Exclusive
20
min

Ukraiński ekonomista: Po wojnie Ukraina będzie mieć swój cud gospodarczy

Straty spowodowane przez Rosję w Ukrainie to ok. 700-750 mld dolarów - mówi wybitny ekonomista prof. Ołeksandr Sawczenka

Kateryna Tryfonenko

Zniszczony budynek w Iziumie, obwód charkowski, 6 kwietnia 2024 r. Fot: Alex Babenko/Associated Press/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

O tym, kiedy do Ukrainy dotrze amerykańska pomoc, o źródłach finansowania obrony i odbudowy, protestach polskich rolników, rynku ziemi i powrocie Ukraińców z zagranicy Sestry rozmawiają z prof. Ołeksandrem Sawczenką, ekonomistą

Profesor Ołeksand Sawczenko. Zdjęcie: prywatne archiwum

Japonia i Niemcy inwestują najwięcej w Ukrainę

Kateryna Trifonenko: Ukraiński budżet ma deficyt sięgający dziesiątek miliardów dolarów. Europejscy partnerzy częściowo pokrywają koszty, ale nadal nie jest jasne, kiedy i na jakich warunkach zostanie nam udzielona pomoc przez USA. Skąd więc rząd weźmie pieniądze na obronę i na świadczenia socjalne?

Ołeksandr Sawczenko: Rzeczywiście, na razie Stany Zjednoczone się wycofują. Powinny były zainwestować dziesięć miliardów dolarów w nasz budżet na płatności socjalne, na pensje dla urzędników, nauczycieli i lekarzy.Tymczasem na ich miejsce przyszła Japonia z około 11 miliardami dolarów. Pierwsze pięć już trafiło do Ukrainy. Unia Europejska chciała dać 10 miliardów, ale daje więcej. Reszta pieniędzy pochodzi z Międzynarodowego Funduszu Walutowego – na ten rok zaplanowano 5 miliardów. Bank Światowy dał półtora miliarda, a różne kraje dają półtora miliarda, tyle, ile mogą. W ten sposób kwestia finansowania deficytu budżetowego, tej dziury, jest zamknięta.

Wołodymyr Zełenski rozmawia z prezesem Banku Światowego Ajay’em Bangą. Stany Zjednoczone, 12 grudnia 2023 r. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENTA UKRAINY

Drugim składnikiem jest finansowanie broni, które obejmuje pieniądze europejskie. 5 miliardów to pieniądze Unii Europejskiej, które powinny zostać wykorzystane na sfinansowanie zakupu broni i amunicji dla Ukrainy. Ponadto każdy kraj osobno określa, ile może przekazać. Najwięcej dają kraje północnej Europy: Szwecja, Dania, Norwegia. Mówimy o miliardzie euro lub nieco więcej. Niemcy są tu obecnie absolutnym liderem. Sfinansują broń i amunicję za około 6,5 miliarda euro. Inne kraje finansują mniej: Francja o połowę mniej niż Niemcy, następna jest Polska. Każdy daje tyle, ile może.

Jest więc tylko jeden problem: podczas gdy Amerykanie mają broń w swoich magazynach i mogą ją przekazać tu i teraz, Europejczycy w magazynach nie mają prawie nic


To prawda, Francuzi znaleźli wiele wycofanych z eksploatacji pojazdów opancerzonych i innego sprzętu, który jest dla nich spisany na straty, choć dla nas to nowy sprzęt. Miejmy nadzieję, że Amerykanie zagłosują za pakietem pomocowym między 9 w 12 kwietnia, chociaż spodziewam się trudności. Jeśli wprowadzą zmiany do ustawy, która została przegłosowana w Senacie, będzie ona musiała zostać przerobiona i odesłana z powrotem do Senatu, zanim wejdzie w życie. Jednak nadal mam przeczucie, że możemy otrzymać fundusze, a raczej broń, z Ameryki przed pierwszym maja. A że jeśli chodzi o finansowanie naszego deficytu budżetowego przez USA, myślę, że albo kwota zostanie zmniejszona, albo zostanie nam przyznana jako pożyczka.

Rosyjski ślad na protestach polskich rolników

Polscy rolnicy od kilku miesięcy protestują i blokują ukraińską granicę. Jaki jest powód tych zaciekłych protestów i jak długo mogą potrwać?

Powodów jest kilka. Przede wszystkim stawiam na aktywność rosyjskiego wywiadu i finansowanie przez niego tych procesów. Oni po prostu przekupują liderów związków zawodowych i liderów partii, realizując dwa rodzaje interesów. Pierwszy to zaszkodzić Ukrainie, a drugi to utorować drogę ich produktom rolnym na rynek europejski. Jesteśmy tu bezpośrednimi konkurentami: im mniej sprzedajemy, tym więcej sprzedają oni – i w ten sposób finansują wojnę. Rosyjski ślad jest tu oczywisty. Ale są też inne powody. Są decyzje Unii Europejskiej, które czynią proces produkcji rolnej droższym dla polskich rolników. Nowe normy dotyczą nawozów, które mają być bardzo drogie. Polscy rolnicy przeciwko temu protestują.

Polscy rolnicy zablokowali ruch na drogach. Województwo lubuskie, 20 lutego 2024 r. Fot: Shutterstock

Polscy rolnicy nie chcą również, by Ukraińcy mieli prawo do bezcłowej sprzedaży swoich towarów w Polsce, ponieważ nasze towary są znacznie tańsze, a czasem lepsze. W sąsiednim kraju wydajność pracy w gospodarstwach rolnych jest bardzo niska, ponieważ są one bardzo małe. Nasze są wielkoobszarowe, zwłaszcza zbożowe. Dlatego polskie gospodarstwa są niekonkurencyjne w stosunku do ukraińskich i bardzo dużo tracą. Mamy też problemy po naszej stronie: na granicy jest kolejka dla kierowców, choć mogą też przejechać bez kolejki za sto lub dwieście euro. Przeciwko temu Polacy również protestują. I ostatnia kwestia: rolnicy to elektorat partii PiS, która przegrała wybory parlamentarne. Teraz trwają wybory samorządowe. Prawo i Sprawiedliwość atakuje premiera Donalda Tuska i jego partię. To jest walka polityczna, procesy społeczne są bardzo złożone i wielopłaszczyznowe. Jestem przekonany, że po zakończeniu wyborów i uporządkowaniu tych kolejek sprawa zostanie rozwiązana.

Następne 10 lat - ziemia dla Ukraińców

1 stycznia 2024 r. w Ukrainie został uwolniony rynek handlu ziemią dla osób prawnych. Wokół tego tematu toczyło się i nadal toczy wiele dyskusji. Wolny rynek handlu ziemią podczas wojny to Pana zdaniem zdrada czy zwycięstwo?

Zdecydowanie zwycięstwo. Im więcej własności prywatnej, im więcej działek Ukraińcy mogą kupić w pierwszej kolejności, tym wyższa produktywność i bogactwo Ukrainy. Nawet w Rosji ziemia jest prywatyzowana od 20 lat. Polacy również mogą mieć ziemię na własność, choć to małe gospodarstwa. I widać, do czego prowadzą takie małe gospodarstwa. Im większe spółdzielnie rolnicze, tym wyższa wydajność pracy, tańsze produkty, większy eksport.

Żniwa w obwodzie charkowskim. Lato 2022 roku. Zdjęcie: Shutterstock

Europa ma historię małych gospodarstw rolnych. Rewolucja francuska dotyczyła własności prywatnej, ziemi. W jej wyniku chłopi otrzymali jeden lub dwa hektary, podwoili to w ciągu stu lat, a w ciągu kolejnych stu lat znów podwoili – ale wszystko to było małe, a zatem nieopłacalne. Państwo daje Polakom tysiąc dolarów na każdy hektar, więc bardziej opłacają się im dopłaty niż produkcja. Ukraińskie gospodarstwo działa pod ogromną presją, ale jest superdochodowe. Sugerowałbym, aby po wojnie tylko Ukraińcy mieli prawo do zakupu ziemi z późniejszym prawem do jej odsprzedaży krajom, które są uważane za przyjazne. Ziemia ma ogromny potencjał wzrostu wartości, a my mamy najtańszą ziemię na świecie, z wyjątkiem krajów afrykańskich. Dlatego Ukraińcy powinni mieć prawo pierwokupu, a za 5-10 lat mogliby ją odsprzedawać i osiągać zysk.

Jest zbyt wielu ludzi, którzy chcą być w siłach zbrojnych, ale z dala od linii frontu

Kwestią, która regularnie pojawia się w dyskusji publicznej, jest powoływanie armii ludzi w zamian za pieniądze. Wydaje się, że projekt ustawy mobilizacyjnej nie zawierał tego zapisu, ale model finansowy rezerw wojskowych został przedstawiony Komisji Rozwoju Gospodarczego 1 kwietnia. Czy Pana zdaniem warto iść w tym kierunku?

Jak rozwiązać problem niedoboru ludzi na pierwszej linii? Mamy wielu ludzi, którzy chcą być w siłach zbrojnych, ale możliwie jak najdalej od linii frontu, ponieważ z dala od walk pensje są normalne. Dwa tuziny profesjonalnych firm rekrutacyjnych mogłyby rozwiązać ten problem. W każdym społeczeństwie zawsze znajdzie się jeden czy dwa procent ludzi, którzy potrafią, chcą i mogą zabijać. Lepiej pozwolić im zabijać raszystów. Jeśli zapewni się im komfortowe warunki, problem może zostać rozwiązany może nie w 100, ale w 50-60 procentach. W dodatku ci ludzie dostaliby za to dużo pieniędzy.

Druga sprawa dotyczy odraczania służby w wojsku.

Jestem kategorycznie przeciwny temu, żeby to jakiś dyrektor decydował o odroczeniu służby swojego pracownika w wojsku. Bo wtedy wszystkie przedsiębiorstwa państwowe będą odraczać na koszt państwa


Opowiadam się za tym, by każda osoba, która może wpłacić dużą sumę pieniędzy – co najmniej milion hrywien – mogła otrzymać roczne odroczenie od mobilizacji. Opłatę tę oszacowałem na podstawie tego, ile rocznie zarabiają żołnierze na froncie. Możesz zapłacić taką kwotę, a firmy rekrutacyjne będą w stanie znaleźć osobę, która wstąpi do armii bez przymusu. I będzie to znacznie lepszy żołnierz niż jakiś słaby informatyk, który boi się własnego cienia. Więc to nie dyrektor decyduje, ale sam objęty poborem – płaci milion lub dwa, aby odroczyć swą służbę na rok. Jeśli chce kolejny rok, płaci więcej.

Zamrożone rosyjskie fundusze prędzej czy później trafią do Ukrainy

KT: Według Europejskiego Banku Inwestycyjnego odbudowa Ukrainy może wymagać ponad biliona dolarów. To kosmiczna suma. Skąd mamy ją wziąć?

OS: Po pierwsze, Rosja musi to zrekompensować. Powinniśmy jej zabrać wszystko, co tylko można. Na razie możemy zabrać tylko złoto i rezerwy walutowe za pośrednictwem sądów międzynarodowych. Następnie możemy zabrać nadwyżki zysków poprzez specjalny mechanizm cen ropy, gazu i innych towarów eksportowych. Możemy stworzyć taki mechanizm, że finansowanie odbędzie się nawet bez zgody Rosjan. Co do odbudowy, to mam następujące obliczenia: jeśli wojna się skończy, potrzebujemy około 20 miliardów dolarów rocznie, aby sfinansować dziurę w budżecie. Co najmniej 20 milardów. 10 z nich zapewni Unia Europejska, tak jak daje wszystkim swoim członkom. A reszta, jak sądzę, będzie pochodzić z funduszy, które zabierzemy Rosjanom. Ponadto potrzebujemy około 10 miliardów na inwestycje bezpośrednie – fundusze od podmiotów prywatnych – i około 10 miliardów rocznie na odbudowę tego, co zniszczyli raszyści. Nie będziemy w stanie przyjąć więcej niż 20 miliardów, nie mamy wystarczającej liczby ludzi i sprzętu, by je wykorzystać. W przyszłości kwota ta może się podwoić.

Teraz, według moich szacunków, nasze rzeczywiste straty spowodowane przez Rosję wynoszą około 700-750 miliardów dolarów


W USA i UE dużo mówi się o tym, co zrobić z zamrożonymi rosyjskimi aktywami. Kiedy powinniśmy spodziewać się realnych kroków?

Amerykanie już dawno wprowadzili zmiany w ustawie dotyczące skierowania tych środków już teraz na potrzeby sił zbrojnych i finansowania broni. Nie jest to żaden problem dla Amerykanów, ponieważ robili to już kilka razy w Iranie, Iraku i Wenezueli. Zamrozili pieniądze, a następnie przekazali je temu, kto ich potrzebował. Nie rozumiem więc, dlaczego teraz się ociągają. Być może chcą uchwalić tę ustawę w ramach pomocy, a następnie potraktować ją jako dodatkową okazję do konfiskaty aktywów.

Jeśli chodzi o Europejczyków, to zdecydowanie doszli oni do wniosku, że będą przekazywać dochody. Decyzja została podjęta, a konkretny mechanizm jest opracowywany na następny szczyt przywódców, który odbędzie się za miesiąc. Mówimy o około 3 miliardach euro rocznie. Dobrą wiadomością jest to, że Europejczycy chcą wykorzystać te pieniądze na zakup broni. To bardzo ważne. Brytyjczycy przedstawili propozycję, bo mają zamrożone rosyjskie aktywa w swoich bankach. Chcą pod ich zastaw wyemitować papiery wartościowe lub udzielić pożyczki, a te zamrożone środki prędzej czy później trafią w ręce Ukrainy. Mam wrażenie, że ten proces rozpocznie się latem.

Ukrainę czekająogromne inwestycje

Miliony Ukraińców zostały zmuszone do wyjazdu za granicę od początku inwazji na pełną skalę. Jeśli dodać do tego migrantów zarobkowych, którzy wyjechali jeszcze wcześniej, mówimy o około 9 milionach ludzi. Jak sprowadzić ich z powrotem do domu?

Pierwszą rzeczą jest wygranie tej wojny. Osiągnąć zawieszenie broni na warunkach korzystnych dla Ukrainy. Nikt nie mówi, żeby odzyskać wszystko, do granic z 1991 roku, ale żeby zakończyć wojnę na warunkach korzystnych dla Ukrainy. Następnie musimy zaoferować idealny model gospodarczy dla tych, którzy tu pracują, mieszkają i odpoczywają. Co to oznacza? Radykalne obniżenie podatków, zredukowanie do zera wpływów skorumpowanych urzędników i biurokratów. Jeśli stworzymy takie warunki ekonomiczne, w kraju pojawią się ogromne inwestycje. Deficyt budżetowy zostanie pokryty 20 miliardami dolarów, a fundusze inwestycyjne również wyniosą około 20 miliardów dolarów. W ten sposób w Ukrainie może nastąpić największy na świecie boom gospodarczy. A jeśli podatki będą niskie i nie będzie wielu darmozjadów, biurokratów i idiotów, to wrócą nie tylko ci, którzy wyjechali, ale będą też chcieli tu przyjeżdżać obywatele innych krajów. Wreszcie, last but not the least:

Najważniejszym warunkiem wstępnym boomu gospodarczego będzie znajomość wśród Ukraińców języka angielskiego. Otworzy ona drogę na Ukrainę nie biomasie z wrogiego kraju, ale normalnym anglojęzycznym biznesmenom


Ukraińcy wrócą i będą walczyć o swoje miejsce pod słońcem, lecz to słońce trzeba będzie stworzyć, ponieważ przez 32 lata to nam się nie udało. Ale wszystko jest możliwe. Dokonaliśmy już jednego cudu – powstrzymania raszystów – więc może uda nam się dokonać cudu gospodarczego. Potrzebujemy kogoś bardzo mądrego, kto dojdzie do władzy z zespołem reformatorów, tak jak stało się w Polsce, kiedy doszedł do władzy Balcerowicz, lub w Czechach, kiedy doszedł do władzy Klaus. Takie procesy miały też miejsce w Chile i Singapurze. Potrzebujemy czegoś takiego, zasługujemy na to.

„Projekt współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu Wspieramy Ukrainę, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.”

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Jeśli sankcje zostaną zniesione, Rosja może zaatakować kraje NATO w ciągu najbliższych pięciu lat, a być może wcześniej – ostrzega prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Jego kraj intensywnie umacnia swoje granice z Rosją i Białorusią: planowane są wielowarstwowe fortyfikacje, w tym pola z minami przeciwpiechotnymi i przeciwczołgowymi.

W kontekście tych zagrożeń Litwa, Polska i Finlandia dyskutują o stworzeniu jednolitej tarczy obronnej w celu ochrony wschodniej flanki Europy. Jednocześnie Wielka Brytania inicjuje nowe spotkania „koalicji chętnych” w sprawie misji pokojowych w Ukrainie, które mogą zmienić układ sił w regionie.

Co ten geopolityczny krajobraz oznacza dla przyszłości Litwy i Europy? Czy Litwa jest gotowa na potencjalne wyzwania? Rozmawiamy o tym z Rasą Juknevičienė, byłą ministrą obrony Litwy, byłą posłanką do litewskiego Sejmu, a obecnie posłanką do Parlamentu Europejskiego.

„Koalicja chętnych” i rola Litwy

Maryna Stepanenko: – Litwa wielokrotnie demonstrowała swoją gotowość do zdecydowanych działań, w szczególności ogłaszając gotowość przyjęcia broni jądrowej NATO. Na ile realistyczny jest ten krok i czy inni sojusznicy go popierają?

Rasa Juknevičienė: – Nasze planowanie obronne, jako członka NATO, jest z natury regionalne. Aktywnie się przygotowujemy i robimy, co w naszej mocy, ponieważ artykuł 3 Karty NATO wymaga od nas gotowości do obrony i działania jako wiarygodni partnerzy i członkowie Sojuszu.

Polegamy jednak na szerszym planowaniu i zdolnościach NATO. Jeśli chodzi o rozmieszczenie broni jądrowej, ważne jest, by wyjaśnić, że nie oznacza to, że Litwa będzie posiadała broń jądrową. Nasze plany obronne mają charakter regionalny i obejmują państwa bałtyckie oraz Polskę, które znajdują się pod parasolem obrony zbiorowej NATO. Nie ma oddzielnego planu dla Litwy, Łotwy czy innych, pojedynczych krajów.

Konkretna lokalizacja potencjału nuklearnego – na Litwie, w Polsce czy nawet w Niemczech – nie jest kwestią krytyczną. Zdolności te często obejmują pociski dalekiego zasięgu, chociaż taktyczna broń jądrowa może być również rozmieszczona na okrętach podwodnych, nawodnych i innych zasobach wojskowych.

Naprawdę znaczenie ma to, czy NATO posiada wystarczające zdolności, bliskość tych zdolności do osiągnięcia kluczowych celów oraz to, kto nimi operuje

Litwa nie użyje broni jądrowej. Jakakolwiek decyzja o rozmieszczeniu sił nuklearnych zostałaby podjęta przez NATO, a nie przez Litwę, a wszelkie operacje byłyby prowadzone pod kierownictwem Sojuszu.

Odstraszanie nuklearne pozostaje krytycznym aspektem naszej oceny zagrożenia. Jeżeli regionalne dowództwo NATO uzna, że terytorium Litwy jest strategicznie odpowiednie lub zapewnia wystarczającą przestrzeń do rozmieszczenia sił, decyzja ta zostanie podjęta wspólnie. Powtarzam: to decyzja regionalna, a nie dotycząca wyłącznie Litwy.

Jak ocenia Pani perspektywy rozszerzenia „koalicji chętnych” do pomocy Ukrainie? Czy poszczególne państwa NATO mogą w przyszłości inicjować nowe formaty wsparcia wojskowego nawet bez konsensusu w całym Sojuszu?

Przede wszystkim mówimy o Sojuszu. Tylko NATO może opracować jasne, kompleksowe planowanie, ponieważ dysponuje zasobami, rozumie możliwości i precyzyjnie identyfikuje zagrożenia wojskowe. NATO wie, jak skutecznie reagować na te zagrożenia. Tak więc naszym priorytetem jest NATO.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których Sojuszowi jako całości trudno podejmować decyzje. W takich przypadkach mamy specjalne ustalenia ze Stanami Zjednoczonymi, aby zapewnić obronę naszego regionu, jeśli nie można osiągnąć konsensusu między wszystkimi członkami NATO. Biorąc pod uwagę obecne wyzwania w Waszyngtonie, konieczne jest rozważenie możliwości budowania koalicji w ramach NATO i UE.

Dla nas bezpieczeństwo na Morzu Bałtyckim i w krajach je otaczających jest najwyższym priorytetem

To wyzwanie jest dla nas pilniejsze niż dla krajów nad Morzem Śródziemnym, które stoją przed własnymi ważnymi wyzwaniami. Dlatego zdecydowanie popieram współpracę między krajami, które stoją w obliczu podobnych zagrożeń i wyzwań.

Takie podejście nie oznacza powielania wysiłków, ale raczej uzupełnianie i wzmacnianie naszego wspólnego bezpieczeństwa i obrony. W pełni popieram gotowość państw członkowskich do zjednoczenia się i wspólnego stawienia czoła wspólnym zagrożeniom.

Litwa jest jednym z krajów najbardziej wspierających Ukrainę. Czy są jakieś „czerwone linie”, których nie jest gotowa przekroczyć w zakresie pomocy wojskowej?

Podobnie jak wiele innych krajów, skandynawskich i bałtyckich, a także Polska, dobrze rozumiemy, że Ukraina nie tylko broni siebie, ale także nas. To wspólne wyzwanie dla całej Europy.

Dlatego nie wyznaczamy żadnych czerwonych linii. Naszymi jedynymi ograniczeniami są nasze możliwości i zasoby

Chociaż nie jesteśmy najpotężniejszym gospodarczo krajem w UE, wnieśliśmy ogromny wkład [od początku inwazji Litwa udzieliła Ukrainie pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej o wartości 1,112 mld euro, co stanowi 1,801% PKB tego kraju. Pod tym względem zajmuje ona trzecie miejsce wśród wszystkich darczyńców – aut.].

Wołodymyr Zełenski i Gitanas  Nausėda. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy i strategia UE

Kęstutis Budrys, minister spraw zagranicznych Litwy, zaproponował pięcioczęściowy pakiet gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Czy UE ma wolę polityczną, by je wdrożyć, w szczególności wysłać europejskie wojska do Ukrainy?

Mamy problem wewnątrz UE, bo Węgry nie są obecnie w stanie lub nie chcą poprzeć wszystkich propozycji dotyczących Ukrainy. Niestety ich pozycja przypomina raczej pozycję rosyjskiej marionetki działającej w UE niż proeuropejskiego członka. Taka jest rzeczywistość, z którą mamy do czynienia.

Jednocześnie Unia nie jest organizacją wojskową – została stworzona jako wspólnota gospodarcza, bez wymiaru wojskowego. Obrona i bezpieczeństwo zawsze leżały w gestii państw członkowskich, podczas gdy aspektem wojskowym zajmuje się NATO. Bo wiele krajów UE jest również członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Wszelkie wysiłki zmierzające do rozmieszczenia wojsk lub sił pokojowych leżą w gestii poszczególnych państw członkowskich. Zachęcające jest to, że tworzą się koalicje, a Wielka Brytania odgrywa aktywną rolę w bezpieczeństwie europejskim, mimo opuszczenia przez nią UE.

Zaangażowanie Brytanii w obronę kontynentu pozostaje silne i ważne

Jeśli UE obejmie przywództwo, wiele krajów podąży za nią, lecz skuteczne rozmieszczenie wymaga odpowiednio zdolnych państw. Chociaż Litwa ma silną wolę polityczną i poparcie społeczne, jasne jest, że sam nasz wkład nie wystarczy.

Zobaczymy, co wyniknie z trwających, choć niepewnych, negocjacji między USA a Rosją. Niemniej Litwa będzie nadal wspierać wszelkie niezbędne środki mające pomóc Ukrainie przetrwać i osiągnąć jak najwięcej w tej wojnie.

Pięciopunktowy pakiet Budrysa dotyczący gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy zawiera również klauzulę o przyspieszonym przystąpieniu Ukrainy do Unii. Na ile realistyczna jest ta perspektywa w kontekście zagrożeń ze strony Rosji?

Rozszerzenie jest obecnie kluczowym priorytetem dla Parlamentu Europejskiego. Jestem głęboko zaangażowana w te debaty i procesy decyzyjne w zakresie, w jakim zależy to od Parlamentu Europejskiego. Ukraina jest z pewnością najważniejszym krajem w tym względzie.

Dla mnie i wielu moich kolegów jest jasne, że Ukraina działa już jako państwo członkowskie UE, broniąc naszych granic – w rzeczywistości formalnych granic Unii. Potrzebujemy Ukrainy tak bardzo, jak Ukraińcy potrzebują nas. Chcą dołączyć do UE, cieszyć się ochroną, rozwijać swój kraj i osiągnąć dobrobyt, którym my cieszymy się od czasu przystąpienia do Unii w 2004 roku.

Ukraina zasługuje na taką przyszłość, a proces negocjacji jest kluczowy dla wdrożenia niezbędnych reform. Mamy jednak do czynienia z problemem polegającym na tym, że Węgry próbują zablokować rozpoczęcie negocjacji.

Podkreśla to fundamentalną kwestię w UE: weto w Radzie Europejskiej. Kiedy jeden kraj jest w stanie zawetować decyzję, może to praktycznie zatrzymać cały proces

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że takie podejście jest nie do utrzymania. Niestety droga Ukrainy do członkostwa w UE zależy w dużej mierze od rozwiązania tych wewnętrznych kwestii decyzyjnych Unii, które stały się główną przeszkodą. Stoimy przed wieloma wyzwaniami, ale pracujemy nad ich przezwyciężeniem.

Pomoc wojskowa i strategia odstraszania

Litwa porzuciła międzynarodową konwencję zakazującą stosowania amunicji kasetowej i wraz z Polską, Łotwą i Estonią ogłosiła zamiar wycofania się z konwencji ottawskiej o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych. Czy uważa Pani, że ta decyzja była słuszna?

Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o amunicję kasetową, jest to tylko koniec historii, która rozpoczęła się co najmniej sześć miesięcy temu, jeśli nie wcześniej, kiedy rozpoczęła się wojna na wielką skalę w Ukrainie. Wasze doświadczenie boleśnie pokazało, jak ważna jest ta kwestia. Niestety to bardzo delikatna kwestia, ale użycie min jest konieczne do odstraszania lub obrony przed agresorem. Litwa, Łotwa, Estonia i Polska podjęły tę decyzję wspólnie, ponieważ, jak wcześniej wspomniałam, nasza strategia obronna ma charakter regionalny.

Jeśli Polska zostanie zaatakowana, wpłynie to na nas wszystkich. Bezpieczeństwo Polski jest naszym bezpieczeństwem, tak jak bezpieczeństwo Łotwy

Mamy nadzieję, że Finlandia również przyłączy się do tej decyzji. To ważna część naszej regionalnej strategii obronnej i ważny krok naprzód.

Prezydent Finlandii Alexander Stubb, prezydent Litwy Gitanas Nausėda i prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs w Kijowie, 24 lutego 2025 r. Zdjęcie: Heikki Saukkomaa/Lehtikuva Oy/East News

Polska wysyła F-16 i personel wojskowy na Litwę, by wzmocnić patrole powietrzne. Czy możemy spodziewać się podobnych inicjatyw obronnych w całym regionie bałtyckim?

Uczestniczymy w natowskiej misji patrolowania przestrzeni powietrznej od momentu przystąpienia do Sojuszu w 2004 roku, więc to nic nowego. Można ją rozszerzyć, tak jak to było w przeszłości. W rzeczywistości od 2014 roku misja już się rozrosła. Początkowo istniała tylko jedna baza dla wszystkich trzech państw bałtyckich na Litwie, w Siauliai. Teraz mamy dwie, a może nawet  jeszcze jedną, na Łotwie – trzeba to sprawdzić [1 marca 2024 r. łotewska baza wojskowa w Lielvarde stała się trzecią bazą NATO, która rozmieszcza myśliwce Sojuszu do pilnowania nieba nad Estonią, Łotwą i Litwą – red.].

Ponadto baza lotnicza Emari w Estonii również gości samoloty NATO do obrony powietrznej. Tak więc choć misja pozostaje zasadniczo taka sama, jej zakres uległ rozszerzeniu.

Zwiększył się zakres odpowiedzialności i istnieje potrzeba dalszej reformy i przeformatowania misji air policing, aby umożliwić użycie amunicji i innych zasobów w przypadku agresji. Mieści się to jednak w ramach planowania NATO. Wierzę, że w przypadku poważnego zagrożenia zmiany zostaną wprowadzone natychmiast.

NATO: wyzwania związane z reformami

W artykule dla Atlantic Council analityk David Julazadeh podkreśla, że NATO potrzebuje pilnej reformy, by nadążyć za przeciwnikami pod względem szybkości podejmowania decyzji. Rzeczywiście istnieje taki problem?

To bardzo stara debata. Kiedy byłam ministrą obrony, zaczęliśmy zastanawiać się, czy polityczne przywództwo NATO, gdyby nadszedł „dzień X”, byłoby w stanie natychmiast podejmować szybkie i niezbędne decyzje – zwłaszcza biorąc pod uwagę wymóg jednomyślności. Każde państwo członkowskie musi wyrazić zgodę, co w praktyce daje każdemu prawo weta.

W NATO widzimy tę samą dynamikę co w UE, z poszczególnymi krajami sprzeciwiającymi się kluczowym decyzjom. Niestety mamy przykłady tego, jak może to być problematyczne

Dlatego niektóre decyzje zostały już delegowane bezpośrednio do dowództwa wojskowego NATO w celu ich natychmiastowego wdrożenia. Chociaż nie jestem już głęboko zaangażowana w prace Sojuszu i śledzę rozwój wydarzeń jedynie za pośrednictwem mediów, wiem, że ta kwestia pozostaje krytyczna. Istnieje potrzeba nadania natowskim siłom zbrojnym większych uprawnień i odpowiedzialności, aby mogły działać tak szybko, jak to możliwe, we wczesnych stadiach kryzysu.

Niemieckie myśliwce Eurofighter Typhoon w bazie lotniczej Lielv?rde na Łotwie. Zdjęcie: Arnaud Chamberlin

UE opracowuje projekt rozbudowy swojego przemysłu obronnego w celu odstraszania Rosji. Czy to wystarczy dla strategicznej autonomii Europy? A może bez USA projekt ten jest skazany na ograniczony efekt?

Nazywamy to sojuszem obronnym. To, co zaczynamy teraz budować, wyznacza nowy etap, nową erę Unii Europejskiej. Do tej pory UE nigdy nie funkcjonowała jako sojusz wojskowy czy organizacja obronna.

To coś zupełnie nowego. Po raz pierwszy w naszej historii mamy komisarza ds. obrony, a 19 marca odbyła się publiczna prezentacja Białej Księgi Obrony. Określi ona strategię na rzecz większej autonomii w sektorze obronnym.

Nie jestem fanką terminu „strategiczna autonomia”, ponieważ nadal w dużym stopniu polegamy na naszych euroatlantyckich więziach. Mam nadzieję, że napięcia w NATO i obecny kryzys zaufania zostaną ostatecznie rozwiązane, ale nawet wtedy będziemy nadal potrzebować Stanów Zjednoczonych, Kanady i więzi transatlantyckich.

Kiedy mówimy o unii obronnej, naszym celem jest wzmocnienie własnych zdolności Unii Europejskiej. Przemysł obronny jest kluczową częścią tych wysiłków. Chociaż jego rozwój jest tylko jednym z wielu niezbędnych kroków, kluczowe znaczenie ma zmniejszenie zależności od państw trzecich i rozwinięcie jak największej części naszych własnych zdolności.

Jednocześnie priorytetem pozostaje wsparcie dla Ukrainy. Oznacza to nie tylko wzmocnienie przemysłu obronnego Francji, Niemiec i innych krajów UE, ale także pomoc Ukrainie w rozwijaniu jej własnego przemysłu obronnego.

Rozumiemy już, że bezpieczeństwo Ukrainy jest naszym bezpieczeństwem. Ukraina zdobyła bezcenne doświadczenie podczas wojny, ale także rozwinęła swój przemysł obronny w wysoce efektywny sposób. Silne synergie z Ukrainą będą miały kluczowe znaczenie

Bezpieczeństwo i obrona muszą być rozpatrywane na wielu poziomach: przeciwdziałania bezpośrednim zagrożeniom militarnym, przeciwdziałania wojnie hybrydowej oraz zwalczania szpiegostwa i sabotażu, takich jak ostatnie incydenty na Morzu Bałtyckim. Agresywne działania Rosji skierowane są nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko całej Unii Europejskiej. Musimy być przygotowani na wszystkie te wyzwania.

Zdjęcie na okładce: Alfredas Pliadis/Associated Press/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspierajmy Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

Rasa Juknevičienė: - Zaczyna się nowa era Unii Europejskiej

Maryna Stepanenko

We wspólnym liście dyplomaci z sześciu krajów – Szwecji, Finlandii, Danii, Łotwy, Litwy i Estonii – wezwali Brukselę do przedstawienia konkretnych propozycji, aby przyspieszyć proces przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. „Ukraina wykazała znaczący postęp w reformach – teraz nadszedł czas na mobilizację wysiłków, aby pomóc Ukrainie w ich przeprowadzeniu” – czytamy w dokumencie.

Kiedy zostaną otwarte pierwsze klastry negocjacyjne? Czy Węgry mogą zablokować integrację europejską Ukrainy? Na jakie akcenty Kijów powinien zwrócić szczególną uwagę? Jakie są realne ramy czasowe przystąpienia Ukrainy do UE?

Droga do integracji: postępy i przeszkody

Jest postęp na drodze do członkostwa w UE, ale to, jak go ocenić, zależy od kryteriów oceny, mówi Dmytro Szulga, dyrektor programu „Europa i Świat” w Fundacji „Odrodzenie”:

– Z tego co widzę, koła się obracają, komunikacja między ukraińskimi władzami a UE idzie dobrze. Strony uzgodniły już zakres „prac domowych” Ukrainy w wielu sekcjach na poziomie technicznym (wszystkie prace mają zostać zakończone jesienią), które będą musiały zostać zrealizowane, by Ukraina mogła przystąpić do UE.

Oznacza to, że można już oficjalnie otworzyć pierwsze rozdziały negocjacyjne – tyle że Węgry zaczęły blokować pierwsze decyzje. Zobaczymy, czy polska prezydencja w UE będzie w stanie rozwiązać tę kwestię

Premier Węgier Viktor Orban sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w Unii. 15 marca przedstawił kolejną listę żądań wobec UE, z których jedno brzmi: „Unia, ale bez Ukrainy”. Zapowiedział też przeprowadzenie badania opinii publicznej na temat członkostwa Ukrainy w UE.

Jak stwierdził Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych RP, Polska czuje się szczególnie odpowiedzialna za rozpoczęcie negocjacji w sprawie członkostwa Ukrainy. Według niego Warszawa chciałaby otworzyć jeden lub dwa klastry negocjacyjne podczas swojej prezydencji, ale wszystkie decyzje w tej sprawie są obecnie blokowane przez Węgrów. Jednocześnie Sikorski podkreślił, że podczas ostatniego posiedzenia Rady UE odbyła się twarda dyskusja o tym, że decyzja o rozpoczęciu negocjacji z Kijowem nie powinna zależeć od kwestii dwustronnych, ale wyłącznie od spełnienia kryteriów.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha i minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski podczas spotkania w Warszawie 12 marca 2025 r. Fot: WOJTEK RADWAŃSKI/AFP/East News

„Presja w Europie jest potrzebna, by można było zagwarantować negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej” – powiedział ukraiński prezydent w przemówieniu do przywódców UE. Według Wołodymyra Zełenskiego Europa musi znaleźć sposób na uniemożliwienie poszczególnym członkom blokowanie tego, co jest konieczne dla wszystkich.

Mapa drogowa wejścia Ukrainy do UE

Steven Blockmans, starszy specjalista ds. badań w CEPS, think tanku z siedzibą w Brukseli, uczestniczył w przygotowaniu ukraińskich zespołów do kontroli w ramach sekcji „Demokracja”.

– Poziom wiedzy specjalistycznej i entuzjazm, z jakim podjęli się tych zadań, a także jakość prezentacji i dyskusji między różnymi częściami administracji, Radą Najwyższą, mediami i innymi zainteresowanymi stronami, zrobiły na mnie ogromne wrażenie – mówi. – Spotkałem się również z pozytywnymi opiniami ze strony Komisji Europejskiej.

Wszystko to daje mi powody, by wierzyć, że Ukraina dobrze radzi sobie na wczesnych etapach procesu akcesyjnego i pomimo trudnych okoliczności ma zdolność i determinację, by rozpocząć pierwsze negocjacje

Ukraina oficjalnie rozpoczęła negocjacje z Brukselą w czerwcu ubiegłego roku. Ramy negocjacyjne są podzielone na klastry i sekcje, obejmujące obszary wdrażania prawodawstwa i standardów UE. Wymagania są podzielone na 35 rozdziałów negocjacyjnych, które z kolei są przypisane do sześciu klastrów tematycznych:

  • reformy podstawowe;
  • rynek wewnętrzny;
  • konkurencyjność i wzrost sprzyjający inkluzywności;
  • polityka ekologiczna i zrównoważony rozwój;
  • zasoby, rolnictwo i spójność;
  • stosunki zewnętrzne.

Z inicjatywy Fundacji Batorego grupa ekspertów opracowała tzw. mapę drogową negocjacji między Polską a Ukrainą. Opracowanie zawiera kompleksowy plan działań i reform niezbędnych do zbliżenia Ukrainy do standardów UE.

Komunikacja: Ukraina – UE

Polska jest zainteresowana członkostwem Ukrainy w silnej i skutecznej Unii Europejskiej, zaznacza Jan Truszczyński, ambasador Polski przy UE w latach 1996-2001 i negocjator akcesyjny. Według niego członkostwo Ukrainy wzmocni bezpieczeństwo regionu i przyczyni się do rozwoju gospodarczego UE, w tym Polski, ponieważ udział Ukrainy we wspólnym rynku doprowadzi do poprawy warunków handlowych i klimatu inwestycyjnego. Owszem, będzie opór przed przystąpieniem Ukrainy do Unii, ale to proces przewidywalny:

– Na drodze do tego strategicznego celu pojawi się potrzeba wzajemnego dostosowania, a opór ze strony sektorów stojących w obliczu tej potrzeby jest nieunikniony – mówi Truszczyński. – W ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce miały miejsce protesty rolników, blokujących drogi i przejścia graniczne z Ukrainą. Zdaniem polskich producentów rolnych i przewoźników liberalizacja warunków handlu i transportu między UE a Ukrainą jest nadmierna i zagraża ich własnej konkurencyjności na rynku europejskim.

Te i inne problemy sektorowe będą wymagały kreatywnych i akceptowalnych rozwiązań, lecz nie powinny blokować ani znacząco opóźniać osiągnięcia strategicznego celu, jakim jest przystąpienie Ukrainy do UE

Wraz z Polską i innymi krajami UE Kijów powinien skupić się na kontaktowaniu się z interesariuszami biznesowymi i rządami w sprawie strategicznych korzyści gospodarczych, wynikających z integracji Ukrainy ze wspólnym rynkiem UE, zgadza się Dmytro Szulga:

– Teraz bardzo głośni są ci interesariusze, którzy widzą swoje straty, zwłaszcza w sektorze rolnym, choć nie chodzi o cały sektor, a jedynie o segment upraw. Musimy pokazać, że korzyści z integracji Ukrainy faktycznie przewyższają koszty związane z różnymi sektorami: IT, obronnym, energetycznym, transportowym, mineralnym, farmaceutycznym. Mamy wiele do zaoferowania UE, aby wzmocnić jej rynek i konkurencyjność. Już teraz wymiana handlowa między UE a Ukrainą jest bardzo korzystna dla UE, a w szczególności dla Polski. W przyszłości korzyści będą jeszcze większe.

Jak podkreśla Steven Blockmans, prawdziwe negocjacje rozpoczną się dopiero po osiągnięciu porozumień zapewniających płynne przejście, które nie spowoduje nadmiernej nierównowagi pod względem społecznym i gospodarczym:

– Przystąpienie dużego kraju, takiego jak Ukraina, który jest globalnym graczem w niektórych sektorach, jak rolno-spożywczy, wywrze presję na podmioty gospodarcze w UE. Rolnicy i firmy, w tym transportowe, będą domagać się długich okresów przejściowych, aby ułatwić wejście ukraińskich konkurentów do systemu.

Według Jana Truszczyńskiego przykład integracji europejskiej Polski może być modelem roboczym dla Ukrainy:

– Polska otrzymała znaczące inwestycje w rolnictwo i infrastrukturę, co pozwoliło jej wzmocnić swoją pozycję na rynku europejskim. Zarazem adaptacja wymagała reform strukturalnych, przezwyciężenia barier biurokratycznych i przeformatowania wielu instytucji państwowych. Ważne jest, aby Ukraina wzięła pod uwagę te lekcje: przygotowanie do członkostwa w UE nie tylko stwarza nowe perspektywy, ale także wymaga zrównoważonej polityki ochrony interesów narodowych, dostosowania gospodarki i zarządzania oczekiwaniami społecznymi.

Kiedy Ukraina może wejść do UE

Steven Blockmans przewiduje, że negocjacje dotyczące technicznych aspektów akcesji mogą potrwać od 2 do 3 lat. Przez cały ten czas Komisja Europejska będzie monitorować zgodność ukraińskich instytucji z „fundamentalnymi zasadami” poszanowania demokracji, praworządności i praw podstawowych:

– Podczas stanu wojennego oczywiście trudno osiągnąć dobre wyniki w niektórych z tych obszarów, więc postęp będzie też zależał od powrotu do normalności.

Zdaniem Blockmansa możliwe jest przyspieszenie integracji w sektorach, w których Ukraina spełnia zasady i warunki UE. UE stara się zachęcać do tego w kilku priorytetowych obszarach jednolitego rynku, a także w sektorze obronnym.

Orban chce zablokować przystąpienie Ukrainy do UE. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Powinniśmy skupić się na roku 2030. A to, czy to się uda, zależy od wielu czynników, ocenia Dmytro Szulga:

– Obejmuje to zdolność Ukrainy do odrobienia „pracy domowej”, która jest naprawdę ogromna. Biorąc pod uwagę stan instytucji, zwłaszcza Rady Najwyższej Ukrainy, będzie to wymagało dużo ciężkiej pracy. Na poziomie deklaracji istnieje świadomość tego zadania. Zobaczymy, czy sobie z nim poradzą.

Innym ważnym czynnikiem politycznym jest gotowość państw członkowskich UE do podjęcia dziesiątek decyzji tymczasowych w procesie negocjacji

Obecnie dla każdego z 35 rozdziałów negocjacji wymagane są co najmniej dwie decyzje: o otwarciu i zamknięciu rozdziału, podkreśla Dmytro Szulga. Niektóre rozdziały będą obejmowały również decyzje tymczasowe:

– Dlatego Orban powiedział kiedyś, że będzie miał jeszcze 75 okazji do odwiedzenia Ukrainy. Co zrobić z węgierskim problemem, to pytanie do kluczowych członków UE, którzy rozumieją sytuację i wspierają Ukrainę.

20
хв

Polska prezydencja i węgierskie weto: co wpływa na negocjacje Ukrainy z UE

Kateryna Tryfonenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polska prezydencja i węgierskie weto: co wpływa na negocjacje Ukrainy z UE

Ексклюзив
20
хв

Mój sposób na bycie Ukraińcem

Ексклюзив
20
хв

Trump „w łóżku” z Putinem

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress