Reżyser Łukasz Karwowski oraz odtwórczyni głównej roli Karolina Rzepa zaprezentowali film w kijowskim „Domu Kina”. Publiczność, nieco pobudzona szampanem wypitym podczas powitalnego drinka, wypełniła salę po brzegi.
Karwowski stworzył film drogi, ale linia przemieszczania się bohaterów z punktu A do punktu B daleka jest od prostej; bardziej przypomina zygzaki przez poligon. Próbując przetrwać, musisz przejść rodzaj inicjacji – zrozumieć to, czego nie rozumiałeś, i zdobyć doświadczenie potrzebne do przetrwania w przyszłości.
Dlatego ruch między punktami A i B to nie tylko ruch pomiędzy miastami i miejscami. To także ruch między ludźmi
Jasmina, grana przez Karolinę Rzepę, po ośmiu latach bez kontaktu przyjeżdża nagle do swojej przyrodniej siostry Małgosi (Diana Zamoyska) i prosi ją, wręcz żąda, by ta natychmiast wyjechała z Warszawy do Charkowa. Została poinformowana, że ich ojciec, ochotnik, został ranny i musi zostać jak najszybciej przewieziony do szpitala. Małgosia uznaje to żądanie za absurdalne, co wynika z jej traumatycznej przeszłości i przekonania o winie ojca wobec niej. A mimo to się zgadza.
W uwierzeniu w powody tej zgody pomaga widzowi świetna gra aktorska Rzepy. Jest jednocześnie ekspresyjna i powściągliwa, emocje ma w oczach, a przekonanie w kurczowo zaciśniętych dłoniach, które chwyciły siostrę. Zapewne podczas próby tej kluczowej sceny reżyser zalecił aktorkom robienie dłuższych pauz, kiedy ważniejsze jest nie to, co aktorki do siebie mówią, ale to, jak w milczeniu mierzą się nawzajem wzrokiem.
Ich komunikacja to radość dla widza, gdy nie ma spięć i aktorskich pomyłek, gdy jest harmonia przeciwieństw
Gra aktorska, psychologiczna i dramaturgiczna jest mocną stroną filmu. Główne bohaterki układają sobie wzajemne relacje, mają skomplikowaną przeszłość, więc ich konflikt jest trudny do rozwiązania, a jego rozwiązanie – ciekawe. Wszystkie kolejne osoby, które siostry spotykają na swojej drodze, są elementami pomocniczymi w przejściu tego wspólnego poligonu, który urządziła im wojna. Pierwszą osobą, którą spotykają, jest podróżująca do Irpienia Sołomija (Marina Koszkina). Dziewczyna jest zmuszona okłamywać swą córkę przez telefon, że ich dom jest cały, choć został całkowicie zbombardowany. I że tata jest z mamą, mimo że już dawno poszedł na front.
Drugim ukraińskim bohaterem jest mężczyzna o imieniu Sasza (Ołeksandr Rudinsky) – wstrząśnięty i zrozpaczony, ale przy tym wesoły i bezpośredni. Właśnie taki, jakiego Małgosia potrzebuje, by wyjść z długoterminowej traumy poprzedniego związku.
Trzecią ukraińską postacią jest Łarysa (Irma Witowska), która niczym Charon zabiera swoje siostry do Ruskiej Łozowej [wieś w Ukrainie – red.], jakby do Hadesu, do ich ojca. A co więcej – sprowadza je z powrotem, pozwalając im spędzić razem bezcenny czas.
Dzięki mistrzowi zdjęć Romualdowi Lewandowskiemu (m.in. „Psy 2”) „Dwie siostry” mają jeszcze jedną zaletę: film został nakręcony kamerą „z ręki”, co jest wyrazem logicznego podejścia do sytuacji trzech bohaterek i drżenia samej przestrzeni, przez którą się przemieszczają – najpierw do Irpienia i Kijowa, a następnie do Ruskiej Łozowej i Charkowa.
Kamera jest tu żywa, a życie w filmie jest napięte i na skraju końca. Tutaj liczy się tylko wsparcie i wiara
I na szczęście wiele osób to rozumie: przewoźnik, który zgadza się zabrać siostry za darmo, bo „wiemy, jak bardzo wy, Polacy, pomagacie nam, Ukraińcom”; pewien wujek w Kijowie, który z tego samego powodu daje pieniądze jednej z sióstr; i nasz wojskowy, który, opuszczając posterunek kontrolny (?), odwozi siostry na dworzec kolejowy. Wsparcie Polaków dla Ukraińców, którzy uciekali do Polski i przez Polskę do Europy przed rosyjską inwazją, jest nie do przecenienia. Bo cóż może być bardziej szlachetnego, bardziej ludzkiego, niż ratowanie ich przed śmiercią? To niemal bezpośredni cytat z biblijnych instrukcji Jezusa. Oto współczesny humanizm wobec uchodźców i emigrantów. A wdzięczność okazywana w filmie przez kilka ukraińskich postaci to w rzeczywistości przywołanie uczuć wszystkich Ukraińców. To wdzięczność za uratowanie dzieci i żon, matek i ojców, podczas gdy inni poszli w przeciwnym kierunku – na spotkanie z wrogiem.
Te momenty wdzięczności w filmie, czasem nieco pretensjonalne, są nie tylko konieczne. To momenty rozdzierającego serce dramatu, znaczące i zmysłowe. Siostry początkowo są tym wszystkim wyraźnie zaskoczone, ale akceptują to. Bo kiedy jesteś na poligonie, każde wsparcie jest warte zachodu. A już szczególnie wtedy, gdy poligonem jest wojna.
Owszem, w filmie jest kilka głupich rzeczy, jak scena z żołnierzem opuszczającym swój posterunek czy nieobecność syren w miastach podczas wojny – w bo w Kijowie słychać je co chwilę, a w Charkowie nie milkną prawie nigdy. Albo przeprawa sióstr do Ruskiej Łozowej przez zaminowany las.
Ale już pomysł, by siostry podróżowały ze spokojnej Polski do ogarniętej wojną Ukrainy bez map, kontaktów, pieniędzy, ubrań czy ekwipunku, wcale nie jest bezsensowny. Reżyser – który wraz z Dmytro Szyrobokowem napisał również scenariusz – zwraca uwagę na wyraźny kontrast między Polską, spokojnym i pokojowym krajem, w którym siostry mieszkają i który opuszczają, a Ukrainą – krajem rozdartym wojną, w którym wszystko może się zdarzyć. Przez cały film reżyser skupia się na specyfice wojny i konieczności odpowiedniego jej traktowania. „Szanujcie ją!” – zdaje się mówić.
„Jeśli zdecydowałeś się stawić jej opór, uratować innych i pomóc im, to przygotuj się, czekaj, obserwuj i bądź szybki, kompetentny, silny, odważny; wiedz, jak ludzie przezwyciężają wojnę, kto i gdzie ją rozpoczął i jak zachować się w sytuacji spotkania z tymi, którzy ją rozpoczęli i prowadzą”
Siostry nie miały pojęcia, że schodzą do Hadesu w pełnym tego słowa znaczeniu, bo Hades brały za mit, a wojnę za obrazki w książce lub materiał filmowy. „Dwie siostry” w najszerszym znaczeniu to nie tylko dwie spokrewnione ze sobą osoby. To zarazem różne osoby. I to nie tylko dwa kraje historycznie bliskie w miłości i wrogości, jak to często bywa w przypadku rodzeństw. To także dwa układy współrzędnych rozdzielone sytuacją. Jak to jest, gdy nie ma wojny, a jak jest, gdy ona trwa. Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się na wojnę. Bez względu na to, co szykuje dla ciebie los, przygotuj się. Bo naiwność nie jest już w modzie, a ten, kto jest przygotowany, jest uzbrojony. A jeśli jest was dwóch, to już jesteście silni.
Dziennikarz, krytyk filmowy, scenarzysta. Został opublikowany w ponad 60 czasopismach, gazetach i stronach internetowych. Opublikował ponad 3 tysiące materiałów. Był redaktorem działu „kina” w magazynie „SHO”, w magazynie „Cinema Digest” był redaktorem naczelnym, a także w ukraińskim przedstawicielstwie międzynarodowego magazynu Total Film. W 2015 roku rozpoczął festiwal „Tydzień Odrodzenia Strzelania” (przy wsparciu finansowym Państwowej Agencji Filmowej). W 2018 roku brał udział w tworzeniu festiwalu „Tydzień Odrodzenia Strzelania” (przy wsparciu finansowym Państwowej Agencji Filmowej). W 2018 roku brał udział w tworzeniu Związków Krytyków Filmowych Ukrainy, festiwalu „Tydzień Krytyków Filmowych”, a później — w tworzeniu nagrody Związku Krytyków Filmowych „Kinokolo”. W 2021 roku był współtwórcą Korosten Street Film Festival. W 2020 roku napisał scenariusz pełnometrażowego filmu fabularnego wojskowego filmu akcji „Prawo do zemsty” (we współpracy z Julią Czerniawską), aw 2021 roku scenariusz pełnometrażowego filmu fabularnego kryminalnego thrillera erotycznego „Klucze do piekła i raju”. Członek Związku Krytyków Filmowych Ukrainy, Ukraińskiej Akademii Filmowej, Związku Dziennikarzy Ukrainy.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!