Publikacje
W tym roku Nijolė Dirginčienė po raz piąty została burmistrzynią Birsztan, jednego z najpopularniejszych kurortów wypoczynkowych w Europie. Miasto, które wygląda jak z bajki, zapewniło schronienie i pracę ukraińskim uchodźcom.
sama zna ukraińskie kobiety, które przyjechały na Litwę z powodu wojny, ponieważ w małym miasteczku spotyka je w klinice lub parku, a burmistrz jest otwarty na komunikację. Członkowie rodziny Dirginčienė byli represjonowani i zabijani przez reżim sowiecki, a litewska polityk podziela uczucia Ukraińców i odnosi się do nich, w tym poprzez własną historię. Mówiła o tym w wywiadzie dla Sestry.
Irina Kasjanova: Jak zmieniło się miasto Birsztany od czasu przybycia Ukraińców i wojny?
Nijolė Dirginčienė: Atak na Ukrainę wywarł na nas ogromny wpływ. Ukraina leży w centrum Europy i zawsze byliśmy przyjaźnie nastawieni do Ukrainy. I rozumiemy, że jeśli nie wygracie, Putin i Rosjanie przyjdą na Litwę, Łotwę, do Estonii. I Ameryka to rozumie, więc to pomaga.
IK: Pierwsi uchodźcy z Ukrainy przybyli 10-14 dni po rozpoczęciu wielkiej wojny, a wy zaoferowaliście im mieszkania, pracę, pomoc materialną i humanitarną. Jak udało się to zorganizować?
ND: 24 lutego 2022 r. mieliśmy nadzwyczajne spotkanie. Skontaktowaliśmy się z każdym przedsiębiorstwem, w tym z sanatoriami, aby dowiedzieć się, ilu Ukraińców mogą przyjąć. Do czasu przybycia uchodźców mieliśmy listę miejsc pracy.
Powołaliśmy komitet do współpracy z Ukraińcami. Wiedzieliśmy o wszystkich, którzy przyjeżdżali. Zorganizowaliśmy pomoc, a rodziny z dziećmi, podobnie jak Litwini, otrzymują specjalny dodatek "dziecięcy". W Birsztanach na 105 Ukraińców, którzy otrzymali tymczasową ochronę, jest 19 dzieci. Płacimy dodatkowo właścicielom domów za udostępnianie mieszkań Ukraińcom.
IR: Jak zareagowali Litwini?
ND: Ludzie przychodzili i oferowali pomoc - rzeczy, jedzenie, mieszkania. Oczywiście, podobnie jak w innych krajach, są u nas różni ludzie, niektórzy nie lubią Ukraińców. Ale jest ich niewielu.
IR: Czy zauważa Pani zmęczenie wojną i Ukraińcami?
ND: Takim ludziom mówię: - Jesteś zmęczony wojną w Ukrainie? To przygotuj się do bycia następnym celem Rosji.

IR: Czy miasto przygotowuje się na ewentualny atak? Budujecie schrony?
ND: Tak. W mieście nie ma specjalnych schronów. Są tylko piwnice w wieżowcach, sanatoria i szkoły, które można zaadaptować na ten cel, w sumie 11 takich pomieszczeń. Istnieje program ich wyposażenia. Opracowujemy wszystkie opcje na wypadek, gdyby coś się stało i musielibyśmy szybko znaleźć schronienia dla obywateli.
IR: Litwa jest jednym z głównych sojuszników Ukrainy. Pomagacie wysyłając broń i pomocą humanitarną, za co wam dziękujemy. Jakie jest zaangażowanie pani miasta?
ND: Zbieramy pomoc humanitarną zarówno przez Czerwony Krzyż, jak i Caritas: pieniądze, rzeczy dla wojska i cywilów. I wysyłamy je do miast w Ukrainie.
IR: Wiele litewskich rodzin było dotkniętych sowieckimi represjami...
ND: Na Litwie praktycznie nie ma rodzin, które nie ucierpiały z powodu sowieckich represji. Moim krewnym udało się uniknąć wysłania do sowieckich obozów, ponieważ zdołali wyjechać z jednego regionu Litwy, Żmudzi, do innego. Chociaż moi krewni byli na listach. Ale w rodzinie mojego męża są zarówno wygnańcy, jak i ci, którzy zmarli na wygnaniu. Wujek, który był partyzantem, został zabity. To były ciężkie czasy. Nie chcemy powtórki.
IR: Rosjanie mają zakaz wjazdu na Litwę. Czy wpłynęło to na dochody kurortu?
ND: Przed 1990 rokiem było bardzo dużo Rosjan. Przed wojną w Ukrainie tylko około 5% turystów pochodziło z Rosji. Teraz nasi goście pochodzą z Niemiec, Łotwy, Polski i Izraela.
IK: Pani kraj jako jeden z pierwszych przestał kupować rosyjski gaz. Jak sobie z tym radzicie?
ND:Kupujemy go w innych krajach np. skandynawskich. Mamy alternatywne źródła energii, takie jak paliwo stałe i pelet.
IR: Widzę panele słoneczne nawet na dachu szkoły. Jakie inne energooszczędne pomysły stosujecie?
ND: Panele słoneczne pojawią się na innych dachach. W regionie Kowna powstanie duży park alternatywnych sieci energetycznych, paneli i wież wiatrowych. To dla nas priorytet.
IR: Czy ogrzewanie stało się droższe? Jak można zaoszczędzić pieniądze?
ND: Oczywiście. Wszystko podrożało - paliwo, dostawy i logistyka. Staramy się o projekt z Unii Europejskiej. Zamierzamy modernizować kotły np. na drewno.
IR: Litwa jest członkiem Unii Europejskiej od prawie 20 lat. Co przyniosło to Pani miastu?
ND: Wszystkie nasze projekty - drogi, oświetlenie, renowacja budynków, parki, ścieżka zdrowia, taras widokowy - zostały zrealizowane ze środków unijnych. W tym czasie Litwa bardzo się zmieniła. Pojawiły się fundusze celowe na poprawę wsi i zaopatrzenia w wodę. Obecnie pracujemy nad kładką rowerowo-pieszą przez rzekę Niemen.

IK: Jakie wyzwania stoją przed Ukrainą w drodze do UE? Czego musimy się nauczyć?
ND: Trzeba rozwijać samorządność lokalną. Możemy wystąpić w tej sprawie w roli ekspertów. Podpisujemy właśnie umowę z samorządem Szacka (miasto uzdrowiskowe na Ukrainie - red.). Pomożemy im, podpowiemy, jak przyciągnąć unijne pieniądze. Wiem, że będą programy ukraińsko-polskie w ramach współpracy transgranicznej. Być może powstaną projekty Ukraina-Polska-Litwa. Birsztany mają wiele projektów z Polską. Jednym z nich jest zorganizowanie opieki nad osobami starszymi w naszym ośrodku podstawowej opieki zdrowotnej.
IR: Ukraina jest często oskarżana o korupcję. Proszę nam opowiedzieć o doświadczeniach w walce z korupcją na Litwie.
ND: Potrzebna jest ścisła kontrola społeczna i wola polityczna. Na Litwie korupcja znacznie się zmniejszyła. W Birsztanach istnieją komisje antykorupcyjne, a poziom odpowiedzialności za korupcję jest bardzo wysoki. W Ukrainie, jak słyszymy, macie wiele do zrobienia w tym obszarze.
IR: Czy była Pani w Ukrainie?
ND: Oczywiście, kiedy byłam studentką, jeździłam na narty w Karpaty. Jasinia, Jaremcze. Byłam we Lwowie i Kijowie. I już jako urzędniczka - na Krymie.
IR: Zajmuje się Pani polityką od 1985 roku. W prasie porównywano Pana do Angeli Merkel i Helmuta Kohla. Na kim się Pani wzorowała?
ND: Na żelaznej damie - Margaret Thatcher.
IK: Kurort jest liderem w wielu rankingach zarówno pod względem udogodnień, jak i jakości usług. To bardzo piękne, nowoczesne miasto. Jak udało się to osiągnąć?
ND: Po raz pierwszy zostałam burmistrzynią w 2007 roku. Nie było łatwo "odebrać" władzę mężczyznom. Ale miałam już duże doświadczenie w samorządzie - jako członkini rady miasta i menedżerka.
W tamtych czasach Birsztany podupadały. Było bardzo mało turystów, nic się nie budowało i nie było żadnych projektów unijnych. Do 1990 roku ludzie przyjeżdżali do nas na leczenie z Rosji, Białorusi, Ukrainy i Izraela. Europa o nas nie wiedziała, mimo że Birsztany jako kurort ma ponad 170 lat. Weszłam jak huragan i stworzyłam własny, silny zespół. Przeanalizowaliśmy, dlaczego miasto jest w takim stanie. Przeprowadziliśmy ankietę wśród mieszkańców i turystów, aby dowiedzieć się, co chcieliby zobaczyć w mieście. Opracowaliśmy plan strategiczny i zaczęliśmy remontować sanatoria oraz przyciągać inwestorów. Musieliśmy udowodnić, że inwestowanie jest dla nich opłacalne, ponieważ nasze miasto to tradycje, reputacja, unikalne metody leczenia i rehabilitacji oraz wspaniałą wodę mineralną.
Woda jest bardzo czysta i pochodzi ze źródeł oddalonych o 10 kilometrów od kurortu.

Firma kupiła zniszczone budynki, wyremontowała je i zbudowała nowe. Przyciągnęli fundusze z Unii Europejskiej. Jakość życia w mieście poprawiła się. Prawie co drugi dom w mieście został odnowiony. Budowane i remontowane są wielopiętrowe budynki.
Teraz zatrudniamy nie tylko mieszkańców Birsztan, ale także ludzi z sąsiednich miast, w tym z Kowna. Dzieci z innych miast przyjeżdżają do przedszkola i szkoły, ponieważ jakość edukacji jest wysoka. Inwestujemy w edukację, sport i kulturę.
IR: Miasto organizuje imprezy masowe, które przyciągają gości z różnych miejsc: festiwal latawców, zawody balonowe, dzień muzyki ulicznej, festiwal ognia. Kto wymyśla te święta?
ND: Organizuję "Śniadania z Burmistrzynią", na które zapraszam przedsiębiorców, społeczeństwo, przedstawicieli sektora usług, medycyny. Wymieniamy się planami - co miasto zamierza zrobić, co biznes może zaoferować. I pojawiają się nowe projekty. Na przykład najdłuższy tor saneczkowy na Litwie, wieża widokowa w Birsztanach i ścianka wspinaczkowa. Właściciel toru saneczkowego już planuje budowę nowej atrakcji dla samochodzików dziecięcych. A pokoje dziecięce w sanatoriach pojawiły się po przeprowadzeniu ankiety wśród turystów. To jest synergia.
Jestem członkinią Europejskiego Komitetu Regionów. Często jestem w Brukseli, rozmawiając z burmistrzami z 27 krajów UE. Wnoszę pomysły i doświadczenie. Ponadto przewodniczę zarządowi regionu kowieńskiego, który obejmuje 8 samorządów lokalnych, gdzie również wymieniamy się pomysłami.
IR: Pani mąż Jonas pracuje w lokalnej bibliotece, a Pani synowa Jyrati jest zastępczynią dyrektora centrum dla dzieci. Czy to oni podsuwają Pani pomysły, czy raczej opowiadają, na co skarżą się ludzie?
ND: Często dyskutujemy z mężem. Czasami ostro. Ale zawsze sama podejmuję decyzje. Mój mąż i syn pracowali w sektorze prywatnym. Mój mąż był właścicielem firmy meblarskiej, potem pracował przy maszynach. Ma duże doświadczenie menedżerskie..
IR: Mieszka Pani w zwykłym bloku. Czy sąsiedzi często proszą Panią o pomoc lub podchodzą na ulicy?
ND: W budynku jest 12 mieszkań. Mój mąż i ja otrzymaliśmy nasze mieszkanie ponad 30 lat temu. Przyjaźnimy się z naszymi sąsiadami. Mamy własną społeczność. Jeśli widzą jakieś problemy w mieście, zawsze służę pomocą.

Ale jeśli ludzie przychodzą do mnie do domu w sprawach osobistych, zawsze mówię: "Przyjdź do mojego biura".
Jeśli ktoś podejdzie do mnie podczas spaceru w parku lub wzdłuż nabrzeża Niemna, mogę słuchać i rozmawiać.
IR: Zawsze dobrze Pani wygląda. Czy poświęca Pani sobie dużo czasu przy tak napiętym grafiku? Czy ma Pani stylistów?
ND: Jestem osobą publiczną. Kobieta na stanowisku kierowniczym powinna zawsze wyglądać elegancko, aby wszyscy byli z niej dumni i o niej mówili. Nie mam stylisty. Jestem swoją własną stylistką.
IR: Czy gotuje Pani w domu? Jakie jest Pani ulubione danie?
ND: W domu w weekendy lubię gotować placki z jabłkami, piekę mięso i robię tradycyjne zeppeliny.
Ponadto w naszym mieście mamy tradycję: ja i członkowie rady Birštonas przygotowujemy śniadanie dla mieszkańców i gości ośrodka. Smażymy jajka, pieczemy naleśniki i parzymy kawę. To był mój pierwszy pomysł w urzędzie. W ten sposób komunikujemy się z ludźmi przy śniadaniu. W mieście jest wiele starszych osób. Są zadowoleni. Mówią, że mogą jeść w domu, ale są zainteresowani rozmową.
IR: Czy ma Pani jakieś hobby?
ND: Uwielbiam hodować kwiaty. Kiedyś przysięgłam mężowi, że nigdy nie będę miała ogrodu. Mieliśmy dużą posiadłość i pracowaliśmy nad nią przez 20 lat. Powiedziałam, że to za dużo. Ale nigdy nie należy przysięgać. Kiedy mój syn wrócił do Birsztan z Kowna, przekazaliśmy mu posiadłość.
A teraz mamy ogród 10 km od miasta. Mały domek i kwiaty. Tak spędzam weekendy.
IR: Kieruje Pani miastem od prawie 17 lat. Czy będzie się Pani ubiegał o reelekcję?
ND: Myślę, że nie. Chcę pożyć dla siebie. Z przyjemnością zajmę się moimi wnukami. Chciałabym, żeby na moje miejsce przyszedł ktoś, kto zna się na mieście i sprawi, że Birsztany dalej będą się zmieniały.
Żeby zwalczyć korupcję potrzebna jest ścisła kontrola społeczna i wola polityczna. Na Litwie dzięki temu korupcja znacznie się zmniejszyła. W Birsztanach istnieją komisje antykorupcyjne i wysokie kary - mówi burmistrzyni znanego litewskiego kurortu

Skontaktuj się z redakcją
Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.