Exclusive
20
min

Między przetrwaniem a kapitulacją: dlaczego w wyborze nowego sekretarza generalnego NATO wcale nie chodzi o nazwiska

Sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg ustąpi ze stanowiska w październiku 2024 roku. Sojusznicy planują podjąć decyzję w sprawie jego następcy przed lipcowym szczytem w Waszyngtonie

Zaborona

Kadencja Jensa Stoltenberga wygasa 1 października 2024 r. Fot: Shutterstock

No items found.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie ma znaczenia, kto przewodzi blokowi, ponieważ decyzje nie są tu podejmowane przez jedną osobę. Jednak uważne przyjrzenie się procesowi negocjowania kandydatów sprawia, że zaczynamy poważnie obawiać się o bezpieczeństwo – przynajmniej kontynentu. Szczegółowo przeanalizowaliśmy stanowiska głównych kandydatów i wyjaśniamy, dlaczego to nie nazwiska są wybierane, ale strategia.

Jak generalnie wybierany jest Sekretarz Generalny NATO

Jak się wybiera sekretarza generalnego NATO

Szef bloku nie ma uprawnień do podejmowania decyzji politycznych. Jedynie formalnie przewodniczy Radzie Północnoatlantyckiej (najwyższemu organowi Sojuszu), wydaje oświadczenia dla prasy i reprezentuje blok przed rządami państw. Nie ma również uprawnień dowódcy wojskowego. Głównym zadaniem Sekretarza Generalnego jest prowadzenie konsultacji na poziomie ambasadorów, ministrów spraw zagranicznych, ministrów obrony i rządów w ogóle, które są niezbędne do podejmowania decyzji. Jednocześnie ich projekty są proponowane przez sekretariat, który podlega szefowi NATO. Kolejnym zadaniem sekretarza generalnego jest poszukiwanie konsensusu. I to w tym zakresie proces decyzyjny zależy od szefa Sojuszu.

Nie ma też formalnego głosowania. Decyzje podejmowane są w drodze konsensusu: wszyscy uczestnicy muszą zgodzić się na nominację. W tym celu dyplomaci negocjują w imieniu swoich rządów na zamkniętych spotkaniach. Szefowie państw i rządów ogłaszają następnie nazwisko na spotkaniu na szczycie.

Nadal jednak istnieją wymagania dotyczące kandydatury: biegła znajomość języka angielskiego i doświadczenie jako prezydent lub premier – chociaż Sojuszowi przewodziły już osoby, które nie spełniały wszystkich wymagań. Na przykład brytyjski baron Hastings Ismay (pierwszy sekretarz generalny, 1952-1957) i jedyny niemiecki sekretarz generalny Manfred Werner (1988-1994) nigdy nie stali na czele rządów ani krajów.

Teoretycznie szefem Sojuszu może zostać przedstawiciel dowolnego państwa członkowskiego. Tradycją jest jednak, że funkcję tę sprawuje zazwyczaj Europejczyk, podczas gdy Stany Zjednoczone zachowują najwyższe stanowisko oficerskie w bloku: Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR).

Kadencja sekretarza trwa zazwyczaj cztery lata z możliwością przedłużenia. Kadencja Stoltenberga, który przewodzi Sojuszowi od 2014 roku, była przedłużana czterokrotnie. W 2022 r. wpłynęła na to rosyjska inwazja na pełną skalę, a w 2023 r. – niezdolność 30 państw członkowskich do uzgodnienia następcy.

Kto mógłby stanąć na czele Sojuszu po Stoltenbergu

Marka Rutte

Stanowisko: premier Holandii od 2010 r. (cztery kadencje z rzędu – najwięcej w historii tego kraju). W Europie tylko Viktor Orban na Węgrzech sprawował swój urząd dłużej niż Rutte.

Wiek: 57 lat.

Poparcie: ponad 20 z 32 krajów NATO, w tym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja i Niemcy.

Brak poparcia: Węgry, Rumunia, Turcja i Słowacja.

Stanowisko w sprawie Ukrainy i NATO

Stronnik Ukrainy. Holenderski rząd postanowił dostarczyć Kijowowi myśliwce F-16. Prezydent Wołodymyr Zełenski wierzy, że Rutte uratowałby jedność NATO. Jednocześnie sam holenderski premier zauważa, że nie należy obiecywać Kijowowi zbyt wiele na lipcowym szczycie w Waszyngtonie.

Argumenty za:

  1. Rutte jest nazywany kandydatem konsensusu i umiarkowanym: nie jest zbyt miękki wobec Rosji, ale nie można go też określić jako jastrzębia.
  2. Jest w stanie znaleźć wspólny język z Donaldem Trumpem. Na przykład w 2018 r. zdołał przekonać go, że członkowie NATO zwiększyli wydatki na obronność, mimo że fakty wskazywały na coś przeciwnego. Holender ma również dobre relacje z obecnym prezydentem USA Joe Bidenem.
  3. Uważa, że kraje NATO muszą inwestować w obronność, radykalnie zwiększyć produkcję broni i zrobić więcej, aby wesprzeć Ukrainę
  4. Uznaje potrzebę budowania więzi z partnerami NATO w Azji.
  5. Ma bogate doświadczenie w międzynarodowych korporacjach i administracji publicznej oraz jest zaangażowany w interesy anglo-amerykańskie – co zwiększa jego szanse
  6. Największe kraje NATO pozycjonują Rutte jako doświadczonego polityka z dobrymi kontaktami i zręcznego negocjatora.
  7. Ma reputację kogoś, kto nie da się zastraszyć Putinowi. Politico łączy to z tragedią sprzed dekady, kiedy Boeing MH17, lecący z Holandii do Malezji, został zestrzelony nad Donbasem.

Argumenty przeciw:

  1. Za jego kadencji Holandia nie wywiązała się ze swojego zobowiązania do wydawania 2% PKB na obronność. Kraj obiecuje osiągnąć ten poziom w 2024 roku.
  2. Poparł porozumienie z Rosją w sprawie gazociągu Nord Stream 2, dlatego jego krytycy zakładają, że nie będzie wystarczająco twardy wobec agresora.
  3. Przedstawiciele Holandii zajmowali stanowisko sekretarza generalnego NATO trzykrotnie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Ogólnie rzecz biorąc, większość przewodniczących NATO pochodziła z Europy Północno-Zachodniej, co budzi w niektórych krajach – zwłaszcza bałtyckich i wschodnioeuropejskich – budzi mieszane odczucia
  4. W Europie Wschodniej Rutte ma niejednoznaczną reputację: na przykład Bułgaria i Rumunia pamiętają mu, że Holandia wielokrotnie blokowała ich próby przystąpienia do strefy Schengen
  5. Swego czasu Rutte stwierdził, że Węgry muszą paść na kolana z powodu łamania praw człowieka – czego Budapeszt mu nie zapomniał. Z kolei Recep Tayyip Erdogan jest gotów poprzeć kandydaturę Rutte, jeśli jako sekretarz generalny weźmie pod uwagę specyfikę sojuszników spoza UE (tj. Turcji). Na przykład domaga się „bezstronności” Sojuszu w stosunku do Grecji i Cypru oraz zniesienia ograniczeń w sprzedaży broni do Turcji (Europa nałożyła embargo na broń na Ankarę po jej operacji w północnej Syrii.

Klaus Iohannis

Stanowisko: Prezydent Rumunii od 2014 r. (dwie kolejne kadencje).

Wiek: 64 lata.

Poparcie: Turcja (potencjalnie), Węgry, Słowacja, Rumunia. Niewykluczone, że Johannisa poprą także kraje Europy Wschodniej. Na przykład polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że region ten jest niedostatecznie reprezentowany w Sojuszu, UE i systemie ONZ. Początkowo Słowenia poparła kandydaturę Rutte, ale premier Robert Golob nie wykluczył możliwości ponownego rozważenia tej decyzji po nominacji Johannisa.

Stanowisko w sprawie Ukrainy i NATO

Rumunia aktywnie wspiera Ukrainę od pierwszych dni inwazji na pełną skalę, choć nie jest szczególnie aktywna w nagłaśnianiu tego faktu. W 2014 roku prezydent Rumunii przyczynił się do utworzenia Bukaresztańskiej Dziewiątki [zrzeszenie dziewięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej: Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier – którego celem jest pogłębianie współpracy militarnej między krajami wschodniej flanki NATO – red.]. Grupa ta popiera członkostwo Ukrainy w NATO, gdy tylko pozwolą na to warunki.

Argumenty za:

  1. Był w stanie utrzymać Rumunię na demokratycznej, prozachodniej ścieżce, mimo wzrostu prawicowego populizmu w regionie.
  2. Wypracował ponadpartyjne porozumienie, które zapewniło wzrost wydatków na obronność (ostatnio osiągając 2,5% PKB)
  3. Udowodnił, że jest skutecznym i elastycznym politykiem, gotowym do reformowania rządu w kluczowych momentach. Na przykład w 2021 r. doprowadził do utworzenia koalicji lewicy i prawicy w stylu niemieckim. Analitycy twierdzą, że takie umiejętności są niezbędne na stanowisku sekretarza generalnego NATO
  4. Jest etnicznym Niemcem z Transylwanii. Czyniłoby go to wyjątkową postacią na stanowisku Sekretarza Generalnego: przedstawicielem Europy Wschodniej, ale z zachodnimi korzeniami. W kontekście rosnących podziałów między dwiema flankami Sojuszu takie pochodzenie mogłoby być przydatne
  5. Prezydent Rumunii lepiej rozumie potrzeby tych państw NATO, które są najbardziej zagrożone wojną z Rosją
  6. Powołanie przedstawiciela Europy Wschodniej na stanowisko Sekretarza Generalnego NATO byłoby jasnym sygnałem dla Moskwy, że NATO wspiera swoich najbardziej wrażliwych członków
  7. Pozycjonuje się jako zwolennik zmian w NATO: proponuje inwestowanie w zaawansowane technologie i bardziej aktywne zaangażowanie w partnerstwa w regionie Indo-Pacyfiku.

Argumenty przeciw:

  1. Późne ogłoszenie kandydatury, co zmniejsza jego szanse
  2. W Rumunii Iohannis jest postrzegany jako osoba pozbawiona charyzmy, a także jako polityk zbyt ostrożny i powolny w podejmowaniu ważnych decyzji
  3. W Brukseli są tacy, którzy uważają, że Johannis nie jest w rzeczywistości gotowy do przewodzenia NATO, a jego nominacja jest próbą zaistnienia jako kandydata na inne wysokie stanowiska, tyle że w UE
  4. Krytycy twierdzą, że stanowisko sekretarza generalnego NATO jest zbyt wymagające dla Iohannisa: Rumunia pod jego patronatem nie okazała się szczególnie ambitnym krajem
  5. Johannis ma wizerunek dobrego człowieka, który nie stwarza problemów (w przeciwieństwie do Orbana i Erdogana), ale jego umiejętności menedżerskie są wątpliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o gospodarkę kraju.

Czy pojawią się inni kandydaci? A może już byli?

Raczej nie. Większość zachodnich mediów i analityków uważa, że to Mark Rutte będzie kolejnym sekretarzem generalnym, ponieważ jest wspierany przez kluczowe kraje NATO, zwłaszcza Stany Zjednoczone. Kandydatura prezydenta Rumunii przez większość państw członkowskich członkowskich nie jest traktowana poważnie.

Oto politycy mieli, którzy mieli szansę stanąć na czele Sojuszu Północnoatlantyckiego:

  • Ursula von der Leyen. Ursula von der Leyen. Niemiecka gazeta „Welt am Sonntag” pisze, że jej kandydaturze sprzeciwił się kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Miał argumentować, że takie stanowisko byłoby zbyt wpływowe dla członka największej niemieckiej partii opozycyjnej (Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, CDU). Twierdził również, że Ursula von der Leyen jest zbyt krytyczna wobec Rosji. Źródła bliskie szefowej Komisji Europejskiej poinformowały, że nie zamierza ona ubiegać się o stanowisko sekretarza generalnego NATO.
  • Ben Wallace. Sekretarz obrony Wielkiej Brytanii zdołał zapewnić sobie poparcie europejskich sojuszników, ale prezydent Joe Biden nie poparł jego kandydatury.
  • Kaja Kallas. Na pierwszy rzut oka estońska premier wydawała się spełniać współczesne oczekiwania: na czele Sojuszu chciano postawić kobietę i przedstawiciela wschodniej flanki. Co ważne, pod jej rządami kraj zwiększył wydatki na obronność (ponad 2% PKB). Na wizerunku „nowej Thatcher” zaciążył jednak skandal związany z domniemanymi powiązaniami jej męża z rosyjskim biznesem. Ponadto politycy w niektórych krajach Europy Zachodniej uważają jej stanowisko w sprawie Rosji za zbyt radykalne. Z tego samego powodu sceptycznie podchodzili do jej ambicji kierowania europejską dyplomacją. Sama Kaja Kallas była początkowo sceptycznie nastawiona do kandydatury Marka Rutte, potem jednak okazało się, że Estonia jest gotowa go poprzeć.
  • Arturs Krisjanis Karinš. Minister spraw zagranicznych i były premier Łotwy był gotowy ubiegać się o stanowisko, gdyby jego kraj zdecydował się o nie walczyć. Do nominacji nie doszło: podobnie jak Kaja Kallas, skrytykował kandydaturę Rutte.
  • Mette Frederiksen. „Politico” przypuszczało, że duńska premier została zaproszona do Białego Domu w celu omówienia wzmocnienia partnerstwa transatlantyckiego i wsparcia dla Ukrainy nie bez powodu. Jednak w lutym Frederiksen powiedziała, że odmówiłaby przewodzenia NATO, gdyby zaproponowano jej to stanowisko.

Jakiego przywódcy potrzebuje dziś NATO?

Zdolnego poradzić sobie z politycznymi konsekwencjami niejednoznacznych decyzji. Timo S. Koster, ekspert Inicjatywy Strategicznej Scowcroft w Radzie Atlantyckiej, przypomina tu zaangażowanie NATO w wojny w Afganistanie, Iraku i Libii. Według niego elektorat w krajach Sojuszu i jego nowi sojusznicy na Wschodzie byli wobec tych kampanii krytyczni. – Wielu z tych sojuszników chciałoby teraz, by NATO skupiło się na tym, co uważają za jego podstawowe zadanie, czyli na zbiorowej obronie Europy – powiedział Timo S. Koster.

Pochodzącego z Europy Wschodniej i sytuującego się na linii podziału między Wschodem a Zachodem.Takiego zdania jest Gabriel Eleftheriou, zastępca dyrektora think tanku Council on Geostrategy. Jego zdaniem idealny sekretarz generalny to ktoś, kto może zająć zdecydowane, ale wyważone stanowisko w sprawie rosyjskiego zagrożenia. Tak właśnie postrzega rumuńskiego prezydenta.

Andrew Michta, starszy współpracownik i dyrektor wspomnianej Inicjatywy Strategicznej Scowcroft, również radzi wybierać spośród kandydatów z Europy Wschodniej. – W tym krytycznym momencie NATO musi być kierowane przez kogoś z tego regionu. Przez osobę, która z poczuciem egzystencjalnej pilności rozumie potrzebę odbudowy zarówno krajowych, jak i natowskich sił zbrojnych, uśpionych przez trzy dekady od zakończenia zimnej wojny – mówi.

Świadomego wyzwań stojących dziś przed NATO. Joel Hickman, ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej, twierdzi, że przyszły szef bloku powinien:

  • zjednoczyć kręgi polityczne, dyplomatyczne i wojskowe wokół wspólnej wizji;
  • przeprowadzić wiele reform instytucjonalnych w celu przeciwdziałania rosyjskiej agresji wojskowej i zagrożeniom hybrydowym;
  • przygotować organizację na nowe wyzwania w regionie Indo-Pacyfiku;
  • wzmocnić zdolności operacyjne NATO za pomocą przełomowych technologii.

Wojciech Lorenz, analityk Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych formułuje następujące zadania dla przyszłego sekretarza generalnego NATO:

  1. zapewnienie długoterminowego wsparcia dla Ukrainy przez kraje Sojuszu;
  2. osiągnięcie konsensusu w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO;
  3. zmobilizowanie krajów UE do zwiększenia wydatków na obroność oraz do szybszej produkcji broni i amunicji dla siebie i Ukrainy;
  4. zapewnienie maksymalnej niezależności UE od wsparcia wojskowego ze strony USA, które coraz większą uwagę przywiązują do zagrożenia ze strony Chin.

Kto byłby idealnym kandydatem dla Ukrainy?

Ukraina od lat stara się o członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. Prowadzi to do przewidywalnego wniosku: najlepszy sekretarz generalny to ten, który to umożliwi. Ale taki rozwój wydarzeń nie wydaje się prawdopodobny w nadchodzących latach.

I trudno oczekiwać cudów po nadchodzącym szczycie NATO, chociaż Stoltenberg obiecuje, że będzie to krok naprzód dla Ukrainy.

Co można powiedzieć o najbardziej prawdopodobnym kandydacie? Holandia okazała się jednym z najbardziej lojalnych sojuszników Ukrainy, przynajmniej dzięki dostawom myśliwców F-16 i czołgów Leopard 2. Prezydent Wołodymyr Zełenski jest przekonany o zdolności Marka Rutte do zachowania jedności NATO i ma nadzieję, że to on stanie na czele bloku. Zauważył jednak również, co następuje: „Będziemy mieli silne relacje, a Mark będzie musiał odpowiedzieć na trudne pytanie z Ukrainy, jeśli zostanie sekretarzem generalnym NATO – i mam nadzieję, że to zrobi. To pytanie dotyczy zaproszenia Ukrainy do NATO”. Rutte jest bowiem przede wszystkim kandydatem popieranym przez Stany Zjednoczone i Niemcy, a kraje te nie zmieniły one swojego stanowiska i nadal są przeciwne członkostwu Ukrainy w Sojuszu.

Większość krajów bałtyckich i wschodnioeuropejskich lepiej niż inni członkowie NATO zdaje sobie sprawę z potrzeby wspierania Kijowa. Ich przywódcy rzadko mówią o zmęczeniu wojną, mimo że koszty gospodarcze są dla nich wyższe niż dla krajów zachodnich. Wystarczy powiedzieć, że niewielka Estonia wydaje na ten cel ponad 1% swojego PKB. I nie chodzi tylko o solidarność i tragiczną przeszłość, ale także o podstawowy pragmatyzm. Klęska Ukrainy, zamrożenie konfliktu czy „pokój” w zamian za ustępstwa terytorialne oznacza dla tych krajów po prostu to, że będą następne. Dlatego kandydat z krajów bałtyckich lub Europy Wschodniej jest w tym sensie postrzegany jako bardziej proukraiński.

– Niestety mamy 34-letnie doświadczenie z niechęcią innych do wysłuchania tego, co myślimy. I teraz znów mamy z tym do czynienia – powiedział były prezydent Łotwy Toomas Hendrik Ilves, komentując możliwy wybór Ruttego. Wtóruje mu Christy Raik, zastępczyni szefa Międzynarodowego Centrum Studiów Obronnych (ICDS). Według niej Niemcy na każdym kroku martwią się o to, by zbytnio nie drażnić i nie prowokować Rosji. – To pokazuje, że kraje zachodnie nie w pełni wyciągnęły wnioski ze swoich wcześniejszych błędów –powiedziała.

O czym świadczą takie oceny wśród najbardziej narażonych krajów NATO? Co najmniej o tym, że brakuje wzajemnego zrozumienia w najważniejszych kwestiach. To samo sugeruje sytuacja z przedłużającymi się poszukiwaniami kandydata na sekretarza generalnego. Problem w tym, że zagrożenia dla Sojuszu rosną, a brak jedności tylko czyni go bardziej bezbronnym.

No items found.
No items found.

Ukraińska niezależna platforma internetowa, która bada istotne społecznie problemy, omawia łamania praw człowieka i mówi o współczesnej kulturze

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dzień po wyborach prezydenckich w USA upadła niemiecka koalicja rządząca. 6 listopada kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował Christiana Lindnera, ministra finansów i lidera Wolnej Partii Demokratycznej, oskarżając go o egoizm i nieodpowiedzialność. Według niemieckich mediów głównym problemem był budżet na przyszły rok. Czy Olaf Scholz pozostanie na fotelu kanclerza? Jakie są szanse skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych krytyków pomocy Ukrainie na wzmocnienie swoich pozycji po przedterminowych wyborach? I jak niemiecki kryzys polityczny może wpłynąć na poparcie dla Kijowa i bezpieczeństwo europejskie? Oto opinie ekspertów.

Ampelkoalition już nie działa

Tworząca rząd tak zwana „koalicja sygnalizacji świetlnej” [niem. Ampelkoalition, od partyjnych barw jej członków – aut.] socjaldemokratów z SPD, Zielonych i liberałów z FDP była bardzo niejednorodna. Tworzące ją partie mają różne interesy, różne programy i są od siebie bardzo odległe, zaznacza Thomas Birringer, dyrektor Konrad-Adenauer-Stiftung w Ukrainie:

– Liberałowie są małą, zorientowaną na rynek partią, podczas gdy pozostałe dwie partie są większe i koncentrują się na kwestiach społecznych. To główny problem. Obecny kryzys wynika z różnic w podejściu do polityki gospodarczej i finansowej. Liberałowie domagali się wielu reform rynkowych, by Niemcy znów stały się bardziej konkurencyjne, podczas gdy socjaldemokraci i Zieloni byli przeciwni takim pomysłom – szczególnie idei budżetu bez wzrostu długu publicznego. Było też kilka innych kwestii, w których koalicjanci mieli różne opinie, głównie migracja i pomoc dla Ukrainy. Jednak w porównaniu z problemami gospodarczymi i finansowymi dwie ostatnie sprawy nie były decydujące dla przetrwania koalicji.

Przez kolejny miesiąc Bundestag będzie pracował, jak zwykle. 16 grudnia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Jeśli wynik będzie negatywny – a nie ma co do tego wątpliwości – prezydent Niemiec będzie musiał ogłosić rozwiązanie rządu i przedterminowe wybory, których przygotowanie zajmie 60 dni. Główne siły polityczne i prezydent Frank-Walter Steinmeier uzgodnili już ich datę: 23 lutego. Planowo wybory parlamentarne miały się odbyć 8 miesięcy później, we wrześniu 2025 roku.

Trójpartyjna koalicja w Niemczech rozpadła się 6 listopada. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” doprowadziła Niemcy do ślepego zaułka, więc jej upadek był tylko kwestią czasu, uważa Roderich Kiesewetter, członek opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:

– Niestety zmarnowaliśmy trzy lata na dostosowanie niemieckiej polityki bezpieczeństwa do pilnych zmian geopolitycznych. W nowej koalicji rządowej musi nastąpić absolutna zmiana kierunku polityki bezpieczeństwa. Potrzebujemy zintegrowanego odstraszania i obrony przed CRINK, czyli sojuszem Chin, Rosji, Iranu i Korei Północnej, który już atakuje nasze społeczeństwa. Oczywiście Niemcy muszą też  wreszcie zmienić cel i strategię swojego wsparcia dla Ukrainy i ostatecznie poprzeć plan zwycięstwa Zełenskiego.

Niemiecki kryzys a Ukraina

Niemcy bardzo pomogły Ukrainie od początku wojny na pełną skalę, ale prawdopodobnie mają potencjał, by odegrać jeszcze większą rolę, podkreśla Wołodymyr Dubowyk, dyrektor Centrum Studiów Międzynarodowych. Niemiecki kryzys może doprowadzić do pewnych pozytywnych zmian:

– Negatywną jego stroną jest to, że kryzys tylko przedłuża okres, w którym Niemcy nie mogą odgrywać bardziej aktywnej roli w zakresie pomocy Ukrainie i ochrony bezpieczeństwa europejskiego. Jednak jeśli proces wyborczy przebiegnie szybko i obecny układ rządzący przegra wybory, a chadecy sobie poradzą, to będzie to dla nas dobra wiadomość.

Bo Friedrich Merz, lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, pozycjonuje się jako polityk całkowicie proukraiński

W ostatnich latach Niemcy nie były wzorem przywództwa w Europie i straciły sporo zaufania wśród swoich partnerów z NATO, ocenia Roderich Kiesewetter:

– Cieszę się, że Polska, kraje bałtyckie i nordyckie, Dania i Czechy są obecnie liderami w obronie bezpieczeństwa Europy i wyraźnie opowiadają się za coraz skuteczniejszym wspieraniem Ukrainy. Jestem szczególnie wdzięczny Polsce, która stara się wypełnić próżnię wytworzoną przez Niemcy i która może być rozsądnym ośrodkiem kontaktowym dla nowej administracji USA.

Wsparcie dla Ukrainy musi zostać wzmocnione.

– Przede wszystkim muszę obalić mit, że Niemcy są drugim największym darczyńcą Ukrainy – dodaje Kiesewetter. – Tak nie jest. Tylko około 20% naszego wsparcia to wsparcie wojskowe. Ponad 60% tego wsparcia pozostaje w Niemczech, ponieważ jest wykorzystywane na rzecz uchodźców. Dlatego jesteśmy na samym dole listy krajów w Europie, jeśli chodzi o wsparcie wojskowe. Przeznaczamy na to 0,1% PKB, podczas gdy Dania 1,6%, Wielka Brytania 0,3%, a Estonia 1,5%.

„Koalicja sygnalizacji świetlnej” ogłosiła, że w 2025 r. wsparcie dla Ukrainy zostanie zmniejszone o połowę, zablokowała podstawowe dostawy, na przykład pocisków Taurus, i sprzeciwiła się zaproszeniu Ukrainy do NATO

Jednak rząd w Berlinie obiecuje, że mimo rozpadu koalicji Niemcy wypełnią wszystkie swoje zobowiązania dotyczące pomocy Ukrainie, zapewniając jej większość z obiecanych 4 miliardów euro – nawet jeśli budżet na przyszły rok nie zostanie przyjęty.

Olaf Scholz gratuluje nominacji nowemu ministrowi finansów Jorgowi Kukiesowi . Zdjęcie: Markus Schreiber/Associated Press/Eastern News

Inicjatywy Scholza i kandydaci na kanclerza

Niektórzy socjaldemokraci wzywają Olafa Scholza do niekandydowania na kanclerza, by uniknąć przegranej w przedterminowych wyborach. Proponują mu ustąpić miejsca znacznie bardziej popularnemu politykowi SPD, obecnemu ministrowi obrony Borisowi Pistoriusowi. Prawdopodobnie dlatego, by zademonstrować swoje przywództwo, Olaf Scholz zdecydował się porozmawiać z Putinem po raz pierwszy od początku inwazji.

Według biura niemieckiego kanclerza podczas tej rozmowy Scholz potępił agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, wezwał Putina do wycofania wojsk i negocjacji w sprawie sprawiedliwego pokoju. Miał także podkreślić „niezachwianą determinację” Niemiec w tych sprawach. Według doniesień z Kremla Putin po raz kolejny oskarżył NATO o sprowokowanie wojny i powiedział, że Rosja jest gotowa wznowić negocjacje, „które zostały przerwane przez reżim w Kijowie” – ale z uwzględnieniem „nowych realiów terytorialnych”.

Putin oskarżył też Scholza o nieprzyjazny kurs w polityce Niemiec, który doprowadził do bezprecedensowej degradacji stosunków rosyjsko-niemieckich

Kijów został uprzedzony, że dojdzie do tej rozmowy, lecz ukraińskie MSZ nie odniosło się do sprawy entuzjastycznie. Wołodymyr Zełenski porównał natomiast rozmowę Scholza z Putinem do otwarcia puszki Pandory, mówiąc, że właśnie tego chciał rosyjski przywódca: osłabienia swojej izolacji i prowadzenia rozmów, które nie będą miały praktycznej treści. Nie będzie „Mińska-3”, dodał Zełenski, bo Ukraina potrzebuje prawdziwego pokoju.

O tym, czy aktywność w polityce zagranicznej wobec Rosji zwiększy szanse Scholza na pozostanie na fotelu kanclerza, przekonamy się po przedterminowych wyborach.

Według sondaży Friedrich Merz ma wszelkie szanse, by zostać nowym kanclerzem Niemiec. Zdjęcie: TOBIAS SCHWARZ/AFP/Eastern News

Według sondaży Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, partia byłej kanclerz Angeli Merkel, ma największe szanse na zwycięstwo, ocenia Thomas Birringer:

– Według wszystkich sondaży gdyby wybory odbyły się teraz, Friedrich Merz zdecydowanie zostałby kanclerzem. On i jego partia znacznie bardziej wspierają Ukrainę niż obecny rząd i kilkakrotnie wnioskowali w parlamencie, by zmusić rząd do dostarczenia Ukrainie pocisków rakietowych Taurus. Merz zdecydowanie popiera też przystąpienie Ukrainy do NATO.

Siły prorosyjskie i ich szanse

Niemiecka skrajna lewica, Sojusz Sahry Wagenknecht, i niemiecka skrajna prawica, czyli Alternatywa dla Niemiec – kategorycznie sprzeciwiają się przystąpieniu Ukrainy do NATO i prowadzą kampanię na rzecz zaprzestania pomocy dla Ukrainy, opowiadając się jednocześnie za poprawą stosunków z Rosją. We wrześniu w wyborach lokalnych uzyskały w niektórych landach dobre wyniki.

Thomas Birringer jest jednak pewien, że nawet wzrost poparcia dla Alternatywy dla Niemiec nie doprowadzi do prorosyjskiej polityki w Niemczech, ponieważ partia ta nie wejdzie do rządu

Tak czy inaczej, notowania obu prorosyjskich partii będą nadal rosły, uważa Roderich Kiesewetter. Jego zdaniem wynika to z dwóch powodów: rozczarowania obecnym rządem i siły rosyjskich wpływów:

– Każdego dnia widzimy, jak dezinformacja i propaganda coraz głębiej przenikają do niemieckiego społeczeństwa, wzmacniając obie prorosyjskie partie. Demokratycznemu centrum nie udało się uczynić naszej demokracji i społeczeństwa bardziej odpornymi na rosyjskie wpływy, nie potrafiło też zaoferować obywatelom jasnego stanowiska. Mało kto wyjaśnia na przykład, że wspieranie Ukrainy nie jest działalnością charytatywną, lecz służy naszym własnym interesom bezpieczeństwa, i że my też jesteśmy bardzo zagrożeni przez rosyjski imperializm. Zamiast tego partia kanclerza, SPD, zestawia wsparcie dla Ukrainy z kwestią emerytur i celowo, z powodów wyborczych, podsyca obawy społeczne. To nie tylko cyniczne, ale także wzmacniające prorosyjskie siły w Niemczech.

Trump, Europa i niemieckie przywództwo

Wraz z dojściem do władzy nowej administracji w Waszyngtonie, która może przestać wspierać Ukrainę, rola Europy, w szczególności Niemiec, tylko rośnie, mówi Wołodymyr Dubowyk. Nie wiadomo na pewno, co zrobi Trump po przejęciu Białego Domu 20 stycznia. Ale jest bardzo prawdopodobne, że zmieni swoje podejście do wielu kwestii, a jego administracja zdystansuje się od wojny rosyjsko-ukraińskiej lub zajmie stanowisko, że to sprawa, z którą muszą sobie poradzić Europejczycy:

– Europejczycy muszą nauczyć się podejmować decyzje samodzielnie, w sposób skonsolidowany i skoordynowany. Oczywiste jest, że będą głosy na „nie”, z Bratysławy czy Budapesztu. Jeśli Ameryka się wycofa, Słowacy i Węgrzy zaczną mówić, że nie można wspierać Ukrainy bez Amerykanów. Dlatego ci, którzy rozumieją, że wsparcie Ukrainy jest ważne ze względu na bezpieczeństwo europejskie, muszą mieć silny głos. I tutaj rola Berlina będzie bardzo ważna.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Odliczanie dla Scholza

Kateryna Tryfonenko

Iwona Reichardt: Była Pani w Stanach Zjednoczonych podczas ostatnich etapów kampanii prezydenckiej, a ich finał obserwowała już w Ukrainie. Zaskoczenie?

Tamar Jacoby: Tak, to był niespodziewany i bolesny cios. Teraz, gdy patrzę na wyniki, myślę, że wszyscy powinniśmy byli to przewidzieć. Mówiliśmy sobie, że będzie 50 na 50, ale tak nie było. Trump wygrał ze znaczną przewagą. Nie obwiniam sondaży, nie sądzę, żeby to był główny problem. Myślę, że ludzie po prostu nie chcieli zwycięstwa Trumpa, ja na pewno tego nie chciałam. Teraz musimy jednak uznać, że Amerykanie zaakceptowali Donalda Trumpa – trudno zrozumieć, dlaczego. Czy wyborcy nie wierzą, że on zrobi te wszystkie szalone rzeczy, o których mówi? A może po prostu nie podoba im się kierunek, w którym Demokraci prowadzili kraj? Wciąż staram się to zrozumieć. Będziemy musieli żyć z tym wyborem Amerykanów przez cztery lata.

Jedną z obietnic Trumpa jest zakończenie wojny w Ukrainie w jeden dzień. To się wydaje nie do pomyślenia...

Ukraińskie media społecznościowe wyśmiewały to w pierwszych dniach po wyborach: „Czas ucieka. Don, gdzie jest pokój?” Ale poważnie: nie sądzę, by mógł zakończyć wojnę w jeden dzień. Myślę, że zda sobie sprawę, że to będzie trudniejsze, niż mu się wydawało.

Głównym pytaniem jest, jaki rodzaj umowy zaoferuje. Jestem bardzo zaniepokojona niektórymi opcjami zaproponowanymi przez jego doradców. Drugie pytanie brzmi: jak zareaguje Putin? W ostatnich dniach reakcja Rosji na jego zwycięstwo nie była szczególnie pozytywna. Trzecie pytanie dotyczy tego, jak mocno Trump będzie trzymał się swojej oferty. Przypomnijmy sobie jego negocjacje z Koreą Północną podczas pierwszej kadencji: zrezygnował po kilku dniach rozmów.

Jest więc wiele pytań dotyczących jego obietnicy zakończenia wojny w ciągu 24 godzin. Ponadto kiedy powiedział, że zamierza opuścić Ukrainę, to tak naprawdę nie powiedział tego wprost – to ludzie tak to zrozumieli. Nie wiemy, jakie są jego intencje. Ma na myśli brak nowej broni od USA – czy koniec jakiegokolwiek wsparcia? A może myśli, że USA będą nadal dostarczać dane wywiadowcze i pozwolą Europejczykom na udzielanie pomocy wojskowej, w tym poprzez zakup amerykańskiej broni?

Najważniejsze, że istnieje wiele wersji tego, co może się teraz wydarzyć. Myślę, że trzeba się skupić na przedstawianiu argumentów, które mogłyby przekonać Trumpa do zrobienia właściwej rzeczy, zamiast od razu zakładać, że zrobi najgorszą

Co oznaczałby sukces Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie?

Tego jeszcze nie wiemy. Trump jest bardzo reaktywną i emocjonalną osobą, więc wiele zależy od rozwoju sytuacji. Nie spodoba mu się, jeśli Putin go zignoruje, a to może być dobre dla Ukrainy. Nie spodoba mu się też, jeśli wyjdzie na to, że Ameryka w jakiś sposób zawiodła i zdradziła swojego sojusznika. Musimy więc poczekać. Jest wiele niewiadomych i wiele rzeczy, które mogą mieć wpływ. Teraz ważne jest, aby pomóc Trumpowi postrzegać Ukrainę w pozytywny sposób.

Czy Trump zakończy wojnę? A jeśli tak, to na jakich warunkach? fot: JIM WATSON/AFP/East News

To prowadzi nas do relacji Trump – Putin. Putin jest dla Trumpa przyjacielem czy wrogiem?

To nie jest jasne, ale Putin nadal jest wrogiem Ukrainy i Zachodu. I nie ma dowodów na zmianę nastawienia [do Ukrainy, Zachodu i wojny – red.] wśród zwykłych Rosjan. Ukraińskie media społecznościowe bardzo uważnie śledzą rosyjskie media społecznościowe, w których w ostatnich dniach wiele mówiło się o tym, że Ameryka nadal jest i zawsze będzie wrogiem Rosji. Dla Kremla Trump nie różni się niczym od Bidena i pod wieloma względami to nastawienie jest wspierane przez Putina oraz jego sojuszników.

Głównym pytaniem dotyczącym rozmów jest to, co Trump położy na stole

Jeśli Putin od tego stołu odejdzie, mogę sobie wyobrazić, że będą konsekwencje – widziałam już, jak Trump wywierał na niego presję. Pytanie brzmi: dlaczego miałby odejść? Jeśli Trump zaproponuje zamrożenie linii frontu i obieca, że Ukraina nie dołączy do NATO, to dlaczego Putin miałby odejść? To mnie martwi najbardziej.

Nie zapominajmy o czwartym głównym graczu: Europie. Mamy Ukrainę, mamy USA, mamy Rosję – ale mamy też Europę. Europa musi się zjednoczyć i stać się bardziej aktywna. Możemy zobaczyć scenariusz, w którym Trump się wycofuje i mówi: „Europo, to twoja odpowiedzialność”. Wtedy Europa musi znaleźć pieniądze, broń – i interweniować. Europejczycy mówią o tym zobowiązaniu od początku wojny, ale w rzeczywistości nie zrobili wiele, by zwiększyć swoje zdolności wojskowe. Polska wydaje więcej, ale Niemcy nadal nie wydają prawie nic, a niemiecki rząd właśnie upadł. Dlatego jestem tak samo zaniepokojona tym, co dzieje się w Europie, jak tym, co dzieje się w USA.

Czy uważa Pani, że Europa, a zwłaszcza kraje takie jak Polska czy kraje bałtyckie, powinny się teraz martwić? Czy zwycięstwo Trumpa oznacza ryzyko wojny na naszych granicach?

Najważniejsze jest to, że Europa musi zintensyfikować działania. Nie ma znaczenia, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nawet gdyby wygrała Kamala Harris, Europa musiałaby działać. Nie wystarczy powiedzieć, że musimy wydawać więcej. Europejczycy muszą alokować pieniądze i współpracować ze sobą, by każdy dolar trafiał tam, gdzie powinien. I muszą to robić efektywnie. Dużo się o tym mówi, ale ten pociąg jeszcze nie ruszył. Rozumiem, że wszystko w Brukseli wymaga czasu i jest trudne, ale przyspieszmy sprawy. Na wschodzie Ukrainy giną ludzie i ta wojna dotrze do drzwi Europy. Zagrożenia są już na wyciągnięcie ręki. Z tego względu myślę, że wybór Trumpa może naprawdę pomóc. Może popchnąć Europejczyków do działania w sposób, w jaki nie popchnęła ich nawet sytuacja na linii frontu.

Jeśli mówimy o linii frontu i ogólnie o sytuacji w Ukrainie, to prognozy nie są optymistyczne.

Nie są dobre. Rosjanie coraz bardziej polegają na brutalnej taktyce. Niszczą miejsca, które próbują zdobyć, a następnie wysyłają tam ludzi. I nikt jak dotąd nie wymyślił, jak przeciwdziałać tym atakom. Używają starych, ogromnych bomb szybujących, a jedna taka bomba zniszczyć cały budynek. I to właśnie robili Rosjanie: niszczyli miasto po mieście.

Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Tymczasem w Ukrainie jest coraz mniej amunicji, a ludzie są wyczerpani. Z tego, co wiem, latem mobilizacja stanęła w miejscu, a liczba dezercji wzrosła. Jednak Ukraińcy wciąż się trzymają. Badania opinii publicznej nie wykazują większych zmian w ich nastawieniu do wojny w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Życie w Kijowie jest zaskakująco normalne. Ale ludzie są zmęczeni i myślę, że czekają na to, jak wybór Trumpa zmieni dynamikę zdarzeń

Ukraińcy są zmęczeni walką z jedną ręką za plecami, otrzymywaniem amerykańskiej i europejskiej broni bez możliwości wykorzystania jej zgodnie z potrzebami. Wiele osób liczy na coś odważniejszego – i to może być Trump. Wiele osób martwi się z jego powodu, ale niektórzy mają nadzieję, że może popchnie sprawy do przodu.

Czy Ukraińcy czują się porzuceni przez Zachód, Polskę, USA?

Nie wszędzie jest tak samo. Myślę, że większość Polaków rozumie, co dzieje się w Ukrainie, rozumieją egzystencjalne zagrożenie ze strony Rosji. I większość Europejczyków to rozumie. Jednak większość Amerykanów – nie. Nie rozumieją stawki ani skali zagrożenia. Dla większości Amerykanów ta wojna jest bardzo odległa, a ich spojrzenie na stawkę jest bardziej biznesowe niż egzystencjalne. Jednak nawet w Europie, bądźmy szczerzy, więcej się mówi niż działa. „Porzucenie” to duże słowo, ale być może nie jest ono dalekie od prawdy. Dla Ukrainy ta walka staje się samotną walką.

Ostrzelane domy w Odessie. Zdjęcie: OLEKSANDR GIMANOV/AFP/East News

Co Ameryka zrobi teraz, gdy Joe Biden stał się „kulawą kaczką”, a Donald Trump jest prezydentem elektem?

Nie sądzę, by Kongres przyznał Ukrainie kolejny pakiet pomocowy. Zarówno Izba Reprezentantów, jak Senat są teraz republikańskie i pod kontrolą Trumpa. Jednak do stycznia pewne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć.

Nie wydaliśmy wszystkich pieniędzy z ostatniego pakietu pomocowego, więc musimy się pospieszyć i to zrobić

Senator Lindsey Graham ma ciekawy pomysł: nadać Ukrainie taki sam status jak Izraelowi, otwierając dla niej drogę do znacznie większego dostępu do amerykańskiej broni. To nie do końca członkostwo w NATO, ale to coś znacznie lepszego niż to, co Ukraina ma teraz. Musimy również rozważyć zasady regulujące sposób, w jaki amerykańscy wykonawcy z branży obronnej mogą współpracować z wykonawcami z innych krajów.

Wiele z tych rzeczy to drobiazgi, ale chodzi o to, że jest zbyt wcześnie, by się poddawać. Są rzeczy, które można zrobić w USA, i rzeczy, które można zrobić w Europie. Być może najważniejszą jest to, co robi Zełenski i inni – myślenie o tym, jakie argumenty będą najbardziej przekonujące dla zespołu Trumpa. Wszystkie te kroki mogą coś zmienić i musimy je kontynuować. Wojna się nie skończyła. Ukraińcy wciąż walczą, a Rosja wydaje się zagrażać Ukrainie i reszcie Europy bardziej niż kiedykolwiek.

Zdjęcie na okładce: 24 Brygada Zmechanizowana im. Króla Danyła Ukraińskich Sił Zbrojnych/AFP/East News

20
хв

Tamar Jacoby: Dla Ukrainy to może być samotna bitwa

Iwona Reichardt

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress