Sestry wraz z ekspertami od przeciwdziałania dezinformacji przeanalizowały najczęstsze rosyjskie narracje w Ukrainie, Polsce, Niemczech i innych krajach Europy, to, jak te wiadomości są formatowane dla różnych odbiorców, gdzie najczęściej spotyka się rosyjską propagandę, jak odróżnić destrukcyjne treści i czy osiągają one swój cel.
Konstruowanie rzeczywistości
Propaganda zawsze próbuje skonstruować alternatywną rzeczywistość i stara się uczynić ją tak prostą, jak to tylko możliwe, wyjaśnia Lidia Smoła, profesorka w Kijowskim Instytucie Politechnicznym:
– Podam przykład: od tygodni krąży teza, że Trump zakaże dostarczania broni do Ukrainy. A Trump swoimi ekstrawaganckimi wypowiedziami daje podstawy do różnych interpretacji. Ta narracja, te ramy przekazu o dostawach broni dla Ukrainy, są stale wypełniane nowym wkładem informacyjnym.
To zaczyna wstrząsać społeczeństwem, a ono mówi: „To już koniec – przyjdzie Trump i będzie po nas”
Podstawowym celem Rosjan, kontynuuje Lidia Smoła, jest podział i demoralizacja:
– Chcą zdemoralizować tę część ukraińskiego społeczeństwa, która zajmuje się wolontariatem. Chcą sprawić, by ci ludzie pomyśleli, że nie ma sensu tego robić. Chcą zdemoralizować tych, którzy są na froncie, siać niezgodę za pomocą komunikatów typu: „Podczas gdy wy prowadzicie wojnę, oni bawią się na tyłach”. Innymi słowy, chcą wywołać konflikt między tymi, którzy walczą, a tymi, którzy są na tyłach. A także tymi, którzy wyjechali, a tymi, którzy pozostali w Ukrainie.
Rosja jest nie tylko aktywna, ale metodycznie analizuje wszystkie punkty bólu istniejące w Ukrainie
Propaganda dla Polski
Jeśli chodzi o Polskę, to głównym celem rosyjskiej propagandy jest dziś tworzenie atmosfery strachu, negatywnych emocji i dezinformacji, zaznacza dr Sonia Horonziak, dyrektorka Programu Demokracja i Społeczeństwo Obywatelskie w Instytucie Spraw Publicznych:
– Odbywa się to głównie poprzez rozpowszechnianie w internecie fake newsów, stylizowanych na autentyczne informacje prasowe. Dotyczą one głównie zaangażowania Polski w wojnę w Ukrainie, sytuacji na granicy oraz sytuacji wewnętrznej w kraju.
Strategicznym celem rosyjskiej propagandy w Polsce jest doprowadzenie do sytuacji, w której dominować będą nastroje nawet nie prorosyjskie, ale wobec Rosji neutralne, a także nastroje antyamerykańskie i antyeuropejskie – mówi Michał Marek, kierownik Zespołu Analiz Zagrożeń Zewnętrznych w NASK:
– Głównym celem Rosji jest wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej i NATO, tak aby nie było w niej wojsk i baz naszych zachodnich partnerów
Ale po drodze do tego celu realizują też mniejsze cele. Na przykład stymulują nastroje antyukraińskie, by Polska i polski rząd zmniejszyły swoje wsparcie dla Ukrainy.
Czy im się to udaje? Michał Marek uważa, że nie do końca. Ale udaje im się dolewać oliwy do ognia w kwestiach, które najbardziej irytują zarówno Ukraińców, jak polityków.
Techniki propagandowe
„Przestańcie wspierać Ukrainę” – to od jakiegoś czasu główna rosyjska narracja w Niemczech, mówi Lea Frühwirth, starsza badaczka w Niemieckim Centrum Monitoringu, Analiz i Strategii (CeMAS):
– Może to przybierać różne formy, np. stwierdzeń o zagrożeniach ze strony ukraińskich uchodźców lub o tym, że dalsze wspieranie Ukrainy zagraża niemieckiej gospodarce. Regularnie monitorujemy również treści, które sugerują, że wspieranie Ukrainy naraża Niemców na bezpośrednie ryzyko wojny.
Znakiem rozpoznawczym prorosyjskich treści jest to, że główny ich temat koncentruje się na Ukrainie i tworzeniu określonego obrazu konfliktu, by odstraszyć ludzi od wspierania Ukrainy – kontynuuje Lea Frühwirth. Jest też nacisk na atakowanie obecnego niemieckiego rządu, co zbiega się z celem Rosji, jakim jest powolna destabilizacja sytuacji w Ukrainie.
W ostatnich tygodniach Rosja stosuje na ukraińskim polu informacyjnym taktykę, którą można nazwać „męczeniem materiału”. Rosjanie mają nadzieję, że wyczerpane psychicznie i emocjonalnie społeczeństwo ukraińskie w pewnym momencie zaakceptuje fakt zamrożenia wojny i zgodzi się na utratę terytorium, zaznacza prof. Lidia Smoła. Rosyjska propaganda próbuje przerzucić całą odpowiedzialność za wojnę wyłącznie na ukraińskie władze – choć i do nich jest wiele pytań, bo brak wysokiej jakości komunikacji, brak publicznej i przejrzystej dyskusji na ważne tematy daje rosyjskiej propagandzie pole do działania.
– I Rosja nad tym pracuje – mówi prof. Smoła. – Gdyby system komunikacji strategicznej na szczeblu rządowym działał prawidłowo, gdyby media nie starały się szybko wypełnić przestrzeń informacyjną prowokacyjnymi i manipulacyjnymi nagłówkami, ale były zdeterminowane, by informować opinię publiczną w zrównoważony sposób, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. No i jest również problem z tym, co mówią eksperci.
W dzisiejszych czasach każdy może nazwać się ekspertem, a to całkowicie niweluje znaczenie ekspertyzy jako takiej
Sonia Horonziak zauważa, że w polskiej przestrzeni informacyjnej manipulacje i fake newsy są najczęściej powielane w Internecie, zwłaszcza w głównych portalach społecznościowych, a także przez skrajnie prawicowe serwisy. Często te informacje początkowo wywołują silne emocje, przedstawiają polski rząd w skrajnie negatywnym świetle i akcentują wydarzenia, które mają bardzo negatywny wpływ na polskie społeczeństwo.
– Rozpowszechniane wiadomości często łączą częściowo prawdziwe informacje lub zdjęcia, ale nadają im fałszywy kontekst – mówi Horonziak. – Widzimy na przykład autentyczne zdjęcie, tyle że jest ono związane z zupełnie innym niż opisywane w tekście wydarzeniem z przeszłości.
Rośnie też rola sztucznej inteligencji w tworzeniu coraz bardziej wyrafinowanych fałszywych zdjęć lub filmów przedstawiających określone wydarzenia lub osoby, najczęściej ze świata polityki
Jeśli chodzi o strukturę, kampanie dezinformacyjne takie jak „Sobowtór” są dobrze zbadane i zwykle przebiegają według tego samego schematu. Są więc dość łatwe do zidentyfikowania, ocenia Lea Frühwirth:
– Na przykład jeśli w moim kanale wiadomości pojawiłaby się jakaś strona informacyjna, która wygląda jak strona znanej niemieckiej gazety, ale rozpowszechnia tylko jednoznacznie prorosyjskie materiały, z miejsca stałabym się ostrożna.
Kanały wpływu
Istnieje kilka kanałów fałszywej komunikacji, dodaje Lea Frühwirth. Po pierwsze, dochodzi do prób wypełnienia przestrzeni informacyjnej dezinformacją na tematy interesujące Rosję. Wydaje się jednak, że są one bardziej skoncentrowane na ilości wiadomości niż na ich jakości:
– Aby można było manipulować, treści nie muszą nawet zawierać jawnych kłamstw. Zwykłe akcentowanie jednej części problemu i pomijanie drugiej lub przedstawianie się źródła treści jako „obywatel Niemiec wyrażający zaniepokojenie” (gdy w rzeczywistości to bot), również wprowadza w błąd. Z drugiej strony, istnieją też lokalni prorosyjscy influencerzy, którzy powtarzają typowe dla Kremla kwestie. Zwykle nie możemy powiedzieć, jaka jest ich motywacja – mogą być opłacani, ale mogą też po prostu sami wierzyć w to, co piszą.
Wojna przeciwko Ukrainie jest jednym z tematów wykorzystywanych codziennie przez twórców fałszywych wiadomości. Tak wynika z raportu SCIENCE+, największej sieci dziennikarskiej przeciwdziałającej dezinformacji w Europie Środkowej. W 2024 r. nie dodano żadnych nowych kluczowych narracji dezinformacyjnych, a już istniejące zostały dostosowane do bieżących wydarzeń. Raport dokumentuje manipulacje dotyczące zagrożenia wojną z Rosją, dzielenie społeczeństw ze względu na ich stanowisko w sprawie Ukrainy i tworzenie mitu konfliktu między „Zachodem” a „Wschodem”. Narracje te były częścią zmasowanych ataków na demokratyczne wybory na Słowacji, w Bułgarii, Mołdawii i Rumunii.
Najczęstszym celem dezinformacji są ludzie młodzi. Większość z nich nie akceptuje tradycyjnych mediów i czerpie informacje od mało wiarygodnych influencerów. To sprawia, że częściej popierają polityków radykalnych lub populistycznych.
Przykładem jest Rumunia, gdzie Trybunał Konstytucyjny unieważnił wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich po tym jak prezydent Klaus Iohannis odtajnił dane wywiadowcze. Wykazały one, że Rosja zorganizowała tysiące kont w mediach społecznościowych dla promowania radykalnego prorosyjskiego polityka Calina Georgescu za pośrednictwem TikToka i Telegrama.
W 2025 roku w Polsce odbędą się wybory prezydenckie. Michał Marek jest przekonany, że Rosja z pewnością będzie chciała mieć na nie wpływ:
– Ale w naszej obecnej sytuacji w Polsce scenariusz rumuński jest mało prawdopodobny. Oni nie będą w stanie poważnie wpłynąć na te wybory.
Prorosyjscy agenci mogą mieć wpływ, jeśli chodzi o wybory parlamentarne. Ale gdy mówimy o wyborach prezydenckich, nie przeceniałbym ich możliwości
Taktyka, markery, skuteczność propagandy
Propaganda ma tendencję do wywoływania skrajnych emocji, wyjaśnia Sonia Horonziak:
– Trzeba sobie zadać pytanie: „Dlaczego nie usłyszałem tej informacji z telewizji publicznej czy radia?”. Po drugie, powinieneś weryfikować informacje w różnych oficjalnych źródłach – najczęściej nie są one w żaden sposób potwierdzone. Niektóre sieci społecznościowe dodają również informacje o kontekście danej informacji, co może wpływać na jej postrzeganie, dlatego zawsze warto szukać dodatkowego kontekstu.
Popularne narzędzia rosyjskiej propagandy obejmują agresywną retorykę, groźby, zastraszanie i szantaż nuklearny. Podczas tzw. orędzia na koniec roku prezydent Rosji powtórzył tezę, że nie ma systemów obrony powietrznej zdolnych do zestrzelenia rakiety „Oriesznik”. Według Putina nawet systemy obrony przeciwrakietowej dostępne w Polsce i Rumunii nie przechwycą tego pocisku. Istnieje jednak pewien odsetek ludzi w Polsce, którzy są pod wpływem rosyjskiej propagandy i mogą traktować takie groźby poważnie, a inne rosyjskie narracje uważają za prawdziwe, podkreśla Michał Marek.
– Generalnie wydaje się, że polskie społeczeństwo się tego nie obawia – ocenia ekspert. – Wyraźnie widać, że przez dużą część Polaków wojna w Europie między NATO a Rosją jest postrzegana jako realna. Jednak same pogróżki, np. dotyczące „Oriesznika”, nie są tym, w co my, Polacy, masowo wierzymy. Rosjanie straszą nas od wielu lat – i uderzeniami nuklearnymi, i tym, że bez rosyjskiego gazu zamarzniemy na śmierć.
Nowe pogróżki są więc postrzegane przez większość jako nowy straszak. Szczerze mówiąc, skuteczność takiej rosyjskiej propagandy nie jest zbyt wysoka
Krytyczne myślenie
Jednak jak ocenia Lea Frühwirth, każdy może dać się nabrać na propagandę:
– Ludzkie przetwarzanie informacji jest niedoskonałe. Wszyscy musimy więc ustanowić podstawowy poziom świadomości i krytycznego myślenia. Aby być na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie, radziłabym korzystać z wiarygodnych i renomowanych mediów, które przestrzegają standardów dziennikarskich. Z drugiej strony media społecznościowe to infosfera, w której musimy być przygotowani na możliwość bycia narażonymi na treści wprowadzające w błąd. Jeśli zauważysz, że coś nagle wywołuje w tobie nadmierne emocje, powinieneś zrobić krok do tyłu i trzeźwo to ocenić, by nie przyczyniać się do dezinformacji.
Rosyjska propaganda zazwyczaj dzieli świat na „czarny” i „biały”, „obcy” i „nasz”. I stara się narzucić ten podział Ukraińcom, wywierając presję na ich emocje przez wszystkie te wizualizacje, publikowanie filmów z zabitymi ukraińskimi wojskowymi itp. – zauważa Lidia Smoła.
– Sygnałem, że masz do czynienia z propagandą, jest to, że jesteś zachęcany do podejmowania impulsywnych, emocjonalnych działań. Na przykład wchodzisz na media społecznościowe i widzisz zdjęcie nieznajomego, który zwraca się do ciebie z emocjonalną prośbą: „Proszę, polub to, bo jadę na front”. A potem widzisz tysiące polubień pod takimi wiadomościami. Dlaczego? Bo ludzie chcą czuć się zaangażowani w coś ważnego i rzadko myślą o tym, jak takie strony są wykorzystywane i co jest za ich pośrednictwem udostępniane.
Dlatego ważne jest, by krytycznie oceniać zasoby i nie dać się zmanipulować wezwaniom do natychmiastowego działania
Dla Ukrainy ważny jest również czynnik przygnębienia, stale podsycany przez wrogich propagandystów. Ogromne znaczenie ma tu teza o niezwyciężoności Rosji, zaznacza Lidia Smoła:
– To działa jak huśtawki emocjonalne: od euforii do depresji, kiedy ludzie piszą: „Wszystko stracone, nie możemy wygrać, Rosja wygrywa”. W takich sytuacjach zawsze zadaję sobie pytanie: „Gdzie była Rosja w 1922 roku z tą swoją potężną i wyszkoloną armią – a gdzie jest teraz?”.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji
Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!