Exclusive
20
min

Negocjacje akcesyjne: jak Ukraina powinna zreformować gospodarkę

Wdrożenie przez Ukrainę prawa Unii Europejskiej zmieni podejście do produkcji i kontroli jakości produktów. Wszystko to będzie wymagało inwestycji. Unijni i ukraińscy producenci muszą też przygotować się na konkurencję

Julia Malejewa

Przystąpienie do UE to nie tylko polityka, ale także ekonomia. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Jak idą negocjacje akcesyjne Ukrainy

W dniach 8-10 października 2024 r. ukraińskie delegacje wzięły udział w trzeciej rundzie dwustronnych spotkań między Ukrainą a Komisją Europejską w Brukseli, w ramach oficjalnej kontroli zgodności ukraińskiego ustawodawstwa z prawem Unii Europejskiej.

Tym razem kontrola dotyczyła kryteriów ekonomicznych. Takie spotkania ukraińskich delegacji są częścią procesu negocjacyjnego, który oficjalnie rozpoczął się 25 czerwca 2024 roku. To przedostatni i najtrudniejszy etap integracji europejskiej.

W sumie, jak mówi premier Denys Szmyhal, Ukraina musi wdrożyć około 2800 aktów prawa UE.

W Brukseli odbyła się trzecia runda dwustronnych negocjacji Ukraina-UE. Zdjęcie: NACP

Oczekiwania wobec Ukrainy w najbliższej przyszłości

Przegląd ukraińskiego ustawodawstwa potrwa do 2025 r., podkreśla Iwan Nagorniak, doradca Centrum Odbudowy Gospodarczej, ekonomista. Po tym czasie będzie jasne, jakie konkretne kroki należy podjąć.

– Musimy zrozumieć, że prawo UE zostało zbudowane na podstawie konsensusu między państwami członkowskimi UE – mówi Nagorniak. – Nie byliśmy uczestnikami tworzenia tych zasad, ale i tak będziemy musieli je wdrożyć.

Ukraina zaczęła już zmieniać swoje ustawodawstwo, wdrażając akty prawne i dyrektywy UE w ramach umowy stowarzyszeniowej. Ale jak zauważa Nagorniak, to nie wystarczy:

– Po przystąpieniu do stowarzyszenia zaczęliśmy zmieniać ustawodawstwo, lecz ustawodawstwo Unii też się zmienia, m.in. przepisy dotyczące środowiska i zarządzania regionalnego.

Dla Ukrainy trudną kwestią będzie wdrożenie przepisów UE dotyczących monitorowania finansowego, zamówień publicznych i opodatkowania.

– Ukraina będzie musiała znaleźć konsensus w ramach swojej gospodarki co do tego, ile czasu zajmie wdrożenie prawodawstwa UE we wszystkich obszarach –  podkreśla ekonomista. – Teraz, podczas procesu przeglądu, musimy wykazać się głębokim zrozumieniem każdego sektora, pokazać, że rozumiemy problem i mamy wizję jego rozwiązania, tego, jakie zasoby są potrzebne i gdzie ich szukać: czy będą to zasoby wewnętrzne, zewnętrzne, czy połączenie ich obu. A to wymaga inwestycji ze strony instytucji.

Wdrożenie prawa to nie wszystko

W opinii Dariusza Szymczychy, wiceprezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, ekonomiczna część reform jest jedną z najważniejszych. Przede wszystkim na rynku powinna działać konkurencja, nie powinno być monopolistów. W tej kwestii jest w Ukrainie wiele do zrobienia.

Szymczycha dodaje, że zgodnie z zasadami Unii Europejskiej nie wystarczy wdrożyć prawo europejskie. Głównym zadaniem jest jego egzekwowanie:

– Trzeba mieć tak zwaną zdolność instytucjonalną. Oznacza to, że wszystkie państwowe instytucje regulacyjne muszą działać zgodnie ze standardami.

To jest trudniejsze niż wdrażanie prawa europejskiego, będziemy musieli się tego nauczyć

Złożoność działań wiąże się również z wyjątkową sytuacją w Ukrainie, kraju, który został zniszczony przez wojnę. Na przykład wiele wymogów środowiskowych będzie trudnych do spełnienia w bardzo krótkim czasie. Mamy więc cały zestaw kwestii, które odnoszą się nie tylko do ogólnej reformy gospodarczej (własność prywatna, konkurencja), ale także do sposobu, w jaki działamy. I to będzie trudniejsze wyzwanie, wymagające pracy ze strony rządu i samorządów.

Ukraińcy nie powinni się łudzić, że proces akcesyjny pójdzie gładko, a europejscy producenci łatwo go zaakceptują, zaznacza Iwan Nagorniak:

– Żadnemu z krajów wstępowanie do UE nie szło gładko. Pamiętamy, jak na francuskich ulicach rozsypywano hiszpańskie pomidory i jak rozjeżdżały je ciężarówki. Jednolity rynek UE nie powstał tak łatwo, jak nam się wydaje. Musimy uwolnić się tego od mitu. Na pewno pojawią się komplikacje, ponieważ Ukraina ma bardzo konkurencyjny sektor rolny, bardzo konkurencyjne technologie cyfrowe i niektóre sektory przemysłu. Wszystko to wpłynie na sytuację na całym rynku, we wszystkich jego sektorach.

Będą pewne porozumienia, etapy przejściowe i należy to traktować jako normalny proces integracji państwa z dużym podmiotem gospodarczym

Ukraiński sektor rolny jest jednym z najbardziej konkurencyjnych

Struktura i sposób produkcji rolnej w Ukrainie i Europie znacznie się różnią.

– Rolnictwo jest naturalną przewagą konkurencyjną Ukrainy, ponieważ ma ona bardzo dobrą ziemię, niespotykaną w innych częściach Europy i świata – mówi Szymczycha. – Drugim bardzo ważnym elementem jest struktura ekonomiczna rolnictwa, która w Ukrainie jest bardziej zorientowana na rynek niż w Polsce. Średnia wielkość gospodarstwa w Ukrainie wynosi 1200 hektarów, a w Polsce około 12 hektarów. To dowód naturalnej przewagi konkurencyjnej Ukrainy.

Średnia wielkość gospodarstwa w Ukrainie wynosi 1200 hektarów, a w Polsce około 12 hektarów. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Sytuacja ta doprowadziła do nieporozumień z wieloma europejskimi sąsiadami w zakresie eksportu i tranzytu produktów rolnych z Ukrainy. Jednym ze sposobów uniknięcia tych nieporozumień, jak zaznacza wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, jest dyplomacja:

– Na razie nie ma protestów. Po drugie, dużo pracy trzeba wykonać po stronie ukraińskiej, ponieważ w Polsce panuje przekonanie, że ukraińskie rolnictwo składa się z dużych gospodarstw oligarchicznych. W rzeczywistości w Ukrainie są gospodarstwa rolne, które mają ponad 50 tysięcy hektarów, ale często nie są one w rękach Ukraińców.

Trzeba to wyjaśnić nie tylko polskim rolnikom, ale także producentom w całej Unii Europejskiej

Szymczycha dodaje, że konieczne jest również przekonanie europejskich producentów zajmujących się przetwórstwem, że Ukraina może dostarczać duże partie produktów tej samej jakości. To ważne m.in. w odniesieniu do krajów głodujących, do których UE dostarcza pomoc humanitarną, także w postaci żywności.

Plany szybkich reform w rolnictwie

Jednocześnie wsparcie państwa dla producentów rolnych w Ukrainie i UE różni się. W Unii rolnicy mają dostęp do dotacji państwowych, podczas gdy w Ukrainie uruchomienie agencji, która będzie się tym zajmowała, planowane jest dopiero w 2026 r., podkreśla Taras Wysocki, wiceminister polityki rolnej i żywności Ukrainy:

– Zobowiązaliśmy się do uruchomienia tej agencji płatniczej w 2026 roku – jako instytucji, za pośrednictwem której będą realizowane wszystkie programy wsparcia. Uruchomiliśmy już Państwowy Rejestr Rolny, w którym rejestrowani są rolnicy. Rejestracja w nim będzie warunkiem otrzymania wsparcia.

„Mapa drogowa” reform zawiera kilka sekcji związanych z sektorem rolnym.

Na przykład w przypadku hodowli zwierząt należy wprowadzić bardziej rygorystyczne standardy w zakresie ich dobrostanu

Istnieją też przepisy i dyrektywy dotyczące kontroli fitosanitarnej, stosowania pestycydów i środków owadobójczych.

Ważną kwestią jest prawo odnoszące się do bezpieczeństwa i kontroli jakości produktów, gdzie konieczna będzie zmiana podejścia instytucjonalnego, ustanowienie systemów rejestracji leków weterynaryjnych, środków ochrony roślin i wzajemnego uznawania wyników badań laboratoryjnych.

Wysocki opisuje plany ministerstwa na najbliższe dwa lata. W tym czasie system kontroli obrotu organizmami genetycznie zmodyfikowanymi w Ukrainie powinien zostać przekształcony. Należy przyjąć całkowicie nowe zasady gry w systemie ochrony roślin, stosowania agrochemikaliów i pestycydów. Opracowywane są również zmiany w przepisach dotyczących medycyny weterynaryjnej i kontroli bezpieczeństwa produktów, a także rejestr winogron i wina, który pozwoli na śledzenie całego łańcucha produkcyjnego i kontrolę jakości. Kolejnym celem jest uruchomienie wspomnianej już agencji płatniczej.

Rząd Ukrainy powinien przyjąć nowe zasady gry w systemie ochrony roślin, stosowania agrochemikaliów i pestycydów. Zdjęcie: Shutterstock

Pełne wdrożenie prawa UE może doprowadzić do wzrostu cen produktów. Ukraińscy rolnicy będą musieli przestawić się na inne standardy produkcji. Będzie to wymagało znacznych środków finansowych na odpowiednie wyposażenie ich gospodarstw. Ukraina będzie więc musiała znaleźć równowagę w kwestii tempa wdrażania wszystkich tych norm i dyrektyw, podkreśla Wysocki:

– Te zmiany są krokiem w dobrym kierunku. Jedynym problemem jest to, że wszystkiego nie da się zrobić w jeden dzień. To wymaga zasobów finansowych, ludzkich i czasowych. Dlatego prowadzimy dialog z naszymi europejskimi kolegami na temat możliwości uzyskania dostępu do funduszy UE w celu wdrożenia odpowiednich zmian technologicznych.

W końcu, kiedy w Unii Europejskiej zasady gry się zmieniły, towarzyszyło im wsparcie dla producentów, by mogli się dostosować

Podsumowując, Wysocki zaznacza, że jeśli ukraińscy rolnicy będą pracować w takich samych warunkach jak rolnicy europejscy, przekształcać się, spełniać wszystkie wymagania procesów technologicznych i jakości produktów oraz posiadać dostęp do państwowych funduszy wsparcia, to najbardziej konkurencyjny będzie ten, kto będzie pracował najciężej.

– Bo jeśli używasz tych samych środków ochrony roślin, dotyczą cię te same wymogi odnośnie do hodowli zwierząt i spełniasz wszystkie warunki, wygrasz tylko dzięki swojej pracy, innowacyjności, kreatywności i wykorzystaniu nowych technologii, sztucznej inteligencji oraz niektórych zautomatyzowanych rozwiązań. Jeśli mamy równe szanse, możemy po prostu konkurować naszą pracą – twierdzi urzędnik.

To, czy protesty rolników się nie powtórzą, tak jak miało to miejsce na polskiej granicy, zależy również od sztuki negocjacji. W lipcu 2024 roku, podczas spotkania z ukraińskimi dziennikarzami, zastępca szefa delegacji UE w Ukrainie Remi Duflot powiedział, że w procesie negocjacji strony wezmą pod uwagę doświadczenia z przeszłości, w tym protesty na granicy w sprawie ukraińskiego zboża zimą 2023 i wiosną 2024 roku. Abstrahując od wątków politycznych, protesty te były odpowiedzią polskich rolników na liberalizację handlu.

– Stało się tak, ponieważ wszystko wydarzyło się naraz, a nie stopniowo – dodał Duflot.

Przemysł i usługi też powinny się przygotować

Jakość ukraińskich towarów i usług powinna się poprawić dzięki wprowadzeniu europejskich standardów. Będzie to jednak oznaczać znaczne koszty finansowe nie tylko dla rolników. Potrzebne będą zmiany w produkcji, ponowne wyposażenie przedsiębiorstw i wykorzystanie droższych surowców. Dlatego, jak ocenia Iwan Nagorniak, przedstawiciele biznesu również powinni być zaangażowani w ten proces.

Iwan Nagorniak: Oprócz oceny konsekwencji, biznes powinien też szukać nowych rozwiązań. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Pierwszą rzeczą, w którą radzi przedsiębiorcom zainwestować, jest ekonomiczna ocena konsekwencji wdrożenia prawa UE. Przedstawiciele przedsiębiorstw powinni już teraz być aktywnymi uczestnikami tego procesu, rozumieć, jak powinna zmienić się gospodarka i ustawodawstwo oraz co mogą zrobić, by skutecznie działać na rynku.

– Przedsiębiorcy muszą zjednoczyć się w stowarzyszeniach i komitetach – mówi Nagorniak. – Muszą zintensyfikować prace nad oceną konsekwencji ekonomicznych: o ile wzrosną koszty produkcji, jak mogą sobie nawzajem pomóc (kupować sprzęt dla kilku firm, który usprawni produkcję, lub rozpocząć proces fuzji, konsolidacji itp.)

Firmy muszą zacząć myśleć o tym, jak pójdą nową drogą, zamiast zastanawiać się, czy jest to opłacalne, czy nie

Nagornyak dodaje, że oprócz oceny konsekwencji, firmy powinny również skupić się na szukaniu rozwiązań. Możliwe jest ich angażowanie się w dialog na temat tego, jak złagodzić negatywne skutki zmian w gospodarce dla przedsiębiorstw. Na przykład inicjowanie programów pożyczkowych lub dotacji w sektorach, w których wdrożenie prawodawstwa UE może prowadzić do spadku konkurencyjności przedsiębiorstw.

<frame>Negocjacje, które rozpoczęły się w czerwcu 2024 r., będą prowadzone w ramach 35 rozdziałów obejmujących różne obszary: gospodarkę, prawa człowieka, środowisko, wymiar sprawiedliwości itd. W każdej sekcji UE i Ukraina będą omawiały to, w jaki sposób ukraińskie przepisy, polityki i standardy mogą zostać dostosowane do standardów UE. <frame>

No items found.

Dziennikarka, dyrektorka i redaktorka naczelny IA „VSN”, wcześniej korespondentka IA „Volyn News”. Absolwentka kursu „Ekonomia, rynki i analiza danych” Centrum Dziennikarstwa Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Magister filologii ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Zełenski: „Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę”

Wołodymyr Zełenski podziękował Polsce i całemu polskiemu narodowi za nieustające wsparcie dla Ukrainy, pomoc obronną i szacunek dla Ukraińców.

Prezydent mówił o konsekwencjach dzisiejszego rosyjskiego ataku na ukraiński sektor energetyczny, w szczególności na obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W odpowiedzi Polska wyraziła gotowość do dostarczania Ukrainie energii elektrycznej.

Podczas spotkania Zełenski i Tusk szczegółowo omówili kwestie pomocy obronnej, w tym dostaw i produkcji broni oraz związanych z tym inwestycji. Ukraina ma znaczące możliwości produkcji wszelkiego rodzaju dronów, wielu typów sprzętu i artylerii.

– Rozmawialiśmy również o możliwościach przybliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy. Za pięć dni w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę” – powiedział Zełenski.

Według niego Ukraina w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Ukraina oczekuje wzmocnienia sankcji wobec Rosji i intensywnej współpracy w negocjacjach w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.

– Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, oczywiście w celu przyspieszenia procesu akcesyjnego – zapewnił z kolei premier Polski.

Zdjęcie: OP

Odpowiadając na pytanie o swoje oczekiwania wobec nadchodzącej administracji Donalda Trumpa Wołodymyr Zełenski powiedział, że spodziewa się, iż USA będą kontynuować politykę wzmacniania Ukrainy.

Zełenski stwierdził, że trwają prace nad treścią i formatem nadchodzącego spotkania, które odbędzie się po inauguracji. Nie wdawał się jednak w szczegóły ani nie podał daty spotkania. Stwierdził tylko, że najważniejszym oczekiwaniem jest teraz zakończenie wojny z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa:

– Chcemy zakończyć [wojnę – red.] sprawiedliwym pokojem, a w tym celu musimy mieć pewność, że Rosja nie powróci z wojną przeciwko Ukrainie. Potrzebujemy silnych gwarancji bezpieczeństwa.

Według niego Ukraina obecnie uważa członkostwo w UE i przyszłe członkostwo w NATO za strategicznie silne gwarancje bezpieczeństwa.

Gwarancje te powinny również obejmować „poważne pakiety uzbrojenia i wsparcie dla naszej armii, których nie można zmniejszyć, gdy jesteś sąsiadem Rosji”

Zełenski zauważył, że Ukraina popiera rozmieszczenie kontyngentów niektórych krajów sojuszniczych na swoim terytorium jako potencjalną gwarancję bezpieczeństwa. Dodał jednak, że rozmieszczenie to nie może być jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Oświadczył, że omówił już tę kwestię z partnerami bałtyckimi i zrobi to również z brytyjskim przywódcą.

Przed rozmieszczeniem zagranicznego kontyngentu opcją mogłoby być wysłanie do Ukrainy zagranicznych instruktorów z programem szkoleniowym.

Ponadto prezydent podkreślił, że Ukraina nie będzie bawić się w „gierki z komunikatami o redukcji” swojej armii:

– Nasza armia jest dziś jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Sposób utrzymania dużej armii również jest częścią tych porozumień.

Zdjęcie: Biuro Prezydenta RP

Duda: „Najważniejszą kwestią są gwarancje bezpieczeństwa, które Ukrainie mogą zapewnić tylko kraje Sojuszu”

– Tak naprawdę tylko kraje NATO mogą dać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, a największą gwarancją byłoby przyjęcie jej do NATO – powiedział z kolei prezydent RP Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Zełenskim. Dodał, że wierzy, iż Ukraina stanie się członkiem Sojuszu.

Na konferencji prasowej po wspólnym spotkaniu Duda zaznaczył, że kluczowymi tematami rozmów były aspiracje Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

Przypomniał, że w 2022 roku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego do UE. – Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy w stanie zrealizować wszystkie zadania, które stoją przed nami i Ukrainą w związku z jej pełnym przystąpieniem do UE tak szybko, jak to możliwe – dodał. – Natomiast z punktu widzenia Ukrainy najważniejsza jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa, które tak naprawdę mogą być zapewnione Ukrainie tylko przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Największą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby – i wierzę, że w najbliższej przyszłości będzie – członkostwo w NATO, czyli (...) gwarancje związane z artykułem 5.

Tusk: „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię akcesji Ukrainy do UE”

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i pomoc. Fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie – powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że spotkanie z ukraińskim prezydentem odbywa się na początku polskiej prezydencji w Radzie UE. Według niego w relacjach Polski i Ukrainy „w czasie brutalnej wojny rozpętanej przez Rosję fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie”.

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i polską pomoc. To jest także jedno z moich zadań, by pomagać i wspierać całą UE w obronie przed brutalną agresją Rosji – stwierdził

Podczas wspólnej konferencji prasowej z Zełenskim zaznaczył, że „niepodległa, suwerenna Ukraina, która sama decyduje o swoim losie, to nie tylko oczywista sprawiedliwość dziejowa, ale także bezdyskusyjny warunek bezpieczeństwa Polski i całej Europy”.

Premier RP oświadczył ponaddto, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię przystąpienia Ukrainy do UE: – Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, by przyspieszyć proces akcesyjny.

Dodał, że po „działaniach biurokratycznych” rozmowy o wspólnych interesach będą prowadzone językiem konkretów, a nie sentymentów, bo w tej „wspólnocie interesów” każdy powinien umieć zadbać o swoje interesy. – Pomożemy Ukrainie, ale nadal będziemy bronić naszych interesów narodowych – podkreślił.

20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Sestry

Aneksja Kanady, zakup Grenlandii, zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej i przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim – to ostatnie pomysły amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa, które niedawno przedstawił dziennikarzom. W kontekście niedawnej zapowiedzi dymisji premiera Kanady Justina Trudeau wydają się one szczególnie niepokojące. Sestry rozmawiają z gen. Rickiem Hillierem, byłym szefem kanadyjskiego sztabu obrony (2004-2008) i członkiem Rady Doradczej Światowego Kongresu Ukraińskiego – o tym, czy Kanada może stać się 51. stanem Ameryki i jak wsparcie Ottawy dla Ukrainy może się zmienić po wyborach.

Retoryka nacisku

Maryna Stepanenko: Czy ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa o chęci przyłączenia Kanady do Ameryki, a także jego pomysły dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego stanowią realne zagrożenie – zwłaszcza biorąc pod uwagę istnienie „Czerwonego” Planu Wojennego [War Plan Red – aut.], który Stany Zjednoczone opracowały w latach 30. XX wieku i który obejmuje m.in. strategię przejęcia Kanady?

Rick Hillier: Prawdziwym zagrożeniem jest nasza niezdolność do zakomunikowania administracji Trumpa i innym Amerykanom, że Kanada jest bezcennym sojusznikiem, przyjacielem i partnerem Stanów Zjednoczonych. I że nasze kraje są razem silniejsze, gdy dzielimy wspólną strefę bezpieczeństwa oraz strefę gospodarczą i handlową. Nasza komunikacja w tej kwestii nie była jasna ani w słowach, ani w działaniach – dlatego musimy zrobić więcej w tym zakresie.

Czy postrzegam słowa Trumpa jako zagrożenie? Uważam, że jego podejście może wiązać się z ryzykiem gospodarczym i innymi problemami. Ale czy istnieje zagrożenie dla suwerenności Kanady? Nie. Od setek lat dogadujemy się z naszymi wielkimi przyjaciółmi, kuzynami i sojusznikami na południu. I nadal bez wątpienia będziemy to robić.

Trump zagroził, że Kanada stanie się 51. stanem Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: NICHOLAS KAMM/AFP/Eastern News

Do kogo skierowane są wypowiedzi Trumpa? I jaki sygnał wysyła on do krajów o imperialistycznych apetytach, w szczególności jeśli chodzi o Rosję i Chiny?

Po pierwsze, nie sądzę, by gdziekolwiek wysyłał imperialistyczne sygnały. Trump jest przede wszystkim biznesmenem. A po drugie – jest drapieżnikiem. On dobrze wie, że kiedy wnika w umysły ludzi i zmusza ich do dyskusji, dezorientuje swoich przeciwników i zyskuje przewagę. Teraz dąży do zmian gospodarczych na rynku północnoamerykańskim, w handlu między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. Chce zmniejszyć nierównowagę handlową, która dziś jest korzystna dla Kanady, i zwiększyć równowagę handlową – na korzyść obu krajów. Trump chce również, by Ottawa zrobiła więcej w kwestii bezpieczeństwa. Dlatego mówi, że Kanada stanie się 51. stanem – by, jak sądzę, wytrącić naszych przywódców z równowagi i uczynić ich być może nieco bardziej bezbronnymi. On może wykorzystać tę bezbronność, by zrobić to, co uzna za stosowne.

Kanada potrzebuje zmian

Rok temu powiedział Pan, że Kanadzie grozi „brak znaczenia” na arenie światowej. Czy nadal Pan tak uważa? Czy zmiana rządu po odejściu Justina Trudeau może zmienić sytuację?

Kanada już stała się nieistotna – to nie jest zagrożenie, to już się stało. Pamiętam, że w roku 2006, 2007 czy 2008, kiedy nasi politycy przemawiali na przykład w NATO, wszyscy słuchali. Obecnie w większości kwestii międzynarodowych Kanada nie jest nawet konsultowana. Musimy narzucać się w dyskusjach, by nas wysłuchano.

Staliśmy się w dużej mierze nieistotni. Jednym z powodów jest to, że pozwoliliśmy naszym siłom zbrojnym na dezintegrację. Nasza armia jest znacznie mniejsza, niż powinna być

Pozwoliliśmy, by nasze zdolności dyplomatyczne, nasza pozycja gospodarcza i finansowa pogorszyły się na wiele sposobów. Dlatego nasze wpływy na świecie znacznie się zmniejszyły – do tego stopnia, że prawdopodobnie nie jesteśmy istotni w kontekście większości incydentów, do których dochodzi obecnie na świecie.

Jak można to zmienić?

Przede wszystkim potrzebujemy zmiany rządu. Sondaże pokazują, że Kanadyjczycy są niezadowoleni ze stanu rzeczy w kraju. Potrzebujemy wyborów i zmiany rządu. Następnie musimy odbudować fundamenty narodu, filary państwowości, które zniszczyliśmy w ciągu ostatniej dekady.

Jednym z nich, ale tylko jednym, są kanadyjskie siły zbrojne. Musimy w nie mocno zainwestować. NATO ustaliło 2% PKB jako minimalny poziom inwestycji w siły zbrojne sojuszników. Musimy przekroczyć tę wartość.

Musimy też zmienić sposób, w jaki pozyskujemy sprzęt i zaopatrzenie potrzebne kanadyjskim siłom zbrojnym. Bo dziś pozyskiwanie nawet niewielkich elementów zajmuje lata, a czasem nawet dziesięciolecia. To niedopuszczalne

Celem kanadyjskich sił zbrojnych powinno być tworzenie wojowników, a nie zwolenników ideologii woke [ruch społeczny, który koncentruje się na podnoszeniu świadomości na temat kwestii rasowych, płci, nierówności społecznych i niesprawiedliwości, wzywając do zmian i wspierając prawa mniejszości – red.]. To wymaga fundamentalnych zmian, a one wymagają nowego rządu.

Potrzebujemy również nowej energii i siły na arenie międzynarodowej. Musimy odmłodzić nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by przywrócić nasze wpływy. Jednocześnie musimy bardzo uważnie skupić się na tym, dokąd zmierzamy i gdzie będziemy kierować nasze wsparcie, bo nie możemy być wszystkim dla wszystkich.

Europa oczywiście pozostaje dla nas kluczowym obszarem, Ukraina pozostaje absolutnie ważnym obszarem. Kanada powinna nie tylko kontynuować jej wspieranie, ale w nadchodzących miesiącach i latach je podwoić.

Pana kraj jest obecnie piątym największym na świecie dostawcą pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Kijowa. Czy powinniśmy spodziewać się zmian w tym względzie, biorąc pod uwagę nadchodzącą zmianę przywództwa w Ottawie?

Dużym wyzwaniem dla Kanady jest to, że 99% Kanadyjczyków nie rozumie, dlaczego inwestujemy miliardy dolarów we wspieranie Ukrainy w walce z Rosją.

Jednocześnie Kanadyjczycy borykają się z niewiarygodnie wysokimi cenami, astronomiczną inflacją, często mają trudności z utrzymaniem swoich rodzin, martwią się o pracę. Martwią się też o wpływ nowej administracji Trumpa na nasz kraj. Na tle tych problemów trudno im zrozumieć, dlaczego nadal wysyłamy do Ukrainy sprzęt wart miliardy dolarów.

Potrzebujemy więc przede wszystkim kampanii informacyjnej, przekazywania Kanadyjczykom argumentów przemawiających za wspieraniem Ukrainy za pośrednictwem wszystkich możliwych kanałów: tradycyjnych mediów, mediów społecznościowych, osobistych dyskusji i debat, przemówień
Wspólne szkolenie wojskowych polskich i kanadyjskich w Polsce. Luty 2024. Zdjęcie: Czarek Sokolowski/Associated Press/Eastern News

W wyniku 25. spotkania w Rammstein Kanada obiecała przekazać 440 milionów dolarów pomocy wojskowej, która zostanie wykorzystana na czeską inicjatywę zakupu amunicji, pocisków różnych kalibrów od kanadyjskiego przemysłu oraz wsparcie produkcji dronów w Ukrainie. Jak Pan ocenia wpływ pomocy wojskowej Kanady na zdolności operacyjne ukraińskich sił zbrojnych? Widzi Pan jakieś zmiany w dynamice wojny spowodowane tym wsparciem?

Nic, co Kanada może zapewnić, nie zmieni wyniku tej wojny. Kiedy działamy w pojedynkę, nasze możliwości są ograniczone. Tylko razem możemy coś zmienić. Kanadyjska produkcja amunicji jest nadal bardzo, bardzo ograniczona.

Jeśli chodzi o perspektywę rozwoju dronów, myślę, że to świetna sprawa. Czytałem, że Ukraina chce produkować od dwóch i pół do trzech milionów dronów rocznie. I jeśli kanadyjskie dolary pomogą jej w dalszym rozwoju krajowego przemysłu dronów, da to ukraińskim siłom zbrojnym jeszcze większe możliwości obrony przed rosyjskimi atakami.

Prawdziwa stawka pomocy Ukrainie

Co Pan sądzi o komunikatach płynących z Berlina? Podczas gdy Kanada ogłasza dodatkowe wsparcie, kanclerz Olaf Scholz blokuje nowy pakiet niemieckiej pomocy dla Ukrainy. Uważa, że „nie jest on krytycznie potrzebny”. Jak Ukraińcy powinni interpretować takie oświadczenia?

Nie powinniśmy być zaskoczeni, że Niemcy w wielu przypadkach niechętnie udzielają wsparcia wojskowego.

Jak powiedział mi jeden z moich przyjaciół żołnierzy, spędziliśmy ostatnie 75 lat na upewnianiu się, że Niemcy nigdy nie powtórzą chaosu II wojny światowej. A teraz prosimy ich, by nagle, z dnia na dzień, zmienili tę dynamikę i zaangażowali się w wojnę w bardzo bezpośredni sposób – zapewniając sprzęt i możliwości, które umożliwią jednej konkretnej stronie, Ukrainie, odniesienie sukcesu na polu bitwy.

To frustrujące, a czasem wręcz przygnębiające. Tyle że w demokracji musisz pracować, mieć pewność, że wyborcy rozumieją, dlaczego robisz to, co robisz

Wielokrotnie wspominał Pan o potrzebie organizowania kampanii informacyjnych, aby wyjaśnić ludziom Zachodu, dlaczego Ukraina potrzebuje pomocy w wojnie z Rosją. Może Pan wymienić kluczowe argumenty w tej sprawie?

Pierwszy argument podzieliłbym na dwie kategorie. Po pierwsze, to jest rodzaj pozytywnego wpływu strategicznego. Nie powinniśmy pozwalać dyktatorowi na brutalną inwazję na terytorium demokratycznego sąsiada, skoro podpisał on umowę [memorandum budapesztańskie – red.], która zobowiązała go do nieatakowania Ukrainy w zamian za oddanie przez nią z broni nuklearnej.

Nie możemy pozwolić, by społeczność międzynarodowa działała w taki sposób. Kanada zależy od stabilnego świata. Kiedy wszyscy mają się dobrze, nasz naród kwitnie – mamy dobre stosunki handlowe, dobre wyniki gospodarcze. Potrzebujemy tego rodzaju stabilności.

Jednocześnie nie powinniśmy pozwalać bezwzględnemu dyktatorowi na robienie tego, co chce on i jego siły zbrojne

Jeśli będziemy to tolerować i odmówimy wsparcia Ukrainie, to jaki sygnał wyślemy Chinom, które spoglądają na Tajwan? Jaki sygnał wyślemy Korei Północnej, która patrzy na południe, za 38. równoleżnik [wzdłuż tego równoleżnika przebiega granica między Koreą Północną a Południową – red]?

I jaki sygnał wyślemy Iranowi, który próbuje dozbroić swoich sojuszników w Jemenie, Libanie, Syrii i w Strefie Gazy? To byłyby absolutnie niewłaściwe sygnały. Powinniśmy wspierać Ukrainę jako element stabilności społeczności międzynarodowej.

Po drugie, wszyscy jesteśmy częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych. A ONZ uchwaliła rezolucję dotyczącą „obowiązku ochrony”. Kiedy jeden kraj napada na inny kraj i jest to akt nielegalny w świetle prawa wojennego, mamy obowiązek wspierać napadnięty kraj. Kanada była jednym z państw, które doprowadziły do przyjęcia tej rezolucji. Oznacza to, że musimy pomagać Ukrainie.

Drugi argument jest korzyść dla Kanady.

Jeśli Rosjanie zajmą wschodnie regiony Ukrainy i zatrzymają je, jeśli zajmą centralną część wokół Kijowa i uczynią z niej kontrolowaną przez Rosję marionetkę, a następnie pogrążą zachodnią Ukrainę w niestabilności, będzie od 5 do 25 milionów ukraińskich uchodźców zmierzających na Zachód

Jest pani w stanie sobie wyobrazić, jaki wpływ miałoby to na Czechy, Słowację, Niemcy, Francję czy Kanadę? Trzeba więc wyjaśnić obywatelom krajów zachodnich, że takie koszmarne scenariusze są bardzo realne i właśnie to nas czeka, jeśli przestaniemy wspierać Ukrainę.

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że każdego dnia dochodzi do hybrydowych ataków Rosji na Morzu Bałtyckim. Jak NATO powinno reagować na te działania?

Po pierwsze, musimy zacząć wykorzystywać nasze siły morskie do odpędzania rosyjskich, a nawet chińskich statków od miejsc, w których układane są nasze rurociągi i linie kablowe. Nie powinniśmy pozostawiać tego przypadkowi. Po drugie, gdy dojdzie do takiego incydentu, musimy działać jak Finlandia: natychmiast rozmieścić siły morskie. Powinniśmy przejąć statki, które spowodowały szkody, a następnie zakazać tym statkom i ich załogom pływania w tym obszarze.

2025: prawdziwego pokoju nie będzie

W zeszłym roku, w przeddzień drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji, powiedział Pan, że Ukraina przechodzi przez „najbardziej kruchy, najbardziej wrażliwy okres”. Za półtora miesiąca trzecia rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny. Jak opisałby Pan obecną sytuację?

Prawie tak samo, jak opisałem ją rok temu: im dłużej trwa ta wojna, tym więcej ofiar śmiertelnych ponosi Ukraina i tym większe jest obciążenie dla jej gospodarki, państwa, ludzi. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić morale ogromnej większości ludności, która była atakowana w takiej czy innej formie każdego dnia przez trzy lata, ten psychologiczny wpływ, jaki to na nią wywiera.

Kanada ogłosiła przyznanie Kijowowi pomocy wojskowej w wysokości 440 milionów dolarów. Zdjęcie: OPU

Ukraina była fenomenalna w swojej determinacji, by się bronić i nie pozwolić Putinowi wygrać. W historii nie znajdziemy lepszego przykładu odwagi, wytrwałości, nieustępliwości i zwykłej determinacji, by nie pozwolić dyktatorowi wygrać. Ale im dłużej wojna będzie trwać, tym większy będzie jej ciężar.

Jednocześnie od trzech lat mówimy, że Rosja nie może kontynuować wojny – a jednak nie widzimy żadnych zmian. Przewidywaliśmy upadek Moskwy, jej gospodarki, sił zbrojnych, sprzętu – lecz przez trzy lata nic się nie zmieniło. Zastanawiam się, czy czasem zdolność Rosji do kontynuowania tej walki nie jest większa niż Zachodu.

Nie sądzę, że powinniśmy spodziewać się teraz znaczących zmian. Mogą one nadejść po 20 stycznia, kiedy prezydent elekt Trump i jego administracja przejmą władzę w Stanach Zjednoczonych

Pozostaje jednak pytanie, co zamierzają zrobić. Być może pojawi się nowe podejście do wojny. Nie wiem jednak, jakie ono będzie.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego spotkanie z Trumpem będzie jednym z pierwszych, jeśli chodzi o światowych przywódców, ponieważ kwestia zakończenia wojny jest jednym z priorytetów amerykańskiego prezydenta elekta. Z kolei Trump stwierdził, że jego zespół pracuje nad zorganizowaniem spotkania z Putinem. Czego Ukraina powinna spodziewać się w wyniku tych rozmów?

Trump chce zakończenia wojny. Jak to zrobić – to wielkie pytanie. Ukraina też chce zakończyć wojnę, uzyskać gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość i odzyskać terytoria, które Rosja zajęła na wschodzie. Nie jestem pewien, czy wszystko to można osiągnąć bez rzeczywistego zwycięstwa.

Jeśli Waszyngton powie coś w stylu: „Nie będziemy już dostarczać wam broni, oddamy Rosji wschodnie regiony, zakończymy wojnę i zagwarantujemy pokój” – to pojawia się pytanie: kto to zagwarantuje? Wątpię też, by Kijowowi zaproponowano natychmiastowe członkostwo w NATO, ale nie wiem, jaka może być alternatywa.

Sądzę, że na Ukrainie i na prezydencie Zełenskim będzie wywierana ogromna presja, by można było wynegocjować jakiś rodzaj zawieszenia broni i być może pokoju z Rosją w dłuższej perspektywie.

Myślę, że najbliższe miesiące z pewnością będą trudne.

Na początku stycznia Ukraina rozpoczęła kolejną ofensywę w obwodzie kurskim. W tym samym czasie Rosja nasila swoją ofensywę na wschodzie. To przygotowanie do przyszłych negocjacji, które mogą mieć miejsce po inauguracji Trumpa?

Jestem pewien, że każda ofensywa Ukrainy i każda ofensywa Rosji – niezależnie od tego, kto je planuje i prowadzi – są obliczone na sukces w potencjalnych przyszłych negocjacjach.

Ukraińscy żołnierze z karabinem antydronowym zakupionym ze środków zebranych podczas koncertu charytatywnego w Toronto. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Ze strategicznego punktu widzenia, z punktu widzenia Ukrainy, ofensywa w rejonie Kurska jest niewiarygodnie inteligentna. Czy jest ryzykowna? Tak, jest, bo wymaga wielu zasobów, które mogłyby zostać wykorzystane do obrony.

Ale najlepszą obroną jest dobra ofensywa. To jedna z tych rzeczy, które po stuleciach wojen pozostały aktualne.

Dlatego myślę, że to, co robi Ukraina, jest skuteczną ofensywą, która ma strategiczny sens

Widzi Pan jakieś warunki wstępne dla zakończenia wojny do końca 2025 roku?

Nie, nie widzę. Widzę potencjalne zawieszenie broni na pewien czas, w zależności od tego, co spróbuje zrobić administracja Trumpa. Ale to tylko potencjalne zawieszenie broni, a nie coś, co przekształci się w trwały pokój, który pozwoli Ukrainie rozpocząć odbudowę z przekonaniem, że nie będzie już musiała walczyć z Rosją.

Zdjęcie główne: VALENTYN OGIRENKO/AFP/East News

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Trump to drapieżnik. Kanadyjski generał o sytuacji Kanady i Ukrainy – i szansach na pokój

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress