Exclusive
20
min

Dominika Lasota: Wojna w Ukrainie jest krwawym skutkiem uzależnienia świata od paliw kopalnych

O tym, dlaczego zmiany klimatu i wojna rosyjsko-ukraińska mają wspólny mianownik, i jak przeciwdziałać inwazji Rosji na Ukrainę. Sestry prezentują sylwetkę Dominiki Lasoty, znanej polskiej aktywistki ekologicznej

Tetiana Bakocka

Dominika Lasota. Fot: Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Dominika Lasota to 22-letnia aktywistka ekologiczna, która zachęca młodych ludzi w różnych krajach do przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. „The New York Times” nazywa ją jedną z liderek „nowego skrzydła ruchu antywojennego” – bo swoją walkę ze zmianami klimatycznymi łączy z oporem wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Aktywistki Dominika Lasota, Wiktoria Jędroszkowiak, Wiktoria Pogrebniak i Natalia Panczenko podczas konferencji prasowej Euromajdanu, Warszawa 2023. Zdjęcie: archiwum prywatne

– Głównym źródłem finansowania wojny i budowania potęgi militarnej Rosji są wpływy ze sprzedaży ropy i gazu – mówi Dominika. – Dzięki importowi paliw kopalnych z Rosji Putin zdobywa najwięcej pieniędzy na swoje agresywne działania w Ukrainie. Dlatego zaczęliśmy walczyć o embargo na rosyjskie paliwa kopalne w Unii Europejskiej.

To właśnie wojna na pełną skalę dobitnie pokazała, że źródło katastrofy klimatycznej i rosyjskich zbrodni w Ukrainie jest wspólne. To uzależnienie od paliw kopalnych

Zdaniem ekoaktywistki, kraje UE zaczęły rozbrajać energetycznie Rosję i zmniejszać swą zależność od rosyjskich surowców energetycznych nie dlatego, że chcieli tego politycy.

Zrobiły to, ponieważ aktywiści ekologiczni uporczywie je do tego zmuszali

– Dzięki presji ukraińskich organizacji pozarządowych i ich współpracy z międzynarodową społecznością ekologiczną udało nam się osiągnąć częściowe embargo na ropę – zaznacza Lasota. – Wspólnie organizowaliśmy protesty i różne akcje, aby wywrzeć presję na europejskich polityków i zażądać, by jak najszybciej odcięli się od Putina. W końcu jak Ukraina może wygrać wojnę, jeśli kraje UE z jednej strony przekazują duże sumy pieniędzy na pomoc dla niej, a z drugiej nadal kupują rosyjskie surowce energetyczne, finansując przestępczy rosyjski reżim?

Protest młodzieży domagającej się embarga na import rosyjskiej ropy, 2022 r. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Jedna z takich akcji miała miejsce w maju 2022 roku. Dominika Lasota, Wiktoria Jędroszkowiak i inni aktywiści ekologiczni protestowali przed budynkiem Berlaymont, czyli siedzibą Komisji Europejskiej, podczas spotkania, na którym przywódcy UE omawiali sankcje przeciw Rosji. Ich decyzja o nałożeniu embarga na około 80% rosyjskiej ropy została uznana przez działaczy ekologicznych za „połowiczny sukces”.

W listopadzie 2022 r. w Szarm el-Szejk w Egipcie odbyła się konferencja ONZ w sprawie zmian klimatu COP27. W tym czasie Dominika Lasota wraz z ukraińskimi aktywistkami ekologicznymi Switłaną Romanko („Razom We Stand”), Walerią Bondariewą i Wiktorią Boll („Fridays for Future Ukraine”) protestowała podczas sesji Rosjan, w których 150-osobowej delegacji było 33 lobbystów paliwowych.

Lasota zapytała wtedy rosyjską delegację: „Jak śmiecie siedzieć na tej konferencji, skoro jesteście zbrodniarzami wojennymi i nie zasługujecie na żaden szacunek?”

Nazwała Rosjan „podłym”, trzymając w górze transparent z napisem „Paliwa kopalne zabijają!”, za co wraz z innymi aktywistami została wyrzucona z sali przez ochronę. Wtedy w proteście wielu uczestników konferencji, w tym przedstawiciele polskiej delegacji i niemieccy aktywiści klimatyczni, również opuściło salę.

Zachodnie media („New York Times”, „Financial Times”, „Politico” i inne) pisały o tym i innych protestach, podczas których aktywiści ekologiczni domagali się silnych i skutecznych sankcji wobec Rosji: itp.

– Dla międzynarodowych dziennikarzy ważne było poinformowanie światowej społeczności, że w Europie są młodzi ludzie, którzy angażują się w kampanię antywojenną. I że Ukraińcy nie są sami. Są ekoaktywiści z Polski, Węgier, Czech, Niemiec, Francji i innych krajów – mówi Dominika.

Po inwazji wojsk rosyjskich na pełną skalę badania zmian klimatu w Ukrainie stały się niemożliwe. Od 2022 roku prawie 30% stacji meteorologicznych nie prowadzi obserwacji. Wiele stacji pogodowych ma znaczne luki w obserwacjach z powodu tymczasowej okupacji i przerw w dostawach prądu.

Zmiana klimatu jest zagrożeniem takim samym jak broń nuklearna. I nawet bez wyników poważnych badań jasne jest, że wojna rosyjsko-ukraińska niszczy planetę – uważa Lasota

Największym horrorem jest zabijanie ludzi i niszczenie ich domów, ale ekobójstwo też jest katastrofą. Bo z powodu niszczenia przyrody ludzie nie mogą już żyć w bezpiecznym świecie.

– By temu zapobiec, sprzeciwiamy się również tym firmom i przedsiębiorstwom, które kradną zdrowie ludzi i prawo do życia w bezpiecznym środowisku, aby zarabiać pieniądze dla siebie –mówi aktywistka. – Oni szkodzą środowisku, bezlitośnie niszcząc je dla własnych korzyści. I jak ukraińscy aktywiści ekologiczni mogą w pełni przyłączyć się do walki o przyszłość planety, jeśli ich życie jest zagrożone z powodu wojny?

Protest w Nowym Jorku w 2022 roku. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Kiedy wybuchła wojna na pełną skalę, wielu ukraińskich działaczy na rzecz ochrony środowiska zadzwoniło do swoich kolegów z innych krajów i poprosiło o pomoc w ewakuacji.

Jednak większość z nich pozostała w Ukrainie i kontynuowała pracę w schronach przeciwbombowych, przy dźwiękach alarmów przeciwlotniczych

– Wiele się od was nauczyliśmy jako od narodu, który doświadcza okropności wojny w XXI wieku – przyznaje Dominika. – W najtrudniejszych czasach byliście w stanie zmobilizować się do obrony przed rosyjskimi okupantami. To dla mnie wielka inspiracja widzieć, jak moi koledzy kontynuują pracę, mimo że na ich domy spadają bomby i pociski. Podziwiamy odwagę, wytrwałość i motywację ukraińskich działaczy ekologicznych, którzy nadal robią z nami ważne rzeczy.

Jej zdaniem żywym przykładem solidarności globalnej społeczności ekologicznej z Ukraińcami była wizyta słynnej szwedzkiej aktywistki Grety Thunberg w Kijowie w czerwcu 2023 r., kiedy Rosjanie wysadzili tamę w Kachowce.

Greta Thunberg jest również przedstawicielką Międzynarodowej Grupy Roboczej ds. Środowiskowych Konsekwencji Wojny. Oprócz niej na spotkanie z prezydentem Zełenskim przybyli też inni przedstawiciele tej grupy: była wicepremier Szwecji Margot Wallström, wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Heidi Gautala i była prezydent Irlandii Mary Robinson.

Greta Thunberg (trzecia z prawej) i grupa robocza ds. środowiskowych skutków wojny na spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie. 29.06.2023. Zdjęcie: Kancelaria Prezydenta Ukrainy

Thunberg nazwała katastrofę w obwodzie chersońskim ekobójstwem i wezwała do pociągnięcia rosyjskich władz do odpowiedzialności. Podkreśliła, że zaangażuje przedstawicieli pozarządowych organizacji ekologicznych w dialog na temat głównych zadań Międzynarodowej Grupy Roboczej i zwróci uwagę na środowiskowe konsekwencje wojny.

– To był ważny moment, który pokazał, że na świecie jest wielu ludzi, którzy wspólnie walczą o przyszłość naszej planety. I że ta walka podczas wojny o Ukrainę i walka o środowisko idą w parze. Politycy, którzy chcą zarabiać coraz więcej pieniędzy, uważają, że ich własne korzyści są ważniejsze niż życie ludzi. Ale wojna przeciwko Ukrainie ujawniła problemy, na których zachodni przywódcy nie chcieli się skupiać przez wiele dziesięcioleci – więc milczeli. A teraz coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jak mocno Rosja zacisnęła swoją energetyczną pętlę na UE i na co tak naprawdę Rosjanie wydają swoje dochody z ropy i gazu. Na niszczenie planety – mówi Dominika Lasota.

Dominika podczas wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie. 21.02.2023. Fot: Wojciech Stróżyk/REPORTER

Według polskiej ekoaktywistki inwazja Rosji na Ukrainę jest potężnym sygnałem alarmowym: trzeba pilnie porzucić paliwa kopalne. A jeśli Europa chce uniezależnić się od Rosji, musi korzystać z alternatywnych źródeł ropy i gazu. Lasota uważa, że jedynym rozwiązaniem w tej problemu jest przyspieszenie przejścia na odnawialne źródła energii, takie jak wiatr i słońce. Dopóki tak się nie stanie, coraz więcej Ukraińców będzie umierać w wyniku rosyjskich działań wojennych.

Wojna w Ukrainie odwraca również uwagę UE od zmian klimatycznych, ze względów bezpieczeństwa prowadząc do zwiększenia produkcji broni. A większość sprzętu wojskowego działa przecież na benzynę i olej napędowy.

Oznacza to, że zależność od rosyjskich paliw kopalnych jest błędnym kołem, w którym nie ma miejsca na pokój na naszej planecie

Lasota uważa, że istnieje wiele organizacji, które już pracują nad przyjaznym dla środowiska podejściem do powojennej odbudowy Ukrainy na różnych platformach międzynarodowych. Aktywiści ekologiczni apelują do władz wielu krajów o zapewnienie międzynarodowego wsparcia finansowego na rzecz ekologicznej odbudowy Ukrainy. Wsparcie to powinno mieć formę dotacji.

Zdaniem aktywistki niektóre międzynarodowe firmy, wykorzystując osłabienie Ukrainy, mogą udawać, że pomagają w tym procesie. Jednak w rzeczywistości kierują się tylko egoistycznymi motywami, chcąc zarobić na odbudowie Ukrainy jak najwięcej pieniędzy. Dlatego musimy upewnić się, że ta odbudowa będzie dla Ukraińców sprawiedliwa.

– Nie każdy chce pomóc Ukrainie, bo ma dobre serce. Zdaję sobie sprawę, że wojna jest długa i że jest to bardzo męczący proces. Ale będziemy dalej budować solidarność środowiskową z Ukraińcami i razem walczyć – obiecuje Dominika.

No items found.

Dziennikarka, redaktor Mikołajowskiego Oddziału Narodowej Publicznej Nadawczej Ukrainy. Autor programów telewizyjnych i radiowych, opowiadań, artikułów na tematy wojskowe, ekologiczne, kulturalne, społeczne i europejskie. Opublikowano w gazecie ukraińskiej diaspory w Polsce „Nasze Słowo”, na ogólnoukraińskich stronach dotyczących „Portal Integracji Europejskiej” Biura Wicepremiera ds. Integracji Europejskiej i Euroatlantyckiej oraz Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych. Międzynarodowe programy szkoleniowe dla dziennikarzy: Deutsche Welle Akademie, Media Neighbourhood (BBC Media Action), Thomson Foundation i inni. Współorganizatorka wielu dziedzin i szkoleń: projekty edukacyjno-kulturalnych dla uchodźców w Polsce, realizowane przez Caritas, Federację Organizacji Pozarządowych FoSA; „Kultura Pomaga”, realizowanych przez Osvitę (UA) i Zusę (DE). Jest współautorką książki „Serce oddane ludziom” o historii południowej Ukrainy. Opublikowano artykuł na temat wojskowe w książkach „Wojna na Ukrainie. Kijów - Warszawa: Razem do zwycięstwa” (Polska, 2022), „Lektury iczne: Zachowajmy dla otomności” (Ukraina, 2022)

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Ukraińcy pomagają Amerykanom z Los Angeles dotkniętym pożarem

Los Angeles płonie. Pożary w stanie Kalifornia są jednymi z największych w historii regionu. Ogień objął obszar 12,5 tysiąca hektarów, zmuszając setki tysięcy ludzi do ewakuacji. Zginęło co najmniej 25 osób, spłonęło ponad 10 tysięcy budynków. Strażacy pracują bez wytchnienia, lecz najpotężniejsze pożary nie zostały jeszcze w pełni opanowane.

Tragedię spowodowało samoczynne zapalenie się lasu po długiej suszy, swoje zrobił też huraganowy wiatr. Zewsząd płynie wsparcie dla osób dotkniętych przez katastrofę, powstają inicjatywy wolontariackie. W pomoc włączają się również Ukraińcy. Sestry rozmawiały z przedstawicielami ukraińskiej społeczności w Kalifornii, którzy pracują w jednym z centrów wolontariackich w pobliżu Los Angeles.

Ołeksandra Chułowa, fotografka z Odesy, przeprowadziła się do Los Angeles rok temu. Mówi, że kiedy wybuchły pożary, wciąż pojawiały się kolejne wiadomości o tym, ile osób straciło swoje domy. Ukraińcy natychmiast zaczęli się organizować:

– Aleks Denisow, ukraiński aktywista z Los Angeles, szukał wolontariuszy do pomocy w dystrybucji ukraińskiej żywności wśród poszkodowanych – mówi. – Posiłki są przygotowywane przez Ukrainki z organizacji House of Ukraine w San Diego. Przygotowały już ponad 300 litrów barszczu ukraińskiego i około 400-500 krymskotatarskich czebureków. Zebraliśmy się z naszymi przyjaciółmi i postanowiliśmy przyłączyć się do tej inicjatywy.

Rozwoziliśmy jedzenie w okolicach tej części miasta, w której doszło do pożarów. Na obóz dla wolontariuszy udostępniono nam duży parking. Było nasze jedzenie, był duży ukraiński food truck z Easy busy meals – serwowano z niego pierogi. Inni rozdawali ubrania, pościel, produkty higieniczne itp. Każdy robił, co mógł. Naszym zadaniem było nakarmienie ludzi. Zaczęliśmy o 10.00 i skończyliśmy o 20.00.

W sumie było nas około 30. Panią, która smażyła chebureki przez 10 godzin bez odpoczynku, w pełnym słońcu, żartobliwie nazwaliśmy „Generałem”. Jak przystało na prawdziwą Ukrainkę, wzięła sprawy w swoje ręce i przydzieliła każdemu z nas zadanie. To silna, lecz zarazem miła kobieta.

Rozdaliśmy około 1000 talerzy barszczu. Obszar, na którym działaliśmy, był dość rozległy, więc chodziliśmy po nowo utworzonym „centrum pomocy” z głośnikiem, przez który informowaliśmy, że mamy pyszne ukraińskie jedzenie – za darmo. Na początku miejscowi trochę obawiali się jeść nieznane im potrawy, ale kiedy spróbowali, nie mogli przestać. Czebureki bardzo im zasmakowały, przypominały im lokalne danie empanadas. Ustawiła się po nie bardzo długa kolejka.

Anna Bubnowa, wolontariuszka, która uczestniczyła w inicjatywie, napisała: „To była przyjemność pomagać i proponować ludziom nasz pyszny barszcz. Wszyscy byli zachwyceni i wracali po więcej”.

Aleks Denisow, aktor i aktywista, jeden z organizatorów pomocy mieszkańcom Los Angeles dotkniętym kataklizmem, mówi, że społeczność ukraińska w południowej Kalifornii jest liczna i aktywna. Dlatego była w stanie szybko skrzyknąć wolontariuszy, przygotować posiłki i przybyć na miejsce.

Na swoim Instagramie Aleks wezwał ludzi do przyłączenia się do inicjatywy: „Przynieście wodę i dobry humor. Pomóżmy amerykańskiej społeczności, która przez te wszystkie lata pomagała społeczności ukraińskiej”.

– Wielu Ukraińców, jak ja, mieszka na obszarach, z których ewakuowano ludzi – lub na granicy z takimi obszarami – mówi Aleks. – Trudno nam było się połapać, co się naprawdę dzieje. To było tak podobne do naszej wojny i tego żalu po stracie, który odczuwamy każdego dnia. To Peter Larr, Amerykanin w trzecim pokoleniu z ukraińskimi korzeniami, wpadł na ten pomysł, a my wdrożyliśmy go w ciągu zaledwie 24 godzin.

Niestety mieliśmy ograniczone możliwości, więc musieliśmy podziękować wielu osobom, które chciały pomagać wraz z nami. Amerykanie byli niesamowicie wdzięczni i wręcz zachwyceni naszym jedzeniem. Rozmawiali, dzielili się swoimi smutkami i pytali o nasze.

Naszego barszczu, pierogów, chebureków i innych potraw spróbowało 1000, a może nawet 1500 osób. Jednak wiele więcej było tych, którzy podchodzili do nas, by po prostu porozmawiać, zapytać o wojnę w Ukrainie, o nasze życie, kulturę.

Lokalni mieszkańcy masowo opuszczają niebezpieczne obszary, powodując ogromne korki na drogach. Pożary ogarnęły już 5 dzielnic miasta, wszystkie szkoły są zamknięte. Już teraz ten pożar został uznany za najbardziej kosztowny w historii. Swoje domy straciło też wiele hollywoodzkich gwiazd, m.in. Anthony Hopkins, Mel Gibson, Paris Hilton i Billy Crystal.

Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Ołeksandry Chułowej i Aleksa Denisowa

20
хв

Barszcz dla pogorzelców. Jak Ukraińcy pomagają ofiarom katastrofy w Los Angeles

Ksenia Minczuk

Starszy dżentelmen na rowerze zatrzymuje się przy kawiarni „Krajanie” na obrzeżach Tokio. Wchodzi do środka, kłania się, wyjmuje z portfela banknot o największym nominale, 10 tysięcy jenów (2700 hrywien), wkłada go do słoika z ukraińską flagą, ponownie się kłania i w milczeniu wychodzi.

– O mój Boże, on spróbował naszego barszczu wczoraj na festiwalu! – wykrzykuje Natalia Kowalewa, przewodnicząca i założycielka ukraińskiej organizacji non-profit „Krajanie”.

Ukraińska kawiarnia „Krajanie” na obrzeżach Tokio

To właśnie dzięki jedzeniu na wielu festiwalach, które są w Japonii niezwykle popularne, miejscowi nie tylko dowiadują się o Ukrainie od samych Ukraińców, ale także chętnie im pomagają. W ciągu ostatnich 2,5 roku w tej skromnej kawiarni i na imprezach charytatywnych organizowanych przez „Krajan” zebrano prawie 33 miliony hrywien (3,3 mln zł). Pieniądze zostały przeznaczone na odbudowę domów w Buczy i Irpieniu, zakup leków, generatorów prądu, karetek pogotowia i pojazdów ewakuacyjnych do Ukrainy.

Przed inwazją w 127-milionowej Japonii mieszkało zaledwie 1500 Ukraińców. Jednak w 2022 r. ten kraj, tradycyjnie zamknięty dla obcokrajowców, wykonał bezprecedensowy ruch, przyznając zezwolenia na pobyt kolejnym 2600 Ukraińcom. To trzykrotnie więcej niż liczba uchodźców ze wszystkich innych krajów w ciągu ostatnich 40 lat.

Uchodźcom z Ukrainy zapewniono zakwaterowanie, ubezpieczenie zdrowotne i wynagrodzenie wystarczające na utrzymanie. Ponadto ponad stu ukraińskim studentom, którzy uczą się japońskiego lub kontynuują naukę na uniwersytetach, umożliwiono naukę bezpłatną.

Japonia organizuje również rehabilitację fizyczną i psychiczną dla ukraińskich żołnierzy i opłaca zakładanie im protez bionicznych

Dla ukraińskich imigrantów Japończycy byli niezwykle serdeczni . Gdy do Komae, 83-tysięcznego miasta w prefekturze Tokio, przybyła Ukrainka ubiegająca się o azyl, lokalna społeczność zapewniła jej m.in. ogród warzywny – bo Japończycy dowiedzieli się, że Ukraińcy uwielbiają uprawiać warzywa w ogródkach. Stało się tak, mimo że większość japońskich domów ogródków nie ma, ponieważ ziemia tam jest bardzo droga.

– W maju 2022 r. burmistrz Komae zorganizował nawet ukraiński festyn – mówi Natalia Kowalowa. – Wszyscy zostali poczęstowani barszczem, było też pudełko na datki. Za te pieniądze „Krajanie” byli później w stanie uruchomić projekty wolontariackie, także w Ukrainie. Idąc za przykładem Komae, inne japońskie miasta też zaczęły organizować podobne imprezy. Zaczęliśmy prowadzić wykłady, ponieważ wielu Japończyków poprosiło nas o wyjaśnienie, dlaczego wybuchła ta wojna. „Jesteście braterskim narodem” – mówili, a my opowiadaliśmy o głodzie, represjach, historii Krymu. Japończycy są pełni troski, współczują i chcą pomóc.

Rodzina Natalii mieszka w Kraju Kwitnącej Wiśni od ponad 30 lat. Z zawodu jest nauczycielką. Uczyła w japońskiej szkole i wraz z mężem założyła ukraińską szkołę niedzielną „Dżerelce” [Źródło – red.] – oraz „Krajan”. W 2022 roku postanowiła bez reszty poświęcić się działalności społecznej i wolontariackiej.

Japonia to kraj festiwali. „Krajanie” reprezentują swoją ojczyznę na różnych takich wydarzeniach w całym kraju niemal co tydzień, a czasem nawet 5-6 razy w miesiącu. Rozdają ulotki, współpracują z lokalnymi mediami, częstują Japończyków barszczem i gołąbkami

– Droga do japońskiego serca wiedzie przez jedzenie – mówi Natalia. – Bo jedzenie to ich największa rozrywka i ulubione zajęcie. Na festiwalach jesteśmy jedynymi, którzy prezentują coś z zagranicy, reszta to jedzenie japońskie. Na początku myślałam, że nasze dania będą dla miejscowych zbyt ciężkie. W przeciwieństwie do kuchni japońskiej, my gotujemy długo i jemy dość tłuste potrawy. Ale nie – im to smakuje. Zazwyczaj ostrożnie podchodzą do wszystkiego, co nowe, ale kiedy już spróbują, szczerze to doceniają. W zeszłym roku niechętnie próbowali ukraińskiego jedzenia na festiwalach, ale w tym są już kolejki: „Byliście tu w zeszłym roku! Chcemy zamówić jeszcze raz, tak nam zasmakowało”.

Chociaż Japończycy z natury są ostrożni wobec wszystkiego, co nowe, bardzo polubili ukraińską kuchnię

Natalia wspomina, jak niedawno „Krajanie” wzięli udział w festiwalu o trzystuletniej historii w tokijskiej dzielnicy Asakusa. Podeszła do nich japońska rodzina, kobieta dużo wiedziała o Ukrainie. Powiedziała, że ugotowała już barszcz ukraiński według przepisu z Internetu, nawet pokazała zdjęcie. A żegnając się, zakrzyknęła: „Chwała Ukrainie!”.

To właśnie po jednym z takich festiwali pewna 80-letnia Japonka podeszła do Ukraińców i zaproponowała im otwarcie kawiarni w lokalu, którego była właścicielką. Na początku bez czynszu, a potem – w miarę możliwości.

– Oczywiście na początku nic nam nie wychodziło, ale z czasem zaczęliśmy sobie radzić – wspomina Natalia Łysenko, wiceszefowa „Krajan”.

Przyjechała do Japonii 14 lat temu – i wyszła tu za mąż. Szukała ukraińskiej szkoły dla swojej córki i tak poznała Natalię Kowalową, założycielkę szkoły „Dżerelce”. Dziś nadzoruje pracę kawiarni, choć jej głównym zajęciem jest nauczanie angielskiego w japońskiej szkole.

Napływowi Ukraińcy natychmiast zaczęli szukać pracy, choć nie mówili po japońsku. Dlatego kawiarnia od razu ustaliła priorytety: zatrudni osoby ubiegające się o azyl, nawet jeśli nie są profesjonalnymi kucharzami. I tak nawet te Ukrainki, które nigdy wcześniej nie gotowały, po pracy w kawiarni zaczęły uszczęśliwiać swoje rodziny domowym jedzeniem.

W kawiarni Japończycy mogą skosztować tradycyjnych ukraińskich potraw

W menu znajdziesz barszcz, gryczane naleśniki, pierogi z pikantnym i słodkim nadzieniem, a także naleśniki, racuchy, kotlet po kijowsku i zestawy obiadowe. Ciasto z dżemem jagodowym jest niezwykle popularne, szczególnie na festiwalach. Ceny są ukraińskie: pierogi – 700 jenów (160 hrywien), naleśniki – 880 jenów (200 hrywien), barszcz ukraiński – 1100 jenów (260 hrywien).

Buraki kupują od lokalnych rolników, kaszę gryczaną można dostać w sklepie Ukrainki, która importuje ją z Europy. Koperek pochodzi od innej Ukrainki, która uprawia go specjalnie dla tej kawiarni

Robią też własny smalec, a zamiast kwaśnej śmietany używają japońskiego jogurtu bez dodatków. Warto również wspomnieć o doskonałym wyborze ukraińskich win, które nawet w ukraińskich restauracjach nieczęsto są oferowane. Jest więc „Beykush”, jest „Stakhovsky”, „Biologist”, „Fathers Wine”, są miody pitne „Cikera”. Wszystko importowane z drugiego krańca świata przez dwie firmy.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat. Znajduje się daleko od centrum Tokio, nawet nie w pobliżu stacji metra. Ale ludzie przychodzą tu nie tylko z sąsiednich dzielnic – przyjeżdżają także z innych miast i regionów, czasem oddalonych o setki kilometrów. Raz nawet przyjechali w czasie tajfunu! Japończycy chcą spróbować egzotycznej kuchni, ale także wziąć udział w organizowanych tu wydarzeniach.

Kawiarnia „Krajanie” działa od prawie dwóch lat

„Krajanie” marzą o ukraińskim centrum w Japonii, założyli już zresztą mały ośrodek kulturalny – właśnie w kawiarni. Co miesiąc odbywają się tu wystawy fotograficzne, warsztaty i wykłady w języku ukraińskim i japońskim: jak malować w stylu petrykiwki [Petrykiwka to osiedle w obwodzie dniepropietrowskim, które słynie z malowideł z motywami roślinnymi i zwierzęcymi – red.], jak robić ukraińską biżuterię i diduch [ukraińska dekoracja świąteczna ze słomy – red.]. Czasami nawet Ukraińcy są zszokowani. Niektórzy mówią, że musieli przyjechać aż do Japonii, by nauczyć się robić symbole ukraińskiego Bożego Narodzenia.

Kuchnia kawiarni przygotowuje również dania do degustacji na festiwalach. By wziąć udział w takich wydarzeniach, musisz najpierw dostarczyć organizatorom plan pomieszczenia, w którym będziesz gotować, a także listę wszystkich produktów – bo na przykład latem gotowanie potraw z mlekiem jest zabronione. Kuchnia „Krajan” uczestniczyła też w przygotowaniu potraw na przyjęcie z okazji Dnia Niepodległości w Ambasadzie Ukrainy w Japonii.

Osobną pracą są kulinarne kursy mistrzowskie dla Japończyków. Cieszą się ogromną popularnością

– Kuchnia w kawiarni jest na to za mała, dlatego tanio wynajmujemy kuchnie miejskie, przygotowane do prowadzenia zajęć kulinarnych – zaznacza Natalia Łysenko. – W tym miesiącu zorganizujemy trzy takie wydarzenia, każde dla 20 osób. Oznacza to, że 60 Japończyków będzie mogło ugotować sobie nasz barszcz we własnym domu. Wybór dań na kursy mistrzowskie jest różnorodny: pierogi, zrazy, naleśniki, kapuśniak, grochówka z grzankami, faszerowana papryka, sałatka z buraków i fasoli. Rozpoczęliśmy również współpracę z kawiarnią „Clare & Garden”. Ten lokal w stylu angielskim został otwarty przez Japonkę na dziedzińcu jej domu i zaprasza Ukraińców na ukraiński lunch dwa razy w miesiącu.

Najnowszą innowacją jest dostarczanie jedzenia przez Uber Eats. Yuki Tagawa, menedżerka ds. obsługi klienta, przyszła do kawiarni, by omówić szczegóły współpracy. Mówi, że zrobiła to z własnej inicjatywy. Chce, by Japończycy nie tylko próbowali nowych potraw, ale też bardziej zainteresowali się Ukrainą – poprzez jedzenie.

– Kuchnia ukraińska ma bardziej wyraziste smaki niż japońska – wyjaśnia Yuki Tagawa. – Czuję w niej smak warzyw, np. pomidorów czy kapusty. Ogólnie rzecz biorąc, te smaki są zupełnie inne, bo podstawą kuchni japońskiej jest bulion rybny dashi, pasta miso lub sosy, które mają specyficzny smak. Wiem, że większość Japończyków, którzy nigdy wcześniej nie próbowali ukraińskich potraw, mówi, że mieli o nich zupełnie inne wyobrażenie. Nie sądzili, że aż tak przypadną im do gustu.

Dla tych, którzy chcą zagłębić się w ukraińską kuchnię, „Krajanie” we współpracy z Instytutem Ukraińskim przetłumaczyli książkę „Ukraina. Jedzenie i historia”. Opowiada o przeszłości i teraźniejszości kuchni ukraińskiej, przedstawia przepisy na dania, które każdy może ugotować, lokalne produkty i specjały Ukrainy

– Praca nad tłumaczeniem była ciekawa, lecz niełatwa – mówi Natalia Kowalowa. – Po pierwsze, chcieliśmy, by nazwy były jak najbardziej zbliżone do ukraińskiego brzmienia. Po drugie, nie wszystkie produkty można kupić w japońskich sklepach. Bo gdzie tu znaleźć rjażenkę [ukraiński napój powstały w wyniku fermentacji mleka – red.]? To była najtrudniejsza część: opisanie niezbędnych produktów, dostosowanie ich do realiów Japonii, zastąpienie ich podobnymi smakami.

Część dochodu ze sprzedaży książki, a także ze wszystkich działań „Krajan” przeznaczana jest na projekty wolontariackie na rzecz Ukrainy.

Natalia Kowalewa (z lewej) i Natalia łysenko
20
хв

Jak Ukraińcy rozkochali Japończyków w barszczu i diduchu

Darka Gorowa

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress