwestuje Rosja. Z szacunków, które czytałem, wynika, że w przyszłym roku Rosja planuje wydać na swoje wojsko ponad 100 miliardów euro. Dlatego środki, które zapewniamy, nie wystarczą na wojnę, którą Ukraina toczy z Rosją. Były one decydujące w pomaganiu Ukrainie w przetrwaniu, ale nie wystarczą, by pomóc jej zwyciężyć. Bo to, czego naprawdę potrzebujemy, to pomóc Ukrainie zwyciężyć.

Wróćmy do harmonogramu integracji i rozszerzenia UE. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że kolejne rozszerzenie powinno nastąpić w 2030 roku. Na ile realistyczny jest ten cel w Pana opinii? Ukraina nie jest osamotniona w procesie integracji. Poza nią u drzwi Europy czekają Mołdawia, Gruzja, a także niektóre państwa Bałkanów Zachodnich.

Myślę, że możemy powiedzieć otwarcie, że Gruzja się wycofała. Zobaczymy, co stanie się po wyborach, ale generalnie nie chcemy mieć wiecznych kandydatów, jak Turcja. To jest powód do zmartwienia. Jeśli chodzi o rzeczywistą datę rozszerzenia (przyjęcia nowych członków), widzę, że być może nie nastąpi to w tym cyklu Komisji (mam na myśli Komisję, która rozpoczyna prace teraz) – ale być może to obecny cykl Komisji utoruje drogę do rozszerzenia. Pamiętajmy jednak, że państwa członkowskie mają swoje interesy narodowe i te interesy również odgrywają rolę. Tak jak pani kraj, Polska, ma interesy narodowe i chce o nie dbać, zwłaszcza gdy istnieje perspektywa przystąpienia nowych krajów do UE. To samo można powiedzieć o Bułgarii, która zablokowała drogę Macedonii Północnej. Będzie tego więcej.

Ogólnie rzecz biorąc, chociaż uważam, że okres, w który teraz wkraczamy, przyniesie nam możliwości, obawiam się również, że mogą pojawić się pewne rozczarowania, głównie z powodu nowych konstelacji, które tworzą się w całej Europie na naszych oczach. Proszę pomyśleć o kwestii migracji i siłach politycznych, które ją wykorzystują.

Możliwe jest zatem, że zrobimy jeden lub dwa kroki naprzód, a następnie zrobimy krok w tył. Myślę, że będziemy musieli pracować nad pogodzeniem różnych interesów narodowych, wiedząc, że w pewnym momencie będziemy musieli pójść na kompromisy.

Chcę postawić sprawę jasno: te kompromisy będą dotyczyły zarówno państw członkowskich, jak krajów, które chcą wstąpić do UE

Dlatego będziemy musieli próbować przygotować drogę do rozszerzenia, ale także starać się, by to rozszerzenie było wykonalne. To wymaga może nie zmiany traktatu, lecz innego rozumienia zasad. Czasami nie zmieniamy zasad, ale zmieniamy ich interpretację. Na przykład każdy kraj może zawetować przystąpienie innego do UE na dowolnym etapie procesu. Chcąc sprostać temu wyzwaniu, potrzebujemy, żeby państwa członkowskie przedkładały interesy europejskie nad inne interesy. Czasami to działa, ale czasami nie.

Niestety żyjemy w czasach populizmu, który Rosja wykorzystuje. Nie usprawiedliwiam mojego kraju i tych, którzy działają przeciwko Ukrainie w Polsce, ale widzę też, że pewne rzeczy, jak protesty rolników na granicy, zostały na swój sposób wymuszone z zewnątrz. Nie powiem, że zostały zaszczepione przez Rosję, bo prawdopodobnie są rodzimego chowu, ale uważam, że obecna antyukraińska narracja, która zyskuje popularność w Polsce i która istniała również w czasie protestów, nie jest wyłącznie dziełem Polaków.

Dlatego sprawy mogą się skomplikować i przy następnej Komisji może nie dojść do rozszerzenia. Myślę jednak, że ta następna Komisja może pomóc w utrzymaniu rozszerzenia w agendzie i pomóc w jego postępie na każdym etapie procesu. Będzie to wymagało dużych umiejętności przywódczych również ze strony państw członkowskich oraz woli pracy na rzecz konsensusu.

Nie mówimy wystarczająco dużo o korzyściach płynących z rozszerzenia. Nie sądzę, że powinniśmy myśleć, że Ukraina jest kosztem.

Powinniśmy pamiętać, że Ukraina ma obecnie jedną z najpotężniejszych armii w Europie, a jej społeczeństwo jest bardzo wytrwałe, pomimo ogromnych strat, jakie poniosło. W związku z tym może wnieść swój wkład do Europy

Mam nadzieję, że będziemy pracować nad zmianą narracji z takiej, która koncentruje się na kosztach rozszerzenia, na taką, która podkreśla możliwości, jakie może ono przynieść. Jednak, jak pani powiedziała, istnieją siły, które będą akcentować coś przeciwnego...

Jaka jest obecna polityka UE wobec Rosji, skoro te siły prawdopodobnie są przez nią popychane lub sponsorowane?

Nasza główna polityka wobec Rosji oznacza przede wszystkim brak dwustronnych kontaktów na wysokim szczeblu. To będzie kontynuowane, chyba że Rosja zaprzestanie agresji w Ukrainie i zapłaci reparacje. To są nasze czerwone linie. Nasza polityka wobec Rosji wynika zatem z naszej oceny jej agresji na Ukrainę.

Wzywamy również do dywersyfikacji źródeł gazu i energii dla uniezależnienia się od źródeł rosyjskich, od czego odeszły dwa państwa członkowskie, Węgry i Słowacja. Jednak ogólnie rzecz biorąc, poczyniliśmy w tym względzie duże postępy. Importu ropy [z Rosji – red.] niemal już nie ma. Sytuacja z gazem ziemnym może nie jest jeszcze tak dobra, ale jego import zmniejszył się dramatycznie.

To, czego jeszcze nie mamy, to przyszła polityka wobec Rosji. Przed inwazją na pełną skalę mieliśmy pewne zasady, chcieliśmy współpracować z rosyjskim społeczeństwem obywatelskim. Nadal mamy te zasady i plany współpracy z rosyjskim społeczeństwem obywatelskim, ale podstawy naszej polityki wobec Rosji opierają się teraz na naszej polityce wobec Ukrainy. Oznacza to wsparcie Ukrainy i jej obrony przed rosyjską agresją. Niestety kilka państw członkowskich nie chce prowadzić takiej polityki, chcą powrócić do business as usual. Widzimy to zwłaszcza w działaniach rządu węgierskiego. Być może w pewnym momencie inne państwa członkowskie również zainteresują się takim podejściem, ale pytanie brzmi: jaka jest nasza wizja na dłuższą metę? W tym obszarze nie mamy jeszcze dyskusji w UE, bo w tej chwili ta dyskusja może być jeszcze przedwczesna.

Moim zdaniem gdy mamy wojnę przeciwko Ukrainie, nasza polityka wobec Rosji musi opierać się na maksymalnej presji na Kreml, sankcjach i osłabieniu rosyjskiego przemysłu wojskowego

Czy pokój powróci na kontynent europejski?

Nie sądzę, by pokój w Europie był możliwy z Putinem i jego reżimem. Myślę, że w najlepszym razie będziemy mieli coś, co nazywam zimnym pokojem. Albo „zimną wojną”, tyle że pisaną małymi literami. Ale nawet to będzie zależeć od tego, co zrobimy my i co zrobi Rosja. W tej chwili Rosja nie chce pokoju. Rosja chce teraz konfliktu. Nie powiedziałbym, że Kreml chce otwartej wojny totalnej w Europie, ale zdecydowanie chce podważyć nasze systemy, polityczne i gospodarcze.

W ten sposób Rosja już prowadzi z nami wojnę. To wojna hybrydowa, która toczy się przeciwko naszym systemom, społeczeństwom, partiom politycznym i tak dalej. Nie oznacza to, że pójdziemy na wojnę z Rosją, ale musimy zrozumieć, że z punktu widzenia Kremla Rosja prowadzi wojnę przeciwko nam.

Więc nie będzie pokoju w Europie z Putinem u władzy, tak?

Tak. Nie sądzę, byśmy mogli mieć prawdziwy pokój z Putinem u władzy. W najlepszym razie możemy mieć do czynienia z zimną wojną i napięciami. Będzie także więcej sabotażu i przemocy.

Dlaczego Pan tak uważa?

Moim zdaniem przetrwanie reżimu Putina jest uzależnione od wojny w Ukrainie, więc Kreml nie odpuści. Dlatego bardzo ważne jest, by wspierać Ukrainę na miarę naszych możliwości. My, Europejczycy, musimy masowo inwestować w przemysł wojskowy, dozbrajać się i inwestować w odstraszanie. Tylko to zadziała z Rosją. Słabość jest czymś, co Rosja wykorzystuje. Wykorzysta ją, by nas osłabić, by zaatakować nasze społeczeństwa, naszych polityków. Dlatego nie sądzę, by prawdziwy pokój był możliwy z Putinem u władzy.

Zdjęcie: Ukrinform/East News

Angielską wersję artykułu można przeczytać na stronie Nowej Europy Wschodniej

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jest zastępczynią redaktora naczelnego magazynu "Nowa Europa Wschodnia". Jest także członkinią zarządu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego i współzałożycielką FemGlobal. Women in Foreign Policy - stowarzyszenie kobiet pracujących w dziedzinie stosunków międzynarodowych

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

We wspólnym liście dyplomaci z sześciu krajów – Szwecji, Finlandii, Danii, Łotwy, Litwy i Estonii – wezwali Brukselę do przedstawienia konkretnych propozycji, aby przyspieszyć proces przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. „Ukraina wykazała znaczący postęp w reformach – teraz nadszedł czas na mobilizację wysiłków, aby pomóc Ukrainie w ich przeprowadzeniu” – czytamy w dokumencie.

Kiedy zostaną otwarte pierwsze klastry negocjacyjne? Czy Węgry mogą zablokować integrację europejską Ukrainy? Na jakie akcenty Kijów powinien zwrócić szczególną uwagę? Jakie są realne ramy czasowe przystąpienia Ukrainy do UE?

Droga do integracji: postępy i przeszkody

Jest postęp na drodze do członkostwa w UE, ale to, jak go ocenić, zależy od kryteriów oceny, mówi Dmytro Szulga, dyrektor programu „Europa i Świat” w Fundacji „Odrodzenie”:

– Z tego co widzę, koła się obracają, komunikacja między ukraińskimi władzami a UE idzie dobrze. Strony uzgodniły już zakres „prac domowych” Ukrainy w wielu sekcjach na poziomie technicznym (wszystkie prace mają zostać zakończone jesienią), które będą musiały zostać zrealizowane, by Ukraina mogła przystąpić do UE.

Oznacza to, że można już oficjalnie otworzyć pierwsze rozdziały negocjacyjne – tyle że Węgry zaczęły blokować pierwsze decyzje. Zobaczymy, czy polska prezydencja w UE będzie w stanie rozwiązać tę kwestię

Premier Węgier Viktor Orban sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w Unii. 15 marca przedstawił kolejną listę żądań wobec UE, z których jedno brzmi: „Unia, ale bez Ukrainy”. Zapowiedział też przeprowadzenie badania opinii publicznej na temat członkostwa Ukrainy w UE.

Jak stwierdził Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych RP, Polska czuje się szczególnie odpowiedzialna za rozpoczęcie negocjacji w sprawie członkostwa Ukrainy. Według niego Warszawa chciałaby otworzyć jeden lub dwa klastry negocjacyjne podczas swojej prezydencji, ale wszystkie decyzje w tej sprawie są obecnie blokowane przez Węgrów. Jednocześnie Sikorski podkreślił, że podczas ostatniego posiedzenia Rady UE odbyła się twarda dyskusja o tym, że decyzja o rozpoczęciu negocjacji z Kijowem nie powinna zależeć od kwestii dwustronnych, ale wyłącznie od spełnienia kryteriów.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha i minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski podczas spotkania w Warszawie 12 marca 2025 r. Fot: WOJTEK RADWAŃSKI/AFP/East News

„Presja w Europie jest potrzebna, by można było zagwarantować negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej” – powiedział ukraiński prezydent w przemówieniu do przywódców UE. Według Wołodymyra Zełenskiego Europa musi znaleźć sposób na uniemożliwienie poszczególnym członkom blokowanie tego, co jest konieczne dla wszystkich.

Mapa drogowa wejścia Ukrainy do UE

Steven Blockmans, starszy specjalista ds. badań w CEPS, think tanku z siedzibą w Brukseli, uczestniczył w przygotowaniu ukraińskich zespołów do kontroli w ramach sekcji „Demokracja”.

– Poziom wiedzy specjalistycznej i entuzjazm, z jakim podjęli się tych zadań, a także jakość prezentacji i dyskusji między różnymi częściami administracji, Radą Najwyższą, mediami i innymi zainteresowanymi stronami, zrobiły na mnie ogromne wrażenie – mówi. – Spotkałem się również z pozytywnymi opiniami ze strony Komisji Europejskiej.

Wszystko to daje mi powody, by wierzyć, że Ukraina dobrze radzi sobie na wczesnych etapach procesu akcesyjnego i pomimo trudnych okoliczności ma zdolność i determinację, by rozpocząć pierwsze negocjacje

Ukraina oficjalnie rozpoczęła negocjacje z Brukselą w czerwcu ubiegłego roku. Ramy negocjacyjne są podzielone na klastry i sekcje, obejmujące obszary wdrażania prawodawstwa i standardów UE. Wymagania są podzielone na 35 rozdziałów negocjacyjnych, które z kolei są przypisane do sześciu klastrów tematycznych:

  • reformy podstawowe;
  • rynek wewnętrzny;
  • konkurencyjność i wzrost sprzyjający inkluzywności;
  • polityka ekologiczna i zrównoważony rozwój;
  • zasoby, rolnictwo i spójność;
  • stosunki zewnętrzne.

Z inicjatywy Fundacji Batorego grupa ekspertów opracowała tzw. mapę drogową negocjacji między Polską a Ukrainą. Opracowanie zawiera kompleksowy plan działań i reform niezbędnych do zbliżenia Ukrainy do standardów UE.

Komunikacja: Ukraina – UE

Polska jest zainteresowana członkostwem Ukrainy w silnej i skutecznej Unii Europejskiej, zaznacza Jan Truszczyński, ambasador Polski przy UE w latach 1996-2001 i negocjator akcesyjny. Według niego członkostwo Ukrainy wzmocni bezpieczeństwo regionu i przyczyni się do rozwoju gospodarczego UE, w tym Polski, ponieważ udział Ukrainy we wspólnym rynku doprowadzi do poprawy warunków handlowych i klimatu inwestycyjnego. Owszem, będzie opór przed przystąpieniem Ukrainy do Unii, ale to proces przewidywalny:

– Na drodze do tego strategicznego celu pojawi się potrzeba wzajemnego dostosowania, a opór ze strony sektorów stojących w obliczu tej potrzeby jest nieunikniony – mówi Truszczyński. – W ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce miały miejsce protesty rolników, blokujących drogi i przejścia graniczne z Ukrainą. Zdaniem polskich producentów rolnych i przewoźników liberalizacja warunków handlu i transportu między UE a Ukrainą jest nadmierna i zagraża ich własnej konkurencyjności na rynku europejskim.

Te i inne problemy sektorowe będą wymagały kreatywnych i akceptowalnych rozwiązań, lecz nie powinny blokować ani znacząco opóźniać osiągnięcia strategicznego celu, jakim jest przystąpienie Ukrainy do UE

Wraz z Polską i innymi krajami UE Kijów powinien skupić się na kontaktowaniu się z interesariuszami biznesowymi i rządami w sprawie strategicznych korzyści gospodarczych, wynikających z integracji Ukrainy ze wspólnym rynkiem UE, zgadza się Dmytro Szulga:

– Teraz bardzo głośni są ci interesariusze, którzy widzą swoje straty, zwłaszcza w sektorze rolnym, choć nie chodzi o cały sektor, a jedynie o segment upraw. Musimy pokazać, że korzyści z integracji Ukrainy faktycznie przewyższają koszty związane z różnymi sektorami: IT, obronnym, energetycznym, transportowym, mineralnym, farmaceutycznym. Mamy wiele do zaoferowania UE, aby wzmocnić jej rynek i konkurencyjność. Już teraz wymiana handlowa między UE a Ukrainą jest bardzo korzystna dla UE, a w szczególności dla Polski. W przyszłości korzyści będą jeszcze większe.

Jak podkreśla Steven Blockmans, prawdziwe negocjacje rozpoczną się dopiero po osiągnięciu porozumień zapewniających płynne przejście, które nie spowoduje nadmiernej nierównowagi pod względem społecznym i gospodarczym:

– Przystąpienie dużego kraju, takiego jak Ukraina, który jest globalnym graczem w niektórych sektorach, jak rolno-spożywczy, wywrze presję na podmioty gospodarcze w UE. Rolnicy i firmy, w tym transportowe, będą domagać się długich okresów przejściowych, aby ułatwić wejście ukraińskich konkurentów do systemu.

Według Jana Truszczyńskiego przykład integracji europejskiej Polski może być modelem roboczym dla Ukrainy:

– Polska otrzymała znaczące inwestycje w rolnictwo i infrastrukturę, co pozwoliło jej wzmocnić swoją pozycję na rynku europejskim. Zarazem adaptacja wymagała reform strukturalnych, przezwyciężenia barier biurokratycznych i przeformatowania wielu instytucji państwowych. Ważne jest, aby Ukraina wzięła pod uwagę te lekcje: przygotowanie do członkostwa w UE nie tylko stwarza nowe perspektywy, ale także wymaga zrównoważonej polityki ochrony interesów narodowych, dostosowania gospodarki i zarządzania oczekiwaniami społecznymi.

Kiedy Ukraina może wejść do UE

Steven Blockmans przewiduje, że negocjacje dotyczące technicznych aspektów akcesji mogą potrwać od 2 do 3 lat. Przez cały ten czas Komisja Europejska będzie monitorować zgodność ukraińskich instytucji z „fundamentalnymi zasadami” poszanowania demokracji, praworządności i praw podstawowych:

– Podczas stanu wojennego oczywiście trudno osiągnąć dobre wyniki w niektórych z tych obszarów, więc postęp będzie też zależał od powrotu do normalności.

Zdaniem Blockmansa możliwe jest przyspieszenie integracji w sektorach, w których Ukraina spełnia zasady i warunki UE. UE stara się zachęcać do tego w kilku priorytetowych obszarach jednolitego rynku, a także w sektorze obronnym.

Orban chce zablokować przystąpienie Ukrainy do UE. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Powinniśmy skupić się na roku 2030. A to, czy to się uda, zależy od wielu czynników, ocenia Dmytro Szulga:

– Obejmuje to zdolność Ukrainy do odrobienia „pracy domowej”, która jest naprawdę ogromna. Biorąc pod uwagę stan instytucji, zwłaszcza Rady Najwyższej Ukrainy, będzie to wymagało dużo ciężkiej pracy. Na poziomie deklaracji istnieje świadomość tego zadania. Zobaczymy, czy sobie z nim poradzą.

Innym ważnym czynnikiem politycznym jest gotowość państw członkowskich UE do podjęcia dziesiątek decyzji tymczasowych w procesie negocjacji

Obecnie dla każdego z 35 rozdziałów negocjacji wymagane są co najmniej dwie decyzje: o otwarciu i zamknięciu rozdziału, podkreśla Dmytro Szulga. Niektóre rozdziały będą obejmowały również decyzje tymczasowe:

– Dlatego Orban powiedział kiedyś, że będzie miał jeszcze 75 okazji do odwiedzenia Ukrainy. Co zrobić z węgierskim problemem, to pytanie do kluczowych członków UE, którzy rozumieją sytuację i wspierają Ukrainę.

20
хв

Polska prezydencja i węgierskie weto: co wpływa na negocjacje Ukrainy z UE

Kateryna Tryfonenko
Daniel Chervoniuk, powieściopisarz, scenarzysta

Melania Krych: Kim ty jesteś i skąd się wziąłeś w Stanach?

Daniel Chervoniuk: Jestem studentem New York University oraz aspirującym powieściopisarzem i scenarzystą. Urodziłem się i wychowałem w Sioux Falls w Południowej Dakocie, w rodzinie imigrantów z Europy Wschodniej. Mieszkam w Nowym Jorku, ale mama i siostra nadal mieszkają w Południowej Dakocie, a reszta mojej rodziny jest w Ukrainie lub Łotwie.

Dlaczego twoi rodzice ze wszystkich miejsc wybrali Amerykę?

Mój tata jest z Ukrainy, mama pochodzi z Łotwy. Tata wyemigrował po odbyciu obowiązkowej, dwuletniej służby wojskowej w radzieckich siłach zbrojnych oraz kilku latach w Chersoniu jako gitarzysta basowy, grając na weselach i w restauracjach. Wyjechał, by zarobić, ale zakochał się w tym kraju i został. Myślę, że mama wyemigrowała z podobnego powodu, ale bardziej po to, aby spotkać się z innymi przyjaciółmi, którzy przeprowadzili się do Ameryki. Kiedy poznała mojego tatę w Key West, zdecydowała, że spróbuje być z nim na stałe.

Jakie były Twoje relacje z Ukrainą w okresie dorastania?

Mój związek z Ukrainą był bardzo subtelny i nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo odsuwało mnie to od rówieśników. W domu jedliśmy pierogi i sało, a mój tata wycinał mięso z okoni, i szczupaków, kładł je na żytnim chlebie, i popijał kwasem chlebowym. Bardzo miło wspominam mojego tatę, który uczył mnie, jak czyścić balichok – suszoną rybę, którą kupowaliśmy w markecie Beryozka, oraz jak zębami oddzielać ości od mięsa. Często jedliśmy balichok, kiedy tata był w domu.

Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo ludzie z tego powodu patrzyli na mnie jak na innego. W Południowej Dakocie każdy jest białym Amerykaninem – jest bardzo mało różnorodności. Zrozumienie, że ludzie nie chcieli być moimi przyjaciółmi lub uważali, że jestem dziwny ze względu na mój akcent w dzieciństwie, jedzenie, które przynosiłem do szkoły, lub akcent moich rodziców, sprawiło, że poczułem się bliżej mojej kultury – jakbym przeżywał wyjątkowe doświadczenie, które niewielu ludzi w tym kraju mogło zrozumieć. Podczas wakacji rozbrzmiewała Verka Serduchka. W domu, w samochodzie – rano, wieczorem i w nocy – słyszałem dużo „Chita Drita”, „Gop Gop” oraz „Vse budet horosho”. To były hymny mojego dzieciństwa. Mój tata tańczył do nich w najzabawniejszy sposób i zawsze starał się sprawić, żebym czuł się z tymi pieśniami związany. Tak wyglądało moje wychowanie w Ameryce. To był zawsze świadomy wysiłek, aby poczuć się bliżej swojego kraju, mimo że był on tak daleko.

Czułem się Ukraińcem, jasne – ale zawsze wiedziałem, że muszę to pielęgnować, wkładać wysiłek w utrzymanie tej tożsamości, bo inaczej wymknie mi się z rąk i zniknie na zawsze. Bycie Ukraińcem było jak dar, choć czasem trudny dar
Daniel Chervoniuk. Zdjęcie z archiwum prywatnego

Ta część Ukrainy w Tobie dorastała razem z Tobą?

Było to bardzo skomplikowane na przestrzeni lat. Na przykład od dzieciństwa postrzegałem to jako święto i sposób na bycie bliżejtaty. Wszystko, co łączyło się z moją ukraińskością, miało na celu bycie bliżej rodziny i celebrowanie chwil, kiedy wszyscy byliśmy razem (mój tata pracował jako kierowca ciężarówki, więc nie było go zbyt często w domu). Gdy dorastałem i odkryłem swoją miłość do pisania oraz opowiadania historii, w głowie pojawiło się poczucie obowiązku – jakbym nagle stał się świadomy mojego przywileju bycia Ukraińcem-Amerykaninem. Że mam szansę i możliwość oddania się mojej kulturze i społeczności, odnosząc sukces finansowy i pomagając Ukrainie – czy to budując tam szpitale, biblioteki, czy rozpoczynając programy artystyczne, aby pomócwspierać kolejne pokolenie ukraińskich twórców. Kiedy zacząłem odkrywać, co chciałem zrobić ze swoim życiem, robiłem to dla Ukrainy.

Nie wiem, dlaczego mój umysł poszedł w tym kierunku. Może po to, by tata był ze mnie dumny. Rozważałbym taką możliwość, w każdym razie. Stałem się świadomy swojego usposobienia. Nie chodziło już o świętowanie swojej ukraińskości, ale o to, jak zamierzam się do tego przyczynić. Jak miałem powiedzieć: „Hej, Ukraino. Oto, co zrobiłem, abyście byli ze mnie dumni. Oto, jak zamierzam sprawić, by małe dzieci w mojej sytuacji – czy to Ukraińcy w Ameryce, czy w Ukrainie – zrozumiały, że nie ma nic złego w byciu Ukraińcem i że jest to część ciebie, która powinna być celebrowana i postrzegana jako inspirująca oraz niesamowita, a nie tylko ciężka i traumatyczna”.

Jak to się zmieniło, gdy wybuchła wojna?

To uczucie się we mnie wzmocniło. Wiem, że niektórzy Ukraińcy odwrócili się od swojej kultury i częściowo ich rozumiem. To absurdalnie trudne budzić się codziennie i czytać te straszne wiadomości, wiedząc, że rodzina, którą kochasz i którą pamiętasz, żyje w piekle wywołanym przez Rosję. Pomyśleć o małych dziewczynkach, które są gwałcone i palone żywcem, jak np. w Buczy czy Iziumiu, o mężczyznach i kobietach, którzy idą walczyć i wracają bez kończyn oraz z traumą, jeśli nie w czarnych workachna zwłoki. Bezlitosne zabijanie Ukraińców i ludobójstwa, którym jesteśmy poddawani od setek lat. Jesteśmy zagrożeni tylko dlatego,że wierzymy we własną suwerenność.

Po wybuchu wojny zacząłem się więcej uczyć o ukraińskiej historii i kulturze. Dowiedziałem się o ukraińskiej awangardzie inowoczesności w kinie oraz sztuce

Dowiedziałem się także o ukraińskich dysydentach, renesansie ukraińskości oraz więcej oBabim Jarze i Hołodomorze. Dowiedziałem się, jak to, co czuję, zostałoby ukarane, gdybym urodził się zaledwie 60 lub 70 lat temu w moim rodzinnym kraju.

Najsilniejszym uczuciem było jednak poczucie winy. Winy za to, że byłem bezpieczny, że byłem w Ameryce i byłem Amerykaninem; winy za to, że nie walczyłem o swój kraj, nie pojechałem i nie próbowałem ratować mojej rodziny; winy za relacje z Rosjanami w mojej szkole, usprawiedliwianie ich ignorancji oraz ukrytej nienawiści do Ukraińców, a także za pozwalanie Amerykanom na nazywanie Ukraińcow „niezrozumiałymi”. To naprawdę mnie złościło bardziej niż cokolwiek innego. Poczucie winy zmieniło mój stosunek do bycia Ukraińcem.

Dlaczego mogę spełniać swoje marzenia, podążać za tym, co chcę robić w życiu, spotykać się z przyjaciółmi i zakochiwać, podczasgdy mężczyźni w moim wieku umierają, kobiety w moim wieku umierają? Ja też mógłbym umrzeć gdyby mój tata został w Ukrainie.

Cytując Oksanę Zabużko: „Ukraiński wybór to wybór między nieistnieniem a istnieniem, które cię zabija. Ucieknij od siebie i przestań istnieć, albo zaakceptuj fakt, że jesteś Ukraińcem i cierp z tego powodu każdego dnia.”

Ja wybrałem to drugie. Myślę, że to ważne. Świętowałem bycie Ukraińcem, kiedy byłem dzieckiem, a teraz doprowadza mnie to do płaczu. Nie czyni mnie to jednak mniej Ukraińcem i zamierzam nadal świętować swoją ukraińskość.

Daniel z tatą i siostrą. Zdjęcie z archiwum prywatnego

Jesteś pisarzem i scenarzystą, chciałbyś pewnego dnia wrócić do Ukrainy i zmienić tamtejszy przemysł filmowy?

Nie wiem. Chciałbym odnaleźć część siebie, którą straciłem jeszcze przed urodzeniem. Nie oczekuję pięknych przeżyć, ani nawet tego, że znów zobaczę rodzinę. Czuję, że jest we mnie tak wiele, czego nie dowiem się, dopóki nie wrócę do Ukrainy, a także tak wiele o ludzkimdoświadczeniu. Zastanawiam się, czy kiedy zobaczę, skąd pochodzi moja rodzina, zrozumiem trochę więcej o tym, co to znaczy być Ukraińcem i co to znaczy być rabinem, a także co to znaczy być okradzionym z doświadczenia bycia wychowanym w kraju – a to stanowi część mojej tożsamości. Produkcje filmowe z Ukrainy są fenomenalne i niesamowicie dobrze zrobione. Myślę, że problem jaki ma świat z nami polega na tym, że jesteśmy narodem, który myśli tylko o wojnie i przetrwaniu. Jakbyśmy byli karaluchami. Nie sądzę, że musimy przestać kręcić filmy wojenne, ale myślę, że świat musi dać Ukraińcom możliwość wyrażenia siebie jako naród, który nie jest definiowany tylko przez nasze przetrwanie, odporność, siłę i traumę. Zachód nie musi postrzegać nas jako narodu ofiar i bohaterów wojennych. Możemy być sportowcami, detektywami, duchami, licealistami, złodziejami, tancerzami, muzykami itp. Nie musimy być tylko żołnierzami, zdruzgotanymi wdowami czy sierotami. I czuję, że ukraińscy

Amerykanie są idealnym głosem dla tych historii i mogą być reprezentantami, którzy pokażą światu, co oznacza bycie Ukraińcem poza wojną i przemocą, kim jesteśmy poza naciskiem Rosji

Jesteśmy ludźmi i zasługujemy na opowiadanie wszystkich rodzajów historii, nie tylko tych o wojnie.

Jak opisałbyś obecnie współczesny ukraiński film?

Jestem sfrustrowany tym, że potrzeba krwi tysięcy Ukraińców, aby film został zaakceptowany przez zachodnią publiczność. Jestem sfrustrowany, że zachodnia publiczność może patrzeć na film taki jak „Anora”, nad którym pracowali Rosjanie, którzy popierają wojnę i który został dobrze przyjęty przez rosyjską publiczność w Ameryce nagradzając Oscarem. Rosjanie mają pozwolenie na kręcenie filmów niewojennych, a Ukraińcy - nie.

Płakat filmu „107 matek”. Zdjęcie: materiały prasowe

Mieliśmy tak świetne współczesne filmy, jak „Luksemburg Luksemburg”, „Moje myśli milczą” i „107 matek”, które zostały całkowicie przemilczane, bo nie są o wojnie w Ukrainie. Widzę przestrzeń dla filmów o ukraińskim doświadczeniu poza wojną, realizowanych przez ukraińskich Amerykanów. Widzę duży potencjał dla opowieści o tym, co to znaczy być Ukraińcem, które mogą oddzielić nas kulturowo od Rosji w oczach Zachodu. Musimy nadal kultywować historie, które pokażą odbiorcom, że nadal chcemy przyjaźni, miłości, bliskości, tożsamości, awansów, pieniędzy – wszystkich tych rzeczy, których inni ludzie pragną. Istniejemy jako całość, nie tylko jako naród bojowników. Potrzebujemy ukraińskich historii, które uczłowieczają nas poza wojną – nie tylko dla zachodniej publiczności, ale także dla Ukraińców, abyśmy pamiętali, kim tak naprawdę jesteśmy.

20
хв

Mój sposób na bycie Ukraińcem

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polska prezydencja i węgierskie weto: co wpływa na negocjacje Ukrainy z UE

Ексклюзив
20
хв

Mój sposób na bycie Ukraińcem

Ексклюзив
20
хв

Trump „w łóżku” z Putinem

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress