Exclusive
20
min

Szef Komisji Bezpieczeństwa Narodowego Łotwy: Jesteśmy przygotowani na dzień X

Gdy tylko konflikt ucichnie, a Ukraina odzyska kontrolę nad swoim terytorium, będzie miała potencjał do stworzenia jednej z najsilniejszych armii na świecie, prawdopodobnie drugą po armii Stanów Zjednoczonych – mówi Ainars Latkovskis, szef Komisji Bezpieczeństwa Narodowego Łotwy

Maryna Stepanenko

Sekretarz generalny NATO i prezydent Ukrainy. Fot: Virginia Mayo/Associated Press/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Łotwa była pierwszym krajem bałtyckim, który podpisał długoterminową umowę o wsparciu i bezpieczeństwie z Ukrainą. Odbyło się to na marginesie szczytu Trójmorza, międzynarodowej inicjatywy gospodarczej i infrastrukturalnej, która skupia 12 krajów Unii Europejskiej położonych nad Morzem Bałtyckim, Czarnym i Adriatyckim. Ukraina i Mołdawia uczestniczą obecnie w jej rozmowach jako członkowie stowarzyszeni.

Łotewska pomoc wojskowa dla Ukrainy jest konsekwentna. W kwietniu Ryga zatwierdziła finansowanie pomocy na 2024 r. i ogłosiła przeznaczenie 10 mln euro na zakup dronów w ramach Drone Coalition oraz kolejnych 10 mln euro na zakup pocisków 155 mm w ramach czeskiej inicjatywy. W tym kontekście Łotwa przygotowuje się do własnej konfrontacji z Rosją. Ainars Latkovskis, parlamentarzysta łotewskiej Saeimy (Sejmu) i szef Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, mówi o możliwym zagrożeniu ze strony Rosji i planach odparcia jej agresji.

Ainars Latkovskis, członek Saeimy Łotwy, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego. Fot: Delfi

Maryna Stepanenko: 11 kwietnia Łotwa podpisała długoterminową umowę o wsparciu i bezpieczeństwie z Ukrainą, pierwszą taką wśród państw bałtyckich. Ryga zobowiązała się do zapewnienia Ukrainie pomocy wojskowej w wysokości 0,25% swego produktu krajowego brutto w tym roku i przez kolejne dwa lata. Kiedy umowy zostaną wdrożone?

Ainars Latkovskis: Każda pisemna umowa zobowiązuje obie strony do spełnienia jej wymogów, ale nawet bez umowy Łotwa bardzo pomagała Ukrainie przez lata, od okupacji Krymu. Podczas gdy niektóre z wiodących europejskich demokracji dyskutują o możliwości wsparcia w terenie [chodzi o wypowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwości wysłania zachodnich wojsk na Ukrainę - red.], Łotwa udzielała pomocy po cichu i konsekwentnie, nie szukając uznania dla swoich wysiłków.

Wołodymyr Zełenski na szczycie Trójmorza. 11 kwietnia 2024 r., Wilno, Litwa. Fot: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Kongres USA przyjął ustawę, która zapewni w tym roku Litwie, Łotwie i Estonii pomoc wojskową i obronną w wysokości 228 milionów dolarów, w ramach Bałtyckiej Inicjatywy Bezpieczeństwa. Jednocześnie Republikanie w Izbie Reprezentantów nadal traktują sprawę pomocy dla Ukrainy jak zakładnika. Jak Pan ocenia perspektywy przyjęcia ustawy, która uruchomiłaby tę pomoc??

Problemem są zbliżające się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. W ciągu ostatnich dwóch dekad, a nawet dłużej amerykańska polityka, reprezentowana przez dwie partie, wykazywała radykalne tendencje. Aby zapewnić sobie zwycięstwo w wyborach lub reelekcję, politycy muszą dostosować swój program do żądań partyjnych ekstremistów. Demokraci zaspokajają potrzeby tak zwanej frakcji "woke" [termin używany do określenia wszystkiego, co jest uważane za zbyt liberalne lub postępowe – red.], podczas gdy Republikanie zaspokajają potrzeby „trumpistów” lub tak zwanej TEA Party Ruchu [ruch polityczny w Partii Republikańskiej, którego członkowie domagali się niższych podatków, niższego długu publicznego i niższego deficytu budżetu federalnego poprzez zmniejszenie wydatków rządowych – red.].

Te skrajności w dużej mierze ukształtowały amerykańską politykę, więc decydenci nie mogą ignorować tego, co myśli skrajna lewica lub skrajna prawica. Chociaż nie widzę otwartej wrogości wobec Ukrainy w Stanach Zjednoczonych, wpływ tych skrajnych poglądów jest problemem. Szczególnie niepokojący jest wpływ „trumpistów” w Partii Republikańskiej. Chociaż wielu senatorów i kongresmenów prywatnie wyraża poparcie dla Ukrainy i zapewnia o swym wsparciu, wahają się oni działać na jej korzyść ze względu na potencjalne konsekwencje dla ich pozycji politycznej lub ryzyko związane z wyborem ich kandydata, Donalda Trumpa, na prezydenta.

Pomimo tych wyzwań pozostaję jednak ostrożnym optymistą: zmiany w końcu nastąpią. Obecna administracja dokłada wszelkich starań, aby wesprzeć Ukrainę. Niedawno Waszyngton dostarczył Kijowowi skonfiskowaną broń, którą siły irańskie planowały przekazać jemeńskim rebeliantom Huti. Ukraina potrzebuje jednak znacznej pomocy, a ta nie została jeszcze zatwierdzona przez Kongres. Pilność tej pomocy jest oczywista w obliczu ciągłych rosyjskich ataków. Trzeba podjąć natychmiastowe działania. Konieczne jest jak najszybsze, najlepiej już teraz, wiosną, podjęcie zdecydowanych kroków, ponieważ opóźnienie w dostarczeniu pomocy może mieć tragiczne konsekwencje.

Niestety, w rzeczywistości pomoc dla Ukrainy jest wciągana w wewnętrzną walkę polityczną w Ameryce - a to jest ze szkodą dla interesów Ukrainy

Ministrowie obrony Łotwy, Litwy i Estonii podpisali w styczniu porozumienie o utworzeniu tzw. bałtyckiej linii obrony. Co Pana kraj już zrobił, by wzmocnić swą granicę z Rosją i Białorusią? Jakie są wasze obecne plany poprawy zdolności obronnych?

Ta decyzja była niezwykle ważna. Gdyby jednak któryś z krajów bałtyckich zdecydował się podpisać porozumienia, gdyby na przykład wyłamała się Estonia, budowanie umocnień przez pozostałe byłoby marnowaniem pieniędzy, bo jesteśmy małymi państwami. Rosja wybrałaby ten kraj, który nie miałby obrony, ale potem zajęłaby pozostałe. Dlatego trzeba było działać proaktywnie. I to właśnie robimy od czasu odzyskania niepodległości – w gospodarce, w handlu, w sprawach międzynarodowych. Staramy się synchronizować nasze decyzje, pracować jako zespół. Jesteśmy różnymi narodami z własnymi interesami, ale są one często zbieżne, zwłaszcza gdy stoimy w obliczu wspólnego zagrożenia ze strony agresywnej Rosji, która atakuje sąsiednie kraje i popełnia ohydne zbrodnie przeciwko ludności cywilnej.

Współpraca jest niezbędna do ochrony naszych narodów – żaden pojedynczy wysiłek nie wystarczy. Nasze środki bezpieczeństwa są podobne do tych, które pani kraj wdraża na granicy z Białorusią, by zapobiec atakom z zaskoczenia, my również wdrażamy fizyczne bariery i inne strategie obronne, takie jak pola minowe i bariery przeciwpancerne

Mamy też kryjówki, plany zniszczenia dróg czy linii kolejowych. Wszystko jest przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Jak tylko to ogłosiliśmy [podpisanie umowy o utworzeniu bałtyckiej linii obronnej - red.] na niektórych prowadzących do Rosji drogach z czasów sowieckich, dziś już nieużywanych, umieściliśmy betonowe bloki i inne przeszkody.

Dlatego powinniśmy planować ustawianie przeszkód lub umieszczanie niezbędnego do obrony sprzętu w zasięgu ręki. Byśmy wiedzieli, jeśli nadejdzie „dzień X”, że to, czego potrzebujemy, jest w pobliżu, że możemy łatwo zniszczyć linię kolejową czy drogę i utrudnić atakującym dotarcie do Łotwy.

„Financial Times” niedawno napisał, że kraje bałtyckie wzywają członków NATO do przywrócenia poboru do wojska. Jak inne państwa członkowskie Sojuszu postrzegają tę inicjatywę?

Po upadku Związku Radzieckiego wiele zachodnich demokracji obcięło swoje budżety wojskowe, zmniejszyło wielkość swoich sił zbrojnych, zmniejszyło liczbę czołgów, wszelkiego rodzaju sprzętu, broni, koszar. Przykro było na to patrzeć. Były ślepe na jasne cele Rosji, które my wyraźnie widzieliśmy.

Myślę, że Zachodowi trudno było to zrozumieć. Zachodni politycy zostali wprowadzeni w błąd przez rosyjskich przywódców. Tymczasem my, którzy z powodu okupacji musieliśmy uczyć się rosyjskiego, mieliśmy dostęp do rosyjskich wiadomości i informacji. To dało nam wyobrażenie o intencjach i kierunku, w którym idzie Rosja.

Dopiero teraz, po długim konflikcie w Ukrainie, Zachód zaczyna rozumieć prawdziwą naturę Rosji i jej cele. Jednym z najważniejszych płynących stąd wniosków jest potrzeba zwiększenia wydatków wojskowych. Może też zaistnieć potrzeba zwiększenia liczebności sił zbrojnych. Jeśli można to zrobić z pomocą profesjonalistów, jeśli ich liczba jest wystarczająca, to wszystko jest w porządku. Jednak wiele zachodnich krajów ma stosunkowo małe siły zbrojne.

Od początku wielkiej wojny Rosji w Ukrainie Łotwa regularnie prowadzi ćwiczenia wojskowe. Foto: GINTS IVUSKANS/AFP/East News

Dlatego Łotwa zdecydowała się na wprowadzenie obowiązkowej służby wojskowej. Obecnie ma ona ograniczony zakres, a do armii wcielana jest tylko określona liczba osób. Zgłasza się wielu ochotników. Mamy jednak również inne mechanizmy, na kształt amerykańskiej Gwardii Narodowej. Programy te obejmują osoby w wieku do 55-60 lat, które przechodzą szkolenia w weekendy, święta lub w wolnym czasie.

Mamy znaczną liczbę takich osób, które są gotowe bronić naszego kraju, jeśli zajdzie taka potrzeba. Pobór służy zapewnieniu, że więcej osób posiada umiejętności niezbędne do obrony naszego kraju

Im więcej osób posiada umiejętności niezbędne do obrony naszego kraju, tym lepiej jesteśmy przygotowani na wszelkie zagrożenia. Obrońcy mogą po prostu być w rezerwie. To podobne do podejścia Finlandii, gdzie każdy jest chętny do wniesienia wkładu w obronność kraju. Po II wojnie światowej Finlandia stała na pozycji politycznej przyjaźni z Rosją, ale była świadoma możliwości ataku. Finowie rozumieli, że ewentualne zagrożenie najprawdopodobniej nadejdzie z Moskwy, a nie ze Szwecji czy z Danii. Dlatego Finlandia zachowała swój sprzęt wojskowy – w przeciwieństwie do wielu krajów Europy Zachodniej, które w latach 90. i 2000. dokonały raczej nierozsądnego wyboru i zdecydowały się na rozbrojenie.

Łotewska Państwowa Służba Bezpieczeństwa (VDD) sprawdza informacje o możliwym nielegalnym udziale wielu osób, które mogą być obywatelami Łotwy, w wojnie w Ukrainie po stronie rosyjskich sił zbrojnych. Zna Pan jakieś szczegóły śledztwa, którymi mógłby się Pan podzielić?

Istnieją pojedyncze takie przypadki, ale jest ich bardzo niewiele. Mówimy o osobach rosyjskojęzycznych. Dla nas nie jest to duży problem, możemy policzyć tych ludzi na palcach jednej ręki. Ale jest to nielegalne. Jeśli zostaną złapani, zostaną skazani. Pójdą do więzienia i będą tam gnić przez jakiś czas. To bardzo surowa kara, więc nie sądzę, by którykolwiek z nich wrócił na Łotwę.

Tak będzie także z tymi, którzy zdecydowali się walczyć dla ISIS podczas wojny w Syrii. Jeśli wrócą, również trafią do więzienia

W raporcie VDD z 2023 r.stwierdzono, że Rosja jest największym zagrożeniem dla waszego kraju. Niedawno Łukaszenka zacytował łacińskie powiedzenie „Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się na wojnę”. Jak ocenia Pan zagrożenie ze strony Białorusi?

Białoruś jest tak naprawdę marionetką Rosji. A jeśli chce Pani wiedzieć, czym jest wojna hybrydowa i jak się ją prowadzi, proszę spojrzeć na Moskwę i Mińsk. Chodzi mi o to, że Rosja nie ma teraz czasu na zajmowanie się tym „ziemniaczanym człowiekiem” [Łukaszenką – red.]. Po prostu nie mają czasu. Wszyscy wiedzą, że jeśli Rosjanie zdecydują się zaatakować Polskę, Litwę lub Łotwę, mogą przejść przez Białoruś. I Białoruś im pomoże.

Dlatego nie ma zagrożenia ze strony białoruskiej armii. Istnieje zagrożenie, że terytorium Białorusi zostanie wykorzystane, jeśli Rosja będzie tego potrzebować.

Tak więc rzeczywiście istnieje zagrożenie, ale jest ono rosyjskie. Białoruś nie jest państwem buforowym. Jest częścią, że tak powiem, rosyjskiego przyczółka wojskowego. To wszystko

W kontekście reorganizacji Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji, intensywność rosyjskiego szpiegostwa na Łotwie może wzrosnąć jeszcze bardziej w przyszłości, jak stwierdzono w raporcie Służby Bezpieczeństwa Państwowego. Szczególnie niebezpieczni są ludzie, którzy regularnie podróżują z Łotwy do Rosji i z powrotem. Czy Ryga planuje odebrać im pozwolenia na pobyt, tak jak chce to zrobić Litwa?

Nasze służby bezpieczeństwa, podobnie jak ministrowie, premier, prezydent i politycy, wielokrotnie publicznie ostrzegały obywateli Łotwy przed niepotrzebnymi podróżami do Rosji i na Białoruś. Liczba takich wyjazdów gwałtownie spadła – nawet wśród tak zwanych rosyjskojęzycznych. Ale nie do zera. Oczywiście dobrze wiemy, że Rosja wykorzystuje swoje siły bezpieczeństwa do rekrutacji agentów. Podjęliśmy więc wszelkie niezbędne środki.

Na Łotwie toczy się dochodzenie przeciwko posłance do Parlamentu Europejskiego Tatjanie Ždanoce (Rosyjski Związek Łotwy), którą podejrzewa się o powiązania z FSB. Czy tego typu rosyjscy agenci są często spotykani na Łotwie? Co robią władze, aby zapobiec ich wywrotowej działalności?

Podejmują znaczne wysiłki, tyle że osoby w niektórych krajach europejskich niekoniecznie muszą być pochodzenia rosyjskiego, by pracować dla rosyjskich interesów. Może to być włoski komunista lub ktoś inny, kto od lat otrzymuje wsparcie lub fundusze z Rosji. Tak zwanych pożytecznych idiotów jest wielu. Niektórzy z nich są motywowani pieniędzmi, podczas gdy inni są po prostu głupi. Rosja stosuje tę taktykę od czasów sowieckich, wykorzystując ludzi do własnych celów. Nawet bez przecieku było oczywiste, że Żdanoka działała w interesie Rosji lub na rzecz państwa rosyjskiego.

Problem polega na tym, że Unia Europejska i Parlament Europejski nie podjęły zdecydowanych działań, mimo że nasza strona wielokrotnie wyrażała zaniepokojenie. W końcu podjęły pewne kroki, nakładając ograniczenia na działalność Żdanok.

Dopiero wojna na pełną skalę w Ukrainie sprawiła, że Zachód w końcu otworzył oczy. Nawet nie drgnęli, gdy Krym został zajęty. To naprawdę wstyd

Wielu europejskich i północnoamerykańskich polityków wielokrotnie przyznawało: „Gdybyśmy tylko posłuchali krajów bałtyckich…”. W końcu kto może zrozumieć Rosjan lepiej niż ci, którzy byli uciskani przez 50 lat, zmuszeni do nauki rosyjskiego i życia obok dużej populacji rosyjskiej? Głęboka wiedza i zrozumienie rosyjskiej kultury i mentalności, które istnieją na Łotwie i w Estonii, nigdy nie zostały w pełni wykorzystane przez Zachód.

Dlaczego według Pana Ukraina nie jest jeszcze w NATO? Kiedy powinniśmy spodziewać się, że dołączy do Sojuszu?

Możecie za to winić tylko swoich polityków z lat 90. i 2000. Kraje takie jak Łotwa i Estonia zdecydowały się dołączyć do UE i NATO, gdy było to jeszcze możliwe, podczas gdy politycy w pani kraju opowiadali się wtedy za utrzymaniem więzi z Rosją i podkreślali korzyści z tego płynące. I proszę spojrzeć, do czego to doprowadziło.

Skorzystaliśmy z okazji – wy też ją mieliście. Ale drzwi były otwarte tylko przez krótki czas. I choć mieliśmy różne rządy reprezentujące różne ideologie, żaden z nich nie cofnął decyzji podjętej w 1994 roku o przystąpieniu do NATO. Społeczeństwo poparło ten krok, ponieważ nawet wtedy rozumieliśmy, że kontakty z Rosją źle się skończą.

Bardzo niefortunne jest to, że w tamtym czasie politycy w pani kraju wydawali się być bardziej skoncentrowani na zarabianiu łatwych pieniędzy niż na zabezpieczeniu przyszłości narodu i ratowaniu życia obywateli.

Jaka decyzja zostanie podjęta na szczycie NATO w Waszyngtonie w lipcu 2024 r.? Zdjęcie: OPU

Jak szybko Ukraina wstąpi do NATO? Trudno to przewidzieć. Ale sam fakt, że NATO uważa Ukrainę za kraj, który stanie się członkiem Sojuszu, jest już bardzo dobrym znakiem. Gdy konflikt ucichnie, a Ukraina odzyska kontrolę nad swoim terytorium, będzie miała potencjał do zbudowania jednej z najsilniejszych armii na świecie, która prawdopodobnie zajmie drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych. Co więcej, ukraińscy wojskowi będą wyjątkowo doświadczeni i będą w stanie zaoferować cenną wiedzę pozwalającą lepiej zrozumieć przeciwnika takiego jak Rosja. Inne kraje NATO i spoza NATO nauczyły się już bardzo wiele od Ukraińców i ich armii na temat Rosji, jej możliwości i sposobu walki.

Muszą istnieć rozwiązania, które będą korzystne dla Ukrainy na jej drodze do pełnego członkostwa w NATO. Albo rozwiązania, które pomogą jej walczyć z Rosją i odzyskać swoje terytorium

„Projekt współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu Wspieramy Ukrainę, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.”

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała w ukraińskim wydaniu Radio France international. Była starszą redaktorką anglojęzycznego projektu Multimedialnej Platformy Transmisji Zagranicznych Ukrainy. Pełniła funkcję felietonistki międzynarodowego działu wiadomości na kanale Inter TV. W przeszłości zajmowała się także filmowaniem dokumentalnym. Obecnie prowadzi ukraińskojęzyczny projekt YouTube jako scenarzystka.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Zełenski: „Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę”

Wołodymyr Zełenski podziękował Polsce i całemu polskiemu narodowi za nieustające wsparcie dla Ukrainy, pomoc obronną i szacunek dla Ukraińców.

Prezydent mówił o konsekwencjach dzisiejszego rosyjskiego ataku na ukraiński sektor energetyczny, w szczególności na obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W odpowiedzi Polska wyraziła gotowość do dostarczania Ukrainie energii elektrycznej.

Podczas spotkania Zełenski i Tusk szczegółowo omówili kwestie pomocy obronnej, w tym dostaw i produkcji broni oraz związanych z tym inwestycji. Ukraina ma znaczące możliwości produkcji wszelkiego rodzaju dronów, wielu typów sprzętu i artylerii.

– Rozmawialiśmy również o możliwościach przybliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy. Za pięć dni w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę” – powiedział Zełenski.

Według niego Ukraina w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Ukraina oczekuje wzmocnienia sankcji wobec Rosji i intensywnej współpracy w negocjacjach w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.

– Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, oczywiście w celu przyspieszenia procesu akcesyjnego – zapewnił z kolei premier Polski.

Zdjęcie: OP

Odpowiadając na pytanie o swoje oczekiwania wobec nadchodzącej administracji Donalda Trumpa Wołodymyr Zełenski powiedział, że spodziewa się, iż USA będą kontynuować politykę wzmacniania Ukrainy.

Zełenski stwierdził, że trwają prace nad treścią i formatem nadchodzącego spotkania, które odbędzie się po inauguracji. Nie wdawał się jednak w szczegóły ani nie podał daty spotkania. Stwierdził tylko, że najważniejszym oczekiwaniem jest teraz zakończenie wojny z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa:

– Chcemy zakończyć [wojnę – red.] sprawiedliwym pokojem, a w tym celu musimy mieć pewność, że Rosja nie powróci z wojną przeciwko Ukrainie. Potrzebujemy silnych gwarancji bezpieczeństwa.

Według niego Ukraina obecnie uważa członkostwo w UE i przyszłe członkostwo w NATO za strategicznie silne gwarancje bezpieczeństwa.

Gwarancje te powinny również obejmować „poważne pakiety uzbrojenia i wsparcie dla naszej armii, których nie można zmniejszyć, gdy jesteś sąsiadem Rosji”

Zełenski zauważył, że Ukraina popiera rozmieszczenie kontyngentów niektórych krajów sojuszniczych na swoim terytorium jako potencjalną gwarancję bezpieczeństwa. Dodał jednak, że rozmieszczenie to nie może być jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Oświadczył, że omówił już tę kwestię z partnerami bałtyckimi i zrobi to również z brytyjskim przywódcą.

Przed rozmieszczeniem zagranicznego kontyngentu opcją mogłoby być wysłanie do Ukrainy zagranicznych instruktorów z programem szkoleniowym.

Ponadto prezydent podkreślił, że Ukraina nie będzie bawić się w „gierki z komunikatami o redukcji” swojej armii:

– Nasza armia jest dziś jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Sposób utrzymania dużej armii również jest częścią tych porozumień.

Zdjęcie: Biuro Prezydenta RP

Duda: „Najważniejszą kwestią są gwarancje bezpieczeństwa, które Ukrainie mogą zapewnić tylko kraje Sojuszu”

– Tak naprawdę tylko kraje NATO mogą dać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, a największą gwarancją byłoby przyjęcie jej do NATO – powiedział z kolei prezydent RP Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Zełenskim. Dodał, że wierzy, iż Ukraina stanie się członkiem Sojuszu.

Na konferencji prasowej po wspólnym spotkaniu Duda zaznaczył, że kluczowymi tematami rozmów były aspiracje Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

Przypomniał, że w 2022 roku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego do UE. – Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy w stanie zrealizować wszystkie zadania, które stoją przed nami i Ukrainą w związku z jej pełnym przystąpieniem do UE tak szybko, jak to możliwe – dodał. – Natomiast z punktu widzenia Ukrainy najważniejsza jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa, które tak naprawdę mogą być zapewnione Ukrainie tylko przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Największą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby – i wierzę, że w najbliższej przyszłości będzie – członkostwo w NATO, czyli (...) gwarancje związane z artykułem 5.

Tusk: „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię akcesji Ukrainy do UE”

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i pomoc. Fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie – powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że spotkanie z ukraińskim prezydentem odbywa się na początku polskiej prezydencji w Radzie UE. Według niego w relacjach Polski i Ukrainy „w czasie brutalnej wojny rozpętanej przez Rosję fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie”.

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i polską pomoc. To jest także jedno z moich zadań, by pomagać i wspierać całą UE w obronie przed brutalną agresją Rosji – stwierdził

Podczas wspólnej konferencji prasowej z Zełenskim zaznaczył, że „niepodległa, suwerenna Ukraina, która sama decyduje o swoim losie, to nie tylko oczywista sprawiedliwość dziejowa, ale także bezdyskusyjny warunek bezpieczeństwa Polski i całej Europy”.

Premier RP oświadczył ponaddto, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię przystąpienia Ukrainy do UE: – Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, by przyspieszyć proces akcesyjny.

Dodał, że po „działaniach biurokratycznych” rozmowy o wspólnych interesach będą prowadzone językiem konkretów, a nie sentymentów, bo w tej „wspólnocie interesów” każdy powinien umieć zadbać o swoje interesy. – Pomożemy Ukrainie, ale nadal będziemy bronić naszych interesów narodowych – podkreślił.

20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Sestry

Aneksja Kanady, zakup Grenlandii, zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej i przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim – to ostatnie pomysły amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa, które niedawno przedstawił dziennikarzom. W kontekście niedawnej zapowiedzi dymisji premiera Kanady Justina Trudeau wydają się one szczególnie niepokojące. Sestry rozmawiają z gen. Rickiem Hillierem, byłym szefem kanadyjskiego sztabu obrony (2004-2008) i członkiem Rady Doradczej Światowego Kongresu Ukraińskiego – o tym, czy Kanada może stać się 51. stanem Ameryki i jak wsparcie Ottawy dla Ukrainy może się zmienić po wyborach.

Retoryka nacisku

Maryna Stepanenko: Czy ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa o chęci przyłączenia Kanady do Ameryki, a także jego pomysły dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego stanowią realne zagrożenie – zwłaszcza biorąc pod uwagę istnienie „Czerwonego” Planu Wojennego [War Plan Red – aut.], który Stany Zjednoczone opracowały w latach 30. XX wieku i który obejmuje m.in. strategię przejęcia Kanady?

Rick Hillier: Prawdziwym zagrożeniem jest nasza niezdolność do zakomunikowania administracji Trumpa i innym Amerykanom, że Kanada jest bezcennym sojusznikiem, przyjacielem i partnerem Stanów Zjednoczonych. I że nasze kraje są razem silniejsze, gdy dzielimy wspólną strefę bezpieczeństwa oraz strefę gospodarczą i handlową. Nasza komunikacja w tej kwestii nie była jasna ani w słowach, ani w działaniach – dlatego musimy zrobić więcej w tym zakresie.

Czy postrzegam słowa Trumpa jako zagrożenie? Uważam, że jego podejście może wiązać się z ryzykiem gospodarczym i innymi problemami. Ale czy istnieje zagrożenie dla suwerenności Kanady? Nie. Od setek lat dogadujemy się z naszymi wielkimi przyjaciółmi, kuzynami i sojusznikami na południu. I nadal bez wątpienia będziemy to robić.

Trump zagroził, że Kanada stanie się 51. stanem Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: NICHOLAS KAMM/AFP/Eastern News

Do kogo skierowane są wypowiedzi Trumpa? I jaki sygnał wysyła on do krajów o imperialistycznych apetytach, w szczególności jeśli chodzi o Rosję i Chiny?

Po pierwsze, nie sądzę, by gdziekolwiek wysyłał imperialistyczne sygnały. Trump jest przede wszystkim biznesmenem. A po drugie – jest drapieżnikiem. On dobrze wie, że kiedy wnika w umysły ludzi i zmusza ich do dyskusji, dezorientuje swoich przeciwników i zyskuje przewagę. Teraz dąży do zmian gospodarczych na rynku północnoamerykańskim, w handlu między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. Chce zmniejszyć nierównowagę handlową, która dziś jest korzystna dla Kanady, i zwiększyć równowagę handlową – na korzyść obu krajów. Trump chce również, by Ottawa zrobiła więcej w kwestii bezpieczeństwa. Dlatego mówi, że Kanada stanie się 51. stanem – by, jak sądzę, wytrącić naszych przywódców z równowagi i uczynić ich być może nieco bardziej bezbronnymi. On może wykorzystać tę bezbronność, by zrobić to, co uzna za stosowne.

Kanada potrzebuje zmian

Rok temu powiedział Pan, że Kanadzie grozi „brak znaczenia” na arenie światowej. Czy nadal Pan tak uważa? Czy zmiana rządu po odejściu Justina Trudeau może zmienić sytuację?

Kanada już stała się nieistotna – to nie jest zagrożenie, to już się stało. Pamiętam, że w roku 2006, 2007 czy 2008, kiedy nasi politycy przemawiali na przykład w NATO, wszyscy słuchali. Obecnie w większości kwestii międzynarodowych Kanada nie jest nawet konsultowana. Musimy narzucać się w dyskusjach, by nas wysłuchano.

Staliśmy się w dużej mierze nieistotni. Jednym z powodów jest to, że pozwoliliśmy naszym siłom zbrojnym na dezintegrację. Nasza armia jest znacznie mniejsza, niż powinna być

Pozwoliliśmy, by nasze zdolności dyplomatyczne, nasza pozycja gospodarcza i finansowa pogorszyły się na wiele sposobów. Dlatego nasze wpływy na świecie znacznie się zmniejszyły – do tego stopnia, że prawdopodobnie nie jesteśmy istotni w kontekście większości incydentów, do których dochodzi obecnie na świecie.

Jak można to zmienić?

Przede wszystkim potrzebujemy zmiany rządu. Sondaże pokazują, że Kanadyjczycy są niezadowoleni ze stanu rzeczy w kraju. Potrzebujemy wyborów i zmiany rządu. Następnie musimy odbudować fundamenty narodu, filary państwowości, które zniszczyliśmy w ciągu ostatniej dekady.

Jednym z nich, ale tylko jednym, są kanadyjskie siły zbrojne. Musimy w nie mocno zainwestować. NATO ustaliło 2% PKB jako minimalny poziom inwestycji w siły zbrojne sojuszników. Musimy przekroczyć tę wartość.

Musimy też zmienić sposób, w jaki pozyskujemy sprzęt i zaopatrzenie potrzebne kanadyjskim siłom zbrojnym. Bo dziś pozyskiwanie nawet niewielkich elementów zajmuje lata, a czasem nawet dziesięciolecia. To niedopuszczalne

Celem kanadyjskich sił zbrojnych powinno być tworzenie wojowników, a nie zwolenników ideologii woke [ruch społeczny, który koncentruje się na podnoszeniu świadomości na temat kwestii rasowych, płci, nierówności społecznych i niesprawiedliwości, wzywając do zmian i wspierając prawa mniejszości – red.]. To wymaga fundamentalnych zmian, a one wymagają nowego rządu.

Potrzebujemy również nowej energii i siły na arenie międzynarodowej. Musimy odmłodzić nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by przywrócić nasze wpływy. Jednocześnie musimy bardzo uważnie skupić się na tym, dokąd zmierzamy i gdzie będziemy kierować nasze wsparcie, bo nie możemy być wszystkim dla wszystkich.

Europa oczywiście pozostaje dla nas kluczowym obszarem, Ukraina pozostaje absolutnie ważnym obszarem. Kanada powinna nie tylko kontynuować jej wspieranie, ale w nadchodzących miesiącach i latach je podwoić.

Pana kraj jest obecnie piątym największym na świecie dostawcą pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Kijowa. Czy powinniśmy spodziewać się zmian w tym względzie, biorąc pod uwagę nadchodzącą zmianę przywództwa w Ottawie?

Dużym wyzwaniem dla Kanady jest to, że 99% Kanadyjczyków nie rozumie, dlaczego inwestujemy miliardy dolarów we wspieranie Ukrainy w walce z Rosją.

Jednocześnie Kanadyjczycy borykają się z niewiarygodnie wysokimi cenami, astronomiczną inflacją, często mają trudności z utrzymaniem swoich rodzin, martwią się o pracę. Martwią się też o wpływ nowej administracji Trumpa na nasz kraj. Na tle tych problemów trudno im zrozumieć, dlaczego nadal wysyłamy do Ukrainy sprzęt wart miliardy dolarów.

Potrzebujemy więc przede wszystkim kampanii informacyjnej, przekazywania Kanadyjczykom argumentów przemawiających za wspieraniem Ukrainy za pośrednictwem wszystkich możliwych kanałów: tradycyjnych mediów, mediów społecznościowych, osobistych dyskusji i debat, przemówień
Wspólne szkolenie wojskowych polskich i kanadyjskich w Polsce. Luty 2024. Zdjęcie: Czarek Sokolowski/Associated Press/Eastern News

W wyniku 25. spotkania w Rammstein Kanada obiecała przekazać 440 milionów dolarów pomocy wojskowej, która zostanie wykorzystana na czeską inicjatywę zakupu amunicji, pocisków różnych kalibrów od kanadyjskiego przemysłu oraz wsparcie produkcji dronów w Ukrainie. Jak Pan ocenia wpływ pomocy wojskowej Kanady na zdolności operacyjne ukraińskich sił zbrojnych? Widzi Pan jakieś zmiany w dynamice wojny spowodowane tym wsparciem?

Nic, co Kanada może zapewnić, nie zmieni wyniku tej wojny. Kiedy działamy w pojedynkę, nasze możliwości są ograniczone. Tylko razem możemy coś zmienić. Kanadyjska produkcja amunicji jest nadal bardzo, bardzo ograniczona.

Jeśli chodzi o perspektywę rozwoju dronów, myślę, że to świetna sprawa. Czytałem, że Ukraina chce produkować od dwóch i pół do trzech milionów dronów rocznie. I jeśli kanadyjskie dolary pomogą jej w dalszym rozwoju krajowego przemysłu dronów, da to ukraińskim siłom zbrojnym jeszcze większe możliwości obrony przed rosyjskimi atakami.

Prawdziwa stawka pomocy Ukrainie

Co Pan sądzi o komunikatach płynących z Berlina? Podczas gdy Kanada ogłasza dodatkowe wsparcie, kanclerz Olaf Scholz blokuje nowy pakiet niemieckiej pomocy dla Ukrainy. Uważa, że „nie jest on krytycznie potrzebny”. Jak Ukraińcy powinni interpretować takie oświadczenia?

Nie powinniśmy być zaskoczeni, że Niemcy w wielu przypadkach niechętnie udzielają wsparcia wojskowego.

Jak powiedział mi jeden z moich przyjaciół żołnierzy, spędziliśmy ostatnie 75 lat na upewnianiu się, że Niemcy nigdy nie powtórzą chaosu II wojny światowej. A teraz prosimy ich, by nagle, z dnia na dzień, zmienili tę dynamikę i zaangażowali się w wojnę w bardzo bezpośredni sposób – zapewniając sprzęt i możliwości, które umożliwią jednej konkretnej stronie, Ukrainie, odniesienie sukcesu na polu bitwy.

To frustrujące, a czasem wręcz przygnębiające. Tyle że w demokracji musisz pracować, mieć pewność, że wyborcy rozumieją, dlaczego robisz to, co robisz

Wielokrotnie wspominał Pan o potrzebie organizowania kampanii informacyjnych, aby wyjaśnić ludziom Zachodu, dlaczego Ukraina potrzebuje pomocy w wojnie z Rosją. Może Pan wymienić kluczowe argumenty w tej sprawie?

Pierwszy argument podzieliłbym na dwie kategorie. Po pierwsze, to jest rodzaj pozytywnego wpływu strategicznego. Nie powinniśmy pozwalać dyktatorowi na brutalną inwazję na terytorium demokratycznego sąsiada, skoro podpisał on umowę [memorandum budapesztańskie – red.], która zobowiązała go do nieatakowania Ukrainy w zamian za oddanie przez nią z broni nuklearnej.

Nie możemy pozwolić, by społeczność międzynarodowa działała w taki sposób. Kanada zależy od stabilnego świata. Kiedy wszyscy mają się dobrze, nasz naród kwitnie – mamy dobre stosunki handlowe, dobre wyniki gospodarcze. Potrzebujemy tego rodzaju stabilności.

Jednocześnie nie powinniśmy pozwalać bezwzględnemu dyktatorowi na robienie tego, co chce on i jego siły zbrojne

Jeśli będziemy to tolerować i odmówimy wsparcia Ukrainie, to jaki sygnał wyślemy Chinom, które spoglądają na Tajwan? Jaki sygnał wyślemy Korei Północnej, która patrzy na południe, za 38. równoleżnik [wzdłuż tego równoleżnika przebiega granica między Koreą Północną a Południową – red]?

I jaki sygnał wyślemy Iranowi, który próbuje dozbroić swoich sojuszników w Jemenie, Libanie, Syrii i w Strefie Gazy? To byłyby absolutnie niewłaściwe sygnały. Powinniśmy wspierać Ukrainę jako element stabilności społeczności międzynarodowej.

Po drugie, wszyscy jesteśmy częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych. A ONZ uchwaliła rezolucję dotyczącą „obowiązku ochrony”. Kiedy jeden kraj napada na inny kraj i jest to akt nielegalny w świetle prawa wojennego, mamy obowiązek wspierać napadnięty kraj. Kanada była jednym z państw, które doprowadziły do przyjęcia tej rezolucji. Oznacza to, że musimy pomagać Ukrainie.

Drugi argument jest korzyść dla Kanady.

Jeśli Rosjanie zajmą wschodnie regiony Ukrainy i zatrzymają je, jeśli zajmą centralną część wokół Kijowa i uczynią z niej kontrolowaną przez Rosję marionetkę, a następnie pogrążą zachodnią Ukrainę w niestabilności, będzie od 5 do 25 milionów ukraińskich uchodźców zmierzających na Zachód

Jest pani w stanie sobie wyobrazić, jaki wpływ miałoby to na Czechy, Słowację, Niemcy, Francję czy Kanadę? Trzeba więc wyjaśnić obywatelom krajów zachodnich, że takie koszmarne scenariusze są bardzo realne i właśnie to nas czeka, jeśli przestaniemy wspierać Ukrainę.

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że każdego dnia dochodzi do hybrydowych ataków Rosji na Morzu Bałtyckim. Jak NATO powinno reagować na te działania?

Po pierwsze, musimy zacząć wykorzystywać nasze siły morskie do odpędzania rosyjskich, a nawet chińskich statków od miejsc, w których układane są nasze rurociągi i linie kablowe. Nie powinniśmy pozostawiać tego przypadkowi. Po drugie, gdy dojdzie do takiego incydentu, musimy działać jak Finlandia: natychmiast rozmieścić siły morskie. Powinniśmy przejąć statki, które spowodowały szkody, a następnie zakazać tym statkom i ich załogom pływania w tym obszarze.

2025: prawdziwego pokoju nie będzie

W zeszłym roku, w przeddzień drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji, powiedział Pan, że Ukraina przechodzi przez „najbardziej kruchy, najbardziej wrażliwy okres”. Za półtora miesiąca trzecia rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny. Jak opisałby Pan obecną sytuację?

Prawie tak samo, jak opisałem ją rok temu: im dłużej trwa ta wojna, tym więcej ofiar śmiertelnych ponosi Ukraina i tym większe jest obciążenie dla jej gospodarki, państwa, ludzi. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić morale ogromnej większości ludności, która była atakowana w takiej czy innej formie każdego dnia przez trzy lata, ten psychologiczny wpływ, jaki to na nią wywiera.

Kanada ogłosiła przyznanie Kijowowi pomocy wojskowej w wysokości 440 milionów dolarów. Zdjęcie: OPU

Ukraina była fenomenalna w swojej determinacji, by się bronić i nie pozwolić Putinowi wygrać. W historii nie znajdziemy lepszego przykładu odwagi, wytrwałości, nieustępliwości i zwykłej determinacji, by nie pozwolić dyktatorowi wygrać. Ale im dłużej wojna będzie trwać, tym większy będzie jej ciężar.

Jednocześnie od trzech lat mówimy, że Rosja nie może kontynuować wojny – a jednak nie widzimy żadnych zmian. Przewidywaliśmy upadek Moskwy, jej gospodarki, sił zbrojnych, sprzętu – lecz przez trzy lata nic się nie zmieniło. Zastanawiam się, czy czasem zdolność Rosji do kontynuowania tej walki nie jest większa niż Zachodu.

Nie sądzę, że powinniśmy spodziewać się teraz znaczących zmian. Mogą one nadejść po 20 stycznia, kiedy prezydent elekt Trump i jego administracja przejmą władzę w Stanach Zjednoczonych

Pozostaje jednak pytanie, co zamierzają zrobić. Być może pojawi się nowe podejście do wojny. Nie wiem jednak, jakie ono będzie.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego spotkanie z Trumpem będzie jednym z pierwszych, jeśli chodzi o światowych przywódców, ponieważ kwestia zakończenia wojny jest jednym z priorytetów amerykańskiego prezydenta elekta. Z kolei Trump stwierdził, że jego zespół pracuje nad zorganizowaniem spotkania z Putinem. Czego Ukraina powinna spodziewać się w wyniku tych rozmów?

Trump chce zakończenia wojny. Jak to zrobić – to wielkie pytanie. Ukraina też chce zakończyć wojnę, uzyskać gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość i odzyskać terytoria, które Rosja zajęła na wschodzie. Nie jestem pewien, czy wszystko to można osiągnąć bez rzeczywistego zwycięstwa.

Jeśli Waszyngton powie coś w stylu: „Nie będziemy już dostarczać wam broni, oddamy Rosji wschodnie regiony, zakończymy wojnę i zagwarantujemy pokój” – to pojawia się pytanie: kto to zagwarantuje? Wątpię też, by Kijowowi zaproponowano natychmiastowe członkostwo w NATO, ale nie wiem, jaka może być alternatywa.

Sądzę, że na Ukrainie i na prezydencie Zełenskim będzie wywierana ogromna presja, by można było wynegocjować jakiś rodzaj zawieszenia broni i być może pokoju z Rosją w dłuższej perspektywie.

Myślę, że najbliższe miesiące z pewnością będą trudne.

Na początku stycznia Ukraina rozpoczęła kolejną ofensywę w obwodzie kurskim. W tym samym czasie Rosja nasila swoją ofensywę na wschodzie. To przygotowanie do przyszłych negocjacji, które mogą mieć miejsce po inauguracji Trumpa?

Jestem pewien, że każda ofensywa Ukrainy i każda ofensywa Rosji – niezależnie od tego, kto je planuje i prowadzi – są obliczone na sukces w potencjalnych przyszłych negocjacjach.

Ukraińscy żołnierze z karabinem antydronowym zakupionym ze środków zebranych podczas koncertu charytatywnego w Toronto. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Ze strategicznego punktu widzenia, z punktu widzenia Ukrainy, ofensywa w rejonie Kurska jest niewiarygodnie inteligentna. Czy jest ryzykowna? Tak, jest, bo wymaga wielu zasobów, które mogłyby zostać wykorzystane do obrony.

Ale najlepszą obroną jest dobra ofensywa. To jedna z tych rzeczy, które po stuleciach wojen pozostały aktualne.

Dlatego myślę, że to, co robi Ukraina, jest skuteczną ofensywą, która ma strategiczny sens

Widzi Pan jakieś warunki wstępne dla zakończenia wojny do końca 2025 roku?

Nie, nie widzę. Widzę potencjalne zawieszenie broni na pewien czas, w zależności od tego, co spróbuje zrobić administracja Trumpa. Ale to tylko potencjalne zawieszenie broni, a nie coś, co przekształci się w trwały pokój, który pozwoli Ukrainie rozpocząć odbudowę z przekonaniem, że nie będzie już musiała walczyć z Rosją.

Zdjęcie główne: VALENTYN OGIRENKO/AFP/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Trump to drapieżnik. Kanadyjski generał o sytuacji Kanady i Ukrainy – i szansach na pokój

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Ексклюзив
20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress