Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Na dobry nastrój: seriale Anno Domini 2024, które obejrzysz z przyjemnością
Ciepłe zimowe wieczory najlepiej spędzać z rodziną lub przyjaciółmi, wspólnie oglądając ulubione programy telewizyjne i filmy. Jarosław Pidhora-Gwiazdowski podpowiada, co warto obejrzeć podczas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku
Nie da się zadowolić wszystkich jednym serialem. Bo każdy ma swój gust, swój wiek i swoje rozumienie tego, co nastrój poprawia, a co może go zepsuć. Dlatego dla każdego mam coś ciekawego.
Nikt tego nie chce (USA)
Nikt tak naprawdę nie chce dokonywać drastycznych zmian w swoim życiu, ale zakochanie się we właściwej osobie, zamiana samotności na związek, a przy okazji stanie się celebrytą z podcastu – przyznajmy, niejednemu by się spodobało. Ten serial od Netflixa jest przyjemny, wyjątkowy i optymalny na świąteczny czas. Tyle że lepiej go oglądać bez małych dzieci, biorąc pod uwagę skomplikowany klimat psychologiczny dorosłego życia bohaterów – wyluzowanej i inteligentnej kobiety oraz przystojnego, nieortodoksyjnego rabina w synagodze. Głównym ich dylematem jest to, że ona nie jest Żydówką, więc musi przejść na judaizm – jeśli on ma zostać głównym rabinem. W przeciwieństwie do mocnego „Unorthodox”, „Nikt tego nie chce” jest miękki i puszysty.
Star Wars: Skeleton Crew (USA)
Wszechstronnie dobry serial dla nastolatków to rzadki przypadek we współczesnym kinie. Ten jest jeszcze rzadszy i bardziej wyjątkowy, ponieważ jest atrakcyjny dla szerszej niż smarkata publiczności, a zatem może być oglądany przez wszystkich w rodzinie – w wieku od lat 7 do 107. Pełna przygód i wolna od dłużyzn opowieść wyciągnie cię natychmiast. Na początku łączy chłopców i dziewczęta z różnych cywilizacji, którzy od dawna żyją na tej samej planecie w społeczeństwie, które przypomina ziemskie, tyle że jest bardziej zaawansowane technologicznie. A potem wszyscy wyruszają w nieskończoną przestrzeń kosmiczną dzięki niespodziewanie odnalezionemu statkowi kosmicznemu, zakopanemu w leśnej gęstwinie nie wiadomo przez kogo i dlaczego. Piracki droid, baza na planecie bandytów, obalony kapitan i gwiezdne mapy Republiki – to świat Wyspy Skarbów Stevensona przeniesiony do uniwersum Gwiezdnych Wojen Lucasa. Ot, taki sympatyczny powrót do czasów naszej młodości.
Supersex (Włochy)
To oczywiste, że dobry seks sprawia, że czujesz się dobrze. Ale żeby go mieć, musisz być w dobrym nastroju. Oglądając historię giganta seksu, wzorowanego na włoskiej gwieździe porno Rocco Siffredim, taki nastrój można uzyskać. A jeśli nawet ta fikcyjna historia nie wywoła takich emocji, jakie wywołują prawdziwe filmy dla dorosłych – to przynajmniej będzie ciekawie. Wzloty i upadki przystojnego mężczyzny o nieprzeciętnych (w każdym tego słowa znaczeniu) przymiotach seksualnych pozwalają zajrzeć za kulisy pornobiznesu, a z drugiej strony zrozumieć, jaką płaci się cenę, gdy przyjemność zostaje odstawiona na dalszy plan, by nie przeszkadzać w pracy. 7 odcinków z udziałem Alessandra Borgi („Suburra”) to ścieżka do dobrego nastroju, na której poznasz tych, którzy za ów nastrój odpowiadają.
Maxima (Holandia)
Jeśli mógłby istnieć dobry serial o książętach i księżniczkach, bez dramatów i tragedii typu brytyjsko-francuskiego, byłby to serial o… holenderskich książętach i księżniczkach. Serial „Maxima” jest właśnie taki – miły, romantyczny, piękny, w dodatku pełen znaczeń i życiowych szczegółów „do przemyślenia”. Historia typowa dla współczesnej bajki: młodzieniec królewskiej krwi spotyka zwykłą kobietę. Ona, Maxima, jest pięknością, a on jest całkiem przystojny. By dostąpić wymarzonego szczęścia we dwoje, muszą pokonać wiele przeszkód. Bajka staje się rzeczywistością. Tyle że bajka pozytywna i pozbawiona brutalności, bez zamieniania w żaby, obdzierania ze skóry i palenia w piecu.
Dżentelmeni (Wielka Brytania)
Serial dla dużych chłopców, ze wszystkimi tymi zabawkami, które lubią – drogimi cygarami, szytymi na miarę garniturami, whisky single malt, grawerowanymi pistoletami, polowaniami, zabytkowymi samochodami i zamkami z epoki elżbietańskiej. Tak jak we wcześniejszych filmach, bohaterowie – ze swoimi kartami, pieniędzmi, rewolwerami, mosiężnymi kastetami, boksem i walkami psów – są mieszanką rodem z bohemy i świata ulicznych naciągaczy. Każdy, kto jakimś cudem przegapił „Dżentelmenów”, a teraz ma chwilę spokoju, by nadrobić zaległości, dostanie rozrywkę w pełnym pakiecie, śledząc losy zbankrutowanego, lecz nader pewnego siebie księcia próbującego pozbyć się mafii żyjącej z uprawy marihuany, która opanowała jego posiadłość.
Ludwig (Wielka Brytania)
Czasami, aby być w dobrym nastroju, musisz użyć mózgu i zagrać w intelektualną grę, zanurzając się w głębinach swoich myśli. Dobry serial detektywistyczny to w takim przypadku coś w sam raz. „Ludwig” oferuje ciekawą grę z widzem według najlepszych tradycji gatunku, ze sprytnymi zagadkami, nieoczywistymi sposobami ich rozwiązywania i dowcipnymi wątkami równoległymi. Sprawiają one, że serial nie jest tylko zestawem kolejnych konfliktów, które spadają na głowę widza w każdym odcinku, ale dobrze skrojoną i wartą uwagi dramatyczną historią horyzontalną. Reżyser prowadzi grę z widzem, a jednocześnie z głównym bohaterem – samotnikiem o nieprzeciętnej erudycji wynikającej z nieustannego rozwiązywania krzyżówek, który opuszcza swoje mieszkanie tylko dlatego, że zniknął jego brat…
The Chosen. Wybrani (USA)
Niesamowity serial. I wcale nie chodzi tu o cuda Jezusa Chrystusa czy jego czyny. Chodzi o sposób, w jaki opowiadane są znane historie biblijne. Wszystkie 4 sezony serialu to zwykłe rozmowy między ludźmi, którzy wyglądają niemal jak my – nieprzesadnie umięśnieni, dowcipni, na co dzień posługujący się środowiskowym żargonem. Jezus jest tutaj tak blisko człowieka, jak sam chciał, szczególnie podczas Kazania na Górze. Wnikliwy, zabawny i energiczny. I to też jest cud, bo przecież klasyczne seriale o Zbawicielu zwykle są przesycone patosem i pretensjonalnością. „Święta prostota” znakomicie spełnia tu swoją rolę, czyniąc rzeczy ważne jasnymi i przyjemnymi.
Dziennikarz, krytyk filmowy, scenarzysta. Został opublikowany w ponad 60 czasopismach, gazetach i stronach internetowych. Opublikował ponad 3 tysiące materiałów. Był redaktorem działu „kina” w magazynie „SHO”, w magazynie „Cinema Digest” był redaktorem naczelnym, a także w ukraińskim przedstawicielstwie międzynarodowego magazynu Total Film. W 2015 roku rozpoczął festiwal „Tydzień Odrodzenia Strzelania” (przy wsparciu finansowym Państwowej Agencji Filmowej). W 2018 roku brał udział w tworzeniu festiwalu „Tydzień Odrodzenia Strzelania” (przy wsparciu finansowym Państwowej Agencji Filmowej). W 2018 roku brał udział w tworzeniu Związków Krytyków Filmowych Ukrainy, festiwalu „Tydzień Krytyków Filmowych”, a później — w tworzeniu nagrody Związku Krytyków Filmowych „Kinokolo”. W 2021 roku był współtwórcą Korosten Street Film Festival. W 2020 roku napisał scenariusz pełnometrażowego filmu fabularnego wojskowego filmu akcji „Prawo do zemsty” (we współpracy z Julią Czerniawską), aw 2021 roku scenariusz pełnometrażowego filmu fabularnego kryminalnego thrillera erotycznego „Klucze do piekła i raju”. Członek Związku Krytyków Filmowych Ukrainy, Ukraińskiej Akademii Filmowej, Związku Dziennikarzy Ukrainy.
R E K L A M A
Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..
Jewhen Kłopotenko jest ukraińskim szefem kuchni, kreatywnym przedsiębiorcą, działaczem społecznym, autorem książek i ekspertem kulinarnym. To najbardziej znany promotor kuchni ukraińskiej na świecie.
Urodził się w rodzinie, która nie miała nic wspólnego z prawdziwym gotowaniem. Pracował jako kelner w restauracjach w Niemczech, USA, Ukrainie i z czasem zdał sobie sprawę, że chce gotować. A potem wygrał popularny program „Masterchef”, studiował we francuskiej szkole gotowania Le Cordon Bleu i zaczął realizować ciekawe projekty kulinarne na dużą skalę.
Dzięki inicjatywie Jewhena w 2022 roku barszcz został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO i uznany za potrawę ukraińską. W rankingu restauracji Michelin przeproszono nawet za to, że wcześniej nazwano barszcz daniem rosyjskim.
Głównym celem Klopotenki jest poprawa kultury jedzenia w Ukrainie, odkrywanie historii kuchni ukraińskiej i jej promowanie. W rozmowie z serwisem Sestry Jewhen mówi m.in. o różnicy między polskimi pierogami a ukraińskimi warenikami, o tym, jakie potrawy i dania jedli Ukraińcy w minionych stuleciach i co może stać się specjalnością kuchni ukraińskiej na świecie.
140 potraw z "Eneidy"
Ksenia Mińczuk: Kim się czujesz: ekspertem, popularyzatorem, biznesmenem czy showmanem?
Jewhen Kłopotenko: Czuję się osobą, która wprowadza zmiany w dziedzinie gastronomii. Jak nazywa się takich ludzi? Kreatorami zmian. Jeśli chcesz być kimś takim, musisz i badać, i promować, i gotować i być biznesmenem.
Jak to się stało, że zająłeś się kuchnią ukraińską?
Po powrocie z Francji w 2016 roku zdałem sobie sprawę, że nie chcę i nie mogę mieszkać nigdzie indziej niż w Ukrainie. Ludzie zaczęli prosić mnie o otwarcie restauracji. Kiedy zacząłem myśleć o tym, jaka to powinna być restauracja, zrozumiałem, że mogę otworzyć tylko coś ukraińskiego.
Ukraińska restauracja to jedyna rzecz, która ma sens, skoro jestem Ukraińcem
Ale czym właściwie jest ukraińska restauracja? Zdałem sobie sprawę, że wiem dużo o kuchni światowej, ale prawie nic o kuchni ukraińskiej. Spotkałem Ołenę Brajczenko, historyczkę i badaczkę kultury gastronomicznej. Powiedziałem jej: „Co ty za dziwną robotę wykonujesz? Jak pracujesz? Budzisz się, otwierasz książkę i czytasz o jedzeniu?”. Ołena wiele mnie nauczyła.
A potem otworzyłem „Eneidę” [chodzi o poemat „Eneida” Iwana Kotlarewskiego, wybitnego poety, opublikowany w Petersburgu w 1798 roku. To trawestacja Wergiliuszowej „Eneidy”, napisana językiem najbardziej zbliżonym do żywej mowy ludu ukraińskiego – red.]. I zdałem sobie sprawę, że jest tam wymienionych 140 potraw, których nazw nie kojarzę. Postanowiłem nauczyć się tych wszystkich potraw.
Odkryłem ogromny, ukryty świat. Kiedy dotykasz takich rzeczy, odzyskujesz kontakt ze swoją przeszłością i możesz wpływać na przyszłość. Teraz za każdym razem, gdy ożywiam jakieś danie, porównuję je z kuchnią światową. Widzę podobieństwa i różnice. Składniki, produkty, techniki...
Na przykład proso najpierw było gotowane, potem zostało zastąpione ziemniakami, a potem dodano buraki... Możesz zobaczyć ciągłość tej historii. Jeśli zapytamy: „Skąd się wziął barszcz?”, „Skąd się wzięły syrniki?” [smażone placki z mąki, sera białego i jajek – red.], „Skąd się wzięła wędzona gruszka?”, zrozumiemy, że na wszystkie te pytania są odpowiedzi. Moją rolą gotować smacznie i w oparciu o tradycję.
„Za każdym razem, gdy ożywiam jakieś danie, porównuję je z kuchnią światową”. Zdjęcie: Dmytro Bakhta
Opowiedz o swoich badaniach nad potrawami Rusi Kijowskiej.
Dopiero je zacząłem, robię to od czterech miesięcy. Ten projekt prawdopodobnie będzie trwał latami. Jest projektem odrodzenia, powrotu do potraw Rusi Kijowskiej – nie do składników, ale do technik gotowania.
Na przykład historycy twierdzą, że buraki trafiły do Ukrainy w XI-XII wieku. Tymczasem istnieją zapiski Światosława z 1073 roku, opisujące niektóre składniki potraw, w tym buraki. I teraz pojawia się pytanie, z którym warto się zmierzyć: „Czy to był burak, czy może coś innego, co Światosław nazwał burakiem?”
W Ukrainie na przykład jedzono wówczas marchew. Ale marchewki były wtedy małe, wielkości palca, i nie żółte, a fioletowe
O kuchni w czasach Rusi Kijowskiej dowiedziałem się choćby tego, że w XIV wieku w Czernihowie w soborze Zbawiciela (zbudowanym przez Światosława) ktoś wydrapał na ścianie w języku staroukraińskim (lub rosyjskim), że 25 kwietnia 1300 roku był tu kapłan o imieniu Iwan, który jadł białe placki. Białe placki są zdecydowanie najstarszą udokumentowaną ukraińską potrawą.
Co jadł Jarosław Mądry
A kiedy badałem tradycję Maslenicy [tłusty tydzień przed Wielkim Postem – red.], dowiedziałem się, że wszystko, co kiedyś gotowano z miękkim serem, nazywano „nabiałem”. Czyli mieliśmy pierogi z nabiałem. A moja teoria jest taka, że białe placki to placki z twarogiem. Tak więc historia twarogu jest starsza niż historia barszczu, o którym po raz pierwszy usłyszeliśmy w XVI wieku.
Ot, taka historyczna luka. Do tego odkrycia doprowadził nas napis na ścianie soboru Spaskiego [lub: Sobór Przemienienia Pańskiego – pochodzący z XI wieku najstarszy budynek w Czernihowie i jeden z niewielu zachowanych budynków Rusi przedmongolskiej – red.], przez wieki niezauważany.
O jedzeniu napisano niewiele, dlatego musimy szukać w nietypowych miejscach
Nie chciałbym wyciągać wniosków z kronik. Bo kronika jest książką, w której ktoś pisze o tym, jak wyobraża sobie rzeczy, które istniały 100 lat przed nim. Ja szukam innych podejść. Poszedłem do Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, Akademii Ostrogskiej, Ławry Kijowsko-Peczerskiej – i tam szukam przepisów i potraw.
I jakie ciekawe rzeczy udało Ci się odkryć?
Na przykład „babę-szarpanynę” [stare ukraińskie danie, zapiekanka rybna – red.]. Nawiasem mówiąc, to dobre danie na Wielkanoc. Kiedyś jedliśmy tarankę [suszona płoć – red.], teraz jemy „babę” z piwem.
Uwielbiam tarankę.
Tak, wszyscy ją uwielbiamy, ale teraz spożywa się ją już w inny sposób. Kiedyś robiono z płoci zupę rybną i nie było takiego słowa jak „taranka”. To po prostu była solona lub suszona (gdy nie było soli) ryba. Tę suszoną płoć wrzucano więc do wody, gotowano, a wywar wyrabiano z ciastem, dzięki czemu stawało się „rybne”. Po upieczeniu powstawało coś w rodzaju zapiekanki albo chleba na bazie bulionu rybnego. Następnie kładło się na nim mięso z ryby i się jadło. Ta receptura została zachowana w Akademii Ostrogskiej i Ławrze Kijowsko-Peczerskiej. I jest też opisana w „Eneidzie”. Wcześniej nie wiedziałem, co to jest, ale zbadałem sprawę i już wiem.
Baba-szarpanyna we współczesnej wersji
A co jadł Jarosław Mądry?
Jestem w trakcie szukania odpowiedzi na to pytanie. Interesujące jest to, że w miejscu, w którym stał pałac Jarosława Mądrego, stoi teraz moja restauracja „Sto lat temu”. Taki chichot historii.
W marcu 2019 roku Jewhen wraz z Inną Popereszniuk otworzyli w Kijowie restaurację „Sto lat temu”, która oferuje nowoczesną kuchnię ukraińską. Jewhen chciał pokazać, jak wyglądałaby kuchnia ukraińska, gdyby nie wpływy Związku Radzieckiego
Gdzie szukasz informacji?
Przede wszystkim powinienem powiedzieć, że to, co robię, jest raczej rekonstrukcją niż wierną reprodukcją. Na przykład ciasta, które wypiekam, nie są dokładnie takie, jak były kiedyś. Bo np. nie wiemy na pewno, jaki rodzaj sera kiedyś był, można tylko spekulować. Co więc robię? Na przykład znajduję jakieś wspomnienie. A potem badam etymologię.
Kiedyś nie było tłuczonych ziemniaków, zup ani sosów. Nazwy naszych potraw brały się z procesu ich przygotowywania. Jeśli coś było gotowane – to „warenucha”, jeśli smażone – „smażenyna”. Na przykład we wspomnieniach Jarosława Mądrego pojawia się słowo „smaga”. Ale smaga jest również znana jako bimber – być może dlatego, że był pędzony na ogniu. Poszukiwania etymologiczne są bardzo ważne przy rekonstrukcji procesu gotowania.
Prowadzę poszukiwania w najstarszych cerkwiach i monastyrach Ukrainy, z XV i XVI wieku. Znajdujące się w nich książki często zawierają informacje, których potrzebuję. Na przykład o życiu mnichów. W „Eneidzie” Kotlarewskiego znalazłem następujące potrawy: „wereszczaka”, „hamuła”, „szpundra” i „cietrzew”.
XIX wiek był wspaniałym okresem. Co ciekawe, nie było wtedy zup
Kiedyś byłem w obwodzie żytomierskim i natknąłem się na słowo „kałatusza” - od „kałataty” [bić red.]. Chodzi o to, że bierzesz bulion rybny i grzybowy, dodajesz mąkę i wszystko ubijasz.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że nasza technologia ubijania jest w istocie odpowiednikiem francuskiej techniki zagęszczania czegoś płynnego mąką, która ma ponad 350 lat. Nasza technologia ma 400 lat. Francuzi po prostu nazwali to inaczej
Jest też danie o nazwie łemiszka: zalewasz mąkę gorącą wodą i jesz. To popularne niegdyś danie, które pozwalało się najeść. Okazuje się, że połączenie gorącego płynu i mąki w różnych proporcjach jest nasze, ukraińskie.
Jewhen zbiera przepisy z południa Ukrainy
Moja teoria jest taka, że barszczem nazywano wszystko, co było ugotowane, a nie zagęszczone. Była zupa grochowa, kapuśniak, a reszta to był barszcz. Teraz muszę poszukać potwierdzenia tej teorii lub czegoś, co ją obali.
Inny temat: nawet w czasach Kozaków, w XV i XVI wieku, istniały specjalne potrawy i dania dla bogatych. Natknąłem się na informacje o szafranie, szparagach itp. Wspominano też o „niedźwiedziach” (często znajdowałem o nich informacje) – mięsie dzikich zwierząt zapiekanym w chlebie.
Kto na świecie smaży twaróg
Jakie potrawy lub tradycje kuchni ukraińskiej Twoim zdaniem zostały niezasłużenie zapomniane? I dlaczego powinny zostać przywrócone do nowoczesnego menu?
Wydaje mi się, że są najbardziej niedoceniane w Ukrainie są syrniki, czyli zapiekanki z twarogu. Świat niewiele o nich wie, moglibyśmy więc opowiedzieć o nich światu. Bo mało kto na świecie smaży twaróg.
Wspomniałbym tu też o wereszczace. To mięso duszone w kwasie chlebowym. I o kaszy kaczanej – to proso zacierane z jajkami i ciastem w krupki. I jest jeszcze kisiel, czyli płatki owsiane fermentowane przez jeden dzień. Ta mieszanina staje się lepka, jak galaretka. Ciekawą rzeczą w tym daniu jest to, że czasami przyrządzano je z mlekiem i podawano na weselach. Ta potrawa była bardzo podobna do włoskiej panacotty.
Chciałbym również wspomnieć o wędzonej gruszce.
Wiele krajów uwielbia wędzoną paprykę, ale nigdzie nie znają wędzonej gruszki. A to nasza specjalność
Jak balansujesz między zachowaniem autentyczności kuchni ukraińskiej a dostosowaniem jej do nowoczesnych trendów?
Kiedy gotujesz coś autentycznego, często nie smakuje to dobrze. W końcu świat jedzenia i smaków się zmienił. Pojawiło się wiele produktów z innych krajów, a we wszystkich potrawach jest więcej cukru. To zasadniczo zmienia nawyki smakowe. Wyobraź sobie, że zalewasz mąkę gorącą wodą i jesz. Teraz trudno to sobie wyobrazić.
Gotuję więc autentyczne danie, próbuję go, a potem zastanawiam się, czy ma szansę przetrwać w takiej postaci. Jeśli nie, ulepszam je. Biorę, powiedzmy, mąkę, zalewam ją gorącą wodą, rozcieram szpatułką na pergaminie i suszę. Otrzymuję coś w rodzaju chrupiących chipsów, cienkiej macy. Kształt jest inny – i to już jest modne i fajne. A wcześniej to po prostu była łemiszka. Gdyby ktoś nad nią popracował, już dawno stałaby się takimi naszymi chipsami.
Nowoczesna wersja łemiszki
Po prostu staram się dopasować to wszystko do jakiejś logiki. Mogę odtworzyć autentyczne smaki, np. kwasu buraczanego czy chlebowego. W dawnych czasach kwas chlebowy robiono z żytniego chleba i wody. Był biały, czasami dodawano do niego suszone jabłka. To był kwaśny, chłodny, gazowany napój, który nie miał nic wspólnego z dzisiejszym sklepowym kwasem chlebowym.
Zachowałbym też autentyczny smak galaretki, tyle że 150-180 lat temu nie zawierała cukru.
Kiedyś w ogóle nie było cukru w żywności. A teraz usuwam cukier z menu w szkołach i ludzie mówią do mnie: „Jak możesz to robić?”
Słowianie lubią zawijać w ciasto
Promujesz kuchnię ukraińską za granicą. Jak sprawić, by stała się bardziej znana na świecie?
Problem z kuchnią ukraińską polega na tym, że nie zdążyła się ukształtować. W czasach Związku Radzieckiego była mocno wymieszana. A kiedy zaczęła się inwazja, wielu ludzi wyjechało za granicę i zabrali ze sobą głównie sowieckość, a nie ukraińskość. Często Ukraińcy, którzy nakrywają do stołu za granicą lub otwierają restauracje, serwują sałatkę Olivier, bo ich wspomnienia z domu są przyklejone do potraw ze Związku Radzieckiego. Jeśli wyrzucisz tę sałatkę z menu, wyrzucisz swoje wspomnienia, a wspomnienia to jest to, co trzyma nas przy życiu. Dlatego rozumiem tych ludzi, chociaż w kontekście promowania kuchni ukraińskiej to nie w porządku.
Trzeba otwierać więcej ukraińskich lokali z tradycyjną kuchnią i promować tę kuchnię na wszystkich platformach. Na tym etapie barszcz nam wystarczy, a potem dodamy coś jeszcze – serniki, krymskotatarskie paszteciki, naleśniki. Jestem pewien, że świat to zje.
Barszcz z wędzoną gruszką, który Jewhen serwował gościom na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 r.
Jednym z najpopularniejszych dań w polskich restauracjach są „pierogi ruskie”, czyli pierogi z ziemniakami i serem. Na początku inwazji wielu Polaków zmieniło nazwę tego dania na „perogi ukraińskie”, ale później dawna nazwa wróciła. Tymczasem jest wielu Ukraińców, którzy nie przełknęliby potrawy o tej nazwie...
Wareniki nie są potrawą ukraińską, polską ani rosyjską. Według naszej wiedzy zostały wynalezione gdzieś w Turcji. Ludy słowiańskie generalnie lubią zawijać różne rzeczy w ciasto. Poza tym słowo „ruski” nie pochodzi od „Rosji”, ale od „Rusi”.
Musimy zaakceptować fakt, że polskie pierogi są bardziej popularne na świecie niż wareniki. Nie ma co z tym walczyć. Musimy zwrócić się ku naszej tradycji pierogów. Ukraińcy jedli je z wiśniami, makiem i twarogiem. Takich pierogów nie ma nigdzie indziej
Polska ma też barszcz, ale on nie ma nic wspólnego z barszczem ukraińskim. To są zupełnie inne potrawy i tradycje: barszcz ukraiński jest gęsty, prawie każda gospodyni ma swój przepis, mamy kult tej potrawy, ciągle ją udoskonalamy, to część naszej tożsamości kulturowej. Natomiast polski barszcz to w zasadzie rosół i jest podawany głównie jako świąteczne danie raz w roku.
Na swojej stronie na Facebooku napisałeś: „Żytomierszczyzna to kraina ludzi, lasów, grzybów i oczywiście kałatusza”. Czy możesz sporządzić listę ukraińskich potraw?
To właśnie wtedy, gdy byłem w obwodzie żytomierskim, miałem fantazję o stworzeniu mapy ukraińskich potraw. Na przykład region Żytomierza jest ojczyzną dań ziemniaczanych, mają nawet kiełbasę z ziemniakami. Stworzenie mapy potraw jest bardzo interesujące. Myślę, że zajmie jakieś półtora roku badań.
Jaką rolę odgrywa kultura kulinarna w odbudowie Ukrainy?
Jedzenie jest częścią kultury. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby na naszych stołach było nie tylko radzieckie i zagraniczne jedzenie, ale także potrawy ukraińskie.
Jedzenie nigdy nie jest na pierwszym miejscu, dopóki nie zostanie ci odebrane
Przypomnijmy sobie pierwszy tydzień inwazji. Ludzie w Ukrainie wykupywali żywność, robili zapasy, bo nie wiedzieli, co będzie dostępne następnego dnia.
Jak ukraińska kuchnia może stać się narzędziem dyplomacji kulturalnej?
Ona już jest takim narzędziem. Odkąd barszcz został wpisany na listę UNESCO, wszystko się zintensyfikowało. Teraz każdy na poziomie oficjalnym może powiedzieć, że barszcz jest głównym daniem ukraińskim, i jeszcze bardziej go promować.
Michael Douglas w restauracji Jewhena w Kijowie, 2024 r.
Potrzebujemy ukraińskiego jedzenia na imprezach w naszych ambasadach w każdym kraju. I potrzebujemy, by ludzie, którzy opuścili Ukrainę, promowali ukraińską kulturę, gdziekolwiek się znajdą.
Jakie jest Twoje ulubione danie?
Mam układ z barszczem. Mogę mówić tylko o nim – i o niczym innym.
Pięć lat temu muzyk Marian Pyrih (prawdziwe nazwisko Pyrożok) zainicjował we Lwowie projekt Pyrіh i Batih, który powstał, by „zdmuchnąć sowiecki kurz z ukraińskich poetów XX wieku w czasie rosyjskiej okupacji”. Podczas wojny Pyrіg i Batih przekształcił się z niszowej lwowskiej grupy w zespół popularny w całym kraju. Bo Ukraińcom, spragnionym wartościowej rodzimej poezji i muzyki - dawał jedno i drugie. Odkrył mało znane utwory ukraińskich poetów, którzy cierpieli pod sowieckimi rządami w latach 1918-1986, i opatrzył je wysokiej jakości muzyką akademicką. Nawiasem mówiąc, wielu Ukraińców poznało Pawło Tychyna jako autora tekstów właśnie dzięki sekstetowi Pyrih i Batih. A jego program pt. „Zabity przez kacapa” gromadzi teraz pełne sale w całym kraju. Dochód z niego przeznaczony jest na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy.
Marian Pyrih urodził się i wychował we Lwowie - i tutaj stał się sławny. Jednak kilka miesięcy temu postanowił przenieść się do Charkowa
Zespół "Pyrіh i Batih", foto: Ołeksandr Mały
Teraz jestem mieszkańcem Charkowa
Ksenia Minczuk: Dlaczego przeprowadziłeś się ze Lwowa do Charkowa, gdzie wojna jest odczuwalna każdego dnia?
Marian Pyrih:- Zakochiwałem się w Charkowie stopniowo. I w końcu zakochałem się bez reszty. 25 grudnia 2024 roku, w Boże Narodzenie, wsiadłem do pociągu - i od 26 grudnia jestem tutaj. Ta decyzja jest częściowo spowodowana pracą. Tutaj narodził się nowy projekt. Więc tak, jestem teraz mieszkańcem Charkowa.
Mieszkam w tym mieście od kilku lat. Dużo o nim mówiłem przed przeprowadzką, chciałem je poznać. Niektórzy ludzie potrafią zwiedzać na odległość, ale ja chcę tu być.
Teraz Charków przeżywa swego rodzaju rozkwit. Przypomina Charków z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wtedy ludzie z zachodniej Ukrainy przeprowadzali się tutaj, by płynnie mówić po ukraińsku. Tak, do Charkowa! Nieważne, jak paradoksalnie może to brzmieć. Zachodnia Ukraina była wtedy pod polską okupacją, a w Charkowie wszystko było luksusowe - aż do okrutnych lat trzydziestych. Naprawdę nie chciałbym, aby lata trzydzieste, które już się wydarzyły w naszej historii, powtórzyły się teraz tutaj.
Dlatego jestem w Charkowie: by obserwować i angażować się w zmiany, które teraz zachodzą. One są fundamentalne i niezbędne dla naszego kraju.
Czym różni się życie w Charkowie od życia we Lwowie?
Z moich obserwacji wynika, że w Charkowie wszystkie procesy zachodzą szybciej. Podoba mi się ten rytm, prawdopodobnie dlatego czuję się tu komfortowo. Charków jest blisko linii frontu, więc doceniasz każdy kolejny dzień życia tutaj. Trzeba robić wiele rzeczy na czas, bo jutra może nie być. We Lwowie czujesz się bezpieczniej. Tam jest nieco inne podejście do wydarzeń, w których bierzemy udział. Nie chcę nikogo urazić, mówiąc, że Lwów jest mniej zaangażowany w wojnę niż Charków. To po prostu inne podejście do życia. Ludzie żyjący na stepach mają inne podejście do życia niż ci, którzy żyją w górach.
Charków ma bardzo pozytywny wpływ na mnie i moją pracę. Czuje to nawet moje ciało. Kiedy przyjechaliśmy tu po raz pierwszy, na Wielkanoc 2023 roku, zostaliśmy zaproszeni do gry w wiosce Staryj Sałtiw. To było rankiem. Zawsze porównuję tutejsze poranne występy do tych we Lwowie, bo tam jest trochę wilgotno, powietrze jest gęstsze, więc trudniej mi śpiewać.
Tutaj jest inaczej, piosenka sama wypływa z moich ust. Niebo jest tu wyżej. Dobrze tu śpiewać
Koncert charytatywny. Fото: Herman Krieger
Jak dotąd, Charkowszczyzna jest moim ulubionym regionem do śpiewania, gęstość powietrza jest tu idealna. W tym powietrzu otwierasz się, twój głos po prostu wylewa się z ciebie, bez dodatkowego wysiłku.
W Charkowie czuję się jeszcze bezpieczniej, ponieważ czuję się połączony i zaangażowany. Tu jest dużo pracy. Jeździmy do opuszczonych miast i miasteczek, do wojska. Kiedy mieszkasz we Lwowie, coś takiego jest znacznie trudniejsze logistycznie.
Ogólnie nasz kraj jest duży i kolorowy. Ludzie na Zakarpaciu różnią się od ludzi ze Lwowa i ludzi z Huculszczyzny. Jesteśmy różni, mamy swoje dialekty, regionalne osobliwości, instrumenty muzyczne. Ale jednocześnie jesteśmy jedną rodziną, ludźmi jednego kraju. Chciałabym, żebyśmy wszyscy tak myśleli i cieszyli się naszą różnorodnością.
Jesteś naszą najlepszą nianią
Dołączyłeś do zespołu Pyrih i Batih w latach 2019-2020. Jak zmieniła się Twoja publiczność podczas wojny?
Stała się znacznie większa. W pierwszych miesiącach inwazji w ogóle nie było czasu na muzykę. Ktoś napisał, że muszę pracować z dziećmi, więc zacząłem z nimi pracować. Współpracowałem z Caritas, gdzie spędzałem czas z dziećmi integracyjnymi, a także z dziećmi z Irpienia, Buczy, Zaporoża, Kramatorska i Horliwki. Kiedyś powiedziały: „Jesteś naszą najlepszą nianią”. Ciekawie było je obserwować, przyglądać się, jak się uczą się ukraińskiego, jak się zachowują. Pomyślałem, że gdyby nie wojna, te dzieci nigdy by się nie spotkały. A teraz widzę dzieci z prawie całej Ukrainy w jednym pokoju. To dzieci przywróciły mnie muzyce - bo zawsze coś śpiewały.
Zdałem sobie sprawę, że chcę wrócić. Przypomniałem sobie słowa Antonycza [Bohdan Ihor Antonycz, pochodzący z Łemkowszczyzny XX-wieczny poeta ukraiński - red.]: „Dla mnie dzień bez pieśni jest jak grób, który zamknęła śmierć”.
Śpiew jest tym, co trzyma mnie w tym życiu, leczy mnie.
Pomyślałem, że skoro piosenka tak dobrze działa na mnie, to może uzdrowi też kogoś innego. Oprócz uzdrawiania, dodałem narrację o ukraińskości. To był mój cel: popularyzacja ukraińskiej poezji. Tak powoli dotarłem do miejsca, w którym jestem dzisiaj.
Kiedy poczułeś, że jesteś popularny?
Zdałem sobie sprawę, że o wiele więcej ludzi zaczęło nas słuchać po „Szumi gaj”. Jednocześnie zdałem sobie sprawę, że spoczywa na mnie większa odpowiedzialność. Mogę przekazać narrację, którą chcę, większej liczbie ludzi. To miłe, kiedy po koncercie w Zaporożu dzieci podchodzą do mnie i mówią, że uczą się ukraińskiego z naszych piosenek i lubią poezję. Myślisz sobie: „O, świetnie!:
Delikatna i czuła ukrainizacja
Czujesz, że Twoja praca zmienia ludzi i ich poglądy?
Nie tylko czuję, ludzie mówią mi o tym wprost: „Bardzo dziękuję za wrażliwość w tej kwestii. Każdy twój występ to mały wykład edukacyjny”.
Poprzez moją pracę przeprowadzam delikatną i czułą ukrainizację. Zaczęliśmy to robić z GICZ Orkiestrą w 2011 roku. I tak, zawsze staram się być delikatny i nikogo nie urazić. Chociaż sami nazywamy naszą praktykę „muzycznym klapsem”. Stąd „bicz” (batih) w nazwie zespołu - bo każda z naszych piosenek jest blizną po ranach zadanych kiedyś naszej ziemi. A jeśli zaczyna się goić, przypominamy, nie pozwalamy zapomnieć.
Dzielę się z publicznością tym, że na przykład pewne rzeczy odkryłem dla siebie dopiero po 24 lutego 2022 roku (na przykład w poezji). Dzielę się tym, abyśmy wszyscy nie czuli się zawstydzeni, że czegoś nie wiedzieliśmy. Teraz musimy się uczyć. Nie wstydź się surżyka [surżyk to odmiana ukraińskiego cechująca się wpływami jęz. rosyjskiego - red.].
Moim zadaniem jest rozkochać ludzi w języku ukraińskim i Ukrainie w ogóle.
Chcę, żebyśmy pielęgnowali ukraińskość i nie wstydzili się jej, ale cieszyli się nią. Moim nieskromnym zdaniem udaje mi się sprawić, że ludzie zakochują się w ukraińskim. Czerpię z tego satysfakcję - chociaż miałem przekonanie, że będę pracował, nawet jeśli nie zobaczę rezultatu.
Ale rezultat jest - z każdego wyjazdu i każdego występu. Porozumiewamy się z ludźmi, przytulamy się. Opowiadają nam swoje historie, na przykład o tym, jak żyli pod okupacją.Jacy ci ludzie są odważni! Potrafią powiedzieć okupantowi prosto w oczy, co o nim myślą. Jedna z kobiet powiedziała mi o swoim mężu: „Nie wiem, jakim cudem nie został zastrzelony, jakim cudem jeszcze żyje”. A on na to: „Dlaczego, przecież byłem w swoim domu. Czy ja muszę się kłaniać okupantowi?”.
Wtedy myślisz: „Wow! O jakich obawach możesz mówić, gdy obok ciebie siedzi osoba, która dyskutowała z wrogiem twarzą w twarz?”Nasi ludzie inspirują mnie, czuję nowy wigor. Może to zabrzmieć nieco samolubnie, ale ja zyskuję coś od ludzi, a oni zyskują coś ode mnie.
«Культура — це живий організм, який постійно еволюціонує. Ми культурно еволюціонували навіть за ці 3 роки дуже сильно. Але боротьба триває. І не тільки у нас»
Wszystko zaczęło się od Tyczyny
Gdy zacząłeś robić to, co robisz teraz, jaki był Twój cel, oprócz tej łagodnej ukrainizacji? Na przykład przedstawić Tyczynę jak największej liczbie osób? Coś w tym stylu?
Dobrze, że wspomniałaś o Tyczynie [Pawło Tyczyna to jeden z najwybitniejszych ukraińskich poetów XX w. - red.]. Bo tak naprawdę wszystko zaczęło się od niego. Wtedy z GICZ Orkiestrą nazywaliśmy to „deklaracją niesłusznie zapomnianych poetów”.
Pracowaliśmy muzycznie zarówno nad Tyczyną, jak nad Sosiurą [Pawło Sosiura, kolejny wybitny ukraiński poeta XX w. - red.], ofiarami sowieckiego terroru, świetnymi autorami, którzy zostali okaleczeni przez system. Potem odszedłem z grupy i postanowiłem zmienić kierunek muzyczny na studia akademickie. Nazwałem to „wielką ucieczką od rock and rolla”. Kiedy w 2016 roku nagrywałem album Tyczyny, zdałem sobie sprawę, że nie chcę być w show-biznesie. Postanowiłem, że to nie będzie komercyjne. Nagrałem ten album na własny koszt i wrzuciłem go na platformy internetowe do darmowego odsłuchu.
Pomyślałem sobie: "Tyczyna napisał tę poezję 100 lat temu, a ja ją teraz śpiewam. Może za 100 lat ktoś posłucha mojej płyty, zainteresuje się i będzie kontynuował to dzieło?" Nie myślałem wtedy o popularności. Byłem po prostu ciekawy.
Kto jest Twoim ulubionym poetą?
Tyczyna. To on otworzył mi drogę. Pozostaje moim głównym źródłem, inspiracją i nauczycielem. Znam jego poezję od ponad 30 lat.
Co 2-3 lata odkrywam jego twórczość w inny sposób.Nawiasem mówiąc, teraz jestem też pod wrażeniem Wasyla Stusa. Zacząłem czytać tego poetę od esejów, a potem przeszedłem do poezji. Kiedyś było to dla mnie trudne i smutne, ale kiedy zanurzyłem się głębiej w historię jego życia, zrozumiałem, dlaczego. Jego poezja jest smutna, prawdziwa, ale bardzo duchowa, zwłaszcza teksty obozowe. Są jak modlitwy, amulety. Kiedy je czytasz, zaczynają na ciebie działać. Stus jest trudny do opracowania muzycznego. To monologowa modlitwa. Fascynujące z punktu widzenia ambicji kompozytora.Pamiętam, że w 1993 roku po raz pierwszy usłyszałem na żywo zespoły Placz Jeremii [Lament Jeremiasza] i Mertwij Piweń [Martwy Kogut]. Śpiewały poezję Jurija Andruchowycza i Wiktora Neboraka [poeci ukraińscy - red.] po ukraińsku. Zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Rosyjski był wtedy popularny wszędzie - nie tylko we wschodniej Ukrainie, ale także na zachodzie. „Jeśli chcesz być cool, mów po rosyjsku” - mówiło się.
Pochodzę z ukraińskojęzycznej rodziny, ale mówiłem też po rosyjsku - przyznaję, że nawet śpiewałem po rosyjsku. Aż do 2004 roku. Po pomarańczowej rewolucji moje poglądy zaczęły się zmieniać, choć małymi kroczkami.Każdy kraj ma swój język. I własne granice. Granica regionu kończy się tam, gdzie kończy się język używany w tym regionie
Kadr z teledysku
Po inwazji głęboko zanurzyłem się w poezji. Postanowiłem przypominać nie tylko o poetach zakazanych, ale także o tych, którzy zostali zabici.
Istnieje opinia, że jeśli zdekomunizujemy wszystko, to zostaniemy przez literaturę osieroceni. Bo postacie naszej kultury były w większości komunistami, zwłaszcza jeśli spojrzeć na Charków. Ale bycie komunistą nie oznacza bycia przeciwko Ukrainie. Oni wszyscy pisali po ukraińsku i starali się popularyzować Ukrainę, a nie ZSRR. Byli po prostu jej częścią, byli kosmopolitami. Teraz widzimy konsekwencje istnienia Związku Radzieckiego, ale wtedy wszystko dopiero się zaczynało, była inna optyka. Dla wszystkich to byli ludzie, którzy zabili imperium. Teraz musimy zrozumieć, że jesteśmy zaangażowani w dekolonizację, deimperializację.
Sowieckie niszczenie Ukraińców trwa do dziś. Ta ciągłość się nie przerwała - tylko intensywność i podejście do niszczenia czasami się zmieniały.
Metody się zmieniły, ale drapieżność Rosji wobec nas nie. Nic dziwnego, że Ukraińcy mają pewien wewnętrzny dysonans mentalny wynikający z poczucia niższości. „Mały brat”, "mała Rosja" - wszystkie te rzeczy były narzucane przez lata. Musimy uświadomić to sobie siebie duchowo i mentalnie, fizycznie i geograficznie, by pozbyć się tej niższości. Musimy zrozumieć, jak bardzo się od Rosjan różnimy. Mamy wiele wartościowego materiału w poezji i muzyce. Chciałbym, żeby ludzie zdali sobie z tego sprawę. I warto to zrobić teraz. Jest tyle nazwisk, że czasem myślę: „Kiedy one się skończą?”.
Moje życie nie wystarczy, żeby je wszystkie poznać.
Tylko kultura może zmienić Ukraińców
Sam zrobiłeś swój smyczek. Nie znam innych muzyków w Ukrainie, którzy graliby na gitarze w ten sposób. Do czego on służy.
To są bambusowe pałeczki. Chciałem zagrać coś nowego. Muzyka, która do mnie przychodziła, wymagała jakiegoś rodzaju smyczkowego dźwięku. Skrzypce to skomplikowany instrument, który wymaga lat nauki. Próbowałem grać na wiolonczeli - to było interesujące, ale wymagało długiej nauki. Potem pomyślałem, że mogę uderzać w gitarę czymkolwiek, co mam pod ręką: puszkami, rzutkami itp.
Metodą prób i błędów doszedłem do bambusowych pałeczek. Próbowałem też różnych strun. Moja metoda nie działa na drogich strunach, bo one mają specjalne uzwojenie, dzięki któremu palce się nie pocą. A moje kijki po prostu się po strunach ślizgają. Moja metoda działa najlepiej na zwykłych, metalowych strunach. Ale nie wypróbowałem jeszcze wszystkich, proces trwa. To mój osobisty wynalazek.
Podróżowanie po Ukrainie musi poszerzać horyzonty...
Robię notatki przed koncertami w różnych miastach, przygotowuję się. Kiedy jedziemy do nieokupowanego miasta, czytam o nim, studiuję jego historię. I okazuje się, że gdybyśmy nie pojechali do tego miasta z koncertem, nie dowiedziałbym się o nim niczego nowego. W ten sposób ciągle się czegoś uczymy, wzbogacamy się, poszerzamy słownictwo i pielęgnujemy w sobie Ukraińców.
Nasz słownictwo jest stale aktualizowane. Jakie słowa z charkowszczyzny Cię zaskoczyły?
Wiem na przykład, że jeśli powiesz słowo „trempel” [wieszak na ubrania - red.], wszyscy od razu zrozumieją, że jesteś z Charkowa.
Jak kultura może zmienić Ukraińców i Ukrainę?
Tylko kultura może ich zmienić. Kultura powinna być wszechogarniająca. Ja na przykład zajmuję się niszową działalnością poetycką. Ale jest też teatr, kino, sztuka wizualna, sport itp.
Wszystko to jest kulturą. Tylko ona może całkowicie zmienić Ukrainę.
O czym marzysz?
Marzę o zwycięstwie. Chciałbym je zobaczyć za mojego życia. Marzę o utopijnym kraju. Już zdałem sobie sprawę, że go nie zobaczę, ale chcę, żeby zobaczyły go dzieci. One są naszą przyszłością. Nie możemy ich stracić. I marzę, że zobaczą nasz wolny, stabilny kulturowo kraj. Kraj, w którym Rosja nie jest już częścią twojej kultury, w którym nie pracujesz już z jej narracjami. I w którym dobrze wiesz: to jest ukraińskie, jestem z tego dumny i kocham to.
Niedziele handlowe 2025 w Polsce (Niedziele handlowe 2025):
styczeń 26,
kwiecień 13,
kwiecień 27,
czerwiec 29,
sierpień 31,
grudzień 14,
21 grudnia.
Dni ustawowo wolne od pracy w Polsce 2025:
• 1 stycznia (środa) Polska obchodzi jednocześnie dwie daty: Nowy Rok i Święto Najświętszej Maryi Panny
(Nowy Rok, Świętej Bożej Rodzicielki)
Zwyczajowo świętuje się w kręgu rodzinnym, głównym daniem na stole jest karp. Polacy rozpoczynają swoje świętowanie wieczorem 31 grudnia, zwanym Sylwestrem.
• 6 stycznia (poniedziałek) Święto Trzech Króli
Święto to nazywane jest również Objawieniem Pańskim i jest uważane za jedno z najstarszych świąt religijnych.
W tym dniu kolędnicy przebierają się za królów i chodzą po domach z życzeniami dla gospodarzy. W kościołach odprawiane są świąteczne msze święte. A na ulicach miasta odbywa się uroczysta procesja Trzech Króli (Orszak Trzech Króli), do której każdy może dołączyć.
• 20 kwietnia (niedziela) 2025 roku obchodzimy Wielkanoc (Wielkanoc). 21 kwietnia (poniedziałek) jest również świętem państwowym.
Polskie Wielkanocne tradycje podobne są do ukraińskich. Polacy gromadzą się rodzinnie, chodzą do kościoła, święcą koszyczki wielkanocne i spędzają czas wśród najbliższych.
• 1 maja (czwartek) obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pracy
Po raz pierwszy obchodzono je w Polsce pod koniec XIX wieku na znak solidarności z robotnikami. Masowe protesty robotnicze rozpoczęły się w Chicago 1 maja 1886 roku, a potem do tego ruchu przyłączył się cały świat. W 1950 roku w Polsce stało się świętem państwowym.
• 3 maja (sobota) — Święto Narodowe Dzień Konstytucji (Święto Konstytucji 3 Maja)
To bardzo ważny dzień dla Polaków. Konstytucja Polski uznawana jest za jedną z pierwszych pisanych konstytucji na świecie. Został uchwalony w 1791 r. i miał zapoczątkować reformy wzmacniające państwo polskie. Jednak po podziale państwa konstytucja została zniesiona. Uroczystości wznowiono dopiero w 1919 roku, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
• 8 czerwca (niedziela) obchodzi się Zielone Świętki, czyli Zstąpienie Ducha Świętego (Zesłanie Ducha Świętego, Zielone Świątki)
Jest to ważne święto religijne, podczas którego odprawia się dziękczynienie za dar Ducha Świętego. Jak napisano w Ewangelii, w tym dniu Duch Święty zstąpił na Apostołów, którzy byli z Jezusem Chrystusem. W kościołach odprawiane są uroczyste msze święte, wysławiające Ducha Świętego i założenie Kościoła. W tym dniu zwyczajowo odpoczywa się z rodziną na pikniku na łonie natury.
•19 czerwca (czwartek) obchodzone jest Święto Bożego Ciała
Na ulicach miast odbywają się uroczyste procesje, w których uczestniczą wierni. Procesja ta stanowi główną część uroczystości: ludzie niosą konsekrowany chleb ozdobiony złotem, a całej procesji towarzyszy śpiew pieśni religijnych i modlitw. Ulice ozdobione są kwiatami, zielonymi gałązkami, a w niektórych regionach Polski z płatków robi się nawet dywany. Podczas uroczystej procesji ludzie ubierają się na biało i zrywają płatki kwiatów.
• 15 sierpnia (piątek) przypada w Polsce Święto Wojska Polskiego i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Święto Wojska Polskiego, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny)
Święto Narodowe Sił Zbrojnych obchodzone jest od 1992 roku jako hołd pamięci Bitwy Warszawskiej. To właśnie ta bitwa rozegrana w dniach 13-25 sierpnia 1920 r. stała się decydująca w wojnie polsko-sowieckiej lat 1919-1921. W tym dniu odbywa się uroczysta parada, sklepy i centra handlowe są zamknięte.
Wierni bardzo uroczyście obchodzą także święto Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny. Odbywają się świąteczne nabożeństwa i procesje. I tak w Częstochowie dziesiątki tysięcy ludzi gromadzą się w klasztorze Jasnohirskim, bo to właśnie tam przechowywana jest ikona Matki Bożej Częstochowskiej, czczona w Polsce. Katolicy wierzą, że Dziewica Maryja po śmierci wstąpiła do nieba. Odtąd Matka Boża nazywana jest Królową Nieba.
• 1 listopada (sobota) obchodzony jest Dzień Wszystkich Świętych, czyli Wszystkich Zmarłych (Wszystkich Świętych)
To wielkie święto religijne, które Polacy spędzają na cmentarzu, a następnie jedzą obiad w gronie rodzinnym, wspominając wszystkich, którzy są już w niebie. W tym dniu groby przystraja się zniczem, a polskie cmentarze dosłownie toną w strumieniach światła.
•11 listopada (wtorek) Dzień Niepodległości (Święto Niepodległości)
11 listopada 1918 roku to bardzo ważny dzień w historii państwa polskiego — ogłoszono niepodległość Polski od imperiów rosyjskich, niemieckich i austro-węgierskich. Na czele państwa stanął marszałek Józef Piłsudski i powstał pierwszy demokratyczny rząd demokratyczny. Po 123 latach niewoli Polska odzyskała niepodległośc. Tego dnia Polacy wieszają flagi państwowe, a głównymi ulicami miast przechodzą Marsze Niepodległości.
• 25 grudnia (czwartek) i 26 grudnia (piątek) w Polsce obchodzimy Boże Narodzenie
Z pewnością jest to największe święto, na które czekają zarówno dzieci jak i dorośli. Polacy zazwyczaj spędzają je w domu w gronie rodzinny i przyjaciół.
Wakacje szkolne i weekendy w roku szkolnym 2024-2025 w Polsce:
Święta jesienią 2024
W Polsce nie ma wakacji jesiennych. Jesienią uczniowie mają dwa oficjalne weekendy: 1 listopada(Piątek) — „Święto Wszystkich Świętych” oraz 11 listopada(poniedziałek) — Dzień Niepodległości Polski.
Ferie lub święta zimowe 2024-2025
Rozpocznie się świąteczny weekend Grudzień 232024(poniedziałek) i potrwa do 1 stycznia 2025(Środa).
Czas trwania ferii zimowych w Polsce ustalany jest corocznie przez Ministerstwo Edukacji — wynosi dwa tygodnie w okresie styczeń-luty. Jednak jasne daty zależą od województwa. W roku akademickim 2024/2025 harmonogram ferii zimowych w poszczególnych województwach polskich będzie przedstawiał się następująco:
Od 20 stycznia do 2 lutego 2025 r: kujawsko-pomorskie, lubuskie, małopolskie, świętokrzyskie, wielkopolskie;
Od 27 stycznia do 9 lutego 2025 r.:podlaskie, województwo warmińsko-mazurskie;
Od 3 lutego do 16 lutego 2025 r.:województwo dolnośląskie, mazowieckie, opolskie i zachodniopomorskie;
Od 17 lutego do 2 marca 2025 r: województwo lubelskie, łódzkie, podkarpackie, pomorskie, śląskie.
Rozłożenie terminów ferii zimowych pomiędzy różnymi województwami Polski to strategia pozwalająca odciążyć ośrodki turystyczne, a także zmniejszyć ryzyko wypadków drogowych.
Również 6 stycznia będzie dniem wolnym— Święto Trzech Królów (poniedziałek).
Przerwa wiosenna w Polsce trwa od 17 do 22 kwietnia 2025 roku.
Dzień wolny od zajęć uczniowie będą mieli także podczas egzaminów maturalnych i egzaminów ósmoklasistów, których terminy ustala dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej do 20 sierpnia 2024 r.
Dodatkowe dni wolne wiosną:
w związku z wakacjami przewiduje się:,
kwiecień 22(piątek) - drugi dzień Wielkanocy; 1 maja(czwartek) — Święto Pracy; 9 czerwca(Czwartek) - Ciało Boże.
Data zakończenia procesu edukacyjnego w roku akademickim 2024/2025 — 27 czerwca 2025 roku, czyli wakacje letnie w polskich szkołach rozpoczną się 28 czerwca 2025 roku.
Wyjątkowo w 2025 roku katolicy i prawosławni obchodzą Wielkanoctego samego dnia — 20 kwietnia.
Katolicy i prawosławni będą obchodzic Wielkanoc w latach 2026, 2027 i 2028:
W 2026 — 5 kwietnia dla katolików, 12 kwietnia dla prawosławnych;
W 2027 r. — 28 marca dla katolików, 5 maja dla prawosławnych;
W 2028 - 16 kwietnia dla wszystkich chrześcijan.
Oznacza to, że Ukraina będzie obchodzić Wielkanoc w 2025 roku wraz z resztą świata.
Kalendarz świąt wielkanocnych w Polsce 2025:
Tłusty czwartek - 27 lutego 2025 r.;
Środa Popielcowa — 5 marca 2025 r.;
Niedziela Palmowa — 13 kwietnia 2025 r.;
Wielki Czwartek — 17 kwietnia 2025 r.;
Wielki Piątek — 18 kwietnia 2025 r.;
Wielka Sobota — 19 kwietnia 2025 r.;
Wielkanoc (pierwszy dzień) — 20 kwietnia 2025 r.;
Wielkanocny poniedziałek — 21 kwietnia 2025 r.;
Wniebowstąpienie Pańskie — 1 czerwca 2025 r.;
Zesłanie Ducha Świętego — 8 czerwca 2025 r.;
Boże Ciało— 19 czerwca 2025 r.
Wielkanoc 2025 — dzień wolny
Zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy o świętach państwowych zarówno pierwszy, jak i drugi dzień Wielkanocy są ustawowo dniami wolnymi od pracy a zatem świętami państwowymi. Oznacza to, że 20-21 kwietnia 2025 r. — Wielkanocny weekend.
Niedziela handlowa przed Wielkanocą w Polsce
Obecne przepisy ustanawiają niedzielę, która przypada bezpośrednio przed Wielkanocą, jako „niedzielę handlową”. W 2025 roku niedziela handlowa przed Wielkanocą przypada na 13 kwietnia. Następna niedziela handlowa będzie 27 kwietnia 2025 r.
Wielkanoc 2025 na Ukrainie: kalendarz wielkanocny
Zwiastowanie — 7 kwietnia;
Łazarz sobota — 12 kwietnia;
Niedziela Palmowa — 13 kwietnia;
Wielki Tydzień: 14-19 kwietnia 2025 r.;
Czysty czwartek — 17 kwietnia 2025 r.;
Wielki Piątek — 18 kwietnia 2025 r.;
Wielka Sobota — 19 kwietnia 2025 r.;
Wielkanoc 2025 — 20 kwietnia;
Jasny Tydzień - 21-27 kwietnia 2025 r.;
Radonica (dzień pamięci) - 29 kwietnia 2025 r.;
Trójcy - czerwiec 8.
Wielki Post w 2025 roku rozpoczyna się 3 marca, trwa 40 dni i kończy się świętem Wielkanocy.