Exclusive
20
min

Szczyt pokojowy: oczekiwania i rzeczywistość

Szczyt w Szwajcarii jest pierwszym krokiem w kierunku zakończenia wojny, powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Dziewięćdziesiąt państw i organizacji potwierdziło swój udział w spotkaniu. Stany Zjednoczone będą reprezentowane przez wiceprezydent Kamalę Harris, Chiny odmówiły udziału, a Rosja nie została zaproszona

Kateryna Tryfonenko

Szczyt pokojowy odbędzie się w kurorcie Burgenstock 15 i 16 czerwca. Zdjęcie: FABRICE COFFRINI/AFP/East News

No items found.

Szczyt powinien wypracować wspólną definicję mapy drogowej dla zaangażowania Rosji i Ukrainy w przyszły proces pokojowy – tak szwajcarski minister spraw zagranicznych Ignazio Cassis definiuje kluczowe oczekiwania wobec rozmów. Kilka dni przed wydarzeniem agencja Bloomberg napisała, powołując się na wstępny projekt ostatecznej decyzji, że szczyt otwiera drzwi do przyszłych negocjacji z Rosją. 15 i 16 czerwca uczestnicy skupią się na trzech punktach formuły pokojowej: bezpieczeństwie nuklearnym, żywnościowym oraz powrocie uprowadzonych ukraińskich dzieci do kraju. Politycy i eksperci, z którymi rozmawiały Sestry, twierdzą jednak, że nie należy mieć nadmiernych oczekiwań, bo szczyt na pewno nie zakończy wojny. Nie należy go też jednak lekceważyć.

Konsolidacja wolnego świata

Szczyt jest ważny, ponieważ powinien skonsolidować i utrzymać na odpowiednim poziomie wysiłki wolnego świata, który zapewnia Ukrainie broń, pomoc gospodarczą i nakłada sankcje na Rosję, ocenia Ołeksandr Chara, dyplomata i ekspert Centrum Strategii Obronnych:

– Jeśli uznamy to wsparcie za pewnik, ryzykujemy, że z czasem znacznie je osłabimy. Kwestia wsparcia dla Ukrainy powinna być stale w centrum uwagi. Po drugie, musimy zaangażować tak zwane Globalne Południe. Do tej pory większość należących do niego krajów siedziała okrakiem na płocie i przyglądała się, nie chcąc angażować się z różnych powodów. Teraz próbujemy je zaangażować. Jeśli zgodzą się poprzeć przynajmniej jeden z punktów, będziemy mieli moralne i dyplomatyczne prawo do wywierania presji.

Dlatego bardzo ważna jest dla nas zarówno liczba osób, które przyjadą do Szwajcarii, jak i poziom reprezentacji

Spośród krajów, których delegacje pojawią się w Szwajcarii, około będzie reprezentowanych na najwyższym szczeblu – przez głowy państw i rządów. Aż 90 państw i organizacji międzynarodowych potwierdziło swój udział, powiedziała prezydent Szwajcarii Viola Amgerd na konferencji prasowej 10 czerwca.

Szwajcaria przygotowuje się do szczytu. fot: ELODIE LE MAOU/AFP/East News

To dobry początek dla Ukrainy, ponieważ wielu partnerów pyta, co oznacza ukraińskie zwycięstwo, mówi Elina Beketowa, ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA):

– W ukraińskiej formule pokojowej wszystko zostało określone. Kluczem jest uzyskanie poparcia, a następnie znalezienie mechanizmów wywierania wpływu na Rosję.

Im bardziej bezpieczna militarnie będzie Ukraina, tym większe będzie miała szanse na wywarcie wpływu na Kreml

Jak donosi Bloomberg, prezydent USA Joe Biden zamiast uczestniczyć w szczycie pokojowym, uda się do Kalifornii, by zbierać pieniądze na swoją kampanię wyborczą z gwiazdami Hollywood. Kamala Harris będzie reprezentować Stany Zjednoczone w towarzystwie doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'a Sullivana. Prezydent Francji Emmanuel Macron, szefowie rządów Niemiec i Japonii, Olaf Scholz i Fumio Kishida, wezmą udział w szczycie osobiście.

Rosja chciałaby zakłócić to spotkanie i nie można jej na to pozwolić, podkreślił ukraiński prezydent. Podczas wspólnej konferencji prasowej z Emmanuelem Macronem Wołodymyr Zełenski nazwał szwajcarski szczyt pierwszym krokiem w kierunku zakończenia wojny i wezwał światowych przywódców do pomocy w jego ułatwieniu, podkreślając, że ci, którzy mają duże wpływy polityczne, powinni pomóc zaangażować tych, którzy wciąż balansują między Ukrainą a Rosją.

Bez nadmiernych oczekiwań

W przemówieniu wygłoszonym na specjalnym posiedzeniu Bundestagu Wołodymyr Zełenski podkreśli, że Ukraina oferuje zasadniczo inny format, aby nikt nie mógł manipulować i zakłócać porozumień, jak to wielokrotnie czyniła Rosja:

– Wszyscy mamy wspólny cel: krok po kroku przywracać bezpieczeństwo i zmierzać w kierunku prawdziwego pokoju, krok po kroku przywracać skuteczność Karty Narodów Zjednoczonych i podstawowych norm prawa międzynarodowego, które gwarantują suwerenność, integralność terytorialną państw i prawa człowieka.

Chcemy dać szansę dyplomacji i w tym celu zebraliśmy około stu państw. Ukraina nigdy nie polegała wyłącznie na sile broni
Wołodymyr Zełenski przemawia w Bundestagu. Berlin, 11 czerwca 2024 roku. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Ukraina przedstawiła swoją formułę pokojową w 2022 roku. Plan składa się z 10 punktów, obejmujących bezpieczeństwo jądrowe, żywnościowe i energetyczne, uwolnienie wszystkich jeńców, przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy i wycofanie wojsk rosyjskich. Innymi słowy, ukraińska inicjatywa przewiduje ustanowienie trwałego i sprawiedliwego pokoju w Ukrainie i Europie w oparciu o Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe. Tymczasem to Rosja, która jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, stale i demonstracyjnie to wszystko lekceważy, mówi Roderich Kiesewetter, poseł do Bundestagu z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:

– Zdecydowanie nie powinniśmy oczekiwać, że ta konferencja nagle doprowadzi do wycofania rosyjskich wojsk z Ukrainy, a tym samym do rozpoczęcia konkretnych negocjacji. Priorytetem jest promowanie idei ukraińskiej i koncepcji sprawiedliwego pokoju. Musimy politycznie wspierać Ukrainę i sprzeciwiać się sojuszowi CRINK (Chiny, Rosja, Iran, Korea Północna), który dąży do wyeliminowania wszystkich podstawowych zasad międzynarodowych i opowiada się za imperialnym podejściem oraz tworzeniem stref wpływów. Konferencja ta powinna być postrzegana w kontekście konfliktu systemowego. Ważne jest, by przeciwstawić się fałszywemu pokojowi lub żądaniom natychmiastowego zawieszenia broni albo zamrożenia konfliktu, do czego wzywają prawicowi i lewicowi populiści oraz aktorzy bliscy Rosji.

To niebezpieczne, ponieważ de facto uznaje zmiany granic za pomocą wojska z naruszeniem prawa międzynarodowego i zastosowaniem ludobójstwa

Spośród dziesięciu ukraińskich kwestii trzy zostały wybrane jako tematy szczytu: bezpieczeństwo nuklearne, żywnościowe oraz powrót deportowanych ukraińskich dzieci i jeńców wojennych.

Wybrano te trzy pozycje, ponieważ łatwiej jest uzyskać poparcie innych krajów, wyjaśnia Elina Beketowa:

– W końcu wiele krajów, takich jak Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska, pomaga Ukrainie zwrócić dzieci nielegalnie uprowadzone przez Rosję. Bezpieczeństwo nuklearne i żywnościowe dotyczy wielu państw, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem konsensusu. Kluczowym pytaniem jest, jak skłonić Rosję do zaakceptowania i wdrożenia przynajmniej części ustaleń szczytu pokojowego. I tutaj najlepszym negocjatorem są Siły Obronne Ukrainy, które muszą otrzymać wystarczające wsparcie od partnerów, aby nie tylko utrzymać front, ale także odzyskać tymczasowo okupowane ukraińskie terytoria.

Histeria w Rosji

Celem Ukrainy jest wdrożenie wszystkich punktów formuły pokojowej, powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba w wywiadzie dla Ukrinform. Jednak obecnie nie ma konsensusu, a Kijów potrzebuje jak najszerszego wsparcia ze strony światowej większości. Według ukraińskiego ministra spraw zagranicznych nawet kraj taki jak Rosja nie będzie w stanie zignorować stanowiska większości, a w przyszłości Moskwie będzie znacznie trudniej grać w swoje geopolityczne gierki. Minister uważa, że już same przygotowania do szczytu wytworzyły histeryczną atmosferę w Rosji:  

– Oni rozumieją, że stawką jest rosyjski mit podziału świata na Europę i Amerykę, które wspierają Ukrainę, oraz resztę świata, która wspiera Rosję. W rzeczywistości większość świata popiera Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe.

W końcu nikt nie chce żyć w świecie, w którym agresorzy mogą atakować swoich sąsiadów, popełniać okrucieństwa i przejmować kawałki terytorium innych ludzi. Szczyt pokojowy to wyjaśni

Rosja nazwała szczyt stratą czasu i faktycznie odmówiła udziału w jakichkolwiek negocjacjach, dopóki negocjatorzy nie wezmą pod uwagę sytuacji na polu bitwy i nie uznają za rosyjskie terytoriów Ukrainy okupowanych przez Rosję.

Zwiększona presja dyplomatyczna na Rosję powinna być jednym z rezultatów szwajcarskiej konferencji, mówi Ołeksandr Chara:

– Będzie to oznaczać, że Ukraina ma realny plan. Czy realny do wdrożenia – to oczywiście jest kwestia względna, ale w każdym razie plan zapisany na papierze. Plan ten jest absolutnie akceptowany przez zdecydowaną większość krajów, ponieważ odnosi się do norm i zasad prawa międzynarodowego.

Jeśli Rosja utrzyma pod swoją kontrolą cokolwiek, co zajęła, jeśli nie zostanie ukarana za swoje zbrodnie, będzie to sygnał dla małych dyktatorów w innych częściach świata, by rozpoczęli agresję przeciwko swoim sąsiadom

Jednak prędzej czy później Rosja będzie musiała zostać zaproszona do platform negocjacyjnych, mówi minister Ignazio Cassis:

– Idealnie byłoby, gdyby Rosja była zaangażowana w ten proces od samego początku. To jest to, co chcielibyśmy zrobić. Ale to zajmie tygodnie, miesiące. Na to, jak ten proces się zakończy, czy sukcesem, będziemy musieli poczekać. Tak czy inaczej, aby proces pokojowy posuwał się naprzód, potrzebujemy udziału Rosji.

Scholz: Tylko Ukraina zdecyduje, kiedy nadejdzie czas na negocjacje. Berlin, 11 czerwca 2024 roku. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA UKRAINY

Szczyt pokojowy w Szwajcarii będzie okazją do omówienia zasad sprawiedliwego pokoju, a jeśli Putin chce wziąć udział w takich rozmowach, musi najpierw wycofać swoje wojska z terytorium Ukrainy, powiedział Olaf Scholz. Jednocześnie niemiecki kanclerz zapewnił, że tylko Ukraina zdecyduje, kiedy nadejdzie czas na negocjacje, a do tego czasu może liczyć na swoich partnerów:

– Tak długo, jak Putin będzie trzymał się swoich celów w tej wojnie, nasze przesłanie będzie takie, że nie osłabimy naszego wsparcia dla Ukrainy, że nadal stoimy zdecydowanie po stronie Ukraińców.

Czynnik chiński

Wołodymyr Zełenski publicznie zaprosił chińskiego prezydenta Xi Jinpinga na szwajcarski szczyt, mówiąc, by nie stał z boku i pokazał przywództwo w ustanowieniu pokoju. Pekin ociągał się z odpowiedzią. Ostatecznie chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że nie wyśle delegacji na szczyt pokojowy, ponieważ Rosjanie nie zostali zaproszeni.  

Według źródeł :Financial Times” podczas wizyty w Chinach Władimir Putin poprosił Xi o zignorowanie szczytu.

Chiny odmówiły udziału w ukraińskim szczycie w Szwajcarii. fot: IMAGO/Sergey Bobylev/Imago Stock and People/East News

Chińska odmowa udziału w tej międzynarodowej platformie jest najbardziej kontrproduktywnym stanowiskiem – uważa Tereza Novotná, badaczka z Freie Universität Berlin i ekspertka ds. Azji:

– To stanowisko kontrproduktywne nie tylko z ukraińskiego, ale także z chińskiego punktu widzenia. Argument Chińczyków brzmi: „Nie ma tam Rosji, więc tam nie pojedziemy”. Ale to nie działa w ten sposób. Podczas II wojny światowej na konferencjach nie było Hitlera. Tak samo teraz nie ma sensu zapraszać Rosji. Nie ma też sensu wykorzystywać nieobecności Rosji jako wymówki dla nieuczestniczenia w konferencji. Uważam, że z chińskiego punktu widzenia przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ Chiny próbowały przedstawić się jako niezależna strona, która chce osiągnąć pokój.

Chiny miały szansę pokazać, w jaki sposób chcą odegrać swoją rolę. Tymczasem Pekin odmawia, a to tylko wzmocni wrażenie na Zachodzie, że Chiny są sojusznikiem Rosji

Chiny nie tylko nie jadą, ale także przekonują innych, by nie uczestniczyli w szczycie pokojowym – oburzał się Zełenski podczas azjatyckiego szczytu bezpieczeństwa Shangri-La Dialogue. W jego opinii w rzeczywistości Pekin stał się narzędziem w rękach Putina:

– Możecie nie uczestniczyć w szczycie pokojowym, możecie nie pomagać Ukrainie i cywilizowanemu światu zakończyć wojnę. Ale wydaje mi się, że zakłócanie szczytu pokojowego, podejmowanie kroków w celu osłabienia poziomu obecności przywódców, obecności państw, robienie wszystkiego, by uniemożliwić niektórym przywódcom udział w szczycie pokojowym, wywieranie na nich presji – to z pewnością nie przybliża pokoju.

W rezultacie w szwajcarskim szczycie nie wezmą udziału delegacje z Brazylii, Arabii Saudyjskiej, RPA i Pakistanu. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres odmówił udziału w nim bez żadnego jasnego wyjaśnienia

Tereza Novotná uważa, że Chiny chcą powrócić do podziału świata na dwa obozy, tak jak to miało miejsce podczas zimnej wojny. Działania Pekinu, w tym jego wsparcie dla Rosji, wpisują się w tę logikę: z politycznego punktu widzenia dla Pekinu korzystne jest, by Moskwa nie tylko była jego sojusznikiem, ale też słabszym sojusznikiem. Istnieje również element ekonomiczny, ponieważ sytuacja chińskiej gospodarki nie jest tak dobra, jak chcieliby chińscy przywódcy. Możliwość posiadania słabszego, bardziej zależnego partnera jest więc korzystna dla Chin. Jednocześnie ostatnie miesiące bardzo uwypukliły problemy istniejące między Pekinem a Brukselą:

– Europejscy przywódcy – zarówno Macron, jak Scholz – bardzo chcieli, by Chiny wzięły udział w szczycie. Osobiście próbowali przekonać Xi Jinpinga do przyjazdu do Szwajcarii. Nie udało się. Myślę, że jest to również znak, że relacje między Europą a Chinami pogarszają się. Europejscy przywódcy powinni zrozumieć, że Pekin nie robi tego, czego chcieliby Europejczycy, przynajmniej jeśli chodzi o Ukrainę.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Firmy rekrutacyjne współpracują bezpośrednio z jednostkami wojskowymi, więc teoretycznie kandydaci mogą wybrać zarówno stanowisko, jak miejsce służby. W praktyce jednak, jak twierdzą nasi rozmówcy, nie wszystko idzie gładko.

System rekrutacji jest stosowany w armiach na całym świecie, jednak w ukraińskich realiach – w kontekście wojny na pełną skalę z Rosją – oczywiste jest, że rekrutacja nie może być alternatywą dla mobilizacji, a jedynie jednym ze sposobów uzupełnienia szeregów armii.

140 wakatów miesięcznie

Główną różnicą między rekrutacją a powszechną mobilizacją jest możliwość wyboru, ocenia Olha Bandriwska, szefowa rekrutacji wojskowej w Lobby X:

– To nie tylko zaszczytna i bardzo szanowana służba, jeśli chodzi o obronę kraju, ale także praca, która wiąże się ze znajdywaniem kandydatów spełniających określone kryteria dotyczące wakatu: wymaganym poziomem wiedzy, doświadczenia, wykształcenia, sprawności fizycznej. Rekrutacja pokazuje, że służbę wojskową można ucywilizować, można ją wybrać samodzielnie, jak pracę w cywilu.

Można wybrać zespół, z którym chce się pracować, dowódcę, któremu można zaufać, i stanowisko, które odpowiada naszym preferencjom i umiejętnościom

Rekruterzy powinni wspierać cały proces: od aplikacji do powołania na odpowiednie stanowisko w armii. Centra rekrutacyjne nie są powiązane z wojskową komisją rekrutacyjną i selekcyjną. Są obsługiwane przez osoby cywilne i nie wysyłają wezwań.

Bandriwska podkreśla, że obecnie największą popularnością cieszą się wakaty na stanowiskach bojowych. Według niej brakuje operatorów dronów, mechaników, inżynierów, kierowców i strzelców:

– Średnio zapełniamy 120-140 wakatów miesięcznie.

Aby zmobilizować się online, należy wysłać swoje CV na wybrany wakat. Jeśli rekrut jest zainteresowany, przechodzi rozmowę kwalifikacyjną i inne procedury, w zależności od specyfiki jednostki. Następnie może dołączyć lub odmówić dołączenia do wojska. Aby rozpocząć służbę, dowódca jednostki musi wydać oświadczenie, z którym należy zgłosić się do TCK [Terytorialnego Centrum Rekrutacji – red.]. Następnie, jak wszyscy inni, trzeba przejść wojskowe badania lekarskie i szkolenie w centrum szkoleniowym.

Inną opcją jest zgłoszenie się do centrum rekrutacyjnego, których jest ponad 20 w różnych miastach Ukrainy.

Pułapki

– Od samego początku chciałem mieć możliwość wyboru, gdzie się udać i co robić – mówi Ołeksandr, który wstąpił do armii za pośrednictwem platformy internetowej. – Zrozumiałem, że muszę na chwilę odłożyć wszystkie swoje plany i rozwiązać jeden globalny problem, a dopiero potem wrócić do życia. Jeśli nie zrobisz tego teraz, są dwa scenariusze: albo TCK zrobi wszystko za ciebie, albo, co gorsza, zrobią to nasi sąsiedzi. Znalazłem interesujące stanowisko w jednej z brygad i skontaktowałem się z nią. Dość szybko otrzymałem informację zwrotną. Swoją drogą byli to kompetentni ludzie, bo zagłębili się w temat i faktycznie przeczytali to, co napisałem w CV.

Na początku im nie spasowałem. Jednak tydzień lub dwa później zadzwonili do mnie i powiedzieli, że zapoznali się z moim przypadkiem bardziej szczegółowo i chcą zaoferować mi inne stanowisko

Ołeksandr przeszedł wszystkie procedury i już spodziewał się rozpocząć służbę w wybranej jednostce, lecz… nie trafił tam do dziś:

– Nie mogę powiedzieć, że ten system działa do końca prawidłowo, bo od prawie czterech miesięcy nie jestem w brygadzie, w której miałem być. Została przeniesiona do innej części sił zbrojnych i dlatego są duże problemy z przeniesieniem mnie. Wciąż czekam na rozkaz.

Inny nasz rozmówca, Serhij, mówi, że odpowiadający mu wakat znalazł dość szybko, sprawnie przeszedł też wszystkie rozmowy kwalifikacyjne. Problemy pojawiły się na etapie TCK:

– Powiedziano mi, że nie dostanę stanowiska, na które już się zgodziłem, i zaproponowano zupełnie inne. Ponownie zwróciłem się do mojego zespołu [rekrutacyjnego – red.], a oni powiedzieli, że sami się tym zajmą. Na razie więc nie jestem ani tu, ani tam. Czekam.

Prezydent Zełenski podczas wizytacji jednostki walczącej w obwodzie donieckim. Zdjęcie: Administracja Prezydenta Ukrainy

Faktem jest, że dobrowolna rekrutacja praktycznie nie jest regulowana na poziomie legislacyjnym, zaznacza Dmitry Efremenko, prawnik w międzynarodowej firmie Quantum Attorneys:

– Szczerze mówiąc, jestem zdezorientowany co do tego, jak te kwestie są regulowane w Ukrainie. Wojskowi menedżerowie HR kierują się prawem pracy i wewnętrznym zakresem obowiązków. Ale jeśli chodzi o rekrutację wojskową, nieuchronnie dochodzimy do ustawy o mobilizacji i uchwał Rady Ministrów nr 487 i 506. Jeśli mówimy o szkoleniu mobilizacyjnym w specjalnym okresie, rekrutacja jest regulowana przez te same uchwały. A jeśli mówimy o tym, co ogólnie dzieje się w tym obszarze mobilizacji, to jest tu wiele rzeczy jawnie nielegalnych i niekonstytucyjnych.

Olha Bandriwska uważa, że główny problem z ośrodkami rekrutacji polega na tym, iż TCK mogły ignorować ich relacje z jednostkami wojskowymi. I nie było żadnych dźwigni wpływu na TCK – ani prawnych, ani legislacyjnych:

– Pod koniec lutego Sztab Generalny wydał nową dyrektywę, która zobowiązuje TCK do przestrzegania obowiązkowych wymogów jednostek wojskowych dotyczących listów polecających. Oznacza to, że jeśli kandydat przeszedł procedurę rekrutacyjną, otrzymał list polecający od jednostki wojskowej i przychodzi do TCK z tym listem, TCK ma obowiązek wysłać go do tej jednostki. Dzięki Bogu, zmierzamy ku cywilizacji.

Teraz, jeśli są problemy, kandydaci zwracają się do nas, a my je rozwiązujemy bezpośrednio przez Sztab Generalny

Jak to robią Amerykanie...

Amerykański system rekrutacji wojskowej działa od ponad pół wieku. Po zakończeniu wojny w Wietnamie Stany Zjednoczone przeszły na armię zawodową i zlikwidowały pobór, choć teoretycznie można go przywrócić w wyjątkowych okolicznościach. Proces selekcji odbywa się w kilku etapach, mówi wojskowy rekruter David Eustice:

– Każda gałąź sił zbrojnych ma inne wymagania dotyczące sprawności fizycznej i pozostałych umiejętności. W przypadku marynarki wojennej, sił powietrznych i piechoty morskiej wymagania te są nieco zróżnicowane. Ogólnie wiek rekrutów wynosi od 17 do 25 lat, chociaż teoretycznie do wojska można wstąpić nawet w wieku 40 lat. Istnieją wyraźne wymagania fizyczne i medyczne. Jeśli kandydat nie ma poważnych chorób przewlekłych, może przejść tę selekcję. Aby ocenić umiejętności danej osoby, przeprowadzany jest specjalny test o nazwie ASVAB (Armed Services Vocational Aptitude Battery). Zwykle minimalny wynik w ASVAB wynosi 31 punktów, ale w przypadku sił powietrznych trzeba uzyskać wynik dwukrotnie wyższy.

Obywatele, którzy służyli w wojsku, mają pewne bonusy w przyszłości, np. świadczenia na edukację po ukończeniu służby. Doświadczenie wojskowe jest często postrzegane jako zaleta przy ubieganiu się o pracę

Mieszkania i opieka zdrowotna są częścią pakietu socjalnego. Według Eustice'a w ostatnich latach armia amerykańska otworzyła znacznie więcej możliwości służby na różnych stanowiskach we wszystkich typach wojsk – dla kobiet. Obecnie stanowią one około 20 procent armii.

US Marines w górach podczas operacji wojskowej. Zdjęcie: Shutterstock

... a jak Europejczycy

Siły zbrojne większości krajów europejskich, w tym Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Polski, rekrutują za pośrednictwem platform internetowych lub specjalnych ośrodków. Mechanizm jest generalnie podobny: widełki wieku to średnio 17-40 lat, wykształcenie średnie i odpowiednia sprawność fizyczna.

Wiosną Niemcy zaczęły mówić o możliwym powrocie do obowiązkowego poboru. Benjamin Bardos, ekspert wojskowy w Warsaw Institute, zauważa, że w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę Europejczycy zrewidowali swoje podejście do bezpieczeństwa i obrony oraz zwiększyli wydatki wojskowe. Według niego w Europie Zachodniej dzieje się to wolniej, ale armie dużych państw Europy Wschodniej, takich jak Polska, podejmują znaczące wysiłki na rzecz uzbrojenia i modernizacji.

W 2022 roku do polskiej armii wstąpiło prawie 14 000 żołnierzy, najwięcej od czasu zniesienia obowiązkowego poboru w 2008 roku

– Popularność służby wojskowej jest zróżnicowana w Europie – mówi Bardos. – Podczas gdy kraje takie jak Polska zamierzają znacznie zwiększyć liczbę żołnierzy, kraje Europy Zachodniej, jak Niemcy i Wielka Brytania, doświadczają niedoborów kadrowych na dużą skalę, dotykających prawie wszystkich gałęzi wojska. Ogólnie rzecz biorąc, większość Europejczyków nie postrzega służby wojskowej jako atrakcyjnego zobowiązania.

Brytyjscy żołnierze podczas ćwiczeń Steadfast Defender-24. Zdjęcie: Royal Anglian Regiment

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu Wsparcie Ukrainy realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
хв

Nie czekaj na powołanie: jak przebiega rekrutacja wojskowa w Ukrainie i za granicą

Kateryna Tryfonenko

Maria Górska: 25 czerwca Rada UE podjęła decyzję o przedłużeniu tymczasowej ochrony dla ukraińskich uchodźców do 4 marca 2026 roku. Jednak każdy kraj ma własne podejście do tej kwestii. Jakie jest polskie?

Paweł Kowal, szef sejmowej Komisji ds. Zagranicznych: My również przedłużyliśmy to wsparcie, więc nie jest to nic nowego, ale Polska zazwyczaj dodaje coś swojego do pakietu unijnego. Oczywiście są rzeczy, które są obecnie dyskutowane. Na przykład powiązanie wypłaty 800+ z uczęszczaniem do polskiej szkoły i obowiązkiem szkolnym. W tym przypadku Polska stara się przyjąć rozwiązania, które funkcjonują już w innych krajach europejskich, choć i one często budzą kontrowersje.

Jak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Opinię 24 i YouGov na zlecenie Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego (IRC), choć 79% Polaków popiera pomoc humanitarną dla Ukrainy, a 72% dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji, to prawie połowa Polaków, 44%, jest przeciwna zapewnieniu przez Polskę długoterminowego pobytu dla uchodźców z Ukrainy. Tylko 42% jest za. Chciałabym zwrócić uwagę, że 62%ukraińskich uchodźców pracuje w Polsce, a ich podatki i składki stymulują rozwój gospodarki. Dlaczego nie zauważa tego prawie połowa Polaków?

Opowiem wam o mojej własnej wizji. Uważam, że rządy mają niewielki wpływ na decyzje podejmowane przez ludzi. Zapewne w Kijowie jest wiele osób, które chciałyby, aby Ukraińcy wrócili z Polski do domu. Jednak każdy podejmuje decyzje zgodnie z własnym rozumieniem i ambicjami. Jeśli Ukraińcy są już w Polsce, jesteśmy zainteresowani zapewnieniem im dobrych warunków - takich samych jak Polakom.

W Polsce przebywa około miliona ukraińskich uchodźców. Zdjęcie: Michał Zebrowski/East News
Jeżeli w Polsce dorasta pokolenie młodych Ukraińców, a dorasta, bo trwa wojna, to w moim interesie jako polskiego obywatela jest to, żeby oni mieli dobre warunki, żeby mieli 800+ na dodatkową edukację, na naukę angielskiego, na lepszą szkołę, na jakieś przedmioty do wyboru, bo o tym mówimy.

Nie widzę w tym problemu - i to jest w naszym interesie jako państwa polskiego. W przyszłości ci ludzie zostaną, będą płacić podatki, będą mieli lepszą pracę i w efekcie będą płacić wyższe podatki. To jest dla mnie oczywiste. Jeśli ktoś żyje na takich samych prawach jak my, to dzieci ukraińskie i polskie powinny mieć takie same możliwości i finansowanie. A jeśli Ukraińcy tego nie dostaną, to nie znaczy, że wyjadą na Ukrainę - znajdą dobre warunki w Niemczech czy gdzieś indziej. Z mojego punktu widzenia nasz interes polega na tym, żeby ktoś, kto mieszka tu od 2 lat i dobrze się tu czuje, nie był pozbawiony pomocy.

W niedawnym wywiadzie dla sestry.eu prof. Leszek Balcerowicz powiedział, że wkład ukraińskich uchodźców w polską gospodarkę to 7% PKB i że prawdziwym wyzwaniem dla Polski będzie, gdy ci wszyscy ludzie wrócą na Ukrainę.

Nie wiem, czy to jest 7%, czy 5%, bo są różne szacunki, ale po pierwsze Ukraińcy na pewno dużo wnoszą, a po drugie, nie zdarza się tak, że jest taka duża społeczność ponad miliona ludzi, którzy nagle wyjeżdżają w tym samym czasie. Część wróci, część nie, część wyjedzie gdzieś indziej, a część przyjedzie z innych krajów. Nie wiadomo.

W naszym interesie jest, aby Ukraińcy, jeśli już tu mieszkają, czuli się sprawiedliwie traktowani i mieli dostęp do tego, do czego mają dostęp obywatele polscy o podobnych zawodach

Inną sprawą jest dyskusja o przywilejach politycznych. Uważam, że dla Ukraińców mieszkających w Polsce jest za wcześnie, aby zaczęli tu głosować, bo nie są obywatelami. Ale jeśli chodzi o przywileje socjalne związane ze studiami i pracą, chodzi o sprawiedliwość - powinny one tam być.

W Ukrainie wierzymy, że wszyscy ci ludzie wrócą, zwłaszcza jeśli wojna zakończy się w dającej się przewidzieć przyszłości.

Nie wiemy, ilu Ukraińców wróci. Niektórzy ludzie się zakochują, inni zrywają, a jeszcze innym rodzą się dzieci. Ludzie żyją na różne sposoby. Ukraińskie rodziny powinny mieć takie same prawa jak Polacy, aby ich dzieci były równe w społeczeństwie. I dlatego, nawiasem mówiąc, uważam, że dzieci powinny chodzić do polskiej szkoły.

Dlaczego tak Pan uważa?

Nie chciałbym, aby moje dzieci, a mam ich czworo, spędziły dwa lata na nauczaniu online.

Co daje wspólna edukacja zarówno polskim, jak i ukraińskim dzieciom?

Mogę wyjaśnić, dlaczego jest to dobre na własnym przykładzie. Wcześniej w Polsce, jeśli dziecko szło do szkoły lub na imprezę po szkole, a na imprezie pojawiał się Ukrainiec lub Węgier - ktoś z innego kraju, z innym obywatelstwem i innym językiem - było to podkreślane. Norman Davies, wybitny brytyjski historyk ,który dużo pisał o Polsce, mówi, że Polska była kiedyś homogeniczna, ponieważ Stalin wytyczył granice tam, gdzie mieszkali sami Polacy, i przez pół wieku nie można było sobie wyobrazić, że dziecko będzie miało w klasie kogoś innej narodowości. A teraz jest to naturalne.

Wiele ukraińskich dzieci świetnie integruje się w polskich szkołach. Fot: Michał Dyjuk/Associated Press/East News

Widzę to na przykładzie mojego młodszego syna - on już nie zwraca uwagi na to, czy ktoś jest Ukraińcem, czy nie. "Kto jest twoim przyjacielem?" - pytam syna. Odpowiada i dodaje: "Lubi cię, bo jesteś oddany Ukrainie, a on jest Ukraińcem". I to jest wspaniałe.

To tworzy naturalną różnorodność dla naszych dzieci, dla ich wychowania, wzbogaca je, uczą się o innej kulturze

Nasze szkoły, zwłaszcza w dużych miastach, stały się bardziej wielokulturowe. Myślę, że wszyscy na tym korzystają. Cieszę się, że moje dzieci mają przyjaciół, którzy mówią innym językiem i inaczej spędzają wakacje. Jesteśmy tu podobni, ale są też drobne różnice. Mogą wspólnie dyskutować i odkrywać tę różnorodność. I to jest bardzo dobre dla moich dzieci, bo kiedy, na przykład, mój syn wyjedzie na studia na Zachód, będzie już wiedział, że nie wszyscy ludzie są tacy sami. Koedukacja jest również pozytywna dla ukraińskich dzieci. Niedawno słyszałem, jak ktoś w Ukrainie mówił, że lepiej, żeby ukraińskie dzieci nie uczyły się polskiego, bo się spolonizują. To tak nie działa. Będą po prostu znały dodatkowy język, polski. To jest wspaniałe.

Przeszły przez doświadczenie wojny, potem wyjechały z Ukrainy, a teraz nauczą się polskiego, będą miały kolejną kompetencję, będą mogły w przyszłości zrobić jeszcze więcej dla Ukrainy.
20
хв

Paweł Kowal: Ukraińskie dzieci powinny chodzić do polskich szkół. To jest sprawiedliwe

Maria Górska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Nie czekaj na powołanie: jak przebiega rekrutacja wojskowa w Ukrainie i za granicą

Ексклюзив
20
хв

Dyplomata Ołeh Szamszur: – Nie ma alternatywy dla wielkiej porażki militarnej Rosji

Ексклюзив
20
хв

Alarm lotniczy w Warszawie. Jak Ukraińcy za granicą przypominają o sobie

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress