Exclusive
Portrety siostrzeństwa
20
min

Jestem silną kobietą. Ale Elwira to siła absolutna

Czasami wydaje się, że mężczyźni nie są w stanie dojść do porozumienia i iść ramię w ramię. A nam to się udaje. Wierzę w siłę kobiet

Irena Tymotiewycz

Lilia Kuzniecowa i Elwira Niewiera z podopiecznymi Centrum Pomocy Dzieciom „Miasto Szczęśliwych Dzieci”. Niemcy, 2024 r.

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

<frame>Prezentujemy kolejny artykuł z cyklu „Portrety Siostrzeństwa”. Opowiadamy w nim o przyjaźni między Ukrainkami i Polkami, wsparciu zwykłych ludzi – lecz także o nieporozumieniach i problemach. Opowiedzcie nam swoje historie – historie spotkań z polskimi czy ukraińskimi kobietami, które zmieniły Wasze życie, zaimponowały Wam, nauczyły Was czegoś, zaskoczyły lub skłoniły do myślenia. Piszcie do nas pod adresem: redakcja@sestry.eu<frame>

Sport, modeling, film

W przeszłości byłam mistrzynią sportu, uprawiałam gimnastykę artystyczną. Do Domu Modelek „Chreszczatyk” w Kijowie trafiłam przez przypadek. W tamtym czasie to był najlepszy dom modelek promujących dzianiny w Związku Radzieckim, podbijał światowe wybiegi. Zobaczyłam ogłoszenie o castingu i postanowiłam pójść tam z dziewczynami. Tak dla towarzystwa.

Tak zaczęła się moja historia z modelingiem.

Podróżowałam do wielu krajów, w tym do USA, Brazylii, Meksyku, Korei Południowej, Wielkiej Brytanii, zjeździłam prawie całą Europę.

Na Festiwalu Filmowym w Odessie 2017 r.

W 2002 roku, kiedy w stolicy byłam już rozpoznawalna, wraz z przyjaciółką Ksenią Kuźmenko otworzyłyśmy własną agencję. Poza modelingiem zaczęliśmy również organizować konkurs Miss Ukrainy. Po udanym konkursie w 2004 roku, który odbył się w Pałacu „Ukraina” i był transmitowany na żywo w telewizji, zaczęłam się zastanawiać, jak by to było samej wziąć udział w czymś takim. Chciałam lepiej zrozumieć dziewczyny i wspierać je.

Potem sama wzięłam udział w Miss Global USA i – zdobyłam koronę Mrs Globe Europe

Drugą moją pasją, obok modelingu, było kino. Zagrałam m.in. polską księżniczkę w filmie o Bohdanie Chmielnickim, a w przededniu inwazji wystąpiłam w udanym ukraińskim projekcie „Kijów dniem i nocą”. Byłam bardzo zapracowaną kobietą.

Jako polska księżniczka Gryzelda Wiśniowiecka w filmie „Bohdan Zenobi Chmielnicki”

Szukając sensu w trudnych czasach

Ale gdy któregoś dnie nagle zmarła moja mama, coś we mnie pękło. Byłyśmy sobie bardzo bliskie. Nic mi się nie chciało, potrzebowałam nowego sensu, by dalej żyć.

Zaproponowano mi kierowanie fundacją charytatywną, która prowadzi ośrodek rehabilitacyjny „Miasto Szczęśliwych Dzieci” – ale nie byłam pewna, czy sobie poradzę. To miejsce, w którym pomaga się dzieciom znalezionym na ulicy, porzuconym i zabranym z dysfunkcyjnych rodzin. Żyją tam sobie w komfortowych warunkach, przechodząc rehabilitację psychologiczną, podczas gdy dorośli szukają dla nich nowych rodzin.

Na początku po prostu tam jeździłam. Jednak z każdą kolejną wizytą angażowałam się coraz bardziej: dzieci czekały na spotkania ze mną, coraz bardziej mi ufały i przywiązywały się do mnie. Wtedy, tak jak teraz, podczas wojny – to było dla mnie zbawienie. Bo w trudnych czasach każdy szuka własnej motywacji i sensu życia. Resocjalizowałam dzieci, a one – mnie.

Moja Power Woman

W pierwszych dniach inwazji w pobliżu naszego sierocińca rozmieszczono działa obrony przeciwlotniczej. Podjęliśmy szybką decyzję o ewakuacji dzieci. Pracownicy zabrali je w różne bezpieczniejsze miejsca w Ukrainie – na własną odpowiedzialność.

Były propozycje przeniesienia sierocińca za granicę, ale mieliśmy nadzieję, że to wszystko niedługo się skończy. Jedna z takich propozycji przyszła od Olgi Bohomolec [znana ukraińska lekarka, polityczka i działaczka społeczna – red.].

I wtedy w moim życiu pojawiła się Elwira Niewiera, z którą stworzyliśmy internetowy plan ewakuacji dzieci. W tamtym czasie nie miałam pojęcia, kim jest ta kobieta, nie widziałam jej filmów i nie przypuszczałam, że kiedyś się z nią zaprzyjaźnię i będę ją podziwiać [Elwira Niewiera jest reżyserką i scenarzystką, a także społeczniczką i wolontariuszką, obecnie mieszka w Berlinie – red.].

Nie przeszło mi przez myśl, że to kobieta, której nigdy brakuje energii i chęci pomagania

Kobieta, która dla mnie jest dziś prawdziwą Power Woman.

Elwira Niewiera

W nieznane

W tym czasie Elwira była już zaangażowana w pomoc naszym żołnierzom. Poznała zamożną rodzinę vol Walzów z Bawarii, która – nie mogąc znieść bezczynności niemieckiego rządu – do dziś przeznacza znaczne fundusze na wsparcie ukraińskiej armii. Ulrike von Walz miała willę w lesie nad jeziorem, w której nikt nie mieszkał. Po długim namyśle Elwira zasugerowała, że można by tam ewakuować dzieci z naszego sierocińca.

Ale wyjazd nie był łatwy. Wojna trwała już od kilku miesięcy i podczas gdy wcześniej, gdy jeszcze panował chaos, całe sierocińce i szkoły wyjeżdżały z Ukrainy bez żadnych dokumentów – teraz trzeba już było uzyskać oficjalne pozwolenia od czterech ministerstw i administracji wojskowej. Poza tym dwadzieścioro naszych dzieci musieliśmy dosłownie pozbierać z całej Ukrainy, z obwodu kijowskiego, tarnopolskiego, wołyńskiego, lwowskiego…

Transport i relokację zorganizowała Elwira i rodzina von Walzów. Na granicy z Polską przesiedliśmy się do autobusu, który zawiózł nas do nowego domu. I my, dorośli, i dzieci byliśmy przerażeni. Bo jechaliśmy w nieznane.

Burmistrz, orkiestra dęta i dwa legowiska

W Niemczech byliśmy jedynymi, którzy znaleźli schronienie dla całego sierocińca, w tym dla nauczycieli. Nigdy bym nie pomyślała, że Niemcom może tak bardzo zależeć. Wystarczyło tylko o czymś wspomnieć, a oni już robili to za ciebie.

W małym bawarskim miasteczku na nasz autobus czekali lokalni mieszkańcy, burmistrz, a nawet orkiestra. Zablokowano dla nas całą drogę. W domu wszystko było przygotowane, nawet jedzenie i legowiska dla mojego psa i kota, które zabrałam ze sobą.

Lato 2022 w Bawarii

Minął rok, zanim udało nam się poukładać sobie życie i zaakceptować nową rzeczywistość – że dziś to nasz dom. I że mieszkamy pod jednym dachem – 20 dzieci i 10 opiekunów – jako nowa rodzina. Dopiero po roku, kiedy uleciał z nas cały ten stres, zaczęliśmy dostrzegać to, w jak magicznym miejscu się znaleźliśmy. Miejscowi pomagali nam w każdy możliwy sposób, organizując nawet zajęcia sportowe i aktywności dla dzieci. Taka opieka przez duże „O”.

Kiedy Elwira odwiedziła nas po raz pierwszy, by nas poznać – z uściskami i smakołykami dla dzieci – zorganizowaliśmy dyskotekę. Sfilmowała wszystko i obiecała, że pewnego dnia zrobi z tego film.

Tydzień z Rozą, czyli terapia przez teatr

Później, w Amsterdamie, dokąd zaprosiła mnie na premierę swego filmu [„Syndrom Hamleta” (2022 r.) – red.], odkryłam inną Elwirę: utalentowaną reżyserkę i wrażliwą artystkę, która nie boi poruszać poważne problemy społeczne.

I wtedy przytrafił nam się teatr.

Przyjaciółka Elwiry, reżyserka Roza Sarkisian, która grała w „Syndromie Hamleta”, przyjechała odwiedzić nasze dzieci. Wpadliśmy na pomysł, żeby zorganizować terapię teatralną – porozmawiać o naszych emocjach i doświadczeniach, o tym, co nas boli, wcielając się w różne postaci. To był ogromny krok naprzód w terapii dzieci. One mają za sobą straszne psychiczne traumy, ale kiedy udało się nam o tym z nimi porozmawiać – wszystko stało się łatwiejsze. Tydzień z Rozą okazał się skuteczniejszy niż miesiące pracy z psychologami.

Nasz teatr. Lato 2023

Spokój bez względu na wszystko

Mam wrażenie, że Elwira myśli o Ukrainie 24 godziny na dobę. Nie tylko myśli – także działa. Każdego dnia. Niedawno wpadłam do niej na weekend do Berlina. Dowiedziałam się wtedy, że pomaga też kobietom w trudnych sytuacjach. W chwili gdy o niej opowiadam, szuka w Kijowie mieszkania dla kobiety, która przeżyła rosyjską niewolę.

Nie wiem, skąd bierze siłę, by robić to wszystko, nie wiem też, skąd bierze się ten jej spokój – nigdy nie widziałam u niej wybuchów złości czy choćby oznak zdenerwowania. Wewnętrzny spokój to wspaniała cecha. Na początku byłam przekonana, że jogę uprawia właśnie w tym celu – i też zaczęłam, bo w pracy z dziećmi bardzo ważne jest zachowanie równowagi, opanowanie i pozytywne nastawienie bez względu na wszystko.

Aż pewnego dnia Elwira zapytała mnie: „Wiesz, tak miło jest spędzać z tobą czas, jesteś taka spokojna i opanowana. Jak to robisz?”

Wierzę w siłę kobiet. Czasami wydaje się, że mężczyźni nie są w stanie dojść do porozumienia i iść ramię w ramię. A kobiety to potrafią. Mamy w sobie zdrowy rozsądek i wewnętrzną równowagę. Potrafimy się pozbierać i być elastyczne w krytycznych momentach. Jestem silną kobietą, ale Elwira jest absolutną siłą. Nie tylko realizuje własne cele, ale też prowadzi i wspiera innych w najtrudniejszych dla nich chwilach.

Ja, kobieta pracująca

Przez ostatnie dwa i pół roku byłam kucharką, pomywaczką, gospodynią domową, psycholożką, lekarką, kierowcą, kurierem. I zdałam sobie sprawę, że jeśli zdobędziesz nową wiedzę lub umiejętności, musisz je rozwijać. Bo nigdy nie wiesz, co przyniesie ci los.

W szkole miałam niemiecki, ale nigdy nie myślałam, że będzie mi potrzebny. Kobiety w mojej rodzinie były dobrymi kucharkami, jednak nie nauczyłam się dobrze gotować – dopóki nie musiałam stać się kucharką dla 30 osób. Zostałam także kierowcą, ponieważ mieszkamy w środku lasu i trzeba było wozić dzieci do i ze szkoły, no i do klubów. Mam też dyplom z fizjoterapii. To popularny zawód w Niemczech i gdybym nagle chciała zostać fizjoterapeutką, mogłabym z powodzeniem pracować w tym fachu.

Elwira Niewiera, Lilia Kuzniecowa i Roza Sarkisian

Tak trudno oddać dzieci

Teraz nasze dzieci wracają do domu. Niektóre zostały adoptowane, inne wróciły do swoich rodzin, bo sądy zakończyły sprawy albo rodzice poradzili już sobie z problemami. Zostało z nami tylko trzech chłopców. Obiecałam im, że w Niemczech skończą szkołę – zwłaszcza najstarszy, bo uczy się w klasie niemieckiej. W ciągu dwóch lat udało mu się nauczyć niemieckiego od podstaw i zdać egzaminy na równi z Niemcami. Zaprosił mnie na swoją maturę. Ostatni raz byłam na maturze syna.

Oddanie dzieci jest bardzo trudne. Psycholodzy uczą nas, że trzeba natychmiast się odseparować, mniej komunikować. Ale w ciągu tych dwóch lat staliśmy się rodziną i nie jest mi obojętne, jak dzieci radzą sobie w nowych rodzinach.

Często konsultuję się z Elwirą w sprawie dzieci i zastanawiamy się, co jeszcze można by zrobić lepiej. Jest moją powierniczką

Nasz kijowski dom dla dzieci nadal pracuje. Sprawiliśmy, że jest czysty i przytulny, lecz nadal nie możemy znaleźć psychologa. Zadzwonimy do Rosy, poprosimy, by zorganizowała u nas tę swoją unikalną terapię teatralną. Dziś pomocy i opieki wymaga w Ukrainie ogromna liczba dzieci. Kraj rozpaczliwie potrzebuje takich ośrodków jak nasz.

23 lipca „Miasto Szczęśliwych Dzieci” otworzyło swoje podwoje dla nowych mieszkańców.

Pierwszym gościem na otwarciu była Elwira.

Tekst przygotowała Irena Tymotiewicz

Zdjęcia z prywatnego archiwum

No items found.

Dziennikarka, redaktorka, fotografka. Od 2022 roku zajmuje się sprawami społecznymi i kulturowymi związanymi z wojną w Ukrainie.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Rzecz w tym, że ostatnie kontrowersyjne wypowiedzi Donalda Trumpa czy Elona Muska mogą mieć uzasadnienie. Może w nich bowiem chodzić o podniesienie stawki i wysłanie przez USA sygnału – w świat, ale przede wszystkim do Chin. Tych Chin, które przez ostatnie pół wieku tuczyły się na amerykańskiej gospodarce, a teraz uważają, że USA powinny utracić pozycję hegemona na ich rzecz.

Takie zachowanie Chin i ich sojuszników z osi zła – Rosji, Iranu i KRLD – opiera się na idei, że wielkie mocarstwa powinny dzielić świat na strefy wpływów, narzucając swoją wolę mniejszym sąsiadom.

Jednak ten taniec można odtańczyć tylko we dwoje. A Ameryka jasno dała do zrozumienia, że na swoim podwórku, czyli na półkuli zachodniej, Pekinu nie chce

„The Wall Street Journal” (WSJ) twierdzi, że po zdecydowanym zwycięstwie Trumpa w wyborach Chiny coraz bardziej prężą muskuły. Przeprowadziły największe ćwiczenia morskie od dziesięcioleci, zwodowały największy na świecie amfibijny okręt wojenny, prawdopodobnie niszczyły podmorskie kable w Azji i Europie i zhakowały system amerykańskiego Departamentu Skarbu, wprowadziły cztery nowe modele samolotów wojskowych, po raz pierwszy przećwiczyły blokadę morską Wysp Japońskich i zintensyfikowały działania szpiegowskie na Zachodzie.

Xi Jinping i Donald Trump podczas spotkania w 2017 roku. Zdjęcie: AFP/EAST NEWS
Kiedy mieszkasz w Europie Wschodniej, wydaje ci się, że Amerykanie, domagając się kontroli nad Kanałem Panamskim, oszaleli

Nie należy jednak zapominać, że to Stany Zjednoczone zbudowały ten strategicznie ważny obiekt, by ułatwić szybszy i łatwiejszy handel z Azją i między swoimi wybrzeżami. Z istnienia kanału wynika również dla nich korzyść militarna: to najszybsza i najłatwiejsza trasa przemieszczania się okrętów wojennych z Atlantyku na Pacyfik – i na odwrót. W 1999 r. kanał został przekazany pod jurysdykcję Panamy i wszystko zostałoby po staremu, gdyby w 2014 r. Chińczycy nie zaczęli się nim niezdrowo interesować.

Najpierw zaczęli wdrażać inicjatywę „Pasa i Szlaku” Xi Jinpinga, a następnie zerwali stosunki z Tajwanem. Natomiast wobec Panamy zastosowali swoją klasyczną łapówkę: inwestycje w infrastrukturę w zamian za wpływy.

Obecnie dwa z pięciu kluczowych portów w strefie Kanału Panamskiego są własnością firm z Hongkongu. To oznacza, że Chińczycy mogą monitorować przepływ amerykańskich ładunków cywilnych i wojskowych

Podczas pierwszej kadencji Trumpa i czteroletniej kadencji Bidena Amerykanie zmusili władze Panamy do porzucenia niektórych chińskich projektów, ale i tak wpływy Chin w tym rejonie znacznie wzrosły. Pekin planował nawet budowę dużej ambasady nad brzegiem Kanału Panamskiego, tyle że pod naciskiem Waszyngtonu władze Panamy zablokowały tę inicjatywę.

Chiny wyraziły poparcie dla Panamy w kwestii kontroli nad Kanałem Panamskim. Zdjęcie: Shutterstock

Jeśli chodzi o Grenlandię, Stany Zjednoczone mają tam ten sam interes: zabezpieczenie swojego wschodniego wybrzeża przed Chinami. Chociaż kwestia „sprzedaży wyspy” tu i ówdzie wywołała konsternację czy wręcz oburzenie – ruch Trumpa miał pewien sens.

Amerykański serwis informacyjny Axios, powołując się na własne źródła, donosi, że „duński rząd chce uniknąć publicznego starcia z nową administracją USA” i w tej sprawie „wysłał kilka wiadomości”. W ten sposób duńskie władze dały jasno do zrozumienia, że wyspa nie jest na sprzedaż, lecz są gotowe przedyskutować każdą inną prośbę USA. Ameryka ma już bazę wojskową na Grenlandii i umowę z 1951 r. z Danią w sprawie ochrony wyspy, co ułatwia dyskusję na temat zwiększenia tam sił amerykańskich.

Według mediów duńscy urzędnicy oświadczyli już, że rozważają umożliwienie zwiększenia inwestycji w infrastrukturę wojskową na Grenlandii – oczywiście w porozumieniu z grenlandzkim rządem.

Dlaczego Waszyngton tak bardzo interesuje się Grenlandią? Otóż podczas zimnej wojny odgrywała ona strategiczną rolę w systemie obronnym NATO i USA, jako część systemu wczesnego wykrywania radzieckich okrętów podwodnych i rakiet balistycznych.

Chiny, których okręty podwodne są coraz częściej widziane są w pobliżu wyspy – kluczowej dla potencjalnego szlaku handlowego przez Arktykę – doskonale tę rolę rozumieją

WSJ pisze, że w ostatnich latach Pekin zwiększył swoją obecność gospodarczą w regionie, w szczególności poprzez inwestycje w górnictwo na Grenlandii. W 2018 r. Pentagon doprowadził do zablokowania sfinansowania przez Chiny trzech lotnisk na wyspie.

Kontrolowanie Grenlandii, kluczowej dla wszystkich arktycznych szlaków żeglugowych, w tym Polarnego Jedwabnego Szlaku Pekinu, pozwoliłoby Chinom transportować swoje towary przez Arktykę, z ominięciem wąskiego gardła morskiego w Kanale Sueskim i Cieśninie Malakka. Nie zapominajmy też, że Grenlandia posiada ogromne rezerwy metali ziem rzadkich, które Chiny chciałyby przejąć, by zyskać przewagę w wojnie handlowej i gospodarczej – a tym samym wygrać wyścig o zaawansowane technologie ze Stanami Zjednoczonymi.

W walce o nadzór nad dostępem do Arktyki rola Kanady jest bardzo ważna, bo mając szeroką strefę dostępu do Bieguna Północnego, mogłaby stać się strategicznym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Chinami oraz Rosją o kontrolę nad północnymi szlakami i zasobami

Kanada jest drugim co do wielkości partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych, lecz pozostaje daleko w tyle pod względem wydatków na obronność – nie wydaje na nią nawet 2% swojego PKB. Dlatego by zmusić swojego sąsiada do działania, Trump uciekł się do agresywnej retoryki.

Amerykańscy analitycy z obu głównych partii uważają, że takie podejście może ożywić mało popularny w Kanadzie temat obronności przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Partia Justina Trudeau, która w ostatnich latach bardziej skupiała się choćby na kwestiach równości płci, może przegrać.

Czy jednak nieszablonowe podejście Trumpa do ważnych kwestii należy przyjąć z zadowoleniem? Zdecydowanie nie, choć, z drugiej strony, świat zachodni musi przeżyć jakiś rodzaj szoku, by wyleczyć się z populizmu. I musi wreszcie zająć się najpoważniejszymi kwestiami, jak ocena zagrożeń i przygotowanie swych armii do wojny.

Tak aby w ostatecznym rozrachunku Ukraina, a potem Polska i kraje bałtyckie – jedyne, które na co dzień zwalczają kłamstwo o „niezgłębionej rosyjskiej duszy” – nie były tymi, którzy za to wszystko zapłacą.

Świat stoi przed realnym wyborem: żyć w demokracji albo stać się pożywieniem dla Chin

Kiedy sekretarz generalny NATO Mark Rutte, bądź co bądź powściągliwy biurokrata, ostrzega Europejczyków, że albo przeznaczymy pieniądze na obronę, albo „będziemy musieli wziąć nasze podręczniki do języka rosyjskiego i udać się do Nowej Zelandii” – to jest to wymowne przypomnienie, że zło nie śpi. I na pewno nie ograniczy się do zniszczenia wiosek w ukraińskim Donbasie.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Czy naprawdę można to nazwać próbą generalną przed wyborami? Oczywiście dziwne jest myślenie w kategoriach pokoju teraz, gdy wciąż nie ma widoków na zawieszenie broni, a nowy rok rozpoczął się od zniszczenia przez szahidy cywilnych budynków zaledwie 300 metrów od siedziby prezydenta.

Co więcej, Putin nie ma zamiaru przestać – bez względu na to, kto go o to poprosi, bo wojna jest nieodłączną częścią jego reżimu. Jest również gwarancją jego fizycznego istnienia, ponieważ jeśli nie będzie wojny, Rosja będzie musiała zmierzyć się z własnymi demonami

Obecne czasy są jednak dobrym momentem, by Ukraińcy spojrzeli na siebie krytycznie. I odpowiedzieli na pytania: „Czy to naprawdę dobrze, gdy masa krytyczna ludzi bez doświadczenia wchodzi do polityki?”. „Czy nowe twarze z branży rozrywkowej mogą stać się naprawdę dobrymi menedżerami w czasach gorącej wojny?”. I wreszcie: „Jakiej przyszłości chcemy i jakich zasobów potrzebujemy, by ją osiągnąć?”.

Międzynarodowy Instytut Socjologii w Kijowie podsumował rok 2024, przeprowadzając szeroko zakrojone badanie postaw Ukraińców wobec przyszłości.

Badacze zaczynają od złej wiadomości: „Po pierwsze, obserwuje się stałą tendencję spadkową odsetka osób optymistycznie nastawionych do przyszłości Ukrainy. Podczas gdy pod koniec 2022 r. 88% respondentów uważało, że Ukraina będzie zamożnym krajem w UE w ciągu 10 lat, do grudnia 2023 r. ich odsetek spadł do 73%, a do grudnia 2024 r. – do 57%. W tym samym czasie udział tych, którzy uważają, że Ukraina będzie miała zrujnowaną gospodarkę, wzrósł z 5% do 28%”.

„Po drugie, analizując wyniki, oprócz dynamiki musimy również skupić się na aktualnych wskaźnikach. Widzimy, że pomimo trudnego roku i jego trudnej końcówki, większość Ukraińców (57%) jest ogólnie optymistycznie nastawiona do przyszłości kraju” – piszą autorzy badań. To już słodka pigułka na otarcie łez.

A to natychmiast rodzi pytanie: „Kogo Ukraińcy widzą jako nowych liderów? Kto poprowadzi nas w tę optymistyczną przyszłość po wojnie?”.

Pod koniec listopada ubiegłego roku centrum „Monitoring Społeczny” opublikowało wyniki badań trendów w opinii publicznej. Pikantnym szczegółem jest, że są one dość zbliżone do innych, niepublicznych badań socjologicznych zleconych przez Bankową [w Kijowie na ul. Bankowej mieści się siedziba administracji prezydenta Ukrainy – red.]. Co więcej, trwają one około roku.

Ostatnie badanie pokazuje, że Ukraińcy bardziej ufają byłemu głównodowodzącemu Sił Zbrojnych Ukrainy, a obecnie ambasadorowi Ukrainy w Wielkiej Brytanii, Walerijowi Załużnemu, oraz szefowi wywiadu obronnego Ukrainy, Kyryło Budanowowi, niż prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu

Tym samym Załużny i Budanow są jedynymi osobami publicznymi, w przypadku których zaufanie przewyższa nieufność. Zainteresowanie opinii publicznej tymi nazwiskami jest zrozumiałe: obaj są oficerami wojska z bezpośrednim doświadczeniem bojowym.

Zełenski jest trzeci w tym rankingu, ciesząc się 44-procentowym zaufaniem (nie ufa mu 52% Ukraińców). W tym przypadku widoczne jest pewne zmęczenie urzędującym prezydentem oraz fakt, że globalny trend przezwyciężania populizmu i powrotu do klasycznej polityki z poważnymi liderami dociera także do naszego zakątka Europy.

W Załużny i Budanowie - dwaj główni rywale? Zdjęcie: OPU

Wybory 2019 roku w Ukrainie były triumfem poprzedniego trendu, kiedy ludzie szukali przyjemnych, charyzmatycznych twarzy i szczerze wierzyli w proste rozwiązania.

Wyzwań w nowej ukraińskiej rzeczywistości jest coraz więcej. W rzeczywistości typowy ukraiński wyborca będzie patrzył na każdą nową postać, która pojawi się na polu politycznym, przez mgłę rozczarowania.

Pomimo stresu i wyczerpania, badanie „Monitoringu Społecznego” pokazuje wysokie (32%) zapotrzebowanie na budowę armii wysokiej jakości i niepokój, że obecny rząd nie wykonuje dobrej pracy. Co więcej, wielu Ukraińców negatywnie zareagowało na smutną wiadomość przed Bożym Narodzeniem o tysiącach min niskiej jakości, które żołnierze rzekomo „niewłaściwie przechowywali” na froncie. Zostało to odebrane jako splunięcie w twarz tym, którzy walczą o utrzymanie linii frontu w Donbasie.

Istnieje też jednak pewien oczywisty trend: w 33. roku niepodległości przeciętny Ukrainiec zdał sobie sprawę, że trzeba rozbudować armię – o ile nie chce być zabity lub zgwałcony przez obcą
Sławiańsk po rosyjskim ataku 3 stycznia 2025 r. Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Ta postawa jest stabilna, pomimo demonizowania TCK [Terytorialne Centrum Poboru i Pomocy społecznej – organ administracji wojskowej Ukrainy, prowadzący ewidencję wojskową i mobilizujący ludność – red.] i wielu problemów, które politycy zrzucają na głowę Sił Zbrojnych Ukrainy.

Dlatego gdy tylko pełnoprawne życie polityczne stanie się możliwe, te siły i jednostki, które mogą zaspokoić główne zapotrzebowanie na bezpieczeństwo, zyskają perspektywy polityczne.

Warto zauważyć, że w wielu badaniach od razu zidentyfikowano poważnye postaci: ochotników, weteranów i zawodowych polityków, takich jak Serhij Sternenko, Andrij Bilecki, Taras Chmut, Ołena Zerkal, Bohdan Krotewycz i Dmytro Kułeba.

Te nazwiska są warte uwagi. Prawdopodobnie zobaczymy je na listach partyjnych i wśród kandydatów.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Jakich polityków i zmian chcą Ukraińcy po wojnie? Przegląd głównych trendów

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Pierwsza rocznica Sestr: rok odkryć

Ексклюзив
Portrety siostrzeństwa
20
хв

Kiedy niebo spadło na ziemię

Ексклюзив
Portrety siostrzeństwa
20
хв

Wojna w Ukrainie jest przede wszystkim kobietą

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress