Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
Na początku stycznia wyszło na jaw, że brytyjski premier Keir Starmer i francuski prezydent Emmanuel Macron negocjowali rozmieszczenie w Ukrainie brytyjskiego i francuskiego wojskowego kontyngentu pokojowego po ewentualnym zawarciu rozejmu między Ukrainą a Rosją. Macron i Starmer omówili ten pomysł z premierem RP Donaldem Tuskiem. Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i włoski minister obrony Guido Crosetto nie wykluczają udziału ich krajów w misji pokojowej.
Na ile wykonalny jest ten pomysł? Które inne państwa mogłyby się do tego przyłączyć? Jaka mogłaby być rola NATO. I czy Rosja zgodziłaby się na rozmieszczenie międzynarodowych sił pokojowych w Ukrainie?
Potencjalni uczestnicy
Jak sugeruje Davis Ellison, analityk w Centrum Studiów Strategicznych w Hadze kraje bałtyckie, Polska i Francja potencjalnie mogłyby wesprzeć misję pokojową w Ukrainie. Z logistycznego punktu widzenia to jest wykonalne, ale taka misja natychmiast napotkałaby wiele niuansów prawnych:
– Aspekty prawne koncentrowałyby się głównie na zasadach zaangażowania obcych wojsk: czy litewskie oddziały stacjonujące wzdłuż linii zawieszenia broni mogłyby na przykład otworzyć ogień do wojsk rosyjskich? Co więcej, reguły, na mocy których działałyby obce wojska, musiałyby zostać uzgodnione z ukraińskim rządem.
Bo kto faktycznie dowodziłby tymi siłami? Czy musiałyby koordynować swoje decyzje z Kijowem? Jaki byłby polityczny cel misji? Pojawia się tu wiele pytań
Kwestię ewentualnego rozmieszczenia zachodnich kontyngentów wojskowych na terytorium Ukrainy zainicjował w ubiegłym roku prezydent Francji Emmanuel Macron. I natychmiast wywołał debatę, która ostatnio, związku z powrotem do Białego Domu Donalda Trumpa, przybrała na sile. Trump wielokrotnie mówił, że szybkie zakończenie wojny w Ukrainie jest jednym z jego priorytetów. Według Reutersa amerykański przywódca ma na stole trzy główne opcje zakończenia wojny: plan specjalnego przedstawiciela ds. Ukrainy Keitha Kellogga, plan wiceprezydenta J.D. Vance'a oraz plan byłego szefa wywiadu USA Richarda Grenella. Wszystkie w taki czy inny sposób zakładają zamrożenie działań wojennych wzdłuż linii kontaktu. Według Reutersa w przypadku zawieszenia broni Unia Europejska mogłaby wysłać na misję pokojową do Ukrainy do 100 000 żołnierzy.
Kilka krajów wypowiedziało się już na temat perspektyw ich udziału w tej inicjatywie. Minister spraw zagranicznych Litwy Kęstutis Budrys zgodził się na przedyskutowanie tej kwestii, jeśli Kijów zwróci się o to do krajów zachodnich. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział z kolei, że Niemcy jako największy kraj NATO w Europie oczywiście odegrają swoją rolę, a kwestia sił pokojowych zostanie omówiona „w odpowiednim czasie”. Brytyjski premier Keir Starmer przyznał natomiast, że jego kraj omawiał pomysł stworzenia sił pokojowych z innymi sojusznikami. Starmer, według Financial Times, zamierza omówić ten temat z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte podczas nieformalnego spotkania 3 lutego.
Polska uważa natomiast, że państwa graniczące z Ukrainą na tym etapie nie wyślą do niej swych sił. Tak przynajmniej powiedział w rozmowie z „Financial Times” minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że gdy powstanie plan pokojowy, zostanie on w Polsce omówiony, ale jego zdaniem powinien istnieć większy podział obowiązków w ramach NATO.
Przez prawie trzy lata Europa w dużej mierze zachowywała się tak, jakby nie musiała dokonywać wyboru. Jakby mogła wspierać walkę Ukrainy z Rosją, dbać o zachowanie europejskiego bezpieczeństwa, a jednocześnie unikać ryzyka dla siebie
Jednak biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację militarną w Ukrainie i perspektywę zmniejszenia amerykańskiej pomocy wojskowej, Europa raczej nie będzie w stanie dłużej unikać trudnych decyzji, zaznacza Franz-Stefan Gadi, analityk wojskowy w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych:
– Konieczna jest uczciwa ocena sytuacji. Bez znaczącej zachodniej obecności wojskowej Rosja prawdopodobnie zignoruje wszelkie gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. A Donald Trump i jego zespół dali już jasno do zrozumienia, że nie wyślą wojsk amerykańskich do Ukrainy, bo powinno to należeć do Europy.
Ukraińskie realia i doświadczenia historyczne
Na razie rozmieszczenie zagranicznego kontyngentu pokojowego w Ukrainie wydaje się mało prawdopodobne. Coś takiego mogłoby zadziałać tylko wtedy, gdyby obie strony wyraiły na to zgodę, ocenia Serhij Kuzan, szef Ukraińskiego Centrum Bezpieczeństwa i Współpracy:
– I to nie tylko wówczas, gdy dojdzie do pewnego rodzaju zamrożenia, ale gdy zostaną określone warunki, to znaczy odbędą się konsultacje lub negocjacje i zostanie określona strefa zdemilitaryzowana, w której wojsko nie może być obecne. Istnieje cała procedura i jest ona bardziej skomplikowana niż nam się wydaje. To nie jest tylko kwestia: „ciach! – i przestają strzelać”. Mamy niewiarygodnie długą linię frontu, o długości 1500 kilometrów, a tak długa strefa zdemilitaryzowana wymaga utrzymania na dużą skalę.
Oczywiste jest, że jeśli ta strefa nie zostanie nasycona siłami pokojowymi, punktami kontrolnymi i oddzielona ogrodzeniem wzdłuż całej linii, to bardzo szybko walki wybuchną z nową siłą
W przeszłości misje pokojowe przynosiły różne wyniki, zauważa Davis Ellison:
– Na przykład misja pokojowa w Bośni i Hercegowinie została powszechnie uznana za porażkę i wymagała interwencji NATO dla „uratowania” ONZ podczas wojny. Utrzymywanie pokoju w Kosowie i na Cyprze jest uważane za bardziej udane, ale z zastrzeżeniem, że podstawowe problemy polityczne nie zostały rozwiązane, a konflikt w każdej chwili może na powrót wybuchnąć.
Jeśli chodzi o Rosję, wszystko będzie zależało od warunków, w jakich prowadzone będą działania pokojowe, kontynuuje Davis Ellison:
– Aby mogło dojść uruchomiania do misji pokojowej, musi być pokój. Biorąc pod uwagę to, że nie ma jeszcze rozejmu ani rozmów pokojowych, wszelkie oddziały przybywające wcześniej będą prawdopodobnie postrzegane jako wrogie bojówki, co doprowadzi jedynie do eskalacji. Jeśli siły pokojowe przybędą na mocy ukraińsko-rosyjskiego porozumienia pokojowego, sytuacja będzie inna.
Jest jednak prawdopodobne, że Rosja będzie nalegać, by siły pokojowe obejmowały jej własne siły lub przynajmniej siły z krajów przyjaznych Moskwie
Perspektywy misji
W wywiadzie dla Bloomberga Wołodymyr Zełenski powiedział, że europejscy sojusznicy nie mają wystarczającej liczby żołnierzy, aby być prawdziwym czynnikiem odstraszającym Rosję. A każde inne rozwiązanie grozi otwarciem podziałów w NATO. Według Zełenskiego misja pokojowa nie może się obyć bez udziału Stanów Zjednoczonych.
Źródła Bloomberga twierdzą, że europejscy urzędnicy intensywnie pracują nad uzyskaniem od administracji Trumpa zobowiązania do udziału w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy, w tym dotyczącego wysłania żołnierzy na misję pokojową.
Dopóki Ukraina nie ustabilizuje linii frontu, rozmowy o oddziałach rozjemczych pozostają jedynie teorią. Zamrożenie konfliktu można rozważać tylko wtedy, gdy Rosja uzna, że nie może już osiągnąć znaczących zwycięstw militarnych. Jak podkreśla Franz-Stefan Gadi, może się tak stać, jeśli administracja Trumpa zdecyduje się realizować strategię zwiększania pomocy wojskowej dla Ukrainy, by wzmocnić swoją pozycję przetargową.
– Jednak prędzej czy później Trump może oświadczyć, że Ukraina jest problemem Europy, więc to Europa powinna mieć gotowy jasny plan działania – mówi Gadi. – Tyle że pomysł, że Europa może powstrzymać Rosję przed zerwaniem zawieszenia broni i ponownym atakiem za pomocą lekkiej misji pokojowej, jest iluzją.
Serhij Kuzan twierdzi ponadto, że specyfika sytuacji polega na tym, że w Ukrainie są używane wszystkie najnowsze typy broni, jakie istnieją na świecie:
– Oznacza to, że potencjalne siły pokojowe musiałyby być uzbrojone każdą broń, w tym ciężką – m.in. haubice, działa dalekiego zasięgu i wyrzutnie rakiet – mówi Kuzan. – Wyobraźmy sobie, że dowódca brygady z jednej lub drugiej strony mówi, że nie zgadza się na negocjacje, i rusza naprzód. Wtedy siły pokojowe muszą mieć moc pozwalającą zapewnić wdrożenie porozumień pokojowych.
Uzbrojenie sił pokojowych powinno być wystarczające do powstrzymania wszelkich działań jednej lub drugiej strony
A rola NATO będzie prawdopodobnie ograniczona, biorąc pod uwagę fakt, że konsensus pomiędzy 32 państwami w sprawie faktycznego rozmieszczenia sił wydaje się wysoce mało prawdopodobny. W najlepszym razie mogłoby to być wsparcie pośrednie, takie jak logistyka lub wywiad, zapewniane z terytorium NATO, uważa Davis Ellison.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznało pomysł wysłania zachodnich sił pokojowych do Ukrainy za nie do przyjęcia dla Rosji, zastrzegając, że taki ruch mógłby doprowadzić do niekontrolowanej eskalacji.
Rozmieszczenie obcych wojsk w Ukrainie jest kwestią otwartą, ocenia jednak Ellison, a szacunki dotyczące jego wpływu są bardzo zróżnicowane:
– Zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, że może być decydującym czynnikiem na polu bitwy, zmuszającym Moskwę do negocjacji na warunkach Ukrainy. Inni ostrzegają, że oznaczałoby to bezpośrednią wojnę między NATO i Rosją, co mogłoby doprowadzić do niszczycielskiej eskalacji. Wtedy Ukraina stałaby się głównym polem bitwy w wojnie NATO z Rosją.
Myślę, że siły pokojowe lub przynajmniej obserwatorzy zawieszenia broni z neutralnych państw będą niezbędnym warunkiem negocjacji, choć jest wiele kwestii do uzgodnienia
Oczywiście Rosjanie zgodzą się rozmawiać o misji pokojowej tylko wtedy, gdy Ukrainie uda się zmniejszyć ich potencjał ofensywny – jeśli zostaną osłabieni do tego stopnia, że kontynuowanie wojny w obecnym kształcie stanie się dla nich nie do utrzymania, zaznacza Serhij Kuzan:
– Dopóki do tego nie dojdzie, będą kontynuować wojnę. Mówienie, że wojna wyczerpuje rosyjską gospodarkę, że cofa Rosję o 20 lat, że poziom życia Rosjan się pogarsza – to głupie gadanie. Dla Rosjan jedynym argumentem byłaby bolesna porażka militarna.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji
Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!