Exclusive
20
min

Fantomowe perspektywy członkostwa i większe wsparcie wojskowe – czego Ukraina powinna oczekiwać po rocznicowym szczycie NATO?

W dniach 9-11 lipca w Waszyngtonie odbędzie się jubileuszowy szczyt NATO z okazji 75. rocznicy powstania Sojuszu. Będzie mowa o wzmocnieniu wsparcia dla Ukrainy, lecz pełne członkostwo nie jest brane pod uwagę. Administracja Bidena stoi na stanowisku, że Ukraina musi najpierw wygrać wojnę

Kateryna Tryfonenko

Manewry wojskowe Baltops 24 w Szwecji. Fot: AA/ABACA/Abaca/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

– Jeśli Putin myśli, że może przetrzymać Ukrainę lub kogokolwiek z nas, to się myli. Nasza pomoc przyniosła praktyczne rezultaty, a Ukraina jest w stanie odeprzeć rosyjską agresję. Chcemy jednak mieć pewność, że Ukraina odniesie sukces, że stanie na własnych nogach gospodarczo, militarnie i demokratycznie. Szczyt NATO nam w tym pomoże – oświadczył sekretarz stanu USA Anthony Blinken.

Prezydent Wołodymyr Zełenski został zaproszony na waszyngtoński szczyt, a Biały Dom ogłosił jego spotkanie z amerykańskim prezydentem. Jaka mapa drogowa została przygotowana dla Ukrainy w Waszyngtonie? Czy Kijów otrzyma zaproszenie do NATO w dającej się przewidzieć przyszłości? Jak zmiana przywództwa w NATO może wpłynąć na stosunki z Ukrainą?

Odpowiedzi na te pytania szukaliśmy u ukraińskich, europejskich i amerykańskich ekspertów.

Długoterminowe zobowiązania

Więcej systemów obrony powietrznej, w tym Patriot, oraz podpisanie nowych umów dotyczących bezpieczeństwa – takie są oczekiwania ukraińskiego prezydenta wobec szczytu NATO. Wołodymyr Zełenski jest optymistą w obu kwestiach, zapowiadając zarówno dobre wiadomości na temat obrony powietrznej, jak bardzo poważne umowy: – Będzie porozumienie, które naprawdę wesprze całą naszą architekturę porozumień o bezpieczeństwie. I to właśnie zagwarantuje nam bezpieczeństwo do czasu przystąpienia Ukrainy do NATO. To decyzja nieodwracalna.

Według Petera Dickinsona, członka Atlantic Council, priorytetowe dla Ukrainy na szczycie będą dwie kwestie: większa pomoc wojskowa i bardziej długoterminowe wsparcie systemowe.

– Przywódcy NATO będą dążyli do podjęcia długoterminowych zobowiązań finansowych i wojskowych, aby upewnić się, że Ukraina ma długoterminową perspektywę. Tak aby co sześć miesięcy albo co rok nie trzeba było myśleć o tym, kto co jej zapewni i skąd to będzie pochodzić – uważa ekspert.

W opinii Dickinsona jednym z ważnych rezultatów szczytu może być znaczące systemowe wzmocnienie obrony powietrznej Ukrainy, w tym dostawa myśliwców F-16, francuskich samolotów Mirage, szwedzkich samolotów rozpoznawczych, a także dronów i sprzętu do walki elektronicznej

Na szczycie w Waszyngtonie może dojść do pewnego wzrostu temperatury, jeśli chodzi o zaangażowanie NATO w wojnę z Rosją, ocenia Mathieu Boulegue, pracownik naukowy Chatham House:

– Nie twierdzę, że NATO pójdzie na wojnę przeciwko Rosji, ale może dojść do szerszej formy porozumienia między sojusznikami, żeby przyspieszyć pomoc wojskową albo zwiększyć jej wartość. Być może najważniejsza częścią dyskusji będzie dotyczyła potencjalnej obecności wojsk w Ukrainie. Nie wojsk NATO, ponieważ byłaby to forma wypowiedzenia wojny Kremlowi. Chodzi np. o szkolenia, które mogłoby odbywać się pod auspicjami czołowych państw NATO, choć nie pod flagą bloku. Jeśli chodzi o zaangażowanie NATO w wojnę, myślę, że jest to krok, na który nie jesteśmy jeszcze gotowi.

Ukraina czeka na decyzję w sprawie wzmocnienia roli NATO w koordynowaniu pomocy w zakresie bezpieczeństwa, szkolenia ukraińskiej armii i długoterminowych zobowiązań finansowych ze strony sojuszników. Kwestie te zostały omówione podczas spotkania Jensa Stoltenberga i Wołodymyra Zełenskiego w Brukseli 27 czerwca. Fot: Administracja Prezydenta Ukrainy (APU)

Szczyt w Waszyngtonie ma wyłonić osobę odpowiedzialną za długoterminową pomoc dla Ukrainy. Według „The Wall Street Journal” ta rola zostanie powierzona wysokiemu rangą urzędnikowi cywilnemu, który będzie podlegał Brukseli i nowemu dowództwu w Wiesbaden. Dowództwo to zostanie utworzone dla koordynowania dostaw uzbrojenia do Ukrainy i szkolenia ukraińskich żołnierzy. Kroki te pomogą NATO lepiej koordynować swoje działania i powinny chronić długoterminową pomoc przed prawicowymi siłami w Europie. A także przed Donaldem Trumpem, jeśli zostanie prezydentem USA.

Ionela Maria Ciolan, pracowniczka naukowa ds. europejskiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony w Centrum Studiów Europejskich Wilfrieda Martensa, twierdzi, że być może najważniejszym rezultatem szczytu będzie przyjęcie przez NATO roli koordynatora i dostarczyciela międzynarodowej pomocy.

– Do tej pory rolę koordynatora odgrywała administracja USA za pośrednictwem Grupy Rammstein, będącą grupą kontaktową działającą na rzecz zapewnienia Ukrainie zdolności obronnych. Będziemy świadkami silnego wsparcia politycznego, wojskowego, finansowego i logistycznego dla Ukrainy. Zgodnie z proponowanym planem, NATO będzie koordynować pomoc szkoleniową i sprzętową, ułatwiać logistykę związaną ze sprzętem i wspierać długoterminowy rozwój ukraińskich sił zbrojnych. Kraje NATO muszą uzgodnić ten plan w Waszyngtonie.

To znacząca zmiana w podejściu Sojuszu, ponieważ Węgry wcześniej uniemożliwiały NATO wprowadzenie strukturalnych ram wsparcia wojskowego i finansowego dla Ukrainy

Z „mostem”, ale bez zaproszenia

Oczekiwanie przez Ukrainę zaproszenia do członkostwa w Sojuszu jest mało realistyczne, ocenia dr Stanisław Żelichowski, politolog i ekspert do spraw międzynarodowych:

– Pierwszym czynnikiem jest wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Drugim – niepewność co do przyszłej wewnętrznej sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych, a co za tym idzie – niepewność w kwestii równowagi sił na arenie międzynarodowej.

Nadal istnieje wiele zmiennych, które uniemożliwiają składanie obietnic Ukrainie

Tymczasem Mathieu Boulegue uważa, że Ukraina powinna jak najszybciej dołączyć do Sojuszu. Zaznacza jednak, że po obu stronach istnieje wiele czynników ograniczających tę akcesję. Po stronie ukraińskiej trwa wojna i nie będzie formalnego członkostwa w NATO, dopóki rosyjski okupant nie zostanie całkowicie usunięty z terytorium Ukrainy. To zajmie dużo czasu, zwłaszcza jeśli mówimy o granicach uznanych przez społeczność międzynarodową, w tym o Krymie.

Po stronie NATO istnieje również ryzyko dla sojuszników związane z tym, że dołączenie Ukrainy może stanowić problem zarówno pod względem odstraszania Rosji, jak operacji wojskowych. Jednocześnie Mathieu Boulegue sugeruje, że szczyt w Waszyngtonie może przynieść pewne postępy:

– Wciąż jest dużo niepewności wokół tej kwestii. Ale to nie znaczy, że nie może istnieć ścieżka w postaci planu działania na rzecz członkostwa. Albo w postaci rozszerzonego planu, który dałby Ukrainie możliwość uzyskania większej interoperacyjności z NATO bez nazywania tego członkostwem. I bez członkostwa można mieć jakąś formę porozumienia, umowy ramowej czy jakkolwiek to nazwać, między krajami NATO a Ukrainą, która mogłaby być przedmiotem dyskusji.

To, w jaki sposób perspektywa przystąpienia Ukrainy do NATO zostanie sformułowana w deklaracji końcowej, jest jedną z zasadniczych tematów zbliżającego się spotkania w Waszyngtonie. Przedstawiciele administracji Bidena nie wierzą, że określenie „nieodwracalne” w odniesieniu do perspektyw przystąpienia Ukrainy do NATO zostanie poparte przez cały Sojusz. W Waszyngtonie mówią więc o „moście” do członkostwa Kijowa w NATO – i chcieliby o nim wspomnieć w deklaracji. W praktyce może jednak skończyć się na stwierdzeniu o „otwartych drzwiach”, tyle że jemu brakuje treści. Jest wiele głosów sprzeciwu wobec akcesji Ukrainy wśród kluczowych członków NATO. Peter Dickinson sądzi, że dotyczy to zwłaszcza Amerykanów:

– Joe Biden bardzo otwarcie powiedział w wywiadzie dla magazynu „Time”, że nie popiera idei Ukrainy w NATO. Popiera współpracę między NATO a Ukrainą, ale nie jest zwolennikiem członkostwa Kijowa. Niemcy też są od lat sceptyczni w tej kwestii i nadal tacy pozostają.

Szczerze mówiąc, myślę, że bardzo trudno uzyskać zaproszenie do NATO, gdy trwa wojna z Rosją. I będzie to trudne nawet po wojnie
Konferencja prasowa sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga przed szczytem w Waszyngtonie. Zdjęcie: NATO

Przyszłość Ukrainy jest w Sojuszu Północnoatlantyckim, to oczywiste. Tak uważa Ionela Maria Ciolan. Wszystkie decyzje polityczne podjęte na ostatnich szczytach NATO wskazują na zwiększoną integrację, interoperacyjność i współpracę między politycznymi i wojskowymi przywódcami Ukrainy i państw członkowskich Paktu. W szczególności w Waszyngtonie możemy spodziewać się wzmocnienia Rady NATO – Ukraina, która jest formatem zajmującym się współpracą polityczną, a także synchronizacją wojskową i dostosowaniem ukraińskich sił zbrojnych do standardów NATO. Dlatego według eksperta z Centrum Studiów Europejskich Wilfrieda Martensa Ukraina stanie się członkiem NATO w dającej się przewidzieć przyszłości, choć daty tego wydarzenia jeszcze nie znamy:

– Z jednej strony negocjacje w sprawie członkostwa nie mogą rozpocząć się przed zakończeniem wojny, ponieważ państwom członkowskim brakuje woli politycznej do podjęcia działań, które mogłyby zostać odebrane przez Rosję jako eskalacja konfliktu. Z drugiej strony w dyskusji będzie trzeba poruszyć delikatną kwestię tego, jak zintegrować ukraińskie terytoria z NATO. Tutaj jedną z opcji może być zachodnioniemiecki model integracji z Sojuszem.

Nowy sekretarz generalny

26 czerwca były premier Holandii Mark Rutte został nowym sekretarzem generalnym NATO . Jak podkreśla Stanisław Żelichowski, kandydatura Holendra, biorąc pod uwagę jego 14-letnie doświadczenie na najwyższych stanowiskach, a także konsekwentne wspieranie Ukrainy, została pozytywnie przyjęta w większości krajów NATO:

– Rutte szybko zyskał poparcie tak ważnych krajów NATO, jak Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Jest też popierany przez kraje G7. Kolejnym jego ważnym atutem jest to, że ma dobre relacje z Donaldem Trumpem i wydaje się, że jest w stanie z nim rozmawiać. To dla nas dobre.

Mark Rutte i Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w obwodzie charkowskim 1 marca 2024 r. Zdjęcie: APU

Już jako premier Holandii Rutte był zdecydowanym stronnikiem Ukrainy. Tyle że stojąc na czele NATO będzie musiał reprezentować wszystkie 32 kraje Sojuszu, zauważa Ionela Maria Ciolan:

– Przed nim trudna i wymagająca droga, ponieważ będzie musiał stawić czoło wzrostowi skrajnie prawicowych, antyukraińskich narracji, a także możliwości pojawienia się silniejszych prorosyjskich głosów w przywództwie niektórych krajów NATO oraz implikacjom, jakie ewentualna druga kadencja Trumpa będzie miała dla przyszłości NATO i wsparcia Sojuszu dla Ukrainy.

Rutte będzie musiał być doskonałym negocjatorem, aby zjednoczyć wszystkie te rozbieżne głosy wokół wspólnego celu, jakim jest Ukraina w NATO

Kadencja Rutte’ego rozpocznie się wraz z wygaszeniem mandatu jego poprzednika, Jensa Stoltenberga, 1 października 2024 roku.

Wyzwania i zagrożenia

Mark Rutte jest silną i bardzo przyjazną Ukrainie postacią. Każdy nowy przywódca NATO będzie miał silne proukraińskie stanowisko, bo w zasadzie nie ma scenariusza, w którym Sojusz wspierałby Ukrainę w mniejszym stopniu – zaznacza Peter Dickinson, członek Rady Atlantyckiej:

– Liderzy NATO rozumieją, że bezpieczeństwo w Europie jest nierozerwalnie związane z bezpieczeństwem Ukrainy. Jeżeli Ukraina nie jest bezpieczna, Europa nie może być bezpieczna.

Przywódcy NATO rozumieją, że dopóki Ukraina jest w niebezpieczeństwie, będzie celem rosyjskiej agresji. Nawet jeśli obecna wojna zostanie w jakiś sposób zatrzymana lub zamrożona, zagrożenie pozostanie
Niemieccy żołnierze przygotowują przeciwlotniczy system rakietowy PATRIOT na poligonie w Rumunii 21 czerwca 2024 r. Zdjęcie: NATO

Jak podkreśla Mathieu Boulegue, od czasu inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku sytuacja bezpieczeństwa w Europie zmieniła się dramatycznie. Rosja nie jest już postrzegana jako wyzwanie – ale jako zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego i bezpieczeństwa NATO. I to głównie z tego powodu do Sojuszu dołączyły Szwecja i Finlandia, co dowodzi, że NATO powinno odstraszać Kreml:

– Sądzę, że wśród krajów NATO panuje przytłaczająca zgoda co do dalszych działań przeciwko Rosji. Jednak zawsze znajdzie się kilku opieszałych i kilka krajów, które odmawiają dostrzeżenia rzeczywistości. Na przykład Węgry Orbana, który, o ile mi wiadomo, jest zagranicznym agentem Kremla i pożytecznym idiotą Moskwy. Turcja również odgrywa interesującą rolę, jeśli chodzi o Rosję, będąc w dość dziwnym położeniu. Z jednej strony postrzega Rosję jako zagrożenie, ale jednocześnie współpracuje z Kremlem dla zapewnienia bezpieczeństwa w regionie, zwłaszcza na Morzu Czarnym i poza nim. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, zdecydowana większość rozumie, że Kreml jest zagrożeniem.

Co powinniśmy z tym zrobić? Trzeba zorganizować dyskusję na temat tego, w jaki sposób możemy wywrzeć większą presję na Rosję. Tyle że to powolna, długoterminowa praca, nad którą musimy pracować konsekwentnie, spójnie i zjednoczeni. Uważam, że poczyniliśmy znaczne postępy na drodze odstraszania. Pozostaje tylko kwestia utrzymania presji.

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Zełenski: „Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę”

Wołodymyr Zełenski podziękował Polsce i całemu polskiemu narodowi za nieustające wsparcie dla Ukrainy, pomoc obronną i szacunek dla Ukraińców.

Prezydent mówił o konsekwencjach dzisiejszego rosyjskiego ataku na ukraiński sektor energetyczny, w szczególności na obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W odpowiedzi Polska wyraziła gotowość do dostarczania Ukrainie energii elektrycznej.

Podczas spotkania Zełenski i Tusk szczegółowo omówili kwestie pomocy obronnej, w tym dostaw i produkcji broni oraz związanych z tym inwestycji. Ukraina ma znaczące możliwości produkcji wszelkiego rodzaju dronów, wielu typów sprzętu i artylerii.

– Rozmawialiśmy również o możliwościach przybliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy. Za pięć dni w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę” – powiedział Zełenski.

Według niego Ukraina w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Ukraina oczekuje wzmocnienia sankcji wobec Rosji i intensywnej współpracy w negocjacjach w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.

– Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, oczywiście w celu przyspieszenia procesu akcesyjnego – zapewnił z kolei premier Polski.

Zdjęcie: OP

Odpowiadając na pytanie o swoje oczekiwania wobec nadchodzącej administracji Donalda Trumpa Wołodymyr Zełenski powiedział, że spodziewa się, iż USA będą kontynuować politykę wzmacniania Ukrainy.

Zełenski stwierdził, że trwają prace nad treścią i formatem nadchodzącego spotkania, które odbędzie się po inauguracji. Nie wdawał się jednak w szczegóły ani nie podał daty spotkania. Stwierdził tylko, że najważniejszym oczekiwaniem jest teraz zakończenie wojny z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa:

– Chcemy zakończyć [wojnę – red.] sprawiedliwym pokojem, a w tym celu musimy mieć pewność, że Rosja nie powróci z wojną przeciwko Ukrainie. Potrzebujemy silnych gwarancji bezpieczeństwa.

Według niego Ukraina obecnie uważa członkostwo w UE i przyszłe członkostwo w NATO za strategicznie silne gwarancje bezpieczeństwa.

Gwarancje te powinny również obejmować „poważne pakiety uzbrojenia i wsparcie dla naszej armii, których nie można zmniejszyć, gdy jesteś sąsiadem Rosji”

Zełenski zauważył, że Ukraina popiera rozmieszczenie kontyngentów niektórych krajów sojuszniczych na swoim terytorium jako potencjalną gwarancję bezpieczeństwa. Dodał jednak, że rozmieszczenie to nie może być jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Oświadczył, że omówił już tę kwestię z partnerami bałtyckimi i zrobi to również z brytyjskim przywódcą.

Przed rozmieszczeniem zagranicznego kontyngentu opcją mogłoby być wysłanie do Ukrainy zagranicznych instruktorów z programem szkoleniowym.

Ponadto prezydent podkreślił, że Ukraina nie będzie bawić się w „gierki z komunikatami o redukcji” swojej armii:

– Nasza armia jest dziś jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Sposób utrzymania dużej armii również jest częścią tych porozumień.

Zdjęcie: Biuro Prezydenta RP

Duda: „Najważniejszą kwestią są gwarancje bezpieczeństwa, które Ukrainie mogą zapewnić tylko kraje Sojuszu”

– Tak naprawdę tylko kraje NATO mogą dać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, a największą gwarancją byłoby przyjęcie jej do NATO – powiedział z kolei prezydent RP Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Zełenskim. Dodał, że wierzy, iż Ukraina stanie się członkiem Sojuszu.

Na konferencji prasowej po wspólnym spotkaniu Duda zaznaczył, że kluczowymi tematami rozmów były aspiracje Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

Przypomniał, że w 2022 roku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego do UE. – Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy w stanie zrealizować wszystkie zadania, które stoją przed nami i Ukrainą w związku z jej pełnym przystąpieniem do UE tak szybko, jak to możliwe – dodał. – Natomiast z punktu widzenia Ukrainy najważniejsza jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa, które tak naprawdę mogą być zapewnione Ukrainie tylko przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Największą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby – i wierzę, że w najbliższej przyszłości będzie – członkostwo w NATO, czyli (...) gwarancje związane z artykułem 5.

Tusk: „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię akcesji Ukrainy do UE”

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i pomoc. Fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie – powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że spotkanie z ukraińskim prezydentem odbywa się na początku polskiej prezydencji w Radzie UE. Według niego w relacjach Polski i Ukrainy „w czasie brutalnej wojny rozpętanej przez Rosję fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie”.

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i polską pomoc. To jest także jedno z moich zadań, by pomagać i wspierać całą UE w obronie przed brutalną agresją Rosji – stwierdził

Podczas wspólnej konferencji prasowej z Zełenskim zaznaczył, że „niepodległa, suwerenna Ukraina, która sama decyduje o swoim losie, to nie tylko oczywista sprawiedliwość dziejowa, ale także bezdyskusyjny warunek bezpieczeństwa Polski i całej Europy”.

Premier RP oświadczył ponaddto, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię przystąpienia Ukrainy do UE: – Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, by przyspieszyć proces akcesyjny.

Dodał, że po „działaniach biurokratycznych” rozmowy o wspólnych interesach będą prowadzone językiem konkretów, a nie sentymentów, bo w tej „wspólnocie interesów” każdy powinien umieć zadbać o swoje interesy. – Pomożemy Ukrainie, ale nadal będziemy bronić naszych interesów narodowych – podkreślił.

20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Sestry

Aneksja Kanady, zakup Grenlandii, zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej i przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim – to ostatnie pomysły amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa, które niedawno przedstawił dziennikarzom. W kontekście niedawnej zapowiedzi dymisji premiera Kanady Justina Trudeau wydają się one szczególnie niepokojące. Sestry rozmawiają z gen. Rickiem Hillierem, byłym szefem kanadyjskiego sztabu obrony (2004-2008) i członkiem Rady Doradczej Światowego Kongresu Ukraińskiego – o tym, czy Kanada może stać się 51. stanem Ameryki i jak wsparcie Ottawy dla Ukrainy może się zmienić po wyborach.

Retoryka nacisku

Maryna Stepanenko: Czy ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa o chęci przyłączenia Kanady do Ameryki, a także jego pomysły dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego stanowią realne zagrożenie – zwłaszcza biorąc pod uwagę istnienie „Czerwonego” Planu Wojennego [War Plan Red – aut.], który Stany Zjednoczone opracowały w latach 30. XX wieku i który obejmuje m.in. strategię przejęcia Kanady?

Rick Hillier: Prawdziwym zagrożeniem jest nasza niezdolność do zakomunikowania administracji Trumpa i innym Amerykanom, że Kanada jest bezcennym sojusznikiem, przyjacielem i partnerem Stanów Zjednoczonych. I że nasze kraje są razem silniejsze, gdy dzielimy wspólną strefę bezpieczeństwa oraz strefę gospodarczą i handlową. Nasza komunikacja w tej kwestii nie była jasna ani w słowach, ani w działaniach – dlatego musimy zrobić więcej w tym zakresie.

Czy postrzegam słowa Trumpa jako zagrożenie? Uważam, że jego podejście może wiązać się z ryzykiem gospodarczym i innymi problemami. Ale czy istnieje zagrożenie dla suwerenności Kanady? Nie. Od setek lat dogadujemy się z naszymi wielkimi przyjaciółmi, kuzynami i sojusznikami na południu. I nadal bez wątpienia będziemy to robić.

Trump zagroził, że Kanada stanie się 51. stanem Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: NICHOLAS KAMM/AFP/Eastern News

Do kogo skierowane są wypowiedzi Trumpa? I jaki sygnał wysyła on do krajów o imperialistycznych apetytach, w szczególności jeśli chodzi o Rosję i Chiny?

Po pierwsze, nie sądzę, by gdziekolwiek wysyłał imperialistyczne sygnały. Trump jest przede wszystkim biznesmenem. A po drugie – jest drapieżnikiem. On dobrze wie, że kiedy wnika w umysły ludzi i zmusza ich do dyskusji, dezorientuje swoich przeciwników i zyskuje przewagę. Teraz dąży do zmian gospodarczych na rynku północnoamerykańskim, w handlu między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. Chce zmniejszyć nierównowagę handlową, która dziś jest korzystna dla Kanady, i zwiększyć równowagę handlową – na korzyść obu krajów. Trump chce również, by Ottawa zrobiła więcej w kwestii bezpieczeństwa. Dlatego mówi, że Kanada stanie się 51. stanem – by, jak sądzę, wytrącić naszych przywódców z równowagi i uczynić ich być może nieco bardziej bezbronnymi. On może wykorzystać tę bezbronność, by zrobić to, co uzna za stosowne.

Kanada potrzebuje zmian

Rok temu powiedział Pan, że Kanadzie grozi „brak znaczenia” na arenie światowej. Czy nadal Pan tak uważa? Czy zmiana rządu po odejściu Justina Trudeau może zmienić sytuację?

Kanada już stała się nieistotna – to nie jest zagrożenie, to już się stało. Pamiętam, że w roku 2006, 2007 czy 2008, kiedy nasi politycy przemawiali na przykład w NATO, wszyscy słuchali. Obecnie w większości kwestii międzynarodowych Kanada nie jest nawet konsultowana. Musimy narzucać się w dyskusjach, by nas wysłuchano.

Staliśmy się w dużej mierze nieistotni. Jednym z powodów jest to, że pozwoliliśmy naszym siłom zbrojnym na dezintegrację. Nasza armia jest znacznie mniejsza, niż powinna być

Pozwoliliśmy, by nasze zdolności dyplomatyczne, nasza pozycja gospodarcza i finansowa pogorszyły się na wiele sposobów. Dlatego nasze wpływy na świecie znacznie się zmniejszyły – do tego stopnia, że prawdopodobnie nie jesteśmy istotni w kontekście większości incydentów, do których dochodzi obecnie na świecie.

Jak można to zmienić?

Przede wszystkim potrzebujemy zmiany rządu. Sondaże pokazują, że Kanadyjczycy są niezadowoleni ze stanu rzeczy w kraju. Potrzebujemy wyborów i zmiany rządu. Następnie musimy odbudować fundamenty narodu, filary państwowości, które zniszczyliśmy w ciągu ostatniej dekady.

Jednym z nich, ale tylko jednym, są kanadyjskie siły zbrojne. Musimy w nie mocno zainwestować. NATO ustaliło 2% PKB jako minimalny poziom inwestycji w siły zbrojne sojuszników. Musimy przekroczyć tę wartość.

Musimy też zmienić sposób, w jaki pozyskujemy sprzęt i zaopatrzenie potrzebne kanadyjskim siłom zbrojnym. Bo dziś pozyskiwanie nawet niewielkich elementów zajmuje lata, a czasem nawet dziesięciolecia. To niedopuszczalne

Celem kanadyjskich sił zbrojnych powinno być tworzenie wojowników, a nie zwolenników ideologii woke [ruch społeczny, który koncentruje się na podnoszeniu świadomości na temat kwestii rasowych, płci, nierówności społecznych i niesprawiedliwości, wzywając do zmian i wspierając prawa mniejszości – red.]. To wymaga fundamentalnych zmian, a one wymagają nowego rządu.

Potrzebujemy również nowej energii i siły na arenie międzynarodowej. Musimy odmłodzić nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by przywrócić nasze wpływy. Jednocześnie musimy bardzo uważnie skupić się na tym, dokąd zmierzamy i gdzie będziemy kierować nasze wsparcie, bo nie możemy być wszystkim dla wszystkich.

Europa oczywiście pozostaje dla nas kluczowym obszarem, Ukraina pozostaje absolutnie ważnym obszarem. Kanada powinna nie tylko kontynuować jej wspieranie, ale w nadchodzących miesiącach i latach je podwoić.

Pana kraj jest obecnie piątym największym na świecie dostawcą pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Kijowa. Czy powinniśmy spodziewać się zmian w tym względzie, biorąc pod uwagę nadchodzącą zmianę przywództwa w Ottawie?

Dużym wyzwaniem dla Kanady jest to, że 99% Kanadyjczyków nie rozumie, dlaczego inwestujemy miliardy dolarów we wspieranie Ukrainy w walce z Rosją.

Jednocześnie Kanadyjczycy borykają się z niewiarygodnie wysokimi cenami, astronomiczną inflacją, często mają trudności z utrzymaniem swoich rodzin, martwią się o pracę. Martwią się też o wpływ nowej administracji Trumpa na nasz kraj. Na tle tych problemów trudno im zrozumieć, dlaczego nadal wysyłamy do Ukrainy sprzęt wart miliardy dolarów.

Potrzebujemy więc przede wszystkim kampanii informacyjnej, przekazywania Kanadyjczykom argumentów przemawiających za wspieraniem Ukrainy za pośrednictwem wszystkich możliwych kanałów: tradycyjnych mediów, mediów społecznościowych, osobistych dyskusji i debat, przemówień
Wspólne szkolenie wojskowych polskich i kanadyjskich w Polsce. Luty 2024. Zdjęcie: Czarek Sokolowski/Associated Press/Eastern News

W wyniku 25. spotkania w Rammstein Kanada obiecała przekazać 440 milionów dolarów pomocy wojskowej, która zostanie wykorzystana na czeską inicjatywę zakupu amunicji, pocisków różnych kalibrów od kanadyjskiego przemysłu oraz wsparcie produkcji dronów w Ukrainie. Jak Pan ocenia wpływ pomocy wojskowej Kanady na zdolności operacyjne ukraińskich sił zbrojnych? Widzi Pan jakieś zmiany w dynamice wojny spowodowane tym wsparciem?

Nic, co Kanada może zapewnić, nie zmieni wyniku tej wojny. Kiedy działamy w pojedynkę, nasze możliwości są ograniczone. Tylko razem możemy coś zmienić. Kanadyjska produkcja amunicji jest nadal bardzo, bardzo ograniczona.

Jeśli chodzi o perspektywę rozwoju dronów, myślę, że to świetna sprawa. Czytałem, że Ukraina chce produkować od dwóch i pół do trzech milionów dronów rocznie. I jeśli kanadyjskie dolary pomogą jej w dalszym rozwoju krajowego przemysłu dronów, da to ukraińskim siłom zbrojnym jeszcze większe możliwości obrony przed rosyjskimi atakami.

Prawdziwa stawka pomocy Ukrainie

Co Pan sądzi o komunikatach płynących z Berlina? Podczas gdy Kanada ogłasza dodatkowe wsparcie, kanclerz Olaf Scholz blokuje nowy pakiet niemieckiej pomocy dla Ukrainy. Uważa, że „nie jest on krytycznie potrzebny”. Jak Ukraińcy powinni interpretować takie oświadczenia?

Nie powinniśmy być zaskoczeni, że Niemcy w wielu przypadkach niechętnie udzielają wsparcia wojskowego.

Jak powiedział mi jeden z moich przyjaciół żołnierzy, spędziliśmy ostatnie 75 lat na upewnianiu się, że Niemcy nigdy nie powtórzą chaosu II wojny światowej. A teraz prosimy ich, by nagle, z dnia na dzień, zmienili tę dynamikę i zaangażowali się w wojnę w bardzo bezpośredni sposób – zapewniając sprzęt i możliwości, które umożliwią jednej konkretnej stronie, Ukrainie, odniesienie sukcesu na polu bitwy.

To frustrujące, a czasem wręcz przygnębiające. Tyle że w demokracji musisz pracować, mieć pewność, że wyborcy rozumieją, dlaczego robisz to, co robisz

Wielokrotnie wspominał Pan o potrzebie organizowania kampanii informacyjnych, aby wyjaśnić ludziom Zachodu, dlaczego Ukraina potrzebuje pomocy w wojnie z Rosją. Może Pan wymienić kluczowe argumenty w tej sprawie?

Pierwszy argument podzieliłbym na dwie kategorie. Po pierwsze, to jest rodzaj pozytywnego wpływu strategicznego. Nie powinniśmy pozwalać dyktatorowi na brutalną inwazję na terytorium demokratycznego sąsiada, skoro podpisał on umowę [memorandum budapesztańskie – red.], która zobowiązała go do nieatakowania Ukrainy w zamian za oddanie przez nią z broni nuklearnej.

Nie możemy pozwolić, by społeczność międzynarodowa działała w taki sposób. Kanada zależy od stabilnego świata. Kiedy wszyscy mają się dobrze, nasz naród kwitnie – mamy dobre stosunki handlowe, dobre wyniki gospodarcze. Potrzebujemy tego rodzaju stabilności.

Jednocześnie nie powinniśmy pozwalać bezwzględnemu dyktatorowi na robienie tego, co chce on i jego siły zbrojne

Jeśli będziemy to tolerować i odmówimy wsparcia Ukrainie, to jaki sygnał wyślemy Chinom, które spoglądają na Tajwan? Jaki sygnał wyślemy Korei Północnej, która patrzy na południe, za 38. równoleżnik [wzdłuż tego równoleżnika przebiega granica między Koreą Północną a Południową – red]?

I jaki sygnał wyślemy Iranowi, który próbuje dozbroić swoich sojuszników w Jemenie, Libanie, Syrii i w Strefie Gazy? To byłyby absolutnie niewłaściwe sygnały. Powinniśmy wspierać Ukrainę jako element stabilności społeczności międzynarodowej.

Po drugie, wszyscy jesteśmy częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych. A ONZ uchwaliła rezolucję dotyczącą „obowiązku ochrony”. Kiedy jeden kraj napada na inny kraj i jest to akt nielegalny w świetle prawa wojennego, mamy obowiązek wspierać napadnięty kraj. Kanada była jednym z państw, które doprowadziły do przyjęcia tej rezolucji. Oznacza to, że musimy pomagać Ukrainie.

Drugi argument jest korzyść dla Kanady.

Jeśli Rosjanie zajmą wschodnie regiony Ukrainy i zatrzymają je, jeśli zajmą centralną część wokół Kijowa i uczynią z niej kontrolowaną przez Rosję marionetkę, a następnie pogrążą zachodnią Ukrainę w niestabilności, będzie od 5 do 25 milionów ukraińskich uchodźców zmierzających na Zachód

Jest pani w stanie sobie wyobrazić, jaki wpływ miałoby to na Czechy, Słowację, Niemcy, Francję czy Kanadę? Trzeba więc wyjaśnić obywatelom krajów zachodnich, że takie koszmarne scenariusze są bardzo realne i właśnie to nas czeka, jeśli przestaniemy wspierać Ukrainę.

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że każdego dnia dochodzi do hybrydowych ataków Rosji na Morzu Bałtyckim. Jak NATO powinno reagować na te działania?

Po pierwsze, musimy zacząć wykorzystywać nasze siły morskie do odpędzania rosyjskich, a nawet chińskich statków od miejsc, w których układane są nasze rurociągi i linie kablowe. Nie powinniśmy pozostawiać tego przypadkowi. Po drugie, gdy dojdzie do takiego incydentu, musimy działać jak Finlandia: natychmiast rozmieścić siły morskie. Powinniśmy przejąć statki, które spowodowały szkody, a następnie zakazać tym statkom i ich załogom pływania w tym obszarze.

2025: prawdziwego pokoju nie będzie

W zeszłym roku, w przeddzień drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji, powiedział Pan, że Ukraina przechodzi przez „najbardziej kruchy, najbardziej wrażliwy okres”. Za półtora miesiąca trzecia rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny. Jak opisałby Pan obecną sytuację?

Prawie tak samo, jak opisałem ją rok temu: im dłużej trwa ta wojna, tym więcej ofiar śmiertelnych ponosi Ukraina i tym większe jest obciążenie dla jej gospodarki, państwa, ludzi. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić morale ogromnej większości ludności, która była atakowana w takiej czy innej formie każdego dnia przez trzy lata, ten psychologiczny wpływ, jaki to na nią wywiera.

Kanada ogłosiła przyznanie Kijowowi pomocy wojskowej w wysokości 440 milionów dolarów. Zdjęcie: OPU

Ukraina była fenomenalna w swojej determinacji, by się bronić i nie pozwolić Putinowi wygrać. W historii nie znajdziemy lepszego przykładu odwagi, wytrwałości, nieustępliwości i zwykłej determinacji, by nie pozwolić dyktatorowi wygrać. Ale im dłużej wojna będzie trwać, tym większy będzie jej ciężar.

Jednocześnie od trzech lat mówimy, że Rosja nie może kontynuować wojny – a jednak nie widzimy żadnych zmian. Przewidywaliśmy upadek Moskwy, jej gospodarki, sił zbrojnych, sprzętu – lecz przez trzy lata nic się nie zmieniło. Zastanawiam się, czy czasem zdolność Rosji do kontynuowania tej walki nie jest większa niż Zachodu.

Nie sądzę, że powinniśmy spodziewać się teraz znaczących zmian. Mogą one nadejść po 20 stycznia, kiedy prezydent elekt Trump i jego administracja przejmą władzę w Stanach Zjednoczonych

Pozostaje jednak pytanie, co zamierzają zrobić. Być może pojawi się nowe podejście do wojny. Nie wiem jednak, jakie ono będzie.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego spotkanie z Trumpem będzie jednym z pierwszych, jeśli chodzi o światowych przywódców, ponieważ kwestia zakończenia wojny jest jednym z priorytetów amerykańskiego prezydenta elekta. Z kolei Trump stwierdził, że jego zespół pracuje nad zorganizowaniem spotkania z Putinem. Czego Ukraina powinna spodziewać się w wyniku tych rozmów?

Trump chce zakończenia wojny. Jak to zrobić – to wielkie pytanie. Ukraina też chce zakończyć wojnę, uzyskać gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość i odzyskać terytoria, które Rosja zajęła na wschodzie. Nie jestem pewien, czy wszystko to można osiągnąć bez rzeczywistego zwycięstwa.

Jeśli Waszyngton powie coś w stylu: „Nie będziemy już dostarczać wam broni, oddamy Rosji wschodnie regiony, zakończymy wojnę i zagwarantujemy pokój” – to pojawia się pytanie: kto to zagwarantuje? Wątpię też, by Kijowowi zaproponowano natychmiastowe członkostwo w NATO, ale nie wiem, jaka może być alternatywa.

Sądzę, że na Ukrainie i na prezydencie Zełenskim będzie wywierana ogromna presja, by można było wynegocjować jakiś rodzaj zawieszenia broni i być może pokoju z Rosją w dłuższej perspektywie.

Myślę, że najbliższe miesiące z pewnością będą trudne.

Na początku stycznia Ukraina rozpoczęła kolejną ofensywę w obwodzie kurskim. W tym samym czasie Rosja nasila swoją ofensywę na wschodzie. To przygotowanie do przyszłych negocjacji, które mogą mieć miejsce po inauguracji Trumpa?

Jestem pewien, że każda ofensywa Ukrainy i każda ofensywa Rosji – niezależnie od tego, kto je planuje i prowadzi – są obliczone na sukces w potencjalnych przyszłych negocjacjach.

Ukraińscy żołnierze z karabinem antydronowym zakupionym ze środków zebranych podczas koncertu charytatywnego w Toronto. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Ze strategicznego punktu widzenia, z punktu widzenia Ukrainy, ofensywa w rejonie Kurska jest niewiarygodnie inteligentna. Czy jest ryzykowna? Tak, jest, bo wymaga wielu zasobów, które mogłyby zostać wykorzystane do obrony.

Ale najlepszą obroną jest dobra ofensywa. To jedna z tych rzeczy, które po stuleciach wojen pozostały aktualne.

Dlatego myślę, że to, co robi Ukraina, jest skuteczną ofensywą, która ma strategiczny sens

Widzi Pan jakieś warunki wstępne dla zakończenia wojny do końca 2025 roku?

Nie, nie widzę. Widzę potencjalne zawieszenie broni na pewien czas, w zależności od tego, co spróbuje zrobić administracja Trumpa. Ale to tylko potencjalne zawieszenie broni, a nie coś, co przekształci się w trwały pokój, który pozwoli Ukrainie rozpocząć odbudowę z przekonaniem, że nie będzie już musiała walczyć z Rosją.

Zdjęcie główne: VALENTYN OGIRENKO/AFP/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Trump to drapieżnik. Kanadyjski generał o sytuacji Kanady i Ukrainy – i szansach na pokój

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Ексклюзив
20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Ексклюзив
20
хв

Nie uspokajajcie zła

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress