Exclusive
20
min

Profesor Stępień: Prezydenci i rządy przychodzą i odchodzą. Znacznie ważniejsza jest postawa narodu

Historie ukraińskich uchodźców opublikowane na portalu Sestry.eu znalazły się w nowej książce przygotowanej przez polskiego historyka prof. Stanisława Stępnia.

Tetiana Bakocka

Zdjęcie: Tadeusz Koniarz/Reporter

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Książka "Wojna na Ukrainie a polsko-ukraińskie partnerstwo strategiczne" to zbiór artykułów polskich i ukraińskich naukowców pod redakcją prof. Stanisława Stępnia, dyrektora i założyciela Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu, laureata im. Jerzego Giedroycia za 2023 rok przyznawaną przed redakcję „Rzeczpospolitej”. Książka została wydana w dwóch językach - polskim i ukraińskim - i jest poświęcona pamięci Ukraińców, którzy oddali życie w latach 2022-2023 walcząc o wolną Ukrainę i Europę.

Jego zainteresowania badawcze to m.in. stosunki polsko-ukraińskie w XIX i XX w., mniejszości narodowe w Polsce i na świecie, dzieje Kościoła greckokatolickiego, dzieje kultury na Kresach Wschodnich.

Biegle włada językiem ukraińskim i wielokrotnie wykładał na ukraińskich uczelniach. Historyk podkreśla, że najlepszym sposobem na przeciwdziałanie rosyjskiej propagandzie jest podnoszenie świadomości ludzi, ale dziś jest bardzo niewiele książek o historii Ukrainy w języku polskim i prawie żadna o historii Polski w języku ukraińskim.

Historyk prof. Stanisław Stęmpień. Zdjęcie z prywatnego archiwum

- Społeczeństwo polskie, pomimo starych i nowych pretensji do Ukraińców, a raczej do rządzących Ukrainą, musi zrozumieć, że Ukraińcy walczą nie tylko za siebie, ale i za nas. O przyszłe bezpieczeństwo państwa polskiego i Europy. Klęska Ukrainy byłaby naszą klęską. Wojska rosyjskie stacjonowałyby na naszej granicy, niedaleko Warszawy. Wpływy Rosji stałyby się silniejsze. Bo to kraj o ogromnym potencjale ludnościowym i surowcowym oraz potężnych służbach wywiadowczych" - pisze w przedmowie Stanisław Stępień.

Historyk jest przekonany, że w obecnej sytuacji mówienie o braku "wdzięczności" ze strony Ukrainy za polską pomoc jest trywialne. Mówimy przecież o strategicznych celach państwa i narodu polskiego.

- W ubiegłym roku mogliśmy zrobić więcej w obszarze pojednania. Mogliśmy też skuteczniej zająć się kwestiami gospodarczymi.

Słowa wdzięczności od przywódców państw są miłe. Ale nie są konieczne dla strategicznych interesów państwa. Wdzięczność narodu znaczy znacznie więcej

Prezydenci i rządy przychodzą i odchodzą. Postawa narodu jest o wiele ważniejsza. Wierzę, że ukraińscy uchodźcy, którzy otrzymali pomoc od państwa polskiego i Polaków, pamiętają i doceniają to. Ukraińskie dzieci, które dorastają wśród polskich rówieśników, będą kształtować swoją mentalność i pozytywny wizerunek polskiego sąsiada – twierdzi prof. Stępień.

- Jest wiele postaci historycznych XX wieku, które potrafiły zjednoczyć Ukraińców i Polaków zamiast ich skłócać. Dla mnie najbardziej jednoczącą postacią jest Szymon Petlura. Jego wspólny marsz na Kijów z Józefem Piłsudskim, Bitwa Warszawska. Wspólne zwycięstwo nad bolszewikami. Kolejną ważną postacią jest papież Jan Paweł II, który w 2001 roku wezwał nas we Lwowie do wzajemnego przebaczenia i pojednania. Postać metropolity Andrzeja Szeptyckiego, który pochodzi z polskiej rodziny, a wzywał OUN do powstrzymania się od przemocy wobec polskiej ludności cywilnej, ratował Żydów. Ukraińcy powinni odkryć Juliusza Słowackiego, który napisał poemat o Ukrainie "Do mojej matki". Niestety, wiele postaci jest wciąż nieznanych Ukraińcom i Polakom - wyjaśnia historyk.

Zdaniem Stanisława Stępnia, nawet w czasie wojny państwa muszą dbać przede wszystkim o swoje interesy gospodarcze. Bo są to interesy długofalowe, które decydują o potencjale gospodarczym kraju. A przecież ci, których stać na pomoc, powinni to robić.

- Pierwsze dni wojny pokazały, że współpraca z sąsiadem jest dużo ważniejsza niż najlepsza przyjaźń z dalekim krajem.

Co by się stało, gdyby Polska nie otworzyła swoich granic 24 lutego 2022 roku? Prawdopodobnie wiele ukraińskich matek z dziećmi musiałoby uciekać do Rosji. A Rosja tylko na to czekała

Jak kształtowałoby się tam młode ukraińskie pokolenie pod względem tożsamości narodowej i cywilizacyjnej? I czy czekając na wdzięczność nie tracimy czegoś znacznie ważniejszego? Warto przypomnieć słowa wybitnego polskiego wieszcza ludowego Juliusza Słowackiego: "Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy" - pisze prof. Stępień.

W nowym wydaniu znalazły się artykuły dotyczące aktualnej sytuacji polityczno-militarnej na Ukrainie, rosyjskiej propagandy oraz polskiej pomocy ze strony rządu i społeczeństwa. Są też teksty ukraińskich uczestników walk na froncie oraz osób, które znalazły się w Polsce uciekając przed wojną. Znaczną część publikacji stanowi kontynuacja kalendarium wojskowego, dokumentującego wydarzenia na froncie oraz międzynarodową, w szczególności polską, pomoc dla ukraińskiej armii i uchodźców. Odnotowywane są także wszystkie wizyty polskich władz na Ukrainie. Oraz rządu ukraińskiego z Wołodymyrem Zełenskim na czele do Polski.

Są też artykuły o problemach ukraińskich uchodźców w Polsce.

- Problem pomocy humanitarnej dla uchodźców w Polsce pozostaje otwarty. Wojna na wyniszczenie prowadzona przez Rosję wymaga wielkiej konsolidacji wszystkich zasobów, w tym zasobów ludzkich. Dzięki międzynarodowej pomocy Ukraina stawia czoła agresorowi, chroniąc cywilizowany świat przed rozprzestrzenianiem się ekstremizmu i terroryzmu. Tylko razem z całym światem będziemy w stanie pokonać zło i niesprawiedliwość, które bezczelnie wkraczają w najważniejsze ludzkie wartości, kwestionują prawo do życia, własny wybór drogi narodowej i własne przeznaczenie - pisze historyczka, dr Olga Morozova, uchodźczyni z Mykołajewa.

Okładka nowej książki

Nowa książka zawiera również artykuł zatytułowany "Uchodźcy na Warmii i Mazurach: moja wojna - moja prawda". Zbiera on historie uchodźców opublikowane na portalu Sestry w 2023 roku.

Świadectwa uchodźców wojennych, którzy przeżyli ostrzał, ewakuację i relokację do innego kraju, to nie tylko statystyki czy tekst. To także emocje i możliwość opowiedzenia Polakom z pierwszej ręki o tym, co naprawdę dzieje się podczas wojny na Ukrainie. Te historie to nie tylko niesprawiedliwość, strata, ból, strach i rozpacz, ale także siłę ludzi, którzy w jednym momencie stracili wszystko, i musieli szybko nauczyć się przezwyciężać kryzysy, i rozwijać się.

- Wojna na pełną skalę na Ukrainie trwa od dwóch lat i nie widać jej końca. Dzieje się tak dlatego, że prezydent Rosji Władimir Putin chce nie tylko pokonać Ukrainę, ale także zniszczyć ten kraj. Ma to być swego rodzaju kara dla Ukraińców za to, że ośmielili się mu sprzeciwić. Być może ma to być również ostrzeżenie dla innych narodów. Zwłaszcza państw bałtyckich. Że imperium ma prawo karać i że nie można mu się przeciwstawiać.

Twierdzenie Putina, że "największą katastrofą geopolityczną XX wieku był upadek Związku Radzieckiego" nie pozostawia wątpliwości co do obecnych celów polityki Kremla. I dotyczy to nie tylko krajów powstałych na gruzach ZSRR, ale wskazuje na chęć przywrócenia sowieckiej strefy wpływów, do której zalicza się również Polska - uważa prof. Stępień.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka, redaktor Mikołajowskiego Oddziału Narodowej Publicznej Nadawczej Ukrainy. Autor programów telewizyjnych i radiowych, opowiadań, artikułów na tematy wojskowe, ekologiczne, kulturalne, społeczne i europejskie. Opublikowano w gazecie ukraińskiej diaspory w Polsce „Nasze Słowo”, na ogólnoukraińskich stronach dotyczących „Portal Integracji Europejskiej” Biura Wicepremiera ds. Integracji Europejskiej i Euroatlantyckiej oraz Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych. Międzynarodowe programy szkoleniowe dla dziennikarzy: Deutsche Welle Akademie, Media Neighbourhood (BBC Media Action), Thomson Foundation i inni. Współorganizatorka wielu dziedzin i szkoleń: projekty edukacyjno-kulturalnych dla uchodźców w Polsce, realizowane przez Caritas, Federację Organizacji Pozarządowych FoSA; „Kultura Pomaga”, realizowanych przez Osvitę (UA) i Zusę (DE). Jest współautorką książki „Serce oddane ludziom” o historii południowej Ukrainy. Opublikowano artykuł na temat wojskowe w książkach „Wojna na Ukrainie. Kijów - Warszawa: Razem do zwycięstwa” (Polska, 2022), „Lektury iczne: Zachowajmy dla otomności” (Ukraina, 2022)

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Anna Tsyba, Feminoteka, portret

Jędrzej Dudkiewicz – Feminoteka zaczęła świadczyć wsparcie dla kobiet z Ukrainy po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Ilu kobietom rocznie pomagacie?

Anna Tsyba – O liczbach trudno jest mówić, bo wszystko zależy od tego, czego potrzebują kobiety, które się do nas zgłaszają. W wielu przypadkach chodzi o krótką rozmowę na temat danej sytuacji, jedno pytanie, jednorazowe wsparcie psychologiczne. I potem kobiety, kiedy już wszystko wiedzą, nie zgłaszają się po większe wsparcie, czyli na konsultacje ze specjalistkami. Przypadków, gdy było ono potrzebne, czyli stworzyłyśmy też karty w systemie, by monitorować całą pomoc, którą ktoś otrzymuje, w 2024 roku miałyśmy ponad sto.

Opowiedz więc o tym, co oferujecie, gdy ktoś do was dzwoni na numer 888 99 79 88.

Warto podkreślić, że zadzwonienie na nasz numer pomocowy do niczego nie zobowiązuje. Nigdy nie zgłaszamy sprawy na policję czy do prokuratury bez zgody kobiety – jest to wyłącznie jej decyzja. Podstawową ofertą jest rozmowa o kryzysowej, przemocowej sytuacji. Można zadzwonić, opowiedzieć o tym, co się wydarzyło i rozwiać ewentualne wątpliwości. Zdarza się bowiem, że dzwonią do nas kobiety, które czują się źle z jakimś zdarzeniem, ale nie mają pewności, czy to już jest przemoc, czy na przykład kłótnia w związku, która niekoniecznie musi wiązać się z poważnym zagrożeniem. Nasze konsultantki, w tym ja, pomogą to ocenić. I potem może się nie zadziać nic więcej, ale można też poprosić o dłuższe wsparcie psychologiczne. Nie mamy tutaj żadnego limitu – jeżeli kobieta jest pod naszą opieką, dostaje tyle konsultacji i sesji terapeutycznych, ile potrzebuje, w porozumieniu z psycholożką. Możemy jednak pomagać w o wiele szerszym wymiarze. Mamy prawniczki, które dbają o to, by udało się załatwić różnego rodzaju sprawy. Przy czym chodzi o te toczące się w Polsce, bo nie mamy prawniczki w Ukrainie, więc jeżeli coś dotyczy tamtejszego wymiaru sprawiedliwości, przekierowujemy do odpowiedniej organizacji.

Zapewniamy też wsparcie związane z tym, jak działają różne rzeczy w naszym kraju. To może być otrzymanie numeru PESEL, wyrobienie karty miejskiej, a nawet robienie zakupów

Pracują u nas asystentki, które mogą towarzyszyć również wtedy, kiedy trzeba iść do urzędu, na policję, czy gdziekolwiek indziej. Feminoteka prowadzi też Femkę, pierwszy w Polsce punkt pomocy kobietom po gwałcie – można się tu zgłosić w przypadku doświadczenia przemocy seksualnej. Otrzyma się wtedy kompleksową pomoc, nie tylko psychologiczną. Dysponujemy również Bezpiecznym Miejscem, czyli schronieniem dla kobiet, które potrzebują wsparcia mieszkaniowego. Do tego wszystkiego dochodzą różne zajęcia, jak wspólna joga, warsztaty ceramiczne, czy kosmetyczne w naszej pracowni Samo Dobro. Przede wszystkim pytamy kobiet, czego potrzebują i staramy się do tego elastycznie podchodzić. Przykładowo część z nich zgłosiło, że chciałoby nauczyć się języka polskiego i angielskiego, więc udało się zorganizować dla nich lekcje.

Zdjęcie: materiały prasowe

Jakiś czas temu pojawiła się jeszcze jedna możliwość otrzymania wsparcia – aplikacja SafeYou, również dostępna w języku ukraińskim.

Feminoteka jest jej częścią, również tam udzielamy konsultacji. Ma ona jednak wiele funkcji. Przede wszystkim można dodać kilka zaufanych osób (lub organizacji) do kontaktu i w sytuacji zagrożenia można nacisnąć przycisk SOS, który natychmiast zaczyna nagrywać dźwięk oraz wysyła tym osobom powiadomienie, gdzie się jest i że nie jest się bezpieczną. Dodatkowo jest też forum, na którym są nie tylko posty informacyjne tworzone przez ekspertki z organizacji, ale można też zadać im pytania. To o tyle fajne, że nie każdy może chcieć zadzwonić na infolinię, jest więc dodatkowa opcja dowiedzenia się różnych rzeczy. Istnieje również szansa na wymienienie się doświadczeniami z innymi kobietami i zobaczenie, że nie jest się samą. Aplikację można też ukryć na ekranie telefonu, więc tylko jego użytkowniczka będzie o niej wiedzieć.

Innymi słowy wsparcie jest kompleksowe i wielowymiarowe.

A do tego, co bardzo istotne, bezpłatne! A także dostępne w różnych językach, bo to nie tylko polski i ukraiński, ale też rosyjski, czy angielski. Ważne, że wszystko to jest mocno zindywidualizowane, a także zmieniające się w czasie.

Przykładowo kobieta, która zgłosi się do nas w kryzysowej sytuacji, otrzyma wsparcie prawne i psychologiczne, a kiedy poczuje się już pewniej, zregeneruje się i odpocznie, będzie potrzebować zapisać się chociażby na kurs zawodowy. Staramy się towarzyszyć w tej drodze, na każdym etapie zapewniając wszystko, co potrzebne

Możesz opowiedzieć kilka historii kobiet, które zgłosiły się do was po wsparcie?

Przykładowo wczoraj odebrałam telefon od pani, która dzwoniła z pytaniem o zachowania dziecka. To akurat nie jest w zakresie naszej pomocy, więc przekierowałam ją do innej organizacji, wyjaśniając, czym się zajmujemy. Gdy tego wysłuchała, poprosiła o to, bym podała przykłady przemocy psychologicznej. Opowiedziałam więc chociażby o różnego typu manipulacjach, zaniedbaniach, po czym uznała ona, że wpierw zajmie się polepszeniem sytuacji swojego dziecka, a potem pewnie do nas ponownie zadzwoni już w swojej sprawie. Mogła po prostu doświadczać czegoś, ale nie wiedziała, jak to nazwać. Innym razem rozmawiałam z 20-letnią dziewczyną z Ukrainy, która przyjechała do jednego z polskich miast do pracy. Niestety ktoś ją zgwałcił, a nie miała nikogo, kto mógłby ją wesprzeć, więc zorganizowałyśmy jej przyjazd do Warszawy, gdzie zaopiekowała się nią psycholożka, asystentka, które towarzyszyły jej przez cały czas trwania sprawy. Nawet gdy wróciła do Ukrainy, byłyśmy z nią w kontakcie i monitorowałyśmy działania wymiaru sprawiedliwości. Miałyśmy też co najmniej kilka sytuacji, kiedy kobiety z Ukrainy uciekały do Polski nie tylko przed wojną, ale też przemocowym związkiem. Po sygnale od zaprzyjaźnionych organizacji, odbierałyśmy je z dworca i od razu wiozłyśmy do naszego schronienia.

Zdjęcie: materiały prasowe

Jedna z pań otrzymywała od nas wsparcie przez dwa lata – potrzebowała pomocy w całej adaptacji do nowego otoczenia, od robienia zakupów, po załatwianie przedszkola dla dzieci i szukania pracy. Obecnie jest już w pełni samodzielna, wynajmuje mieszkanie i nawet nie ma potrzeby, by utrzymywać z nami kontakt.

Czy są jakieś różnice kulturowe jeśli chodzi o przemoc, spojrzenie na nią?

Stereotypy są generalnie wszędzie takie same. Jako kobiety wzrastamy w podobnej kulturze, która nakazuje, byśmy o różnych rzeczach nie mówiły, skupiały się na domu. Wszędzie pojawiają się dyskusje o tym, czy seks w małżeństwie jest obowiązkowy i że nie można powiedzieć „nie”. Tymczasem gwałty małżeńskie są dość powszechnym zjawiskiem, a ponieważ obłożone są tabu, rzadziej się je zgłasza. Staramy się więc, żeby różne tematy były bardziej obecne w debacie społecznej. Myślę, że to też pomaga wielu kobietom, które nie mają pewności, czy to, co się z nimi dzieje, czego doświadczają, co sprawia im ból i dyskomfort jest czymś, co mogą zgłosić jako przemoc. Wydaje mi się też, że stygmatyzacja jest coraz mniejsza, dużo zmienia się na lepsze, nawet jeżeli powoli. Coraz częściej głośno mówimy o różnych rzeczach i dlatego też nasze publikacje często kończymy słowami „nie jesteś sama”. To nie jest pusty slogan – jesteśmy w stanie zapewnić duże wsparcie. Dlatego tak ważne jest, by kobiety nie bały się zgłaszać przemocy już na jej wczesnych etapach. Nie trzeba i nie warto czekać aż sytuacja będzie straszna.

Anna Tsyba – Tłumaczka, feministka i specjalistka ds. komunikacji z doświadczeniem w pracy na rzecz praw kobiet, wsparcia społecznego oraz współpracy międzykulturowej Fundacji Feminoteka.

20
хв

„Nie jesteś sama”: Jak Feminoteka dostosowuje wsparcie do potrzeb każdej kobiety

Jędrzej Dudkiewicz

W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się posty Ukraińców zainteresowanych możliwością przeprowadzki do Kanady. Często pytają o to ci spośród nich, którzy z powodu wojny przenieśli się do USA. Wraz z dojściem do władzy Donalda Trumpa, który wypowiedział wojnę imigrantom, Ukraińcy obawiają się, że zostaną wydaleni ze Stanów Zjednoczonych – tak jak uchodźcy z wielu innych krajów. List do Ukraińców, wysłany przez Departament Spraw Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych z żądaniem opuszczenia przez nich kraju, nie napawa optymizmem. I chociaż władze USA oświadczyły, że to była pomyłka, Ukraińcy są zaniepokojeni. Już teraz myślą o wyjeździe ze Stanów, nie czekając na kolejne niespodzianki.

Kanada – kraj, tradycyjnie przyjazny imigrantom, a w konsekwencji ostatnich wydarzeń znacznie mniej przyjazny Stanom Zjednoczonym – staje się naturalnym kierunkiem przeprowadzki. Co znamienne, w świetle poczynań administracji Donalda Trumpa nie tylko dla Ukraińców, ale także dla wielu tych Amerykanów, którzy nie godzą się z polityką prezydenta.

W prasie pojawiają się doniesienia o wyjeździe do Kanady znanych amerykańskich naukowców (historycy Timothy Snyder i Marcy Shore oraz filozof Jason Stanley uzasadnili swoją przeprowadzkę klimatem politycznym, który według Stanleya jest „amerykańskim osuwaniem się w stronę faszyzmu”). Emigrację do Kanady poważnie rozważają też właściciele firm i osoby LGBT. Prawnicy imigracyjni odnotowują rosnącą liczbę zapytań w tej sprawie, a jedna z kanadyjskich firm wypuściła nawet reklamę: „Masz dość Trumpa? Myślisz o Kanadzie? Możemy pomóc”.

Jak Trump wpływa na gospodarkę i tożsamość sąsiadów

Jednak chociaż Kanada jest krajem przyjaznym imigrantom, przeprowadzka tutaj nie jest łatwa nawet dla obywateli USA. Aby uzyskać prawo do legalnego pobytu, muszą oni albo otrzymać wizę pracowniczą, albo swobodnie posługiwać się językiem francuskim. Podobne zasady obowiązują Ukraińców. Jeszcze w 2022 roku niemal wszyscy chętni mogli przyjechać tu w ramach ukraińskiego programu CUAET [skrót od Canada-Ukraine Authorization for Emergency Travel, specjalny program imigracyjny uruchomiony przez rząd Kanady w odpowiedzi na wojnę w Ukrainie – red.]. Jednak teraz, gdy program został zamknięty, pozostają tylko standardowe ścieżki imigracyjne.

W ramach CUAET, który daje trzyletnie prawo pobytu i pracy w Kanadzie, do tego kraju przybyło prawie 300 tysięcy Ukraińców. Wśród nich jest Iryna Kołotyło, która przed rosyjską inwazją pracowała w sektorze publicznym, pomagając młodzieży, zwłaszcza ze wschodnich regionów Ukrainy. Od przyjazdu do Kanady pracuje jako settlement worker – pracownik socjalny odpowiedzialny za zakwaterowanie i organizację życia Ukraińców.

Iryna Kołotyło: – W Kanadzie ceny rosną nie tylko towarów z Ameryki, ale także nieruchomości. Archiwum prywatne

– To prawda, że niektórzy Amerykanie rozważają przeprowadzkę do Kanady – mówi Iryna. – Mój przyjaciel z Teksasu jeszcze w zeszłym roku interesował się tym, jak przeprowadzić się do Toronto, gdzie obecnie mieszkam. Wraz z dojściem do władzy Trumpa takie nastroje tylko się nasiliły.

W związku z tym wzrosły ceny nieruchomości, bo teraz kupują je Amerykanie.

Wcześniej biznes z Kanady tradycyjnie przenoszono do Stanów Zjednoczonych, ponieważ w Kanadzie podatki są wyższe. Teraz pojawiają się chętni do przeniesienia biznesu z Ameryki do Kanady

Poza tym jeszcze za czasów Justina Trudeau pod wpływem nastrojów społecznych rząd zaczął zaostrzać politykę imigracyjną.

Zlikwidowano udogodnienia dla studentów, którzy przyjeżdżali do Kanady z nadzieją na pozostanie tu po studiach. Niektóre uczelnie są dziś zmuszone do zamykania wydziałów. Wzrosła liczba odmów nawet w przypadku wiz turystycznych i pracowniczych. Wcześniej jeśli dana osoba miała wizę pracowniczą, jej partner otrzymywał wizę automatycznie. Teraz zniesiono nawet tę możliwość. Biorąc pod uwagę to, że na przykład w Toronto wybory wygrali konserwatyści, nie wydaje się, by polityka imigracyjna miała się w najbliższym czasie zmienić.

Według Iryny skutki wojny handlowej między USA a Kanadą już są odczuwalne:

– Ceny rosną, zwłaszcza na towary ze Stanów. Tutaj wszyscy przyzwyczaili się do robienia zakupów online w USA. Teraz jest to nieopłacalne. Niedawno koleżanka postanowiła zamówić sukienkę. Sama dostawa wraz z podatkiem kosztowała ponad sto dolarów.

Niektóre rzeczy przypominają mi sytuację w Ukrainie w 2014 roku, kiedy ludzie zaczęli masowo rezygnować z rosyjskich towarów. W Kanadzie wiele osób dla zasady odrzuca wszystko, co amerykańskie

Na produktach lokalnych pojawiły się duże etykiety: „Made in Canada” i „Proudly Canadian”. O ile wcześniej ludzie nie przejmowali się kwestią tożsamości narodowej, to po oświadczeniach Trumpa, że postrzega Kanadę jako 51. stan USA, zaczęli na każdym kroku podkreślać, że są Kanadyjczykami. W szczególności porzucają amerykański alkohol, a kawiarnie masowo zamieniają w menu kawę „Americano” na „Canadiano”, podkreślając, że ta druga jest lepsza.

Kawiarnie masowo zamieniają w menu kawę „Americano” na „Canadiano”, podkreślając, że ta druga jest lepsza. Zdjęcie: zrzut z ekranu

Mówi się o tym, że kraj musi być dobrze chroniony. W mediach piszą, że Kanada wzmacnia granice, odbywają się loty szkoleniowe. I rzeczywiście – na niebie czasami widać samoloty wojskowe.

W związku z sytuacją w Stanach Zjednoczonych do Kanady przybywa też wielu Meksykanów. Przyjeżdżają jako turyści (dotyczy ich ruch bezwizowy), a następnie szukają możliwości legalizacji pobytu.

Jeśli chodzi o Ukraińców, to albo już znaleźli, albo szukają sposobów na to, by zostać.

Ostro dyskutowana jest kwestia, czy przedłużyć pozwolenia na pracę tym, którzy nie otrzymali prawa stałego pobytu. Sama należę do takich osób

Ukraina nie jest już priorytetowym krajem, któremu udziela się pomocy. Kanada zaczęła pomagać krajom Ameryki Łacińskiej, a sytuacja ciągle się zmienia. Finansowanie programów pomocy dla Ukraińców zostało wstrzymane już rok temu, jednak w rzeczywistości nigdy nie było tu żadnych szeroko zakrojonych programów integracyjnych dla Ukraińców, jak w niektórych krajach Europy.

Przeżyć za 3000 dolarów

Jedyna pomoc to 3000 dolarów kanadyjskich, które wydawano każdemu Ukraińcowi po wjeździe. Według Iryny kwota ta wystarcza tylko na czynsz:

– Moje trzy tysiące od razu poszły na mieszkanie. Przyjechałam z przyjaciółką i dwiema siostrami. Znalazłyśmy dwupokojowe mieszkanie, w którym nadal mieszkamy.

Tutaj albo masz ze sobą zapas pieniędzy, albo od pierwszego dnia musisz szukać pracy. W skrajnym przypadku można zwrócić się do funduszu kryzysowego, który pomaga osobom o niskich dochodach, jeśli w ich życiu wydarzyło się coś nieprzewidzianego. Wtedy można kilka razy otrzymać 700 dolarów kanadyjskich. Tyle że za taką sumę w Kanadzie i tak nie da się przeżyć.

W Toronto wynajem pokoju kosztuje 1000-1500 dolarów. Jednak trzeba jeszcze coś jeść, w coś się ubrać, korzystać z transportu i internetu. Są tu różne punkty pomocy – na przykład bank żywności (food bank) czy bank mebli, gdzie można otrzymać darmowe jedzenie i meble. Ale dostawa tych mebli kosztuje 500 dolarów.

Ubezpieczenie zdrowotne pokrywa tylko przypadki realnego zagrożenia życia. Za plombę u dentystysty trzeba zapłacić 200-300 dolarów. Oznacza to, że aby po prostu przeżyć, jedna osoba w Toronto musi zarabiać co najmniej 3000 dolarów – i to przy założeniu, że wynajmuje nie mieszkanie, a pokój.

Jeśli chcesz mieć jednopokojowe mieszkanie, musisz zarabiać co najmniej 5-7 tysięcy dolarów miesięcznie. Jeśli chcesz mieć samochód, to jeszcze więcej, bo samo ubezpieczenie auta to około 500 dolarów. Na miesiąc

W Toronto można żyć bez samochodu, ale poza miastem już nie – tam po prostu może nie być transportu publicznego. Ja kupuję miesięczny bilet na transport publiczny za 156 dolarów, czasami jeżdżę na rowerze. Nawiasem mówiąc, wielu Ukraińców kupiło już tutaj samochody i teraz pracują jako taksówkarze. A samochody najczęściej kupuje się tutaj na kredyt.

Jako kto jeszcze pracują tutaj Ukraińcy? Często zatrudniają się w takich sektorach jak sprzątanie, opieka nad osobami starszymi, pracują w fabrykach, barach lub sklepach odzieżowych. Wielu z nich zarabia też jako statyści w filmach, bo w Kanadzie przemysł filmowy jest rozwinięty.

Plan filmowy na ulicach Toronto. Zdjęcie: Wiki Commons

Toronto przypomina Nowy Jork, lecz kręcenie tu zdjęć jest tańsze, więc w mieście wciąż coś kręcą. Rejestrujesz się na stronie internetowej i zapraszają cię do statystowania. Pracujesz zazwyczaj 12 godzin, płacą minimalną stawkę – 17 dolarów za godzinę. Czasami na planie można spotkać gwiazdy.

Osoby przyjeżdżające do Kanady ze znajomością angielskiego szukają pracy zgodnie z wykształceniem, ale bez kanadyjskiego doświadczenia i osobistych rekomendacji od kogoś taka opcja także jest pełna przeszkód. Powiedziałabym, że networking ma większe nawet znaczenie niż zdobyte w Kanadzie doświadczenie.

Jeśli jesteś imigrantem, możesz napisać w CV, co tylko chcesz – mało kto będzie w stanie to sprawdzić. Mając tego świadomość, pracodawcy wolą więc zatrudniać osoby polecone przez swoich

Iryna znalazła pracę miesiąc po przyjeździe do Kanady. Mówi, że w jej przypadku pomogło kilka czynników: znajomość angielskiego, doświadczenie w pracy z wewnętrznymi przesiedleńcami z Donbasu oraz fakt, że w lokalnej bibliotece (która jest swego rodzaju centrum kulturalnym) właśnie szukano osoby znającej ukraiński. W ten sposób zaczęła pomagać nowo przybyłym Ukraińcom. Obecnie pracuje jako menedżerka programowa w fundacji charytatywnej Help Us Help, która pomaga ukraińskim dzieciom.

Tu nie masz prawa zachorować ani się zmęczyć

– W Kanadzie naprawdę trzeba pracować, jeśli chcesz przeżyć – twierdzi Ołeksandra Kiszczenko z Krzywego Rogu, która od 2022 roku mieszka w Calgary. – Chociaż przyjechałam do Kanady będąc w ciąży, od razu znalazłam pracę jako pomoc kuchenna w restauracji, a potem znalazłam jeszcze jedną robotę. W sprzątaniu.

Przyjechałam sama, z setką dolarów w kieszeni. Wiedziałam, że na początku będę potrzebowała rodziny, u której mogłabym mieszkać, dopóki nie stanę na nogi. Jednak już po dwóch miesiącach mogłam się wyprowadzić i wynająć własne mieszkanie.

Moim celem było przepracowanie przed porodem co najmniej 600 godzin, bo to uprawniało mnie do zasiłku socjalnego w przypadku utraty pracy. Wiedziałam, że w pierwszych miesiącach po porodzie będę potrzebowała tych zasiłków (zwykle wynoszą 55 procent wynagrodzenia). Bardzo trudno było te godziny przepracować, zwłaszcza gdy trzeba było nosić pudła z naczyniami i odkurzacze. Pamiętam, jak raz upadłam na schodach tak, że aż straciłam czucie w nodze. Po tym wypadku mogłam pozwolić sobie na jeden dzień wolny.

Nie słyszałam tu o czymś takim jak urlop macierzyński – kobiety pracują, dopóki mogą. Ja byłam w pracy jeszcze cztery dni przed porodem

55 procent wynagrodzenia – wydawałoby się, że to niezła wypłata. Ale nie wtedy, gdy twoja pensja jest minimalna. Dlatego już po trzech i pół miesiącu mój syn poszedł do przedszkola, a ja do pracy.

Przedszkola w Kanadzie są płatne (nawet z dotacją to 600-700 dolarów miesięcznie), ale kiedy jesteś sama i musisz zarabiać, to jedyne wyjście. Po porodzie moją pracą stała się pielęgnowanie trawników – tysiąc razy trudniejsze niż sprzątanie i zmywanie naczyń. Od rana do wieczora stałam zgięta na kształt litery „G” i zaczęły się problemy z plecami. Równolegle starałam się znaleźć czas na naukę angielskiego.

Ołeksandra Kiszczenko z synem. Archiwum Prywatne

W rodzinnym Krzywym Rogu Ołeksandra była modelką, pierwszą wicemiss Ukrainy Plus Size 2021, didżejką i nauczycielką choreografii. Po inwazji zrezygnowała z tytułu, ponieważ organizatorzy konkursu postanowili „zachować neutralność”. W momencie przeprowadzki do Kanady rozstała się ze swoim partnerem i dziś samotnie wychowuje syna.

– W Kanadzie nie masz prawa zachorować ani po prostu zmęczyć się – mówi Ołeksandra. – Pracujesz. Mimo ciężkiej pracy i małego dziecka, udało mi się podciągnąć angielski, co dało mi możliwość zapisania się na bezpłatny kurs dla nauczycieli przedszkolnych. To szansa na znalezienie lepszej pracy w przyszłości. Dążę do tego.

Życie w Kanadzie zupełnie nie przypomina życia w Ukrainie czy krajach UE. Klimat w Calgary był dla mnie szokiem. Zimą, przy temperaturze minus 37 stopni, zamarzają rzęsy, a do tego nie da się oddychać. Tymczasem Kanadyjczycy jeżdżą na rowerach praktycznie w każdę pogodę. Dużo się ruszają i prawdopodobnie dzięki temu są zdrowym narodem, chociaż jedzą dużo cukru.

Produkty tutaj domyślnie zawierają cukier, dlatego nasze dziewczynki skarżą się, że przybierają na wadze, chociaż jedzą to samo co w Ukrainie. W przedszkolach dzieciom podaje się babeczki i inne słodycze. Ogólnie rzecz biorąc, w przedszkolu dzieci mają pełną swobodę: mogą leżeć na podłodze, skakać po kałużach – robić wszystko, co nie zagraża życiu. Takie jest podejście Kanadyjczyków do wszystkiego.

Kobiety nie wydają pieniędzy na manicure z lakierem ani fryzury. Po wyglądzie w Kanadzie nigdy nie zgadniesz, jakie ktoś ma dochody – także bogaci noszą koszulki z marketu za 10 dolarów

Jeden z moich bardzo zamożnych znajomych jeździ samochodem kupionym wiele lat temu i nawet nie planuje go wymieniać, ponieważ jest sprawny. Większość ludzi tutaj nie interesuje się markami i trendami. Pieniądze wydadzą raczej na podróż i komfortowy hotel.

Kanadyjczycy są też niezwykle uprzejmi. Small talk jest tu czymś powszechnym. Kiedy się z kimś witasz, musisz koniecznie zamienić z nim kilka zdań – o pogodzie albo czymś innym. Ostatnio small talk sprowadza się do dyskusji o tym, co znowu zrobił lub powiedział Trump.

Według naszych rozmówczyń przyszłość wielu Ukraińców w Kanadzie pozostaje niejasna. W przypadku Ołeksandry nawet fakt, że jest matką Kanadyjczyka (w Kanadzie obywatelstwo przysługuje z tytułu urodzenia), nie daje automatycznie prawa do uzyskania obywatelstwa lub stałego pobytu. W przypadku Iryny sprawa również nie jest prosta.

Wiec „Za Prawdę i Sprawiedliwość” przed konsulatem USA, marzec 2025 r., Toronto. Zdjęcie: Deposit/East News

– Niektórzy Ukraińcy ubiegają się o pomoc z programu humanitarnego, ale jest on przeznaczony dla tych, którzy nie mają już żadnych powiązań z Ukrainą i nie planują tam wracać – mówi Iryna. – Osobno działa program łączenia rodzin. On jest odpowiedni dla tych, którzy mają tu bliskich krewnych. W moim przypadku pozostaje opcja express entry – aby uzyskać prawo pobytu, trzeba być specjalistą w określonej dziedzinie i zdobyć określoną liczbę punktów. Punkty to twoje wykształcenie, praca, egzamin z języka angielskiego, a nawet wiek (osoby poniżej 30. roku życia zdobywają najwięcej punktów). Raz w miesiącu rząd publikuje listę specjalności poszukiwanych na rynku pracy. Jeśli jesteś specjalistą w pożądanej dziedzinie i masz wystarczającą liczbę punktów, istnieje prawdopodobieństwo, że otrzymasz prawo stałego pobytu. Niestety mój zawód zazwyczaj nie trafia na tę listę.

Bardzo duże szanse na uzyskanie rezydentury mają osoby znające język francuski

Obecnie w Kanadzie aktywnie wspiera się i rozwija język francuski. Potwierdzona egzaminem znajomość języka na poziomie C1-C2 w praktyce jest gwarancją możliwości pozostania w kraju.

20
хв

Small talk o pogodzie i Trumpie: jak Ukrainki radzą sobie w Kanadzie

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Z biblioteki na scenę. Opowieść o Ukraince, która żyje, by śpiewać

Ексклюзив
20
хв

Przetrwałam Hitlera, przetrwałam Stalina, to i Putina przetrwam

Ексклюзив
20
хв

Piękna przyroda, obojętne państwo. Jak się żyje Ukraińcom w Turcji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress