Exclusive
20
min

Czech nas uczy „pogody”: jak żyje się Ukraińcom nad Wełtawą

Jak to jest mieszkać w Czechach, nie znając czeskiego? Na jaką pomoc od państwa mogą liczyć ukraińscy uchodźcy? Czy zdobycie mieszkania i pracy jest w tym kraju trudne? I jacy naprawdę są ci Czesi? Oto opowieść dwóch Ukrainek

Kateryna Kopanieva

Na znak jedności z Ukrainą 21 stycznia 2024 r. Ukraińcy w Czechach połączyli się w „żywym łańcuchu” na moście Karola w Pradze. Zdjęcie: Ambasada Ukrainy w Czechach

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Republika Czeska jest trzecim co do wielkości krajem z największą liczbą ukraińskich uchodźców – mieszka ich tu 340 000, ze statusem ochrony tymczasowej. Około 120 000 osób - oficjalnie zatrudnionych. Od początku inwazji czeski rząd wielokrotnie zmieniał zasady dotyczące ukraińskich uchodźców, w tym te związane z zamieszkaniem i świadczeniami socjalnymi. W 2022 r. prawie wszyscy Ukraińcy mogli otrzymać pomoc finansową. Obecnie wsparcie jest dostępne tylko dla tych, którzy wymagają szczególnej pomocy.

Czeskie władze przedstawiły niedawno nowy plan dotyczący statusu imigracyjnego Ukraińców. Począwszy od 2025 r. Ukraińcy mieszkający w Czechach w ramach ochrony tymczasowej będą mieli możliwość uzyskania specjalnego zezwolenia na pięcioletni pobyt (co później może prowadzić do uzyskania zezwolenia na pobyt stały). Tym samym Czechy stały się pierwszym i jak dotąd jedynym krajem UE, który odpowiedział pracującym ukraińskim uchodźcom na pytanie, co się z nimi stanie po wygaśnięciu ochrony tymczasowej.

O tym i o innych aspektach życia w Czechach rozmawiałyśmy z dwiema Ukrainkami, które przyjechały do tego kraju na początku inwazji.

Olga Wahanowa-Hołowko pracuje w Czeskim Stowarzyszeniu Kobiet, które pomaga ukraińskim uchodźcom od początku inwazji. Zdjęcie: prywatne archiwum

Pomoc dla nielicznych

Olga Wahanowa-Hołowko z Kijowa mieszka w Brnie od trzech lat. To drugie co do wielkości czeskie miasto. Mąż Olgi pozostał w Kijowie, ona z synem przyjechali do Czech na zaproszenie przyjaciela rodziny.

– Jeśli Ukrainiec nie ma w Czechach krewnych ani przyjaciół, państwo może zapewnić mu tymczasowe zakwaterowanie – wyjaśnia Olga. – W Ostrawie uchodźcy są rejestrowani i mogą zostać zakwaterowani na przykład w akademiku. W Brnie jest taki, 28-pokojowy, akademik z około 60 Ukraińcami. Ukraińcy mają prawo korzystać z tymczasowego zakwaterowania za darmo przez trzy miesiące. Ci, którzy zostają dłużej, muszą płacić za wynajem pokoju.

Ludzie szukają stałego zakwaterowania na własną rękę. To niełatwe, ponieważ popyt na mieszkania znacznie przewyższa podaż.

No i są właściciele, którzy chcą wynajmować mieszkania tylko Czechom. W takich przypadkach pośrednicy mogą odmówić, gdy tylko usłyszą, że klient mówi z akcentem

Jednak wszyscy, których znam, znaleźli zakwaterowanie – choć z trudem.

Dzięki przyjacielowi rodziny, który wynajął nam mieszkanie w Brnie, mój syn i ja nie musieliśmy szukać lokum. Mamy oficjalną umowę i płacimy czynsz. Jednak fakt, że wynajmowałam mieszkanie, mając już stabilną pracę i dochody w Czechach, znacznie wszystko przyspieszył.

Podobnie jak w wielu innych europejskich krajach, w Czechach nie ma pomocy rządowej dla wynajmujących.

– Tylko ci Ukraińcy, którzy należą do kategorii osób będących w trudnej sytuacji, kwalifikują się teraz do pomocy finansowej – kontynuuje Olga. – Należą do nich kobiety z dziećmi poniżej 6. roku życia, kobiety w ciąży, studenci studiów dziennych poniżej 26. roku życia, osoby powyżej 65. roku życia, osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie. Otrzymują oni od 200 do 300 euro miesięcznie na koszty utrzymania, plus około 150 euro na czynsz. Jak na Czechy to niedużo.

Ukraińcy przychodzą do parafii św. Jana Nepomucena w Ostrawie, aby uzyskać pomoc psychologa lub znaleźć pracę, 2024 r. Zdjęcie: Lukas Kabon/Anadolu/AFP/East News

Mieszkasz, jeśli pracujesz

Wynajęcie kawalerki w Brnie kosztuje 500-600 euro miesięcznie (w Pradze 700-1000 euro). Ukraińcy, którzy nie należą do kategorii osób będących w trudnej sytuacji, nie otrzymują żadnej pomocy finansowej. Jedynym udogodnieniem jest to, że istnieje możliwość otrzymania jednorazowej płatności od państwa w przypadku nieprzewidzianych wydatków. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy wprowadzasz się do mieszkania i oprócz czynszu musisz zapłacić kaucję za następny miesiąc oraz połowę miesięcznego czynszu pośrednikowi. W takim przypadku możesz poprosić państwo o pomoc (kwota pomocy zależy od względów indywidualnych), ale i tak nie jest to łatwe do zorganizowania.

Aby móc mieszkać w Czechach, musisz pracować.

Bez znajomości czeskiego będzie to praca przy sprzątaniu lub w produkcji

Ta druga to ciężka praca, często z niedogodnym grafikiem i 12-godzinnymi zmianami, w której możesz zarobić około tysiąca euro miesięcznie. Po opłaceniu czynszu, mediów, ubezpieczenia zdrowotnego (prawie 100 euro), Internetu i telefonu komórkowego (około 50 euro) nie zostaje wiele – ale da się żyć. Na wyżywienie jednej osoby potrzeba co najmniej 150-200 euro miesięcznie.

Znam jednak wiele historii Ukrainek, które szybko opanowały czeski i miały więcej możliwości zatrudnienia.

Olga sama w ciągu roku nauczyła się języka na poziomie B2. Obecnie pracuje jako koordynatorka w organizacji pomagającej Ukraińcom.

– Uczęszczałam na kursy językowe, uczyłam się z korepetytorem i samodzielnie – mówi. – Kursy językowe dla Ukraińców są bezpłatne, lecz trudno się na nie dostać. Jest wielu kandydatów, a ponieważ w grupie może być nie więcej niż 15 osób, zdarza się, że ludzie czekają ponad rok. Języki czeski i ukraiński są do siebie podobne, więc jeśli mówisz mieszanką czeskiego i ukraińskiego, zostaniesz zrozumiana. Będzie to jednak język analfabetów i jest mało prawdopodobne, że znajdziesz dobrze płatną pracę.

Ukraińscy uchodźcy w regionalnym centrum pomocy w Praskim Centrum Kongresowym, marzec 2022 r. Zdjęcie: Michał Cizek/AFP/Eastern News

Czech cichy, spokojny, nieawanturujący się

Nawiasem mówiąc, w Czechach istnieją organizacje, które pomagają Ukraińcom o niektórych specjalnościach. Na przykład Uniwersytet Masaryka w Brnie zorganizował specjalne kursy językowe dla ukraińskich naukowców i psychologów. Czeski system edukacji wchłonął wielu ukraińskich nauczycieli. Przez dwa lata procedura potwierdzania dyplomów dla Ukraińców była bezpłatna. Tym, którzy potrafili szybko nauczyć się języka, pomogło to znaleźć pracę w swojej specjalności.

Moją obecną szefową poznałam na ulicy. Kiedy potem potrzebowała Ukrainki ze znajomością angielskiego do zorganizowania eventu, zadzwoniła do mnie. Na początku pracowałam jako wolontariuszka, teraz jestem pełnoprawną pracowniczką. Organizacja Vesna to stowarzyszenie kobiet, które istniało już przed inwazją. Po 22 lutego 2022 r. zaczęło pomagać ukraińskim uchodźcom. Do moich obowiązków należy organizowanie zajęć dla dzieci i dorosłych, więc często kontaktuję się zarówno z Czechami (na przykład wybierając nauczycieli na niektóre kursy), jak z Ukraińcami. Dzięki 20-letniemu doświadczeniu menedżerki wykonuję dobrą pracę, mimo że mój czeski jest wciąż niedoskonały. Mam dobry zespół.

Jeśli chodzi o usposobienie, Czesi zazwyczaj są spokojniejsi niż Ukraińcy – mniej się awanturują, rozmawiają po cichu, zresztą lubią ciszę.

Ukraińskie dzieci są znacznie głośniejsze i bardziej żywiołowe niż czeskie

Czesi ciężko pracują, lecz by nie zostawać w robocie do późna, zaczynają dzień bardzo wcześnie. Tutaj normalne jest przychodzenie do pracy o 6 lub 7 rano, na przykład mój syn umówił się na wizytę u dentysty na 6:30. Dzięki temu o 16:00 dzień pracy już się kończy i Czech ma jeszcze czas na „pogodę”. Dla Czecha „pogoda” to stan umysłu, poczucie zadowolenia z życia. Kiedy wychodzisz na piwo albo cieszysz się otaczającą cię przyrodą, to właśnie jest „pogoda”.

Ukraińcy na moście Karola, 2024 r. Zdjęcie: Ambasada Ukrainy w Czechach

Dobrzy ludzie nie lubią outsiderów

W Czechach jest wielu dobrych ludzi. Zarazem Republika Czeska to nie Niemcy – ludzie tu nie są przyzwyczajeni do imigrantów i nie ma państwowej polityki imigracyjnej jako takiej. Oczywiście istnieją mniejszości narodowe, ale Czesi tak naprawdę nie lubią outsiderów, zwłaszcza jeśli ci outsiderzy podkreślają, że są inni – na przykład paradując ze swoimi symbolami narodowymi lub głośno mówiąc w ojczystym języku w transporcie publicznym. Najprawdopodobniej nie powiedzą ci nic wprost, ale za plecami możesz usłyszeć nieprzyjemny komentarz.

Wśród problemów, z którymi borykają się Ukraińcy w Czechach, Olga wymienia dostęp do opieki zdrowotnej:

– Już wcześniej kolejki do lekarzy były tu długie, a wraz z przyjazdem setek tysięcy Ukraińców dostanie się na wizytę stało się jeszcze trudniejsze. Szczególnie trudne jest podpisanie umowy z lekarzem ogólnym czy dentystą. Zanim znalazłam dentystę, 40 razy mi odmówiono. Niektórzy terapeuci czy medycy mogą odmówić ci tylko dlatego, że nie mówisz po czesku. Mogą zaprosić cię na wstępną rozmowę, a jeśli zorientują się, że twój czeski jest słaby, odmówią ci, bo „u lekarza nie ma już wolnych miejsc”.

W rzeczywistości lekarz po prostu nie chce zawracać sobie tobą głowy i brać na siebie odpowiedzialności, jeśli coś pójdzie nie tak z powodu problemów z komunikacją

A państwo tłumaczy nie zapewnia. Przez długi czas tutejsi ludzie dyskutowali o skandalu, kiedy to dwie ciężarne Azjatki, które nie mówiły po czesku, przyszły do kliniki – jedna na badanie kontrolne, druga na aborcję. Zostały ze sobą pomylone, a kobieta, u której dokonano aborcji, nie miała nawet czasu, by się połapać, co się dzieje. Od tego czasu wielu lekarzy woli nie mieć do czynienia z obcokrajowcami, którzy nie mówią po czesku.

Ukraińska asystentka dla meksykańskiego chłopca w czeskiej szkole

Fakt, że znalezienie lekarza może zająć dużo czasu, potwierdza Chrystyna, Ukrainka, która przeprowadziła się do Pragi ze swoim ośmioletnim synem, gdy rozpoczęła się inwazja.

– Przyjechaliśmy wiosną 2022 roku. Wtedy większość Czechów chciała pomagać Ukraińcom – wspomina. – Znaleźliśmy zakwaterowanie dzięki czeskiej rodzinie, która napisała na Facebooku, że jest gotowa przyjąć uchodźców z Ukrainy za darmo do swojego wolnego mieszkania. Przez pierwsze sześć miesięcy płaciliśmy tylko za media, a ludzie ci otrzymywali rekompensatę od państwa za goszczenie Ukraińców. Potem program został zamknięty, więc sami zaczęliśmy płacić czynsz.

Na początku pozwalały mi na to oszczędności z Ukrainy. Pracowałam online, intensywnie ucząc się czeskiego. Z wykształcenia jestem prawniczką, jednak w Ukrainie pracowałam w tej branży dopiero rok. Nie wiedziałam więc, co wpisać w CV i jak szukać pracy w Czechach. Kiedy dowiedziałam się, że jest zapotrzebowanie na asystentów nauczycieli w szkołach, postanowiłam spróbować (mój czeski był wtedy na poziomie B2).

– Jeśli w czeskiej klasie jest choćby jedno dziecko z zagranicy lub dziecko ze specjalnymi potrzebami, przydzielają mu asystenta – kontynuuje Chrystyna. – Na przykład w szkole, w której teraz pracuję, asystent jest w każdej klasie. Zaczęłam od zapisania się na kurs dla dwujęzycznych asystentów. Zdałam test językowy, zostałam zakwalifikowana, ukończyłam trzymiesięczny kurs i poszłam do pracy jako stażystka w jednej ze szkół. I już tam zostałam. Jak na ironię, w klasie, w której pracuję, nie ma ani jednego Ukraińca. Pomagam chłopcu z meksykańskiej rodziny.

Bieg „Czczę wojowników, biegam za bohaterów Ukrainy” w Dniu Pamięci Obrońców Ukrainy, Praga 2024. Zdjęcie: FB Ambasady Ukrainy w Czechach

Zarobki to nie wszystko

To nie jest szczególnie dobrze płatna praca, ale jest stabilna, z jasną i zrozumiałą umową zatrudnienia. Ukraińcy pracujący przy sprzątaniu lub w fabrykach często mają umowy tymczasowe, w których ich prawa nie są chronione. Niektórzy założyli w Czechach biura pośredniczące między fabrykami a innymi Ukraińcami, niemówiącymi po czesku. Ale ci pośrednicy nie zawsze działają uczciwie. Dlatego warto uczyć się języka niezależnie od tego, gdzie pracujesz.

Nawiasem mówiąc, nieczęsto można znaleźć wśród Czechów osoby, dla których wysokie zarobki są priorytetem.

Czesi nie będą tyrać na trzech etatach tylko po to, by więcej zarobić. Raczej przystosują się do życia za mniej, ale robiąc to, co lubią

Czesi cenią sobie też wzajemne zaufanie. Tutaj nawet w instytucjach państwowych istnieje procedura, dzięki której gdy deklarujesz coś szczerze – wierzą ci. Przykład? Przychodzisz odebrać dokumenty dla swojego krewnego, ale nie możesz udowodnić pokrewieństwa. W takiej sytuacji w Ukrainie krewny musi przyjść osobiście lub wystawić ci pełnomocnictwo. A tutaj możesz napisać odręcznie: „Szczerze oświadczam, że jestem jego żoną/córką” – i dokumenty ci wydadzą.

Premia dla aktywnych Ukraińców

Nasze rozmówczynie nie znają jeszcze szczegółów zapowiadanych przez rząd zmian w statusie imigracyjnym Ukraińców. Komentując pomysł wydawania Ukraińcom specjalnych zezwoleń na pobyt zamiast ochrony czasowej, czeski minister spraw wewnętrznych Vit Rakusan powiedział, że „pozwoli to aktywnym ekonomicznie uchodźcom z Ukrainy uzyskać prawo do długoterminowego pobytu, z którego korzystają cudzoziemcy z innych krajów”. Takie zezwolenie może zostać przyznane osobom, które mieszkały w Czechach ze statusem ochrony tymczasowej przez co najmniej dwa lata, są niezależne ekonomicznie, nie mają długów i których dzieci uczęszczają do czeskiej szkoły. Osoby, które nie spełniają tych kryteriów, mogą pozostać pod ochroną tymczasową.

Uzyskanie specjalnego zezwolenia na pobyt daje szansę na osiedlenie się w kraju, ale oznacza, że będziesz musiała płacić podatki do czeskiego budżetu i nie będziesz mogła otrzymywać świadczeń socjalnych (na przykład zasiłków macierzyńskich lub opiekuńczych, do których uprawnieni są obywatele i osoby posiadające status ochrony czasowej). Takie osoby będą mogły liczyć jedynie na ubezpieczenie zdrowotne, ewentualnie zasiłek macierzyński. Ponadto według Hany Mali, rzeczniczki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej, uzyskanie specjalnego zezwolenia na pobyt uniemożliwi powrót do ochrony tymczasowej.

No items found.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Ukraińcy pomagają Amerykanom z Los Angeles dotkniętym pożarem

Los Angeles płonie. Pożary w stanie Kalifornia są jednymi z największych w historii regionu. Ogień objął obszar 12,5 tysiąca hektarów, zmuszając setki tysięcy ludzi do ewakuacji. Zginęło co najmniej 25 osób, spłonęło ponad 10 tysięcy budynków. Strażacy pracują bez wytchnienia, lecz najpotężniejsze pożary nie zostały jeszcze w pełni opanowane.

Tragedię spowodowało samoczynne zapalenie się lasu po długiej suszy, swoje zrobił też huraganowy wiatr. Zewsząd płynie wsparcie dla osób dotkniętych przez katastrofę, powstają inicjatywy wolontariackie. W pomoc włączają się również Ukraińcy. Sestry rozmawiały z przedstawicielami ukraińskiej społeczności w Kalifornii, którzy pracują w jednym z centrów wolontariackich w pobliżu Los Angeles.

Ołeksandra Chułowa, fotografka z Odesy, przeprowadziła się do Los Angeles rok temu. Mówi, że kiedy wybuchły pożary, wciąż pojawiały się kolejne wiadomości o tym, ile osób straciło swoje domy. Ukraińcy natychmiast zaczęli się organizować:

– Aleks Denisow, ukraiński aktywista z Los Angeles, szukał wolontariuszy do pomocy w dystrybucji ukraińskiej żywności wśród poszkodowanych – mówi. – Posiłki są przygotowywane przez Ukrainki z organizacji House of Ukraine w San Diego. Przygotowały już ponad 300 litrów barszczu ukraińskiego i około 400-500 krymskotatarskich czebureków. Zebraliśmy się z naszymi przyjaciółmi i postanowiliśmy przyłączyć się do tej inicjatywy.

Rozwoziliśmy jedzenie w okolicach tej części miasta, w której doszło do pożarów. Na obóz dla wolontariuszy udostępniono nam duży parking. Było nasze jedzenie, był duży ukraiński food truck z Easy busy meals – serwowano z niego pierogi. Inni rozdawali ubrania, pościel, produkty higieniczne itp. Każdy robił, co mógł. Naszym zadaniem było nakarmienie ludzi. Zaczęliśmy o 10.00 i skończyliśmy o 20.00.

W sumie było nas około 30. Panią, która smażyła chebureki przez 10 godzin bez odpoczynku, w pełnym słońcu, żartobliwie nazwaliśmy „Generałem”. Jak przystało na prawdziwą Ukrainkę, wzięła sprawy w swoje ręce i przydzieliła każdemu z nas zadanie. To silna, lecz zarazem miła kobieta.

Rozdaliśmy około 1000 talerzy barszczu. Obszar, na którym działaliśmy, był dość rozległy, więc chodziliśmy po nowo utworzonym „centrum pomocy” z głośnikiem, przez który informowaliśmy, że mamy pyszne ukraińskie jedzenie – za darmo. Na początku miejscowi trochę obawiali się jeść nieznane im potrawy, ale kiedy spróbowali, nie mogli przestać. Czebureki bardzo im zasmakowały, przypominały im lokalne danie empanadas. Ustawiła się po nie bardzo długa kolejka.

Anna Bubnowa, wolontariuszka, która uczestniczyła w inicjatywie, napisała: „To była przyjemność pomagać i proponować ludziom nasz pyszny barszcz. Wszyscy byli zachwyceni i wracali po więcej”.

Aleks Denisow, aktor i aktywista, jeden z organizatorów pomocy mieszkańcom Los Angeles dotkniętym kataklizmem, mówi, że społeczność ukraińska w południowej Kalifornii jest liczna i aktywna. Dlatego była w stanie szybko skrzyknąć wolontariuszy, przygotować posiłki i przybyć na miejsce.

Na swoim Instagramie Aleks wezwał ludzi do przyłączenia się do inicjatywy: „Przynieście wodę i dobry humor. Pomóżmy amerykańskiej społeczności, która przez te wszystkie lata pomagała społeczności ukraińskiej”.

– Wielu Ukraińców, jak ja, mieszka na obszarach, z których ewakuowano ludzi – lub na granicy z takimi obszarami – mówi Aleks. – Trudno nam było się połapać, co się naprawdę dzieje. To było tak podobne do naszej wojny i tego żalu po stracie, który odczuwamy każdego dnia. To Peter Larr, Amerykanin w trzecim pokoleniu z ukraińskimi korzeniami, wpadł na ten pomysł, a my wdrożyliśmy go w ciągu zaledwie 24 godzin.

Niestety mieliśmy ograniczone możliwości, więc musieliśmy podziękować wielu osobom, które chciały pomagać wraz z nami. Amerykanie byli niesamowicie wdzięczni i wręcz zachwyceni naszym jedzeniem. Rozmawiali, dzielili się swoimi smutkami i pytali o nasze.

Naszego barszczu, pierogów, chebureków i innych potraw spróbowało 1000, a może nawet 1500 osób. Jednak wiele więcej było tych, którzy podchodzili do nas, by po prostu porozmawiać, zapytać o wojnę w Ukrainie, o nasze życie, kulturę.

Lokalni mieszkańcy masowo opuszczają niebezpieczne obszary, powodując ogromne korki na drogach. Pożary ogarnęły już 5 dzielnic miasta, wszystkie szkoły są zamknięte. Już teraz ten pożar został uznany za najbardziej kosztowny w historii. Swoje domy straciło też wiele hollywoodzkich gwiazd, m.in. Anthony Hopkins, Mel Gibson, Paris Hilton i Billy Crystal.

Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Ołeksandry Chułowej i Aleksa Denisowa

20
хв

Barszcz dla pogorzelców. Jak Ukraińcy pomagają ofiarom katastrofy w Los Angeles

Ksenia Minczuk

Starszy dżentelmen na rowerze zatrzymuje się przy kawiarni „Krajanie” na obrzeżach Tokio. Wchodzi do środka, kłania się, wyjmuje z portfela banknot o największym nominale, 10 tysięcy jenów (2700 hrywien), wkłada go do słoika z ukraińską flagą, ponownie się kłania i w milczeniu wychodzi.

– O mój Boże, on spróbował naszego barszczu wczoraj na festiwalu! – wykrzykuje Natalia Kowalewa, przewodnicząca i założycielka ukraińskiej organizacji non-profit „Krajanie”.

Ukraińska kawiarnia „Krajanie” na obrzeżach Tokio

To właśnie dzięki jedzeniu na wielu festiwalach, które są w Japonii niezwykle popularne, miejscowi nie tylko dowiadują się o Ukrainie od samych Ukraińców, ale także chętnie im pomagają. W ciągu ostatnich 2,5 roku w tej skromnej kawiarni i na imprezach charytatywnych organizowanych przez „Krajan” zebrano prawie 33 miliony hrywien (3,3 mln zł). Pieniądze zostały przeznaczone na odbudowę domów w Buczy i Irpieniu, zakup leków, generatorów prądu, karetek pogotowia i pojazdów ewakuacyjnych do Ukrainy.

Przed inwazją w 127-milionowej Japonii mieszkało zaledwie 1500 Ukraińców. Jednak w 2022 r. ten kraj, tradycyjnie zamknięty dla obcokrajowców, wykonał bezprecedensowy ruch, przyznając zezwolenia na pobyt kolejnym 2600 Ukraińcom. To trzykrotnie więcej niż liczba uchodźców ze wszystkich innych krajów w ciągu ostatnich 40 lat.

Uchodźcom z Ukrainy zapewniono zakwaterowanie, ubezpieczenie zdrowotne i wynagrodzenie wystarczające na utrzymanie. Ponadto ponad stu ukraińskim studentom, którzy uczą się japońskiego lub kontynuują naukę na uniwersytetach, umożliwiono naukę bezpłatną.

Japonia organizuje również rehabilitację fizyczną i psychiczną dla ukraińskich żołnierzy i opłaca zakładanie im protez bionicznych

Dla ukraińskich imigrantów Japończycy byli niezwykle serdeczni . Gdy do Komae, 83-tysięcznego miasta w prefekturze Tokio, przybyła Ukrainka ubiegająca się o azyl, lokalna społeczność zapewniła jej m.in. ogród warzywny – bo Japończycy dowiedzieli się, że Ukraińcy uwielbiają uprawiać warzywa w ogródkach. Stało się tak, mimo że większość japońskich domów ogródków nie ma, ponieważ ziemia tam jest bardzo droga.

– W maju 2022 r. burmistrz Komae zorganizował nawet ukraiński festyn – mówi Natalia Kowalowa. – Wszyscy zostali poczęstowani barszczem, było też pudełko na datki. Za te pieniądze „Krajanie” byli później w stanie uruchomić projekty wolontariackie, także w Ukrainie. Idąc za przykładem Komae, inne japońskie miasta też zaczęły organizować podobne imprezy. Zaczęliśmy prowadzić wykłady, ponieważ wielu Japończyków poprosiło nas o wyjaśnienie, dlaczego wybuchła ta wojna. „Jesteście braterskim narodem” – mówili, a my opowiadaliśmy o głodzie, represjach, historii Krymu. Japończycy są pełni troski, współczują i chcą pomóc.

Rodzina Natalii mieszka w Kraju Kwitnącej Wiśni od ponad 30 lat. Z zawodu jest nauczycielką. Uczyła w japońskiej szkole i wraz z mężem założyła ukraińską szkołę niedzielną „Dżerelce” [Źródło – red.] – oraz „Krajan”. W 2022 roku postanowiła bez reszty poświęcić się działalności społecznej i wolontariackiej.

Japonia to kraj festiwali. „Krajanie” reprezentują swoją ojczyznę na różnych takich wydarzeniach w całym kraju niemal co tydzień, a czasem nawet 5-6 razy w miesiącu. Rozdają ulotki, współpracują z lokalnymi mediami, częstują Japończyków barszczem i gołąbkami

– Droga do japońskiego serca wiedzie przez jedzenie – mówi Natalia. – Bo jedzenie to ich największa rozrywka i ulubione zajęcie. Na festiwalach jesteśmy jedynymi, którzy prezentują coś z zagranicy, reszta to jedzenie japońskie. Na początku myślałam, że nasze dania będą dla miejscowych zbyt ciężkie. W przeciwieństwie do kuchni japońskiej, my gotujemy długo i jemy dość tłuste potrawy. Ale nie – im to smakuje. Zazwyczaj ostrożnie podchodzą do wszystkiego, co nowe, ale kiedy już spróbują, szczerze to doceniają. W zeszłym roku niechętnie próbowali ukraińskiego jedzenia na festiwalach, ale w tym są już kolejki: „Byliście tu w zeszłym roku! Chcemy zamówić jeszcze raz, tak nam zasmakowało”.

Chociaż Japończycy z natury są ostrożni wobec wszystkiego, co nowe, bardzo polubili ukraińską kuchnię

Natalia wspomina, jak niedawno „Krajanie” wzięli udział w festiwalu o trzystuletniej historii w tokijskiej dzielnicy Asakusa. Podeszła do nich japońska rodzina, kobieta dużo wiedziała o Ukrainie. Powiedziała, że ugotowała już barszcz ukraiński według przepisu z Internetu, nawet pokazała zdjęcie. A żegnając się, zakrzyknęła: „Chwała Ukrainie!”.

To właśnie po jednym z takich festiwali pewna 80-letnia Japonka podeszła do Ukraińców i zaproponowała im otwarcie kawiarni w lokalu, którego była właścicielką. Na początku bez czynszu, a potem – w miarę możliwości.

– Oczywiście na początku nic nam nie wychodziło, ale z czasem zaczęliśmy sobie radzić – wspomina Natalia Łysenko, wiceszefowa „Krajan”.

Przyjechała do Japonii 14 lat temu – i wyszła tu za mąż. Szukała ukraińskiej szkoły dla swojej córki i tak poznała Natalię Kowalową, założycielkę szkoły „Dżerelce”. Dziś nadzoruje pracę kawiarni, choć jej głównym zajęciem jest nauczanie angielskiego w japońskiej szkole.

Napływowi Ukraińcy natychmiast zaczęli szukać pracy, choć nie mówili po japońsku. Dlatego kawiarnia od razu ustaliła priorytety: zatrudni osoby ubiegające się o azyl, nawet jeśli nie są profesjonalnymi kucharzami. I tak nawet te Ukrainki, które nigdy wcześniej nie gotowały, po pracy w kawiarni zaczęły uszczęśliwiać swoje rodziny domowym jedzeniem.

W kawiarni Japończycy mogą skosztować tradycyjnych ukraińskich potraw

W menu znajdziesz barszcz, gryczane naleśniki, pierogi z pikantnym i słodkim nadzieniem, a także naleśniki, racuchy, kotlet po kijowsku i zestawy obiadowe. Ciasto z dżemem jagodowym jest niezwykle popularne, szczególnie na festiwalach. Ceny są ukraińskie: pierogi – 700 jenów (160 hrywien), naleśniki – 880 jenów (200 hrywien), barszcz ukraiński – 1100 jenów (260 hrywien).

Buraki kupują od lokalnych rolników, kaszę gryczaną można dostać w sklepie Ukrainki, która importuje ją z Europy. Koperek pochodzi od innej Ukrainki, która uprawia go specjalnie dla tej kawiarni

Robią też własny smalec, a zamiast kwaśnej śmietany używają japońskiego jogurtu bez dodatków. Warto również wspomnieć o doskonałym wyborze ukraińskich win, które nawet w ukraińskich restauracjach nieczęsto są oferowane. Jest więc „Beykush”, jest „Stakhovsky”, „Biologist”, „Fathers Wine”, są miody pitne „Cikera”. Wszystko importowane z drugiego krańca świata przez dwie firmy.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat. Znajduje się daleko od centrum Tokio, nawet nie w pobliżu stacji metra. Ale ludzie przychodzą tu nie tylko z sąsiednich dzielnic – przyjeżdżają także z innych miast i regionów, czasem oddalonych o setki kilometrów. Raz nawet przyjechali w czasie tajfunu! Japończycy chcą spróbować egzotycznej kuchni, ale także wziąć udział w organizowanych tu wydarzeniach.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat

„Krajanie” marzą o ukraińskim centrum w Japonii, założyli już zresztą mały ośrodek kulturalny – właśnie w kawiarni. Co miesiąc odbywają się tu wystawy fotograficzne, warsztaty i wykłady w języku ukraińskim i japońskim: jak malować w stylu petrykiwki [Petrykiwka to osiedle w obwodzie dniepropietrowskim, które słynie z malowideł z motywami roślinnymi i zwierzęcymi – red.], jak robić ukraińską biżuterię i diduch [ukraińska dekoracja świąteczna ze słomy – red.]. Czasami nawet Ukraińcy są zszokowani. Niektórzy mówią, że musieli przyjechać aż do Japonii, by nauczyć się robić symbole ukraińskiego Bożego Narodzenia.

Kuchnia kawiarni przygotowuje również dania do degustacji na festiwalach. By wziąć udział w takich wydarzeniach, musisz najpierw dostarczyć organizatorom plan pomieszczenia, w którym będziesz gotować, a także listę wszystkich produktów – bo na przykład latem gotowanie potraw z mlekiem jest zabronione. Kuchnia „Krajan” uczestniczyła też w przygotowaniu potraw na przyjęcie z okazji Dnia Niepodległości w Ambasadzie Ukrainy w Japonii.

Osobną pracą są kulinarne kursy mistrzowskie dla Japończyków. Cieszą się ogromną popularnością

– Kuchnia w kawiarni jest na to za mała, dlatego tanio wynajmujemy kuchnie miejskie, przygotowane do prowadzenia zajęć kulinarnych – zaznacza Natalia Łysenko. – W tym miesiącu zorganizujemy trzy takie wydarzenia, każde dla 20 osób. Oznacza to, że 60 Japończyków będzie mogło ugotować sobie nasz barszcz we własnym domu. Wybór dań na kursy mistrzowskie jest różnorodny: pierogi, zrazy, naleśniki, kapuśniak, grochówka z grzankami, faszerowana papryka, sałatka z buraków i fasoli. Rozpoczęliśmy również współpracę z kawiarnią „Clare & Garden”. Ten lokal w stylu angielskim został otwarty przez Japonkę na dziedzińcu jej domu i zaprasza Ukraińców na ukraiński lunch dwa razy w miesiącu.

Najnowszą innowacją jest dostarczanie jedzenia przez Uber Eats. Yuki Tagawa, menedżerka ds. obsługi klienta, przyszła do kawiarni, by omówić szczegóły współpracy. Mówi, że zrobiła to z własnej inicjatywy. Chce, by Japończycy nie tylko próbowali nowych potraw, ale też bardziej zainteresowali się Ukrainą – poprzez jedzenie.

– Kuchnia ukraińska ma bardziej wyraziste smaki niż japońska – wyjaśnia Yuki Tagawa. – Czuję w niej smak warzyw, np. pomidorów czy kapusty. Ogólnie rzecz biorąc, te smaki są zupełnie inne, bo podstawą kuchni japońskiej jest bulion rybny dashi, pasta miso lub sosy, które mają specyficzny smak. Wiem, że większość Japończyków, którzy nigdy wcześniej nie próbowali ukraińskich potraw, mówi, że mieli o nich zupełnie inne wyobrażenie. Nie sądzili, że aż tak przypadną im do gustu.

Dla tych, którzy chcą zagłębić się w ukraińską kuchnię, „Krajanie” we współpracy z Instytutem Ukraińskim przetłumaczyli książkę „Ukraina. Jedzenie i historia”. Opowiada o przeszłości i teraźniejszości kuchni ukraińskiej, przedstawia przepisy na dania, które każdy może ugotować, lokalne produkty i specjały Ukrainy

– Praca nad tłumaczeniem była ciekawa, lecz niełatwa – mówi Natalia Kowalowa. – Po pierwsze, chcieliśmy, by nazwy były jak najbardziej zbliżone do ukraińskiego brzmienia. Po drugie, nie wszystkie produkty można kupić w japońskich sklepach. Bo gdzie tu znaleźć rjażenkę [ukraiński napój powstały w wyniku fermentacji mleka – red.]? To była najtrudniejsza część: opisanie niezbędnych produktów, dostosowanie ich do realiów Japonii, zastąpienie ich podobnymi smakami.

Część dochodu ze sprzedaży książki, a także ze wszystkich działań „Krajan” przeznaczana jest na projekty wolontariackie na rzecz Ukrainy.

Natalia Kowalewa (z lewej) i Natalia łysenko
20
хв

Jak Ukraińcy rozkochali Japończyków w barszczu i diduchu

Darka Gorowa

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress