Exclusive
20
min

Ile naprawdę kosztowała USA pomoc Ukrainie?

Głównym celem tego badania jest przeciwdziałanie dezinformacji i rozpowszechnianiu fałszywych danych na temat pomocy, jaką USA udzieliły Ukrainie. Ma ono również na celu wykazanie na podstawie konkretnych liczb, że kraje Europy i Wielka Brytania dostarczały Ukrainie sprzęt, broń i inne formy wsparcia w proporcjach porównywalnych do wkładu USA.

Olga Pakosz

Prezydent Wołodymyr Zełenski w fabryce amunicji armii Scranton w Stanach Zjednoczonych, wrzesień 2024 r. Zdjęcie: OPU

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

W ciągu ostatniego tygodnia prezydent Donald Trump podawał różne kwoty pomocy wojskowej, jaką Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie wciągu trzech lat wojny. Wspominał m.in. o 500 miliardach dolarów i 350 miliardach dolarów.

W rzeczywistości, według szacunków ekspertów z grupy„Ekonomiści dla Ukrainy”, realna pomoc wojskowa przekazana przez USA Ukrainie wynosi 18,3 miliarda dolarów. Kolejne 32,6 miliarda dolarów to bezpośrednie wsparcie budżetowe w formie rekompensat, przekazywane m.in. za pośrednictwem Banku Światowego. Tymczasem rząd USA oszacował całkowitą wartość swojej pomocy wojskowej dla Ukrainy na 65,9 miliarda dolarów.

Przeanalizowaliśmy ogromną ilość informacji z otwartych źródeł i ustaliliśmy przyczyny rozbieżności w podanych kwotach — wyjaśnia jedna z głównych autorek badania, profesor finansów Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley Anastazja Fedyk. —Jeśli mówimy wyłącznie o pomocy wojskowej, nasi eksperci oceniali cały sprzęt i wyposażenie, które miała otrzymać Ukraina, biorąc pod uwagę ich stan, wiek, możliwość eksploatacji itp. Inaczej należy wyceniać sprzęt wyprodukowany przez amerykańskie firmy w zeszłym roku, a inaczej ten, który nie był używany przez ponad dziesięć lat i miał zostać wycofany z użytku. Przypisywanie takiemu wyposażeniu tej samej wartości jest nieprawidłowe.

„Wartość pomocy wojskowej dla Ukrainy stanowi 0,25% rocznego budżetu federalnego USA w 2024 roku. - Anastasia Fedyk. Zdjęcie: Jim Block

Jeśli Departament Obrony USA w swoich raportach podaje, że przekazał Ukrainie broń i amunicję o wartości 31 miliardów dolarów (mowa o dostawach w ramach Presidential Drawdown Authority — mechanizmu pozwalającego prezydentowi USA przekazywać Ukrainie broń z magazynów Pentagonu bez zgody Kongresu), ale większość tego sprzętu jest przestarzała i nieużywana przez amerykańskie siły zbrojne, to według naszych ekspertów realna wartość takiej pomocy wynosi 12,5 miliarda dolarów.

Kolejnym istotnym aspektem, który należy uwzględnić przy obliczaniu kosztów, jest to, ile faktycznie Stany Zjednoczone zyskały w postaci przychodów lub innych korzyści, udzielając pomocy Ukrainie.

— Planujemy szczegółowo przeanalizować ten aspekt w naszym kolejnym badaniu i ocenić, jakie dokładnie korzyści ekonomiczne Stany Zjednoczone uzyskały dzięki wsparciu wojskowemu i finansowemu dla Ukrainy, w tym poprzez wzrost zysków przemysłu obronnego oraz nowe zamówienia dla amerykańskich firm — zaznacza Anastazja Fedyk.

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Stokcholm School of Economics, Uniwersytetu Minervy oraz Fundacji AI for Good pracowali nad raportem przez około dwa miesiące.

Głównym celem tego badania jest przeciwdziałanie dezinformacji rozpowszechnianiu fałszywych danych na temat pomocy, jaką USA udzieliły Ukrainie. Ma ono również na celu wykazanie na podstawie konkretnych liczb, że kraje Europy i Wielka Brytania dostarczały Ukrainie sprzęt, broń i inne formy wsparcia w proporcjach porównywalnych do wkładu USA — wyjaśnia Anastazja Fedyk.

Na przykład Unia Europejska szacuje całkowitą wartość swojej pomocy finansowej, wojskowej i humanitarnej na 145 miliardów dolarów, a Wielka Brytania przekazała Ukrainie prawie 16 miliardów dolarów.

Dlaczego zatem prezydent USA Donald Trump tak bardzo zawyża kwoty pomocy?
Według Anastazji Fedyk może to być próba wynegocjowania korzystniejszych warunków przy podpisywaniu umów dotyczących surowców naturalnych, a także sposób na zdyskredytowanie administracji swoich poprzedników, przedstawiając ich politykę jako niekompetentną i nieopłacalną. Trump może starać się stworzyć wrażenie, że jego poprzednicy nie dbali o własnych obywateli, lecz zamiast tego wydawali rzekomo „ogromne” sumy na wsparcie Ukrainy, która zmaga się z rosyjską agresją.

— Właśnie dlatego tak ważne było dla nas przedstawienie rzetelnych danych — konkretnych kwot, liczb i faktów, które pokazują rzeczywisty stan rzeczy. Chcieliśmy udowodnić, że amerykańscy obywatele nie zostali pozbawieni dostępu do usług społecznych czy publicznych z powodu pomocy dla Ukrainy. Wręcz przeciwnie – wiele osób znalazło zatrudnienie, a firmy zajmujące się produkcją i dostawami związanymi z pomocą mogły rozszerzyć swoją działalność i przyczynić się do wzrostu wpływów budżetowych — tłumaczy Anastazja Fedyk.

Jej zdaniem wyniki tego badania będą również korzystne dla Ukrainy, ponieważ pozwolą na prowadzenie negocjacji na równych warunkach, lepsze zrozumienie rzeczywistej wartości udzielonej pomocy oraz zapobieganie manipulacjom dotyczącym jej skali.

Naukowcy z grupy „Ekonomiści dla Ukrainy” przeanalizowali również oskarżenia dotyczące korupcji i potencjalnego sprzeniewierzenia funduszy pochodzących z USA.

Odkryli, że poziom korupcji związanej z wykorzystywaniem amerykańskiej pomocy jest jednym z najniższych spośród wszystkich krajów, które otrzymywały wsparcie od Stanów Zjednoczonych.

— Oskarżenia o korupcję mogą zaszkodzić reputacji Ukrainy jako beneficjenta pomocy. Jednak szczegółowe kontrole wykazały, że Ukraina odpowiedzialnie zarządzała przekazanymi funduszami. Co więcej, wsparcie budżetowe było przekazywane w formie refundacji poniesionych wydatków na podstawie przedstawionych rachunków. Warto to podkreślać, aby przeciwdziałać powstawaniu negatywnego wizerunku, który niekiedy próbuje się narzucić —zaznacza profesor Fedyk.

Według niej stosunek amerykańskich obywateli do Ukrainy nie uległ pogorszeniu, jednak wielu z nich nie do końca rozumie rzeczywistą skalę udzielanej pomocy.

Amerykanie nadal wspierają Ukrainę i uważają, że ich wsparcie jest istotne i potrzebne.

Dlatego tak ważne jest upowszechnianie rzetelnych informacji, aby unikać nieporozumień, nawet jeśli te nieporozumienia są wywoływane przez najwyższych rangą polityków.

„Ekonomiści dla Ukrainy” to niezależny ośrodek analityczny, który jest częścią funduszu AI for Good Foundation, amerykańskiej organizacji non-profit. Sieć„Ekonomiści dla Ukrainy”

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka, redaktorka. Od 2015 roku mieszka w Polsce. Pracowała w różnych ukraińskich mediach: „Postęp”, „Lewy Brzeg”, „Profil”, „Realist.online”. Autorka publikacji na temat współpracy ukraińsko-polskiej: aspekty gospodarcze, graniczne, dziedzictwo kulturowe i upamiętnienie. Współorganizatorka dziennikarskich inicjatyw na rzecz przyjaźni ukraińsko-polskiej. Pracowała jako trenerka w programie UE „Prawa kobiet i dzieci na Ukrainie: komponent komunikacyjny”.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy..

Dołącz
rodzić po ludzku

"Usłysz głos bólu" to nowa kampania Fundacji Rodzić Po Ludzku, która ma na celu zwiększenie dostępności znieczulenia zewnątrzoponowego. W 2024 roku otrzymało je zaledwie 23 proc. kobiet. "Myślałam, że umrę" - mówi jedna z kobiet, które nie miały tyle szczęścia. Jak się okazuje, na polskich porodówkach wciąż trzeba liczyć właśnie na łut szczęścia Joanna Pietrusiewicz z Fundacji podkreśla: Naszą kampanią mówimy "dość tego"!

"Mojej córce i mnie zabrano piękny dzień narodzin". Tylko jedna czwarta kobiet dostała znieczulenie przy porodzie

Znieczulenie zewnątrzoponowe, które pomaga zniwelować ból podczas porodu, jest świadczeniem refundowanym, co oznacza, że - przynajmniej w teorii - powinno być dostępne dla wszystkich rodzących pacjentek. W praktyce jednak liczyć na nie może tylko jedna czwarta kobiet (w 2023 roku było jeszcze gorzej: było dostępne dla zaledwie 17 proc.). Powód? Szpitale tłumaczą się brakiem dostępnych anestezjologów. Przedstawicielki Fundacji Rodzić po Ludzku zaznaczają jednak, że takie tłumaczenie jest niedopuszczalne - w przypadku innych zabiegów czy operacji, podczas których pacjenci potrzebują znieczulenia, nikt im nie tłumaczy, że "ma boleć" lub "akurat nie ma anestezjologa".

To systemowa opresja, system, w którym kobiety rodzące są traktowane jak pacjentki gorszej kategorii. To się musi zmienić, dlatego też ruszyłyśmy z kampanią "Usłysz głos bólu"
- mówi Joanna Pietrusiewicz


"Dostęp do znieczulenia zależy od regionu i organizacji opieki, co prowadzi do systemowej niesprawiedliwości. Sytuacja, choć powoli się poprawia, nadal jest dramatyczna i nie powinna mieć miejsca w nowoczesnym systemie ochrony zdrowia" - piszą fundacje. I dodają: "W innych dziedzinach medycyny znieczulenie jest standardem i pacjenci nie muszą o nie zabiegać. Dlaczego więc poród, jedno z najbardziej wymagających doświadczeń w życiu kobiety, jest traktowany inaczej?" Dlatego czas na realne zmiany: dostęp do anestezjologa 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. To kwestia organizacji pracy placówki, a więc także dobrej woli osób, które nimi zarządzają. Fundacje podkreślają, że poprawa świadomości społecznej na ten temat jest kluczowa, pozwoli bowiem pozbyć się głęboko zakorzenionych stereotypów i uprzedzeń, które leżą u podstaw problemów.

Inna: "Rodziłam po raz pierwszy w maju 2024 roku. Wybrałam celowo szpital, w którym dostępne było znieczulenie zewnątrzoponowe. Mój poród był wywoływany i określony przez personel jako wysoce zmedykalizowany. Ból skurczów wywołanych przez przez podawaną dożylnie oksytocynę był. nie do zniesienia, poród postępował bardzo powoli. Wiedziałam, że przede mną jeszcze wiele godzin męczarni, dlatego poprosiłam o wezwanie anestezjologa do podania znieczulenia. Położna mocno mnie zniechęcała do tego kroku".

Takich opowieści jest więcej. Z danych Fundacji Rodzić po Ludzku wynika, że wciąż - mimo pozytywnych zmian, które zaszły w Polsce w ostatnich latach, przede wszystkim wprowadzeniu standardów opieki okołoporodowej - aż 50 proc. kobiet doświadcza różnych rodzajów przemocy na porodówkach, a 40 proc. porodów jest indukowanych. Joanna Pietrusiewicz wyjaśnia, że podanie syntetycznej oksytocyny powoduje silniejsze i bardziej bolesne skurcze. Kobiety tak bardzo boją się porodu, że aż połowa z nich decyduje się na cesarskie cięcie. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, by odsetek cesarskich cięć nie przekraczał 10-15 proc.

Dla 9 proc. kobiet poród to "najgorsze doświadczenie w życiu".

Fundacja Rodzić po Ludzku od ponad trzech dekad walczy, by to kobiety były autorkami swoich porodów. By były traktowane godnie, z szacunkiem, poszanowaniem intymności. Kampania "Usłysz głos bólu" to kolejny etap tej walki.

Data publikacji: 09.04.2025

20
хв

„Usłysz głos bólu” — to nowa kampania Fundacji Rodzić Po Ludzku,

Anna J. Dudek
ukraińscy uchodźcy Niemcy przyjmują perspektywy pracy z tymczasową ochroną

Niemieckie władze przewidują nową falę ukraińskich uchodźców – napisał „Die Welt”. Andreas Breitner, dyrektor Stowarzyszenia Północnoniemieckich Przedsiębiorstw Mieszkaniowych (VNW), przedstawił taką prognozę, biorąc pod uwagę decyzję Donalda Trumpa o zawieszeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy. W niedalekiej przyszłości może to doprowadzić do niedoboru pocisków do systemów obrony powietrznej i narazić ludność cywilną Ukrainy na jeszcze większe niebezpieczeństwo.

Mimo że Trump wznowił pomoc wojskową dla Ukrainy, nadal istnieje ryzyko, że Niemcy (a także inne kraje europejskie) będą musiały przyjąć nowych ukraińskich uchodźców. Nie wiadomo, do czego doprowadzi nieprzewidywalna polityka nowego prezydenta USA.

Według Breitnera władze trzech niemieckich krajów związkowych: Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Hamburga postanowiły na wszelki wypadek przygotować miejsca dla Ukraińców.

Potwierdza to w rozmowie z serwisem Sestry Oksana Schoorlemmer, założycielka Nord Haus UA, organizacji pomagającej Ukrainie i ukraińskim uchodźcom. Oksana jest Ukrainką i od wielu lat mieszka w niemieckim mieście Schwerin. Od początku rosyjskiej inwazji uruchomiła kilka projektów mających na celu pomoc Ukraińcom przybywającym do Niemiec. Jest również dyrektorką „Business Woman”, magazynu dla odnoszących sukcesy ukraińskich kobiet w Niemczech.

Oksana Shoorlemmer. Archiwum prywatne

Bo Niemcy to duży kraj

– Kwestia nowej fali uchodźców z Ukrainy rzeczywiście jest omawiana przez władze – mówi Oksana Schoorlemmer. – Nikt nie wie, czego się spodziewać, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozważa różne scenariusze.

W moim kraju związkowym, Meklemburgii-Pomorzu Przednim, są puste lokale, zarezerwowane przez władze dla nowej fali osób z Ukrainy

Tak było również po pierwszej fali emigracji, w 2022 r. Władze przygotowywały się na ewentualność napływu dużej liczby uchodźców, w razie pogorszenia się sytuacji. I niestety tak właśnie się stało.

To zawsze zależy od wydarzeń w Ukrainie. Na przykład gdy Rosja zintensyfikowała bombardowania Charkowa jesienią 2024 r., nasza organizacja odbierała wiele telefonów z tego regionu. Wiele telefonów było też po skandalu w Gabinecie Owalnym. Ludzie się przestraszyli, że będzie jeszcze gorzej.

Kateryna Kopanieva: – Czy Ukraińcy są dziś przyjmowani w Niemczech na takich samych warunkach, jak w 2022 roku?

Oksana Schoorlemmer: – Tak, ale w wielu landach mogą już być dla nich miejsca. Nie dotyczy to jednak osób, które zamierzają tylko odwiedzić bliskich. Za to jeśli jakaś Ukrainka przyjechała tu po rozpoczęciu wojny, a teraz chce sprowadzić swoich rodziców lub dzieci z Ukrainy, może to zrobić, nawet jeśli w landzie, w którym przebywa, nie ma już miejsc.

Sytuacja wygląda inaczej w przypadku osób, które nie mają tutaj bliskich krewnych. Jeśli dana osoba przyjedzie do jakiegoś miasta, ale okaże się, że ten land już jej nie przyjmie, zostanie wysłana do innego landu. Sytuacja z miejscami szybko się zmienia.

A jeśli nie będzie miejsc w żadnym landzie?

To się jeszcze nie zdarzyło. Niemcy to duży kraj, zawsze gdzieś jest miejsce. Jednak w takim przypadku imigrant nie będzie możliwości wyboru: jeśli powiedzą ci, żebyś pojechała na przykład do Berlina, nie będziesz mogła powiedzieć, że chciałabyś pojechać do Monachium.

Większość Ukraińców w Niemczech szuka mieszkań do wynajęcia na własną rękę. Czy jest szansa, że władze im w tym pomogą?

Tak, ale poszukiwania mogą zająć dużo czasu, ponieważ wolnych mieszkań prawie nie ma. W 2022 roku wszystko było inaczej: w pierwszych tygodniach wojny na pełną skalę setki Niemców, w tym bardzo zamożnych, dzwoniło do mnie i bezpłatnie oferowało swoje mieszkania i domy Ukraińcom. Moja przyjaciółka oddała im do dyspozycji swój pięciogwiazdkowy hotel.

Później wprowadzono specjalny program: państwo rekompensowało czynsz tym, którzy zakwaterowali Ukraińców. Ten program nadal działa, ale ci, którzy chcieli wynajmować mieszkania jego w ramach, już to zrobili. Ponadto w Niemczech obowiązują pewne standardy: minimum 12 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej na osobę. W związku z tym rodzina z dwójką lub trójką dzieci powinna mieć duże mieszkanie, a takie trudno znaleźć.

Gdzie mieszkają osoby, które nie znalazły stałego zakwaterowania?

W naszym landzie są one najpierw goszczone przez Hotel „Europa”. Po pierwszym dniu w tym hotelu Ukrainiec składa wniosek do urzędu miasta – a jeśli zostanie potwierdzone, że land, do którego przybył, przyjmuje uchodźców, rozpoczyna się papierkowa robota. Podczas szukania zakwaterowania przez imigranta i koordynatorów (może to być Czerwony Krzyż lub np. nasza organizacja) imigrant może zostać umieszczony w akademiku lub innym specjalnie wyposażonym lokalu dla Ukraińców. W 2022 roku były to szkoły i aule z namiotami.

Podczas rosyjskiej inwazji Niemcy przyjęły najwięcej Ukraińców — ponad 1 110 600. Zdjęcie: AP/Associated Press/Eastern News

Bonus tylko dla aktywnych

Pokutuje przekonanie, że Ukraińcy w Niemczech mogą „wiecznie chodzić do szkoły i otrzymywać pomoc społeczną”. A szkoła oznacza integracyjne kursy językowe. Jak dotąd statystyki zatrudnienia Ukraińców w Niemczech nie są imponujące.

Niestety niektórzy Ukraińcy naprawdę nie chcą pracować.

Niemcy są jedynym krajem w UE, w którym Ukraińcy nadal otrzymują pełne świadczenia

Obejmują one zasiłki na życie (450 euro miesięcznie dla dorosłych, 250 dla dzieci) i mieszkania, za które czynsz jest w pełni pokrywany przez państwo. Niektórzy uchodźcy, uznawszy, że pensja (jeśli nie mówisz po niemiecku, prawdopodobnie jest to płaca minimalna) byłaby niemal równa ich zasiłkom, nie spieszą się z poszukiwaniem pracy. Jednak tak zachowują się głównie ci, którzy już w Ukrainie szukali okazji do nicnierobienia. A ci, którzy pracowali, rozwijali się, to samo robią w Niemczech.

Dlatego ktoś uczy się niemieckiego od zera do poziomu B2 w rok, a ktoś inny nie jest w stanie zdać egzaminu A2 lub B1 przez trzy lata.

Obecnie zasady dotyczące ukraińskich uchodźców stały się bardziej rygorystyczne: nie możesz wiecznie „chodzić do szkoły”. Wcześniej po zdaniu egzaminu z niemieckiego na poziomie B1 dana osoba mogła być pewna, że będzie mogła kontynuować naukę na poziomie B2. Teraz państwo płaci za kurs B2 tylko wtedy, gdy przekonasz urząd pracy, że naprawdę go potrzebujesz. Możesz na przykład udowodnić, że na twoją specjalizację jest duże zapotrzebowanie, a jeszcze lepiej – pokazać ofertę pracy lub praktyki. W takich przypadkach najprawdopodobniej pozwolą ci dalej studiować. Jeśli jednak nie możesz udowodnić zapotrzebowania, zostaniesz skierowana do pracy.

Dlatego dla aktywnych osób, które spełniają wszystkie wymagania programu integracyjnego, urząd pracy jest pomocą. A dla tych, którzy szukają okazji do nicnierobienia, jest stresujący, ponieważ muszą przyjść i zgłosić, jak idzie im poszukiwanie pracy

W jakich branżach Ukrainiec ze znajomością niemieckiego na poziomie B1 może znaleźć pracę w Niemczech?

Mogą to być restauracje, kawiarnie czy hotele. W Schwerinie są dwa McDonald’sy, w których prawie wszyscy pracownicy to Ukraińcy. Niemcy chcą zatrudniać naszych, bo oni pracują szybko, sprawnie i nie stawiają dodatkowych warunków (podczas gdy np. uchodźcy z Syrii w restauracjach nie mogą mieć kontaktu z wieprzowiną). Z B1 może to być też praca w biurze lub organizacji wolontariackiej. Jeśli poziom języka jest niższy, pozostaje sprzątanie, magazyny i kuchnie hotelowe.

Jeśli jednak dana osoba nauczy się języka, ma wszelkie szanse na znalezienie dobrej pracy. W Niemczech są takie możliwości. Na przykład znając niemiecki na poziomie B2 możesz iść na bezpłatne studia. Na uczelniach jest wiele różnych specjalizacji – w szczególności związanych z biznesem czy ekonomią. Po wstąpieniu na uczelnię wyższą osoba studiuje przez tydzień, a przez drugi pracuje, zdobywając praktyczne umiejętności. Jeśli dobrze się spiszesz, masz szansę na utrzymanie pracy i uzyskanie europejskiego dyplomu. Nauka trwa zazwyczaj cztery lata (jeśli osiągasz bardzo dobre wyniki, może być krótsza). To okazja na przykład dla tych, którzy w Ukrainie byli prawnikami czy ekonomistami, by zostać tutaj doradcami finansowymi. W Niemczech to dziś bardzo popularny zawód. Możesz także studiować, by zostać dyplomowaną pielęgniarką. To również poszukiwany zawód.

Ukraińscy uchodźcy w kuchni jednej z niemieckich restauracji, 2024 r. Zdjęcie: Uwe Anspach/DPA/DPA Picture-Alliance za pośrednictwem AFP/East News

A jak niemieccy pracodawcy patrzą na ukraińskie dyplomy?

Przychylnie, jeśli dyplom jest nostryfikowany w Niemczech. By to zrobić, musisz zdać niemiecki egzamin B2 i złożyć wniosek o uznanie dyplomu w Centralnym Rejestrze Unii Europejskiej. By pomóc w tym Ukraińcom, jako państwowa doradczyni ds. uznawania zagranicznych dyplomów uruchomiłam projekt, który nazwaliśmy „Szansa dla Meklemburgii-Pomorza Przedniego”. Jego istotą jest to, że nie tylko pomagamy ludziom potwierdzić ich dyplomy, ale także natychmiast szukamy dla nich pracy. Stworzyliśmy całe katalogi Ukraińców o różnych specjalnościach i szukaliśmy dla nich ofert pracy. Pomagaliśmy im pisać CV i towarzyszyliśmy im na rozmowach kwalifikacyjnych.

Nawiasem mówiąc, Niemcy są zszokowani tym, że niektórzy Ukraińcy mają trzy lub cztery dyplomy. Tym bardziej że wielu uchodźców np. uchodźców z Syrii nie ukończyło żadnej szkoły

Projekt pomógł znaleźć pracę setkom Ukraińców, w tym wielu lekarzom i nauczycielom. Jako że do Niemiec przybyła ogromna liczba dzieci, poszukiwani byli nauczyciele ze znajomością ukraińskiego. Jednak później okazało się, że ukraińskie klasy integracyjne były błędem – bo nie było żadnej integracji. Zajęcia prowadzono w języku ukraińskim, a dzieci rozmawiały ze sobą tylko po ukraińsku, co oznaczało brak postępów w niemieckim. Kiedy rodzice zdali sobie z tego sprawę, zaczęli prosić o przenoszenie swoich dzieci do zwykłych klas niemieckich. Bo wtedy zdawałyby egzaminy tak jak dzieci niemieckie.

Psycholodzy poszukiwani

Wracając do specjalizacji: mogę powiedzieć, że nadal istnieje zapotrzebowanie na ukraińskojęzycznych psychologów, którzy mogliby pracować zarówno z dorosłymi, jak z nastolatkami. Wielu Ukraińców potrzebuje pomocy psychologicznej. Na początku inwazji w naszym ponadmilionowym landzie było tylko sześcioro psychologów mówiących po ukraińsku lub rosyjsku. To był ogromny problem, ponieważ zdarzało się, że dzieci atakowały swoich rodziców, a jedna Ukrainka nawet się powiesiła.

Stres powoduje poważne choroby i opóźnia leczenie. Od wybuchu wojny pochowaliśmy już sześć Ukrainek, które zmarły na raka. Nie zwracały uwagi na znaki ostrzegawcze, nie poddawały się badaniom, a potem było już za późno.

To przerażające, gdy przypomnimy sobie, jak potem odsyłaliśmy ich dzieci do Ukrainy, bo krewnych miały tylko tam

Teraz dzięki programowi Ministerstwa Polityki Społecznej wiele Ukrainek, które przyjechały tu z dyplomami nauczycielskimi, ukończyło specjalny kurs i zostało trenerkami. To kolejny przykład, jak ludziom udało się znaleźć pracę w swojej dziedzinie i teraz pomagają innym.

Które kategorie Ukraińców mają większe szanse na znalezienie pracy i zbudowanie sobie w Niemczech życia?

Ci, którzy stracili w Ukrainie wszystko. Rozumieją, że nie ma już odwrotu, i robią wszystko, by odbudować swoje życie. Są niesamowite historie. Na przykład Natalii, która przyjechała tu z dwójką dzieci. Jej mąż zginął na wojnie, a wkrótce potem zdiagnozowano u niej raka. Nie poddała się i podczas chemioterapii intensywnie uczyła się niemieckiego. Zdała egzamin B2, a po zakończeniu leczenia znalazła pracę w firmie zajmującej się opieką nad osobami starszymi. Niedawno została kierowniczką działu.

Takie przykłady robią wrażenie zarówno na nas, jak na Niemcach. Ci ostatni często porównują Ukraińców do Syryjczyków.

Z Syrii przyjeżdżają młodzi mężczyźni z rodzinami. A z Ukrainy przyjeżdżają kobiety z dziećmi – i wielu z nich udało się zrobić więcej w ciągu trzech lat niż mężczyznom z innych krajów w ciągu dziesięciu

Szczerze podziwiam też naszych przedsiębiorców. Na przykład kobiety, które w Ukrainie pracowały w branży kosmetycznej, nie siedzą tu na zasiłku ani jeden dzień: od razu znajdują klientów, a wiele z nich otwiera własne salony.

Federalny minister pracy Hubertus Heil (po prawej) wita Alionę Kameniuk, uchodźczynię z Ukrainy, podczas wizyty w przedszkolu. Za nim stoi ambasador Ukrainy w Niemczech Aleksiej Makejew i Karl-Josef Laumann, minister pracy, zdrowia i spraw społecznych Nadrenii Północnej-Westfalii. Zdjęcie: Rolf Vennenbernd/DPA/DPA Picture-Alliance za pośrednictwem AFP/East News

Za co niemiecki paszport

Domyślam się, że miejscowi cenią sobie ukraińską obsługę.

Tak, lubią. Ale wśród naszych jest duża konkurencja. I tu jest jeden niezbyt przyjemny moment. Wspomniani Syryjczycy również otwierają salony i normalnie ze sobą koegzystują, bo uważają, że pieniędzy wystarczy dla wszystkich. A Ukraińcy – zwłaszcza ci, którzy przybyli do Niemiec przed wojną – nie zawsze są zadowoleni, widząc swoich rodaków na rynku. Posuwają się nawet do pisania na nich skarg.

W takich przypadkach zawsze mówię, że nie możemy prosić kraju nas goszczącego o tolerancję, dopóki nasi rodacy nawzajem się podgryzają

Ogólnie rzecz biorąc, Ukraińcy są mile widziani na niemieckim rynku pracy. Wszystkie te programy integracyjne istnieją nie bez powodu: populacja Niemiec się starzeje. Szacunki pokazują, że do 2036 r. ponad 80 procent populacji będzie w wieku 60+. Niemcy bardzo potrzebują osób w wieku produkcyjnym.

Zarazem Ukraińcy przebywają obecnie w Niemczech tylko w ramach ochrony tymczasowej. Czy ci, którzy chcą pozostać, mają na to szansę?

Istnieją pewne opcje. Na przykład nadal istnieje prawo, które pozwala uzyskać niemiecki paszport po trzech latach nieprzerwanej pracy w Niemczech. Jeśli płacisz podatki przez te trzy lata i znasz niemiecki na poziomie B2, a do tego zdasz egzamin z nauk politycznych, możesz zostać obywatelem tego kraju. Co stanie się z tymi, którzy nie pracują – jeszcze nie wiadomo. Mówię „jeszcze”, ponieważ wraz z nadejściem nowego rządu ustawodawstwo migracyjne może ulec zmianie. Niestety prawicowe nastroje są obecnie w kraju bardzo silne, co wpływa na ogólne nastawienie do migrantów i ich perspektywy.

Jak Niemcy reagują na ostatnie wydarzenia na świecie? W krajach bałtyckich toczą się poważne dyskusje na temat przygotowań do ewentualnej wojny.

Niedawno mój 14-letni syn wrócił do domu ze szkoły i powiedział: „Mamo, musimy przygotować się do wojny”. Powiedziano mu, że szkolenie wojskowe rozpocznie się w szkołach od 14. roku życia. Rząd zwiększa wydatki na obronność i dużo się o tym mówi. Jednocześnie 60 procent Niemców nie chce słyszeć o wojnie. Są „zmęczeni” wojną w Ukrainie i nie są gotowi myśleć o tym, że ona może przyjść do ich domów. Niestety wiele osób tutaj nie uczyło się historii. Właśnie dlatego skrajnie prawicowa prorosyjska AfD [Alternatywa dla Niemiec – red.] zyskuje na popularności. Jeśli spojrzeć na to, jak ludzie głosowali w ostatnich wyborach, widać, że podział przebiega wzdłuż dawnej granicy między NRD a RFN – wschodnie Niemcy poparły AfD. To smutny, wręcz przerażający trend.

20
хв

Ukrainiec nad Renem: język, wsparcie, praca, przyszłość

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Ексклюзив
20
хв

Walkirie Trumpa

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress