Exclusive
20
min

Życzliwy Duńczyk chce bronić Grenlandii

Jak się żyje Ukrainkom w Danii? Jak duńskie społeczeństwo patrzy na zakusy Trumpa, który chciałby przejąć Grenlandię? I dlaczego Duńczycy należą do najszczęśliwszych ludzi na świecie?

Kateryna Kopanieva

W Danii mieszka około 41 tysięcy ukraińskich uchodźców. Zdj. archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Po tym jak Donald Trump ogłosił chęć przejęcia Grenlandii, Dania znalazła się w centrum światowej polityki. By zyskać kontrolę nad tą ogromną wyspą, Trump nie wykluczył użycia presji gospodarczej – a nawet militarnej. Możliwość konfliktu zbrojnego poruszyła duńskie społeczeństwo. Prasa zaczęła publikować artykuły z serii: „Czy Dania jest gotowa na wojnę?” – i dyskutować o tym, jak Duńczycy reagują na groźby Trumpa.

Przez trzy lata wojny na pełną skalę Dania była i pozostaje sojusznikiem Ukrainy, co przejawia się zarówno we wsparciu wojskowym, jak w pomocy ukraińskim uchodźcom, których w kraju jest 41 tysięcy. Chociaż tymczasowa ochrona w Danii zapewnia świadczenia socjalne i pomoc mieszkaniową, większość Ukraińców nie siedzi bezczynnie i już znalazła sobie pracę. W październiku 2024 r. Ukraińców oficjalnie zatrudnionych było 83% Ukraińców.

Państwo ci pomoże, lecz ty też musisz działać

Inna Dolia z Zaporoża trafiła do Danii już na początku inwazji. Przez przypadek.

– Moja 9-letnia córka, moja siostra i ja pomogłyśmy pewnej rodzinie na granicy – mówi. – A ci ludzie zaproponowali nam, byśmy pojechały z nimi do Danii. Dotarliśmy więc do obozu Sandholm, 30 km od Kopenhagi, przez który przechodzili wszyscy nowo przybyli uchodźcy. Ponieważ jednak w tym obozie nie było już miejsc (przepływ ludzi był ogromny), zostałyśmy przekierowane do sąsiedniego obozu, Sj?lsmark, gdzie dostałyśmy pokój z dwoma piętrowymi łóżkami dla czterech osób i prysznicem. Mieszkałyśmy tam przez miesiąc.

To był obóz dla migrantów, którzy popełnili przestępstwa, więc panowała tam specyficzna atmosfera: uchodźcy z innych krajów, którzy czekali na deportację, wszczynali konflikty. Teraz proces rejestracji nowo przybyłych Ukraińców trwa zaledwie 7-10 dni. Ludzie spędzają ten okres w obozie, a gdy dokumenty są gotowe, rozpoczyna się przesiedlenie.

Inna Dolia mówi, że bez znajomości duńskiego bardzo trudno znaleźć pracę w Danii

Według Inny na tym etapie Ukraińcy mają możliwość wyboru regionu, a nawet miasta swego pobytu:

– W kwestionariuszu jest pytanie, które tego dotyczy, ale wielu Ukraińców było zestresowanych, więc napisali, że to bez znaczenia. I zostali przesiedleni do różnych prowincji w całej Danii. To ma swoje zalety, bo na przykład na obszarach wiejskich łatwiej o mieszkania. Tam rodzina taka jak nasza może dostać oddzielny dom, choć ten dom może stać na środku pola. Ja wybrałam Kopenhagę, bo wiedziałam, że w stolicy są większe szanse na znalezienie pracy.

Po obozie trafiliśmy do hotelu, a kilka tygodni później do akademika, który kiedyś był domem opieki. W akademikach dostajesz pokój na rodzinę, bez względu na liczbę osób. Mieszkaliśmy tam przez dziewięć miesięcy; niektórzy nadal tam mieszkają. Nie ma konkretnych kryteriów, które trzeba spełnić, by otrzymać mieszkanie socjalne. Po prostu niektórzy ludzie je dostają, a inni nie. My dostaliśmy tymczasowe mieszkanie dla dwóch rodzin, bo moja siostra i ja jesteśmy uważane za osobne rodziny.

Przy zakwaterowaniu tymczasowym nie bierze się pod uwagę standardów dotyczących powierzchni (na przykład moja córka i ja mieszkamy w tym samym pokoju) i możesz zostać eksmitowany w dowolnym momencie. Ze stałym mieszkaniem socjalnym jest inaczej: normy są spełnione i nie mogą cię eksmitować, przynajmniej do czasu wygaśnięcia tymczasowego statusu ochrony. Jednak po takie mieszkania ustawiają się długie kolejki, nawet wśród miejscowych. Aby je otrzymać, musisz mieć stały dochód, który pozwoli ci opłacić czynsz. Pod pewnymi warunkami państwo może dopłacić brakującą kwotę.

Ale nawet jeśli nie dostaniesz stałego mieszkania, będziesz miała gdzie mieszkać i czym nakarmić swoje dzieci

Wśród Ukraińców mieszkających w Danii są tacy, którzy nie pracują – wystarcza im pomoc socjalna. Zasiłek wynosi około 5 500 koron (730 euro), ale połowa kwoty jest natychmiast odliczana od kosztów mieszkania. Chociaż Dania jest krajem drogim to życia, są ludzie, którzy potrafią żyć za to, co im zostanie z zasiłku. Poza tym istnieją punkty dystrybucji żywności dla ubogich. Ale jeśli dana osoba nie jest niepełnosprawna lub nie zachodzą inne nadzwyczajne okoliczności, będzie zachęcana do poszukiwania pracy w każdy możliwy sposób. Nawiasem mówiąc, jest to przewidziane w umowie integracyjnej, którą Ukraińcy podpisują natychmiast po wypełnieniu dokumentów.

Podpisując umowę, zgadzasz się, że twoim zadaniem jest znalezienie pracy, która prędzej czy później da ci samowystarczalność

Umowa przewiduje kursy językowe, ale lekcje duńskiego odbywają się tylko dwa razy w tygodniu – w pozostałe trzy dni musisz pracować. Chociaż większość Duńczyków biegle włada angielskim, trudno znaleźć pracę bez znajomości duńskiego. I o ile dobry angielski może jeszcze pomóc w Kopenhadze, to na prowincji już raczej nie. Dlatego większość Ukrainek pracuje w hotelach i magazynach supermarketów.

W urzędach pracy mówią ci jasno: zapomnij, kim byłaś wcześniej, bez znajomości duńskiego masz tylko te opcje. Jeśli ktoś nie może znaleźć pracy przez dłuższy czas, urząd pracy może wysłać go na staż oferowany przez gminę – na przykład w magazynie supermarketu. Zakłada się, że taki staż powinien skutkować zatrudnieniem, lecz w większości przypadków tak się nie dzieje. Ze względu na konieczność wykonywania pracy, która bardzo różni się od tego, co robiły w domu, wiele ukraińskich kobiet zmaga się ze stresem i depresją.

Większość Ukrainek pracuje w Danii w hotelach, supermarketach i gospodarstwach rolnych. Zdjęcie: Shutterstok

Przedszkolak sam decyduje, co robić

Inna nie znała duńskiego, kiedy przyjechała do Danii. Ale udało się jej znaleźć pracę w swojej dziedzinie.

– Zaczęło się od tego, że pomogłam kilku osobom jako psycholożka w obozie i w akademiku – wyjaśnia. – Potem zobaczyłam ogłoszenie z gminy: szukali informacji o uchodźcach z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym. Wypełniłam kwestionariusz i dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną w przedszkolu, w którym tworzono grupę adaptacyjną dla ukraińskich dzieci. Do pomocy duńskim specjalistom postanowili zatrudnić Ukraińców.

Według Inny duńskie przedszkola bardzo różnią się od ukraińskich:

–  Nie ma codziennej rutyny i czasu, w którym wszystkie dzieci muszą czytać albo zjeść obiad

Dziecko samo decyduje, co chce robić. Jeśli wskaże na okno, nauczyciel zabierze je na zewnątrz. Tylko dlatego, że ono tego chce. Nikt nie karmi dziecka na siłę – kiedy jest głodne, samo zje. Zadaniem wychowawcy jest zabawa z dziećmi i pilnowanie, by nie zrobiły sobie krzywdy. Usadza się je w wózkach i zabiera na zewnątrz na drzemkę w każdą pogodę – czy deszcz, czy wiatr, czy śnieg. Bo Duńczycy chcą, by dzieci dorastały w możliwie najbardziej naturalnym środowisku.

Wyobraź sobie dziecko, które bierze kawałek chleba z masłem, siada do zabawy, kładzie go na brudnej podłodze, a potem podnosi i zjada. W Danii uważa się, że to naturalne, bo organizm dziecka uodporni się na bakterie. Katar nie jest powodem, by nie przyprowadzić dziecka do przedszkola; dzieci muszą rozwinąć zbiorową odporność na wirusy. Po pierwszym szoku zaczynasz zdawać sobie sprawę, że dzięki takiemu podejściu wszyscy – zarówno dzieci, jak wychowawcy – czują się mniej zestresowani. Jeśli dziecko z zatkanym nosem lub taplające się w kałuży nie stanowi problemu, to w ogóle problemów jest znacznie mniej.

To jeden z powodów, dla których Duńczycy są szczęśliwsi niż inne narody: nie robią problemu z byle czego, nie mają wygórowanych oczekiwań wobec siebie i innych. Są gotowi zadowolić się tym, co mają, zamiast martwić się, że czegoś nie mają. Pamiętam, jak kiedyś spóźniłam się pół godziny do pracy z powodu problemów z transportem. Szłam tam z myślą, że zostanę upomniana. Kiedy moi koledzy mnie zobaczyli, byli zszokowani: „Inna, ty nie masz twarzy! Co się stało?”.

Nie mogli uwierzyć, że mogłam tak bardzo martwić się spóźnieniem: „Nie stresuj się! Może potrzebujesz przerwy? Może idź do domu i trochę odpocznij?”

W Danii wychodzisz na ulicę, a nieznajomi uśmiechają się do ciebie, kierowca autobusu życzy ci miłego dnia. Oczywiście nawet w Danii nie zawsze wszyscy są szczęśliwi, ludzie też mają problemy osobiste, niektórzy biorą antydepresanty. Ale Duńczyk nie będzie wylewał na innych swego złego nastroju. Najprawdopodobniej nie obciąży nim nawet swoich przyjaciół.

Duńczyk rozumie Ukraińca

Inna pracuje teraz jako psycholożka w Bevar Ukraine, organizacji charytatywnej, która udziela Ukraińcom w Danii pomocy psychologicznej.

– Moja praca w przedszkolu była tymczasowa – mówi. – Trwała tak długo, jak długo ukraińskie dzieci potrzebowały wsparcia w adaptacji. Centrum, w którym teraz pracuję, zaczęło się jako telefon zaufania dla Ukraińców w Danii. Rozwinęło się w projekt z udziałem grupy ukraińskich psychologów. W duńskich gminach zdali sobie sprawę, że po tym wszystkim, co Ukraińcy przeszli i nadal przechodzą, potrzeba im wsparcia psychologicznego – tyle że bariera językowa sprawia, że konsultacje z duńskimi psychologami nie przynoszą skutku. Od 2023 r. przeprowadziliśmy już 3 150 indywidualnych konsultacji. Jesteśmy w stanie pomóc wielu osobom.

Premierka Danii Mette Frederiksen podczas odwiedzin w centrum pomocy psychologicznej dla Ukraińców, 2024 r.

W przeciwieństwie do niektórych innych krajów, w Danii nie ma „zmęczenia wojną”. Duńczycy nadal ciepło wspierają Ukraińców. Jeśli chodzi o sytuację z Grenlandią, Duńczycy, których znam, są gotowi bronić tego, co do nich należy. Cały kraj dyskutuje o sprawach obronnych.

Widzę zjednoczone społeczeństwo, w którym ludzie nie chcą wojny, ale się przygotowują, bo wszystko jest możliwe.

Niektórzy przechodzą szkolenia, tak na wszelki wypadek. Na przykład próbują przetrwać trzy dni bez jedzenia

– Duńczycy, których znam, są zszokowani tym, co się dzieje – potwierdza Aliona Antocz z Charkowa, która mieszka ze swoim synem w wieku szkolnym w pobliżu miasta Aarhus we wschodniej Danii. Świat Trumpa nie jest ich światem, to nie są ich wartości. I ludzie boją się wojny. Dla Duńczyków, którzy są przyzwyczajeni do spokojnego i zaplanowanego życia, to poważny stres. Nawiasem mówiąc, oni będą rozmawiać o polityce tylko z ludźmi, których dobrze znają.

Hygge, bezpieczeństwo i aktywność

W przeciwieństwie do większości ukraińskich uchodźców, Aliona nie została w obozie Sandholm. Przez pierwszy miesiąc mieszkała z wolontariuszami na farmie, a potem wynajęła mieszkanie.

– Trudno żyć na farmie bez samochodu. Nam spacer do najbliższego sklepu zabierał godzinę – mówi Aliona. – Autobusy kursują rzadko, a w weekendy w ogóle. Dlatego przesiedliśmy się na rowery, ulubiony środek lokomocji Duńczyków. Tutaj nawet podczas ulewy nikt nie odwozi dzieci do szkoły samochodem – wszyscy jeżdżą na rowerach. Duńczycy są w ciągłym ruchu, dlatego prawie nie ma tu ludzi otyłych. W ciągu trzech lat w Danii mój syn był chory tylko raz, podczas gdy w Ukrainie zdarzało się to nieustannie. Myślę, że to dlatego, że tutaj stale przebywa na świeżym powietrzu. Duńczycy grają w piłkę nożną i trenują na zewnątrz przy każdej pogodzie.

Ludzie, u których mieszkaliśmy z synem przez pierwszy miesiąc, pomogli mi znaleźć mieszkanie do wynajęcia. Aby wynająć mieszkanie w Danii, musisz wpłacić duży depozyt. W Ukrainie płaciliśmy kaucję za pierwszy i ostatni miesiąc, tutaj obejmuje ona ewentualne szkody i wiele więcej. Musiałam zapłacić 36 000 koron (prawie 5 000 euro), pieniądze pożyczyła mi gmina. Miesięczny czynsz za nasze mieszkanie wynosi około 1 000 euro. W Kopenhadze ceny są wyższe: wynajęcie bardzo małego mieszkania kosztuje 2000 euro miesięcznie.

Pracę znalazłam od razu. Z zawodu jestem podolożką, manikiurzystką i pedikiurzystką. W Danii nie można pracować jako podolog bez potwierdzenia tu kwalifikacji (dopiero teraz zaczynam ten proces). By znaleźć pracę w salonie kosmetycznym, wysłałam jakieś 100 CV.

Aliona Antocz otworzyła własny salon manicure i pedicure w Danii

Na początku pracowałam jako układaczka pościeli w hotelu i uczyłam się duńskiego. Kiedy podczas podpisywania umowy integracyjnej okazało się, że mam wykształcenie wyższe i znam angielski, wysłano mnie do nauki duńskiego, ale już nie od poziomu podstawowego – chociaż ten język był mi zupełnie nieznany. Teraz po duńsku mówię już płynnie.

Pracowałam w salonie przez rok, po czym otworzyłam własny. To trudny i kosztowny proces: potrzebujesz co najmniej 100 000 koron (13 000 euro), by otworzyć taki biznes. A jeśli uwzględnić wyposażenie, to dwa razy więcej. Pieniądze pożyczyłam, ale tym razem prywatnie, bo gmina nie udziela takich pożyczek.

Moimi klientkami są Dunki, kobiety o różnych zawodach, zainteresowaniach i w różnym wieku. Wiele z nich to emerytki, jedna ma 98 lat.

Dania to kraj ludzi długowiecznych, a podejście do życia tutaj jest zupełnie inne niż w Ukrainie

Emeryci (wiek emerytalny wynosi tu 73 lata) nie siedzą w domu. Ich dzień jest zaplanowany: kółko dziewiarskie, pływanie, joga, golf... Nawet jeśli Dunka ma raka, nie zostanie w domu, by tam umrzeć. Cieszy się życiem.

Klientki nie rozmawiają przez telefon podczas manicure – z szacunku dla manikiurzystki. Dunka odbierze telefon tylko wtedy, gdy dzwonią jej dzieci. Bo rodzina jest dla Duńczyków świętością. Ich priorytetem nie są pieniądze czy kariera, ale czas spędzony z najbliższymi. Wiele osób zaczyna dzień pracy o 5-6 rano, by być w domu o 15:00 i zjeść kolację przy świecach z rodziną. To słynne duńskie hygge: świece, światło, przytulność i rodzina. W Danii jest mało słońca, wiele ciemnych i szarych dni, więc Duńczycy uciekają do jasnych i pięknych wnętrz.

Oczywiście nie chodzi tylko o hygge. Bezpieczeństwo socjalne odgrywa tu ważną rolę. Duńczyk nie boi się, że jutro, jeśli straci pracę i będzie głodny – gmina zapewni mu ubezpieczenie w ramach pomocy społecznej. A jeśli dana osoba odprowadzała składki ubezpieczeniowe, otrzyma do 70 procent swojej pensji podczas poszukiwania nowej pracy. Więc to naprawdę jest życie „no stress”.

Dla Duńczyków nie ma nic dziwnego w zmianie zawodu, wiele osób robi to kilka razy w ciągu swojego życia. Pójście na studia w wieku 45-50 lat nie jest tutaj niczym niezwykłym. Człowiek może na przykład prowadzić firmę cateringową – i nagle zdecydować się na studia lekarskie. Większość Duńczyków może sobie finansowo pozwolić na przerwę w pracy, by wrócić do szkoły. Zarazem w Danii jest niewielu bardzo bogatych ludzi; milionerzy stanowią tu zaledwie 5 procent populacji. Większość to klasa średnia, która żyje mniej więcej na tym samym poziomie.

System jest zbudowany tak, że nawet jeśli pracujesz dzień i noc, twój standard życia nie różni się zbytnio od standardu życia osób, które pracują mniej. Bo płacisz wyższe podatki

A podatki w Danii są bardzo wysokie. Klientka płaci mi 60 euro za manicure, lecz połowa tej kwoty idzie na podatek. Do tego dochodzą koszty wynajmu i użytych materiałów, więc jako stylistce paznokci zostaje mi bardzo niewiele.

Dlatego jeśli czyjaś usługa mi się spodoba, zawsze zostawiam napiwek. W Danii wysoka cena usługi nie oznacza bowiem, że osoba, która ją wykonała, zarobi dużo pieniędzy.

Przy tym wszystkim Duńczycy nie myślą jednak o unikaniu płacenia podatków. Tutaj ludzie nie kwestionują tego, na co wydawane są ich pieniądze

Badanie przeprowadzone w 2024 r. przez naukowców z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Kopenhaskiego wykazało, że sześciu na dziesięciu ukraińskich uchodźców chciałoby pozostać w Danii nawet w przypadku zakończenia wojny w Ukrainie. Jednocześnie nie wiedzą, jak można by to zrobić i czy w ogóle będzie to możliwe. Obecnie tymczasowe programy ochrony dla Ukraińców nie prowadzą do stałego pobytu w kraju.

Zdjęcia: archiwum prywatne

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz
abotak aborcja warszawa polska klinika

Lokalizacja kliniki AboTak nie jest przypadkowa. To właśnie przy ulicy Wiejskiej znajduje się nie tylko Sejm, ale także siedziba Platformy Obywatelskiej i Kancelaria Prezydenta RP, czyli te miejsca na politycznej mapie Polski, w których zapadają najważniejsze dla kraju decyzje. Dlatego bojowniczki o prawo kobiet do aborcji, jak oświadczyły na konferencji prasowej podczas otwarcia kliniki, postanowili „zagarnąć kawałek tej ulicy dla siebie”.

Od teraz każdy, kto potrzebuje aborcji, informacji lub po prostu wsparcia, może tu przyjść.

– To centrum siostrzeństwa – mówią aktywistki. – Siostrzeństwo jest potrzebne i cenne zawsze, ale szczególnie dziś, gdy politycy nadal blokują zmiany w prawie aborcyjnym

Odłożona została nie tylko ustawa liberalizująca aborcję, ale także zmiany, które podczas kampanii wyborczej nazywano „minimalnymi”. Mowa o dekryminalizacji aborcji, czyli zmianach w kodeksie karnym, zgodnie z którymi osobie pomagającej w aborcji nie groziłoby już więzienie. W Polsce kobiety nie są ścigane za nielegalną aborcję, ale już pomoc w aborcji jest przestępstwem. Za przeprowadzenie nielegalnej aborcji lekarzom grozi do 3 lat więzienia. To prawo ich paraliżuje.

W Polsce aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo, oraz gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety. W tym drugim przypadku aborcja jest trudna do przeprowadzenia właśnie dlatego, że pomocnictwo podlega karze. Lekarze często odmawiają przerwania ciąży, nawet jeśli jest konieczna ze względu na zagrożenie dla płodu czy matki, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. W minionych latach kilka kobiet zmarło dlatego, że lekarze odmówili przerwania ciąży na późnym etapie, mimo że stanowiła ona bezpośrednie zagrożenie dla ich życia.

Do października 2020 r., w ramach tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 r., aborcje z powodu wad płodu, w tym zagrażających jego życiu (poronienie), były uznawane za legalne. Jednak w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny także je uznał za nielegalne.

Od tego czasu według Ministerstwa Zdrowia RP liczba legalnych aborcji w Polsce spadła dziesięciokrotnie. W 2021 roku odnotowano 107 aborcji, gdy w 2020 roku – 1076. Tyle że oficjalne statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

ADT szacuje, że co roku Polki dokonują ponad 100 000 aborcji

W ubiegłym roku Aborcyjny Dream Team pomógł około 50 tysiącom kobiet uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, która jest najczęstszą metodą przerywania niechcianej ciąży.

Działaczki ADT podkreślają, że klinika AboTak będzie miejscem, w którym nie tylko będą domagać się dostępu do aborcji, ale także przeprowadzać ten zabieg. Obecnie ośrodek oferuje aborcję medyczną (przy użyciu pigułek), a kobietom, które potrzebują aborcji chirurgicznej, pomaga znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, zorganizować transport, a w szczególnych przypadkach także wsparcie finansowe. Ośrodek oferuje również bezpłatne testy ciążowe i porady medyczne.

Natalia Broniarczyk podkreśla, że ADT pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy w dostępie do aborcji.

– Codziennie zgłaszają się do nas nie tylko Polki, ale także kobiety z Ukrainy. Od początku wojny na pełną skalę ponad 3000 kobiet z Ukrainy dokonało aborcji z naszą pomocą – mówi. I dodaje, że ADT nie jest jedyną organizacją, w której ludzie mogą uzyskać pomoc. Wiele osób zwraca się też do Martynki, organizacji założonej przez ukraińskie kobiety.

Martynka została założona 19 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny w Ukrainie. W ciągu trzech lat działalności otrzymała około 4000 próśb o pomoc, a liczba ta podwoiła się w ciągu ostatniego roku. To sprawy związane z przemocą i handlem ludźmi.

Jeśli potrzebujesz rozmowy lub porady, przyjdź na Wiejską 9. Jesteśmy tu dla każdej z was. Nie jesteś sama – zapewniają założycielki ośrodka.

20
хв

AboTak – w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną

Anna J. Dudek
Wpływ Ukraińców na polską gospodarkę

Polska pomoc dla Ukrainy

Kancelaria Prezydenta RP podała, że Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie równowartość 4,91% PKB, z czego 0,71% PKB wydano na wsparcie Ukrainy, a 4,2% PKB na pomoc ukraińskim uchodźcom. Informacja ta została natychmiast podchwycona przez krytyków polskiej polityki wobec Ukrainy.

W komunikacie nie sprecyzowano, co składa się na te wskaźniki. Kwota pomocy wojskowej (15 mld zł) została szczegółowo opisana. Same koszty dotyczące ukraińskich uchodźców od 2022 r. szacowane są na 88,73 mld zł, ale liczba ta nie jest potwierdzona przez żadne inne źródło. Miarodajny niemiecki instytut IfW Kiel, który od początku wojny prowadzi szczegółowe wyliczenia międzynarodowej pomocy dla Ukrainy, oszacował całkowity koszt polskiej pomocy (zarówno zbrojnej, humanitarnej, jak finansowej) na 5 mld euro (nieco ponad 20 mld zł).

Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył również osobno pomoc dla uchodźców z Ukrainy: w 2022 r. było to 15 mld zł, a w 2023 r. 5 mld zł. Nie ma jeszcze danych za 2024 r., ale już wiadomo, że kwoty będą niższe. Weźmy na przykład taką pozycję wydatków jak płatności na dzieci „800+”: w 2024 r. skorzystało z niej 209 tys. z 400 tys. ukraińskich dzieci. Wydatki na opiekę medyczną również spadają: w 2024 roku z opieki medycznej w Polsce skorzystało 525 000 Ukraińców, podczas gdy w 2023 roku – 802 000.

Liczby mówią same za siebie. Ukraińcy to nie tylko odbiorcy pomocy, ale także aktywni uczestnicy rynku pracy, konsumenci i podatnicy, którzy znacząco wzmacniają polską gospodarkę.

Handel: równowaga gospodarcza na korzyść Polski

Od 2021 roku, zgodnie z raportem Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Polska zwiększa eksport towarów do Ukrainy. Już w 2023 r. wolumeny wzrosły o 80%, a nadwyżka handlowa wzrosła z 2,1 mld euro do 7,1 mld euro

Wojna była ważnym czynnikiem wzrostu polskiego eksportu. W 2024 r. Polska wyeksportowała do Ukrainy towary o wartości 56 mld zł (ok. 12,7 mld euro), czyli o 5 mld zł więcej niż w roku poprzednim. Kluczowymi sektorami napędzającymi ten wzrost są paliwa, sprzęt wojskowy, maszyny i produkty motoryzacyjne.

Jeśli chodzi o dobra konsumpcyjne i artykuły spożywcze, to również widać ożywienie. O ile wcześniej nie było wątpliwości, co Ukraińcy powinni przywieźć z Polski w prezencie: ubrania, buty, sery, alkohol, rękodzieło – teraz sytuacja się zmieniła. Bo większość znanych polskich produktów można już łatwo znaleźć w ukraińskich supermarketach.

Wojna uczyniła z Polski kluczowego partnera logistycznego Ukrainy. Przychody z samych tylko dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w 2023 roku.

Ten wzrost podkreśla znaczenie Ukrainy jako partnera handlowego, który jest siódmym co do wielkości rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Hiszpanię. Według analityków Banku Gospodarstwa Krajowego ukraińska migracja miała największy wpływ na wzmocnienie więzi handlowych między obu krajami.

Ukraina otworzyła swoje drzwi dla polskich producentów pomimo blokady granic, embarga na zboże i prób rozgrywania wątków pamięci historycznej przez niektórych polityków. Zarazem osłabiona wojną Ukraina otrzymuje znacznie mniej.

Blokada granicy polsko-ukraińskiej, 2022 r. Zdjęcie: Filip Naumienko/Reporter/East News

Według p.o. dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), Pawła Słowskiego, „integracja Ukrainy z Unią Europejską i rozwój infrastruktury pozwolą Polsce uzyskać większe korzyści ekonomiczne z handlu z Ukrainą”.

Wpływ uchodźców na polską gospodarkę

Tutaj liczby są jeszcze bardziej imponujące. 78% dorosłych Ukraińców w Polsce jest zatrudnionych. Stanowią oni 5% (zarówno migranci zarobkowi, jak osoby posiadające status ochrony czasowej) wszystkich osób pracujących w Polsce.

Według raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w 2024 r. ukraińscy migranci przymusowi zasilili Narodowy Fundusz Zdrowia i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 15,21 mld zł. Kwota ta znacznie przewyższa koszty ponoszone przez państwo polskie na wsparcie socjalne dla dzieci i opiekę medyczną dla Ukraińców posiadających status ochrony czasowej.

BGK podaje, że za każdą złotówkę otrzymaną na dziecko w ramach polskiego programu 800+ Ukraińcy wpłacili do polskiego budżetu 5,4 zł

Ukraińcy stali się częścią polskiego rynku pracy, zwłaszcza w branży budowlanej, transporcie, usługach, logistyce itp. Wypełniają krytyczne luki. Ukraińskie kobiety, które stanowią większość uchodźców, często podejmują prace, których sami Polacy nie chcą wykonywać, i pracują w sektorach, w których tradycyjnie pracowali mężczyźni, jak magazyny czy przetwórstwo mięsa.

Ukraińska migracja przyczynia się do wzrostu polskiego PKB. Według badań BGK mówimy o rocznym wzroście PKB Polski o 0,5-2,4 proc.

Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego, jest przekonany, że „gdyby nie uchodźcy, produkt krajowy brutto Polski byłby o 7 proc. niższy”.

Jest też faktem, że w 2023 r., po serii ataków niektórych polskich polityków na ukraińskich uchodźców i zablokowaniu ukraińsko-polskiej granicy, nastąpił masowy exodus Ukraińców z Polski, głównie do sąsiednich Niemiec.

Polski Instytut Ekonomiczny przypisuje spadek wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2023 r. o 0,2-0,3 punktu procentowego właśnie wyjazdom Ukraińców

I nie chodzi tu już tylko o pracowników fizycznych. Od lat na polskim rynku brakuje nauczycieli, lekarzy, inżynierów, pielęgniarek i opiekunów osób starszych. Według tegorocznego Barometru Zawodów, który określa zapotrzebowanie na określone profesje, 29 ze 168 zawodów można uznać za deficytowe, z czego 13 to zawody wymagające wysokich kwalifikacji. Ukraińcy posiadają te kwalifikacje.

Przedsiębiorczość i inwestycje: Ukraińcy tworzą miejsca pracy

Według PIE w 2024 r. co ósmy nowy przedsiębiorca w Polsce był pochodzenia ukraińskiego. Od stycznia 2022 r. do czerwca 2024 r. w Polsce powstało około 59 800 firm założonych przez Ukraińców.

Ukraińcy transportują produkty, otwierają salony kosmetyczne, restauracje i firmy IT. Według PIE ukraińskie firmy działają głównie w następujących sektorach: budownictwo (23% ukraińskich firm), informacja i komunikacja (19%) oraz inne usługi (12%). Ukraińcy podejmują ryzyko, pracują w nowym środowisku, rozumieją polskie przepisy, systemy księgowe i podatkowe, by uniezależnić się od pomocy społecznej i móc utrzymać swoje rodziny.

Pomimo wojny polski biznes również inwestuje w Ukrainie. Od jej początku inwestorzy ze 100 krajów założyli w Ukrainie ponad 3 tys. firm. Według publicznego portalu Opendatabot Polacy zajmują wśród nich trzecie miejsce (7,3%), wyprzedzając Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Ponad połowa polskich firm jest zarejestrowana we Lwowie.

Otwarcie sklepu „Ukrainoczka” z ukraińskimi towarami w Lublinie, 2025 r. Zdjęcie: Jan Rutkowski/Reporter

Konsumpcja i turystyka: Ukraińcy wydają pieniądze w Polsce

Podczas gdy przedwojenni migranci koncentrowali się na wysyłaniu swoich zarobków do domu, migranci wojenni wydają to, co zarobili, w Polsce. Badanie przeprowadzone przez Grupę Progress pokazuje, że realne zarobki ukraińskich uchodźców wahają się od 3 300 do 5 500 PLN netto, choć większość Ukraińców oczekuje wyższych stawek.

Głównym powodem jest to, że Ukraińcy wydają około 66% swoich zarobków na czynsz, media, internet, telefon i paliwo. Na czym oszczędzać.

Około 80% respondentów twierdzi, że na żywność wydają 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Często ze względu na niskie zarobki Ukraińców w Polsce rodziny uchodźców są zmuszone wydawać pieniądze przysłane przez mężów i rodziców z domu

– Zdecydowałam się na powrót do Ukrainy, kiedy po raz kolejny podniesiono nam czynsz – mówi moja przyjaciółka Zoja. – Ciężko było znaleźć pracę z dwójką małych dzieci, moje wydatki na nie wynosiły 1600 złotych, a sprzątając zarabiałam 2300. Czynsz został podniesiony do 2850 zł, plus media. I co, głodować?

Kolejnym elementem wpływu Ukraińców na polską gospodarkę jest turystyka z Ukrainy i podróżowanie do różnych krajów UE przez Polskę. Ukraińcy podróżują do Unii głównie przez trzy punkty: Kiszyniów (Mołdawia), Budapeszt (Węgry), ale ponad połowa ruchu pasażerskiego przypada na granicę ukraińsko-polską. W Polsce ukraińscy turyści kupują żywność, nocują w hotelach i kupują bilety na lotniskach w Krakowie, Katowicach i Warszawie.

Tylko w trzecim kwartale 2024 r. przyniosło to Polsce 2,2 mld zł, stając się stabilnym bodźcem dla lokalnych gospodarek, zwłaszcza w regionach przygranicznych.

Wniosek: razem jesteśmy silniejsi

Polska udzieliła znaczącego wsparcia Ukrainie i jej uchodźcom, ale odnotowała zwrot z tej inwestycji we własną gospodarkę. Ukraińscy migranci nie tylko wypełnili luki na rynku pracy, ale także przyczynili się do wzrostu polskiego PKB, zapłacili więcej podatków, niż otrzymali w ramach świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej, rozwinęli przedsiębiorczość i wydali pieniądze w Polsce jako konsumenci i turyści, tym samym przynosząc korzyści polskim firmom i całej gospodarce.

Polska i Ukraina mogą stworzyć partnerstwo, które przyniesie korzyści nie tylko ich gospodarkom, ale także społeczeństwom. Dalsza integracja Ukrainy z UE może jeszcze bardziej wzmocnić tę więź, zapewniając zrównoważony wzrost obu krajom.

20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress