Exclusive
20
min

Żołnierze Kima przeciw Ukrainie: czy udział KRLD może wpłynąć na bieg wojny?

Mark Rutte, sekretarz generalny NATO: – Wysłanie północnokoreańskich żołnierzy do walki u boku Rosji w Ukrainie oznaczałoby znaczącą eskalację

Kateryna Tryfonenko

Żołnierze Koreańskiej Armii Ludowej maszerują podczas defilady w Pjongjangu. Zdjęcie: ED Jones/AFP/Eastern News

No items found.

Korea Północna (KRLD) przystąpiła do wojny przeciwko Ukrainie po stronie Rosji. Kijów oczekuje odpowiedniej reakcji ze strony swoich partnerów. – Mamy wyraźne dowody na to, że ludzie są dostarczani do Rosji z Korei Północnej, i nie są to już tylko pracownicy do produkcji, ale także personel wojskowy – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski.

Sekwencja zdarzeń jest bardzo niepokojąca. 8 października południowokoreański minister obrony Kim Yong-hyun oświadczył, że KRLD może wysłać swoje wojsko na wojnę przeciw Ukrainie. 17 października, podczas wizyty w Brukseli, prezydent Ukrainy ostrzegł, że Rosjanie planują przeszkolić 10 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy. 18 października południowokoreański wywiad potwierdził, że wojsko KRLD jest już w Rosji i przygotowuje się do wzięcia udziału w działaniach wojennych. 21 października południowokoreańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało rosyjskiego ambasadora w Seulu Georgija Zinowiewa, by zaprotestować przeciwko rozmieszczeniu północnokoreańskich wojsk w Ukrainie. Rosyjski ambasador powiedział wtedy, że współpraca między Federacją Rosyjską a KRLD odbywa się w ramach prawa międzynarodowego.

Dlaczego Kim Dzong Un wysłał swoich żołnierzy na wojnę w Ukrainie? Co obiecano mu w zamian w Moskwie? Czy wojskowi z Korei Północnej są w stanie wpłynąć na przebieg działań wojennych? I jak reagują na to Kijów i Zachód?

KRLD wysyła żołnierzy do Rosji

Koreą Północną rządzi reżim podobny do reżimu w Rosji, a geopolityka od dawna łączy te dwa państwa. Michał Bruszewski, ekspert wojskowy i autor książki „Wojna rosyjsko-ukraińska. Pierwsza faza”, podkreśla, że KRLD współpracuje z Rosją nie od dziś.

– Rosji brakowało amunicji, a KRLD ma jej dużo, więc gdy Szojgu leciał do Pjongjangu, zawarli swego rodzaju umowę handlową – mówi ekspert. – To przestępcza wymiana: Korea Północna daje amunicję i ludzi, a Rosja, omijając międzynarodowe sankcje, rewanżuje się surowcami i technologią, taką jak drony. Obie strony mają wspólnego wroga: Stany Zjednoczone i ich sojuszników. Media donoszą, że Korea Północna wysłała do Rosji ponad 10 000 żołnierzy, w tym prawie 2000 komandosów.

Korea Północna już rozmieszcza swoje siły w Rosji. To cztery brygady liczące łącznie około 12 000 żołnierzy, w tym siły specjalne – podały południowokoreańskie media, powołując się na wywiad tego kraju

Według tych doniesień rozmieszczanie wojsk z KRLD rozpoczęło się na początku października: około 1500 północnokoreańskich żołnierzy przybyło na czterech okrętach desantowych w towarzystwie trzech rosyjskich statków. Siły te zostały rozmieszczone z obszarów północnych miast Cheongju, Hamhung i Musudan. Obecnie stacjonują we Władywostoku, Ussuryjsku, Chabarowsku i Błagowieszczeńsku. Według południowokoreańskiego wywiadu wydano im już rosyjskie mundury, broń i fałszywe dowody tożsamości.

Informacje te zostały potwierdzone przez szefa ukraińskiego wywiadu. W wywiadzie dla The War Zone Kyryło Budanow powiedział, że żołnierze piechoty morskiej KRLD przechodzą szkolenie i 1 listopada będą gotowi do walki w Ukrainie. Według niego wojska północnokoreańskie będą korzystać z rosyjskiego sprzętu i amunicji. Pierwszy oddział, liczący 2600 żołnierzy, uda się do obwodu kurskiego, gdzie Ukraina stworzyła przyczółek. Dokładnych danych dotyczących innych oddziałów jeszcze nie ma.

Sześć miesięcy temu, w czerwcu, Korea Północna i Rosja podpisały umowę o wzajemnej obronie, która obejmowała wszystkie środki pomocy: ludzkie, materialne i wojskowe – przypomina Natalia Butyrska, ekspert ds. Azji i Pacyfiku w Radzie Polityki Zagranicznej „Ukraiński Pryzmat”.

– Putin od dawna starał się pozyskać dodatkowe siły wojskowe do wsparcia swojej armii – mówi Butyrska. – Jak widać, Rosja do tej pory unikała mobilizacji w każdy możliwy sposób.

Szuka za granicą, rekrutując Afrykańczyków, Hindusów i przedstawicieli różnych narodowości. A w Korei Północnej Putin od dawna powtarzał, że potrzebuje jej ludzi
19 czerwca 2024 r. dyktator Rosji Władimir Putin podpisał umowę o wzajemnej obronie z dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem. Zdjęcie: STR/AFP/East News

To oczywiste, że Rosjanie znaleźli w KRLD źródło zasobów ludzkich, których potrzebują, mówi Tereza Novotná, badaczka z Freie Universität Berlin i ekspertka ds. Azji:

– Jest jasne, że północnokoreańscy żołnierze mogą być wykorzystywani jako mięso armatnie. Ale najprawdopodobniej najpierw będą musieli zastąpić rosyjskie jednostki, na przykład w Kursku – lecz w taki sposób, aby zwolnieni rosyjscy wojskowi mogli zostać wysłani do Ukrainy.

Potencjał armii Kima

Pentagon nie był dotychczas w stanie potwierdzić informacji o wysłaniu przez Koreę Północną wojska do Rosji celem użycia go przeciwko Ukrainie. Przyznał to sekretarz obrony USA Lloyd Austin w przeddzień wizyty w Kijowie. Według niego informacje na ten temat są sprawdzane, a jeśli okażą się prawdziwe, będzie powód do niepokoju.

Chociaż NATO też nie może potwierdzić udziału północnokoreańskich żołnierzy w działaniach wojennych w Ukrainie, sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte omówił jednak z prezydentem Korei Południowej informacje południowokoreańskiego wywiadu. Ostrzegł też KRLD przed wysyłaniem wojsk do Rosji. Taki ruch bowiem „znaczącą eskalację”, napisał Rutte w serwisie X.

Tymczasem jak donosi japoński portal NHK, południowokoreański wywiad zidentyfikował północnokoreańskiego inżyniera, który przebywał na rosyjskich pozycjach w pobliżu linii frontu w Donbasie i obserwował ostrzał rakietowy terytorium Ukrainy

Według wielu doniesień Kim Dzong Un dotychczas powstrzymywał się od wysyłania swoich obywateli za granicę. W przypadku żołnierzy obawia się, że będą mniej kontrolowalni, mogą zostać schwytani, dezerterować albo się poddawać. Natalia Butyrska ocenia, że to dla niego ryzyko. Niemniej argumenty rosyjskich przywódców prawdopodobnie przeważą nad obawami. Oczywistym jest argument finansowy i materialny. Ale to nie wszystko:

– Być może Kim decyduje się na ten krok, bo że chce, by jego armia zdobyła prawdziwe doświadczenie bojowe. Korea Północna od dawna jest w stanie wojny z Koreą Południową, lecz zdobywanie bezpośrednich doświadczeń bojowych przez armię KRLD zakończyło się w 1953 roku. Armia liczy około 1 400 000 ludzi, służba w niej jest obowiązkowa dla wszystkich mężczyzn i kobiet. Tyle że dotychczas wojsko Korei Północnej kopało podziemne tunele, walczyło z klęskami żywiołowymi czy sprzątało ulice – i nie ma doświadczenia bojowego.

Dlatego z punktu widzenia Kima te pierwsze grupy mogą być balonem próbnym, pozwalającym spełnić prośbę Putina i osiągnąć własne cele
Kim Dzong Un wizytuje bazę szkoleniową Koreańskiej Armii Ludowej. Zdjęcie: STR/AFP/East News

Michał Bruszewski zaznacza, że armia Korei Północnej, choć przestarzała, jest duża. Populacja tego państwa wynosi około 26 milionów, a jego potencjał mobilizacyjny – 9 milionów ludzi. A KRLD już i tak bardzo pomogła Rosjanom.

– Pjongjang wysłał do Rosji 13 tys. kontenerów amunicji artyleryjskiej – mówi ekspert. – To ogromna ilość, a korzyść dla Rosji jest tym większa, że koreański system broni jest identyczny jak rosyjski. Koreańczycy mają duże zapasy amunicji i nawet jeśli ta amunicja jest niskiej jakości, Rosja się tym nie przejmuje.

To wsparcie Rosji nie stało się jednak czynnikiem decydującym, zaznacza Tereza Novotná. Jej zdaniem wysłanie wojsk Korei Północnej do Ukrainy jest nie tyle niebezpieczne pod względem militarnym, co pod innymi względami:

– Bardziej martwi mnie to, że może zaistnieć precedens, który doprowadzi do eskalacji – przyznaje. – Bo jeśli Koreańczycy z Północy są w Ukrainie i nie ma na to międzynarodowej reakcji, to kto będzie następny? Chińscy ochotnicy? Dlatego pytanie, jak zareagować, jest bardzo ważne. Czy jest to już dla NATO czerwona linia – mimo że Ukraina nie jest członkiem Sojuszu.

Mamy zdecydowanie nowy poziom w wojnie, który może zmienić jej dynamikę, może zmienić kontekst. A to może być bardzo niebezpieczne

Geopolityczna szachownica

Przyjaźń Putina z Koreą Północną, która została teraz sformalizowana w pełnoprawny sojusz wojskowy, oznacza również presję, w szczególności na Koreę Południową, by nie dostarczała broni Ukrainie i w mniejszym stopniu wspierała Kijów. Korea Południowa jest jednym z dziesięciu największych eksporterów broni na świecie, a dostarczanie południowokoreańskiej broni do Ukrainy jest kwestią bezpośrednio związaną zarówno z Rosją, jak z Koreą Północną. Natomiast szantaż Putina, że może przekazać KRLD technologie przeciw Seulowi, jest znaczącym czynnikiem odstraszającym, uważa Natalia Butyrska:

– Putin chce także pokazać Stanom Zjednoczonym, że może wstrząsnąć sytuacją na Półwyspie Koreańskim. Amerykanie mają tam zobowiązania wobec swoich partnerów. Na półwyspie stacjonuje amerykański kontyngent, który w razie czego będzie zmuszony do bezpośredniego udziału w działaniach wojennych.

W kontekście wojny w Ukrainie i wojny na Bliskim Wschodzie, Stany Zjednoczone prawdopodobnie nie chciałyby dopuścić do wybuchu kolejnego konfliktu
Spotkanie Donalda Trumpa, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, z Kim Dzong Unem. Czerwiec 2019. Zdjęcie: BRENDAN ŚMIALOWSKI/AFP/Eastern News

Kim Dzong Un postrzega wojnę z Ukrainą jako wielką szansę dla siebie – tym sensie, że może pokazać światu, że ma kolejnego sojusznika, a Chinom, że nie jest od nich tak zależny, jak wcześniej: politycznie, finansowo i technologicznie, podkreśla Novotná. Ekspertka sugeruje, że koreański dyktator prawdopodobnie otrzyma więcej technologii, których chce. Mówimy tu o rozwoju satelitów, pocisków balistycznych i potencjalnie – o rozwoju nuklearnym.

–  Myślę jednak, że Rosja chce być jedną z niewielu potęg nuklearnych i nie chce, by Korea Północna też była potęgą nuklearną – więc pomoc ze strony Rosji w zakresie tych technologii może być mniejsza – mówi Novotná. – Mimo wszystko to zdecydowanie okres szansy dla Kima. Teraz pytanie brzmi: czy przekroczył granicę? Jaką odpowiedź może otrzymać? Oczywiście Korea Południowa i NATO będą dzielić się informacjami wywiadowczymi. 17 października spotkali się ministrowie obrony NATO i przedstawiciele regionu Indo-Pacyfiku; było to pierwsze takie spotkanie w historii. Tak więc działania, o których dyskutowano od lat, zostaną teraz przyspieszone.

Wszyscy czekamy też na wybory w USA, które odbędą się za dwa tygodnie. Ich wynik będzie miał duży wpływ na sytuację zarówno w Ukrainie, jak w Azji Północno-Wschodniej
No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Jak idą negocjacje akcesyjne Ukrainy

W dniach 8-10 października 2024 r. ukraińskie delegacje wzięły udział w trzeciej rundzie dwustronnych spotkań między Ukrainą a Komisją Europejską w Brukseli, w ramach oficjalnej kontroli zgodności ukraińskiego ustawodawstwa z prawem Unii Europejskiej.

Tym razem kontrola dotyczyła kryteriów ekonomicznych. Takie spotkania ukraińskich delegacji są częścią procesu negocjacyjnego, który oficjalnie rozpoczął się 25 czerwca 2024 roku. To przedostatni i najtrudniejszy etap integracji europejskiej.

W sumie, jak mówi premier Denys Szmyhal, Ukraina musi wdrożyć około 2800 aktów prawa UE.

W Brukseli odbyła się trzecia runda dwustronnych negocjacji Ukraina-UE. Zdjęcie: NACP

Oczekiwania wobec Ukrainy w najbliższej przyszłości

Przegląd ukraińskiego ustawodawstwa potrwa do 2025 r., podkreśla Iwan Nagorniak, doradca Centrum Odbudowy Gospodarczej, ekonomista. Po tym czasie będzie jasne, jakie konkretne kroki należy podjąć.

– Musimy zrozumieć, że prawo UE zostało zbudowane na podstawie konsensusu między państwami członkowskimi UE – mówi Nagorniak. – Nie byliśmy uczestnikami tworzenia tych zasad, ale i tak będziemy musieli je wdrożyć.

Ukraina zaczęła już zmieniać swoje ustawodawstwo, wdrażając akty prawne i dyrektywy UE w ramach umowy stowarzyszeniowej. Ale jak zauważa Nagorniak, to nie wystarczy:

– Po przystąpieniu do stowarzyszenia zaczęliśmy zmieniać ustawodawstwo, lecz ustawodawstwo Unii też się zmienia, m.in. przepisy dotyczące środowiska i zarządzania regionalnego.

Dla Ukrainy trudną kwestią będzie wdrożenie przepisów UE dotyczących monitorowania finansowego, zamówień publicznych i opodatkowania.

– Ukraina będzie musiała znaleźć konsensus w ramach swojej gospodarki co do tego, ile czasu zajmie wdrożenie prawodawstwa UE we wszystkich obszarach –  podkreśla ekonomista. – Teraz, podczas procesu przeglądu, musimy wykazać się głębokim zrozumieniem każdego sektora, pokazać, że rozumiemy problem i mamy wizję jego rozwiązania, tego, jakie zasoby są potrzebne i gdzie ich szukać: czy będą to zasoby wewnętrzne, zewnętrzne, czy połączenie ich obu. A to wymaga inwestycji ze strony instytucji.

Wdrożenie prawa to nie wszystko

W opinii Dariusza Szymczychy, wiceprezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, ekonomiczna część reform jest jedną z najważniejszych. Przede wszystkim na rynku powinna działać konkurencja, nie powinno być monopolistów. W tej kwestii jest w Ukrainie wiele do zrobienia.

Szymczycha dodaje, że zgodnie z zasadami Unii Europejskiej nie wystarczy wdrożyć prawo europejskie. Głównym zadaniem jest jego egzekwowanie:

– Trzeba mieć tak zwaną zdolność instytucjonalną. Oznacza to, że wszystkie państwowe instytucje regulacyjne muszą działać zgodnie ze standardami.

To jest trudniejsze niż wdrażanie prawa europejskiego, będziemy musieli się tego nauczyć

Złożoność działań wiąże się również z wyjątkową sytuacją w Ukrainie, kraju, który został zniszczony przez wojnę. Na przykład wiele wymogów środowiskowych będzie trudnych do spełnienia w bardzo krótkim czasie. Mamy więc cały zestaw kwestii, które odnoszą się nie tylko do ogólnej reformy gospodarczej (własność prywatna, konkurencja), ale także do sposobu, w jaki działamy. I to będzie trudniejsze wyzwanie, wymagające pracy ze strony rządu i samorządów.

Ukraińcy nie powinni się łudzić, że proces akcesyjny pójdzie gładko, a europejscy producenci łatwo go zaakceptują, zaznacza Iwan Nagorniak:

– Żadnemu z krajów wstępowanie do UE nie szło gładko. Pamiętamy, jak na francuskich ulicach rozsypywano hiszpańskie pomidory i jak rozjeżdżały je ciężarówki. Jednolity rynek UE nie powstał tak łatwo, jak nam się wydaje. Musimy uwolnić się tego od mitu. Na pewno pojawią się komplikacje, ponieważ Ukraina ma bardzo konkurencyjny sektor rolny, bardzo konkurencyjne technologie cyfrowe i niektóre sektory przemysłu. Wszystko to wpłynie na sytuację na całym rynku, we wszystkich jego sektorach.

Będą pewne porozumienia, etapy przejściowe i należy to traktować jako normalny proces integracji państwa z dużym podmiotem gospodarczym

Ukraiński sektor rolny jest jednym z najbardziej konkurencyjnych

Struktura i sposób produkcji rolnej w Ukrainie i Europie znacznie się różnią.

– Rolnictwo jest naturalną przewagą konkurencyjną Ukrainy, ponieważ ma ona bardzo dobrą ziemię, niespotykaną w innych częściach Europy i świata – mówi Szymczycha. – Drugim bardzo ważnym elementem jest struktura ekonomiczna rolnictwa, która w Ukrainie jest bardziej zorientowana na rynek niż w Polsce. Średnia wielkość gospodarstwa w Ukrainie wynosi 1200 hektarów, a w Polsce około 12 hektarów. To dowód naturalnej przewagi konkurencyjnej Ukrainy.

Średnia wielkość gospodarstwa w Ukrainie wynosi 1200 hektarów, a w Polsce około 12 hektarów. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Sytuacja ta doprowadziła do nieporozumień z wieloma europejskimi sąsiadami w zakresie eksportu i tranzytu produktów rolnych z Ukrainy. Jednym ze sposobów uniknięcia tych nieporozumień, jak zaznacza wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, jest dyplomacja:

– Na razie nie ma protestów. Po drugie, dużo pracy trzeba wykonać po stronie ukraińskiej, ponieważ w Polsce panuje przekonanie, że ukraińskie rolnictwo składa się z dużych gospodarstw oligarchicznych. W rzeczywistości w Ukrainie są gospodarstwa rolne, które mają ponad 50 tysięcy hektarów, ale często nie są one w rękach Ukraińców.

Trzeba to wyjaśnić nie tylko polskim rolnikom, ale także producentom w całej Unii Europejskiej

Szymczycha dodaje, że konieczne jest również przekonanie europejskich producentów zajmujących się przetwórstwem, że Ukraina może dostarczać duże partie produktów tej samej jakości. To ważne m.in. w odniesieniu do krajów głodujących, do których UE dostarcza pomoc humanitarną, także w postaci żywności.

Plany szybkich reform w rolnictwie

Jednocześnie wsparcie państwa dla producentów rolnych w Ukrainie i UE różni się. W Unii rolnicy mają dostęp do dotacji państwowych, podczas gdy w Ukrainie uruchomienie agencji, która będzie się tym zajmowała, planowane jest dopiero w 2026 r., podkreśla Taras Wysocki, wiceminister polityki rolnej i żywności Ukrainy:

– Zobowiązaliśmy się do uruchomienia tej agencji płatniczej w 2026 roku – jako instytucji, za pośrednictwem której będą realizowane wszystkie programy wsparcia. Uruchomiliśmy już Państwowy Rejestr Rolny, w którym rejestrowani są rolnicy. Rejestracja w nim będzie warunkiem otrzymania wsparcia.

„Mapa drogowa” reform zawiera kilka sekcji związanych z sektorem rolnym.

Na przykład w przypadku hodowli zwierząt należy wprowadzić bardziej rygorystyczne standardy w zakresie ich dobrostanu

Istnieją też przepisy i dyrektywy dotyczące kontroli fitosanitarnej, stosowania pestycydów i środków owadobójczych.

Ważną kwestią jest prawo odnoszące się do bezpieczeństwa i kontroli jakości produktów, gdzie konieczna będzie zmiana podejścia instytucjonalnego, ustanowienie systemów rejestracji leków weterynaryjnych, środków ochrony roślin i wzajemnego uznawania wyników badań laboratoryjnych.

Wysocki opisuje plany ministerstwa na najbliższe dwa lata. W tym czasie system kontroli obrotu organizmami genetycznie zmodyfikowanymi w Ukrainie powinien zostać przekształcony. Należy przyjąć całkowicie nowe zasady gry w systemie ochrony roślin, stosowania agrochemikaliów i pestycydów. Opracowywane są również zmiany w przepisach dotyczących medycyny weterynaryjnej i kontroli bezpieczeństwa produktów, a także rejestr winogron i wina, który pozwoli na śledzenie całego łańcucha produkcyjnego i kontrolę jakości. Kolejnym celem jest uruchomienie wspomnianej już agencji płatniczej.

Rząd Ukrainy powinien przyjąć nowe zasady gry w systemie ochrony roślin, stosowania agrochemikaliów i pestycydów. Zdjęcie: Shutterstock

Pełne wdrożenie prawa UE może doprowadzić do wzrostu cen produktów. Ukraińscy rolnicy będą musieli przestawić się na inne standardy produkcji. Będzie to wymagało znacznych środków finansowych na odpowiednie wyposażenie ich gospodarstw. Ukraina będzie więc musiała znaleźć równowagę w kwestii tempa wdrażania wszystkich tych norm i dyrektyw, podkreśla Wysocki:

– Te zmiany są krokiem w dobrym kierunku. Jedynym problemem jest to, że wszystkiego nie da się zrobić w jeden dzień. To wymaga zasobów finansowych, ludzkich i czasowych. Dlatego prowadzimy dialog z naszymi europejskimi kolegami na temat możliwości uzyskania dostępu do funduszy UE w celu wdrożenia odpowiednich zmian technologicznych.

W końcu, kiedy w Unii Europejskiej zasady gry się zmieniły, towarzyszyło im wsparcie dla producentów, by mogli się dostosować

Podsumowując, Wysocki zaznacza, że jeśli ukraińscy rolnicy będą pracować w takich samych warunkach jak rolnicy europejscy, przekształcać się, spełniać wszystkie wymagania procesów technologicznych i jakości produktów oraz posiadać dostęp do państwowych funduszy wsparcia, to najbardziej konkurencyjny będzie ten, kto będzie pracował najciężej.

– Bo jeśli używasz tych samych środków ochrony roślin, dotyczą cię te same wymogi odnośnie do hodowli zwierząt i spełniasz wszystkie warunki, wygrasz tylko dzięki swojej pracy, innowacyjności, kreatywności i wykorzystaniu nowych technologii, sztucznej inteligencji oraz niektórych zautomatyzowanych rozwiązań. Jeśli mamy równe szanse, możemy po prostu konkurować naszą pracą – twierdzi urzędnik.

To, czy protesty rolników się nie powtórzą, tak jak miało to miejsce na polskiej granicy, zależy również od sztuki negocjacji. W lipcu 2024 roku, podczas spotkania z ukraińskimi dziennikarzami, zastępca szefa delegacji UE w Ukrainie Remi Duflot powiedział, że w procesie negocjacji strony wezmą pod uwagę doświadczenia z przeszłości, w tym protesty na granicy w sprawie ukraińskiego zboża zimą 2023 i wiosną 2024 roku. Abstrahując od wątków politycznych, protesty te były odpowiedzią polskich rolników na liberalizację handlu.

– Stało się tak, ponieważ wszystko wydarzyło się naraz, a nie stopniowo – dodał Duflot.

Przemysł i usługi też powinny się przygotować

Jakość ukraińskich towarów i usług powinna się poprawić dzięki wprowadzeniu europejskich standardów. Będzie to jednak oznaczać znaczne koszty finansowe nie tylko dla rolników. Potrzebne będą zmiany w produkcji, ponowne wyposażenie przedsiębiorstw i wykorzystanie droższych surowców. Dlatego, jak ocenia Iwan Nagorniak, przedstawiciele biznesu również powinni być zaangażowani w ten proces.

Iwan Nagorniak: Oprócz oceny konsekwencji, biznes powinien też szukać nowych rozwiązań. Zdjęcie: Ukrinform/East News

Pierwszą rzeczą, w którą radzi przedsiębiorcom zainwestować, jest ekonomiczna ocena konsekwencji wdrożenia prawa UE. Przedstawiciele przedsiębiorstw powinni już teraz być aktywnymi uczestnikami tego procesu, rozumieć, jak powinna zmienić się gospodarka i ustawodawstwo oraz co mogą zrobić, by skutecznie działać na rynku.

– Przedsiębiorcy muszą zjednoczyć się w stowarzyszeniach i komitetach – mówi Nagorniak. – Muszą zintensyfikować prace nad oceną konsekwencji ekonomicznych: o ile wzrosną koszty produkcji, jak mogą sobie nawzajem pomóc (kupować sprzęt dla kilku firm, który usprawni produkcję, lub rozpocząć proces fuzji, konsolidacji itp.)

Firmy muszą zacząć myśleć o tym, jak pójdą nową drogą, zamiast zastanawiać się, czy jest to opłacalne, czy nie

Nagornyak dodaje, że oprócz oceny konsekwencji, firmy powinny również skupić się na szukaniu rozwiązań. Możliwe jest ich angażowanie się w dialog na temat tego, jak złagodzić negatywne skutki zmian w gospodarce dla przedsiębiorstw. Na przykład inicjowanie programów pożyczkowych lub dotacji w sektorach, w których wdrożenie prawodawstwa UE może prowadzić do spadku konkurencyjności przedsiębiorstw.

<frame>Negocjacje, które rozpoczęły się w czerwcu 2024 r., będą prowadzone w ramach 35 rozdziałów obejmujących różne obszary: gospodarkę, prawa człowieka, środowisko, wymiar sprawiedliwości itd. W każdej sekcji UE i Ukraina będą omawiały to, w jaki sposób ukraińskie przepisy, polityki i standardy mogą zostać dostosowane do standardów UE. <frame>

20
хв

Negocjacje akcesyjne: jak Ukraina powinna zreformować gospodarkę

Julia Malejewa

Maria Górska: Czy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej język jest traktowany jak broń?

Taras Kremin: Rosjanie prowadzą starannie zaplanowaną wojnę językową przeciwko Ukrainie i Ukraińcom. Pierwszym celem wroga, oprócz infrastruktury krytycznej, jest infrastruktura kulturalna, edukacyjna – i język. Tablice przy wjazdach do miejscowości tymczasowo zajętych przez okupantów są natychmiast zmieniane na rosyjskie, a rosyjskie nazwy tych miejscowości przywracane. Okupanci niszczą język i literaturę ukraińską, palą biblioteki i torturują ukraińskojęzycznych obywateli, zwłaszcza nauczycieli i księży. Wielu moich kolegów – pedagogów, którzy znaleźli się pod okupacją, zginęło.

Autor książek dla dzieci Wołodymyr Wakulenko został zabity przez Rosjan tylko za to, że był pisarzem i człowiekiem o nastawieniu proukraińskim.

Duchowni Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego i Kościoła prawosławnego Ukrainy są poddawani szczególnie okrutnym torturom: fizycznemu i moralnemu upokorzeniu, gwałtom.
To pojawienie się Biblioteki Naukowej Maksimowycza w Kijowie po ataku Rosji. Zdjęcie: Yevhen Kotenko/Ukrinform/East News

Świadczą o tym relacje udzielone mediom i obrońcom praw człowieka przezduchownych, którzy byli w niewoli.

Wiadomo, że aby opuścić tymczasowo okupowane terytorium, trzeba przejść przez tak zwane obozy filtracyjne, w których lojalność wobec Ukrainy jest sprawdzana na podstawie zewnętrznych oznak – m.in. tatuaży lub ich braku. Przeszłość ludzi jest badana pod kątem udziału w Rewolucji Godności, operacjach bojowych, konspiracji, wolontariacie, pomocy Siłom Zbrojnym Ukrainy, posiadania weteranów w rodzinie. Jeśli okupanci dowiedzą się, że krewny pojmanej osoby jest nauczycielem, taki człowiek może być torturowany albo nawet rozstrzelany. Było wiele takich zbrodni w Buczy, Hostomlu i Irpieniu.

 Zamordowanie lingwistki Iryny Farion we Lwowie to przerażający przykład takich praktyk.

 To morderstwo pokazuje, że nawet we Lwowie, który jest nazywany najbardziej ukraińskim miastem na świecie, ludzie mogą być zabijani za kultywowanie ukraińskich wartości narodowych. Na terenach okupowanych i na froncie każdego dnia ludzie są zabijani za mówienie po ukraińsku.

 Co Pańskie biuro robi z informacjami o tych zbrodniach?

 Apelujemy do organów ścigania i organizacji praw człowieka; przekazaliśmy już im informacje o setkach takich zbrodni. Policja Państwowa, Prokuratura Generalna i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy podają te fakty do wiadomości publicznej albo wszczynają postępowania, głównie pod kątem artykułu 161 kodeksu karnego: „Dyskryminacja ze względu na język”. Niestety, nasze ustawodawstwo nie przewiduje kar za przemoc związaną z językiem. Mam jednak nadzieję, że ta kwestia może stać się przedmiotem inicjatyw ustawodawczych ukraińskich parlamentarzystów. Bo musimy zacząć karać przestępców za przemoc na tle językowym w Ukrainie i dążyć do karania takiej przemocy w międzynarodowych procesach sądowych.

Jestem w stałym kontakcie z naszym przedstawicielem w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Trybunał ten jednoznacznie potępił niszczenie tożsamości narodowej Ukraińców, w tym ukraińskiego języka na terenach pod okupacją. Istnieją stosowne rezolucje Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Z inicjatywy Międzynarodowego Trybunału Karnego powołano grupę roboczą ds. ludobójstwa w Ukrainie.

Rozmawiam z sędziami i brytyjskim prokuratorem Karimem Khanem, którzy uważają zabójstwo na tle językowym za zbrodnię – kolejny element ludobójstwa na narodzie ukraińskim. Bardzo ważne jest, by podjąć stosowne kroki w sądach międzynarodowych w celu wytropienia osób w to zaangażowanych, organizatorów i sprawców, oraz postawienia ich przed wymiarem sprawiedliwości.

Ratownik i miejscowy mieszkaniec wywożą książki z uszkodzonej szkoły po tym, jak rakieta uderzyła w Charków. Lipiec 2022. Zdjęcie: Siergiej Bobok/AFP/East News

Biuro Pełnomocnika ds. Ochrony Języka Państwowego istnieje od pięciu lat. Jego działalność jest określona w ustawie „O zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako języka państwowego”. Co było dla Pana największym wyzwaniem w tym okresie?

Od momentu wejścia w życie ustawa językowa była traktowana jako jedno z głównych narzędzi w walce o ukraińską tożsamość. Na początku oskarżano naszą instytucję o to, że pełni funkcje „policyjne”. Nazywano nas organem kontrolnym, który tworzy narzędzia do dzielenia społeczeństwa ze względu na język. To nieprawda, ponieważ ustawa językowa jest zgodna z art. 10 konstytucji, który definiuje język ukraiński jako język państwowy i tworzy dodatkowe narzędzia do ochrony praw językowych obywateli Ukrainy we wszystkich sferach życia publicznego.

Instytucja, w której pracuję, została stworzona w celu ochrony języka i ochrony praw językowych obywateli.

Rozpoczęliśmy naszą pracę w kraju dwujęzycznym, w którym nie było infrastruktury językowej i brakowało zrozumienia potrzeby jej stworzenia przez władze. To wszystko musieliśmy tworzyć od zera. Zaczęły powstawać kursy językowe i lokalne programy językowe, otwierano ukraińskie księgarnie, kręcono filmy i wystawiano spektakle w języku ukraińskim. Co pół roku wprowadzano w życie kolejne zapisy ustawy językowej. Odrębne artykuły wprowadziły obowiązek używania języka ukraińskiego w edukacji, usługach, interfejsach użytkownika, sieciach społecznościowych, sklepach internetowych, oficjalnych przedstawicielstwach agencji rządowych i organizacji miejskich.

Jednym z największych wyzwań była ukrainizacja sektora usług, który jest jednym z najważniejszych w Ukrainie, więc ma dla nas fundamentalne znaczenie. Musieliśmy przekonać wielomilionową armię ludzi, którzy pracują na siłowniach, świadczą usługi w supermarketach, tankują samochody, parzą kawę, sprzedają kwiaty itp. do komunikowania się z Ukraińcami w języku państwowym.

Od 16 stycznia 2021 r. zapytanie o art. 30 ustawy językowej było najpopularniejszym w ukraińskim  Internecie – i trzecim najpopularniejszym, po wyborach prezydenckich w USA i pandemii koronawirusa.

Te pięć lat było dla nas niesamowitym wyzwaniem. Ale wraz z początkiem inwazji nagle stało się jasne, że nie trzeba już przekonywać obywateli Ukrainy, jak wielkie znaczenie ma języka ukraiński, bo stał się on wyznacznikiem tożsamości i przestrzenią wolności.

Jak zmieniło się nastawienie Ukraińców do ich języka w czasie wojny?

 Narzucona dwujęzyczność to pozostałość z czasów sowieckich. Niestety, przez długi czas ukraiński nie był pierwszym językiem w Ukrainie. W zbiorowej świadomości był językiem wsi, językiem niepopularnym. Językiem prestiżu, kariery, władzy i sukcesu był rosyjski. Zmieniało się to stopniowo w okresie niepodległości, ale wybuch wojny na pełną skalę stał się punktem zwrotnym. Wiara w Siły Zbrojne Ukrainy i ukraińskie społeczeństwo, wraz wiedzą o naszej historii, języku i kulturze, stały się filarami, na których opiera się nasza siła woli i wiara w zwycięstwo.

 Czy istnieją statystyki dotyczące liczby osób przechodzących na ukraiński wciągu ostatnich trzech lat?

 Według badań przeprowadzonych przez różne służby i agencje pokazują, że w2024 r. do 80% Ukraińców mówi po ukraińsku, uznając ten język za jedyny język państwowy.

A jak było przed wojną?

Takich osób było ponad 50%.

Jakim językiem posługują się Ukraińcy w rozmowach prywatnych?

Prawo nie ma zastosowania do języka komunikacji prywatnej. Jednak według badań możemy stwierdzić, że ukraińskiego w domu używa co najmniej 60% osób. Należy uwzględnić, że niektórzy obywatele, którzy mówią po ukraińsku w miejscach publicznych, a innymi językami w domu, są przedstawicielami mniejszości narodowych. Ale 80% komunikacji w języku ukraińskim w sektorze publicznym to rekord.

Pytanie brzmi: jak utrzymać tę dynamikę? Naszym zadaniem jest pomoc Ukraińcom w opanowaniu ukraińskiego w komunikacji domowej, w mediach społecznościowych, w wyszukiwaniu informacji w Internecie oraz w tworzeniu dodatkowych możliwości, by było znacznie więcej zasobów pomagających w opanowaniu języka ukraińskiego w środowisku, w społecznościach, w miastach.

Może Pan podać jakieś spektakularne przykłady Ukraińców, którzy przeszli na ukraiński?

W 2022 roku Ołeksandra Matwijczuk została laureatką Pokojowej Nagrody Nobla. Podczas ceremonii wręczenia nagrody po raz pierwszy w historii przemówienie zostało wygłoszone w języku ukraińskim. Matwijczuk mówiła oznaczeniu języka, kultury i tożsamości – zwłaszcza w obliczu inwazji.

Laureatka Nagrody Nobla Oleksandra Matviychuk. Zdjęcie: Markus Schreiber/AP/Eastern News

Pracuję teraz nad książką, w której zebrałem historie ukraińskich liderów,którzy mówią o znaczeniu języka w ich życiu. Ołeksandra powiedziała mi, żeprzeszła na ukraiński jako uczennica liceum, pod wpływem wiersza OksanyPachlewskiej:

„Straszny myśliwy znów wyruszy na łowy.

Złapie wszystkich niewolników w jedną sieć,

Niewolnicy to naród, który nie ma języka.

Dlatego nie może się bronić”. 

Wiele esejów w tej książce opowiada historie przejścia bohaterów na ukraiński podczas dziesięciu lat wojny czy podczas inwazji.

Jest wśród nich Wadym Hutcajt, mistrz olimpijski, były minister młodzieży i sportu, były prezes Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Chociaż działał w zrusyfikowanym środowisku sportowym, był w stanie przekonać tę społeczność do tego, jak ważny jest język ukraiński jako język państwowy. Przeszedł na ukraiński wraz z żoną, znaną dziennikarką i mistrzynią sportu w gimnastyce artystycznej Oksaną Hutcajt. Udało mu się też do tego przekonać naszą mistrzynię olimpijską i rekordzistkę świata w skoku wzwyż Jarosławę Mahuczich i dwukrotną mistrzynię olimpijską w szermierce Olgę Harlan.

Kyryło Kaszlikow, dyrektor Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Łesi Ukrainki, po wybuchu wojny na pełną skalę przeszedł na ukraiński wraz ze swoimi pracownikami. 24 lutego 2022 roku, kiedy rosyjskie rakiety leciały na Kijów, zobaczył płaczącego synka – i zdecydował, że odtąd nie będzie już mówił po rosyjsku. Już w pierwszym tygodniu wojny teatr przetłumaczył na ukraiński cały swój repertuar i uruchomił kursy językowe dla aktorów. Takich przykładów są tysiące.

W jakim języku mówią dziś żołnierze na froncie?

Ukraińcy mówią po ukraińsku, ale nadal tworzymy dodatkowe możliwości dla tych żołnierzy, a także sportowców czy przedstawicieli sektora usług, którzy nie mówią dobrze w naszym języku. Stworzyłem kursy językowe dla wojska i mam nadzieję, że Ministerstwo Obrony oraz odpowiednie instytucje edukacyjne będą kontynuowały moją inicjatywę.

Oczywiście problem dwujęzyczności pozostaje. Musimy z nią walczyć, tworząc nowe narzędzia i wspierając każdego żołnierza, który chce komunikować się ze swoim dowódcą po ukraińsku, a nie po rosyjsku.

 Ministerstwo Edukacji i Nauki poparło projekt ustawy, która proponuje zakaz używania rosyjskiego w szkołach podczas przerw. Co Pan sądzi o tej inicjatywie?

 Zdecydowanie ją popieram. Ale aby to wprowadzić, musimy zrozumieć jedną rzecz: nie tylko ukraińskie szkoły, ale całe państwo ukraińskie jest terytorium języka ukraińskiego. Tu nie może być żadnych niejasności. Odnosi się to również do naszych obywateli za granicą.

W naszym serwisie pisałyśmy o przypadkach, gdy dzieciom w szkołach w Polsce zabraniano mówić po ukraińsku na przerwach. Współautor ustawy językowej Mykoła Kniażycki podkreśla, że Ukrainie brakuje strategii dla ukraińskiej edukacji zagranicą, a rząd nie podejmuje odpowiednich kroków. Jak możemy zbudować strategię rozwoju języka ukraińskiego dla Ukraińców za granicą, zwłaszcza w krajach, do których wyjechało najwięcej Ukraińców – w Polsce, Niemczech i Czechach?

Mamy sporo przykładów tego, jak wspierani są obywatele Ukrainy za granicą. Ale do strategii należy podchodzić inaczej w każdym kraju. Na przykład niedawno odwiedziłem Budapeszt, gdzie spotkałem się z naszą społecznością. Zapotrzebowanie na ukraińską edukację jest tam bardzo duże. Jednak wsparcie ze strony lokalnych władz jest możliwe tylko wtedy, gdy mamy tam ambasadora.

Dlatego kwestia skuteczności naszych misji dyplomatycznych wiąże się ze strategią wdrażania zagranicznej dyplomacji kulturalnej i polityki językowej, w której jesteśmy gotowi uczestniczyć.

A co z Polską?

W Polsce wiem o licznych ośrodkach edukacyjnych, szkołach sobotnio-niedzielnych. Ale jeśli mówimy o tradycyjnej polskiej szkole, to jasne jest, że broni ona własnych interesów. Nie możemy stworzyć ukraińskiego środowiska w innym kraju, a najlepsze warunki dla rozwoju języka ukraińskiego są oczywiście zagwarantowane w Ukrainie. Dlatego musimy nadal stwarzać dzieciom możliwości studiowania za granicą i pomagać im w nauce języka ukraińskiego, aktywnie promować studia ukraińskie, zwiększać dostępność języka ukraińskiego w muzeach, na uniwersytetach i w mediach, a także zapewniać naszym uczniom zagranicą ukraińską literaturę i podręczniki.

Z drugiej strony Ukraińcy, którzy znaleźli się za granicą, wysyłają swoje dzieci do szkoły, wspierają Ukrainę i zbierają fundusze na pomoc naszym siłom zbrojnym oraz wyrażają swoją solidarność z własnym narodem, mówiąc po ukraińsku.

Jak rozpoczęcie negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE wpłynie na politykę językową państwa?

Kiedy Ukraina stanie się członkiem Unii, język ukraiński stanie się jednym z języków Wspólnoty. Naszym zadaniem jest sprawienie, by język ukraiński zyskał status języka Wspólnoty. Zainteresowanie Ukrainą, które zapewniło bohaterstwo naszej armii, musi zostać utrzymane, a dostępność ukraińskiego dla obywateli innych krajów UE musi zostać zagwarantowana.

Dla wolnego świata język ukraiński już stał się jednym ze źródeł wiedzy o naszej niezwyciężoności i duchu.

Aby uczynić go zrozumiałym dla Europejczyków, uruchomiliśmy program „Język ukraiński językiem UE”. Ma on pomagać obywatelom UE, którzy chcą uczestniczyć w odbudowie naszej infrastruktury krytycznej, ułatwiać otwieranie ukraińskich szkół za granicą, realizowanie projektów kulturalnych i biznesowych, uczenie się o Ukrainie, a w przyszłości może nawet planowanie przeprowadzki do naszego kraju.

Program „Język ukraiński językiem UE” zapewni szkolenia językowe, wysokiej jakości tłumaczenia, wsparcie prawne i, ogólnie rzecz biorąc, konwergencję polityki językowej w Ukrainie i krajach europejskich.

Gdzie można znaleźć informacje na ten temat?

Na stronie internetowej Biura Pełnomocnika ds. Ochrony Języka Państwowego. Mamy listę takich kursów na naszym portalu i są one dostępne bezpłatnie.

Maria Górska, redaktorka naczelna Sestry i Taras Kremen, Rzecznik Praw Obywatelskich. Zdjęcie: prywatne archiwum

Zdjęcie na okładce: Roman Pilipey/AFP/East News

20
хв

Język jako broń: gwałty i tortury za mówienie po ukraińsku

Maria Górska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

„Mamo, jestem psem”. Kim są quadrobersi i czy to bezpieczne

Ексклюзив
20
хв

Alyona Alyona: - Na front przynoszę miłośc i uwagę

Ексклюзив
20
хв

Język jako broń: gwałty i tortury za mówienie po ukraińsku

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress