Exclusive
20
min

Święta są wszędzie. Moje brytyjskie Boże Narodzenie

Nawet jeśli w głębi serca jesteś Grinchem, nie będziesz w stanie uciec od świątecznej radości w Wielkiej Brytanii

Kateryna Gorodnycha

Boże Narodzenie w Walii jest zawsze rozświetlone i pełne smaków. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Jednym ze znaków rozpoznawczych świąt Bożego Narodzenia jako pop-kultu na całym świecie jest brytyjski film "Love Actually". Pamiętacie nieśmiertelny śpiew Billa Nye'a "Christmas is all around"? Zdecydowanie nie kłamał. W Brytanii Boże Narodzenie jest wszędzie.

A zaczyna się najpóźniej 1 grudnia. W okolicach tej daty radio BBC1 zaczyna nadawać wyłącznie piosenki o tematyce świątecznej. W domach pojawiają się choinki i świecidełka, a w supermarketach rozpoczyna się świąteczna mania polowania na prezenty.

"Zróbmy to po świętach" zaczyna się wraz z nadejściem grudnia. Halloween właśnie się skończyło. Choinki pojawiają się w domach między 1 a 6 grudnia. Jeszcze wcześniej na głównych placach miast pojawiają się jarmarki bożonarodzeniowe.

Świąteczne Cowbridge, mała wioska w Walii. Zdjęcie: archiwum prywatne

I chociaż wszystkie billboardy przedstawiają świąteczne aktywności w śnieżnych krajobrazach, jedynymi innymi oznakami ferii zimowych są tu girlandy i czerwono-zielone dekoracje z namalowanymi płatkami śniegu. Śnieg w Wielkiej Brytanii jest uważany za klęskę żywiołową - wystarczy centymetr opadów, aby zamknąć szkoły, a kierowcy albo zostają w domu, albo biorą udział w wypadkach drogowych. Śnieżna bajka jest więc tutaj czysto hipotetyczną rozrywką.

W Londynie, w Hyde Parku, ogromny Wonderland z przejażdżkami, jarmarkiem i lodowymi figurami zarabia w grudniu mnóstwo pieniędzy. Od ponad dekady brytyjska stolica buduje zimą jedno z największych miejsc świętowania na świecie.

Ale Ukraińcy to "rozpieszczone bachory". Pamiętając o zimowych miasteczkach w WDNG [Wystawa Osiągnięć Gospodarstwa Ludowego - kijowskie centrum wystawowe - red.] lub Platformie w Kijowie [w obu miejscach przed wojną tradycyjnie odbywały się wielkie wydarzenia kulturalne - red.] czy noworocznej iluminacji w centrum Charkowa (do 2022 roku), nie jesteśmy pod szczególnym wrażeniem szarych krajobrazów i karuzeli w światowych stolicach. Hektary rozrywki zamykane są 1 stycznia - i jest to jedna z oczywistych różnic między Wielką Brytanią a Ukrainą. Nasi ludzie zazwyczaj wykreślają styczeń ze swojego życia. U nas grudzień można uznać za miesiąc "stracony".

Domowe tradycje świąteczne to już inna sprawa. Dorastaliśmy, oglądając głównie amerykańskie filmy o Bożym Narodzeniu, więc czysto angielskie rytuały były dla mnie całkowitym zaskoczeniem.

Drugi rok z rzędu mój syn i ja świętujemy Boże Narodzenie w krainie lewej i prawej stopy Beckhama, a także Hugh Granta i Jasia Fasoli.

Świąteczny stół. Zdjęcie: archiwum prywatne

Nasi walijscy przyjaciele co roku mają w domu pięć choinek. I to nie licząc reszty dekoracji, która w skromniejszym otoczeniu mogłaby pełnić rolę głównego drzewka w domu. Tutaj kartki wciąż są obowiązkowym elementem prezentów. Istnieje wiele specjalistycznych sklepów rozsianych po całej Wielkiej Brytanii, które sprzedają wyłącznie pocztówki. Z ukraińskim racjonalnym podejściem, w myśl którego pocztówki to tylko dodatkowa makulatura, dołączyliśmy z synem do tego "wyścigu" dopiero w drugim roku. Można powiedzieć, że się przystosowaliśmy.

W zeszłym roku nasi walijscy przyjaciele zaprosili mojego syna i mnie na lunch 25 grudnia. W pełni doświadczyliśmy retrospekcji z naszego dzieciństwa, kiedy to ludzie w sylwestra byli w stanie upchnąć w sobie tygodniową porcję jedzenia w kilka godzin. Ale jedzenie zaczęło się na długo przed świątecznym posiłkiem - podczas przygotowywania i nakrywania do stołu. Nie ma tu radzieckich oliwek ani futrzanych płaszczy, ale sztuczny mróz 25 grudnia nie byłoby nie na miejscu w walijskiej wiosce.

Ważnym rytuałem związanym ze świątecznym obiadem jest wspólne gotowanie. Zdjęcie: archiwum prywatne

Indyk to główne danie na świątecznym stole. Ale zanim do niego dotrzesz, twoje ciało już błaga o litość. Zwyczajowo świąteczny posiłek rozpoczyna się od sałatki lub zupy. Nie licząc ginu z tonikiem, który działa pobudzająco na wszystkich uczestników prac kuchennych. Zupa jest tu traktowana podobnie jak sałatka - to głównie zupa przecierowa z warzyw. Jest pyszna, ale lepiej nie najadać się do syta, bo najważniejsze dopiero przed nami.

Nie ma tu tradycji dwunastu dań, lecz wśród Walijczyków panuje wielki entuzjazm. Dlatego liczba odmian jedzenia zbliża się do 12. Punktem kulminacyjnym jest indyk. Bez względu na wszystko trzeba spróbować tego pieczonego olbrzyma. A potem z przerażeniem uświadamiasz sobie, że po nim następuje obowiązkowy deser. To słodki pudding nasączony alkoholem i skropiony jeszcze słodszym syropem. Jeśli lubisz czasem zjeść łyżkę  cukru, będziesz zachwycony. Ale nie licz na miejsce w żołądku.

Jedzenie jest opcjonalne i zależy od rodziny, ale rytuały bożonarodzeniowe są święte - chociaż nie mają nic wspólnego ze świętością ani narodzinami Chrystusa. Każdy uczestnik uczty otrzymuje "krakersa", który wygląda jak skrzyżowanie petardy z gigantycznym cukierkiem. Siewdzący przy stole muszą ciągnąć tego krakersa w różnych kierunkach, by podzielić go między siebie. W środku znajduje się korona z kolorowego papieru, drobny upominek i kartka z żartem lub zagadką. Nikt nie wywinie się od założenia na głowę tej wykwintnej korony, która przypomina dzieło grupy gimnazjalistów. Tradycja. Następnie wszyscy na zmianę odczytują swoje krakersowe dowcipy, po czym można rozpocząć rozmaite gry stolikowe - nie zapominając przy tym jednak o przeżuwaniu.

Papierowa korona to jeden z symboli walijskiego Bożego Narodzenia. Zdjęcie: archiwum prywatne

Wszystkie te tradycje, w tym choinka, pojawiły się w Wielkiej Brytanii na przełomie XIX i XX wieku. Zostały przywiezione z Niemiec przez męża królowej Wiktorii. Dlatego mają tu Santa Clausa, a nie Świętego Mikołaja. W przeciwieństwie do Ameryki, Święty Mikołaj został tutaj przemianowany na Ojca Bożego Narodzenia (Father Christmas) dawno temu. Jeszcze raz przypomnę: Boże Narodzenie jest jak urodziny Jezusa. Więc to, kto jest w tym przypadku ojcem - to wielkie pytanie.

26 grudnia jest w Walii również dniem wolnym od pracy. Nazywa się Boxing Day. Szczerze? Myślałam, że to dlatego, że obok papierowych koron, kartonowych cukierków i Ojca Bożego Narodzenia wiąże się to z tradycją organizowania świątecznych walk bokserskich. Ale nic z tych rzeczy. Otóż tego dnia arystokraci dawali swoim służącym pudełka z prezentami, a sami zazwyczaj udawali się na polowanie. I choć we współczesnych czasach mało kto w Walii odważa się zabijać zwierzynę, to w zeszłym roku moi walijscy przyjaciele ostrzegali mnie, żebym nie wypuszczała tego dnia kotów na dwór. Strzelać nie będą, ale zawsze znajdzie się paru chętnych do przejażdżki konnej ze sforą psów alejkami naszej wioski. Dlatego lepiej, żeby futrzaki nie bawiły się w zające czy kaczki i 26 stycznia zostały w domu.

Ogólnie rzecz biorąc, produkcja bożonarodzeniowa w Wielkiej Brytanii jest źródłem dochodów dla wielu firm przez cały rok. Muzycy piszą całe świąteczne albumy świąteczne, które będą emitowane w stacjach radiowych przez miesiąc. Platformy i kanały telewizyjne prześcigają się w liczbie zimowych bajek i komedii romantycznych. Brytyjczycy otrzymują w tym dużą pomoc od Amerykanów. Tylko w 2023 roku kanał Hallmark, który specjalizuje się w przesłodzonych melodramatach, wypuścił na święta 42 (!) filmy o tematyce świątecznej.

Tak więc nawet jeśli w głębi serca jesteś Grinchem, w Wielkiej Brytanii nie będziesz w stanie uniknąć świątecznej zabawy.

No items found.

Dziennikarka, redaktorka, producentka, scenarzystka. Ma dwudziestoletnie doświadczenie w ukraińskiej telewizji oraz w publikacjach internetowych. Członek Ukraińskiej Akademii Filmowej, założycielka firmy producenckiej Stories. W 2022 roku przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii, do Walii, gdzie wraz z kolegami założyła festiwal sztuki ukraińskiej w Cardiff. Obecnie jest korepetytorem i redaktorem konsultingowym w Harbingers.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Potrzeba audytu pomocy wojskowej i finansowej jest zrozumiała. Mike Waltz, który będzie nowym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, zastępując na tym stanowisku Jake’a Sullivana, jest członkiem komisji spraw zagranicznych ds. sił zbrojnych i wywiadu w Izbie Reprezentantów. Kiedy więc zasugerował, że ukraiński rząd nie wydaje pieniędzy zbyt racjonalnie, miał do tego pełne prawo. Bo trzeba w końcu przyznać, że poczynania administracji Denysa Szmyhala w tej kwestii pozostawiają wiele do życzenia. Wielu odetchnęło więc z ulgą, uznając że nadszedł czas, by powrócić do klasycznej dyplomacji i dobrze opracowanych biznesplanów.

Pomysł oddania ziemi i zatkania Rosji gęby nie jest nowy i był wyrażany w różnych wariantach przez różnych polityków – od nieżyjącego już Henry’ego Kissingera, przez kanclerza Olafa Scholza, po dwóch czołowych członków obecnego zespołu Trumpa: Elona Muska i J.D. Vance’a

Po pierwsze, musimy zrozumieć, dlaczego takie głosy mają posłuch. Gdzieś jesienią 2022 r. urzędnicy z Bankowej [w Kijowie na ul. Bankowej znajduje się siedziba prezydenta Ukrainy – red.] zdecydowali, że jeden głos powinien być słyszalny na arenie międzynarodowej: barytonowy głos Zełenskiego. Od tej chwili liczba przedstawicieli opozycji w delegacjach podróżujących do Waszyngtonu, Londynu i Berlina znacznie zmalała, a wojskowych można było policzyć na palcach jednej ręki.

A z pierwszych stron gazet zniknęły historie o zwykłych ludziach, którzy atakowali rosyjskie czołgi koktajlami Mołotowa, i zdeterminowanych ochotnikach, którzy szli niszczyć doborowe jednostki rosyjskiej armii

Poza tym nawet w kraju widać już zmęczenie codziennymi wariacjami na temat dzielnego prezydenta, który nie uciekł. I brakiem wizji przyszłości oraz planu dla społeczeństwa, w którym kumulują się sprzeczności.

Kwestie ukraińskie stały się przedmiotem kampanii wyborczych na Zachodzie. Zdjęcie: OPU

Nic dziwnego, że teza: „dojdę do władzy i zakończę wojnę w ciągu doby” – stała się bardzo popularna w wyborach w tych krajach, które poważnie zainwestowały w obronę Ukrainy. Donald Trump obiecał rozwiązać kwestię ukraińską w ciągu 24 godzin od ogłoszenia wyników wyborów. Teraz Friedrich Merz, lider CDU, największej niemieckiej partii opozycyjnej, w oczekiwaniu na przedterminowe wybory do Bundestagu powiedział, że jeśli zostanie kanclerzem Niemiec, postawi Putinowi ultimatum w sprawie Ukrainy. I jeśli jego warunki nie zostaną spełnione w ciągu 24 godzin, jest gotów dostarczyć Ukrainie pociski manewrujące Taurus oraz dać jej zgodę na rozpoczęcie ataków na terytorium Rosji.

Wojna w Ukrainie staje się technologią przedwyborczą w programach zachodnich polityków, którzy zasmakowali politycznego zwycięstwa

Szum wokół ukraińskich planów pokojowych pozwala wielu autorom, którzy pisali o przygodach klimatycznych Grety Thunberg i pozytywnym nastawieniu do ciała w Victoria's Secrets, zdobywać pierwsze nagrody, pisać scenariusze dla Netflixa i wspomnienia.

Jednak za wszystkimi tymi receptami na rozwiązanie ukraińskiej wojny (dać Putinowi cztery regiony z dostępem do morza) kryje się niechęć Zachodu do szukania problemów w sobie – i do zmian.

Niedawno Rosja zorganizowała forum w Wałdaju, gdzie Putin przez ponad trzy godziny mówił o tym, że stary porządek mu nie odpowiada. I że chciwy Zachód musi usiąść z Rosją i powrócić do czasów zimnej wojny, kiedy Moskwa miała wpływy w Europie Wschodniej. Nawet mając armię w rozsypce, Kreml chce doprowadzić do kapitulacji Europy i odzyskać w niej hegemonię.

Nie jest tajemnicą, że Putin już składa Trumpowi propozycje szybkiego spełnienia jego obietnicy zakończenia konfliktu w Ukrainie. Tyle że na warunkach Rosji.

Nie jest też tajemnicą, że szereg rosyjskich lobbystów już nawiązuje kontakty i szturmuje biura osób, które będą pełnić najwyższe stanowiska w administracji Trumpa.

Wszystko to okraszone jest różnymi wersjami planów pokojowych opisywanych w prasie, które po części przypominają propozycje Chin i Brazylii oraz samej Rosji, przedstawione w Stambule wiosną 2022 roku.

Świat nie jest zmęczony wojną w Ukrainie. Po prostu od 2014 roku popełnił tak wiele błędów, że teraz boi się wziąć grabie, łopaty i posprzątać cały ten bałagan

Nie ma prostych recept na pokój w Ukrainie. Ukraińcom nie można po prostu powiedzieć, żeby zapomnieli o Mariupolu, który został już oficjalnie przekazany gangom Ramzana Kadyrowa do splądrowania. Nie możesz zmuszać Ukraińców do sympatyzowania z mordercami, którzy wykorzystują wojnę w Ukrainie do spłacania pożyczek zaciągniętych na propagandowe filmy pokazywane na licznych światowych festiwalach, zresztą organizowanych też za rosyjskie pieniądze. I zdecydowanie nie powinniśmy być zmuszani do kochania Rosjan za thrillery erotyczne, w których ukraińska uchodźczyni w Stambule z jakiegoś powodu spośród milionów mężczyzn wybiera Rosjanina.

Ta wojna nie skończy się wraz z telefonem Trumpa do Putina i tym, że pan Merz wygra niemieckie wybory. To wojna na dłuższą metę, w której główną zdobyczą nie jest jakaś wioska w obwodzie donieckim.

Rosjanie chcą rozbijać witraże krakowskich katedr, gwałcić kobiety w Berlinie i plądrować najlepsze domy w Paryżu
Nie ma prostych recept na pokój dla Ukrainy. Zdjęcie: SAUL LOEB/AFP/Eastern News

Im szybciej Zachód zda sobie sprawę, że celem nie jest Ukraina, ale on sam, tym łatwiej będzie nam wszystkim. Bo my już nauczyliśmy się na własnej skórze, że musisz przygotować się na czas, a nie przechowywać pamięć o swoim rodzinnym mieście w starych albumach.

Każdy plan pokojowy, który pojawił się w prasie od czasu ogłoszenia wyników amerykańskich wyborów, wygląda dla nas jak oferta zostania potrawą na czyimś przyjęciu. Perspektywa zostania zbieraczem na wysypisku śmieci zdecydowanie nie jest czymś, co chciałoby się dostać po dziesięciu latach wojny.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Iluzja planów pokojowych. Dlaczego Zachód jest tak zmęczony Ukrainą i proponuje jej kapitulację

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Tragedia wołyńska: w poszukiwaniu pojednania

<frame>Świadome, jak delikatna jest kwestia tragedii wołyńskiej w stosunkach polsko-ukraińskich, publikujemy wywiady z polskimi i ukraińskimi historykami zainteresowanymi nawiązaniem otwartego dialogu między naszymi krajami. Poniżej odpowiedź ukraińskiego politologa, historyka, dyrektora Instytutu Polityki Światowej Jewhena Magdy na wywiad Sestr z Łukaszem Adamskim „Jeśli Ukraina się obroni i odzyska zajęte tereny, to będzie jej wielkie zwycięstwo”<frame>

Łukasza Adamskiego znam od czasów, gdy był zastępcą dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Jestem przekonany, że to nie wina Pana Łukasza, że nie było i nie ma dzisiaj takiej instytucji, która zapewniałaby dialog między Polakami i Ukraińcami. Centrum Mieroszewskiego, w które przekształciło się Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, prowadzi aktywną politykę wschodnią. Możecie powiedzieć, że Katyń i katastrofa smoleńska nie stoją między Polską a Ukrainą. Tak, ale nasze stosunki dwustronne komplikuje problem tragedii wołyńskiej.

Polacy i Ukraińcy wspólnie modlą się za zamordowanych na Wołyniu, we wsi Pawłówka, 2013. Zdjęcie: Poczta Wołyńska

Chciałbym zauważyć, że w Polsce działalność wielu wpływowych think tanków jest koordynowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, podczas gdy w Ukrainie nie ma takiego algorytmu. Prawda jest taka, że po polskiej stronie naszej 525-kilometrowej wspólnej granicy zaczęto badać Ukrainę wcześniej i robi się to bardziej systematycznie. I nie będę teraz przypisywał błędów ukraińskich władz wyłącznie agresji Rosji. Byłoby to nieuczciwe.

Nie mogę jednak zgodzić się z tezą Pana Adamskiego, że nikt w Polsce nie chce zwycięstwa Rosji. Rzeczywiście, gotowość do dialogu z Kremlem nie jest dziś w Polsce „na stole”, a w latach rządów PiS obecny premier Donald Tusk podczas swojego pierwszego premierostwa był chłostany w mediach za dialog z Putinem. Jednak nienawiść do Ukraińców (z różnych powodów) znajduje liczne echa w polskim społeczeństwie. Sukces Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których partia ta podwoiła swoje poparcie w porównaniu z wyborami do Sejmu, tylko to potwierdza.

Przypomnę, że pomiędzy obiema kampaniami wyborczymi doszło również do blokady granicy polsko-ukraińskiej przez polskich rolników – przynajmniej przy wsparciu jednego z działaczy Konfederacji, Rafała Meklera. Ta blokada pokazała m.in., że polscy politycy, mimo istnienia tezy o „polsko-polskiej wojnie politycznej”, nie będą działać przeciwko swoim rodakom w interesie Ukrainy. Z punktu widzenia Polski to oczywiście dobrze, ale dla Ukrainy, która nadal przeciwstawia się Rosji na froncie, stworzyło to problemy natury moralnej. Nie mam wątpliwości, że dostawy wojskowe szły do Ukrainy bez przeszkód, ale blokowanie tras przez obywateli kraju, z którym stosunki w 2022 roku osiągnęły poziom euforii, było zimnym prysznicem. Co więcej, opinia publiczna w Ukrainie jest świadoma wysiłków Andrzeja Dudy, by przekonać kraje Europy Południowej do rozpoczęcia negocjacji z Ukrainą w sprawie przystąpienia do UE. Ale nie wie nic o wysiłkach Donalda Tuska na rzecz integracji europejskiej w interesie Ukrainy.

Nie zamierzam usprawiedliwiać stanowiska Wołodymyra Zełenskiego po incydencie w Przewodowie. Nie chcę szukać wytłumaczenia tego błędu

Chciałbym zwrócić uwagę, że atak w sprawie rozsypywania polskiego ziarna we wrześniu 2023 r., podczas przemówienia prezydenta Ukrainy na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, był bezosobowy, choć łatwo zidentyfikować jego adresata. Pragnę również przypomnieć, że dziennikarz Zbigniew Parafianowicz w swojej książce „Polska na wojnie”, która jest znana nie tylko w Polsce, wspomina o przeprosinach ówczesnego Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego wobec jego polskiego odpowiednika Rajmunda Andrzejczaka. Nawiasem mówiąc, niedawno rzecznik polskiego MSZ Paweł Wroński wyraził nadzieję, że Polska będzie mogła zestrzeliwać rosyjskie rakiety. Wydanie pozwolenia w tej sprawie oczywiście należy do NATO. Bez niego polscy urzędnicy są zmuszeni do mówienia bzdur, gdy rosyjskie rakiety pojawiają się w przestrzeni powietrznej ich kraju.

Zamiast tego jestem gotów wcielić się w adwokata diabła i przeprosić za oświadczenie o „ludobójstwie zbożowym”, wygłoszone w zeszłym roku przez przedstawiciela handlowego Ukrainy Tarasa Kaczkę. Niestety w relacjach polsko-ukraińskich czasami górę biorą emocje. Jednocześnie muszę zauważyć, że ukraiński prezydent, premier, przewodniczący parlamentu, ministrowie obrony i spraw zagranicznych nie pozwalają sobie na podobne ataki. Jednak naprawdę zaskakujące jest to, że nawet rok po zmianie władzy w Polsce jej organy ścigania nie znalazły beneficjentów oszustwa zbożowego, które zaszkodziło bezpieczeństwu żywnościowemu kraju. Trudno sobie wyobrazić, by choćby jeden wagon lub ciężarówka ze zbożem przekroczyły polsko-ukraińską granicę bez przygotowania zawczasu miejsca na rozładunek.

Niestety Warszawa i Kijów szybko przeszły od szczytu porozumienia na wiosnę 2022 r. do okopów wzajemnych roszczeń. I jak tu nie wspomnieć o innym polskim koledze, Przemysławie Żurawskim vel Grajewskim, który wielokrotnie podkreślał, że kiedy Polska i Ukraina są razem – wygrywają? Nawiasem mówiąc, ten model współpracy w pełni funkcjonuje zarówno w ramach NATO, jak Unii Europejskiej. Ta potencjalna współpraca nie wszystkim się jednak podoba – nie tylko za murami Kremla, ale także w UE.

Bądźmy szczerzy: przystąpienie Ukrainy do NATO i UE nie znajduje się obecnie w agendzie żadnej z tych organizacji. Dlatego szumne zapowiedzi polskich polityków, że nie dopuszczą do akcesji Ukrainy bez rozwiązania problemu wołyńskiego, to czysty populizm. Obecny okres wiąże się z wystawianiem kandydatów na prezydenta przez czołowe siły polityczne w Polsce. Stosunek do Ukrainy, w szczególności w kontekście tragedii wołyńskiej, jest papierkiem lakmusowym dla polskich polityków.

Podobnie jak Łukasz Adamski popieram ekshumację ofiar tragedii wołyńskiej, ale uważam, że konieczne jest podkreślenie kilku szczegółów. Rzeczywiście, rozpoczęcie tego procesu i zapewnienia o nieodwracalności stanowiska Ukrainy jest konieczne. Byłoby dobrze, gdyby zostało to politycznie poparte przez parlamenty obu krajów.

Przydałoby się też ustanowienie nagrody „Sprawiedliwy z Wołynia”, co mogliby zrobić Wołodymyr Zełenski i Andrzej Duda

Wiem, że Polska honoruje tych, którzy ratowali ofiary masakry, ale przeniesienie nagrody na poziom międzynarodowy mogłoby zwiększyć poziom zrozumienia problemu w Ukrainie. Brak społecznego zapotrzebowania w Ukrainie na rozwiązanie tego problemu jest być może głównym powodem bierności ukraińskich władz w tej sprawie.

Należy również zrozumieć, że państwo, które codziennie grzebie dziesiątki obywateli zabitych przez rosyjską agresję, nie może uczynić ekshumacji ofiar tragedii wołyńskiej absolutnym priorytetem do czasu zakończenia wojny z Rosją. Zarazem utworzenie międzynarodowej komisji (z udziałem przedstawicieli państw trzecich) przyczyniłoby się do lepszego i szybszego rozwiązania problemu. Dla mnie to, co oczywiste, jest jasne: problemy w relacjach między Polską a Ukrainą można rozwiązać tylko poprzez dialog. Dlatego nie po raz pierwszy proponuję stworzenie formatu dyskusyjnego PL-UA-525, w którym można by nie tylko omawiać istniejące sprzeczności i opracowywać rozwiązania na przyszłość, ale także rozpowszechniać istotne informacje w Polsce i w Ukrainie. Byłbym szczęśliwy, gdyby Centrum Mieroszewskiego przyłączyło się do tej inicjatywy. Polska i Ukraina powinny nie tyle przerzucać się zarzutami, ile tworzyć wspólne znaczenia pod wspólnym hasłem: „Za naszą i waszą przyszłość”.

P.S. Proponuję obejrzeć naszą ostatnią dyskusję z Łukaszem Adamskim na kanale Ukrlife YouTube z Ludmiłą Nemyrą. Był poświęcony tragedii wołyńskiej:

20
хв

Jewhen Magda: Popieram ekshumację ofiar tragedii wołyńskiej

Jewhen Magda

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Profesor Tadeusz Sławek: Wpuściliśmy do swojego domu gościa - i to wszystko zmienia

Ексклюзив
20
хв

Przygody Amerykanki we Wrocławiu

Ексклюзив
20
хв

Alyona Alyona: - Na front przynoszę miłośc i uwagę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress