Exclusive
20
min

Wybory w USA zdecydują o tym, jak będzie wyglądał Zachód w ciągu najbliższych 10 lat

"Sowy nie są tym, czym się wydają" - ten cytat z kultowego serialu Twin Peaks wciąż pozostaje w pamięci wielu osób. Jeśli spojrzysz na amerykański krajobraz polityczny, nie wydaje się on tak zagmatwany: są Demokraci i Republikanie, Biden i Trump. Wszystko wygląda jak nowa runda tego, co zawsze działo się w amerykańskiej polityce. W rzeczywistości może być nie mniej ekscytująco niż w "Twin Peaks"

Paweł Klimkin

Kto wygra wybory i jaka będzie polityka wobec Ukrainy? fot: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS/AFP/East News

No items found.

Po pierwsze, polityka w Stanach Zjednoczonych jest dziś bardziej spolaryzowana niż kiedykolwiek. Amerykański model zawsze był zbudowany na rywalizacji, ale wiązał się również z wzajemnym szacunkiem, umiejętnością słuchania się i współpracy - szczególnie, gdy dotyczy najważniejszych interesów USA. Obecnie główne obozy Demokratów i Republikanów coraz częściej wyglądają jak dwa różne światy, a nie jeden z konstruktywną walką o lepszy model amerykańskiego snu.

Zwolennicy Trumpa uważają, że demokratyczny establishment "zawłaszczył" państwo i trzeba je wyzwolić, podczas gdy zwolennicy Bidena uważają, że zwycięstwo Trumpa będzie oznaczać koniec amerykańskiego modelu demokracji. Zasada "kto jest kim" zmienia się na "albo my, albo oni" - a to sięga znacznie głębiej niż tylko opozycja Biden-Trump. Jeśli jeden z nich wygra, będzie to tylko jedna kadencja, ze względu na ich wiek. Ale te cztery lata zdeterminują rozwój Stanów Zjednoczonych na co najmniej następne dziesięć lat, jeśli nie więcej. I to nie tylko Stanów.

Co więcej, zarówno Demokraci, jak i Republikanie są coraz bardziej świadomi konieczności dostosowania amerykańskiego modelu demokracji do realiów XXI wieku, ale ich wizja dalszej drogi jest diametralnie różna

Jednocześnie w USA coraz częściej dyskutuje się o potrzebie skupienia się na Azji, w szczególności na rywalizacji z Chinami, i całą reszta jeśli nie jest drugorzędna, to na pewno nie jest priorytetem. Wykorzystanie amerykańskich zasobów w innych obszarach staje się mniej popularne i mniej wspierane, ponieważ Chiny są postrzegane jako dość oszczędne w wydatkowaniu swoich. W dodatku w Stanach rośnie poczucie, że duży dług publiczny USA wymaga koncentracji na amerykańskiej gospodarce.

Chiny są jedynym trwałym elementem dwupartyjnego konsensusu w polityce zagranicznej USA. Konsensus w sprawie Ukrainy uległ zmianie, co jest bardzo widoczne w debacie kongresowej na temat pomocy wojskowej i gospodarczej. Pozostało tylko pragnienie, by Kijów nie przegrał z rosyjskim reżimem.

Ale jak to zrobić dzieli polityków. Dotyczy to również pomocy dla Izraela i sytuacji w Strefie Gazy

W każdych wyborach chodzi o znaczenia i obietnice, ale przede wszystkim o emocje i zaufanie. Nikt lub prawie nikt, nie głosuje racjonalnie i z dystansem. Dla wielu wyborców wiek Bidena, podczas gdy wiek Trumpa jest już godny szacunku, jest problemem. Rządzenie Stanami Zjednoczonymi w ogóle, a w tych burzliwych czasach w szczególności, nie jest łatwe - wyborcy nie rozumieją całej mechaniki państwa, ale zdecydowanie czują tę prostą prawdę. Trump ma przed sobą wiele procesów sądowych. Nikt w tym momencie nie jest w stanie przewidzieć, jak się zakończą. Jest niekwestionowanym liderem sympatii wśród Republikanów. Ale jest też wśród nich grupa, która mówi, że nie zagłosuje na niego pod żadnym pozorem. Nie wykluczam, że na karcie do głosowania zobaczymy kogoś innego niż Biden-Trump, ponieważ do wyborów jest jeszcze dużo czasu i można postawić na kogoś innego.

Ale nawet Biden 2.0 i Trump 2.0 będą się różnić od swoich pierwszych kadencji i najprawdopodobniej dość znacząco

W obrębie Demokratów i Republikanów linie podziału również się pogłębiają. Wśród tych pierwszych coraz bardziej aktywna staje się tak zwana "lewica" - wolą nazywać siebie "postępowcami", którzy mają odmienne stanowisko od demokratycznego głównego nurtu w wielu kwestiach polityki zagranicznej, w tym wsparcia dla Ukrainy i Izraela. Wśród tych "lewicowców", a są oni dość zróżnicowani, pojawia się coraz więcej krytyki administracji USA za jej bezwarunkowe poparcie dla Izraela.

Nie mniej skomplikowany jest rozkład sił wśród Republikanów, gdzie są "trumpiści", "prawicowcy", którzy częściowo się z nimi pokrywają, "klasyczni" Republikanie i różne kręgi skupione na wielkim biznesie. Znalezienie konsensusu w ramach partii staje się coraz trudniejsze, a zajmowanie radykalnych stanowisk coraz bardziej konieczne, bo ułatwia reelekcję, gdyż wyborcy nie akceptują płynnych stanowisk.

"Trump 2.0 będzie znacząco różnił się od Trumpa 1.0", twierdzi Klimkin. fot: Wilfredo Lee/Associated Press/East News

Na to nakłada się trudna sytuacja w wyborach do Kongresu, bo kontrola nad Senatem może przejść w ręce Republikanów, a okręgi w Ohio i Montanie dają Demokratom sporo powodów do zmartwień. Teoretycznie może dojść do sytuacji, w której Republikanie będą kontrolować prezydenturę, Senat i Kongres, a pośrednio także Sąd Najwyższy USA, gdyż większość sędziów została tam powołana za rządów Republikanów. Nie wiadomo, co to będzie oznaczać dla przyszłości amerykańskiej demokracji.

Wiele kwestii, które są przedmiotem złożonych i zaciekłych debat, takich jak prawa aborcyjne czy prawa mniejszości, może stać się egzystencjalnymi dla jedności narodu amerykańskiego, a tym samym odwrócić uwagę od wszystkiego innego, w tym od polityki zagranicznej

Trump już "przestraszył" Europę swoimi uwagami, że nie będzie jej bronił, jeśli nie będzie wystarczająco dużo wpłacać pieniędzy do NATO. Stworzyło to zachętę do dyskusji na temat tego, czy nadszedł czas, aby Europa zaczęła myśleć o tym, jak być odpowiedzialną za własne bezpieczeństwo bez polegania na USA jako środku odstraszającym. Oznacza to, że Europa musi być w stanie bronić Ukrainy jako integralnej części Europy sama, jeśli nie teraz, to przynajmniej w przyszłości.

Sytuacja w Stanach Zjednoczonych nie inspiruje zarówno sojuszników, jak i wrogów, jeśli chodzi o spójność i przewidywalność amerykańskiej polityki zagranicznej. To musi się zmienić, w przeciwnym razie będą podejmowane próby budowania modeli bez zaangażowania USA. W pewnym sensie uwagi Trumpa zmuszają Europę do poważniejszego i, co najważniejsze, szybszego myślenia o perspektywach jej bezpieczeństwa, ale niepewność jest słabą podstawą do długoterminowego planowania oraz wspólnych i solidarnych programów bezpieczeństwa i odstraszania.

"Zwolennicy Bidena wierzą, że zwycięstwo Trumpa będzie oznaczać koniec amerykańskiego modelu demokracji" - pisze Klimkin. fot: Jacquelyn Martin/Associated Press/East News

Rosyjski przywódca Putin niemal bezpośrednio sugeruje, że USA powinny zacząć rozmawiać o "strategicznej stabilności" poprzez głowę Ukrainy, ale także Europy. Przynajmniej po listopadowych wyborach każda administracja USA będzie starała się rozmawiać z Kremlem o strategicznej i nowej kontroli broni konwencjonalnej, a także o regulacji sztucznej inteligencji.

Bardzo ważne jest, aby ta rozmowa była skoordynowana na całym Zachodzie, a nie prowadzona na warunkach Rosji. I oczywiście z udziałem Ukrainy

Przed nami bezprecedensowe amerykańskie wybory, które raczej nie będą przewidywalne. Możliwe, że zapewnią one kilka scenariuszy dla hollywoodzkich filmów, które będą bardziej imponujące niż Twin Peaks. Dla Ukrainy ważne jest, aby mieć wiarygodne kontakty ze wszystkimi czołowymi amerykańskimi politykami i ruchami, ponieważ jesteśmy zależni od wsparcia USA. I jesteśmy od niego uzależnieni. Naszym zadaniem jest przekonanie ich o znaczeniu Ukrainy jako sojusznika, którego siła będzie siłą Ameryki i którego słabość będzie jej słabością.

Bardzo łatwo jest stracić sojusznika, a także zaufanie. Kwestia Ukrainy musi wrócić do poziomu kwestii jednoczącej, a nie dyskusyjnej - to nasz strategiczny interes. Nie powinniśmy marudzić, że USA się zmieniają. To naturalne, musimy znaleźć argumenty, które pokażą Amerykanom, że Ukraina zasługuje na wsparcie jako egzystencjalna część Zachodu, w oparciu o logikę, że "pozwolenie na upadek jednej demokracji oznacza pokonanie demokracji jako takiej".

Francis Fukuyama marzył kiedyś o świecie zdominowanym przez liberalną demokrację. Teraz pojedyncza porażka demokratycznego kraju może doprowadzić do świata zdominowanego przez autokracje i demokracje walczące o swoje istnienie.

Stany Zjednoczone, Europa i demokracje azjatyckie muszą być równorzędnymi liderami Zachodu. Potrzebujemy Stanów Zjednoczonych, które są wyborczo zdolne do przywództwa i chętne do przewodzenia
No items found.

Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy (2014-2019), mąż stanu, dyplomata. Pełnił następujące stanowiska: Doradca-Wysłannik Ambasady Ukrainy w Wielkiej Brytanii (2004-2008), Dyrektor Departamentu Unii Europejskiej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy (2008-2010), Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy w Republice Federalnej Niemiec (2012-2014).

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Pod koniec sierpnia Rosja rozpoczęła serię ataków na ukraińską energetykę. Za nienależytą ochronę obiektów energetycznych zdymisjonowany został dowódca sił powietrznych Mykoła Oleszczuk. A potem była dymisja Wołodymyra Kudryckiego, szefa państwowego przedsiębiorstwa Ukrenergo.

W drugim przypadku powód odwołania był bardziej złożony. Już od niemal trzech lat próbowano usunąć Kudryckiego, wysokiego rangą urzędnika, który był odpowiedzialny za zrównoważenie systemu energetycznego w warunkach wojny. Nie dlatego, że był niekompetentny – jest profesjonalistą wysokiej klasy.

Przyczynę trafnie wyjaśnia opinia innego menedżera wysokiego szczebla: „Wołodymyr był jedną z niewielu osób, z którymi można było rozmawiać o tym biznesie”

Faktem jest, że Kudrycki od samego początku nie był lubiany przez polityków lojalnych wobec Bankowej [na ul. Bankowej w Kijowie znajduje się siedziba administracji prezydenta Ukrainy – red.]. Dlaczego jego zwolnienie wywołuje silne emocje i dezorientację? Ponieważ utrącono osobę, której nazwisko figuruje pod ważnymi dokumentami dotyczącymi dotacji, pożyczek i zakupami niezbędnego sprzętu do napraw.

Po 2022 r. to dzięki wysiłkom zespołu Kudryckiego ukraiński system energetyczny został nareszcie połączony z Europą. To był rewolucyjny krok. Bo kto wie, jak potoczyłaby się wojna rosyjsko-ukraińska, gdybyśmy nadal tkwili we wspólnym systemie energetycznym z Rosją i Białorusią.

Autorytet Kudryckiego polegał również na tym, że nigdy nie kłamał i nie snuł zbyt optymistycznych prognoz. Był zupełnie inny niż minister energetyki Gałuszczenko, który kłóci się z ukraińskimi dziennikarzami, gdy zadają mu trudne pytania albo go krytykują, a prognozy zachodnich analityków nazywa rosyjskimi.

Nagłe odejście Kudryckiego zrodziło pytanie, czy z ukraińską reformą ładu korporacyjnego wszystko w porządku. Tym bardziej że natychmiast po jego rezygnacji Daniel Dobbeni, przewodniczący rady nadzorczej Ukrenergo, i Peder Andersen, członek rady, w geście solidarności też złożyli rezygnacje.

„Uważamy, że decyzja o przedterminowym zwolnieniu szefa Ukrenergo jest motywowana politycznie i, zgodnie z wynikami przedstawionego raportu, nie ma uzasadnionych podstaw” – stwierdzili w oświadczeniu dla mediów.

Teraz Stany Zjednoczone domagają się, aby Zełenski wybrał nowych członków rady nadzorczej, a następnie wyznaczył prezesa

Czy będzie to miało wpływ na sytuację energetyczną Ukrainy, zwłaszcza zimą? Sytuacja na froncie nie jest łatwa, a Kreml z pewnością wykorzysta ją do dalszego pogarszania warunków humanitarnych na ukraińskich tyłach. Ta taktyka nie jest nowa. Była już stosowana na dużą skalę jesienią 2022 roku i latem 2024 roku.

Konsekwencje rosyjskiego ataku na obiekt energetyczny w obwodzie charkowskim. Zdjęcie: Kostiantyn Liberov/AP/Eastern News

Jest pewne, że wielogodzinne przerwy w dostawie prądu dotkną duże miasta: Kijów, Dniepr, Odessę, Charków. To właśnie mieszkańcy tych miast powinni zawczasu pomyśleć o stacjach ładowania, power bankach i dostępie do Internetu. Wiele osób najpewniej jest już jakoś przygotowanych, bo doświadczyły mroźnej zimy 2022 roku i nie ufają zapewnieniom władz, że wszystko będzie dobrze.

W ostatnim wywiadzie dla BBC-Ukraina Kudrycki ostrożnie prognozował, jak to będzie nie mieć prądu przez 8-10 godzin dziennie:

„Te ograniczenia są niewygodne, bo tłumią działalność biznesową. Ale nie jest to taki katastrofalny scenariusz, który miałby jakikolwiek wpływ na naszą linię frontu, na nasze siły obronne i rzucił Ukrainę na kolana. Dzięki pomocy zachodnich darczyńców zgromadziliśmy ogromne zapasy sprzętu. Obecnie co miesiąc otrzymujemy o wiele więcej transformatorów, niż teoretycznie moglibyśmy stracić w wyniku ataków.

Tyle że, jak zawsze, diabeł tkwi w szczegółach.

Ważne jest to, jak nowe kierownictwo Ukrenergo i Ministerstwo Energii wykorzystają pomoc zachodnich sojuszników – i czy niezbędny sprzęt nie będzie zalegał gdzieś w magazynach

Możemy więc tylko modlić się o ciepłą zimę. I o to, by ukraińscy energetycy i nasz system obrony powietrznej znaleźli siłę i sposoby uniknięcia najgorszych scenariuszy.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Modlitwa o ciepłą zimę. Czy będzie prąd?

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Kryzys demograficzny będzie głównym powojennym wyzwaniem dla Ukrainy. Pieniądze na odbudowę znajdziemy, ale innych Ukraińców poza naszymi nie ma.

Naprawdę mam nadzieję, że nowy minister położy kres prowokacyjnym oświadczeniom i pomysłom na temat uchodźców, które tak aktywnie były generowane przez nasz rząd. Wszyscy pamiętamy, jak prezydent zasugerował, że kraje UE powinny przekazywać pomoc, której udzielają Ukraińcom, do ukraińskiego budżetu. Z kolei historia z ograniczeniem usług konsularnych dla naszych obywateli za granicą po raz kolejny podzieliła społeczeństwo, które tak bardzo potrzebuje teraz jedności.

Andrij Sybiha, nowy minister spraw zagranicznych Ukrainy, z okazji swojej nominacji złożył ważne oświadczenie w parlamencie. Obiecał zmienić politykę państwa wobec Ukraińców za granicą.

To jest dokładnie to, o czym mówiłem od dwóch lat: państwo musi w końcu zająć się problemami naszych uchodźców.

Nowy minister już ogłosił wprowadzenie usługi "e-konsul", która powinna uprościć procedury biurokratyczne dla Ukraińców. Wiemy, że przed wojną brakowało urzędów konsularnych, a teraz są one po prostu fizycznie niezdolne do zapewnienia Ukraińcom usług wysokiej jakości.

Jednak oczywiście nie powinniśmy ograniczać się do rozwiązań technicznych.

Musimy zmienić postrzeganie przez państwo Ukraińców przebywających za granicą, sformułować w końcu jasną politykę wobec nich i znaleźć środki, by tę politykę realizować

Zacznijmy więc od tego, że uchodźcy i migranci zarobkowi – i wszyscy obywatele, którzy wyjechali legalnie – nie powinni czuć się niechciani. Pozostają Ukraińcami, nawet jeśli po wojnie nie wszyscy z nich wrócą do domu. Zadaniem władz jest zachowanie ich tożsamości i uczynienie ich rzecznikami Ukrainy na Zachodzie.

Tylko w Polsce jest prawie milion ukraińskich migrantów. Zdjęcie: Sestry

Na świecie jest wiele diaspor, które bardzo silnie lobbują na rzecz interesów swoich ojczyzn. Wiemy, jak silne są diaspory włoska, żydowska, polska i ukraińska w Stanach Zjednoczonych. Politycy zwracają na nie uwagę, a ich przedstawiciele stają się wpływowymi politykami, biznesmenami i naukowcami.

Za granicą mamy już nowe pokolenie Ukraińców, którzy dzięki swoim talentom i determinacji wkrótce staną się ważni. Musimy teraz z tymi ludźmi pracować, utrzymywać z nimi kontakt i wspierać ich zasobami. Byłoby wspaniale, gdyby nowe kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych miało takie podejście, ponieważ rządowi jako całości wciąż go brakuje.

Dlaczego tak uważam? Spójrzcie: nowe ministerstwo, które powstaje z inicjatywy prezydenta, ma nosić nazwę Ministerstwa Powrotu Ukraińców. Wybór takiej nazwy to błąd, ponieważ, jak wcześniej zaznaczyłem, nie wszyscy wrócą – i to jest ich prawo. Po co już na początku zawężać funkcjonalność nowej instytucji do powracających uchodźców, odrzucając jednocześnie kilka milionów innych ludzi z Ukrainy?

Obserwując sposób, w jaki władze informują o utworzeniu tego ministerstwa, jako były specjalista ds. mediów mogę powiedzieć, że to kompletna porażka komunikacyjna

Samo określenie: „powrót Ukraińców” zostało odebrane przez ludzi jako zamiar sprowadzania ich do domu siłą. To wrażenie, nawet jeśli jest fałszywe, natychmiast zwraca ludzi przeciwko tej inicjatywie. Powoduje agresję. Bo chociaż nie ma mowy o żadnych deportacjach, nikt tego nie wyjaśnił!

Czy Ministerstwo Powrotu Ukraińców zdoła zachęcić Ukraińców do powrotu do ojczyzny? Zdjęcie: Sestry

Z zadowoleniem przyjmuję sam pomysł utworzenia nowego ministerstwa, co zresztą przyznałem już w zeszłym roku. Nie możemy jednak ograniczać się do stworzenia nowej instytucji. Ministerstwo jest tylko narzędziem do przezwyciężenia kryzysu demograficznego – i to niejedynym.

Mamy nie tylko Ukraińców za granicą, których chcemy sprowadzić. Mamy również migrantów wewnętrznych, którzy są bezrobotni, nieprzekwalifikowani do nowych zawodów, którzy stracili domy, którym anulowano świadczenia socjalne.

Co robią ci ludzie? Wracają do strefy działań wojennych lub wyjeżdżają za granicę

Musimy również upewnić się, że po wojnie wskaźnik urodzeń wzrośnie. Społeczeństwo już teraz dyskutuje o przyciąganiu do kraju migrantów z innych krajów, o innym kodzie kulturowym niż nasz.

Wszystko to jest zarówno wyzwaniem, jak szansą dla państwa na skuteczne działanie. Potrzebujemy jasnej i przewidywalnej strategii demograficznej. Nie zbioru haseł, za które nikt nie będzie odpowiadał, ale fundamentów polityki państwa zapisanych w prawie.

Napisałem taki dokument i zarejestrowałem go w parlamencie. Jednak rząd idzie teraz w innym kierunku: szuka kandydata na ministra, a dopiero potem wymyśli, co ten minister będzie robił.

Kryzysowi demograficznemu poświęciłem dużo czasu. Zbierałem dane analityczne, studiowałem doświadczenia innych krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji, nakręciłem kilka filmów dokumentalnych o problemach naszych uchodźców i sposobach ich rozwiązania.

Cieszę się, że w trzecim roku wielkiej wojny władze wreszcie wysłuchały polityka opozycji. Smutne jest jednak to, że ze wszystkich moich propozycji wyciągnięto tylko jeden element – utworzenie nowego ministerstwa

Dlatego na razie wygląda to bardziej na imitację, pogoń za głośnymi nazwiskami. Oczywiście, Ministerstwo Powrotu Ukraińców brzmi nie gorzej niż Wielka Odbudowa. Ale jeśli za fasadą nie kryje się żadna strategia, to nic z tego nie będzie. Ten krok tylko rozdrażni Ukraińców, tworząc kolejną biurokratyczną strukturę, zresztą czytam już takie spostrzeżenia. Notabene: proszę Was, nie atakujcie od samego początku. Poczekajmy, aż rząd przedstawi koncepcję, ponieważ takie ministerstwo jest bardzo potrzebne.

Jednocześnie nalegam jednak, by parlament przyjął mój projekt ustawy o zasadach polityki demograficznej państwa. Jeśli już przyjęliście mój pomysł dotyczący ministerstwa, to weźcie cały dokument. Nie wahajcie się, bo nie ma już czasu.

Tylko od początku 2024 roku z Ukrainy wyjechało dodatkowe 400 000 Ukraińców. Jeśli jacyś Ukraińcy do tej pory zostali w domu, to znaczy, że nie boją się rosyjskiej armii. Ale jeśli wyjechali, to może dlatego, że boją się bezradności ukraińskiego rządu?

20
хв

Powrót Ukraińców z zagranicy: wolna wola czy przymus?

Mykoła Kniażycki

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Modlitwa o ciepłą zimę. Czy będzie prąd?

Ексклюзив
20
хв

Ukraiński humor to forma oporu wobec grozy

Ексклюзив
20
хв

Pierwsza rocznica Sestr: rok odkryć

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress