Exclusive
20
min

Między przetrwaniem a kapitulacją: dlaczego w wyborze nowego sekretarza generalnego NATO wcale nie chodzi o nazwiska

Sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg ustąpi ze stanowiska w październiku 2024 roku. Sojusznicy planują podjąć decyzję w sprawie jego następcy przed lipcowym szczytem w Waszyngtonie

Zaborona

Kadencja Jensa Stoltenberga wygasa 1 października 2024 r. Fot: Shutterstock

No items found.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie ma znaczenia, kto przewodzi blokowi, ponieważ decyzje nie są tu podejmowane przez jedną osobę. Jednak uważne przyjrzenie się procesowi negocjowania kandydatów sprawia, że zaczynamy poważnie obawiać się o bezpieczeństwo – przynajmniej kontynentu. Szczegółowo przeanalizowaliśmy stanowiska głównych kandydatów i wyjaśniamy, dlaczego to nie nazwiska są wybierane, ale strategia.

Jak generalnie wybierany jest Sekretarz Generalny NATO

Jak się wybiera sekretarza generalnego NATO

Szef bloku nie ma uprawnień do podejmowania decyzji politycznych. Jedynie formalnie przewodniczy Radzie Północnoatlantyckiej (najwyższemu organowi Sojuszu), wydaje oświadczenia dla prasy i reprezentuje blok przed rządami państw. Nie ma również uprawnień dowódcy wojskowego. Głównym zadaniem Sekretarza Generalnego jest prowadzenie konsultacji na poziomie ambasadorów, ministrów spraw zagranicznych, ministrów obrony i rządów w ogóle, które są niezbędne do podejmowania decyzji. Jednocześnie ich projekty są proponowane przez sekretariat, który podlega szefowi NATO. Kolejnym zadaniem sekretarza generalnego jest poszukiwanie konsensusu. I to w tym zakresie proces decyzyjny zależy od szefa Sojuszu.

Nie ma też formalnego głosowania. Decyzje podejmowane są w drodze konsensusu: wszyscy uczestnicy muszą zgodzić się na nominację. W tym celu dyplomaci negocjują w imieniu swoich rządów na zamkniętych spotkaniach. Szefowie państw i rządów ogłaszają następnie nazwisko na spotkaniu na szczycie.

Nadal jednak istnieją wymagania dotyczące kandydatury: biegła znajomość języka angielskiego i doświadczenie jako prezydent lub premier – chociaż Sojuszowi przewodziły już osoby, które nie spełniały wszystkich wymagań. Na przykład brytyjski baron Hastings Ismay (pierwszy sekretarz generalny, 1952-1957) i jedyny niemiecki sekretarz generalny Manfred Werner (1988-1994) nigdy nie stali na czele rządów ani krajów.

Teoretycznie szefem Sojuszu może zostać przedstawiciel dowolnego państwa członkowskiego. Tradycją jest jednak, że funkcję tę sprawuje zazwyczaj Europejczyk, podczas gdy Stany Zjednoczone zachowują najwyższe stanowisko oficerskie w bloku: Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR).

Kadencja sekretarza trwa zazwyczaj cztery lata z możliwością przedłużenia. Kadencja Stoltenberga, który przewodzi Sojuszowi od 2014 roku, była przedłużana czterokrotnie. W 2022 r. wpłynęła na to rosyjska inwazja na pełną skalę, a w 2023 r. – niezdolność 30 państw członkowskich do uzgodnienia następcy.

Kto mógłby stanąć na czele Sojuszu po Stoltenbergu

Marka Rutte

Stanowisko: premier Holandii od 2010 r. (cztery kadencje z rzędu – najwięcej w historii tego kraju). W Europie tylko Viktor Orban na Węgrzech sprawował swój urząd dłużej niż Rutte.

Wiek: 57 lat.

Poparcie: ponad 20 z 32 krajów NATO, w tym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja i Niemcy.

Brak poparcia: Węgry, Rumunia, Turcja i Słowacja.

Stanowisko w sprawie Ukrainy i NATO

Stronnik Ukrainy. Holenderski rząd postanowił dostarczyć Kijowowi myśliwce F-16. Prezydent Wołodymyr Zełenski wierzy, że Rutte uratowałby jedność NATO. Jednocześnie sam holenderski premier zauważa, że nie należy obiecywać Kijowowi zbyt wiele na lipcowym szczycie w Waszyngtonie.

Argumenty za:

  1. Rutte jest nazywany kandydatem konsensusu i umiarkowanym: nie jest zbyt miękki wobec Rosji, ale nie można go też określić jako jastrzębia.
  2. Jest w stanie znaleźć wspólny język z Donaldem Trumpem. Na przykład w 2018 r. zdołał przekonać go, że członkowie NATO zwiększyli wydatki na obronność, mimo że fakty wskazywały na coś przeciwnego. Holender ma również dobre relacje z obecnym prezydentem USA Joe Bidenem.
  3. Uważa, że kraje NATO muszą inwestować w obronność, radykalnie zwiększyć produkcję broni i zrobić więcej, aby wesprzeć Ukrainę
  4. Uznaje potrzebę budowania więzi z partnerami NATO w Azji.
  5. Ma bogate doświadczenie w międzynarodowych korporacjach i administracji publicznej oraz jest zaangażowany w interesy anglo-amerykańskie – co zwiększa jego szanse
  6. Największe kraje NATO pozycjonują Rutte jako doświadczonego polityka z dobrymi kontaktami i zręcznego negocjatora.
  7. Ma reputację kogoś, kto nie da się zastraszyć Putinowi. Politico łączy to z tragedią sprzed dekady, kiedy Boeing MH17, lecący z Holandii do Malezji, został zestrzelony nad Donbasem.

Argumenty przeciw:

  1. Za jego kadencji Holandia nie wywiązała się ze swojego zobowiązania do wydawania 2% PKB na obronność. Kraj obiecuje osiągnąć ten poziom w 2024 roku.
  2. Poparł porozumienie z Rosją w sprawie gazociągu Nord Stream 2, dlatego jego krytycy zakładają, że nie będzie wystarczająco twardy wobec agresora.
  3. Przedstawiciele Holandii zajmowali stanowisko sekretarza generalnego NATO trzykrotnie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Ogólnie rzecz biorąc, większość przewodniczących NATO pochodziła z Europy Północno-Zachodniej, co budzi w niektórych krajach – zwłaszcza bałtyckich i wschodnioeuropejskich – budzi mieszane odczucia
  4. W Europie Wschodniej Rutte ma niejednoznaczną reputację: na przykład Bułgaria i Rumunia pamiętają mu, że Holandia wielokrotnie blokowała ich próby przystąpienia do strefy Schengen
  5. Swego czasu Rutte stwierdził, że Węgry muszą paść na kolana z powodu łamania praw człowieka – czego Budapeszt mu nie zapomniał. Z kolei Recep Tayyip Erdogan jest gotów poprzeć kandydaturę Rutte, jeśli jako sekretarz generalny weźmie pod uwagę specyfikę sojuszników spoza UE (tj. Turcji). Na przykład domaga się „bezstronności” Sojuszu w stosunku do Grecji i Cypru oraz zniesienia ograniczeń w sprzedaży broni do Turcji (Europa nałożyła embargo na broń na Ankarę po jej operacji w północnej Syrii.

Klaus Iohannis

Stanowisko: Prezydent Rumunii od 2014 r. (dwie kolejne kadencje).

Wiek: 64 lata.

Poparcie: Turcja (potencjalnie), Węgry, Słowacja, Rumunia. Niewykluczone, że Johannisa poprą także kraje Europy Wschodniej. Na przykład polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że region ten jest niedostatecznie reprezentowany w Sojuszu, UE i systemie ONZ. Początkowo Słowenia poparła kandydaturę Rutte, ale premier Robert Golob nie wykluczył możliwości ponownego rozważenia tej decyzji po nominacji Johannisa.

Stanowisko w sprawie Ukrainy i NATO

Rumunia aktywnie wspiera Ukrainę od pierwszych dni inwazji na pełną skalę, choć nie jest szczególnie aktywna w nagłaśnianiu tego faktu. W 2014 roku prezydent Rumunii przyczynił się do utworzenia Bukaresztańskiej Dziewiątki [zrzeszenie dziewięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej: Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier – którego celem jest pogłębianie współpracy militarnej między krajami wschodniej flanki NATO – red.]. Grupa ta popiera członkostwo Ukrainy w NATO, gdy tylko pozwolą na to warunki.

Argumenty za:

  1. Był w stanie utrzymać Rumunię na demokratycznej, prozachodniej ścieżce, mimo wzrostu prawicowego populizmu w regionie.
  2. Wypracował ponadpartyjne porozumienie, które zapewniło wzrost wydatków na obronność (ostatnio osiągając 2,5% PKB)
  3. Udowodnił, że jest skutecznym i elastycznym politykiem, gotowym do reformowania rządu w kluczowych momentach. Na przykład w 2021 r. doprowadził do utworzenia koalicji lewicy i prawicy w stylu niemieckim. Analitycy twierdzą, że takie umiejętności są niezbędne na stanowisku sekretarza generalnego NATO
  4. Jest etnicznym Niemcem z Transylwanii. Czyniłoby go to wyjątkową postacią na stanowisku Sekretarza Generalnego: przedstawicielem Europy Wschodniej, ale z zachodnimi korzeniami. W kontekście rosnących podziałów między dwiema flankami Sojuszu takie pochodzenie mogłoby być przydatne
  5. Prezydent Rumunii lepiej rozumie potrzeby tych państw NATO, które są najbardziej zagrożone wojną z Rosją
  6. Powołanie przedstawiciela Europy Wschodniej na stanowisko Sekretarza Generalnego NATO byłoby jasnym sygnałem dla Moskwy, że NATO wspiera swoich najbardziej wrażliwych członków
  7. Pozycjonuje się jako zwolennik zmian w NATO: proponuje inwestowanie w zaawansowane technologie i bardziej aktywne zaangażowanie w partnerstwa w regionie Indo-Pacyfiku.

Argumenty przeciw:

  1. Późne ogłoszenie kandydatury, co zmniejsza jego szanse
  2. W Rumunii Iohannis jest postrzegany jako osoba pozbawiona charyzmy, a także jako polityk zbyt ostrożny i powolny w podejmowaniu ważnych decyzji
  3. W Brukseli są tacy, którzy uważają, że Johannis nie jest w rzeczywistości gotowy do przewodzenia NATO, a jego nominacja jest próbą zaistnienia jako kandydata na inne wysokie stanowiska, tyle że w UE
  4. Krytycy twierdzą, że stanowisko sekretarza generalnego NATO jest zbyt wymagające dla Iohannisa: Rumunia pod jego patronatem nie okazała się szczególnie ambitnym krajem
  5. Johannis ma wizerunek dobrego człowieka, który nie stwarza problemów (w przeciwieństwie do Orbana i Erdogana), ale jego umiejętności menedżerskie są wątpliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o gospodarkę kraju.

Czy pojawią się inni kandydaci? A może już byli?

Raczej nie. Większość zachodnich mediów i analityków uważa, że to Mark Rutte będzie kolejnym sekretarzem generalnym, ponieważ jest wspierany przez kluczowe kraje NATO, zwłaszcza Stany Zjednoczone. Kandydatura prezydenta Rumunii przez większość państw członkowskich członkowskich nie jest traktowana poważnie.

Oto politycy mieli, którzy mieli szansę stanąć na czele Sojuszu Północnoatlantyckiego:

  • Ursula von der Leyen. Ursula von der Leyen. Niemiecka gazeta „Welt am Sonntag” pisze, że jej kandydaturze sprzeciwił się kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Miał argumentować, że takie stanowisko byłoby zbyt wpływowe dla członka największej niemieckiej partii opozycyjnej (Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, CDU). Twierdził również, że Ursula von der Leyen jest zbyt krytyczna wobec Rosji. Źródła bliskie szefowej Komisji Europejskiej poinformowały, że nie zamierza ona ubiegać się o stanowisko sekretarza generalnego NATO.
  • Ben Wallace. Sekretarz obrony Wielkiej Brytanii zdołał zapewnić sobie poparcie europejskich sojuszników, ale prezydent Joe Biden nie poparł jego kandydatury.
  • Kaja Kallas. Na pierwszy rzut oka estońska premier wydawała się spełniać współczesne oczekiwania: na czele Sojuszu chciano postawić kobietę i przedstawiciela wschodniej flanki. Co ważne, pod jej rządami kraj zwiększył wydatki na obronność (ponad 2% PKB). Na wizerunku „nowej Thatcher” zaciążył jednak skandal związany z domniemanymi powiązaniami jej męża z rosyjskim biznesem. Ponadto politycy w niektórych krajach Europy Zachodniej uważają jej stanowisko w sprawie Rosji za zbyt radykalne. Z tego samego powodu sceptycznie podchodzili do jej ambicji kierowania europejską dyplomacją. Sama Kaja Kallas była początkowo sceptycznie nastawiona do kandydatury Marka Rutte, potem jednak okazało się, że Estonia jest gotowa go poprzeć.
  • Arturs Krisjanis Karinš. Minister spraw zagranicznych i były premier Łotwy był gotowy ubiegać się o stanowisko, gdyby jego kraj zdecydował się o nie walczyć. Do nominacji nie doszło: podobnie jak Kaja Kallas, skrytykował kandydaturę Rutte.
  • Mette Frederiksen. „Politico” przypuszczało, że duńska premier została zaproszona do Białego Domu w celu omówienia wzmocnienia partnerstwa transatlantyckiego i wsparcia dla Ukrainy nie bez powodu. Jednak w lutym Frederiksen powiedziała, że odmówiłaby przewodzenia NATO, gdyby zaproponowano jej to stanowisko.

Jakiego przywódcy potrzebuje dziś NATO?

Zdolnego poradzić sobie z politycznymi konsekwencjami niejednoznacznych decyzji. Timo S. Koster, ekspert Inicjatywy Strategicznej Scowcroft w Radzie Atlantyckiej, przypomina tu zaangażowanie NATO w wojny w Afganistanie, Iraku i Libii. Według niego elektorat w krajach Sojuszu i jego nowi sojusznicy na Wschodzie byli wobec tych kampanii krytyczni. – Wielu z tych sojuszników chciałoby teraz, by NATO skupiło się na tym, co uważają za jego podstawowe zadanie, czyli na zbiorowej obronie Europy – powiedział Timo S. Koster.

Pochodzącego z Europy Wschodniej i sytuującego się na linii podziału między Wschodem a Zachodem.Takiego zdania jest Gabriel Eleftheriou, zastępca dyrektora think tanku Council on Geostrategy. Jego zdaniem idealny sekretarz generalny to ktoś, kto może zająć zdecydowane, ale wyważone stanowisko w sprawie rosyjskiego zagrożenia. Tak właśnie postrzega rumuńskiego prezydenta.

Andrew Michta, starszy współpracownik i dyrektor wspomnianej Inicjatywy Strategicznej Scowcroft, również radzi wybierać spośród kandydatów z Europy Wschodniej. – W tym krytycznym momencie NATO musi być kierowane przez kogoś z tego regionu. Przez osobę, która z poczuciem egzystencjalnej pilności rozumie potrzebę odbudowy zarówno krajowych, jak i natowskich sił zbrojnych, uśpionych przez trzy dekady od zakończenia zimnej wojny – mówi.

Świadomego wyzwań stojących dziś przed NATO. Joel Hickman, ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej, twierdzi, że przyszły szef bloku powinien:

  • zjednoczyć kręgi polityczne, dyplomatyczne i wojskowe wokół wspólnej wizji;
  • przeprowadzić wiele reform instytucjonalnych w celu przeciwdziałania rosyjskiej agresji wojskowej i zagrożeniom hybrydowym;
  • przygotować organizację na nowe wyzwania w regionie Indo-Pacyfiku;
  • wzmocnić zdolności operacyjne NATO za pomocą przełomowych technologii.

Wojciech Lorenz, analityk Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych formułuje następujące zadania dla przyszłego sekretarza generalnego NATO:

  1. zapewnienie długoterminowego wsparcia dla Ukrainy przez kraje Sojuszu;
  2. osiągnięcie konsensusu w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO;
  3. zmobilizowanie krajów UE do zwiększenia wydatków na obroność oraz do szybszej produkcji broni i amunicji dla siebie i Ukrainy;
  4. zapewnienie maksymalnej niezależności UE od wsparcia wojskowego ze strony USA, które coraz większą uwagę przywiązują do zagrożenia ze strony Chin.

Kto byłby idealnym kandydatem dla Ukrainy?

Ukraina od lat stara się o członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. Prowadzi to do przewidywalnego wniosku: najlepszy sekretarz generalny to ten, który to umożliwi. Ale taki rozwój wydarzeń nie wydaje się prawdopodobny w nadchodzących latach.

I trudno oczekiwać cudów po nadchodzącym szczycie NATO, chociaż Stoltenberg obiecuje, że będzie to krok naprzód dla Ukrainy.

Co można powiedzieć o najbardziej prawdopodobnym kandydacie? Holandia okazała się jednym z najbardziej lojalnych sojuszników Ukrainy, przynajmniej dzięki dostawom myśliwców F-16 i czołgów Leopard 2. Prezydent Wołodymyr Zełenski jest przekonany o zdolności Marka Rutte do zachowania jedności NATO i ma nadzieję, że to on stanie na czele bloku. Zauważył jednak również, co następuje: „Będziemy mieli silne relacje, a Mark będzie musiał odpowiedzieć na trudne pytanie z Ukrainy, jeśli zostanie sekretarzem generalnym NATO – i mam nadzieję, że to zrobi. To pytanie dotyczy zaproszenia Ukrainy do NATO”. Rutte jest bowiem przede wszystkim kandydatem popieranym przez Stany Zjednoczone i Niemcy, a kraje te nie zmieniły one swojego stanowiska i nadal są przeciwne członkostwu Ukrainy w Sojuszu.

Większość krajów bałtyckich i wschodnioeuropejskich lepiej niż inni członkowie NATO zdaje sobie sprawę z potrzeby wspierania Kijowa. Ich przywódcy rzadko mówią o zmęczeniu wojną, mimo że koszty gospodarcze są dla nich wyższe niż dla krajów zachodnich. Wystarczy powiedzieć, że niewielka Estonia wydaje na ten cel ponad 1% swojego PKB. I nie chodzi tylko o solidarność i tragiczną przeszłość, ale także o podstawowy pragmatyzm. Klęska Ukrainy, zamrożenie konfliktu czy „pokój” w zamian za ustępstwa terytorialne oznacza dla tych krajów po prostu to, że będą następne. Dlatego kandydat z krajów bałtyckich lub Europy Wschodniej jest w tym sensie postrzegany jako bardziej proukraiński.

– Niestety mamy 34-letnie doświadczenie z niechęcią innych do wysłuchania tego, co myślimy. I teraz znów mamy z tym do czynienia – powiedział były prezydent Łotwy Toomas Hendrik Ilves, komentując możliwy wybór Ruttego. Wtóruje mu Christy Raik, zastępczyni szefa Międzynarodowego Centrum Studiów Obronnych (ICDS). Według niej Niemcy na każdym kroku martwią się o to, by zbytnio nie drażnić i nie prowokować Rosji. – To pokazuje, że kraje zachodnie nie w pełni wyciągnęły wnioski ze swoich wcześniejszych błędów –powiedziała.

O czym świadczą takie oceny wśród najbardziej narażonych krajów NATO? Co najmniej o tym, że brakuje wzajemnego zrozumienia w najważniejszych kwestiach. To samo sugeruje sytuacja z przedłużającymi się poszukiwaniami kandydata na sekretarza generalnego. Problem w tym, że zagrożenia dla Sojuszu rosną, a brak jedności tylko czyni go bardziej bezbronnym.

No items found.
No items found.

Ukraińska niezależna platforma internetowa, która bada istotne społecznie problemy, omawia łamania praw człowieka i mówi o współczesnej kulturze

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 r. pomogła przekształcić Telegram z niszowej sieci społecznościowej w globalny fenomen. New York Times donosi, że za jego sprawą miliony ludzi śledzą wydarzenia na polu bitwy w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Zdaniem rozmówców gazety zatrzymanie właściciela Telegramu znacznie skomplikuje pozyskiwanie funduszy przez jego firmę, stawiając pod znakiem zapytania jej przyszłą rentowność.

Z kolei kontekście faktu, że francuscy funkcjonariusze organów ścigania chcą uzyskać dostęp do prywatnych baz danych tej sieci, powstaje pytanie, czy Telegram pozostanie głównym światowym kanałem anonimowej komunikacji. Czy podejrzenia, że Durow i jego kanał współpracują z rosyjskimi służbami specjalnymi, są uzasadnione? Czy to jedyne niebezpieczeństwo związane z funkcjonowaniem Telegramemu? I czy możliwe jest uregulowanie tej i podobnych jej sieci? Oto opinie ekspertów zebrane przez Sestry.

Główny gracz

Według Christine Dugoin-Clément, badaczki z Wydziału Ryzyka Sorbonne Business School, interesujące jest to, że chociaż sam Durow zaprzecza jakimkolwiek powiązaniom z rosyjskimi władzami, wśród inwestorów Telegrama znajdują się oligarchowie bliscy prezydentowi Putinowi.

Wpływ Telegrama na rosyjski Internet, biorąc pod uwagę liczbę użytkowników i różnorodność jego działań, jest tak duży, że stał się on głównym graczem w rosyjskiej cyberprzestrzeni

– Telegram ma teraz znaczącą siłę, z którą należy się liczyć zarówno pod kątem współpracy, jak negocjacji – mówi Christine Dugoin-Clément. – Zobaczymy, co zrobi Durow w następstwie dekretów podpisanych przez Putina tego lata, które mają wejść w życie w listopadzie i styczniu. Zobowiązują one tę platformę do dostarczania informacji o swoich użytkownikach, a na żądanie Roskomnadzoru lub FSB – zamykania ich kont lub objęcia ich zakazem reklamowania.

Bracia na cenzurowanym

Paweł Durow to urodzony w Rosji miliarder, który ma obywatelstwa czterech państw: Rosji, Francji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i karaibskiej wyspy Saint Kitts i Nevis. Francuscy śledczy zarzucają mu, zorganizował platformę, na której wymieniano materiały pedofilskie, i współudział w handlu narkotykami. We Francji grozi za to 15 lat więzienia.

Telegram założył ze swoim bratem Nikołajem w 2013 roku. Według Politico, nakaz aresztowania obu braci został wydany w marcu i był poprzedzony długim tajnym dochodzeniem prowadzonym przez wydział ds. cyberprzestępczości paryskiej prokuratury. Francuski prawnik Durowa nazywa wszystkie oskarżenia „całkowicie absurdalnymi”.

Na wiece w obronie Durowa, które w 2018 r. odbywały się w Rosji, jego zwolennicy przychodzili m.in. z obrazami stylizowanymi na ikony. Zdjęcie: OLGA MALTSEVA/AFP/Eastern News

To, co naprawdę stało za aresztowaniem miliardera we Francji, jest bardziej kwestią dla służb wywiadowczych, podobnie jak kwestia jego bezpośrednich lub pośrednich kontaktów z rosyjskim rządem, uważa Nerijus Maliukevicius, badacz w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Wileńskim:

– Ale ostatnio pojawiło się badanie i raport na temat jego regularnych podróży do Rosji. Więc nawet to ilustruje jego zaangażowanie w relacje z rosyjskim rządem. Gdyby był opozycjonistą, jak Nawalny, jego swobodne podróżowanie tam i z powrotem do Rosji byłoby absolutnie niemożliwe.

Odrzucona propozycja

Dostęp do Telegrama władze Rosji próbowały zablokować już w 2018 r., ale ta próba się nie powiodła. Z czasem sieć stała się głównym kanałem komunikacji także dla rosyjskich urzędników państwowych i propagandystów.

W 2018 r., według źródeł Wall Street Journal, prezydent Francji osobiście interesuje się Telegramem. W 2018 r. Emmanuel Macron miał zaproponować Durowowi przeniesienie siedziby jego firmy do Paryża, ale ten odmówił.

Jak donosi powiązany z rosyjskimi służbami specjalnymi kanał Baza Telegram, natychmiast po zatrzymaniu Durowa we Francji pracownicy tych służb zostali zobowiązani do usunięcia kont na Telegramie ze swoich telefonów. Kremlowska propagandystka Margarita Simonjan wystosowała podobne zalecenie na swoim kanale na Telegramie, mówiąc, że ci, którzy są przyzwyczajeni do korzystania z sieci do przesyłania poufnych wiadomości, nie powinni już tego robić.

Ciemne powiązania

Istnieje więcej niż wystarczająco oznak, że Durow jest ściśle powiązany z rosyjską machiną władzy, mówi Maksym Wichrow, ekspert z Centrum Komunikacji Strategicznej i Bezpieczeństwa Informacji:

– Na początek spójrzmy na pieniądze. Wiadomo, że wśród inwestorów w TON [kryptowalutę Telegrama – red.] byli David Jakobaszwili i Roman Abramowicz, którzy nie są obcy Kremlowi. Nawiasem mówiąc, Jakobaszwili jest objęty ukraińskimi sankcjami, podczas gdy Abramowicz znajduje się na listach sankcyjnych Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, Kanady, Ukrainy i innych krajów. Nie mniej interesujący jest szlak finansowy prowadzący do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Telegram jest częścią portfela funduszu Mubadala, który ma długą historię współpracy z Rosją – łączne udziały tego funduszu w Rosji oszacowano na 3 miliardy dolarów.

Przyjrzyjmy się teraz łańcuchowi technologicznemu. Aby przesyłać ruch, Telegram korzysta z usług firm RETN i GLOBALNET LLC, pochodzących z Rosji. To samo dotyczy serwerów; jeszcze rok temu jeden z nich znajdował się w Petersburgu. Jeśli władze Rosji pozwoliły swoim urzędnikom i wojskowym na korzystanie z tej sieci społecznościowej, oznacza to, że były pewne, że cały ten ruch w sieci jest w dobrych rękach.

Zakres aktywności rosyjskich służb specjalnych na Telegramie też daje do myślenia. Gdyby ta platforma była im nieprzyjazna, nie istniałaby.

Rosjanom trudno jest funkcjonować na Facebooku, podczas gdy na Telegramie czują się, jak w domu

Toksyczna sieć

Według serwisów VPN Surfshark i Netblocks, od 2015 roku Telegram został tymczasowo lub na stałe zakazany w 31 krajach.

Jak podała brytyjska policja, na początku sierpnia w Wielkiej Brytanii sieć była wykorzystywana do planowania i koordynowania zamieszek antyimigranckich

Usługa została zakazana w Hiszpanii na kilka miesięcy po tym jak cztery główne grupy medialne w kraju – Mediaset, Atresmedia, Movistar i Egeda – złożyły przeciw niej pozew o systematyczne naruszanie praw autorskich.

W marcu 2023 r. Norwegia zakazała korzystania z Telegramu i TikTok-a urzędnikom służby cywilnej i doradcom politycznym na urządzeniach służbowych. Służby wywiadowcze tego kraju uważają, że obie platformy współpracują z Rosją i Chinami, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Norwegii.

W 2022 r. w Niemczech rozważano możliwość zakazania Telegrama po wykryciu na nim dziesiątek antysemickich kanałów. Ograniczono się jednak do grzywny w wysokości 5 milionów euro, a Telegram zadeklarował gotowość do współpracy z niemieckim rządem.

Dezinformacja bez ograniczeń

Po aresztowaniu Durowa Komisja Europejska rozpoczęła dochodzenie w sprawie Telegrama. Bruksela sugeruje, że sieć społecznościowa celowo zaniża liczbę użytkowników, by uniknąć regulacji. W lutym Telegram zgłosił 41 milionów aktywnych użytkowników w Unii Europejskiej, dzięki czemu uniknął sklasyfikowania go jako bardzo dużej platformy internetowej (VLOP).

Komisja Europejska podkreśliła, że jeśli liczba użytkowników okaże się wyższa, komunikator zostanie jednostronnie dodany do listy VLOP. Status ten oznacza znacznie surowsze obowiązki, w szczególności w odniesieniu do moderowania treści. Przewiduje też obowiązkową wymianę danych z Komisją Europejską.

Do 2023 r. w Ukrainie Telegram był najpopularniejszym komunikatorem i źródłem informacji. Główna komunikacja ukraińskich władz również odbywa się za pośrednictwem tej aplikacji. Jednocześnie nie ma praktycznie żadnych zabezpieczeń przed rozprzestrzenianiem się dezinformacji w tym medium społecznościowym. Według ukraińskich służb wywiadowczych Rosjanie wykorzystują Telegram np. do rekrutacji ludzi do przeprowadzania sabotażu na terytorium Ukrainy. Kwestia wprowadzenia zakazu korzystania z sieci w tym kraju wraca co jakiś czas.

Z takimi papierowymi samolocikami, nawiązującymi do logo Telegrama, zwolennicy Durowa pojawili się w pobliżu ambasady francuskiej w Moskwie 25 sierpnia 2024 r., Moskwa. Zdjęcie: ulotka/AFP/East News

Telegram bezbronny wobec szpionów

Żadna platforma społecznościowa nie jest bezpieczna, gdy ktoś rejestruje się pod fałszywym nazwiskiem i rozpowszechnia kłamstwa, podkreśla Maksym Wichrow. Facebook ma jednak mechanizmy zapobiegające niekończącemu się mnożeniu botów i budowaniu ekosystemów propagandowych. Te mechanizmy nie są doskonałe, ale istnieją.

– Tymczasem Telegram jest całkowicie bezbronny wobec rosyjskich służb wywiadowczych, które tworzą setki kanałów synchronicznie uczestniczących w operacjach dezinformacyjnych – mówi Wichrow. – W praktyce jest to dość łatwe do śledzenia, ale trudno cokolwiek z tym zrobić. I wtedy pojawia się pytanie: Czy bezpieczeństwo Telegrama jest naprawdę ofiarą, którą Durow składa w imię ideałów wolnego Internetu? A może to jest zamierzone?

Większość użytkowników Telegrama nie ma pojęcia, jak wiele informacji o nich zbiera ta aplikacja, nie mówiąc już o tym, jak wielu ma do nich dostęp

Istnieją poważne powody, by wątpić w to, że Telegram chroni dane osobowe swoich użytkowników. W rzeczywistości protokół szyfrowania MTProto, używany przez Telegram, jest zamknięty i żaden ekspert ds. cyberbezpieczeństwa nie może zweryfikować, czy jest naprawdę niezawodny. Warto również wspomnieć, że tylko w ubiegłym roku odnotowano ponad 100 przypadków technicznej ingerencji w kanały Telegrama. Na przykład podczas buntu Prigożyna większość kont Grupy Wagnera na Telegramie działała z przerwami lub nie działała w ogóle. Zdarzały się również przypadki usuwania całych ukraińskich kanałów lub poszczególnych treści, które okupanci uznali za wrażliwe.

Przestępcza przestrzeń

Od początku inwazji Telegram jest jednym z narzędzi szeroko wykorzystywanych przez Moskwę do dezinformacji. Ale zdaniem Christine Dugoin-Clément to niejedyne zagrożenie:

– Telegram to także ogromny rynek. Ograniczając moderację do minimum i zabezpieczając sieć – co, nawiasem mówiąc, nie jest ustawieniem domyślnym, ale musi być skonfigurowane ręcznie – platforma stała się przestrzenią, na której może opierać się działalność przestępcza, w tym oszustwa, handel narkotykami, finansowanie terroryzmu i pornografia dziecięca. To właśnie z tego powodu, a także dlatego, że Telegram odmawia współpracy z władzami w takich przypadkach, Durow został aresztowany.

Zawodnik wagi ciężkiej

Być może ta historia nie będzie miała jasnego zakończenia – a może to tylko prolog do skandalu szpiegowskiego dekady. W każdym razie pozycja Telegramu w przestrzeni informacyjnej staje się coraz bardziej niepewna, sugeruje Maxim Wichrow.

Christine Dugoin-Clément dodaje, że aresztowanie Durowa nie powstrzyma pracy jego machiny. Pytanie brzmi, jakimi nakazami zostanie objęta ta platforma, jeśli chodzi o moderację:

– Telegram został w przeszłości ukarany grzywną, oczywiście w Rosji. Ale Durow został również przyłapany przez SEC (Amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd), gdy próbował uruchomić platformy kryptowalutowe TON i Gram. Nie powstrzymało to jednak rozwoju tego zawodnika wagi ciężkiej, z miliardem abonentów. Nic dziwnego, że w Rosji i wśród różnych skrajnie prawicowych grup słychać już głosy wzywające do uwolnienia Durowa z powodu rzekomego braku poszanowania wolności słowa.

Hashtag: Free Pavel

Obrońcy Durowa stanowią bardzo zróżnicowaną grupę. Jest wśród nich jeden z filarów reżimu Putina, rzeczniczka praw obywatelskich Rosji Tatiana Moskalkowa, jest płomienny rosyjski opozycjonista Ilja Jaszyn, jest miliarder i właściciel sieci X Elon Musk.

Kilka dni przed aresztowaniem Durowa ten ostatni ujawnił listę udziałowców X Holding Corp, którzy pomogli mu kupić Twittera. Wśród inwestorów platformy znaleźli się dwaj rosyjscy oligarchowie, Piotr Awen i Wadim Moskowicz.

„Teraz jest całkowicie jasne, skąd się bierze miłość Muska do Rosji” – napisał Roman Szeremeta, szef Ukraińskiego Domu w Stanach Zjednoczonych

Peter Awen jest rosyjskim miliarderem, założycielem Alfa Group, uważanej za jeden z portfeli Putina. Udział Awena w zakupie Twittera jest reprezentowany przez firmę, w której pracuje jego syn Denis Awen.

Wadim Moskowicz to objęty sankcjami rosyjski miliarder, który jest właścicielem największego rosyjskiego holdingu rolniczego Rusagro. I on zainwestował w Twittera za pośrednictwem firmy swego syna, Jewgienija.

Plan Putina i rola Muska

Nikt nie wie, czy wskazuje to na jakiekolwiek powiązania Muska i jego sieci z Kremlem, zastrzega Nerijus Maliukevicius. Ale zgadza się co do tego, że takie przypuszczenie nie jest bezpodstawne. Zdaniem Maliukevicius to nie sieć X jest jednak priorytetem Kremla:

– Najważniejszą rzeczą dla rosyjskiego rządu jest próba kontrolowania komunikacji na Telegramie.

Oznacza to stworzenie swego rodzaju iluzji wolności, gdy zarówno opozycjoniści, jak kremlowscy blogerzy wojenni mają tę samą platformę do dyskusji

To coś, co Putin próbuje zrobić szczególnie w środowisku Internetu i alternatywnych mediów: kontrolować bańkę informacyjną.

Maksym Wichrow przypomina, że Kreml nie angażuje się w działalność charytatywną i nie rozdaje pieniędzy za darmo:

– Pytanie brzmi: Jaka jest natura tych wpływów? Być może interesy Muska sytuacyjnie zbiegły się z interesami Putina, a może Rosja znalazła inny klucz do ekscentrycznego oligarchy. Tutaj wkraczamy w sferę domysłów i teorii. Ale jeśli spojrzysz na X z czysto użytkowego punktu widzenia, to zauważysz, że za rządów Muska mechanizmy bezpieczeństwa na tej platformie zostały niemal całkowicie zniszczone. A to otwiera szeroką przestrzeń operacyjną dla rosyjskich służb specjalnych do prowadzenia kampanii propagandowych. Na szczęście stosunkowo niewielu Ukraińców korzysta z platformy X. Ale Rosja wykorzystuje ją do pracy z zagranicznymi odbiorcami.

20
хв

Paweł Durow, więzień Telegrama. Co się stanie z jego siecią?

Kateryna Tryfonenko

Ukraina zapobiegła atakowi na obwody charkowski i sumski dzięki nalotowi w obwodzie kurskim Federacji Rosyjskiej. Poinformował o tym prezydent Wołodymyr Zełenski. Następnym krokiem jest uzyskanie zgody Stanów Zjednoczonych na użycie rakiet dalekiego zasięgu przeciwko celom na terytorium Rosji.

Kijów będzie próbował odblokować tę decyzję na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które odbędzie się w Nowym Jorku za kilka tygodni. Ponadto Stany Zjednoczone rozważają dostarczenie Ukrainie pocisków JASSM, które mogą być wystrzeliwane z samolotówF-16 na odległość ponad 300 kilometrów.

Czy powinniśmy spodziewać się jakichkolwiek pozytywnych zmian, biorąc pod uwagę fakt, że wysocy rangą urzędnicy amerykańscy chłodno komentowali nalot na Kursk?Zapytaliśmy byłego specjalnego przedstawiciela USA ds. Ukrainy Kurta Volkera, obecnie pracownika naukowego Centrum Analiz Polityki Europejskiej.

Maryna Stepanenko: Minęły trzy tygodnie od rozpoczęcia ofensywy kurskiej. Jakie cele, poza oficjalnie deklarowanymi, udało się osiągnąć?

Kurt Volker: Myślę, że najważniejsze jest obalenie twierdzeń Putina, że nie prowadzi agresywnej wojny, że to tylko jakaś specjalna operacja wojskowa, którą Ukraina ostatecznie przegra a kwestią jest tylko kiedy i ile terytorium odda Kijów.

Wszystkie te pomysły, które Putin próbował sprzedać ludziom, zostały teraz zdyskredytowane. To jest prawdziwa wojna. Ma ona również wpływ na naród rosyjski.

Putin jest pierwszym rosyjskim przywódcą od czasów II wojny światowej, który sprowokował inwazję na rosyjskie terytorium. Trudno uznać to za sukces.

Chciał być Piotrem Wielkim lub Katarzyną Wielką, władcami, którzy rozszerzyli geograficzne granice Rosji. Zamiast tego może stać się jak Mikołaj II, który doprowadził do rosyjskiej katastrofy.

Budynek w Kursku uszkodzony po ukraińskich ostrzałach. Zdjęcie: Associated Press/Eastern News

Istnieje również militarne uzasadnienie tej operacji, które ma osłabić zdolność Rosji do ataków na Charków i region, a tym samym zapewnić większą ochronę ziem ukraińskich.

Innym celem jest stworzenie sytuacji, w której przyszłe negocjacje z Rosją będą wyglądać bardziej jak rokowania. Coś w rodzaju „my rezygnujemy z czegoś - wy rezygnujecie z czegoś”, a nie Rosja po prostu żądająca kapitulacji Ukrainy.

Komentarze amerykańskich urzędników na temat udanego nalotu sił ukraińskich do tej pory pozostawały raczej powściągliwe. Jakie są prawdziwe odczucia w Waszyngtonie?

Mieszane, zależy z kim się rozmawia. Ludzie w Kongresie i eksperci, którzy śledzą Ukrainę, a znam ich wielu, są bardzo zadowoleni z takiego obrotu sprawy, ponieważ, jak powiedziałem, podważa to wszystkie narracje Putina.

Myślę, że administracja nadal obawia się eskalacji ze strony Rosji, ale operacja w Kursku pokazuje, że Rosja nie jest zdolna do eskalacji. Ten nalot podważa również argument, że musimy obawiać się eskalacji ze strony Rosji.

Powstaje więc pytanie, czy administracja USA powinna teraz znieść ograniczenia dotyczące użycia amerykańskiej broni do ataków dalekiego zasięgu? Myślę, że powinna.

Administracja wciąż jest bardzo niechętna, by to zrobić, wciąż czuje się z tym niekomfortowo. Istnieje pewne rozczarowanie, że nie powiedziano nam z wyprzedzeniem o operacji kurskiej, co moim zdaniem jest zrozumiałe. Trzeba było ją zaplanować w tajemnicy. Co więcej, jestem pewien, że Ukraińcy wiedzieli, że jeśli poproszą o pozwolenie, administracja odmówi, więc lepiej było zaplanować to na własną rękę. Biden nadal martwi się, co będzie dalej. Czy będzie więcej ataków z Ukrainy na Rosję? Czy Rosja odpowie w inny sposób? Wciąż jest wiele obaw. Jedną z rzeczy, które moim zdaniem są ważne dla Ukraińców, jest to, że wszystko to dzieje się na tle bardzo intensywnej prezydenckiej kampanii wyborczej w USA.

Prezydent Biden zdecydował się nie kandydować ponownie, a Partia Demokratyczna próbuje teraz z powodzeniem wprowadzić Kamalę Harris jako kandydatkę w listopadowych wyborach, mając nadzieję, że uda jej się wygrać.

Tak naprawdę nie chcą rozmawiać o Ukrainie ani w żaden sposób komentować Kurska. Dlatego reakcja administracji była stosunkowo cicha. Demokraci nie chcą odciągać uwagi od Kamali Harris i kwestii krajowych, na których może grać i zostać wybrana.

Wspomniał Pan o braku zgody na zaatakowanie Rosji amerykańską bronią dalekiego zasięgu z powodu pewnego „dyskomfortu” w administracji prezydenta USA. Czy może Pan to wyjaśnić?

Szczerze mówiąc, trudno to wyjaśnić, ponieważ nie ma to większego sensu. Ale administracja jest zdania, że możemy pomóc Ukrainie bronić się w kraju i nie chcemy, aby Ukraina używała amerykańskiej broni do atakowania Rosji. Wydaje się, że to popchnęłoby Władimira Putina do eskalacji, w tym do użycia broni nuklearnej.

W administracji panuje ciągłe poczucie, że musimy mieć pewną "czerwoną linię” i jej nie przekraczać. A jednak w ciągu ostatnich dwóch lat ta czerwona linia znacznie się przesunęła.
Ludzie w autobusie podczas ewakuacji z Pokrowska w obwodzie donieckim Zdjęcie: Evgeniy Maloletka/Associated Press/Eastern News

Do wyborów pozostało około stu dni. Kamala Harris prowadzi obecnie w sondażach z niewielką przewagą. Demokraci używają niejasnych sformułowań, mówiąc, że jej polityka wobec Ukrainy i Rosji będzie podobna do polityki Bidena. Nie jest jednak jasne, co dokładnie zamierza. Czego Pan oczekuje od jej administracji?

Spodziewam się, że jej stanowisko będzie bardzo podobne do tego, które już widzimy. Phil Gordon jest jej doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. Był częścią administracji Biden-Harris od samego początku. Był na wszystkich spotkaniach. Podejrzewam więc, że nie zobaczymy żadnych dramatycznych zmian ze strony Kamali Harris, która będzie polegać na radach Phila Gordona. A fakt, że nie słyszeliście zbyt wiele od Kamali Harris o Ukrainie, jest zamierzony. Ona nie chce o tym rozmawiać. W ogóle nie chce omawiać wielu różnych kwestii politycznych. Jej zespół będzie bardzo ostrożny w kwestii konkretów, ponieważ największa szansa Harris na wygraną opiera się na fakcie, że jest nowa i świeża, że nie jest Donaldem Trumpem. Kamala Harris stara się zachować pewien dystans od administracji Bidena, aby pozycjonować się jako nowa postać. A zagłębianie się w kwestie polityczne i mówienie o tym, co by zrobiła, gdyby została wybrana, nie pomaga jej w tym względzie.

W tym momencie nie można wykluczyć zwycięstwa Donalda Trumpa. Wielokrotnie wyrażał swój plan zakończenia wojny w Ukrainie - ultimatum dla Moskwy i Kijowa. Czy sądzi Pan, że Trump ma wpływ na Putina, by zmusić go do negocjacji?

Myślę, że Trump uznałby, że Stany Zjednoczone są w tej kwestii relatywnie słabe w stosunku do Rosji. I powiedziałby, że musimy wzmocnić naszą pozycję, zanim zaczniemy negocjować.

Chciałbym zwrócić uwagę na artykuł w Wall Street Journal, który były sekretarz stanu Mike Pompeo i doradca polityczny Trumpa David Urban opublikowali około miesiąc temu. Przedstawiono w nim argument, że Trump uzna administrację Bidena za porażkę. Według nich opiera się ona na słabości i musimy odbudować naszą siłę. Myślę, że to przekonujący argument, ale tylko Trump zdecyduje, jaka będzie jego polityka. Ja, podobnie jak autorzy tego artykułu, uważam, że najpierw należy wzmocnić pozycję Ukrainy, a dopiero potem rozpocząć negocjacje.

Drugi szczyt pokojowy, zainicjowany przez Ukrainę, ma się odbyć przed końcem roku. Po ofensywie kurskiej Putin i jego marionetki powiedzieli, że negocjacje są niemożliwe. Na jakich warunkach staną się one możliwe?

Cóż, Putin nie miał zamiaru prowadzić poważnych negocjacji. Chciałby po prostu wykorzystać swoją obecność na takim forum, aby zażądać od Ukrainy rezygnacji z pewnych rzeczy, oddania terytoriów itp. Fakt, że nie jest w stanie tego zrobić, oznacza, że nie chce negocjować. Wciąż wierzy, że może wygrać. Wciąż wierzy, że może przetrwać dłużej niż Ukraina i dłużej niż Zachód. Chce więc poczekać na moment, w którym poczuje, że wszystko jest w porządku i będzie mógł zmusić Ukrainę do kapitulacji. W rzeczywistości musimy zmienić jego zdanie. Musimy dojść do punktu, w którym Putin i otaczające go elity zdadzą sobie sprawę, że przegrywają. I to jest jedyna szansa na jakiekolwiek znaczące negocjacje.

Niedawny artykuł w The Wall Street Journal sugeruje, że dla Rosji odzyskanie kontroli nad całym regionem Kurska może być celem drugorzędnym, w przeciwieństwie do wkraczania głębiej w region Doniecka. Jak taka priorytetyzacja może wpłynąć na sytuację w samej Rosji?

Naprawdę interesujące jest to, że reakcja Putina, reakcja w Rosji na inwazję na Ukrainę była bardzo, bardzo wyciszona, prawie żadna. A to dlatego, że gdyby zrobili z tego wielką sprawę, wyglądaliby na słabych i de facto przyznali się do porażki. Tak jak jest. Próbują więc to bagatelizować. Częścią tego planu bagatelizowania operacji w Kursku jest stwierdzenie, że skupią się na swoich strategicznych celach, którymi jest odzyskanie tego, co nazywają „rosyjskim terytorium” w Donbasie. Mówią: - Nie zatrzymamy się i  skupimy się na naszej strategii. Ale wrócimy i zajmiemy resztę Kurska później. To dlatego, że nie chcą wyglądać na tak słabych, jakimi są w rzeczywistości.

Czy na tym tle powinniśmy spodziewać się reakcji samych Rosjan?

Rząd nie może niczego ukrywać. Mają 200 000 ludzi, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów. Ukraińcy im pomagają. Inni Rosjanie przyjmują tych migrantów. Władze dają im 10 tysięcy rubli, 100 euro - śmieszna kwota. Społeczeństwo to widzi. Teraz ludzie w Rosji czują się pozbawieni praw obywatelskich. Nie czują, że mogą cokolwiek zrobić z Putinem, rosyjskim przywództwem lub sytuacją.

W większości są więc po prostu apatyczni. Starają się nie mieć do czynienia z rosyjskimi przywódcami. Nie sądzę, by doprowadziło to do wielkich protestów i ruchu na rzecz zmian, ponieważ ludzie nie wierzą, że jest to możliwe. Powoduje to jednak ogromną frustrację i niezadowolenie.

Sytuacja wokół Pokrowska, miasta w obwodzie donieckim, które otwiera okupantom drogę do Dniepru i Zaporoża, jest niezwykle trudna. Jakie są największe wyzwania dla  armii ukraińskiej i co może zmienić sytuację na naszą korzyść?

Największym wyzwaniem jest oczywiście ogromna liczba rosyjskich żołnierzy, pocisków artyleryjskich i dronów, które Rosja jest w stanie użyć, a także gotowość Moskwy do niewiarygodnych poświęceń w próbach przejęcia tego terytorium.

Nawet twoje pytanie sugeruje, że jeśli zajmą Pokrowsk, po prostu ruszą naprzód i zajmą jeszcze więcej terytoriów. To samo mówili o Bachmucie.

Bachmut był strategicznie ważny. W tamtym czasie myślano, że jeśli zajmą Bachmut, otworzy to drogę do pozostałych miast i jest w tym trochę prawdy. Ale faktem jest, że Rosjanie mają problemy ze sprzętem i liczebnością wojsk. I nawet jeśli zajmą Pokrowsk, będą musieli się przegrupować, bo to ich wyczerpie. Co Ukraina powinna z tym zrobić? Upewnić się, że mamy wystarczająco dużo sprzętu i amunicji. Stany Zjednoczone działały powoli, ale teraz sytuacja jest lepsza niż kilka miesięcy temu. Musimy kontynuować pracę i upewnić się, że mamy tam amunicję. Targetowanie jest niezwykle ważne. Ukraina jest znacznie lepsza w namierzaniu celów niż Rosjanie. I zmusić Rosję do rozmieszczenia wojsk z dala od regionu Doniecka. Nie mogą wiecznie ignorować utraty terytorium. Sądzę, że w miarę jak Ukraina będzie rozszerzać tę strefę buforową i przekazywać tę narrację rosyjskiej opinii publicznej, będzie to skuteczne. Powinno to zmniejszyć presję na rosyjskie natarcie w kierunku Pokrowska.

Niedawno prezydent Czech Petr Pavel wyraził opinię, że członkostwo Ukrainy w NATO jest możliwe, nawet jeśli Rosja częściowo okupuje nasze terytoria. Czy ta opinia jest wyjątkowa wśród państw członkowskich NATO? A kto obecnie najbardziej sprzeciwia się członkostwu Ukrainy?

To nie jest odosobniona opinia. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie: tylko Węgry, Niemcy i Stany Zjednoczone sprzeciwiają się już teraz członkostwu Ukrainy w NATO. To, co mówi prezydent Pavel, podziela wielu sojuszników. Przyjęliśmy Niemcy do NATO, gdy były podzielonym krajem. Stany Zjednoczone walczyły w Wietnamie, a Francja w Algierii i nie przeszkadzało im to w członkostwie w Sojuszu.

Istnieją sposoby, aby otwarcie przedyskutować i uzgodnić z Ukrainą, co dokładnie oznacza artykuł 5 (atak na jednego członka NATO jest atakiem na wszystkich członków i wywołuje reakcję wszystkich państw członkowskich - red.).

Powinniśmy natychmiast rozpocząć negocjacje w Radzie NATO-Ukraina w tej właśnie sprawie. Możemy zaprosić Ukrainę i przyjąć ją do NATO tak szybko, jak to możliwe, ograniczając artykuł 5 do terytorium kontrolowanego przez Ukrainę.

Myślę, że ostatecznie możemy do tego dojść. Ale nie teraz. Ale myślę też, że bardziej realistycznym scenariuszem, biorąc pod uwagę poglądy innych sojuszników, zwłaszcza Niemiec i Stanów Zjednoczonych, byłaby pomoc Ukrainie w odepchnięciu rosyjskich wojsk, odzyskaniu terytorium, osiągnięciu pozycji siły, z którą Rosja faktycznie chciałaby negocjować. A następnie, gdy rozwiązanie zostanie znalezione, jego częścią powinno być natychmiastowe członkostwo Ukrainy w NATO i UE, i to tak szybko, jak to możliwe. To powinno być częścią planu zakończenia wojny.

Premier Indii przyjechał do Polski, a następnie po raz pierwszy w historii odwiedził Ukrainę. Biorąc pod uwagę historycznie bliskie związki Indii z Rosją, jakie sygnały wysyła ta wizyta do Kijowa i świata? I czy może mieć globalny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń w Ukrainie?

Myślę, że to świetna okazja. Opisałeś pozycję Indii jako taką, która zawsze była historycznie bliska Rosji. Myślę, że to nieco uproszczony pogląd. Z historycznego punktu widzenia pozycja Indii była niezaangażowana, a Indie myślą przede wszystkim o sobie. Zostały skolonizowane przez Wielką Brytanię i bardzo im się to nie podobało. Uzyskały niepodległość w chwalebny sposób - dzięki Mahatmie Gandhiemu itd. A teraz Indie starają się zaprezentować jako niezależny, odpowiedzialny moralnie kraj, który nie jest częścią konfrontacji supermocarstw- takie jest raczej stanowisko Indii.

W ostatnich latach Indie utrzymywały stałe stosunki handlowe i energetyczne z Rosją, podobnie jak wiele innych krajów, a także ze Stanami Zjednoczonymi i innymi krajami. Jednocześnie stosunki Modiego ze Stanami Zjednoczonymi stały się w ostatnich latach bliższe.

W rzeczywistości Indie nie odeszły od postrzegania świata przez pryzmat własnych interesów, a nie przynależności do obozu rosyjskiego.

Fakt, że Modi udał się do Rosji na początku tego roku, a teraz odwiedził Ukrainę, pokazuje, że chce zobaczyć obie strony konfliktu.

Myślę jednak, że na własnej skórze przekona się, że sytuacja Ukrainy, która została zaatakowana przez imperialistycznego sąsiada i walczy o swoją niepodległość w oparciu o międzynarodowe zasady, jest bardzo podobna do sytuacji samych Indii. Myślę więc, że będzie to miało wpływ na Modiego i nie sądzę, że zmusi Indie do odgrywania aktywnej roli po czyjejkolwiek stronie, ale pomoże stworzyć w Indiach przekonanie, że rosyjska agresja jest imperialistycznym działaniem, któremu Indie zawsze się sprzeciwiały.

Zdjęcie strony głównej: AA/Abaca/Abaca/East News

20
хв

Kurt Volker: - Teraz jest czas na przyjęcie Ukrainy do NATO

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress