Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.
Kiedy pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii w listopadzie ubiegłego roku niespodziewanie wygrał antysystemowy kandydat Calin Georgescu, wchodząc do drugiej tury z liberałką Eleną Lasconi, zszokowana rumuńska elita polityczna przypisała jego sukces kampanii na TikToku i populistycznym obietnicom, które uwiodły dużą część elektoratu. Zamiast zjednoczyć siły demokratyczne przed drugą turą i wydać skrajnie prawicowemu kandydatowi ostatnią bitwę (Elena Lasconi miała realne szanse na wygraną), Bukareszt zdecydował się anulować wyniki pierwszej tury i przeprowadzić nowe głosowanie w 2025 roku.
Rumuńscy politycy mieli nadzieję, że do tego czasu efekt Georgescu po prostu wyparuje, a rządząca koalicja będzie w stanie znaleźć godnego kandydata z wszelkimi szansami na wygraną. Te kalkulacje okazały się daremne
Teraz, na kilka miesięcy przed ponownymi wyborami prezydenckimi, Georgescu, postrzegany przez wielu Rumunów jako ofiara niesprawiedliwości i znacznie bardziej zradykalizowany w swoich wypowiedziach, jest nie tylko najpopularniejszym kandydatem, ale także człowiekiem, który ma wszelkie szanse na wygraną już w pierwszej turze. Wszyscy kandydaci sił demokratycznych – w tym Crin Antonescu, który został wybrany przez rządzącą koalicję jako jedyny kandydat, były premier Victor Ponta, burmistrz stolicy Nicusor Dan i sama Elena Lasconi – są od niego znacznie słabsi. A jeśli nie dojdzie do drugiej tury, oznacza to, że siły demokratyczne nie będą miały nawet okazji, by wziąć rewanż.
Oczywiście istnieje pokusa, by ten wzrost popularności tłumaczyć przede wszystkim wewnętrznymi procesami politycznymi w Rumunii. Ja jednak odniósłbym się przede wszystkim do procesów polityki zagranicznej. W końcu przyszłość Europy, przynajmniej Europy Środkowej, zostanie w najbliższej przyszłości zdeterminowana przez dwa główne procesy: strach przed Putinem i strach przed Trumpem (lub popyt na niego). Nawiasem mówiąc, dotyczy to nie tylko wyborów prezydenckich w Rumunii.
Odnosi się to również do nadchodzących wyborów prezydenckich w Polsce. I właśnie dlatego zachowanie niedawno szanowanego Karola Nawrockiego zaczyna przypominać zachowanie „antysystemowego” Calina Georgescu.
Wojna w pobliżu granic Rumunii zmusza wielu wyborców do zwrócenia uwagi na polityków, którzy nie chcą wspierać Ukrainy (nic dziwnego, że Calin Georgescu nazwał ją „sztucznym państwem”). Zamiast tego chcą znaleźć sposoby na negocjacje z Rosją, by we własnym kraju uniknąć konfliktu
Oczywiście zwycięstwo Trumpa również wszystko zmieniło. W końcu Georgescu nie jest facetem z ulicy, ale przedstawicielem skrajnie prawicowego establishmentu politycznego z rozległymi powiązaniami w odpowiednim środowisku. Pracował dla ONZ, a nawet był dyrektorem wykonawczym Europejskiego Centrum Wsparcia prestiżowego Klubu Rzymskiego w Winterthur w Szwajcarii. Takie stanowiska stwarzają szczególne możliwości.
Przed drugą turą wyborów w Rumunii były kandydat na prezydenta USA Robert Kennedy Jr., teraz nominowany przez Trumpa na sekretarza zdrowia, miał odwiedzić Bukareszt, rzekomo w celu zaprezentowania swojej książki.
Jako autor przedmowy do tej książki Georgescu miał wziąć udział w dyskusji na żywo z Kennedym. Moderatorem wydarzenia miał być... no właśnie: Tucker Carlson, obrzydliwy sympatyk zarówno Trumpa, jak Putina.
Przyjazd Kennedy'ego został przełożony tylko z uwagi na to, że w Stanach Zjednoczonych trwa okres przejściowy. W rzeczywistości jeśli rumuńscy politycy chcieli powstrzymać Georgescu, powinni byli to zrobić przed inauguracją nowego amerykańskiego prezydenta, kiedy dla wielu nie było jeszcze jasne, jak radykalnie zmieni się sytuacja – a nie po niej.
Bo z każdym kolejnym dniem, w którym Donald Trump jest w Białym Domu, gospodarze mistrzowie Ameryki będą coraz bardziej otwarcie mówić o tym, na czyich zwolenników w Europie będą liczyć i na kogo Europejczycy powinni głosować, jeśli chcą znaleźć wspólny język z Ameryką.
Dlatego teraz Georgescu nie jest kandydatem marginesu, lecz kandydatem głównego nurtu.
A zmarginalizowani są ci, którzy próbują go powstrzymać.
Ukraiński publicysta, pisarz i znany dziennikarz, który od ponad 30 lat pracuje w demokratycznych mediach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem setek artykułów analitycznych w mediach ukraińskich, białoruskich, polskich, rosyjskich, izraelskich i bałtyckich. Jest prezenterem na kanale Espresso TV, ma własny kanał na YouTube i współpracuje z ukraińskimi i rosyjskimi serwisami Radia Wolna Europa. Prowadzi program "Drogi do wolności", poświęcony Ukrainie po Majdanie i przestrzeni poradzieckiej. Jest ona obecnie nadawana ze Lwowa jako wspólny projekt Radia Wolna Europa, "Nastojaszczeje Wriemia" i kanału Espresso TV.
Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.