Exclusive
20
min

Renesans kultury w Ukrainie

Końca rosyjskiej agresji jeszcze nie widać, ale my wszyscy, Ukraińcy, wreszcie staliśmy się bardziej wrażliwi na naszą przeszłość. Wreszcie wychodzimy z płaskiego, jednowymiarowego świata, w którym żyliśmy jakby na wyczucie. Nie potrafimy wystarczająco dużo czytać, nie potrafimy wystarczająco dużo z siebie wydobyć

Anna Łodygina

Wystawa prac Ałły Horskiej w Kijowie. Zdjęcie: Ukraiński Dom

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Podczas kolacji, po trzech dniach kręcenia filmu, nie mogłam się powstrzymać od zapytania moich polskich kolegów, co zrobiło na nich największe wrażenie w Ukrainie. Żaden nigdy wcześniej tu nie był, a ich pierwszy kontakt z moim krajem nastąpił w czasie wojny – mimo że kręciliśmy w mieście, a nie na linii frontu. Wszyscy trzej odpowiedzieli w ten sam sposób: spodziewali się czegoś innego od kraju będącego w stanie wojny. Owszem, jest strach, nad głowami latają rakiety, ale ludzie dużo czytają i robią to dosłownie wszędzie – w kawiarniach, autobusach, parkach. I cały czas śpiewają. W firmie śpiewają pracownicy, na skwerze gra kwartet muzyczny – prawdziwy profesjonalny koncert! Jest wiele wystaw, teatry są otwarte, a bilety trudno kupić. To jest fenomen ukraińskiego życia w czasie wojny.

Nie wiem, czy zauważają to ci, którzy mieszkali w kraju przez ostatnie dwa lata. Ale ja, która spędziłam większość tego czasu za granicą, jestem zaskoczona za każdym razem, ilekroć wracam do Kijowa i widzę, jak rosną „kulturalne mięśnie” tego miasta

Nawet jeśli masz dużo czasu, wciąż coś ci umyka. Trzeba wybierać: pójdziesz na spektakl Iwana Urywskiego, który zdobył tegoroczną Nagrodę Szewczenki za „Konotopską czarownicę” – to nie pójdziesz na światową premierę opery Romana Hryhorowa i Ilji Razumejki, laureatów nagrody Królewskiego Towarzystwa Filharmonicznego Wielkiej Brytanii.

Tak samo jest z książkami. Czytasz „Przygody z literaturą ukraińską” Rostysława Semkiwa lub tłumaczenie „Pół żółtego słońca” nigeryjskiej pisarki Chimamandy Ngozi Adichie, a w tym czasie na półkach księgarń pojawiają się nowe przekłady powieści, antologii i opracowań ukraińskich autorów.

To, co przez wieki było zakazywane i niszczone przez Rosję, za co w różnych okresach ginęli i nadal giną niezliczeni Ukraińcy, co nawet w czasach niepodległości było wypierane przez rosyjskojęzyczne treści, wreszcie kiełkuje w pełnej krasie

Oczywiście na tyle, na ile to w czasie wojny możliwe – ale tak, jakbyśmy nie mogli się tym nasycić. Wyobraźmy sobie czasy Janukowycza przed Rewolucją Godności. Czy możliwe byłoby wtedy rozpowszechnianie filmu „Dom ‘Słowo’. Niekończąca się powieść”, o represjonowanych ukraińskich pisarzach? Jeszcze w 2013 roku w ukraińskich kinach organizowano rosyjskie premiery: dramaty wojenne z wrogą narracją, biografie rosyjskich legend sportu.

Film „Dom ‘Słowo’. Niekończąca się powieść” jest wyświetlany w Kijowie. Zdjęcie: materiały prasowe

A potem nagle ożyli na ekranie Mykoła Chwyłowyj, Mike Johansen, Mychajło Semenko, Pawło Tyczyna i Ostap Wysznia. To było tak, jakby młotem odkuto warstwę kamienia i cementu przez wiele lat pokrywającą literackich geniuszy, którzy byli daleko od nas i których moje pokolenie prawdopodobnie nadal postrzega jako czarno-białe obrazki z podręczników z bladymi, słabo napisanymi biografiami. W filmie stali się prawdziwymi ludźmi, którzy kochają, zdradzają, rywalizują, żartują, chodzą do solarium, palą, kłócą się i mają własne przyzwyczajenia. I którzy są podstępnie niszczeni przez sowiecki rząd.

Trudno było mi sobie wyobrazić, jak artyści żyli wcześniej w charkowskim Domu „Słowo”. Odtworzona przez twórców codzienność dzieje się na ekranie z dokumentalną wiernością. Scenografia została stworzona na podstawie rzeczywistych rysunków budynku, udało nam się nawet odtworzyć fragment spektaklu teatralnego rewolucyjnego dramaturga Lesa Kurbasa, który został zniszczony przez Sowietów. Do tej pory nie mieliśmy pojęcia, jak to wyglądało. A teraz mamy ten szkic filmowy, moim zdaniem bardzo nieoczekiwany.

Reżyser filmu powiedział w wywiadzie, że kiedy zespół odwiedził prawdziwy Dom „Słowo” w Charkowie, okazało się, że ludzie, którzy tam teraz mieszkają, nie wiedzą nic o tragediach, które rozegrały się w ich mieszkaniach.

Taka jest nasza diagnoza po odzyskaniu terytorium i przestrzeni informacyjnej, zajętych wcześniej przez Rosję: nie wiemy o sobie nic

Ukraiński teatr przeżywa renesans. Spróbuj kupić bilet na spektakl w Teatrze Dramatycznym Iwana Franki. By zdobyć bilet na spektakl Urywskiego, który obecnie pracuje z ukraińskimi klasykami, użyłam specjalnego bota. W ciągu dwóch minut bilety niemal zniknęły mi sprzed oczu – i w ostatniej złapałam ostatni, gdzieś na galerii. Udało mi się kupić jeszcze dwa na „Mistrza Kominkowego” na podstawie dramatu Łesi Ukrainki w Teatrze Podolskim, a wieczorem obejrzałam Wiaczesława Dowżenkę w roli Chwilowego w „Domu ‘Słowo’. Niekończąca się powieść”, a następnego dnia spektakl, w którym był już Don Juanem w wypełnionym po brzegi teatrze.

Najbardziej znanym i najczęściej odwiedzanym projektem Ukraińskiego Domu w ostatnich latach była wystawa „Ałła Horska. Boriwiter”. W czasach sowieckich o tej artystce nie mówiło się nawet w rodzinie
W Kijowie każdy mógł zobaczyć prace Ałły Horskiej. Zdjęcie: Ukraiński Dom

Wszyscy, którzy przemawiali na pogrzebie Horskiej, a także jej przyjaciele byli później represjonowani. Dopiero po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości jej synowi Ołeksijowi udało się zapoznać z odtajnionymi materiałami, dzięki którym mógł udowodnić, że jego matka i dziadek zostali zabici na rozkaz KGB. Ale ile wiedzieliśmy o dysydentce Ałły Horskiej, zarówno jako osobie, jak i artystce? Wystawa w Ukraińskim Domu jest jej pierwszą pełną retrospektywą. To takie dziwne, gdy słyszysz szepty: „Czy wiesz, że Horska robiła scenografię do sztuk teatralnych?” albo: „Po raz pierwszy słyszę o rozbitym witrażu artystów w holu Czerwonego Budynku. A ja tam studiowałam”.

Jedna z prac Ałły Horskiej. Zdjęcie: Ukraiński Dom

Obserwując ten kulturowy rozkwit i pragnienie ludzi, by poznawać swoją przeszłość, przypominam sobie podróż do Mediolanu półtora roku temu. Wraz z moją ekipą kręciliśmy materiał o twórcy włoskiej powieści kryminalnej Wołodymyrze Szczerbanience, który urodził się w Kijowie – we Włoszech znanym pod imieniem Giorgio. Jego ojciec wykładał na Uniwersytecie Kijowskim i został zabity przez bolszewików podczas obrony Kijowa. Wołodia wyemigrował z matką do Włoch, gdzie po latach stał się prawdziwą gwiazdą. Jego córka Cecylia powiedziała, że ojciec był samoukiem – nie zdobył wykształcenia, ponieważ pracował od najmłodszych lat. Ale bardzo lubił pisać. Udało mu się przeniknąć do kreatywnej społeczności Mediolanu, do ludzi z tymi samymi co on wartościami i poglądami politycznymi. Według Gianniego Canovy, włoskiego badacza twórczości pisarza, po II wojnie światowej Włochy przeżyły boom kulturalny pośród wszechobecnej biedy i zniszczenia. Szczerbanienko był jednym z tych, którzy podkreślali niedoskonałości ówczesnego społeczeństwa i systemu politycznego. I właśnie dlatego odniósł tak wielki sukces.

Autorka podczas kręcenia opowieści o Wołodymyrze Szczerbanience z jego córką Cecylią. Zdjęcie: archiwum prywatne

Końca rosyjskiej agresji jeszcze nie widać, ale my wszyscy, Ukraińcy, w końcu staliśmy się bardziej wrażliwi na naszą przeszłość. W końcu wychodzimy z płaskiego, jednowymiarowego świata, w którym żyliśmy jakby na wyczucie. Nie możemy się pozbierać, nie możemy mieć dość.

To, co Rosjanie tak uporczywie i brutalnie próbowali zniszczyć, staje się widoczne, trzyma nas i inspiruje do dalszych działań
No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Jest autorką projektu o wybitnych postaciach ukraińskiej kultury Powrót do korzeni — programu telewizyjnego na kanale TVP World TV w Polsce oraz na portalach społecznościowych. Pracowała jako redaktorka naczelna internetowej wersji magazynu Elle-Ukraina, redaktorka projektu „Donbas.Reality” w Radiu Svoboda, redaktorka wiadomości i dziennikarka kanału 5.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Trump podczas spotkania z Meloni w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 17 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: Alex Brandon/Associated Press/East News

Na oficjalnych zdjęciach z włoską premierką prezydent USA jest uśmiechnięty i nie ukrywa, że darzy Meloni szczególną sympatią. Złośliwi podejrzewają nawet, że się w niej podkochuje – i to dlatego jego stosunek do Meloni jest znacznie lepszy niż do Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Olafa Scholza, którym nie szczędził krytyki w serwisie X.

W rzeczywistości Meloni ma do wykonania aż dwie misje. O pierwszej świat dowiedział się po słynnym skandalu z udziałem Trumpa, J. D. Vance’a i Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Następnego dnia włoska premierka spotkała się z ukraińskim przywódcą w Londynie, gdzie wezwała go do unikania napięć ze Stanami Zjednoczonymi i udzieliła kilku cennych rad.

– Uważam, że bardzo ważne jest, abyśmy unikali ryzyka rozłamu Zachodu. Myślę też, że w tej kwestii Wielka Brytania i Włochy mogą odegrać ważną rolę w budowaniu mostów – powiedziała wówczas.

Wskutek wsparcia tych dwóch państw Stany Zjednoczone wznowiły wymianę danych wywiadowczych i wyraziły zgodę na dalsze dostawy broni dla Ukrainy

Meloni wysoko oceniła spotkanie Trumpa i Zełenskiego, które odbyło się podczas pogrzebu papieża. Podczas rozmowy w bazylice św. Piotra obaj przywódcy już się nie kłócili, lecz spokojnie wymienili uwagi na temat ram planu pokojowego. W poście na oficjalnym koncie partii Meloni, Braci Włochów, nawiązano do działań dyplomatycznych włoskiej przywódczyni, które były „starannie i dyskretnie zaplanowane, bez dążenia do bycia w centrum uwagi, nawet gdy na Rzym, stolicę chrześcijaństwa, były skierowane oczy całego świata”.

Spotkanie Zełenskiego z Meloni w Rzymie. Zdjęcie: OPU

Premierka Włoch odbyła też w Watykanie rozmowę z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Unia Europejska ma nadzieję, że Meloni może skłonić amerykańskiego prezydenta do zawarcia nowej umowy handlowej i ponownego przeglądu ceł, by Europejczycy mogli uniknąć wojny handlowej z USA. Meloni wzięła na siebie misję posłańca Europy, zwłaszcza że amerykański przywódca unika rozmów telefonicznych z przewodniczącą KE.

Unia Europejska ma trzy miesiące na to, by przekonać Trumpa do niewprowadzania 20-procentowych ceł na unijny eksport do USA. Obecnie produkty unijne są opodatkowane podstawową stawką 10 procent, a 25-procentowymi cłami na stal, aluminium i samochody.

Dla samej Meloni sytuacja ta oznacza wzmocnienie jej pozycji w Unii Europejskiej

W grudniu ubiegłego roku „Politico” nazwało włoską premierkę gwiazdą europejskiej polityki. Napisano nawet wprost, że liderka Braci Włochów w ciągu kilku lat „przeobraziła się z marginalnej postaci politycznej w jedną z kluczowych figur na europejskiej i światowej arenie”.

Premierka Włoch została uznana przez „Politico” za najbardziej wpływową osobę w Europie w 2025 roku. Zdjęcie: IPA/ABACA/Abaca/East News

„Dzisiaj jeśli chcesz rozmawiać z Europą, to telefon do Giorgii Meloni jest oczywistym wyborem. Nawet takie postaci jak Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i doradca nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa, zwracają się do włoskiej premierki w celu omówienia kwestii strategicznych” – napisał wspomniany opiniotwórczy serwis.

Co takiego jest w Meloni? Przed jej zwycięstwem w wyborach w 2022 roku twarzą włoskiej prawicy był Silvio Berlusconi – znany ze skandalicznych imprez magnat medialny, lubiący oszukiwać na podatkach, a przy tym przyjaciel Putina

Partia Meloni pojawiła się na scenie politycznej, gdy ekscesy tego kontrowersyjnego miliardera zaczęły wywierać destrukcyjny wpływ na życie polityczne we Włoszech.

Bracia Włosi stali się zdrową alternatywą, która przekonała wyborców, że prawica jest zdolna zajmować się pracą na rzecz państwa, a nie tylko taplać się w basenach z gwiazdami telewizji i hostessami. Z czasem Meloni, ideowo ultranacjonalistyczna i radykalna, zdołała zaprezentować się światu jako polityczka, z którą gotowi są współpracować zarówno w Brukseli, jak w Waszyngtonie.

Meloni jest też jedną z nielicznych osób w Europie, które mogą jak równa z równym dyskutować Emmanuelem Macronem, twardo spierając się z nim o politykę fiskalną, społeczną i kryzys migracyjny
Macron i Meloni podczas szczytu „koalicji chętnych” w Paryżu. 27 marca 2025 r. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Zachodni analitycy twierdzą, że sukces w stosunkach z Trumpem Meloni zawdzięcza nie tylko urodzie i wyrafinowanemu stylowi. Potrafi bowiem znaleźć równowagę między radykalnymi ideami swojej partii a pragmatyczną współpracą z międzynarodowymi partnerami. Jej przywództwo zapowiada nową erę zmian w polityce europejskiej, w której liberalne podejście ustępuje miejsca nowym twarzom silnie skupionym na kwestiach narodowych. Można również z całą pewnością stwierdzić, że Giorgia Meloni, Kaja Kallas i Ursula von der Leyen to zespół na trudne czasy, który będzie sprzątał europejską stajnię Augiasza, pozostawioną przez mężczyzn chcących przyjaźnić się z Putinem.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Stalin miał „Prawdę”, Putin ma Pravdę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress