W pierwszych tygodniach inwazji na pełną skalę Ukraińcy za granicą rozpoznawali się po oczach - pełnych smutku i żalu. Każdy dzień wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Jednak większość z nich nauczyła się szybko dzielić swoimi doświadczeniami, czasem bez emocji, trochę abstrakcyjnie, stojąc w niekończących się kolejkach po pomoc lub dokumenty. Mówili o dniach spędzonych w piwnicach z dziesiątkami innych ludzi podczas nalotów, o tych, którzy wyszli po jedzenie lub wodę i nigdy nie wrócili, o domu, który już nie istnieje, o ryzykownych próbach ucieczki z dziećmi na Zachód i braku kontaktu z krewnymi podczas okupacji. Ukraińska pisarka Kateryna Babkina była świadkiem tych niekończących się opowieści Ukraińców w kolejkach we Wrocławiu.
- "Czułam straszną winę, że nie mam tak źle jak ci ludzie. Zwłaszcza, gdy widziałam kobiety z dziećmi tak małymi jak moje, stojące w kolejce po darmowe pieluchy czy kaszki" - wspomina pisarka podczas naszego spotkania półtora roku później.
Trzeciego dnia inwazji Rosji na pełną skalę opuściła Kijów wraz z matką i roczną córką Miszą i pojechała do Wrocławia. Miała tam rozpocząć rezydencję literacką, którą cztery miesiace wcześniej otrzymała wraz z prestiżową polską nagrodą Angelus.
- Przyjechałam do gotowego miejsca pracy z mieszkaniem Niezbędne dokumenty dostaliśmy poza kolejnością. Znałam polski i angielski. Miałam doświadczenie w życiu i pracy za granicą. Dlatego nie miałem problemów, jak większość ludzi, zwłaszcza tych, którzy wyjechali z terenów okupowanych.
Kateryna znalazła pomysł na uspokojenie lęku: pracowała jako wolontariuszka, pomagając tym, którzy otępiali po swoich doświadczeniach, z dziećmi na rękach, często bez znajomości języków, a nawet bez dokumentów, musieli rozwiązać wiele pilnych spraw.
- "Przychodziłam do urzędów miejskich, gdzie ludzie stali w kolejkach po dokumenty i pytałam, kto potrzebuje pomocy" - wspomina Kateryna. "Tłumaczyłam im informacje, wypełniałam formularze i oczywiście dużo z nimi rozmawiałam.
Wśród wszystkich bolesnych historii, którymi dzielili się ludzie, pisarka był szczególnie pod wrażeniem losu nastolatki z Buczy. Dziewczynka sama wyjechała za granicę z młodszym bratem z drugiego małżeństwa matki, która zmuszona była pozostać pod Kijowem, by opiekować się rodzicami. We Wrocławiu z dziećmi spotkał się biologiczny ojciec dziewczynki, który mieszkał tam od dawna, a teraz musiał zająć się własną córką i obcym dzieckiem. Ich historia stała się podstawą nowej książki Kateryny - usłyszała ją w jednej z kolejek.
- Chciałam pokazać, w jak różny sposób ta wojna nas łamie. W książce są bohaterowie, którzy od dawna mieszkają za granicą i w niewielkim stopniu kojarzą się z Ukrainą, ale nawet oni zostali złamani i poskładani na nowo przez wojnę. Chcę wierzyć, że są lepszymi ludźmi. Ale w prawdziwym życiu, niestety, nie każdemu się to przytrafi.
Kateryna Babkina rozpoczęła pracę nad książką w marcu 2022 roku. Pisała dziewięć miesięcy, a 2 kwietnia Ukraińcy wyzwolili obwód ukraiński i odkryli skalę okrucieństw Rosjan. Wtedy Babkina trochę zmieniła opowieść. Historia napisana jest w formie listów piętnastoletniej Diany do matki, która zaginęła w niejasnych okolicznościach w Irpinie. Sama dziewczyna mieszka w Wiedniu, dokąd ewakuowała się, by zamieszkać z biologicznym ojcem wraz z dwumiesięczną siostrą pochodzącą od innego ojca. Napisanie do matki doradził Dianie psychoterapeuta, który nie wiedział, jak pomóc nastolatce.
- Wiedziałam, że cała literatura i sztuka skupia się na pierwszej linii frontu. A ja chciałam napisać historię o innym doświadczeniu" - mówi pisarka. - "o tych, którzy zostali zmuszeni do pozostawienia wszystkiego za sobą i radykalnej zmiany swojego życia, którzy wciąż nic nie wiedzą o tym, co stało się z ich bliskimi.
We wrześniu książka "A pamiętasz, mamo?" została opublikowana w Polsce we wrocławskim wydawnictwie Warstwy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, a ukraińska wersja jest dostępna w formie elektronicznej od kwietnia. Podczas gdy historia 15-letniej Diany zbiera pozytywne recenzje za granicą i ma dość wysoką ocenę na Goodreads - 4,22 gwiazdki (w momencie pisania) - na Ukrainie premiera wywołała oburzenie wśród niektórych czytelniczek i czytelników. Kilka godzin po premierze na profilu Kateryny na Facebooku wybuchła kłótnia - pisarka została oskarżona o to, że wyjechała za granicę w pierwszych dniach pełnej inwazji, więc nie miała prawa pisać o wojnie.
- Nie byłam przygotowana na to, że książka zostanie uznana za nic nie wartą, ponieważ nikt w niej nie zginął, a ja nie mam męża na froncie, ", przyznaje Kateryna, dodając, że ojciec jej córki, z którym nie jest razem, jest na froncie od kwietnia 2022 r. "Chciałam dać tym ludziom, którzy wyjechali za granicę, poczucie, że ich ból też jest ważny. To, co im się przydarzyło, jest naprawdę przerażające i straszne, ale ich życie toczy się dalej.
"A pamiętasz, mamo?" to jedna z nielicznych książek, która porusza temat doświadczeń kilku milionów Ukraińców zmuszonych do opuszczenia kraju. Może ci się spodobać lub nie. Ale żeby się przekonać, trzeba ją przeczytać. Ewakuacja z okupowanego Irpienia to tylko kilka retrospekcji, może pięć akapitów, a prawie cała historia rozgrywa się w Wiedniu. Oczywistym jest więc, że krytycy pierwszych trzech godzin premiery, którzy zarzucają Babkinie "taniec na kościach", wyciągnęli wnioski na podstawie samego streszczenia. Jednak nawet gdyby cała książka była poświęcona życiu pod rosyjską okupacją, to czy naprawdę tylko ci, którzy doświadczyli tego osobiście, mają prawo o tym pisać? Do tej dyskusji będziemy wracać nie raz w czasie wojny i po jej zakończeniu. Świetnie pisała o tym Natalia Kobryńska w szkicu psychologicznym "Dusza" ponad 100 lat temu. Żeby nie spojlerować, poruszę tu tylko jedną kwestię do przemyślenia, która przenika twórczość pisarki: kto w takim razie ma prawo pisać na przykład o agonii śmierci?
W rzeczywistości, w czasach, gdy światy tak wielu ludzi rozpadają się, gdy dni są wypełnione stratą, bólem i tym samym brakiem zrozumienia, jak iść dalej, wydaje się o wiele ważniejsze, że książka stała się dla kogoś terapeutyczna.
- "Hejt przyniósł interesujące konsekwencje", mówi Kateryna. "Ludzie uznali, że skoro można zostawić komentarz pełen gniewu, to można też przyjść z wdzięcznością. Nigdy nie miałam ich tak wiele w przypadku żadnej książki. Wiele osób zwróciło uwagę na szczerość tekstu, pisali, że płakali podczas czytania, że pomimo bólu w środku, zdali sobie sprawę, że mogą z nim żyć, a nawet być szczęśliwi. Bardzo chciałam, żeby ta książka leczyła. Myślę, że mi się to udało.
Jeśli dla niektórych Ukraińców książka ma charakter terapeutyczny, to dla obcokrajowców, zwłaszcza Polaków, którzy mogą już przeczytać historię Babkiny, może byc źródłem wiedzy, przez co tak naprawdę przechodzą ludzie z doświadczeniem wojennym, ludzie, których spotykają na ulicach i w sklepach. Z jakimi wyzwaniami i problemami się mierzą, co czują, dlaczego niektórzy nie uczą się języka lub wracają do domów, które są ostrzeliwane. Co dzieje się w umysłach milionów dzieci, które dorosły jednego dnia - gdy ich świat został zniszczony przez Rosję.
- "Na Zachodzie mogą nie tylko zobaczyć liczbę zabitych w Ukrainie, ale także obserwować w czasie rzeczywistym na zdjęciach i filmach, co robią ludzie o wielkiej rosyjskiej kulturze, którzy czytali Dostojewskiego i Tołstoja w szkole" - komentuje Kateryna wezwania do dyskusji z "dobrymi rosyjskimi intelektualistami", które wciąż słychać w drugim roku wojny. "Co mają z tym wspólnego pisarze? Są tłem, na którym opiera się cała ta mordercza bzdura.
W świecie, w którym rosyjscy autorzy i ich książki są bardziej rozpoznawalni niż ukraińscy, gdzie rosyjskie produkty kulturalne nadal znacznie dominują nasze, pojawienie się ukraińskiego dzieła na międzynarodowej platformie, które opowiada naszą historię jest na wagę złota. Literatura staje się kolejnym narzędziem dyplomacji kulturalnej, którego nigdy nie jest za mało.
- "Zdefiniowałem swoją misję pisarską dawno temu" - mówi pisarka. - "Jest nią mówienie szczerze o trudnych rzeczach i nie przekazywanie szkodliwych, toksycznych emocji.
"A pamiętasz, mamo?" otula Cię troską. Możesz się jej trzymać, gdy niczego i nikogo bliskiego nie ma obok Ciebie.
Ukraińska dziennikarka. Jest autorką projektu o wybitnych postaciach ukraińskiej kultury Powrót do korzeni — programu telewizyjnego na kanale TVP World TV w Polsce oraz na portalach społecznościowych. Pracowała jako redaktorka naczelna internetowej wersji magazynu Elle-Ukraina, redaktorka projektu „Donbas.Reality” w Radiu Svoboda, redaktorka wiadomości i dziennikarka kanału 5.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!