Exclusive
20
min

Działalność gospodarcza bez rejestracji w Polsce. Jak zacząć?

Jeśli produkujesz mydło na sprzedaż lub haftujesz, być może nie musisz rejestrować działalności gospodarczej w Polsce

Halyna Halymonyk

Iryna Danko sprawdziła, czy jej pomysł na mały zielony biznes zadziała. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Wiele Ukrainek w Polsce zajmuje się rękodziełem, świadczy usługi projektowania graficznego, lepi pierogi i naleśniki na sprzedaż, uczestniczy w targach lub sprzedaje towary online. Czy muszą płacić podatki od sprzedaży i rejestrować swoją działalność? Sestry dowiedział się, jak zrobić to poprawnie, aby uniknąć kłopotów z organami podatkowymi.

Obliczanie dochodu i określanie, czy zarejestrować działalność

Ten rodzaj działalności gospodarczej nazywany jest mianemniezarejestrowanej działalności gospodarczej.

Zatrudnienie tego typu obejmuje drobną działalność handlową osób fizycznych, która nie wymaga rejestracji przedsiębiorstwa.

Działalność gospodarcza to działalność prowadzona w sposób zorganizowany w celu osiągnięcia zysku, w sposób ciągły i we własnym imieniu.

Mówiąc najprościej, jeśli kupujesz mąkę i robisz nadzienie, organizujesz proces wytwarzania pierogów, sprzedajesz gotowe produkty, zarabiasz na tym i dokonujesz sprzedaży - prowadzisz działalność gospodarczą.

Ale to, czy należy ją zarejestrować, płacić regularnie podatki czy nie, zależy od kilku czynników. Możesz nie rejestrować działalności, jeśli:

dochód nie przekracza 75% minimalnego wynagrodzenia miesięcznie. Od lipca 2023 r. próg dochodowy, poniżej którego nie trzeba rejestrować działalności gospodarczej, wynosi 2700 zł miesięcznie (można go sprawdzić tutaj);

nie prowadziłaś działalności gospodarczej w Polsce lub zawiesiłaś ją w ciągu ostatnich 60 miesięcy.

Istnieje kilka niuansów, jeśli chodzi o obliczanie dochodu. Limit dochodu obejmuje wszystkie miesięczne wpływy gotówkowe, które otrzymałaś do ręki lub na które wystawiłaś dokument sprzedaży (fakturę lub rachunek), ale klient jeszcze Ci nie zapłacił. Oczywiście wszystkie otrzymane pieniądze nie stanowią dochodu, ponieważ ponosisz wydatki na surowce lub być może otrzymałaś zwrot pieniędzy za towary. Odejmujesz te wydatki od wszystkich otrzymanych pieniędzy i kwota ta jest Twoim dochodem. Jeśli nie przekracza ona 2700 zł, możesz prowadzić działalność bez rejestracji.

Dlaczego pielęgniarka nie może pracować bez rejestracji?

Nawet jeśli prowadzisz niezarejestrowaną działalność, nadal masz obowiązki wobec państwa i konsumentów.

Musisz:  

  • prowadzić uproszczoną ewidencję sprzedaży (Dziennik Sprzedaży) w dogodnym formacie - papierowy zeszyt lub arkusz kalkulacyjny Excel. Polskie prawo nie reguluje, jakie elementy powinna zawierać uproszczona ewidencja sprzedaży. Zazwyczaj są to: numer seryjny, data sprzedaży, koszt, koszt całkowity. Sprzedaż musi być wpisana w dniu jej dokonania i nie może być ewidencjonowana wstecz. Jeśli ewidencja jest prowadzona niedokładnie lub wcale, a określenie wartości sprzedaży na podstawie dokumentacji jest niemożliwe, organ podatkowy dokona tego samodzielnie. W takim przypadku stawka podatku może wynieść nawet 22%.
  • obliczyć dochód z działalności nierejestrowanej w zeznaniu rocznym PIT-36 zgodnie ze skalą podatkową, która posiada specjalną kolumnę "działalność nierejestrowana".
  • wystawiać faktury na żądanie kupującego (nie masz obowiązku wystawiania faktur zawsze, ale musisz wystawić taki dokument na żądanie klienta. Żądanie może zostać wystosowane przez klienta w ciągu 3 miesięcy od końca miesiąca, w którym dostarczono towary lub usługi lub otrzymano pełną lub częściową płatność). Faktura musi zawierać: datę wystawienia; imiona i nazwiska lub tytuły sprzedawcy i odbiorcy towarów (usług) oraz ich adresy; nazwę (rodzaj) towarów lub usług; informację o rozmiarze i ilości dostarczonych towarów lub ilości wykonanych usług; cenę  jednostkową towarów lub usług; łączną kwotę.
  • respektować prawa konsumenta, w tym prawo do odstąpienia od produktu lub usługi w terminie 14 dni, wypełniać obowiązki związane z reklamacją, zwrotem lub naprawą sprzedanego towaru.

Jeśli przekroczyłaś limit przychodów, musisz w ciągu 7 dni zarejestrować swoją działalność w specjalnym rejestrze CEIDG i rozpocząć pracę jako przedsiębiorca z zachowaniem wszystkich wymogów z tym związanych.

Nie wszystkie rodzaje działalności można prowadzić bez rejestracji. Jeśli potrzebujesz zezwolenia, licencji lub wpisu do rejestru działalności regulowanej, musisz najpierw złożyć wniosek o wydanie tych dokumentów. Są to obszary wymagające specjalnego wykształcenia, kwalifikacji (pielęgniarki, detektywi), a także działalności wymagające obowiązkowego opłacania podatku VAT (w Polsce jest to podatek od towarów i usług). Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

Jeśli masz wątpliwości, czy Twoja działalność kwalifikuje się do zwolnienia z rejestracji, najlepiej zasięgnąć porady doradcy rządowego. Można to zrobić tutaj (pismo musi być sporządzone w języku polskim). Możesz też skontaktować się z nami telefonicznie: 801 055 088 lub 22 765 67 32 lub wziąć udział w czacie na żywo. Infolinia jest czynna w dni powszednie w godzinach od 7:00 do 17:00, z wyjątkiem dni ustawowo wolnych od pracy.

Niezarejestrowana działalność pozwala przetestować pomysł na biznes

Jedna z bohaterek naszych poprzednich publikacji, Ołena Bondarenko, z zawodu menedżerka, opuściła region Kijowa na początku wojny na pełną skalę bez jakichkolwiek oszczędności.

W Polsce zaczęła lepić pierogi na sprzedaż. Dzięki niezarejestrowanej działalności zarobiła pieniądze na spełnienie swojego marzenia: opłaciła kursy projektowania wnętrz i teraz rozwija się w tej dziedzinie.

Inna Ukrainka, Iryna Danko, była w stanie przetestować swój pomysł na biznes i teraz założyła firmę. Iryna zawsze pracowała na własny rachunek. Była właścicielką sklepu z odzieżą dziecięcą i zabawkami w Kijowie, kolejny planowała otworzyć w Irpieniu. Wojna zmieniła jej plany - kilka dni po rosyjskiej agresji ona, jej młodszy syn i rodzice musieli uciekać z miasta.

Iryna Danko. Zdjęcie: archiwum prywatne

Po otrzymaniu pozwolenia od właścicieli wynajmowanego w Polsce mieszkania zaczęła uprawiać zielone warzywa na sprzedaż. Z pomocą rodziny stworzyła system uprawy i sprzedawała swoje zielone warzywa na rynku ekologicznym w Gliwicach.

- Czasami sprzedaję wszystko, czasami trochę zatrzymuję. Przynajmniej zawsze mam świeżą zieleninę w lodówce - mówi Iryna - Odkąd zaczęliśmy jeść mikrowarzywa, ataki astmy mojego syna niemal ustały, a my wszyscy staliśmy się znacznie zdrowsi. Jest popyt. Zobaczyłam ilość, zamówienia i założyłam punkty sprzedaży. Pomyślałam, że mogę stanąć na nogi i założyć firmę. Mam wiele planów. Chcę uprawiać jadalne kwiaty i zwiększyć ilość ziół. Być może napiszę biznesplan dla niektórych projektów i programów finansowania biznesu. Jeszcze kilka dni przed wojną planowaliśmy otworzyć kolejny sklep i zainwestowaliśmy sporo pieniędzy w towar. Z powodu całego tego stresu, którego doświadczyłam, mojemu mózgowi trudno było przyswajać język polski. Handlując na targu, zaczęłam sama dodawać polskie słowa. Nazwy roślin, które uprawiam, są najłatwiejsze do zapamiętania: czerwona mizuna, kalarepa, trybula. Wcześniej nie znałem ich nawet po ukraińsku.

Pozdrowienia od pluszowego misia. Zamówił go kiedyś żołnierz z frontu dla swojej ukochanej w Polsce

Kateryna Czernata wita dzieci w stroju misia. Kiedy w 2022 roku przyjechała do Polski, pracowała z ukraińskimi dziećmi w ośrodku pomocy psychologicznej w Gliwicach. Z wykształcenia jest nauczycielką.

- Po pewnym czasie finansowanie projektu się skończyło - mówi Kateryna - Musiałam pomyśleć o utrzymaniu trójki dzieci, więc znalazłam inną pracę - jako opiekunka osób starszych w specjalistycznej placówce i jako asystentka nauczyciela w przedszkolu. Pracuję na zmiany, mogę łączyć pracę i mam nawet trochę wolnego czasu. Jednak moja dusza potrzebuje kreatywności. W Winnicy, skąd pochodzę, organizowałam spotkania dla matek, aby mogły spędzić ze sobą kilka godzin. W Polsce brakowało mi możliwości realizowania swojego twórczego potencjału.

Zwraca uwagę na to, że Polska ma nieco inne podejście do kultury świętowania niż Ukraina, a Ukraińców jest bardzo wielu. Szukali bliższej sobie formy świętowania.

W Winnicy pewna kobieta miała dwa kostiumy niedźwiedzia, które nosiła podczas różnych świąt i wydarzeń. Kateryna podchwyciła ten pomysł.

W mediach społecznościowych zamieściła ogłoszenie.

- Moja najstarsza córka, która ma 14 lat, pracuje w kostiumie - mówi Kateryna. - Oczywiście zawsze jesteśmy razem, więc mogę przyjmować zamówienia, które pasują do mojego harmonogramu pracy. Dochód to kieszonkowe dla mojej córki, nie pobieramy wysokich opłat. Nasi klienci to głównie Ukraińcy, którzy nie mają za dużo pieniędzy na rozrywkę. Ale jakie mają emocje! Ukraińcy doświadczyli głębokiej traumy i są zmuszeni odbudowywać z gruzów swoje zniszczone życie. Dajemy im trochę radości i szczęścia.

Kiedyś pewien chłopak zamówił pozdrowienia dla swojej dziewczyny. On broni Ukrainy, służąc w siłach zbrojnych, ona pracuje w Polsce. Życzenia odebrała w kawiarni, w której pracuje - wszyscy koledzy wyszli na ulicę. Jej chłopak płakał - transmisja poszła prosto do okopu, w którym przebywał. Ona też płakała, płakali nawet przechodnie. Ale to były łzy ulgi.

Według Kateryny ich miś przypomina ludziom, że w głębi serca wszyscy są dziećmi. Dla swojego polskiego męża pewna Ukrainka zamówiła życzenia z okazji jego 50. urodzin. Zajmuje poważne stanowisko, jest surowy i skoncentrowany, podobnie jak jego koledzy. Ale kiedy zobaczyli pluszowego misia, bawili się jak dzieci. Zdarzyło się też, że gdy składali gdy życzenia dziecku, przechodząca w pobliżu starsza Polka poprosiła o zrobienie jej zdjęcia z dużą zabawką, po czym zadzwoniła do rodziny i włączyła transmisję w telefonie. Jej oczy błyszczały z radości. Innym razem rodzina zamówiła pluszaka na urodziny dziecka, lecz w ostatniej chwili zrezygnowali z powodu siły wyższej - mówi Kateryna. - Musieliśmy więc pojechać i im pomóc.

Miś powitalny Kateryny Czernaty. Zdjęcie: archiwum prywatne

- To była długa droga, dotarliśmy około północy, wszyscy na nas czekali. Ludzie byli spragnieni dobrych emocji" - dodaje.

Zamówień na pluszowego niedźwiedzia nie jest wiele, usługa ma charakter sezonowy. Więcej pracy jest w ciepłym sezonie, a mniej w zimnym.

- Odległości uniemożliwiają nam rozwój - mówi Kateryna. - Śląsk to jeden wielki organizm miast i miasteczek. To normalne, że ludzie z Rybnika czy Bielska-Białej proszą nas o przyjazd do nich z Gliwic, ale bez samochodu to bardzo trudne. Podróż pociągiem lub autobusem zajmuje 3-4 godziny. To skłoniło mnie do zapisania się na kurs prawa jazdy. Koszt kursu wyniósł prawie 3000 zł. Uznałam jednak, że w mojej sytuacji - z trójką dzieci, gdy chcę rozwijać działalność - muszę zrobić prawo jazdy i nauczyć się jeździć. Czy może być lepszy moment niż teraz?

Kateryna działa bez rejestracji. Ma nadzieję, że pewnego dnia jej hobby da jej impuls do rozpoczęcia prawdziwej działalności rozrywkowej.

Wielu uchodźcom wojennym taka niezarejestrowana działalność pozwala wypróbować siebie i ocenić mocne strony bez ryzyka poniesienia strat.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
biznes kosmetyczny ukrainki polska

W ciągu ostatnich trzech lat Ukraińcy w Polsce zarejestrowali 77 700 firm, co stanowi 9% całkowitej liczby jednoosobowych firm otwartych w kraju w tym okresie. Liczba ukraińskich firm w Polsce rośnie z każdym rokiem. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) około 37% nowo powstałych firm jest zakładanych przez kobiety. Jedną z najpopularniejszych jest branża kosmetyczna – salony kosmetyczne, paznokci i włosów (do 13% wszystkich ukraińskich firm).

Do 2022 roku Tetiana Kownacka mieszkała w obwodzie żytomierskim. Kupiła dom, w którym chciała wychować swoich dwóch synów. Ale pomieszkała w nim tylko 4 miesiące. Wojna zmusiła ją do przeprowadzki do Polski i samodzielnej opieki nad dziećmi.

To dla ich dobra i dzięki nim osiągnęła swój cel: otworzyła własny salon kosmetyczny w Krakowie.

Początek: na zmywaku

– Kiedy przyjechałam do Polski z dwójką dzieci, nawet nie wyobrażałam sobie, że mogłabym pracować w swoim zawodzie – wyznaje Tetiana. – Pierwsze, co mi tu zaproponowano, to zmywanie naczyń. A potem – mycie klatek schodowych. Godziłam się na wszystko, choć płacili grosze.

Kiedy obliczyłam, ile dostanę za tę pracę, zdałam sobie sprawę, że musiałabym tyrać po 10 godzin dziennie – i w nocy, a i tak nie byłabym w stanie zapewnić dzieciom mieszkania ani szkoły. Popłakałam się.

Zadzwoniłam do starszego syna. Wysłuchał mnie i powiedział:

– Mamo, przestań myć schody i poszukaj pracy w swojej specjalizacji. Możemy przeżyć tych kilka dni, będziemy jeść zupę

Jego słowa mnie poruszyły. Wróciłam do domu, usiadłam i zaczęłam pisać na Facebooku do wszystkich salonów kosmetycznych, że szukam pracy.

Z synami

Ksenia Minczuk: – Jak znalazłaś się w Polsce?

Tetiana Kownacka: – 24 lutego wpadłam w straszną panikę. Nie miałam pojęcia, co robić. Starszy syn miał wtedy 15 lat, młodszy 7.

Najpierw pojechałam do mojej mamy, która mieszka blisko granicy z Białorusią. To było niebezpieczne, ale kiedy pojawia się niebezpieczeństwo, my, jak dzieci, chcemy ukryć się u mamy.

Z powodu ciągłych wybuchów musiałam u mamy wnosić młodszego syna na rękach do piwnicy. On nie może samodzielnie wchodzić i schodzić, bo ma porażenie mózgowe. Ale nawet wtedy nie myślałam o opuszczeniu Ukrainy.

Aż do 1 marca, kiedy zadzwoniła do mnie siostra z klasztoru – mój syn chodził tam do przedszkola dla niepełnosprawnych. Powiedziała: „Tania, musisz wywieźć Wlada, musisz się nim zająć”. Wyjaśniła, że dziecko z porażeniem mózgowym jest bardzo wrażliwe. Jeśli coś wybuchnie w pobliżu, będzie w szoku znacznie głębszym niż my, zdrowi. Postanowiłam opuścić Ukrainę.

Nazajutrz wsiadłam z dziećmi do samochodu – i wreszcie poczułam się silna. Zdałam sobie sprawę, że postępuję słusznie.

Granicę z Polską przekroczyliśmy w nocy, pojechaliśmy do ośrodka dla uchodźców. Jednak kiedy zobaczyłam ten ośrodek, zdałam sobie sprawę, że tam nie zostaniemy – duża sala gimnastyczna z mnóstwem ludzi, głośno, światła nie gasną, prawie nikt nie śpi. Spędziliśmy więc noc w samochodzie na parkingu, a rano obraliśmy kurs na Kraków.

Ukrainki są najlepsze

Długo czekałaś na odpowiedź po wysłaniu CV do krakowskich salonów kosmetycznych?

Wysłałam CV do kilkudziesięciu salonów, dwa mnie zatrudniły. Pracowałam w obu na zmianę. „Jeśli chcesz zarabiać, musisz sama znaleźć klientów” – taki warunek mi postawili. Ale wiedziałam, że dam radę. W końcu nie miałam wyboru.

A kiedy w życiu nie mam wyboru, zawsze znajduję wyjście

Potem zaczęłam wynajmować miejsce w salonie; płaciłam 40% od każdego klienta. Wtedy jeszcze nie miałam pieniędzy na własny biznes – były podatki i wydatki, lecz stabilnego dochodu nie było. Ale kiedy zbudowałam już bazę klientów, zdałam sobie sprawę, że jestem gotowa zarejestrować własną firmę i pracować dla siebie.

Teraz mam własny salon, choć droga do niego nie była łatwa. Musiałam sporo wydać na materiały, wysokiej jakości urządzenia, znaleźć dobre miejsce, do którego łatwo byłoby dojechać. Pożyczałam pieniądze, a potem je oddawałam. Nikt mi nie pomógł. Nie nazywam siebie „bizneswoman” – mówię o tym tylko jak o swojej firmie.

Biznes to coś wielkiego, a ja jestem dopiero na początku tego czegoś

W Polsce nie jest trudno zarejestrować działalność gospodarczą. W czasie wojny warunki dla Ukraińców były uproszczone, więc rejestracja zajęła mi pół godziny. Mam księgowego, co jest warunkiem koniecznym do prowadzenia biznesu. Pomaga mi w sprawozdawczości, podatkach i papierkowej robocie.

Konkurencja duża?

W kosmetologii w Polsce – tak. Ale prawie wszyscy moi konkurenci to kosmetyczki z Ukrainy. W tej branży są naprawdę najlepsze.

Konkurencja zmusza cię do ciągłego doskonalenia się. I nie chodzi tylko o techniki, urządzenia i nowoczesne procedury. Chodzi też o promowanie własnej marki. Musisz nagrywać filmiki, wskakiwać przed kamerę, pokazywać i swoją pracę, i życie osobiste. Bo jak przestaniesz, to koniec – nie ma pracy.

Oczywiście cały czas musisz uczyć się nowych technik. Tylko w tym miesiącu byłam na trzech szkoleniach, a jedno takie szkolenie kosztuje od 1500 do 4000 zł.

Czego się jeszcze się tu nauczyłam? Że porównywanie się z mistrzami to błąd. ?Każdy ma swoje warunki, swoją sytuację. Ja żyję i pracuję według własnych warunków, podążam własną drogą. Może i nie szybko, ale za to sama

Weź – i zrób

Co jest dla Ciebie najważniejsze: zysk, liczba klientów, reputacja?

Reputacja zawsze jest dla mnie najważniejsza. Bardzo ważne jest to, co klient mówi o mojej pracy. Nie gonię za pieniędzmi, ale muszę mieć ich wystarczająco dużo, by prowadzić z moimi dziećmi normalne życie. Sama utrzymuję rodzinę, więc nie mogę ignorować zysku. A ten przychodzi, jeśli masz dobrą reputację. Tylko tak to działa: reputacja pomaga zwiększyć liczbę klientów, a klienci przynoszą zyski.

Jakiej rady udzieliłabyś Ukrainkom, które chcą rozpocząć działalność w nowym kraju?

Weź – i zrób. Boisz się? Śmiało, i tak to zrób! Ważne jest to, by być zarówno odważnym, jak ostrożnym. Oblicz wszystko z wyprzedzeniem: podatki, czynsz, wydatki. Rozpoczęcie własnej działalności to jedno, ale jej utrzymanie to osobne zadanie. Powinnaś zrozumieć, że to długa gra. I bądź przygotowana na różne wyzwania.

Ale najważniejsze to się nie bać.

Ile pieniędzy trzeba mieć, by otworzyć własny salon?

Zainwestowałam około 10 tysięcy zł. I to pomimo tego, że część materiałów już miałam; przywiozłam je z Ukrainy. Musiałam kupić lampy, kanapy, stoły, kasę fiskalną i terminal. Jeśli dodać do tego koszt urządzeń, na których pracuję, to wyjdzie jakieś 30 tysięcy. Ale urządzenia kupuję stopniowo, bo ceny zaczynają się od tysiąca dolarów. Moje kosztują 1,5-2 tys. dolarów za sztukę.

Bardzo chcę się rozwijać. Pracuję nad tym. Chcę mieć lepsze warunki, większe biuro, więcej pracowników

Jakie mogą być dochody i zyski kosmetyczki w Polsce?

Bardzo dobre. Jeśli pracujesz codziennie od 8 rano do 20 wieczorem, możesz zarobić 30-40 tysięcy złotych miesięcznie. Ale ja nie mogę tak pracować, bo moje dziecko potrzebuje mnie w domu. Logopeda, masaże, fizjoterapeuta dla młodszego syna, szkoła dla starszego – muszę to wszystko ogarnąć. Teraz zarabiam 15-20 tysięcy złotych brutto. Odliczam podatki, pensję księgowej, koszt materiałów, czynsz (2000 zł) itd. – i zostaje 7-9 tysięcy złotych. Kosmetyczka ma wysokie koszty.

Zarazem w Polsce bardzo się rozwinęłam, otworzyłam się. Zaczęłam czuć się pewnie. Potrafię sama wygodnie żyć w obcym kraju, rozwijać się zawodowo, czuć się pewnie. Jestem z siebie dumna.

Co uznajesz za swój główny sukces?

To, że się nie boję. Ręce się trzęsą, ale robię swoje, uparcie i wytrwale. Wciąż uczę się czegoś nowego. Kiedy przypomnę sobie, jak pierwszy raz robiłam mezoterapię [zabieg iniekcyjny w kosmetologii – red.], to aż mi śmiesznie. Trzęsły mi się ręce, płakałam, ale i tak to zrobiłam! A potem się przyzwyczaiłam, nabrałam wprawy i teraz jest już łatwo. I tak ze wszystkim. Boję się, ale idę naprzód.

20
хв

„Boję się, ale idę naprzód”. Ukrainka o tym, jak otworzyła własny salon kosmetyczny w Polsce

Ksenia Minczuk

Mimo wojny udało się jej nie tylko utrzymać zespół DOMIO PUBLISHING, ale nawet zwiększyć liczbę pracowników. W Polsce uruchomiła magazyn „Architectural Digest”, z siedzibą w Warszawie, który szybko znalazł swoich czytelników i zdobywa lokalny rynek.

Natalia Dunajska opowiada o branży wydawniczej w Polsce i o swoich przemyśleniach na temat wojny.

O czasopismach i luksusie

– „Architectural Digest” (AD) wszedł na polski rynek, gdy minął już pierwszy szok związany z inwazją na pełną skalę – mówi Natalia. – Negocjacje w sprawie licencji trwały 1,5-2 lata.

Polski AD to magazyn o projektowaniu architektonicznym i sztuce, wykwintnych wnętrzach i stylowych domach, innowacjach i trendach. Ma też segment lifestylowy, z modą i dobrami luksusowymi.

Okładka magazynu. Zdjęcie: materiały dla prasy

Wydawnictwa DOMIO PUBLISHING są w 90% tworzone lokalnie. Dobrze wiemy, że to, co działa w Polsce, nie działa w Ukrainie czy we Francji. Tak jak to, co sprawdza w Ukrainie, nie sprawdzi się w Polsce.

Jestem osobą zorientowaną bardzo komercyjnie i odpowiedzialną za biznes, który prowadzę. Dlatego mówię językiem liczb – wynik jest dla mnie zawsze ważny. I kocham swoją pracę

Dajemy ludziom marzenia, jesteśmy kupowani i czytani. Nie oznacza to oczywiście, że ktoś po przeczytaniu naszego magazynu od razu kupi kuchnię za 100 tysięcy euro. Ale przynajmniej może zanurzyć się w świecie luksusu, zajrzeć do gustownie urządzonego mieszkania lub domu. Dajemy czytelnikom możliwość zbliżenia się do swoich marzeń, spełnienia ich. W końcu tylko wtedy, gdy marzymy, odnosimy sukcesy.

O guście

Polacy mają gust, ale dość powściągliwy. Są mniej odważni w kolorach i odcieniach niż Hiszpanie. Preferują jednak niezawodność: drogi przedmiot musi być naprawdę wysokiej jakości.

Jeśli polski nabywca wydaje 100 dolarów, musi rozumieć, na co je wydaje.

Europejska mentalność polega m.in. na tym, że człowiek w wieku 20 lat nie ma w zwyczaju nosić futra z norek do szpilek czy jeździć bentleyem. Dla określonych atrybutów trzeba osiągnąć pewien wiek

W polskim segmencie luksusowym widzimy pięknych ludzi, którzy są dobrze ubrani. Ale są ubrani bardziej powściągliwie niż w Ukrainie, a ich samochody są bardziej powściągliwe niż nasze.

O różnicach

W Ukrainie istnieje zjawisko zwane show-off, życie na pokaz. Możesz żyć w dość prostych warunkach, a mimo to jeździć mercedesem. To takie azjatyckie pragnienie luksusu.

Uroczyste otwarcie magazynu AD. Zdjęcie: Materiały prasowe

Kiedy Ukrainka wychodzi z domu, wygląda tak, jakby wychodziła za mąż. Zawsze makijaż, często buty na obcasie.

W Polsce jest to mniej widoczne. Co więcej, ludzie tutaj ubierają się o wiele prościej, czasem nawet nudno. Modni ludzie są tutaj wielkimi konserwatystami. I nawet jeśli są dobrze sytuowani, to te ich pieniądze są „ciche”. W Ukrainie bogaci ludzie stopniowo zmieniają się w tym kierunku.

O rynku

W naszym segmencie biznesowym Polska to Ukraina sprzed 7-10 lat. Rynek dóbr luksusowych w Ukrainie jest znacznie większy. Nie ma tu wielu marek, które są u nas. Na przykład my mamy bezpośrednią monomarkę – przedstawicielstwa Cartiera, Chanela, Louisa Vuittona, Prady, Johna Richmonda. Kilka miesięcy temu otwarto tu kącik Dior. Louis Vuitton również ma tu swój kącik, a my mamy osobny sklep. Cartier działa tu przez agenta, a w Ukrainie bezpośrednio.

Myślę, że nawet mimo wojny Ukraina konkuruje z Polską pod względem wielkości rynku. Ale tu jest ogromny potencjał. W ciągu ostatnich dwóch lat otwarto wiele salonów w segmencie wyposażenia wnętrz, a wiele kolejnych zostanie otwartych.

Polacy kochają to, co mają, chronią to i nie wpuszczają ludzi z zewnątrz

Ale to zjawisko ma też swoją drugą stronę – gdy nie mogą zaoferować produktów takiej jakości, które zastąpiłby luksusowe zagraniczne marki wchodzące teraz na rynek.

Otwierają się luksusowe sklepy, a miejscowi przychodzą i je oglądają. By wydać 10 000 dolarów na sofę, musisz najpierw przyzwyczaić się do tego pomysłu. Jednak Polacy też lubią jeździć audi, BMW i porsche. Preferują szwajcarskie zegarki i biżuterię Bulgari, Cartier, Van Cleef itp. Oznacza to, że istnieje popyt na zachodnie marki – obok polskich projektantów i marek.

O początkach

W branży wydawniczej pracuję od lat, więc znam wszystkie procesy od podszewki, wiem jak je budować. Potrzebowałam odpowiedniego zespołu. Przede wszystkim musiałam znaleźć redaktora naczelnego, który wybrałby odpowiednich dziennikarzy. Nie mówię po polsku i nie mam wyczucia językowego, więc istniało duże ryzyko pomyłki przy wyborze naczelnego. Ale mieliśmy szczęście.

Z dystrybucją wszystko było proste. Zwróciłam się do sztucznej inteligencji. Napisałam: „Podaj największe firmy zajmujące się dystrybucją czasopism” – i dostałam je wraz z kontaktami. Mamy dwóch świetnych sprzedawców reklam, nasz zespół jest w całości polski. Oczywiście dokonaliśmy pewnych korekt i pożegnaliśmy się z niektórymi osobami, ale w ciągu półtora roku stworzyliśmy bardzo dobry team.

Jestem CEO firmy i oczywiście jestem rozdarta między dwoma rynkami – spędzam 50% czasu w Polsce i 50% w Ukrainie. Ale „long distance doesn't work” – zarówno w związkach, jak w biznesie, więc musisz to wszystko kontrolować.

Z Brigitte Macron. Zdjęcie: prywatne archiwum

O błędach i trudnościach

Kiedy rejestrowaliśmy firmę online, popełniliśmy mały błąd. Pojawiliśmy się w KRS, ale już nie na białej liście [wykaz podatników VAT – red.] i nie mogliśmy przejść dalej. Na zadane przez nas pytania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Istnieje problem komunikacji we wszystkich strukturach, zwłaszcza jeśli jesteś obcokrajowcem. Dotyczy to również otwarcia konta bankowego. Byliśmy więc w próżni. Dopiero gdy błąd został naprawiony, wszystko zaczęło działać.

Popełnilibyśmy mniej błędów, gdyby ktoś wziął nas za rękę i poprowadził od początku. Później nasza koleżanka, Ukrainka od dawna mieszkająca w Polsce, ułatwiła i przyspieszyła wszystkie procesy.

Trudności pojawiły się wtedy, gdy otworzyliśmy firmowe konto bankowe. Z jakiegoś powodu nie zostało aktywowane. Wysłałam pismo z pytaniem, co się dzieje, dlaczego aktywacja trwa tak długo. Mija tydzień, dwa – i nikt mi nie odpowiada. W banku dowiaduję się, że to kierownik popełnił błąd podczas wypełniania dokumentów – ale nie mogą tego naprawić, bo kierownika nie ma. Nie mogą też otworzyć nowego konta, ponieważ już je mam.

Powiedziałam temu pracownikowi: „Słuchaj, tu jest twój bank, a tu obok jest inny bank. Nie obchodzi nas, gdzie otworzymy konto”. W dwie minuty wszystko było załatwione

Kiedy znaleźliśmy powierzchnię biurową w Warszawie, pośrednik oznajmił: „Podpiszemy umowę za kilka miesięcy”. To było dziwne, bo chodziło nie o zakup, tylko o wynajem. W Kijowie odbywa się to znacznie szybciej.

Zdaliśmy sobie również sprawę, że z częścią zespołu nie wystartujemy. Wymieniliśmy więc 20% zawodników – i wszystko ruszyło.

By wejść na polski rynek, potrzebujesz polskiego partnera, który będzie twoim asystentem i przewodnikiem. Z pomocą miejscowych wszystko jest szybsze i znacznie łatwiejsze do załatwienia – chociaż obecnie istnieje wiele organizacji i fundacji, które pomagają zakładać ukraińskie firmy i zapewniają dotacje na ich rozwój.

Teraz, gdy rozumiem lokalny rynek, zawsze dodaję kilka miesięcy w planowaniu transakcji, uwzględniając tę polską powolność. Polacy mają jednak mocniejsze nerwy. My pracujemy intensywnie, choć mamy u siebie wojnę.

O inwazji

Mieszkamy kilometr od Buczy. Kiedy zaczęła się inwazja, mój mąż wskoczył do samochodu i pojechał do Peczerska, by zabrać naszych rodziców w bezpieczne miejsce.

Przez pierwsze trzy dni siedzieliśmy w piwnicy, ponieważ niedaleko jest lotnisko w Hostomlu i nad naszymi głowami ciągle latały samoloty i rakiety.

Dzień po rozpoczęciu wojny odcięto nam prąd, a kilka dni później gaz. Spośród wszystkich naszych przyjaciół w okolicy tylko my mieliśmy kominek, więc przynajmniej było ciepło. Mój mąż jest fanem grillowania, więc gotowaliśmy na grillu. Miałam też mnóstwo świec, bo przed wojną ciągle je kupowałam.

Ulica Wokzalna [Dworcowa], na której został zniszczony rosyjski konwój, przecina się z ulicą Jabłońską [w czasie okupacji Rosjanie zabili tu co najmniej 60 cywilów – przyp. aut.] za naszym płotem. To tamtędy przejeżdżały czołgi.

Mój brat mieszka trochę dalej, w Bereziwce. 3 marca o 3 nad ranem przyszli do niego Buriaci i powiedzieli: „Luksusowa chałupa – precz!”

Jego dom został zniszczony – z powodu fali uderzeniowej ścianka działowa w kuchni przesunęła się o 20 centymetrów, szyby wyleciały. Teraz jest odbudowywany.

Pojechaliśmy tam 9 marca. Jechaliśmy z białymi szmatami, na których było napisane: „Dzieci”. Przejechaliśmy przez dwa rosyjskie punkty kontrolne, nasze samochody zostały przeszukane.

Później, kiedy przeczytałam o Buczy, pomyślałam: „Mój Boże, wygląda na to, że nad nami czuwała armia aniołów stróżów”.

Pojechaliśmy na zachód Ukrainy, ale gdy tylko w naszym Worzelu [podmiejskie osiedle w okolicy Buczy – red.] włączyli prąd, następnego dnia byliśmy w domu.

O Warszawie

Do Warszawy przyjeżdżam, jak do domu, wszystko tu znam. Uwielbiam to miasto, bo nie muszę po nim jeździć samochodem. Nawet jeśli ktoś oferuje mi podwiezienie, mówię: „Nie dzięki”. A po Kijowie podróżuję samochodem cały czas.

Mam w Warszawie swoje ulubione miejsca: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Wojska Polskiego, bardzo podoba mi się też architektura Teatru Wielkiego. Dla mnie to nie jest obce miasto.

Spędzam w Warszawie dużo czasu. Kiedy rozpoczynaliśmy nasz projekt, przebywałam tu dłużej niż w Kijowie. Dla moich dzieci to było nie do zniesienia. Teraz spędzam tyle samo czasu tu i tu.

Nie rozważam jednak Warszawy jako miejsca stałego zamieszkania. W Kijowie mam duży, piękny dom, który sobie wybudowaliśmy. Czy wyprowadzisz się z domu z dużą działką i grillem? Nie. Uwielbiam dobre ukraińskie supermarkety, uwielbiam naszą szybkość, cyfryzację i aplikacje: Diia, Monobank. Jesteśmy bardzo innowacyjni. Pod pewnymi względami prześcignęliśmy nawet Amerykę.

Takiego poziomu życia, jaki mam w Ukrainie, w Polsce nie osiągnę. Ale mam wielu przyjaciół, którzy przeprowadzili się do Warszawy

Uważam, że jeśli mieszkasz w tym kraju, musisz być w pełni zintegrowany z jego kulturą. Kiedy przeprowadzasz się do Polski, grasz według jej zasad, kotaktujesz się z Polakami, żyjesz w tej kulturze i wnosisz własną. Nie powinieneś zamykać się we własnym środowisku. Musisz być w pełni zaangażowany w życie tego kraju.

O Europie

Mam silne przeczucie, że granice, które kiedyś w Europie istniały, staną się jeszcze bardziej rozmyte. Będziemy bardziej zintegrowani z Unią Europejską i krajami europejskimi, a one będą nas lepiej rozumieć. Zaczynamy się do nich dostosowywać, tak jak one dostosowują się do nas.

Zmieni się nawet nasza mentalność. Tyle że my mamy pewną cechę szczególną: potrafimy obchodzić prawo.

Tutaj, w Polsce, pracujemy zgodnie z prawem i płacimy podatki. To pierwszy krok na drodze do normalnego, cywilizowanego społeczeństwa. Oznacza to również brak korupcji

W Polsce bardzo imponuje mi rozwój regionów – życie nie toczy się tylko w miastach i wokół nich. Dobrze byłoby zrobić tak i u nas.

20
хв

Natalia Dunajska: – Dajemy ludziom marzenia

Olga Gembik

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Ексклюзив
20
хв

Wszystko o podróżowaniu kamperem po Polsce: wynajem, zakup, popularne modele i trasy

Ексклюзив
20
хв

Wiaczesław Klimow, współzałożyciel Nova Post: – Na początku inwazji zmienialiśmy naszą strategię kilka razy w tygodniu

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress